Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Accu81

Klinika NOVUM

Polecane posty

19dc miałam podany zastrzyk na pęknięcie, 21dc byłam na usg i lekarz powiedział, że jest trochę płynu owodniowego, czyli coś musi zaczynać pękać. Miałam dwa pęcherzyki. Następnego dnia z ciekawości poszłam znowu na usg i pęcherzyków nie było, tak więc trudno mi powiedzieć kiedy dokładnie była owulacja - czy 21 czy 22dc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i powinnam dodać, że wtedy w tym 21dc było widać te pęcherzyki, no ale właśnie był ten płyn owodniowy (nie wiem czy dobrze to nazywam), który wypływa jak pęknie pęcherzyk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karina1212-spoko nic się nie stało przecież.:)Czyli po dodaniu 14 dni licząc od 22 dnia cyklu, no to najbezpieczniej jest zrobić ten test w 36 dniu cyklu, czyli jutro moja Kochana.:)Zważywszy na fakt, że faza lutealna jest niezmienna i powinna trwać tyle właśnie dni po owulacji.:-) A ja poczytałam o tym HIV Combo dzisiaj i się okazało,że jest to jakiś test tylko IV generacji, który wykrywa już zakażenie po 2 tygodniach.:D Więc nawet nie będę go robić, bo jakie nam zrobili--czy to mi w szpitalu, czy partnerowi przy okazji oddania krwi,to ja uważam,że powinno wystarczyć ! Uzgodnię to jeszcze w poniedziałek z dr Jakubczyk telefonicznie, bo już będzie 30.01 1 dzień w pracy, bo dzwoniłam dzisiaj do Novum.:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michaline
Igrek i Karina, to trzymam mocno kciuki i czekam na wieście :-) mam jakieś dobre przeczucie.. ja się dziś kompletnie nie wyspałam, nie mogłam spać na brzuchu tak mnie piersi bolały.. miesiączka tuż tuż :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karinka, igrek - przyłączam sie do kciuków:) U mnie kicha niestety, znowu posiew do bani:( znowu antybiotyk, sił mi juz brakuje do tego wszystkiego. W ponierdziałek znowu ide na posiew, jak wyjdzie znowu jakies cudo to histeroskopie przełoze na marca...aaa w dupie z tym wszystkim normalnie!:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, stare i nowe dziewczyny.Moja krotka historia z forum byla na str 169. ale dla przypomnienia w skrocie Prowadzi mnie dr Obuchowska 6.12.2011 punkcja-18 jajek(kkura nioska:))7-zaplodnionych,8.12.2011transfer-1 embrion. 21.12.2011 z krwi BTHCG-125,2 dni pozniej wynik byl podwojny 256. 5 a 3.01.2012 Bhcg-6367,7 niestety moja pani doktor po zrobieniu usg stwierdziała ze pęcherzyk jest pusty brak zarodka. usg mialam robione 3 razy. 9.01.2012 u lekarza w moim miescie (do novum 250km) okazalo sie ze jest pusty. musialam poronic. poronienie samoistne 14.01.2012.-wyladowalam w szpitalu bol niesamowity zwijalam sie jak nie wiem co na nastepny dzien bylam wypisana do domu. jestem teraz na zwolonieniu lekarskim zeby dojsc do siebie. niestety zwolnienie lekarskie nic nie daje. idzie oszalec. maz mnie pociesza i twierdzi ze co ma byc to bedzie i ze bedzie dobrze. mam duze wsparci wsrod przyjaciol ale niestety nikt mnie nie rozumie nik z nich nie przeszedl tego wszystkiego. jaestem zalamana. Mam jeszcze 6 mrozaczkow, ale to czekanie do 2-3 cyklu jest takie strasznie dlugie. nie wiem czy udzwigne powtorne poronienie. staramy sie z mezem ladych pare lat o dzidzie ,wyniki sa w normie lekarka zadowolona jest z moich wynikow, ale co z tego jak ja sie nie czuje psychicznie dobrze. robie mine do zlej gry przed rodzina znajomymi. ale jak jestem sama mysle o tym i siedze w necie i romyslam co nie tak zrobilam i dlaczego ja. ja wiem ze tutaj na forum jest wiele osob ktore to przechodzily ale zawsze jest pytanie dlaczego to ja. Jak to wytrzymujecie ja fiksuje. boje sie jak nie wiem co . wszystko sie chrzani. zeby bylo ciekawiej 12.01.2012 skonczylam 34 lata i czuje sie staro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
iza - własnie niedawno o Ciebie tutaj pytałam. Bardzo mi przykro z powodu straty kruszynki:( zawsze tutaj mozesz sie wygadac, zobaczysz te 2 cykle szybko mina i powrócisz po swoje mrozaczki a wetdy wróci nadzieja. Tylko czas moze uleczyc Twja ranę. Trzymaj sie cieplutko. sciskam🌻 karinka - ja uważam ze jest duza szansa. trzymam kciuki z całych sił&&&&

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Michaline i Julciaaa - nie dziękujemy.;) iza1978-witaj!Ja wiem, że jest ciężko...ja też czasami już świruję, że znowu coś nowego i złego wyjdzie i nawet mam czasem aż takie czarne myśli, że z macicą coś będzie nie tak lub że rak i że będzie trzeba ją usunąć.:/A wszystko jest przecież ok.:-) Ja wiem,że to chore i że za bardzo się wszystkie zamartwiamy i wybiegamy w przyszłość, ale z 2 strony, jak inaczej można ?... Każdy psycholog czy psychiatra by zapewne to stwierdził, ale...my tak bardzo chcemy dzieci, że boimy się, że nie zdążymy.:-(Staram się odganiać te najczarniejsze myśli od siebie i myśleć pozytywnie.;-)Zawsze sobie powtarzam, że póki jest miejsce, gdzie dziecko się może rozwijać, to będzie dobrze.;-)) Schizujemy, płaczemy,jesteśmy często na granicy załamania nerwowego,ale---musimy to wytrzymać,przeczekać i uzbroić się w cierpliwość. Sama siebie chyba i tutaj pocieszam czasami.;-))Ech ;/ Ja się modlę kilka razy dziennie do Boga, by wysłuchał moich próśb i do Matki Przenajświętszej, by dała siłę na to wszystko i wstawiała się za nami do Niego.:-)Co innego nam czasami zostaje--jak tylko wiara i modlitwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nadal AMH nie mam.:/Mogliby chociaż szczerze napisać,że czeka się dłużej.:(A tak no to piszę,że 10 dni roboczych!U mnie już mija 17 dzień i nic !! Może jutro będzie. Jutro jadę na kolejne badania--różyczka,toksoplazmoza i test Friberga, bo nie dało mi się ich w szpitalu zrobić !! Temperaturę mam nadal wysoką jak na mnie i piersi mnie bolą...czuję,że coś się ruszyło w tym moim organiźmie,skoro tak się dzieje,więc dla mnie myślę,że to jakiś krok do przodu, zważywszy na fakt,że przez kilka miesięcy stało wszystko w miejscu.:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Iza1978. Szczerze Ci współczuję i jestem w stanie zrozumieć co czujesz. Ja w grudniu 2010 miałam transfer 2 świeżych zarodków, po 12 dniach zrobiłam pierwszą betę i była powyżej 100 (dokładnej liczby nie pamiętam), po dwóch następnych rosła, nie mogłam uwierzyć, byłam w ciąży. Jednak moja radość trwała jeszcze tylko tydzień, zaczęłam plamić i po 2 kolejnych dniach beta spadła. Na szczęście obyło się bez szpitala, bolesne fizycznie nie było ale serce pękało mi z żalu. Nie straciłam jednak wiary, że jeszcze będę mamą choć ciężko jest mieć nadzieję po kilku latach bezowocnych starań (u mnie to było już 8 lat). Musiałam oczywiście odczekać 3 miesiące i w kwietniu 2011 pojechałam na transfer 2 mroziaczków. I stał się cud, jeden zarodek się zagnieździł i dziś, w wieku 41 lat jestem mamą 2,5 tygodniowego, ślicznego chłopczyka. Codziennie patrząc na niego odzyskuję wiarę w cuda, które nam, tak bardzo pragnącym utulić w ramionach swoje dzieciątko zdarzają się. Wiem, że czasami brakuje sił by wierzyć, ale nie wolno się poddawać, może kolejny raz będzie tym szczęśliwym. Tego Tobie i wszystkim starającym się na tym forum i nie tylko z całego serca życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lulka70-bardzo Ci współczuję tych wszystkich złych przeżyć,a i teraz zazdroszczę tego Szczęścia.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
iza1978 Doskonale Cię rozumiem Kochana i dokładnie wiem co teraz czujesz. Przechodziłam to samo w 2008 roku to juz kawałek czasu ale ja to doskonale pamietam . To był mój 2 transfer. Jak odebrałam wynik bety to byłam tak szczęśliwa że myslałam ze oszaleje z tej radośc, ale moje szczęście nie trwała długo na poczatku 6 tc zaczełam plamic..... no i niestety poroniłam. Dzieki Bogu u mnie obeszło sie bez oczyszczania macicy ale ten bul który towarzyszył temu wszystkiemu był tak okropny że pewnie nigdy w życiu go nie zapomnę i sama nie wiem czy gorszy był ten fizyczny czy ten duchowy. Wtedy myślałam że nigdy nie będe umiała sie z tego otrząsnąć i pozbierać. Nie umiałam, i nie chciałam o tym z nikim rozmawiać myślałam że przecież nikt nie wie co ja teraz czuje ale to z czasem minie. Potem miałam następny criotransfer niestety znowu nie udany, i wtedy to już straciłam nadzieje na to że kiedykolwiek nam się uda. Na kolejne 4 juz in vitro pojechałam tylko ze względu na namowy mojego męża bo on ciągle wierzył że w końcu nam sie uda. No i w końcu nam się udało!!! Teraz mamy ponad 2-letnią córeczkę i powiem Wam dziewczyny że najważniejsze to nie tracić wiary w to ze się w końcu uda. Także i Ty Iza musisz mieć nadzieję i wiarę w to że Twój szczęśliwy dzień w końcu nadejdzie. WIARA CZYNI CUDA !!!! Dawno tu nie pisałam bo ostatnio u mnie sporo się dziejei nie mam za bardzo czasu na pisanie ale staram się Was na bieżąco czytac:) Witam wszystkie nowe dziewczyny i życzę Wam powodzenia i cierpliwości w dążeniu do tego upragnionego przez nas wszystkie celu. A co tam u Was róża, mena, captcha ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Felicity100, lulka70 Moje ogromne gratulacje !!!!! Cieszcie sie kochane każdym dniem spędzonym z tymi małymi istoktami bo czas tak szybko leci. Mi sie wydaje ze dopiero urodziłam tę moja małą kruszynkę a ona ma już pond 2 latk , a ja zastanawiam się kiedy ten czas minął:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny jeśli chodzi o polecenie dobrego lekarza w Novum to ja z całego serca polecam dr. Annę Zygler - Przysucha Naprawdę wspaniała kobieta. I nie wiem czy coś w tym jest, czy to tylko przypadek ale tylko jak ona robiła mi transfer to on był udany. 1 transfer robił mi dr Wojewódzki - nie udany 2 transfer dr. Zygler - udany ale niestety poroniłam 3 transfer dr. Taszycka nie udany 4 transfer dr. Zygler - udany!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje za wsparcie- lulka70, szczęśliwa mama 81, julcia,igrek. Strasznie sie boje iść do pracy, boje sie reakcji. wiedzialo pare osob ze jestem w upragnionej ciąży ale boje sie że jak wroce to każdy bedzie mnie wytykał palcami: "patrzcie wrocila to ta co poroinila\" moze jest to bardzo głupie myslenie ale sie poprostu boje. Wiem ze macie racje ale jakoś cięzko mi sie do tego przyzwyczaić. Wiem że czas leczy rany tylko dlaczego tak dlugo trzeba czekać. Jest mi smutno i ciagle zadaje sobie pytanie dlaczego ja czemu mnie to spotkało w życiu mam pecha. myśłałam że pech mnie ominoł jak zaszłam w ciąże ale sie pomyliłam. Mam wspaniałego męza który nie pozwala mi sioe załamać, rozwesela mnie jak tylko może ale zapominam na chwile, wieczorem jak sie klade spać łapie sie za brzuch (robilam tak przez pare tygodni ciąży)łapie sie na tym i mowie sobie w myslach "co robisz przeciez tam nic nie ma" :) śmieszne co..., ale prawdziwe. Nasze forum potraktowalam jako pamietnik. wiadomo kartka wszystko przyjmie a zwlaszcza ta kartka która jeszcze odpisze i powie dobre slowo. Dziekuje wam Dziewczyny wielki szacun, czapki z głów za to co każda z nas musi przejśc. Dziekuje Wam za wsparcie życze kazdej z Was i sobie abyśmy kiedyś mogły wszystkie zgodnie powiedziec z uśmiechem na twarzy powiedziec "JESTEM SZCZĘŚLIWA MAMĄ". Wiem wiara,nadzieja czyni cuda. Wiem, że tak jest tylko teraz jakoś zabraklo mi wiary. Poprostu boje sie..... Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
iza - wszystko bedzie dobrze, nikt Cie palcem pokazywał nie bedzie, ale rozumiem Twoje obawy doskonale. igrek - cholera no z tym wynikiem! tez sie nastresujesz. A ile masz juz dni podwyzszona temperature? bierzesz luteine albo dusphason?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość captcha
do szczęśliwa mama U mnie czas powoli leci w sobotę bedzie 13 tydz ,wizytkę mam 1 .02 ,juz nie mogę sie doczekac zobaczyć jak dzieciaczki sie mają . Zastanawiam się nad zrobieniem testu papa ,dr w novum stwierdził że warto by było zrobic . Czuje się dobrze i wsumie stan ciążowy za dużo mi nie dolega ,teraz złapałam małe przeziębienie (ból gardła), byłam 2 razy u internisty ale obyło się bez żadnego antybiotyku . Brzusio powoli rośnie ,ja oczywiście leniuchuję na maxa . Pozdrawiam nowe laseczki i straszaczki Roża ,mena ,cyndi hop hop co tam u was ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trochę tutaj smutno się zrobiło, więc niezręcznie mi pisać..... Dziewczyny beta 203 mIU/ml..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MICHALINE
KARINA!!!! WOW!!!! GRATULUJE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość captcha
karina super wiadomośc ,wielkie mega za przyrosćik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karinko - serdecznie gratuluję. czułam ze tak bedzie;) tak to juz jest na forach ze radosc miesza sie ze sutkiem i na odwrót...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karina 1212 moje ogromne gratulacje !!! Faktycznie zgadzam się z Julciaaa w 100% ze niestety na takich forach jak nasze tak to już jest ze jedne z nas się cieszą a inne smucą. Ale każda z nas powinna a wręcz musi wierzyć w to że i do niej w końcu uśmiechnie się szczęście. Może jeszcze nie teraz może za dwa,trzy lub pięć miesięcy ale na pewno w końcu się uda !!!! Ja osobiście walczyłam o to moje szczęście ponad 3 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BeBe_XX
iza1978 - czekałam na wiesci od Ciebie... bardzo mi przykro, że nie są dobre:( najgorsze chyba to rozczarowanie, że było tak blisko... też myslę że najważniejsze to nie poddawać się i wierzyć, że sie uda... organizm ludzki jest nie do przewidzenia i wiele zależy od naszej psychiki. Ja tez mam 34 lata i coraz bardzie odczuwam presję czasu... ciągle powtarzam sobie żeby myśleć pozytywnie i staram się to wprowadzać w życie.. z różnym skutkiem. Masz jeszcze 6 mrozaczków być może twój organizm nie był jeszcze gotowy i na tyle silny żeby zarodek mógł sie prawiłowo rozwijać. Ja po punkcji i tych wszystkich hormonach które przyjmowałam nie czułam się dobrze. Po punkcji i pierwszym nieudanym transferze (listopad 2011) moje janiki nadal dochodzą do siebie i czekam czy uda sie zrobić kriotransfer w lutym... tutaj niestety potrzeba czasu... a na siłe nic nie zdziałamy. Trzymam kciuki żebyś szybko doszła do siebie a ludzmi w pracy się nie przejmuj... trzeba pamietać, że dla przeciętnego człowieka nasze problemy nie istnieją i oni nie rozumieją co to może znaczyć dla kogoś kto tak walczy o ciążę. Niestety nie wszyscy mają na tyle rozumu żeby wyobrazić sobie co może przeżywać kobieta w twojej/naszej sytuacji i dziwią się naszemu przewrażliwieniu na ten temat... a jak można nie byc przewrażliwionym jeśli przez kilka lat cały czas mysli sie o tym bardziej lub mniej intensywnie... trzeba dbać przede wszystkim o swoją psychikę i jakoś sprobować się na to uodpornić. Karina1212 - moje gratulacje! szłaś w zaparte z tym @... i proszę jaki wynik:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja mała ma już kilka latek
ja Was rozumiem. zaglądam tu i trzymam za was wszystkie kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MICHALINE
Mam już plamienia okresowe niestety, więc wszystko od początku. Nowy cykl zaczynam z nowymi receptami na zwiększenie liczby pęcherzyków, 8dc mam mieć usg, żeby sprawdzić czy zadziałało. Dziś spotkałam kumpelę z innego działu i okazało się, że jest w ciąży, w 5-ym miesiącu a brzuszek prawie niewidoczny :0) Fajnie wygląda.. Karina, kciuki moje się przydały.. ale miałam dobre przeczucie co do Ciebie. Bardzo sie cieszę i zawsze jak tu zaglądam to z nadzieją, że któraś z Was zaciążyła, To bardzo optymistyczne. Iza, nie jestem w stanie postawić się w Twojej sytuacji ale życzę Ci dużo cierpliwości i uśmiechu, z każdym dniem będzie coraz lepiej aż do momentu II kresek lub zwiekszonej bety :-) Pamiętaj, niedługo będziesz w ciąży, jesteś już bliżej niż dalej :-) Igrek, a jak u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
iza1978-czytałam Cię i płakałam !!! To piękne co napisałaś, chociaż bolesne...mam nadzieję, że mnie dobrze zrozumiesz--takie prawdziwe......o to mi chodziło.;)Też mam taką gorącą nadzieję, że nam wszystkim się uda--prędzej czy później, bo na to nie ma reguły przecież.;D Jedne za 1 razem zachodzą, a inne za kilkoma--o tym wczoraj właśnie z moim partnerem rozmawiałam. Nie chcę się powtarzam o wiarze, nadziei i cudach--pisałam o tym wcześniej...jak mi przyjdzie wena, no to może coś jeszcze naskrobię filozoficznego.:D hehe Sporo widzę się tutaj zadziało od wczoraj-na razie tak na szybko czytam, a potem spokojniej, bo lecę do Kościółka na godzinę 18.00.;P Codziennie tak chodzę już od września 2010 roku, czyli prawie 1,5 roku.;p Uwierzcie, że mi ta modlitwa bardzo pomaga duchowo i te spotkania z Bogiem.;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×