Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kaasia27

praca w sądzie

Polecane posty

Gość Protokolant
Słuchajcie! Na pewno słyszeliście o nowej ustawie, która ma wejść niebawem w życie, a mianowicie o wymogach stawianych potencjalnym pracownikom sądu - urzędnikom. Jeśli chodzi o kwalifikacje osoba taka będzie musiała się legitymować wyższym wykształceniem!!!! Więc wszyscy do nauki!!! ... bo bez wyższego nie da rady napisać na kompie tego co podyktuje sędzia, bez wyższego nie da rady napisać pisma urzędowego, bez wyższego nie da rady zszyć akt igłą, bez wyższego po prostu nie jesteś godzień piastować stanowiska urzędniczego! Dodatkowo osoby, które posiadają wykształcenie wyższe, zobligowane będą do podniesienia swych kwalifikacji poprzez podjęcie studiów podyplomowych z zakresu administracji biurowej. AŻ MNIE RWIE!!!!!! To co można się było nauczyć z zakresu biurowości poznałam w szkole średniej LZ, studia humanistyczne poszeżyły moją wiedzę ogólną z zakresu funkcjonowania społeczeństwa oraz niwelowania patologii społecznej i jako dożywotni protokolant - z uwagi na brak możliwości awansowania w strutkurach sądu - jakoś nie znajduję mądrej odpowiedzi, po jasną cholerę mi te studia podyplomowe???? Mam rozumieć, że z uwagi na nieudolność sędziego potrzebni są fachowcy, którzy będą ich wyręczać...? Bo obecnie tak jest w moim wydziale... Do przerzucania papierów, jak już pisałam, wystarczy kilka przymiotów, a nie wykształcenie. Dlaczego ten kraj, miast iść wzorem krajów rozwiniętych, stawiać na chęci i umiejętności, ciągle hołduje "magistrowi". którym dziś może być każdy??? Wszyscy będziemy magistrami i kazdy z nas będzie liczył na stanowisko kierownicze. A kierownik w wydziale tylko jeden... więc... panie i panowie magistrowie: igły w dłoń, kręgosłup na sztywno, oczy w monitor, i nie pokazywać, że się jest mądrzejszym od sędziego, bo to źle widziane... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jak
Jeszcze ja dodam swoje trzy grosze do teg tematu: do nonsens - w naszym sądzie zastępca kierowniczki jest protokolantką i zapieprza na wokandach aż miło, a jest też jeden wydział , w którym zdarza się i kierowniczce chodzić na rozprawy. Normą jest też, że kierowniczka chodzi w/g kolejności na posiedzenia aresztowe i rozpisuje sprawy , bo jest nas za mało i robi praktycznie wszystko to co i my. A teraz jak jest okres sprawozdawczy to zapieprzamy wszystkie równo - prawie codziennie po 12 godzin . I nie ma mowy o płatnych nadgodzinach. Prezes tłumaczy , że "góra" nie daje retatów i koniec. U nas o nagrodach decyduje prezes i kierowniczka administracyjna , a właściwie to odwrotnie kierowniczka admin, a prezes przyklepuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajka bajka
Przeczytałam kilka Waszych wypowiedzi na forum i zgłupiałam dosłownie. W maju tego roku dostałam pracę w Sądzie i jak mnie przyjmowano, to kadrowa mówiła, że praca owszem lekka nie jest, ale jak się dobrze pracuje to zwykle rok, góra dwa lata i awans. A Wy tutaj piszecie, że w zasadzie w sądzie nie ma ani szans ani możliwości awansu???Nie rozumiem, ale z drugiej strony, chyba macie rację, bo przecież 90% "urzędników sądowych" to protokolantki (sekretarki):((((Jestem załamana, w takim razie to w zasadzie praca bez przyszłości, chyba dla ludzi, którzy nie mają ambicji - ale takich ludzi raczej nie ma??????MASAKRA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze raz co do pracy kierowniczki,to ja wolę nawet robić to co inni sekretarze, niż robotę kierowniczki. Spokojnie, łatwiej, prawie zero odpowiedzialności. Już się boje, co będzie jak zostanę kierowniczką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiórek PPPP
Do Magdy X: Ale Ty jesteś ładnie jebnięta:))))Prawie zero odpowiedziałności? Czy Ty kiedykolwiek pracowałaś w sądzie? "Już się boję co będzie jak zostanę kierowniczką..." - nic nie będzie, będziesz siedzieć, nic nie robić, ściemę walić, lizać dupę sędziom i brać najwięcej kasy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doth_s
bosz.. o co Wy się kłócicie... Ja pracuję w Sądzie Okręgowym 6 lat na jednym stanowisku (asystent dyrektora) i zdążyłam sieprzyzwyczaić, że zakres obowiazków to pic na wodę. W zasadzie robi się to co zawiera ostatni punkt zakresu: "wykonywanie innych czynności zleconych przez przełozonego". Nie narzekam - wiem że w rejonach jest gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do tego kogoś bez kultury - a niby jaka odpowiedzialność jest na stanowisku protokolanta czy sekretarza? Protokolant musi napisać wokandę, rozłożyć potwierdzenia odbioru do spraw na sesji, przygotować główki protokołów i orzeczeń na sesję, pisać protokół, po sesji zszyć akta i wykonać zarządzenia i postanowienia wydane na sesji. Co w tym za trudność? Odpowiedzialność też żadna, przecież za treść protokołu odpowiada nie protokolant, tylko sędzia, przecież protokolant pisze to, co mu sędzia podyktuje, a jak niektórzy sędziowie nie dyktują, tylko protokolant pisze sam protokół, to i tak sędzia to czyta i podpisuje, więc nie ma mowy, żeby w protokole były jakieś wielkie błędy. Sekretarz zakłada akta spraw, wykonuje zarządzenia i postanowienia wydawane w sprawach. Jeśli trafi na jakieś trudne zarządzenie czy postanowienie, to zawsze może zapytać kierownika sekretariatu, jak to zrobić, w końcu m.in. od tego jest kierownik, żeby pomagać i uczyć pracowników. Za pracę podległych mu pracowników odpowiada kierownik. A poza tym, to chyba u Ciebie w sądzie kierownik nic nie robi. Moja kierowniczka ma najwięcej zajęć ze wszystkich osób w wydziale. Może Tobie chodzi o jakiś mały wydział,gdzie jest mały wpływ spraw. Ja kiedyś pracowałam w wydziale, gdzie wpływało 300 spraw rocznie, czyli 1, maksimum 2 dziennie. Sesje miały po parę spraw, więc kierowniczka miała jedynie za zadanie wpisać dziennie te 2 sprawy do repertorium, odnotować tą malutka sesję i rozłożyć pocztę. Ona rzeczywiście prawie nic nie robiła, pół dnia grała w pasjansa na komputerze. W moim aktualnym wydziale mamy wpływ ponad 4.000 spraw rocznie, to wypada czasem 20 dziennie. Są co dzień dwie sesje po ok. 25 - 30 spraw plus niejawne. Kierowniczka musi co dzień wpisać te 20 spraw do repertoriów, skorowidza, założyć obwoluty, odnotować sprawy z sesji (50 - 60 spraw i posiedzenia niejawne), uporać się z pocztą, dziennie ok. 100 różnych pisemek i z bieżącymi zarządzeniami sędziów. Prawie codziennie siedzi po godzinach, i naprawdę nie ma czasem czasu na kawę czy wyjście do łazienki. Ja muszę chodzić na sesje, bo czasami nie ma kto, więc dużo jej nie pomagam w jej pacy, mimo że powinnam, no ale na sesji ktoś musi być. Są różne wydziały, w jednych jest mniej pracy, w innych więcej. I u nas nie ma tak, jak pisał ktoś wyżej, że kierownik i zastępca mają jeszcze do pomocy jedną osobę, moja kierowniczka nawet na mnie za bardzo nie może liczyć, bo muszę też robić inne rzeczy, co dopiero mówić o kimś trzecim do pomocy. Więc nie oceniaj wszystkich według jednej miary, to że u Ciebie kierowniczka nic nie robi, nie znaczy, że wszędzie jest tak samo. A nawet jeśli masz inne zdanie, to można chyba wyrazić je trochę kulturalniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bajka bajka - awanse są, tylko do pewnego stopnia, dalej awansują tylko niektórzy, bo po prostu kierowniczka w każdym wydziale może być tylko jedna. Najpierw jesteś referentem stażystą, potem protokolantem, albo pomocnikiem sekretarza, następnie sekretarzem, potem starszym sekretarzem. I zwykle na tym koniec. Tylko niektórzy mogą jeszcze zostać kierownikiem albo zastępca kierownika. Awanse są co jakieś dwa lata, w niektórych sądach częściej lub rzadziej, przy każdym jest jakaś niewielka podwyżka, u nas ostatnio dają przy awansie po 150 zł brutto. Tak więc większośc osób ok. trzydziestki zostaje już starszym sekretarzem i może sobie nim być do emerytury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak sobie czytam i czytam Twoje wypowiedzi pani Magdo X i mam wrażenie że ci chyba odbija-miłość do kierowniczki uderza w każdym poscie, ja ci proponuję otruj ją -szybciej będziesz na jej miejscu i nie będziesz się musiała bać co to będzie.Żenua na maksa.Takiego podlizucha to ja nie widziałam jak 16 lat w sądzie pracuję.Dla mnie taka osoba jak ty to przerost formy nad treścią-niestety,pisz pisz jeszcze sie pośmieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do wpisu powyżej - szczerzenie cierpię swojej kierowniczki, jest czepialska, ciągle wszystko krytykuje, narzeka i tak dalej. Ale to nie znaczy, że mam obgadywać ją jako lenia, jeśli taka nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie to -ja widzę że ty cierpisz na brak faktu bycia kierownikiem i to że niestety nieliczni są na tym stanowisku-od 16 lat nigdy ale to nigdy przez mysl mi nie przeszło to stanowisko-a wiesz dlaczego-dlatego że ja do sądu chodzę do pracy-8 godzin i wychodzę-i zostawiam tam to co łączy mnie z pracą-nie mam zwyczaju identyfikowac się z wydziałem w ktorym pracuję-owszem robię co do mnie należy i nie mam zwyczaju srać w własne gniazdo i to tyle-ale jesli np.ide na urlop to zapominam o tym że sąd istnieje.Nie ma sie co podniecać pracą.To tylko jedna z rzeczy ktore w życiu robi się w zasadzie dlatego ,że gdzieś pracować trzeba.I zapewniam cię że za 16 lat mojej pracy -nie zdarzyło sie abym musiała siedzieć tam po godzinach.Jeśli za coś nie otrzymuje zapłaty nie robię tego. I życzę ci Pani Magdo X zdrowego podejscia do tej pracy-sad bez jednostek się nie zawala.Dla mnie ta praca wiąże się z tylko jedną rzeczą-zarabiam tam pieniądze.To wszystko. A jeśli chodzi o osoby które chca tam pracować to uwierzcie mi praca w babińcu nie jest miła,tam gdzie pracują kobiety -rozpowszechnia sie przede wszystkim plotkarstwo ,zazdrość.A nowoprzyjęciu-cóż słuzą temu aby właśnie kierowniczce lecieć do sklepu bo jej dupa się już sama z fotela nie podnosi,tudzież przynieś ,wynieś pozamiataj. Ot urok pracy w sądzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
amsti - a gdzie ja napisałam, że chciałabym być kierowniczką? Nawet pisałam wyżej, że nie chcę, że już się boję, jak moja kierowniczka odejdzie na emeryturę, a ja być może wtedy awansuję na jej stanowisko. To moim zdaniem za duża odpowiedzialnośc i za dużo pracy za niewielkie pieniądze, niewiele większe od mojej pensji. A co siedzenia po godzinach, to tez nie napisałam, że ja siedzę, tylko że kierowniczka siedzi. Ja się tak pracy nie poświęcam. Ona woli mieć wszystko zrobione, nie mieć pozostałości na następny dzień. Jak ma urlop i ja wypełniam wszystkie jej obowiązki, to nie siedzę po godzinach, żeby tylko zrobić wszystko tego dnia, robię sobie pozostałości następnego dnia. Tez nie zamierzam poświęcać prywatnego czasu na pracę, zwłaszcza za darmo. Czytaj ze zrozumieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jedno, gdzie ja napisałam, że się podlizuję kierowniczce? Nawet się czasami trochę kłócimy, bo często mamy inne zdanie i ja jej o tym mówię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam ze zrozumieniem,szkołę podstawową skończyłam paręnaście lat temu,a czytanie ze zrozumieniem to poziom 6 klasy.jedno małe pytanie-skąd mianowicie wiesz że jeśli ona odejdzie ty zostaniesz kierownikiem-dlatego ze jesteś jej zastępcą-hehehehhe-śmiechu warte-to się rzadko sprawdza.Zapewniam cię ze to że jest się zastępcą do niczego nie zobowiązuje. Tak jak ktoś już napisał w tym topicu tudzież w tym drugim odnośnie pracy w sądzie-liczą się znajomości.Nikt z ulicy do pracy nie przychodzi bo złożył podanie-a tym bardziej złudne są nadzieje że ze stanowiska zastępcy kierownika awansuje się na stanowisko kierownika.Milego wieczoru życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie odpowiedziałaś na moje pytania, ale ja odpowiem na twoje. Nie, nie jestem pewna, że będę kierowniczką, nawet wyżej napisałam, że \"być może\" awansuję, znowu nie czytasz ze zrozumieniem. A u mnie w sądzie zwykle zastępcy zostają kierownikami, chyba że nie chcą. Już się zastanawiam, czy jak mi to zaproponują, to czy się zgodzić. No, ale na to mam jeszcze parę lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .urzędnik
Czytam Wasz topik i już się pogubiłam. MAGDA - piszesz, że na protokolancie i sekretarzu nie spoczywa żadna odpowiedzialnośc.... I tu się z Tobą nie zgadzam. Nie wiem jak dostałaś się na stanowisko zastępcy – skoro nie wiesz, jakie obowiązki spoczywają na szarym pracowniku, nie wspominając o jego odpowiedzialności. tak się składa, że jego praca jest tak samo ważna i odpowiedzialna jak wasza. Jak wezwanie zostanie źle wysłane, zły termin, zły adres , przyjadą strony postępowania i się buldoczą – obrywa protokolant (sekretarz). Omyłka pisarska w wokandzie też niesie za sobą wielkie skutki. Na każdym kroku można popełnić najróżniejsze błędy, które bardzo źle się kończą. A przy ilość spraw wykonywanych przez sekretarza czy protokolanta o pomyłkę nie trudno! I jest to nieuniknione. Cały czas podkreślasz, ze jesteś zastępcą i jaka to ciężka i odpowiedzialna praca być kierownikiem. Ale o niczym innym nie piszesz. i już wiesz, że Tobie zaproponują to stanowisko (co jest całkiem prawdopodobne). Ale skoro Ci to nie odpowiada, po co o tym nawijasz, przecież nikt Cię do tego nie zmusi. Wystarczy powiedzieć – nie dziękuję i po sprawie. Przecież nawet z funkcji zastępcy możesz zrezygnować, na rzecz szarego sekretarza, który Twoim zdaniem nie nosi żadnej odpowiedzialności. Więc po co się męczysz i stresujesz ??? Wiem, że to zaszczyt i wyróżnienie (na swój sposób ) być Kierownikiem czy jego zastępcą ale nie rozumiem dlaczego ludziom na tych stanowiskach tak bardzo woda sowdowa do głowy uderza i dlaczego tak szybko zapominają jak to jest być zwykłym sekretarzem.... Co do pracy w Sądzie... to 10 lat mi już stuknęło i mogę co nieco o niej powiedzieć...ale to temat rzeka, a czasu za dużo nie mam (bo właśnie w pracy jestem :D ). Są oczywiście wydziały i sądy gdzie pracy jest znacznie mniej i można pozwolić sobie na obijanie. Niestety – w większości przypadkach praca w sądzie to praca taśmowa i na „akord”. Wciąż biegiem i wciąż pełne szafy roboty. Po prostu trzeba to lubić, aby nie zwariować. Ja pracuję w największym (jeszcze) sądzie w kraju i u nas w sztabach siedzi po kilka osób (czyli kierownik i zastępca mają ludzi do pracy....), ale nie mówię, że sami nic nie robią.... Do pracy zatrudniają przeważnie stażystów, bo to chyba logiczne, że osoba, która przeszła już staż jest doświadczonym pracownikiem no i szkoda czasu na szkolenie kogoś z ulicy. Ale ostatnio sąd dostał sporo etatów i było oficjalne ogłoszenie w prasie i „casting”, bo ludzie po stażu przejrzeli na oczy – co ich czeka – i podziękowali. Co do nowej ustawy o wykształceniu – to wielka paranoja! Mija się to moim zdaniem z celem... chociaż nawet nie wiem do czego nasz rząd zmierzał, podpisując taką ustawę. Chyba po prostu chce aby urzędnicy za sędziów robotę odwalali (co i tak niejednokrotnie ma miejsce). Dobra – kończę i biorę się do pracy – w końcu za coś mi płacą ! Miłego dnia ! ! !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jak
Ja pracuję 10 lat w sądzie, bardzo swoją pracę lubię ale żeby mialo to ręce i nogi to powinnam dać się sklonowac , bo żeby normalnie pracować ( nie zostawać po godzinach codziennie prawie) i móc wylączyć sie od myśli o pracy po powrocie do domu powinnam mieć chociaż jednego klona. Cierpimy na notoryczny brak etatów i nic się z tym nie robi, bo góra mówi, że nie ma etatów. I faktycznie jest tak , ze mam ogromną odpowiedzialnośc, bo za swojego szefa robię 3/4 roboty. On wie, że ja to robię bardzo dobrze i praktycznie nawet tego nie czyta co ja "wymyślam". Najczęściej jest też tak, że decyzje sama podejmuję co zrobić , podaję mu wszystko na tacy , a on prawie zawsze się na to zgadza. Jestem takim jego nieformalnym asystentem ( zresztą prawie jak każda z nas w sekcji wykonawczej karnego). Tylko przez to jestesmy zawalone pracą do bólu . I nie mam wyższego wykształcenia i nie wyobrażam sobie jak mam się tego podjąc w sytuacji notorycznego braku czasu i kasy . I nie jest wykluczone, ze za 10 lat będę szukała nowej pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Urzędnik - wiesz, ja nie pisałam, że JA się męczę i stresuję na stanowisku zastępcy kierownika - ja akurat jestem chyba w najlepszej sytuacji w wydziale, robię trochę tego co sekretarze, trochę tego co kierowniczka - mam jakby podwójną funkcję - robię to, co akurat jest potrzebne, a raczej to gdzie, jest więcej roboty, jak jest dużo sesji i do wykonania, to idę na sesję czy wykonuję zarządzenia, jak jest więcej roboty u kierowniczki, to robię to, co ona. Bardzo rzadko zostaję po godzinach, wychodzę z założenia, że za darmo nie będę pracować. Najczęściej sprawozdania robimy po godzinach lub w weekendy, bo inaczej się nie da, ale to nie jest często. Piszę tylko stale o tym, że kierowniczka ma najwięcej roboty i jest najbardziej zmęczona i że zastanawiam się, czy jak mi zaproponują to stanowisko (u nas jest norma, że to zastępcy najpierw proponują), to chyba odmówię, chociaz to dopiero za jakiś czas, więc może jeszcze zmienię zdanie. Z racji tego, że jestem na takim jakby podwójnym stanowisku umiem najwięcej ze wszystkich sekretarzy w wydziale. No i mam dodatek funkcyjny za zastępowanie kierowniczki, ale nie zastępuję jej na całym etacie, bo mamy za mało sekretarzy i protokolantów, nie wyrabiają się ze swoją robotą, więc większość czasu robię to co oni, a dodatek funkcyjny mam płacony cały czas. Więc ja generalnie nie mam na co narzekać i nie będę rezygnować z funkcji zastępcy, bo ona mi się opłaca. O kierowniczce i jej zakresie pracy zaczęłam pisać tylko dlatego, że parę osób wyżej pisało, że kierowniczka to nic nie robi. Może nie robi, ale na pewno nie u nas. Jeszcze do osoby, która pisała, że ciąży na niej duża odpowiedzialność, bo robi 3/4 pracy za sędziego. Ale przeciez Ty formalnie za to nie odpowiadasz. Sędzia to podpisuje, więc właściwie jest tak, jakby to on to napisał i on jest za to odpowiedzialny. Myślisz, że ja nic za sędziów nie robię? Też piszę projekty zarządzeń, orzeczeń, ale przecież na tym widnieje podpis nie mój, ale sędziego, więc to nie moja odpowiedzialność tylko jego. A co do odpowiedzialności za wysłane wezwania czy inne pisma do ludzi, wiadomo, że trzeba uważać, na kiedy się kogoś wzywa czy też czy dobrze się go poucza, ale tu tez wystarczy być bardzo uważnym czy też jak jest coś trudnego, zapytać przełożonego. Do mnie stale przychodzą dziewczyny z mojego wydziału i pytają, jak coś zrobić, przed kierowniczką to ja odpowiadam za to co zrobią podwładni, a nie oni, jeśli sprawdzam ich pracę i mimo tego zrobią błąd. A jak tam u Was sprawozdania półroczne? My robimy od zeszłego tygodnia i nadal końca nie widać, a ciągle przychodzą jakies nowe tabele do wypełnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .urzędnik
MAGDA cHODZIŁO MI O tWOJE STWIERDZENIE : " Już się boje, co będzie jak zostanę kierowniczką". Z tej wypowiedzi ewidentnie wynika, iż jesteś przekonana, że to Tobie zaproponują tą funkcję (co jest prawie pewne - u nas też jest to praktywkowane, ze zastępca zostaje kierownikiem - jeśli zachodzi taka potrzeba) , a co ciekaawsze - piszesz tak - jakbyś była pewna, że nią zostaniesz - że jednak przyjmiesz tą p posadę 9w sumie to się nie dziwię). Tylko śmieszyą mnie Twoje niektóre wypowiedzi odnośnie pracy poszczególnych urzędników (zwłaszcza funkcyjnych). A wracając jeszcze do odpowiedzialności - to u nas często dziewczyny odwalają czarną robotę za sędziów (oczywiście sędziom jest to na ręke, ale jak przychodzi co do czego, to potrafią się wszystkiego wyprzeć i winę przeważnie zrzucają na biednego szarego pracownika. Więc nie chrzań mi , że zwykły urzędnik nie ma wielkiej odpowiedzialności za pracę. Chyba ważni8ejsze jest postanowienie o zastosowaniu środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania czy wyrok orzekający wysoką karę bezwględną - niż jakieś dane statystyczne. Gorzej jest chyba gdy facet się przesiedzi, niż mylnie podane dane w wykazie. I bynajmniej nie piszę tak - dlatego, ze jestem szarym pracownikiem - bynajmniej. Ale juz wystarczająco długo pracuję aby wiedzieć za co kto odpowiada. Np. jedna sekretarka i referendarz są teraz pociągnięci do odpowiedzialności cywilnej bo facet zażądał odszkodowania - 10 tys. złotych, bo mu się termin przedawnił w KRS - i Twoim zdaniem to nie jest odpowiedzialność ? (sekretarka omyłkowo wszyła wniosek a sędzia oczywiście się wyparł – i twierdzi że go nie widział... co jest normalne w ich przypadku – jak przychodzi co do czego to nic nie widzą i nic nie wiedzą). A co do sprawozdań – dzięki bogu ja się tym nie zajmuję ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przyszła mamusia...
Witam wszystkich. Przeczytałam wszystkie wypowiedzi na forum i tak: Jeśli chodzi o Magdę X to szczerze powiedziawszy nie wiem w jakim sądzie pracujesz, ale z Twoich wypowiedzi wynika, że to prawie utopia. Przede wszystkim nie wiem skąd u Was jakiś podział na: protokolanta, pomocnika sekretarza i sekretarza. U nas (w rejonie) po odbyciu rocznego stażu zostajesz protokolantem, ale w praktyce jesteś sekretarzem i nie tylko zszywasz akta na wokandę i przygotowujesz druk wokandy, ale wszystko w danym decernacie - jesteś po prostu zwykłą sekretarką, a to, że za jakiś tam czas dostaniesz tytuł sekretarza tak naprawdę nie zmienia nic (ani zakresu obowiązków ani płacy). Niestety, ale tak to wygląda. (Zresztą taki sam zakres czynności jak protokolant i sekretarz ma referent stażysta). A teoria, że za wszystko i tak w zasadzie odpowiedzialny jest kierownik czy sędzia, to w praktyce nie ma żadnego pokrycia. Wiadomo jak to wygląda, sędzia i kierownik zawsze mają rację, a jak jej nie mają to patrz punkt pierwszy, natomiast my (zwykłe sekretarki) musimy być nieomylne, wszechwiedzące, najlepiej cyborgi. Rozumiem, że Ty pracujesz w Sądzie Okręgowym - to może u Was rzeczywiście jest o niebo lepiej, bo jeśli chodzi o rejon to jeden mobbing i wyzysk. NIESTETY. Jeśli chodzi o sytuację nowych osób to u nas nie ma czegoś takiego jak przeszkolenie czy wprowadzenie pracownika. Przekonałam się na własnej skórze, kiedy przyszłam pierwszy dzień do pracy to kierowniczka powiedziała mi tak: to jest Twoja szafa i Ty jesteś tu po to, żeby nad wszystkim zapanować i jesteś za to odpowiedzialna. I sobie poszła.....zostawiając mnie z 7 półkami akt do zrobienia, 2 półkami nie rozłożonej poczty ( z datami wpływu nawet miesiąc wstecz) i trzema kupkami akt pod szafą (także do zrobienia)...A ja co??? Kompletnie zielona, nie miałam w ogóle pojęcia na czym ta praca polega, o co w tym wszystkim chodzi, nikt nie miał czasu, żeby mi wytłumaczyć czy pomóc, wiec idę do kierowniczki i mówię, że nie jestem w stanie tego wszystkiego zrobić, ani ogranąć, bo to przecież mój pierwszy dzień w pracy, czy mógłby mi ktoś pomóc, a ona na to: "Słuchaj ja nie mam czasu, bo robię teraz wykazy, możesz nie przeszkadzać?". Jedna tylko koleżanka z pokoju mi pomogła i wytłumaczyła, ale ja i tak od pierwszego dnia w pracy spędzałam około 12 - 14 godzin...byłam bliska rezygnacji z tej pracy i wylądowania w szpitalu psychiatrycznym. Jeśli chodzi o wypowiedź amsti to teraz z perspektywy czasu myślę sobie, że człowiek rzeczywiście jest głupi, że tak się poświęca tej pracy, tyle nadgodzin za darmo i jeszcze nikt tego ani nie doceni ani nie wynagrodzi...Zazdroszczę Ci takiego dystansu i podejścia do pracy. Masz świętą rację, że wykonujesz swoje obowiązki 8 godzin i ani chwili dłużej i nie myślisz o pracy w domu. To bardzo zdrowe i dobre podejście...Kiedy ja nauczę się nie myśleć o pracy i w pełni cieszyć się urlopem a nie martwić się o to co zastanę w pracy po powrocie z urlopu. Mój mąż powtarza mi, że praca to tylko praca, żebym się po wyjściu z budynku sądu od tego odcięła...Mam nadzieję, że tak się stanie i nauczę się, że do pracy chodzi się po to, by zarabiać pieniądze, a nie po to, żeby poświęcać temu cały swój czas, umysł i myśli...Pozdrawiam wszystkich z branży

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i jak widzisz Madziu nie tylko ja tak odebrałam Twoje wypowiedzi,pozdrawiam,koniec tematu.A praca to praca-tylko praca na szczęście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .urzenik
Też jestem pełna podziwu dla osób, które potrafią przyjść do pracy na 8 godzin, zrobić swoje i z czystym sumieniem iść do domu, nie zwracając uwagi na zaległości. Ja też nie potrafiłam o niczym innym myśleć. Jeszcze urlop się nie skończył - a ja już myślami byłam w pracy i z przerażeniem myślałam o zaległościach. A po godzinach większość osób siedzi, bo po prostu nie ma wyjścia. Nie będzie się wyrabiać - to dostanie, karę naganę czy mu podziękują, bo stwierdzą, zę sie nie nadaje. No a każdemu wbrew pozorom na tej pracy zależy! Więc tyra jak wół, bez nadgodzin i podziękowania ... Przykre ale prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przyszła mamusia...
Człowiek po prostu staje się odporny na pewne rzeczy, zaciska zęby i wrasta w to wszystko, bo skąd mam pewność, że jak znajdę inną pracę to będzie lepiej? W sytuacji "urzędników sądowych" korzystniej jest myśleć, że zawsze może być gorzej - to jedyne pocieszenie;) Niedługo zostanę mamą i dopiero się boję...Nie wiem czy przywrócą mnie po macierzyńskim do tego samego wydziału, poza tym do tej pory mogłam poświęcać się pracy, zostawać po godzinach etc., a teraz jak będę miała malutką istotkę to zaczną się poważniejsze problemy i praca przestanie być priorytetem:( boję się bardzo... Miłego popołudnia i pamiętajcie: wychodzimy z sądu i zostawiamy to wszystko za sobą (trzeba się tego nauczyć)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przyszła mamusia...
A jeszcze co do wypowiedzi Magdy X z 4 lipca to chyba inaczej rozumiemy znaczenie słowa "awans". Ja byłam już referentem - stażystą, potem protokolantem, następnie sekretarzem i ....cały czas te same pieniądze i to samo stanowisko "dwójki sędziego", moja koleżanka z którą siedzę w pokoju ma "starszego sekretarza" i od 10 lat jest też jest "dwójką", więc co to za awans? Nie wprowadzaj bajki bajki w błąd, bo ona mówiąc awans miała chyba co innego na myśli. Awansować można przez przejście na lepsze stanowisko, a nie przez zmianę nazwy tego samego stanowiska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość referent stażysta w SO
Witam! Pracuję w SO jako refrent stażysta (odbywam roczny staż). W momencie rozpoczęcia pracy legitymowałam się średnim wykształceniem (kończyłam studia), obecnie mam już wyższe wykształcenie i w związku z tym takie pytanie do Was: otrzymuję wynagrodzenie wg I kategorii zaszeregowania w kwocie 1400zł brutto (kategoria I i II dla osób ze średnim wykształceniem), czy teraz jak mam już wyższe wykształcenie powinnam otrzymać wyższą stawkę? Wg ustawy z wyższym powinnam mieć kategorię III-IV. Jak myślicie, mogę liczyć na jakąś podwyżkę, czy zmienią mi tylko kategorię, a stawka zostanie ta sama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyszła mamusia - pisząc o awansie miałam na myśli to, że u nas w sądzie przy zmianie stanowiska dostajemy podwyżkę, myślałam, że wszędzie tak jest. Nie jest to wiele - 100 - 150, maksimum 200 zł, ale jest. Jesli u Was nie ma tych podwyżek, to rzeczywiście awans jest tyko na papierze i nic nie daje. U nas tez nie daje on zmiany zakresu obowiązków, bo od początku (od referenta stażysty) robi się to samo, ale chociaż są te podwyżki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I prawdą jest, że w sądzie \"awanse\" są tylko do stopnia starszego sekretarza (czasem do kierownika sekretariatu). Ale np. u nas już niektóre osoby studiujące prawo w trakcie pracy w sądzie po skończeniu studiów startują na aplikację, zostają asystentami sędziów. Jeśli się więc chce, to można. A teraz, jak w związku z tą nową ustawą wszyscy będą musieli mieć studia, to na pewno część osób odejdzie z tej pracy. Jeszcze do osoby, która pisała, że pisze wiele rzeczy za sędziego. Jeszcze raz podkreślam, że ja tez piszę postanowienia czy zarządzenia za sędziego, ale on ma obowiązek to czytać i on za to odpowiada. Tez nie raz dostałam ochrzan, że zrobiłam w tych postanowieniach jakiś błąd, to nie ta podstawa prawna, to coś innego, ale za którymś razem powiedziałam sędziemu, że przecież to nie ja mam studia prawnicze i wiele lat praktyki na stanowisku sędziego i mam prawo się na tym nie znać, i teraz sędzia daje mi do pisania albo proste rzeczy i wtedy podpisuje bez czytania, albo trudne, ale wtedy dokładnie wszystko czyta, poprawia i dopiero podpisuje. Jeśli trafiłaby się jakaś sprawa (np. odszkodowawcza) za błąd w orzeczeniu, to przecież nie ja jestem podpisana pod tym orzeczeniem, nie ja płaciłabym to ewentualne odszkodowanie. A co do tego, ze jakiś sekretarz źle podłożył jakiś wniosek (mogę się pomylić, przyznaję, że czytałam szybko), to dziwię się, bo u nas w wydziale pocztę rozkłada kierowniczka wydziału, więc za to, że jest pismo nie w tych aktach co trzeba odpowiada ona. No, ale rozumiem, że niektórych sądach może kierownik zlecić to komuś innemu. Dziewczyny, naprawdę to nie Wy jesteście odpowiedzialne za błędy sędziów, albo za to, że zlecają trudną pracę (swoją pracę) sekretarzom i nawet tego nie czytają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość referent stażysta z SO
Owszem jest tak, teraz mamy nawet zostawione specjalnie etaty dla aplikantów. A czy ktoś wie jak to jest z tą podwyżką w moim przypadku, który opisałam wyżej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sprawdź w ustawie, czy czasem przy podwyższeniu kategorii Twoje aktualne wynagrodzenie musi się zwiększyć, czy nie. W moim przypadku skończenie studiów nie spowodowało podwyżki, bo moja wypłata ze starej kategorii mieściła się w przedziale nowej kategorii. To te przedziały od ... do ... nachodzące na siebie powodują, że nie zawsze zmiana kategorii powoduje podwyżkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Radeeq
a jakie dostaje się wynagrodzenie podczas stażu urzędniczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×