Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

tiki*

Planowanie i starania po STRACIE ciąży.

Polecane posty

Lidka tak jak mówiłam dziwne te testy i niepotrzebne zmartwienia powodują, choć pomagają też zajść w ciążę. Ja bym się nimi nie przejmowała choć niepokojące to może być, że nadal wskazują owulację. Przyczyn może być wiele, od wadliwych testów począwszy na bisowe owulacji skończywszy. Najgorszy scenariusz to zaburzenia hormonalne. I bądz tu madra. Więc rób jak uważasz, może zadzwonisz do gina i on Ci coś poradzi. Albo napisz może na jakies forum np starania, czy cos takiego i może coś powiedzą. One tam pewnie bardziej doświadczone są i zwariowane na tym punkcie. Ja bym olała te testy na twoim miejscu. Choć sama sobie zrobie tak z ciekawości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lidzia, ten strach jest w każdej z nas... I od nas zależy na ile pozwolimy by nas zniechęcał, a na ile pokonamy go w walce o Coś o czym tak bardzo marzymy. Myślę, że nie byłoby nas tutaj, gdyby nie fakt, że ten strach jest do pokonania!!! Że TO marzenie jest warte ryzyka, strachu , a czasem cierpienia... My to wiemy...i próbujemy. Teraz Gawit ugina się pod ciężarem swego cierpienia... A my musimy wierzyć, że po takiej tragedii też można żyć i to z całą radością tego świata. A my mamy tu Niezłomne Dziewczyny, które poraz kolejny sięgają po to co im się spewnością należy! A dostajemy przecież wieści od tych Dziewczyn, które zostały mamusiami- niestety po statach, czasem wielu... Czy one dziś powiedziałyby, że Gawit, choć załamana i nieszczęśliwa jest bez szans? Czy kazałyby jej odpuścić? Czy powiedziałyby, że ten uporczywy strach i bezsilność była na darmo? Nie, oczywiście, że nie! Mamy iść naprzód!!! I tego się trzymajmy! Właśnie dla nas! Dla naszych facetów! I dla Gawit, bo musi mieć gdzie wrócić!!!!!!!!! Do nas!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gawit wiedz że choć piszę dalej o nas, o naszych zmartwieniach i to pieruńskie życie toczy sie dalej, jak gdyby nigdy nic, to myślami jestem z Tobą. Twoja tragedia na zawsze pozostanie w tym forum i na zawsze w pewnym stopniu je oraz nas zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia b
Gawid przykro mi to chyba za małe słowo, łzy mi sie cisną do oczu dłaczego Ty, dlaczego jeszcze raz musisz przez to przechodzić. Myśle o Tobie kochanie trzymaj sie mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takaja, dzięki, próbuję pocieszyć i samą siebie, ale i tak mi potwornie smutno. Co porabiasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gawit...co ci powiedzieć?co bym nie powiedziała to napewno nie zmniejsze tego bólu którym jesteś przesiąknięta:( To boli i boleć będzie:( teraz potrzeba czasu byś mogła inaczej na to wszystko spojrzeć. Ja mam za sobą 3poronienia, zmarła mi córeczka miejąc 14miesięcy i przy tym wszystkim mam tylko 22lata. Odeszłam z tąd kiedy okazało się że mój mięśniak zaczął krwawić i jakiś niedorób powiedział że trzeba usunąć macice bo może dojść do takiego krwotoku przy którym moge sie wykrwawić.Nie jest dobrze, ale mimo wszystko nie poddaję się i walczę o to co dla każdej kobiety jest najważniejsze-macieżyństwo. Ale do każdej decyzji trzeba dojrzeć. Trzeba czasu. Ja wierzę, że i ty z czasem się odwarzysz spróbować jeszcze raz:) wszystkie będziemy za to trzymać kciuki. W pracy koleżanka jest w ciąży, jest mi tak ciężko, ona o dużo rzeczy mnie pyta, pokazuje wyniki badań, a ja zaciskam zęby i jej odpowiadam, przychodzę do pracy a ona uśmiechnięta podchodzi do mnie i sie wita, opowiada o tym jak bardzo się cieszy, że będzie miała dzidziusia....a ja czasami mam ochote zapaść sie pod ziemię:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewcia, przeszłaś wiele... i od zycia żądaj wiele. Trzymam kciuki! A czy koleżanka wie o Twoich smutkach. Jeśli jest ci ciężko to przecież nie musisz dzień w dzień ocierać się o jej szczęście. może powiedz jej- jesli możesz-że cieszysz się jej szczęściem, ale nie zawsze jesteś w stanie jej wspierać. Albo unikaj jej w jakiś sposób, bo ludzie w swej radości nie rozumieją tych co cierpią, Ja miałam fasolkę równocześnie z młodszą kolezanką. moja dzidzia była mniejsza, ale nie zdążyłam sie nią pochwalić i nie mówiłam o swojej stracie... Nie zyskałabym zrozumienia, ale byłabym zapewne tematem do rozmów. Zatem musiałam oglądać jej radość i brzuszek do ostatnich chwil, bo czuła się ( dzięki Boku, znakomicie!!!) i tak jak wtedy tak i teraz oglądam jej dumę mamusiną.... i widzę, że przez myśl jej nie przejdzie, że ja tak cierpię, a może nie tylko ja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EwaWer
Gawit kochana bardzo mi przykro. Własciwie wszystko juz napisały dziewczyny przede mną. Ja dołaczam się do ich słów. Życzę ci mimo tego bólu który teraz przeżyważ zebys jak najszybciej zaczęła mysleć o przyszłości...Bardzo naprawdę bardzo Ci współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już nie będę żartować o uzależnienu od internetu! Czuję, że siedzę tu zadługo! Wymówki mam super: że szukam projektów, że w telewizji nuda, że mi się coś od zycia należy, że mam w Was prawdziwe kupele... Ale coś czuję, że przeciągam strunę... A mojego męża nie ma i nikt mnie nie kontroluje... No, on tam wie że tu ,,koczuję" i moze ,,ściga' nie myślami ;) Policzyłam, że @ mogę się spodziewać w przyszły wekend. Jak się udało to będę walczyć (bo jest strach, była infekcja moja i mąż słabiutki!), a jak przyjdzie @ będę walczyc jeszcze mocniej! Mąż obiecał, że po powrocie zbada nasionka. Kojarzyło mu się to chyba z podejrzeniem o bezpłodność, ale go uspokoiłam, że warto by zbadać siłę plemniczków i jakość. Może to będzie jakaś wskazówka do staranek? Czy brać się za niego, czy za mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wypowiadam swoje zdanie można sie z nim zgodzic lub nie:o Ewa Dalczego pozwalacie ludziom tak siebie ranić, grzecznie acz stanowczo powiedziałabym owej koleżance, że bardzo się cieszę z jej ciąży, ale rozmawianie sprawia mi ból i jeśliby mogła to prosiłabym aby nie poruszała tego tematu przy mnie. Z całym szacunkiem dla rozwijającego się dzidziusia. Nie mam siły tego słuchać. Je też mam w pracy koleżankę, która obecnie jest w 10 tyg. Równo rok temu to ja chodziłam w ciąży. Ona ma termin na początek listopada. I osobiscie nie powiedziała mi, że jest w ciąży, nie miała odwagi, powiedziała mojej mamie(razem pracujemy) Obecnie to ja do niej podchodzę i rozmawiam kiedy mam siły i chęci. I tak mi jest dobrze. A jej to nie powinno robić różnicy. I pewnie nie robi. Myślę, że wręcz czuje się niezręcznie kiedy się widzimy. Sama nie wiem, ale nie uważam żeby moje zachowanie było niegrzeczne czy niestosowne. A mi taki układ bardzo ułatwia funkcjonowanie w tym jakże zadziwiającym świecie, pełnym sprzeczności i niedorzeczności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A czy Peppetti do nas się dzisiaj odezwie? Idę na blog, może tam przesiaduje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezeli o mnie chodzi, to oczywiscie uważam że jezeli kolezanka która jest w ciązy i wie że straciłam dziecko gada do mnie cały czas o tym powiedziałabym jej ze nie mam ochoty o tym gadac. Ale u mnie jest inna sytuacja niz u ewy marchewki. Kumpela z pracy nie wie że poroniłam bo inaczej podejrzewam ze sama by unikała tego tematu w mojej obecnosci (chociuaz nie da sie unikac czegos co już widać). Ja wam pisałm ze poza kilkoma kolezankami nikt wiecej nie wie co sie stało. Tak wiec milczę i dusze to w sobie i udaję radosna kolezankę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny Gawit bardzo mi przykro. Przepraszam, że nie powiem nic mądrego. Ale od wczoraj płaczę.... Dziś do południa weszłam tutaj, zobaczyłam wpis Gawit i nie mogłam wydusić z siebie słowa. Ta informacja mnie dobiła. Od pewnego czasu bardzo kibicowałam dziewczynie z innego forum. Wcześniej straciła synka, teraz była w ciąży i wiedziała, że jej synek jest ciężko chory, że też umrze. Wczoraj dowiedziałam się, że już urodziła... że Kubuś żył 2,5 godziny... zasnął w ramionach mamusi... dlaczego tak się dzieje???? Dlaczego Los tak okrutnie doświadcza tak wielu kobiet??? Czy nie wystarczy, że raz straciły swoje dzieciątka??? Mało cierpiały???????? Za mały ciężar na ich ramiona??? Trzeba im dokładać??? tak czasem myślę, że życie jest taką zabawą, eksperymentem - ile można unieść, ile można udźwignąć, ile razy można się podnieść??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże Peppetti to już mnie DOBIŁO. Ja przed chwila dowiedziałam się, że skolei moja znjoma z innego topiku Ania, w styczniu urodziła synka, w czwartek wykryto u niego wadę serca - poważną - Bartoszek w kwietniu ma operację w Łodzi :(:( Popłakałam się, wyłam ............ Wyjaram dziś paczke fajek i obale wino. Mam dość za dużo złego ja się nie zgadzam na to ZŁO, NIE !!! mam w tej chwili w D.......... że jakoś to będzie, że czas zagoi IM rany! TAK NIE MOŻE BYĆ ! No czemu to ma służyć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I coś mi się wydaje, że już NIC nie zostanie tu dziś napisane......... Bo napewno tu zaglądacie........... Ale milczenie jest złotem No bo co napisać? Kolejne wpółczuje, kolejne jest mi przykro, kolejne TO NIESPRAWIEDLIWE, kolejne nie godzę się z tym, kolejne................ Pisać o czymś innym też w takiech chwili nam nie wypada\"........ Dobranoc kobietki.......... Czy ja Cię jeszcze kocham życie ?????????? :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tiki tylko nie mów mi że ten chłopczyk ma byc operowany w matce polce w łodzi...:|:( teściowa wraca w piątek...ciekawe czy będzie nas próbowała ściągnąć na święta....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
....................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................... jednak nie śpię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gawit 🌼 ..... tak ogromnie mi przykro. Boże dlaczego tak się dzieje...... Jestem z Tobą całym serce, ❤️ ❤️ ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Babeczki, zaczął sie kolejny dzień... Więc zmierzmy się z nim...i z tym co niesie. Kiedy słyszę o tym co tysiące lat temu wymyśliły dawne cywilizacje i jak my z tego wciąż korzystamy - jestem pełna podziwu i uznania. Chylę czoła również przed myślicielami, którzy oprócz tego, że tworzyli nowe kierunki, dawali proste rady czaremu człowiekowi... Zawsze zastanawiam sie nad dwiema z nich: ,,Carpe diem\"- chwytaj dzień, ciesz się dniem, ciesz sie chwilą oraz stoicyzm- zachowaj spokój, ciesz się i smuć z umiarem... Każda z nich do dziś ma wielu ,,wyznawców\", bo każdy tak podchodzi do zycia, jak uważa za słuszne, jak mu dyktuje chrakter, wychowanie, czy temperament. Nie wiem pod którą się ,,podpisać\" , ale myślę, że żyć musimy dalej i tak jak nasze prapra- babki musimy nasze uczucia dzielić między nowe życie i śmierć... Musimy, bo taki jest los człowieka... Te uczucia, czasem tak bardzo bolą, ale to jest przywilej człowieczeństwa. I na całe do cierpienia ,,dołączone\" jest szczęście... Tyle, że Ten co przydzielał zabardzo się nie przyłożył i nie zachował równowagi... Każda z nas ma inny pakiet... Nie sposób tego zrozumieć... Nie damy rady tego zmienić... Żadna z nas też nie wie co której przypadnie... Ale żyjemy i będziemy sie mierzyć z tym co przyniesie każdy kolejny dzień...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niedziela... a Kafeteria chyba bierze sobie dzień wolny, bo tak wolno, mi przynajminiej, się otwiera. Juz kiedyś cały dzień ,,nie było dostępu\\\". Mam nadzieję, że to nie to!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zapomniałam wczoraj przestawić czas...i wstałam dziś bardzo wcześnie. Przynajmniej tak myślałam :) Nie chcę już wracać do wczorajszego dnia. Strasznie sie zdołowałam. Gdyby się dało to bym ze złości pobiła powietrze.... Celavie podtrzymałas mnie na duchu, a napewno sprowadziłas na dobre tory, bo już z nich zboczyłam. Przynajmniej na chwilę. Takaja, nie wiem o co chodzi z tymi testami. wtedy druga kreska była słaba, wczoraj wyraźna. Może miałam długi wstęp do owu :) , hahah. Przecież ccykle mi sie dramatycznie wydłużyły. Natomiast juz jestem pewna, że moje comiesięczne mdłości są w połowie cyklu! W nocy było mochanie i teraz sie boję! Może trzeba miec inne podejście? może trzeba się bać, mówić że jeszcze za wcześnie - to wtedy będzie wszystko ok? chyba jest piekny dzień, nie ma dziś wiatru. Od kilku tygodni myślę o cmentarzu, trzeba zajść i zobaczyć co się dzieje, ale brakowało mi czasu. Może dziś pójdę do babci, dziadka... Narazie to idę wstawić wode na kawę :) ps. Peppetti tez mam wrażenie, że nasze życie to jakiś eksperyment. Że ktoś nas obserwuje i wszystko notuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Celavie ❤️ Piękne słowa.... Nie wiemy co jest nam dane ile radości ile smutków nasz czeka.... ale musimy żyć i przyjmować to co da nam los.... czy będzie to śmiech czy ły, radość czy cierpienie. Tak mamy to gdzieś zapisane. Ale ja wierzę że na każdą z nas czeka w życiu coś dobrego, coś co może choć trochę \"wynagrodzi\" nam te wszystkie smutki, te wylane łzy.... Może to będzie cud jakim jest dziecko, może jeszcze coś innego. Wtedy pomyślimy że warto żyć, warto iść do przodu i warto czekać na takie właśnie chwile ❤️ ❤️ ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety w życiu nie jest łatwo, tylko czemu takie małe istotki muszą cierpieć? Czy jeszcze w naszych brzuszkach, czy już narodzone? czemu one są winne? Przecież nie zdążyły nawet zrobić nic złego. To za nasze złe uczynki? Za złe uczynki naszych przodkow? Nigdy się nie dowiemy i to też jest ogromna niesprawiedliwość którą dostajemy nie wiedzieć czemu i z którą musimy żyć! Najwazniejsze to nie załamać się, nie poddać się. tylko, że człowiek jest istotą która łatwo złamać. I my własnie stoimy na takiej granicy. Ja jestem w 19dniu cyklu, biorąc pod uwagę moje 34-37 dniowe cykle to wypada połowa...matko nie wiem co myślec. Chcę czy nie chcę? Nigdy nie sądziłam, ze będę stała przed takim dylematem. Tym bardziej jest to trudne, że w pracy zostałam bardzo bardzo doceniona i znowu włącza mi sie w głowie kontrolka PRACA. A obiecałam sobie, że już nigdy nie będzie kariera ważniejsza od rodziny, ciąży...a tymczasem znowu mi odbija! Może to tez kwestia tych komplementów, które uslyszałam od dyrektora w piątek i ogromnej odpowiedzialności jaka mnie czeka w nowym oddziale...ale przecież to tylko praca! I własnie dlatego ludziom się porąbało w głowach. Bez pracy jest źle - nie ma za co żyć, z pracą też źle bo nie ma czasu na życie....tyle paradoksów i dylematów, że mam ochotę wyjechać na bezludną wyspę i poprostu żyć! No a póki co to idę włosy pofarbować! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Wam. Celavie pieknie to wszysko ujmujesz w tych postach. Dzisiaj piękny dzień. Słonko świeci. Przynajmniej jakieś pocieszenie po tych zimnych wietrznych dniach. Szkoda że nie mam psa bo pies zmusiłby mnie do wyjścia na dwór, hehe. Zaczytałam sie w książce \"Diabeł ubiera się u Prady\" . Jak przeczytam to obejrze sobie film. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No mój mąż własnie poszedł z psem na łąkę...a ja nie mogę dojść do łazienki. Zupełnie jakbym była przyklejona do tego fotela!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Madusia_3
Gawit napisze tylko tyle jestem z toba mocno tule i caluje. Ja jutro chyba test zrobie bo @ sie skonczyl a ja dalej spie jak nawiedzona dalej z wagi lece dalej mnie strasznie mdli i piesrsi bardzo bola. musze spradzic co sie dzieje czy tylko organizm swira dostal czy..................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×