Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Rafeek

ZABITY WLASNA BRONIA POMOCY

Polecane posty

Gość Rafeek

Zaczęło się wszystko prawie cztery lata temu. Kasia bo tak ma na imię, wtedy cicha nieśmiała, kobieta młoda, czasami naiwna, nie do końca znająca życie-ja skaczący z kwiatka na kwiatek młody chłopak. Poznaliśmy się przez całkowity przypadek…podobała mi się od dawna ale z jakiś niewiadomych przyczyn nie robiłem nic w kierunku by ja poznać, a może byłem i chyba nadal jestem tchórzem czekającym aż kobieta przyjdzie sama… …Na początku traktowałem Kasię jak ...sam nie wiem jak , nie wiem jakich słów użyć by określić to co do niej wtedy czułem. Trochę jak koleżankę trochę jak dziewczynę, ale jestem pewien ze nie, jak bywało to za każdym razem jak, przelotna znajomość. Wiem że nie była mi nigdy obojętna, starałem się jej wskazywać słuszną drogę, mobilizowałem do działania, często robiłem rzeczy by wyzwolić w niej chęć do własnego zdania i do obrony jego, opiekowałem się…tak chyba byłem takim opiekunem. Po jakimś czasie gdy kumulowały się problemy, przychodziło znudzenie i znużenie tym związkiem i cała tą sytuacją…zrywałemL. Kasia zawsze wtedy płakała, mówiła ze sobie nie poradzi be ze mnie, ze mnie strasznie kocha… Zrywałem i wracałem do niej przez kolejne dwa lata….Kasia w tym czasie ubierała się w gruba skorupę pozwalającą jej przetrwać w razie kolejnego zerwania. Rok temu w w parę tygodni przed trzecia rocznica zerwałem po raz kolejny, powody jak zawsze te same…problemy o których nie rozmawialiśmy i nie rozwiązaliśmy, nawarstwiały się, potem kłótnie o nic i poszło po raz kolejny. Nie odzywałem się przez tydzień- po tym czasie zrozumiałem ze życie bez niej nie ma sensu, ale było już za późno… Kasia powiedziała mi ze nie chce być już ze mną , ze nie zniesie kolejnego rozstania…Nie poddawałem się…walczyłem o nią ponad miesiąc, spotykaliśmy się rozmawialiśmy i w końcu uwierzyła w moje zapewnienia i wróciła do mnie. Minął rok i parę tygodni przed czwarta rocznica znowu nie jesteśmy razem, tylko że tym razem to ona zerwała… Nie podała mi żadnego konkretnego powodu, mówiła że nie chce tak dalej żyć ze nie chce do końca życia się kłócić i tym podobne frazesy… Teraz wiem doskonale, co musiała za każdym razem przechodzić i wiem że były to najgorsze dni w jej życiu….bo tak jest teraz u mnie Nadal ja kocham, ale co mogę zrobić, nie kazała się do siebie odzywać….najgorzej jest pogodzić się z myślą ze to już koniec… Wmawiałem sobie, ze nie mogę się poddać, ze nie mogę tego tak zostawić. Jeździłem i walczyłem przez dwa tygodnie…ona w tym czasie zawsze mi mówiła ze nie ma sensu ze, po co, ze mam jej dać spokój, bo i tak nie będziemy już razem… W końcu dałem spokój, i od tygodnia się nie odzywam nie daje znaku życia...ona tez się nie odzywa Dałem spokój, bo nie widziałem już dla mnie żadnej szansy…i domyślam się co ona może czuć, bo jeśli czuje to co ja czułem jak zrywałem, to wiem że nikt i nic nie jest wstanie jej przekonać. Pozostaje mi tylko nadzieja że opamięta się tak jak ja ,zatęskni i zechce wrócić. Ona teraz skupiła się nad tym, co było złe, nie pamięta dobrych wspólnych chwil…ale ja ją rozumiem bo wiem ze czułem kiedyś to samo. Tylko moja nadzieja nie ma się chyba nijak do rzeczywistości. Co prawda minęło mało czasu, ale już pokazała jaka jest silna kobietą. Domyślam się, wiem, że albo już mnie nie kocha albo ma innego. Bo jeśli się kocha i jest się z kimś przez prawie cztery lata to się nie zrywa od tak.. Wiem że dla niej te problemy nie są błahe, ale z takich powodów nie zrywa się po takim okresie czasu. …Teraz tak mówię a sam robiłem jeszcze rok temu tak samo i z tych samych powodów zrywałem. No chyba, że zauroczyła się w kimś innym i nie ma o czym mówić Nie byłem może facetem idealnym…ale ja strasznie kochałem Dla niej zrezygnowałem z życia towarzyskiego, z kolegów i koleżanek-teraz jestem całkowicie sam i cholernie mi zle. Ona już nie wierzy że będzie lepiej, nie wierzy że ludzie się mogą zmienić Teraz ja siedzę w domu i zamiast zając się praca ,mam kostkę rozwalona i siedzę i myślę. Płacze myślę i z powrotem płacze i tak już od tygodnia. Kasia pracuje po 12 godzin dziennie..jak sama mówi w pracy nie myśli… po pracy nowe koleżanki, bo pracuje tam niedługo zabierają ja na imprezy na miasto z tego co wiem rzadko wraca do domu na noc…podobno śpi u jednej z nich. Nie wiem co mam robić, co myśleć, cały czas powtarzam sobie że będzie dobrze ze zapomnę znajdę sobie inna I tak jest do momentu az cos mi się nie skojarzy z Kasia , a kojarzy mi się z nią prawie wszystko, albo jak pomyśle sobie ze ona teraz po pracy na imprezie w objęciach innego..zaraz plącze i nie mogę tego powstrzymać, Może błędem było myślenie o wspólnej przyszłości i nie mówienie jej tego? Kasia wspominała często, ale ja zawsze jakoś odburknąłem, mówiąc ze na razie nie ma mowy. Nie myślałem tak, ale mówiłem…kochałem sprawiać jej niespodzianki. Zawsze mówiłem jej że czegoś nie dostanie lub nie pójdę…przeważnie dostawała tylko ze myślała inaczej Tak samo czekałem az zwolni się pokój po siostrze, potem chciałem się oświadczyć...wyremontować pokój i chciałem by zamieszkała ze mną…nie wiedziała o tym ((.Jak jej to powiedziałem powiedziała że i tak mi nie wierzy…i inne przykre rzeczy. Mówiła tez ze te rzeczy jakie robiłem przez te dwa tygodnie powinienem robić cały czas a nie teraz jak jest zle. Ale to chyba nie jest tak…jak mój tata zmarł zacząłem więcej się modlić chodzić na cmentarz...wcześniej tego nie robiłem co nie znaczyło ze nie myślałem, czy nie kochałem taty…Ona tylko powtarza, że jest już za późno za późno.. Twierdziła ze nie pasujemy do siebie, zawsze uważałem ze człowiek sie nie zmienia, ale teraz myślę ze sie może zmienić, ale tylko dla drugiego człowieka. Powiem wam że po tym czasie, kiedy przeżywałem wiele skrajnych uczuć, od zrezygnowania do wiary że będzie dobrze, po myśli samobójcze tez-niestety, teraz w ostatnich dniach najgorsze jest to iż wiem co mógłbym zrobić lepiej, co zrobiłem dobrze by to powielać i co zrobiłem zle by nie robić tego już więcej…tylko że ja chciałbym być taki dla Kasi a nie dla innej kobiety o to chodzi…nie chce się zmieniać dla innej!!!!!!! Zawsze chciałem się tylko raz w życiu zakochać i być z Tą dziewczyną do końca życia. Nie wyszło i muszę zmienić swoje przekonania. I to jest właśnie najtrudniejsze! W jaki sposób można znowu obdarzyć kogoś miłością? Przecież kocha się już inną osobę!!! Zawsze myślałem, że prawdziwą miłością obdarzyć można tylko jedną kobietę Nie wiem jak się zachowam, gdy spotkam znowu jakąś odpowiednią kobietę Powiem wam, że teraz już wiem, że można płakać oglądając romantyczny film, że można otwarcie rozmawiać na tematy rodzinne nie bojąc się, że jak się wspomni o dziecku czy zaręczynach to wyjdzie się na mięczaka….teraz to wiem i chcę…ale…teraz to już za późno. Nawet nie chcę myśleć, że to wszystko, jaki chciałem i chcę się stać dla Kasi, nie będzie dla niej tylko dla innej. Bo tylko dla niej warto się starać się zmienić Kasia powiedziała mi niedawno, że zrobiła to co jej koleżanka, (dziewczyna mojego kuzyna), chciała zrobić, na co tylko nie starczyło jej odwagi… Rozmawiałem z nia o tym wiele razy na ten temat i nie tylko( z Monika bo tak ma na imię). Pisałem do niej o wszystkim…pisałem bo tak na prawdę nie miałem do kogo się zwrócić…a może po cichu liczyłem ze jako koleżanka Kasi wpłynie na nią jakoś. Monika Chyba i dobrze zawsze mówiła, że nie lubi się wtrącać, że lubi i ja i mnie i że nie chcę być kapusiem. Jak do niej pisałem i rozmawialiśmy prze telefon mówiła że rozumie mnie, ale zawsze zaznaczała że jak rozmawiała z Kasia to ja tez rozumie…i wie co przeżywa bo często miała tak samo. Powiedziała, że jakby jej obecny chłopak za nia nie łatał jak znaleźli się w podobnej sytuacji to ona by do niego nie wróciła. No ja postanowiłem podobnie...ubzdurałem sobie, że jak sie nie poddam to jakoś ja odzyskam. I tak przez te dwa tygodnie zamiast zapomnieć trwałem w tym, że nadal mam jakaś szanse. Monika w sumie nie powiedziała nic po za tym, że ona by nie wróciła do swojego jakby on się wtedy tak nie starał, a ja się tego zdania uczepiłem jak rzep…jak się później okazało zupełnie niepotrzebnie…Kasia chyba po tym okresie nie mogła na mnie patrzeć bardziej niż przed. Pozostało mi chyba tylko pisać na waszym forum, pewnie nie jedno z was boryka się z podobnymi problemami, nie jednemu z was zawalił się świat na głowę, nie jednemu z was wydaje się, że nie ma, po co żyć Ja, gdy jest mi tak strasznie, że nie mogę już wytrzymać ide na ogród, siadam na samym jego końcu pod orzechem, tam gdzie mnie nikt nie widzi i płacze, płacze z żalu po Kasi po tym co straciłem, a co było moim największym szczęściem i morze na pierwszy rzut oka nie było widać, jak ją kochałem i nadal kocham. Ostatni raz widzieliśmy się tydzień temu, robiłem jej pewną rzecz na komputerze i jak mi napisała ”zrobisz mi ja i na tym koniec nie pisz nie dzwon nie odzywaj się, bo to i tak nie mam sensu” i tak zrobiłem, zrobiłem tez chyba rzecz niepotrzebną napisałem do niej ze za miesiąc się do niej odezwę i zobaczymy czy sama miłość wystarczy. W odpowiedzi dostałem kolejny cios odpisała ze spotkać się możemy, ale nie mam, na co liczyć. Zastanawiam się od paru dni i doszedłem chyba do wniosku, że nie mogę się do niej pierwszy odezwać…nie mogę po raz kolejny się narzucać. Wiem ze nie odmówi, co nie znaczy ze miałaby na to ochotę.Poczekam, może kiedyś wspomni dobre chwile i postanowi mnie zaprosić do siebie…jako kolegę, bo domyślam, się ze do tego czasu zwiąże się z innym Pisze ze się zwiąże, bo tak zazwyczaj bywa i …ale chyba tak naprawdę nie chce w to wierzyć. Niepotrafię się wyobrazić z inna kobieta, a co do piero jakbym mógł sobie wyobrazić moja Kasie z innym, jak się z nim całuje, kocha Myślałem tez ze to może moja zaborczość, że to moje ego i męska duma nie pozwala mi pogodzić się z faktem ze Kasia mnie nie kocha Kasia, od kiedy pamiętam była ze mną, gdy zaczęliśmy razem chodzić Kasia była młodą kobieta, nie miała przede mną nikogo innego. Patrzyłem jak dorasta i przekształca się w silna i pewna siebie kobietę, jaka jest teraz. Myślę już nad tym pare dni i mogę stwierdzić ze to nie moja duma, bo tak na prawdę straciłem ja gdy zacząłem głośno mówić jak ja kocham, gdy zacząłem się dla niej wydurniać robiąc te wszystkie jak się okazało niepotrzebne rzeczy…ja ja kocham i jedyne z czego mogę być zadowolonym, to to ze nauczyła mnie kochać. Kasia może robić co tylko zechce i mi nic do tego , musze to zaakceptować, choć wcale nie chce Wiem ze jeżeli to była prawdziwa miłość to…..az się boje napisać żeby znowu jednym zdaniem nie namieszać sobie w głowie, jak kocha to wróci mimo wszystko Bo jak piszą w piśmie św. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje, nie jest jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. Ktoś kiedyś powiedział ze lepiej kochać i stracić miłość niż nigdy się nie zakochać…mam nadzieje ze miał racje. Strasznie mi jej brakuje…czasami się zastanawiam czy ona tęskni za mną, ale czy to ma znaczenie jeśli jest ktoś inny. Praca i ten ktoś pewnie absorbuje jej cały czas skoro się do mnie nie odzywa…tak sobie właśnie myślę Nie wiem co lepsze...może gdyby powiedziała mi ze mnie już nie kocha, a tego nie powiedziała, może gdyby powiedziała ze ma innego i mam jej dać spokój.. Jest mi strasznie zle i nie wiem co mam dalej robić. Okazuje się ze ten mocny facet, nie jest wcale mocny a ta cicha skromna kobietka jest dużo silniejsza od niego. Proszę o pomoc…błagam…jak się pogodzić ze nie jest się już kochanym jak zapomnieć co zrobić by nie bolało. Jeżeli kochasz, daj temu wolność, Jeżeli wróci do Ciebie, jest Twoje, Jeżeli nie, ..Pamiętam jak Kasia prosiła mnie bym ja puścił, płakała i porosiła Wydaje mi sie, ze cierpiąc mocno zbłądziłem i samemu zacząłem ranić kogoś, na kim mi zależało... Nie wiedziałem, nie chciałem... po prostu emocje mnie przerosły, może byłem niecierpliwy a może serce bolało za bardzo. gdy Twoje nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Max Pain
zjebałeś sprawę stary-mam nadzieję,że sobie znalazła chłopaka zdrowego psychicznie i dojrzałego emocjonalnie i nigdy się już z tobą nie umówi-sam sobie na to zapracowałeś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rafeek
((.Jak jej to powiedziałem powiedziała że i tak mi nie wierzy…i inne przykre rzeczy. Mówiła tez ze te rzeczy jakie robiłem przez te dwa tygodnie powinienem robić cały czas a nie teraz jak jest zle. Ale to chyba nie jest tak…jak mój tata zmarł zacząłem więcej się modlić chodzić na cmentarz...wcześniej tego nie robiłem co nie znaczyło ze nie myślałem, czy nie kochałem taty…Ona tylko powtarza, że jest już za późno za późno.. Twierdziła ze nie pasujemy do siebie, zawsze uważałem ze człowiek sie nie zmienia, ale teraz myślę ze sie może zmienić, ale tylko dla drugiego człowieka. Powiem wam że po tym czasie, kiedy przeżywałem wiele skrajnych uczuć, od zrezygnowania do wiary że będzie dobrze, po myśli samobójcze tez-niestety, teraz w ostatnich dniach najgorsze jest to iż wiem co mógłbym zrobić lepiej, co zrobiłem dobrze by to powielać i co zrobiłem zle by nie robić tego już więcej…tylko że ja chciałbym być taki dla Kasi a nie dla innej kobiety o to chodzi…nie chce się zmieniać dla innej!!!!!!! Zawsze chciałem się tylko raz w życiu zakochać i być z Tą dziewczyną do końca życia. Nie wyszło i muszę zmienić swoje przekonania. I to jest właśnie najtrudniejsze! W jaki sposób można znowu obdarzyć kogoś miłością? Przecież kocha się już inną osobę!!! Zawsze myślałem, że prawdziwą miłością obdarzyć można tylko jedną kobietę Nie wiem jak się zachowam, gdy spotkam znowu jakąś odpowiednią kobietę Powiem wam, że teraz już wiem, że można płakać oglądając romantyczny film, że można otwarcie rozmawiać na tematy rodzinne nie bojąc się, że jak się wspomni o dziecku czy zaręczynach to wyjdzie się na mięczaka….teraz to wiem i chcę…ale…teraz to już za późno. Nawet nie chcę myśleć, że to wszystko, jaki chciałem i chcę się stać dla Kasi, nie będzie dla niej tylko dla innej. Bo tylko dla niej warto się starać się zmienić Kasia powiedziała mi niedawno, że zrobiła to co jej koleżanka, (dziewczyna mojego kuzyna), chciała zrobić, na co tylko nie starczyło jej odwagi… Rozmawiałem z nia o tym wiele razy na ten temat i nie tylko( z Monika bo tak ma na imię). Pisałem do niej o wszystkim…pisałem bo tak na prawdę nie miałem do kogo się zwrócić…a może po cichu liczyłem ze jako koleżanka Kasi wpłynie na nią jakoś. Monika Chyba i dobrze zawsze mówiła, że nie lubi się wtrącać, że lubi i ja i mnie i że nie chcę być kapusiem. Jak do niej pisałem i rozmawialiśmy prze telefon mówiła że rozumie mnie, ale zawsze zaznaczała że jak rozmawiała z Kasia to ja tez rozumie…i wie co przeżywa bo często miała tak samo. Powiedziała, że jakby jej obecny chłopak za nia nie łatał jak znaleźli się w podobnej sytuacji to ona by do niego nie wróciła. No ja postanowiłem podobnie...ubzdurałem sobie, że jak sie nie poddam to jakoś ja odzyskam. I tak przez te dwa tygodnie zamiast zapomnieć trwałem w tym, że nadal mam jakaś szanse. Monika w sumie nie powiedziała nic po za tym, że ona by nie wróciła do swojego jakby on się wtedy tak nie starał, a ja się tego zdania uczepiłem jak rzep…jak się później okazało zupełnie niepotrzebnie…Kasia chyba po tym okresie nie mogła na mnie patrzeć bardziej niż przed. Pozostało mi chyba tylko pisać na waszym forum, pewnie nie jedno z was boryka się z podobnymi problemami, nie jednemu z was zawalił się świat na głowę, nie jednemu z was wydaje się, że nie ma, po co żyć Ja, gdy jest mi tak strasznie, że nie mogę już wytrzymać ide na ogród, siadam na samym jego końcu pod orzechem, tam gdzie mnie nikt nie widzi i płacze, płacze z żalu po Kasi po tym co straciłem, a co było moim największym szczęściem i morze na pierwszy rzut oka nie było widać, jak ją kochałem i nadal kocham. Ostatni raz widzieliśmy się tydzień temu, robiłem jej pewną rzecz na komputerze i jak mi napisała ”zrobisz mi ja i na tym koniec nie pisz nie dzwon nie odzywaj się, bo to i tak nie mam sensu” i tak zrobiłem, zrobiłem tez chyba rzecz niepotrzebną napisałem do niej ze za miesiąc się do niej odezwę i zobaczymy czy sama miłość wystarczy. W odpowiedzi dostałem kolejny cios odpisała ze spotkać się możemy, ale nie mam, na co liczyć. Zastanawiam się od paru dni i doszedłem chyba do wniosku, że nie mogę się do niej pierwszy odezwać…nie mogę po raz kolejny się narzucać. Wiem ze nie odmówi, co nie znaczy ze miałaby na to ochotę.Poczekam, może kiedyś wspomni dobre chwile i postanowi mnie zaprosić do siebie…jako kolegę, bo domyślam, się ze do tego czasu zwiąże się z innym Pisze ze się zwiąże, bo tak zazwyczaj bywa i …ale chyba tak naprawdę nie chce w to wierzyć. Niepotrafię się wyobrazić z inna kobieta, a co do piero jakbym mógł sobie wyobrazić moja Kasie z innym, jak się z nim całuje, kocha Myślałem tez ze to może moja zaborczość, że to moje ego i męska duma nie pozwala mi pogodzić się z faktem ze Kasia mnie nie kocha Kasia, od kiedy pamiętam była ze mną, gdy zaczęliśmy razem chodzić Kasia była młodą kobieta, nie miała przede mną nikogo innego. Patrzyłem jak dorasta i przekształca się w silna i pewna siebie kobietę, jaka jest teraz. Myślę już nad tym pare dni i mogę stwierdzić ze to nie moja duma, bo tak na prawdę straciłem ja gdy zacząłem głośno mówić jak ja kocham, gdy zacząłem się dla niej wydurniać robiąc te wszystkie jak się okazało niepotrzebne rzeczy…ja ja kocham i jedyne z czego mogę być zadowolonym, to to ze nauczyła mnie kochać. Kasia może robić co tylko zechce i mi nic do tego , musze to zaakceptować, choć wcale nie chce Wiem ze jeżeli to była prawdziwa miłość to…..az się boje napisać żeby znowu jednym zdaniem nie namieszać sobie w głowie, jak kocha to wróci mimo wszystko Bo jak piszą w piśmie św. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje, nie jest jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. Ktoś kiedyś powiedział ze lepiej kochać i stracić miłość niż nigdy się nie zakochać…mam nadzieje ze miał racje. Strasznie mi jej brakuje…czasami się zastanawiam czy ona tęskni za mną, ale czy to ma znaczenie jeśli jest ktoś inny. Praca i ten ktoś pewnie absorbuje jej cały czas skoro się do mnie nie odzywa…tak sobie właśnie myślę Nie wiem co lepsze...może gdyby powiedziała mi ze mnie już nie kocha, a tego nie powiedziała, może gdyby powiedziała ze ma innego i mam jej dać spokój.. Jest mi strasznie zle i nie wiem co mam dalej robić. Okazuje się ze ten mocny facet, nie jest wcale mocny a ta cicha skromna kobietka jest dużo silniejsza od niego. Proszę o pomoc…błagam…jak się pogodzić ze nie jest się już kochanym jak zapomnieć co zrobić by nie bolało. Jeżeli kochasz, daj temu wolność, Jeżeli wróci do Ciebie, jest Twoje, Jeżeli nie, ..Pamiętam jak Kasia prosiła mnie bym ja puścił, płakała i porosiła Wydaje mi sie, ze cierpiąc mocno zbłądziłem i samemu zacząłem ranić kogoś, na kim mi zależało... Nie wiedziałem, nie chciałem... po prostu emocje mnie przerosły, może byłem niecierpliwy a może serce bolało za bardzo. gdy Twoje nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rafeek
Myślę już nad tym pare dni i mogę stwierdzić ze to nie moja duma, bo tak na prawdę straciłem ja gdy zacząłem głośno mówić jak ja kocham, gdy zacząłem się dla niej wydurniać robiąc te wszystkie jak się okazało niepotrzebne rzeczy…ja ja kocham i jedyne z czego mogę być zadowolonym, to to ze nauczyła mnie kochać. Kasia może robić co tylko zechce i mi nic do tego , musze to zaakceptować, choć wcale nie chce Wiem ze jeżeli to była prawdziwa miłość to…..az się boje napisać żeby znowu jednym zdaniem nie namieszać sobie w głowie, jak kocha to wróci mimo wszystko Bo jak piszą w piśmie św. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje, nie jest jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. Ktoś kiedyś powiedział ze lepiej kochać i stracić miłość niż nigdy się nie zakochać…mam nadzieje ze miał racje. Strasznie mi jej brakuje…czasami się zastanawiam czy ona tęskni za mną, ale czy to ma znaczenie jeśli jest ktoś inny. Praca i ten ktoś pewnie absorbuje jej cały czas skoro się do mnie nie odzywa…tak sobie właśnie myślę Nie wiem co lepsze...może gdyby powiedziała mi ze mnie już nie kocha, a tego nie powiedziała, może gdyby powiedziała ze ma innego i mam jej dać spokój.. Jest mi strasznie zle i nie wiem co mam dalej robić. Okazuje się ze ten mocny facet, nie jest wcale mocny a ta cicha skromna kobietka jest dużo silniejsza od niego. Proszę o pomoc…błagam…jak się pogodzić ze nie jest się już kochanym jak zapomnieć co zrobić by nie bolało. Jeżeli kochasz, daj temu wolność, Jeżeli wróci do Ciebie, jest Twoje, Jeżeli nie, ..Pamiętam jak Kasia prosiła mnie bym ja puścił, płakała i porosiła Wydaje mi sie, ze cierpiąc mocno zbłądziłem i samemu zacząłem ranić kogoś, na kim mi zależało... Nie wiedziałem, nie chciałem... po prostu emocje mnie przerosły, może byłem niecierpliwy a może serce bolało za bardzo. gdy Twoje nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Max Pain
opanuj sie człeniu myślisz tylko o sobie,że TY nie umiesz żyć bez NIEJ jak widzisz ONA może bez CIEBIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała biała ćma
przeczytałam to wszystko co napisałeś. Jesteśmy identyczni. Czuję się jakbyś był moim bratem. Popełniałeś te same błędy, zachowywałeś się w ten sam sposób.. I teraz oboje straciliśmy Miłość swojego Życia. opisałeś tak dokładnie uczucia, które targają moim sercem.. płakałam, czytając to.. bo tyle w tym mnie... nie umiem pomóc Tobie, bo sama nie wiem co mam robić. ale jesli chciałabyś o tym porozmawiać, albo napisać maila, to daj znać. może we dwójkę dojdziemy do jakiś wniosków, znajdziemy rozwiązanie.. bo obojgu nam zalezy by TA JEDYNA OSOBA do nas wróciła..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rafeek
Rstachowiak@wp.pl jasne ze chcialbym pogadac co nam teraz pozostalo:( czekam bede wieczorkiem a teraz taki maly paradoks "trzymaj sie i glowa do gory"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rafeek
sorki za blad oczywiscie z malej rstachowiak@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hendra
Nie będę się rozwodzic nad tobą, bo już mi przeszła złośc. Powiem tylko, że zostawiłam podobnego typa do ciebie i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa, uważam, że to była najlepsza decyzja mojego życia. Nie piszę tego, żeby ci dokopac. Nie do pojęcia jest dla mnie, że można byc tak ślepym, ale jak widac można. Powiem ci tylko tyle, że robienie takich "niespodzianek" w stylu >najpierw się nie zgodzę, a potem powiem tak< wcale nie jest przyjemne, tylko bardzo przykre i wqrwiające. Tak samo, jak ciagłe i bezustanne granie w >nie zależy mi na tobie< , absolutny brak jakichkolwiek deklaracji (w końcu każdy potrzebuje jakiegoś poczucia bezpieczeństwa), robienie wymówek i wiercenie dziury w brzuchu. Powiem tylko tyle: współczuję tej dziewczynie, bo wiem jak bardzo ją to wszystko niszczyło. Na moim własnym przykładzie mogę ci powiedziec, że we mnie w końcu wszystko umarło, zwiędło, uschło i zgniło. Żałuję straconego czasu i emocjonalnych katuszy, gdy tak długo czekałam na jeden jego gest, na jedno >kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hendra
Nie będę się rozwodzic nad tobą, bo już mi przeszła złośc. Powiem tylko, że zostawiłam podobnego typa do ciebie i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa, uważam, że to była najlepsza decyzja mojego życia. Nie piszę tego, żeby ci dokopac. Nie do pojęcia jest dla mnie, że można byc tak ślepym, ale jak widac można. Powiem ci tylko tyle, że robienie takich "niespodzianek" w stylu >najpierw się nie zgodzę, a potem powiem tak< wcale nie jest przyjemne, tylko bardzo przykre i wqrwiające. Tak samo, jak ciagłe i bezustanne granie w >nie zależy mi na tobie< , absolutny brak jakichkolwiek deklaracji (w końcu każdy potrzebuje jakiegoś poczucia bezpieczeństwa), robienie wymówek i wiercenie dziury w brzuchu. Powiem tylko tyle: współczuję tej dziewczynie, bo wiem jak bardzo ją to wszystko niszczyło. Na moim własnym przykładzie mogę ci powiedziec, że we mnie w końcu wszystko umarło, zwiędło, uschło i zgniło. Żałuję straconego czasu i emocjonalnych katuszy, gdy tak długo czekałam na jeden jego gest, na jedno >kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hendra
coś mi się spieprzyło, reasumując weź się chłopie w garśc , nie chodzi mi o to, ze >głowa do góryja się zabiję< jest żałosne i irytujące. Myślisz, że masz monopol na cierpienie? Pomyśl, co ona czuła przez ten cały czas, gdy była z tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem kobieta malutka
I coz moj zwiazek wyglada jak ten co opisujesz,i tez przyznam ,ze chcial bym miec tyle odwagi co Kasia-bo taki zwiazek bardzo wyniszcza ja juz nerwowo nie wytrzymujue,poki co jestesmy razem-ale ciekaw jak dlugo jeszcze?-potem znowu rozstanie i powrot,moze kiedys cos w emnie peknie jak w kasi i bede mogla odejsc poki co kocham ale to chyba nie wystarcza a co do Ciebie to mozesz pisac co chcesz ja i tak Ci nie wierze,ze bys sie zmienil ja tez mialam taki czas,ze chcialm odejsc zyc bez niego,ale wlasnie on sie wtedy staral a ja uwierzylam,wiem jedno ludzie sie nie zmieniaja ale moze kiedys w koncu powiem dosc chyba z eteraz po tym rozstaniu bedzie juz tylko dobrze a Ty sie trzymaj a rozumie wszystkie Twoje uczucia bo czuje sie tak za kazdym razem kiedy sie rozstajemy i nie zycze nikomu by mial sie tak czuc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minelo spoooooro czasu...niespdziewalem sie odpowiedzi po takim czasie:) Co u mnie? Jerdnak pozostalem przy zasadach:) Co do niej... NIe pisalem wszystkiego bo niewiedziqal4em jeszcze wtedy.... Teraz wiem jaka jestr prawda....i wiem ze dobrze sie stalo...slyszalem ze wychodzi za maz z niego hahah Niech zyja dlugo i zczesliwie:) Oby mu nigdy pieniedzy nie zabraklo bo go zostawi hahaha Ja trzymam sie dobrze, sentyment mimo wszystko pozostanie, ale na pewno juz jej nie kocham... Jak ktos chce poznac od a do z cala sprawe niech napisze prtzesle linka na inne forum gdiz sprawa toczyla sie rownolegle...i tez tam sie zakonczyla:) pozdrawiam NIE MA TEGO ZLEGO CO BY NA DOBRE NIE WYSZLO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.g.iii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.g.iii...
hej, jak mozesz to przeslij z checią przeczytam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to straszne że
taki byłeś dominujący straszne gdzie tu równowaga w związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prosto z mostuuu
ty jej nigdy nie kochales wiec co sie tak emocjonujesz? po prostu, odeszla, pies ogrodnika narodzil sie w tobie i przeszlo ci wiec zluzuj troche! a ona ma juz kogos kto ja kocha i zycze jej wszystkiego dobrego. Nikt z takim facetem jak ty nie wytrzyma dluzej niz 2 tyg.Dobrze, ze nie wrocila do ciebie bo znowu bys nia sie znudzil. Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hahahahaha widac ze nie masz zielonego ppjecia o sprawie...ale co tam:) Ja tez jej zycze wszystkiego najl;epszego..przynajmniej nie wrci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prosto z mostuuu
twoj smiech swiadczy o tym, z ejednak nadal cie to boli wiem czemu cie boli nawet:P bo nigdy juz jej nie dotkniesz, tylko inny facet! zalosne:) pies ogrodnika buuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prosto z mostuuu
mam nadzieje, ze jednak innej nie znajdziesz bo kto wytrzyma z takim psem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prosto z mostuuu
nom hahah hahah masz racje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×