Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

metys_z_chile

czy jest ktoś kto nie korzysta z gg itp. oraz czata, ale lubi wchodzić tutaj

Polecane posty

Ja tak mam może dlatego że uważam za beznadzjeine umawianie sie z kimś kogo nie chcę poznać a do tego dąża czatowicze, zać gg no cóż skasowało mi sie i jakoś nie śpieszy mi eiś z ponowną instalacją:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość liliputka
piękny wiersz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość metys_ z_chile
:) :( :D :O :P :B :B miało być się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak_9023
czaty sa beznadziejne bo tam nikogo nie znasz, na forach podobnych do kaferii powoli poznajesz stalych uzykownikow i tutejsze znajomosci sa pewniejsze;] GG mi sie psuje czesto ale i tak nie naleze do jego wiernych fanow;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zacofanie w 2006 i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak_9023
a w ogole ktos moglby mi pomoc na moim wpisie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość metys_ z_chile
:) : + ) :( : + ( :D : + D :P : + P :O : + O :8 : + 8 :* : + *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość metys_ z_chile
macie może inka jak zrobić fajne minki bo nie chce zaśmiecać forum nieudanymi próbami??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JA lubie wchodzic tylko tutaj no i tlen mam ale gg dawno już nie mam a czat to historia ktorej wole nie wspominać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też
żadko udaję się z kimś normalnie pogadać na czacie. Tam chyba większość chce się umawiać w realu a mnie to znów nie odpowiada. Gg mam ale jakos nie mam okazji korzystać. Tu czasami zaglądam, jak mam ochotę to zabieram głos :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość metys_ z_chile
dzięki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość warte przeczytania-ściągnięte
Dygała krasnaja kaniła przez las na chawirkę do babki Jareckiej. Taschała ze sobą półbaki maryśki i słomiaka szpachlówy. Przylukał ją git wilk multirecydywa. Trzmychnął za drapaka i taki jej bajer wali: - Gdzie się bujasz, lala? - Ano stary wapniak wypchnął mnie z kwadrata, abym Jareckiej szamaska zatachała. Wilk oblukał kaniołę, szpulasa po sitwie na chawirę, obszamał Jarecką, pierdolnął się na kojo i komarunek świruje. Wtem wchodzi Czerwonka. - Babciu, kto Ci takie gały obsztalował? - A żebym lepiej mogła filować! Obszamał Czerwonkę i dalej komaruje. Wtem wchodzi Gajowy z giwerą na ramieniu, pierdolnął wilkowi fest sznyta na samarze, wydobył Jarecką i Czerwonkę i razem batłącha obalili... Jadę autobusem, nie jest za luźno, ale miejsce siedzące mam. Trzeba podać bilet do skasowania. Obok stoi mężczyzna. Jak się do niego zwrócić - "Ty", czy "Pan"? Autobus jest ekspresowy. Jeśli mężczyzna nie wysiadł na poprzednim przystanku znaczy, że jedzie do mojej dzielnicy. Jedzie z kwiatami - znaczy do kobiety. Kwiaty wiezie piękne, znaczy to, że i kobieta jest piękna. W naszej dzielnicy są dwie piękne kobiety - moja żona i moja kochanka. Do mojej kochanki facet jechać nie może, bo ja do niej jadę. Znaczy, że jedzie do mojej żony. Moja żona ma dwóch kochanków - Waldemara i Piotra. Waldemar jest teraz w delegacji... - Panie Piotrze, mógłby mi pan skasować bilet? Dzień z życia Polaka: Wstaje rano, włączam moje japońskie radyjko, zakładam amerykańskie spodnie, wietnamski podkoszulek i chińskie tenisówki, po czym z holenderskiej lodówki wyciągam niemieckie piwo. Siadam przed koreańskim komputerem i w szwajcarskim banku zlecam internetowe zakupy w Anglii, po czym wsiadam do czeskiego samochodu i jade do francuskiego hipermarketu na zakupy. Po uzupełnieniu zapasów o hiszpańskie owoce, belgijski ser i greckie wino wracam do domu, siadam na włoskiej kanapie i... szukam pracy w polskiej gazecie - znowu nie ma! Zastanawiam się dlaczego w Polsce nie ma pracy?!?!?! Któregoś dnia poszłam do miejscowej księgarni katolickiej i ujrzałam naklejkę na zderzak z napisem: "ZATRAB, JEŚLI KOCHASZ JEZUSA". Akurat byłam w szczególnym nastroju, ponieważ właśnie wróciłam ze wstrząsającego występu chóru, po którym odbyły się gromkie, wspólne modlitwy - więc kupiłam naklejkę i założyłam na zderzak. Jak dobrze, że to zrobiłam!!! Co za podniosłe doświadczenie nastąpiło później! Zatrzymałam się na czerwonych światłach na zatłoczonym skrzyżowaniu i pogrążyłam się w myślach o Bogu i o tym, jaki jest dobry... Nie zauważyłam, że światła się zmieniły. Jak to dobrze, że ktoś również kocha Jezusa, bo gdyby nie zatrąbił, nie zauważyłabym... a tak odkryłam, że MNÓSTWO ludzi kocha Jezusa! Więc gdy tam siedziałam, gość za mną zaczął trąbić, jak oszalały, potem otworzył okno i krzyknął: "Na miłość Boską! Naprzód! Naprzód! Jezu Chryste, naprzód!" Jakimże oddanym chwalcą Jezusa był ten człowiek! Potem każdy zaczął trąbić! Wychyliłam się przez okno i zaczęłam machać i uśmiechać się do tych wszystkich, pełnych miłości ludzi. Sama też kilkakrotnie nacisnęłam klakson, by dzielić z nimi tę miłość! Gdzieś z tyłu musiał być ktoś z Florydy, bo usłyszałam, jak krzyczał coś o "sunny beach". Ujrzałam innego człowieka, który w zabawny sposób wymachiwał dłonią, ze środkowym palcem uniesionym do góry. Gdy zapytałam nastoletniego wnuka, siedzącego z tyłu, co to może znaczyć, odpowiedział, że to chyba jest jakiś hawajski znak na szczęście, czy coś takiego. No cóż, nigdy nie spotkałam nikogo z Hawajów, więc wychyliłam się z okna i też pokazałam mu hawajski znak na szczęście. Wnuk wybuchnął śmiechem... Nawet jemu podobało się to religijne doświadczenie! Paru ludzi było tak ujętych radością tej chwili, że wysiedli z samochodów i zaczęli iść w moim kierunku. Z pewnością chcieli się wspólnie pomodlić, lub może zapytać, do jakiego Kościoła należę, ale właśnie zobaczyłam, że mam zielone światła. Pomachałam więc do wszystkich sióstr i braci z miłym uśmiechem, po czym przejechałam przez skrzyżowanie. Zauważyłam, że tylko mój samochód zdążył to zrobić, bo znowu zmieniły się światła - i poczułam smutek, że muszę już opuścić tych ludzi, po okazaniu sobie nawzajem tak pięknej miłości; otworzyłam więc okno i po raz ostatni pokazałam im wszystkim hawajski znak na szczęście, a potem odjechałam. Niech Bogu będzie chwała za tych cudownych ludzi!!! Pewnego dnia Jezus zwołał w niebie swoich apostołów, i powiedział: - Na ziemi źle się dzieje. Słyszałem o rozprzestrzeniającej się tam pladze narkomanii, musimy coś z tym zrobić, lecz problem w tym, że niezbyt wiele o tym zjawisku tak naprawdę tutaj wiemy. W związku z tym wysyłam was wszystkich z misją na ziemię: idźcie i zdobądźcie próbki różnych narkotyków. Kiedy to się wam uda, wróćcie tutaj do mnie i razem przyjrzymy się z czym mamy do czynienia. Jak postanowił, tak się też stało. Apostołowie udali się na ziemię i po jakimś czasie zaczęli powracać ze zdobytymi narkotykami. Puk, puk! - rozległo się u drzwi Jezusa. - Kto tam? - Święty Piotr. - Co przytargałeś? - Marihuanę z Kolumbii. - Ok. Wchodź. Puk, puk! - Kto tam? - Święty Marek. - Co przytargałeś? - Haszysz z Amsterdamu. - Ok. Wchodź. Puk, puk! - Kto tam? - Święty Paweł. - Co przytargałeś? - Konopie z Indii. - Ok. Wchodź. Puk, puk! - Kto tam? - Święty Łukasz. - Co przytargałeś? - Opium z Indonezji. - Ok. Wchodź. Puk, puk! - Kto tam - Święty Krzysztof. - Co przytargałeś? - LSD i trochę trawki z jakichś akademików w Europie. - Ok. Wchodź. I tak po pewnym czasie zebrał się już prawie cały komplet. Puk, puk! Rozległo się raz jeszcze. - Kto tam? - Judasz. - Co przytargałeś? - FBI!!! Łapska w górę, gębami do ściany i nie ruszać się!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cd.
- Konopie z Indii. - Ok. Wchodź. Puk, puk! - Kto tam? - Święty Łukasz. - Co przytargałeś? - Opium z Indonezji. - Ok. Wchodź. Puk, puk! - Kto tam - Święty Krzysztof. - Co przytargałeś? - LSD i trochę trawki z jakichś akademików w Europie. - Ok. Wchodź. I tak po pewnym czasie zebrał się już prawie cały komplet. Puk, puk! Rozległo się raz jeszcze. - Kto tam? - Judasz. - Co przytargałeś? - FBI!!! Łapska w górę, gębami do ściany i nie ruszać się!!!! Nauczycielka pierwszej klasy, Pani Magda, miała ciągłe kłopoty z jednym z uczniów. Spytała więc: - Jasiu, o co ci chodzi? Jasiu odpowiedział: - Jestem za mądry do pierwszej klasy. Moja siostra jest w trzeciej klasie, a ja jestem mądrzejszy od niej! Myślę, że też powinienem być w trzeciej klasie! Pani Magda miała dosyć. Zabrała Jasia do gabinetu dyrektora . Kiedy Jasiu czekał w sekretariacie, nauczycielka wyjaśniła dyrektorowi cala sytuację. Nauczyciel powiedział pani Magdzie, że chciałby zrobić chłopcu test i jeśli nie odpowie na żadne pytanie, będzie musiał wrócić do pierwszej klasy i nie sprawiać więcej kłopotów. Nauczycielka się zgodziła. Jasiowi wytłumaczono wszystkie warunki i zgodził się na przeprowadzenie testu, po czym dyrektor zaczął zadawać pytania. - Ile jest 3 x 3? - 9. - Ile jest 6 x 6? - 36 . I Jasiu odpowiadał na każde pytanie, które wymyślał dyrektor, uważając, że trzecioklasista powinien znać odpowiedzi . Dyrektor spojrzał na panią Magdę i powiedział: - Myślę, że Jasiu może iść do trzeciej klasy. Pani Magda spytała,czy i ona może zadać Jasiowi kilka pytań. Zarówno dyrektor, jak i Jasiu zgodzili się (i wtedy się zaczęło). Pani Magda spytała: - Co krowa ma cztery, czego ja mam tylko dwa? - Nogi - po chwili odpowiedział Jasiu. - Co ty masz w spodniach, a ja tego nie mam? - Kieszenie. - Co zaczyna się na "K" kończy na "S", jest owłosione, zaokrąglone, smakowite i zawiera białawy płyn? - Kokos. - Co wchodzi twarde i różowe, a wychodzi miękkie i klejące? Oczy dyra otworzyły się naprawdę szeroko, ale zanim zdążył powstrzymać odpowiedź Jasia, Jasiu powiedział: - Guma do żucia. Pani Magda kontynuowała: - Co robi mężczyzna - stojąc, kobieta - siedząc, a pies na trzech nogach? Dyrektor ponownie otworzył szeroko oczy, ale zanim zdążył się odezwać.. . - Podaje dłoń. Jako że Jasiu radził sobie nadzwyczaj dobrze, pani Magda postanowiła zadać mu kilka pytań z serii "kim jestem". - Wkładasz we mnie drąg. Przywiązujesz mnie. Jest mi mokro wcześniej niż tobie. - Namiot. - Palec wchodzi we mnie. Bawisz się mną, kiedy się nudzisz. Drużba zawsze ma mnie pierwszy. Dyrektor patrzy niespokojnie i widać, że jest nieco spięty, ale Jasiu odpowiada bez wahania: - Obrączka ślubna. - Mam różne rozmiary. Gdy nie czuję się dobrze, kapię. Kiedy mnie dmuchasz, czujesz się dobrze. - Nos. - Mam twardy drążek. Mój szpic zagłębia się. Wchodzę z drżeniem. - Strzała - odpowiedział Jasiu, po czym dyrektor odetchnął z ulgą i rzekł: - Wyślijcie Jasia od razu na studia. Ja sam na ostatnie dziesięć pytań źle odpowiedziałem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mam gg od roku, tlena od 10 miesięcy, na czacie ostatni raz bylam 3 lata temu :D i dobrze mi z tym :P uwielbiam Kafeterię :D dzięki niej mogę przebywać tylko z inteligentnymi i kulturalnymi ludźmi :) na czatach jest chołota i pryszczate gimbezmózgi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gimnazjaliści też fajni
ludzie i nie tylko pryszczaci, a nie gimnazjaliści też sie zdarzają i nie fajni i pryszczaci, a nawet pryszczaci i niefajni jednocześnie 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość f.kafeteria.pl/temat.ph
Wałki odcinek 1444 Tym czasem Stasia dowiedziała sie że Jerzemu napój parzy inna kobieta. Obrażona na Jerzego nawet nie reaguje na prośbę Władzia o jedzenie. Pawełek dostał nowy rower i już pierwszego dnia jebnął w stołek na którym stała Krystyna. Krysia trafia do Leśnej Góry. Lekarze robią co mogą do akcji dołączaja sie joblista dr. Paweł Lubicz i dr.Tadeusz Koziełło 11:42 Wałki Odcinek 1445 Paweł zabiera Pawełka do zoo po śmierci Krystyny. Pawełek jest zachwycony lecz zwierzątka nie. Rozpędzony nosorożec jebnął w najnowszy samochód doktora. Pan Lubicz powiedzial "To nic synku"w końcu szczęscie dziecka jest ważniejsze niż fura. Lecz nie wytrzymał i zawrócił kiedy małpa nasrała na dach samochodu. 11:47 Wałki odc. 1446 Agnieszka dostała kosza od parkingowego. Zrozpaczona szuka szczęścia w objęciach pani redaktor. Kobieta informuje ją że musi zrobić parę fotek do Brukowej ojca dyrektora. Agnieszka podniecona tym że dostała nową cyfrówkę robi zdjęcia lecz zauważa coś dziwnego..... 11:52 Wałki Odc 1447 Olka po zarzyciu amfy wie co jest grane dzwoni do ojca by ten jak najszybciej przyjechal. Dr. Lubicz zjawił się na miejscu Olka daje mu 7 noży........firmy Mango. Powiedziała że zamówiła jak 3 dni temu była pod wpływem amfy. Dr Lubicz powiedział że niesłusznie zrobiła..........zamawiając to badziewie. Olka podkreśla że chciała otrzeć łzy nowym nabytkiem po śmierci mamy... ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wałki - kopia
Odc 1448 Elżbieta ogląda na TVN Style biografie o Osamie Bin Ladenie. Zachwycona i zauroczona nim idzie do apteki aby skonstruować własną bombe, pomagają jej Wiesia i Petersen oraz pewien "moherek". Ciocia Stasia pełni funkcje "przynieś puste filiżanki i powiedz że jest w nich czaj aby widzowie się nabrali". Dziewczyny zakładają organizacje "Święte Terrorystki Sadybiańskie". Na Sadybe przyjeżdża Dorota która jest zachwycona postępami organizacji. odc 1449 Elżbieta po raz pierwszy od 30 lat jest szczęśliwa A Jerzyk rozpacza że musi chodzić do pracy aby się napić. Kamilka organizuje impreze na której zjawia się Przemek Bożenka Maciek Kasia Yaś Małgosia. Na imprezie króluje przysmak jakim są obważanki. Niestety imprezka jest zbyt głośna i policja musi zareagować. Panowie przyjeżdżają i odkrywają że w pokoju Kamilki jest amfa oczywiście od Olki. Kamilka zostaje aresztowana lecz Ela boi się że policjanci odkryją jej sekret. Najgorsze obawy się spełniły. "Niebiescy" idą przeszukać aptekę i znajdują tam bombe domowej roboty. Aresztują Elżbiete i dzwonia po saperów. odc 1450 Saperzy przyjeżdżają na Sadybę i zabierają bombe do laboratorium. Chcą przeszukać także piwnice. Znajdują tam głodnego i przemarźniętego Władzia. Ciocia Stasia zostaje aresztowana. Władzio natomiast przeniesiony do domu starców. Jerzy cieszy się że pozbył sie teścia żony i siostry, z radości musi przygarnąć kogoś do siebie. Kogo wybierze 18-letnią Wietnamkę czy Walę z Plebani. odc 1451 Jerzy decyduje się na Walę która będzie parzyła mu czaj. Elżbieta pisze list do Jerzego z więzienia aby przyniósł jej pomarańcze. Kamilka jest zaskoczona że w więzienie nie jest takie kolorowe jak w serialu "Samo Życie". Tym czasem Paweł podjął męską decyzję że skorzysta z 7 noży firmy Mango. odc.1452 Paweł testuje każdy nóz na paprykach. Tymczasem w Elmedzie pielęgniarki organizują konkurs Top Dog w którym udział wezmą doktor Lubicz i Koziełło. Władzio obstawia wyniki z domu starców. Grażynka jest podniecona tym że organizuje konkurs. Rysiek jest temu przeciwny ponieważ Grażynka będzie musiała ubrać miniówke na uroczystość i głaskac psy co jest bardzo nie higeniczne. Odcinek 1453 Na Sadybę przyjeżdża chłopak Wali. Rzuca Jerzemu rękawiczki prosto w twarz. Jerzy zamiast podjąć walkę zasłabł(jak zawsze). Wala dzwoni do Pawła. Paweł odmawia przyjazdu gdyż musi przygotować się do konkursu. Wala zmuszona jest robic reanimacje. Nie udalo się uratować Jerzego. Chłopak Wali z powrotem teleportuje sie na plebanie. Elżbieta dostaje przepustke na pogrzeb, ma żal o to że Jerzyk nie przyniósł jej pomarańczy przed śmiercią. Odc. 1454 Na pogrzebie Jerzego zjawiają się wszyscy oprócz Kamilki i Stasi. Wszyscy delektują się obważankami ustawionymi na stole obok trumny. Rysio rozpoczął walkę z pokusą ponieważ wczesniej nie umyl rączek. Grażynka i dzieci złamały tę zasadę, dlatego Rysio się obraził. Impreza trwała do momentu w którym pani Stenia nie upilnowała Pawełka.Chłopiec wpadł do trumny. Grabaże musieli zasypać ponieważ taka była umowa. Olka aby rozładować napięcie śpiewa swój przebój(którego słowa napisała pod wpływem amfy) "Przyjaciel potrzebny"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jutra
👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 👄 [

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszę do nich jechać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fruuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
nie lubie czatow bo gada sie o niczym nie lubie komunikatorow bo trzeba odzywac sie do znajomych od kafeterii jestem uzalezniona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×