Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kaasia27

praca w sądzie

Polecane posty

Gość 1500 brutto
to ile to jest netto?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doth_s
1 500 brutto, to tysiąc z groszami netto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniaa25
Do doth_s-> a jakie studia skończyłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniaa25
Tym razem do ciepłe mleko. Dziewczyny a co Wy skończyłyście? Bo ja się właśnie zastanwaim, czy mam po co składać moje podanie- skończyłam studia podyplomowe z służby celnej,administracji państwowej i samorządowej(2 semestry).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szary Kruk
ciepłe mleko------> na jakim stanowisku pracujesz i napisz coś o rekrutacji w sądzie okręgowym w warszawie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Urzędnik
Pisałam juz na tym temacie wcześniej. Ja pracuję w sądzie od sześciu lat. Jestem zastępca kierownika. Po studiach marketing i zarządzanie,ale jak zaczynałam pracę, to dopiero byłam na pierwszym roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość protokolant
Wynagrodzenie za pracę w Sądzie jako "protokolant" - najczęsciej w umowe jest wpiswyane referent-stażysta, obsługa, sekretarka - zależy od widełek. Na początku dają najniższe. I tak na stanowisku sekretarka czyli obsługa dostaniesz 810 na rękę (1150 brutto), na stanowisku referent-stazysta dostaniesz 910 na rękę (1300 brutto). Tak jest w rejonowych. Im wyższa instytucja tym wyższe zarobki. Aby móc zarabiać więcej należy odbyć kurs - tzw. staż urzędniczy, który trwa rok. W tym czasie raz w miesiącu jeździ się na zjazdy do okręgu i zdobywa wiedzę z prawa. Po roku zdajesz egzamin z prawa i zodbywasz tytuł urzędnika sądowego. Przypominam: wynagrodzenie w Sądzie nie koleruje z posiadanym wykształceniem czy umiejętnościami. Osoby po studiach są na takich samych warunkach zatrudniane jak po średniej. NIe ważne czy znasz język obcy i co tam umiesz dodatkowego. Przychodzisz do pracy i zarabiasz mało. Tak jest z protokolantami. Asystetnci z kolei to osoby po studiach prawniczych. Zatrudniani są na umowy i pomagają sędziemu w pracy. Obecnie również asystenci muszą odbyć staż urzędniczy i zdać egzamin, aby pracować na stanowisku urzędniczym. To dziwne, bo oni już są z zawodu prawnikami i taki kurs jest jedynie powielaniem informacji, które już zdobyli w toku studiów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem, że jest - czy będzie - obowiązek organizowania konkursów na różne stanowiska, ale i tak nikt nie zabroni po takim konkursie przyjąć do pracy byłego stażysty. Po prostu na rozmowy wezwie się stażystów i innych chętnych, a przypuszczam, że konkurs i tak wygra stażysta, bo przecież najbardziej się nadaje do tej pracy, bo już ma doświadczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ja nie uważam przyjęcie stażysty za ustawianie wyniku konkursu. Po prostu naprawdą praca w sądzie jest zupełnie inna niż wszędzie indziej i dlatego stażysta z doświadczeniem dokładnie w takiej pracy nalepiej się do niej nadaje, może podjąć pełna pracę z pełnym zakresem obowiązków od razu, a nie po paru tygodniach szkolenia. Przecież na wielu stanowiskach w innych firmach też wymaga się doświadczenia, to dlaczego w sądzie nie. A co o innych stanowisk, to rzeczywiście stażyści przyjmowani są tylko w sekretariatach, nie na stanowiskach wymagających specjalnego wykształcenia. Raz tylko przyjęto u mnie byłą stażystkę do kadr, bo kadrowa miała niedługo odchodzić z pracy i trzeba było kogoś wyszkolić na jej miejsce, stażystka pracowała tam na stażu pół roku, a potem dostała etat tej pani odchodzącej. Tylko miała przy tym wykształcenie wyższe - administracja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Protokolant
To prawda, że jest projekt ustawy, która ma wejść w życie "ponoć" w przyszłym roku. Pracownikiem sądu będzie mogła być osoba, która będzie posiadać conajmniej wykształcenie wyższe licencjackie, nieposzlakowaną opinię, nie będzie karana. Zaatrudnienie będzie odbywało się w drodze konkursu. Konkurs ma być ogłoszony na BIP-ie. Obecnie w "moim" sądzie rejonowym przyjmuje się jedynie gdy powstanie wakant (co zdarza się raz na ruski rok) lub na umowy-zlecenia, umowy na czas określony. Pracownicy tacy są zatrudniani na cząstkowe etaty i pracują tak nawet latami. Umowy im się kończą, idą na przymusowe bezrobocie i po miesiącu wracają na nową umowę zlecenie, po to aby nie złamać jakiś tam przepisów KP. Osoby te mają często wpisane w stanowisku "woźna" a wykonują czynności protokolanta lub stanowisko referent-stażysta podczas gdy nie są referentami stażystami. Osoby te są pozyskiwane wśród znajomych lub sporadycznie z podań o pracę. Stażyści pracują po pół roku i przychodzą następni. Na kilkanaście stażystów jakich przewinęło się w ciągu ostatniego 1 roku, może trójka nadawała się do pracy: umiała zredagować pismo urzędowe, znała zasady ortografii, umiały pisać biegle na komputerze, nie bały się odbierać telefonów, były "kumate". Reszta to matoły i aż dziw bierze, że większość z nich to absolwencji szkoły średniej z zakresu biurowości lub studenci. To nic, w naszym wydziale przez 2 miesiące była zatrudniona prawniczka jako asytent sędziego. Nie wiedziała nawet jak się wypełnia podstawowego druczku: wezwnia na rozprawę, kto to pozwany, kto powód, czym różni się wniosek od pozwu, jak się redaguje pismo urzędnicze, gdzie przybija się pieczątki na kopercie. Uważam, że to żenujące. NIc dziwnego, że takich mamy ludzi. Podczas zatrudniania stażystów bierze się ich na sale i dyktowany jest im jakis tekst, aby sprawidzić, czy umieją pisać jakoś, a potem każe im się sprawdzac po sobie błędy. Z racji tego, że brak jest chętnych do pracy w sądzie lub też nie ma w kim przebierać, zatrudniane są takie a nie inne osoby. Ja sama jestem mgr z nauk humanistycznych. Mam 3 letnie doświadczenie w sądownictwie jako protokolant. Pracuję za dwie osoby, bo takie jest obciążenie referatu. Posiadam szereg kwalifikacji i zarabiam marne 900 zł. NIe mam szans na awans, bo sąd jest niewielki i brak jest rotacji. Kierowniczki są dożywotnio usadowione. Obecnie mamy dyżury w soboty i niedzielę na trybach nagłych i to za darmochę. NIe wolno nam dorabiać, bo to urąga powadze urzędnika. Ostatnio wzięlam się za szukanie nowej pracy i mam nadzieję niedługo rzucić to wszystko w cholerę. Jeśli ktoś jest ciekawy jak wygląda praca w sądzie na prawdę powinien się tam zatrudnić koniecznie. Uwierzcie, jest daleka od pracy biurowej, stereotypu pani siedziącej za biurkiem i pijącej kawę. W naszej pracy, nie masz czasu na siusiu i jedzenie. Jest to po prostu marnowanie czasu. Przegryzam bułkę jednocześnie pisząc na komputerze. Podczas rozpraw nie ma przerw. Siedzę trzy razy w tygodniu na sali od rana i schodzę z niej przed 16:00, choc oficjanlnie pracuje się do 15:30. Brak przerwy 15 minutowej zagwarantowanej KP. NIe wolno nam chodzić na L4, bo wtedy twoją robotę dostaje twoja dobra koleżanka z wydziału i tym sposobem rodzą się niesnaski. Koleżanka obciążona dodatkowo musi jeszcze mieć na głowie twój referat. Na urlop można chodzić wtedy kiedy sędzia idzie na urlop. mamy ciągły problem z uzyskaniem dni wolnych wtedy kiedy ich potrzebujemy. Ostatnio gdy musiałam iść na 2 dni urlopu celem załatwienia swoich prywantych spraw, musiałam szukać sama kogoś do zastępowania mnie na sesjach - to jest warunek zgody na urlop. Kiedyś nosiłam akta do domu, aby wyrabiać się w terminach przypisanych w regulaminie. Obecnie nie robię tego, bo nikt cię za to i tak nie pochwali a jeszcze ci się oberwie, jak się poskarzysz, ze wykonujesz robotę za sędziego. Jestem tak przemęczona pracą i zestresowana, że odbiło się to na moim zdrowiu psychofizycznym. Po pracy marzę tylko o leżeniu, nie mam sił na spotkania ze znajomymi, przenoszę problemy sądu na grunt rodziny. W domu układasz sobie plan pracy na jutro, gdzie szukać akt, co zrobić w pierwszej kolejności, czego nalezy dopilnować, aby nie zawalić ważnych rzeczy. I jeszcze największa bolączka - sędziowie, których ciągle trzeba pilnowac, pokazywać, przypominać, pisać za nich, podpowiadać - jednym słowem nieuki i lenie. Jeżeli jest się prawnikiem to to do czegoś zobowiązuje. Wyobraźcie sobie, że w moim wydziale to sędzia pyta nas sekretarzy, co należy w danej sprawie zrobić, jakie przepisy należy zastosować, jak to czy tamto napisać? Obijają się jak mogą. Przychodzą do sądu na kilka godzin, np o 11 i wychodzą o 14. Nagminnie się spóźniają na rozprawy. to jest ten ich nienormowany czas pracy. Tylko że do domu też nie noszą akt. W pracy ciągle widzi ich się jak się spotykają w kilka osób w pokojach i siedzą przy kawie i ciastkach. Taki sędzia choć w firmie typu sp. z oo. dawno zostałby zwolniony za nieróbstwo to w sądzie pracuje dożywotnio. Choć mówi się głośno o ich błedach i braku komptencji wszyscy nabierają wody w usta. To jak w środowisku lekarskim - trzymają się ze sobą , aby się nie narażać. Straciłam zapał do tej pracy i szacunek dla pracodawcy, a nade wszystko sędziów. Protokolant często wychodzą z pracy z płaczem!!!!!!! Wyobrażacie sobie???? Prezes sądu na prośby pracowników na niedostosowanie wymiaru zadań do czasu zatrudnienia, na przeciążenia, oraz o doetatowanie wzrusza ramionami lub przemilcza sytuację. Jest nam wmawiane nawet, że powinnyśmy uważać, że złapałyśmy pana boga za nogi pracując w budżetówce. W "moim" sądzie mówimy potocznie między sobą, że pracujemy w obozie pracy. Wiele praw jest tutaj łamanych. Zastanawiam się, jak to by było, gdyby się to wszystko złgosiło do PIP a potem do Sądu Pracy. Sąd będzie karał Sąd?........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Protokolant
... cd ... oraz doetatowanie wydziału wzrusza ramionami, przemilcza sytuację, mówi, że to nieprawda, że mamy dużo roboty. Życzę powodzenia w budowaniu iluzji i fikcji!!!! Życzę każdemu sędziemu takich protokolantów jak ja i moja super koleżanka z wydziału. Dzięki takim jak my dwie, sędziowe są kryci, sprawy załatwiane... a przestępczość i tak rośnie. Skoro licza się tylko numerki spraw załatwionych i statystyka ...a nie ludzie, ich problemy, indywidualne podchodzenie do problemu... ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jak
potwierdzam, podpisuję sie pod tym co napisałaś. Picie kawy i jedzenie jakiegokolwiek śniadania odbywa się w biegu . Praca po godzinach notorycznie. W czasie ubiegłorocznego okresu urlopowego pracowałyśmy z koleżanką we dwie w wydziale i efekt byl taki że żeby wyrobić się ze sprawami , terminami , rozprawami itd, codzienie wychodziłysmy o 19.00 - i to nie żart. A za sędziego robimy multum rzeczy , sama pisze wszystkie pisma, 3/4 postanowień z posiedzeń wykonawczych . Właściwie to on tylko rzuca okiem i każe drukowac. I jeszcze na nastroje jak baba przy klimakterium. Chyba tylko ja przez niego nie płakałam jeszcze ( a pracuję 10 lat). Później mówi, ze mu szybko przychodzi i szybko odchodzi i szuka potwierdzenia u reszty że właściwie to nic się nie stało, no bo przecież on taki jest. Oj duzo moge snuć opowieści ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andulka26
Ja i tak chciaabym pracować w sądzie;) Niestety nie ma etaów, przyjmowani są ciągle stażyści. Uważam, że jak się komuś nie podoba praca, to powinien zrezygnować a nie ciągle narzekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marzycielka-
Chodze do 1 liceum do matury i do studii mam jeszcze duzo czasu ale bardzo duzo o tymn mysle. W przyszlosci chcialbym pracowac w sadzie ale niestety wiem ze jest t6o bardzo trudne i aby sie tam dostac to potrzebne sa znajomosci;-( niestety ja nie mam nikogo w rodzinie kto jest pracownikiem sadu poradzcie czy jest mozliwosc dostaniua sie do sadu bez znajomosci??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzycielka-
Jak myslicie co z odpowiedzia na moje pytanie?? blagam powiedzcie jak jest naprawde

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie w sadzie na zatrudnienie mają szansę tylko byli stażyści, przez ostatnie kilka lat chyba nie zatrudnili nikogo, kto by nie miał wcześniej u nas stażu. Więc jeśli nie byłaś na stażu, to u nas nie miałabyś szansy, ale może w innych sądach jest inaczej, po prostu u nas stawia się na doświadczenie, a stażyści muszą umieć dużo, pracują i robią to, co wszyscy pracownicy, więc kończąc staż są już świetnymi wyszkolonymi pracownikami. A co szans dostania się na staż, to czy potrzebne są tu znajomości, to nie wiem, ja te parę lat temu dostałam się bez żadnych znajomości, ale jesli są potrzebne jakieś dojścia, to na pewno nie w sądzie, tylko w Urzędzie Pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jak
a co ma urząd pracy do zatudnienia kogokolwiek ,u nas jak przyszły stażystki skierowane z biura pracy , to kierowniczka administracyjna podejmowała decyzję ( oficjalnie prezes) która zatrudnić .I oczywiście zatrudniane były znane nam osoby ( najczęściej dzieci pracowników , albo jakaś rodzinka ... Obcych prawie nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A nam jak kierowniczka administracyjna pisze podanie do Urzędu Pracy o stażystów, to przysyłają tyle osób, ile jest we wniosku, więc my sobie nie wybieramy, kogo chcemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wooops
a mozecie cos napisac na temat tego co napisac w liscie ktory sie zanosi do sądu jak sie chce starac o prace tam i czym to umotywowac i do kogo taki list zaadresować i dokąd go zanieść? bede bardzo wdzieczna bo z uwagi na kierunek studiow bardzo by mi taka praca odpowiadala nawet za marną kase- cokolwiek zeby zdobyc jakies doswiadczenie bo studiuje prawo a o tym co dzieje sie w sądach nie bardzo mam pojecie.. no i znajomosci przy zalatwieniu pracy w sadzie tez odpadają niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzycielka-
Dzieki!! naprawde bardzo chcialabym zeby mi sie udalo.. ciesze sie ze jakies szanse sa minimalne ale sa;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzycielka-
Magda x a na jakim stanowisku pracujesz w sadzie? czy zalujesz ze tam pracujesz czy jestes w pelni zadowolona ze swojej decyzji .Co do tych znajomosci to widze ze kazdy ma inne zdanie wiec mysle ze to naprawde zalezy od wielu rzeczy przede wszystkich od odpowiedniego wyksztalcenia i wiedzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem zastępca kierowniczki w Wydziale Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Praca jest męcząca, ale fajna i nie najgorzej płatna. Jak słyszę, jak moje koleżanki ze studiów pracują w większości w sklepach i zarabiają po 700 zł, to się cieszę ze swojej pracy i pensji. Jak to w pracy, bywa różnie, raz lepiej, raz gorzej, ale generalnie nie jest źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzycielka-
Dzieki za odpisanie. Mysle ze z ta praca to tak jak z kazda wszedzie jest tak ze raz lepiej raz gorzej.mam nadzieje ze mi sie kiedys uda ale mam jeszcze troche czasu. Pozdrowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nonsens
Ja pracuję w Sądzie od dwóch lat...rok temu zdałam egzamin kończący staż urzędniczy, w związku z czym jestem "urzędnikiem". Jak się ma ta nazwa do rzeczywistości? Otóż ja swoje stanowisko pracy nazwałabym "służąca sędziego". Niestety prawda jest taka, że sekretarka w Sądzie robi wszystko, od protokołowania na sali rozpraw począwszy, przez rozpisywanie tych spraw, przesuwanie barierek dla stron, wyrzucanie podartych przez sędziego kartek papieru do śmieci, aż na szyciu akt igłą i dratwą skończywszy. Nie ma lekko, a zarobki przy tym nie sięgają nawet średniej krajowej (ja zarabiam 1100 zł netto), częste siedzenie po godzinach i wieczne "zjebki" za każdą nwet najmniejszą pomyłkę. A wiecie co w tej robocie jest najgorsze, że szanse na awans w zasadzie są żadne, trzeba mieć super znajomości, tym bardziej, że ja zwykła sekretarka - protokolantka mam ukończone studia i tytuł magistra, natomiast moja kierowniczka nie ma nawet matury...żenada, prawda? I tak wyobrażacie sobie do 60 roku życia (wieku emerytalnego) zapierdalać na komputerze na sali rozpraw, a później chyba z powykręcanymi palcami...no cóż, szukam nowej roboty, ale czasy są takie, że zawsze może być gorzej, więc człowiek zaciska zęby i stara się żyć w miarę normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a stonka
Marta MjM wie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nonsens
A co do wypowiedzi MAGDY, która jest zastępcą kierownika...to wiesz kobieto, jak ja bym siedziała w "sztabie" (bo tak się nazywa w sądzie kierownika + zastępcę + jeszcze jedną osobę pomagającą im) i nic nie robiła to też bym pisała, że miła praca. Kierownik i jego zastępca w sądzie nie robią w zasadzie nic, oj przepraszam: raz w miesiącu zestawienie statystyczne spraw zakończonych w tym danym miesiącu, bo liczą się przecież numerki, a nie ludzie. Acha no i kierowniczka i zastępca zawsze dzielą nagrody i wszelkie gratyfikacje pieniężne, można się łatwo zatem domyślić kto dostaje najwyższe nagrody i podwyżki...one same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nonsens - to chyba u Ciebie w sądzie kierownicy sami dzielą nagrody dla personelu. U nas od przyznawania nagród jest komisja - Prezes, kierowniczka administracyjna i główna księgowa, nikt inny nie ma nic do powiedzenia. A co do ilości pracy, jeśli macie takie opierdzielające się kierowniczki, to zgłoście to gdzieś wyżej, od razu coś będzie z tym zrobione, chyba że mają takie wtyki na górze, że nikt ich nie ruszy. Ja jestem zastępcą, ale nie siedzę z kierowniczką w pokoju, siedzę w sekretariacie, robię to co inni sekretarze, rozpisuję sprawy, zszywam akta, chodzę na sesje, z kierowniczką robię sprawozdania, a na bieżąco wpisuję nowe sprawy, czasami jak się nie wyrabia, to daje mi jeszcze coś innego do roboty. A nie powiedziałabym też, że ona nic nie robi, jest najbardziej zapracowana z nas wszystkich, a jak cos się dzieje nie tak, to ona zawsze obrywa, bo przecież jest tu szefową i powinna wszystko wiedzieć i wszystkiego pilnować. Szczerze powiem, że nie bardzo chciałabym być na jej miejscu, za duża odpowiedzialność, a pensję ma tylko 500 zł wyższą ode mnie, nie opłaca się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nonsens
Przepraszam Cię Magdo w takim razie, ale zastanawiam się w jakim Ty sądzie pracujesz???Chyba nie w Polsce, a już na pewno nie w Poznaniu...Ja pracuję w Poznaniu i uwierz mi, ale wszystko co napisałam jest prawdą, nasza "góra" wcale nie reaguje na to co się dzieje, nawet pisma o mobbingu i nawale pracy pozostają bez echa. "Góra" po prostu rozkłada bezradnie ręce i prawi jeszcze do tego morały nie na temat w stylu, że "kierownika trzeba słuchać, trzeba wykonywać wszystkie polecenia na czas..itp" - a to wie każdy i nie trzeba mu przypominać (przynajmniej ja wiem doskonale i wykonuję wszystkie swoje obowiązki w terminie i ze starannością). Jesteście chyba jedynym sądem w Polsce gdzie zastępca kierownika chodzi na salę i rozpisuje sprawy, tylko pozazdrościć w takim razie...mi się to w głowie nie mieści. I uwierz mi, że nie tylko w Poznaniu nagrody i podwyżki dzieli sam kierownik wydziału (a prezes tylko przyklepuje).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.O.S
Praca w sądzie to ZAPIERDOL NA MAKSA przy zarobkach urzędników - poniżej średniej krajowej!!!!!Uciekajcie stamtąd gdzie pieprz rośnie i nie myślcie, że to praca "urzędowa", to ciężka praca fizyczna. Wiem, bo pracowałam w tym 6 lat, od stycznia zaczęłam szukać nowej pracy i w marcu udało mi się uciec z tego bagna do lżejszej i lepiej płatnej pracy:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×