Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Chaber

Sprawcza siła myśli - udało się to komuś?

Polecane posty

Gość dt
Dziękuję serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-->dt :) Bądź Cierpliwa bo, jeśli i on jest w takiej samej rozterce jak Ty, to się spełni. Wizualizacja powinna przebiegać tak, jakby to już się działo na jawie. Jeśli jednak jego uczucia są inne i niezgodne z Twoimi, jeśli w ciągu miesiąca nic się nie zmieni (po 10 dniach wspomnianych wyżej) powinnaś całkowicie zaprzestać tej afirmacji i wizualizacji), powinnaś powtórzyć jeszcze przez 3 dni to samo, ale na koniec dodaj jeszcze: \"Niech TO, lub coś lepszego, stanie się ..... (tu wstaw jego imię) i moim udziałem\". Ta afirmacja pozwala na to, by on nie czuł się osaczony. By czuł, że nikt nie pozbawia go Wolnej Woli. Wierzę, że efekty będą lepsze niż jesteś w stanie sobie wymarzyć. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mars masz racje, chyba podświadomie nie dopuszczałam myśli, że wyniki mogą być pozytywne (czyli wskazujące obecność drobnoustroju) a brak tej choroby przerzucił się na inne dziedziny życia... i jest wspaniale! :-))) W tą niedzielę wyjeżdżam na 1,5 tygodnia więc mnie nie będzie na forum przez ten czas. Trzymajcie się zdrowo i cieplutko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dt
do Mars Dziekuje za rady mam tylko dylemat> kocham męza ale nie wiem czy jakbyśmy wrócili do siebie czy się ułozy po tym wszysttkim?ja bym się starał nie wracac do przeszłości.A mój dylemat dotyczy tego ze jak bede afirmowala dobre stosunki z meze ze moge po drodze spotkac kogos innego i np ten okaze sie tym "idealnym" to nie zwróce na niego uwagi bo moje mysli beda skierowane tylko na meza. A po drugie mam tez obawy ze bede to wszystko robila a moze sie nie spelnic strace czas i sie rozczaruje choc przyznaje ze intuicyjnie czuje ze my i tak bedziemy razem nie wiem jak do tego dojdzie ale tak jakos czuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dt
do Mars piszesz że powinnam po miesiacu stosowania tej afirmacji jak sie nic nie zmieni powinnam zaprzestac tej afirmacji i powtórzyc jeszcze tylko przez 3 dni +ta dodatkowa fomułka Niech to....i co dalej po tych trzech dniach zaprzestać całkowicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do rad Marsa dorzucę szczyptę swojej wiedzy na temat afirmacji. Otóż nigdy nic nie wiadomo, co tak naprawdę może dla was być dobre, a co złe. Gdy nie układa się z ukochanym/ukochaną, pragniecie to naprawić. Czasem za wszelką cenę. Czy rzeczywiście powinniście? Wiadomo, pragniecie być z osobą, którą się kiedyś pokochało i ma się cudowne z nią wspomnienia. Ale czas nie stoi w miejscu, wiele rzeczy mogło się pozmieniać. Niekiedy nie jesteście w stanie niczemu zaradzić. Próbować możecie, czemu nie? Ale nie wolno załamywać się, jeśli wszystko wali się na łeb na szyję. Kiedyś usłyszałam taką myśl: nie wszystko, co złe, jest naprawdę złe. W perspektywie może się okazać dobrem. Znacie takie przypadki, kiedy ktoś tracił pracę i ciężko to przeżywał? Potem jednak zaczynał inną i w efekcie okazywała się o wiele lepszą propozycją od poprzedniej? Albo drugi przykład: ktoś tkwił w chorym związku i w imię dobra ............. (tu można wstawić różne rzeczy) przedłużał męki swoje i całej rodziny. Nagłe osamotnienie okazało się dla niego zbawcze. Otworzyło szansę na spokojne życie, na spełnienie się. Trzeba się zastanowić, czy nasz partner/partnerka daje nam prawdziwe szczęście? Do luftu z takim partnerem, przy którym wciąż się jest zaniepokojonym. W takim wypadku afirmować należy bez wizualizacji konkretnej osoby. Ale o tym później.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chaberku
nie później, tylko teraz!!!!! No chyba, że teraz nie masz czasu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam gościa, dlatego musiałam odłożyć pisanie na później :) Kiedy próba ratowania związku z konkretną osobą nie udaje się, trzeba zmienić sposób afirmacji. Bez wyobrażania kogokolwiek. Mówimy sobie, że jesteśmy szczęśliwi, spełnieni z mężczyną/kobietą u boku, że się wspaniale rozumiemy, przeżywamy ze sobą radosne chwile itp. Trzeba sobie wyobrazić, jak jesteśmy uśmiechnięci, mamy lekki chód, tańczymy, przytulamy się do ukochanego/ukochanej. To po prostu ktoś, bez twarzy i nazwiska. Taka afirmacja może spowodować zmiany w waszym życiu. Najpierw totalne \"przemeblowanie\", potem wyciszenie, dopiero potem zacznie się życie od nowa (tak upraszczając). Oczywiście wtedy, kiedy zawiodą zabiegi ratowania obecnego związku. Życie jest jedną wielką zagadką. Dziś, gdy patrzę wstecz na swoje życie, wiem że nie warto angażować całej swej osoby do bycia w związku. Nie warto się tak bardzo poświęcać i trzymać kogoś przy sobie za wszelką cenę. Ani to dobre dla was, ani dla waszych partnerów/partnerek. I ja kiedyś popełniłam ten błąd, kiedy za bardzo się starałam. W takiej postaci znudziłam się partnerowi. Byłam dla niego przesłodzona. Pewnie go zemdliło:D:D:D Wreszcie zmieniłam sposób myślenia. Uwolniłam go ze swej \"smyczy\". Jak się z niej zerwał, to poczuł jakąś pustkę i chciał wrócić. Tylko że ja już nie miałam na to ochoty, bo przedtem zbyt mocno tą smyczą \"szarpał\". :D Było minęło. Zostałam sama na kilka lat. Nie zmarnowałam tego czasu. Napawałam się wolnością, wyciszyłam. Nauczyłam się bycia szczęśliwą i nie uzależniania tego od innej osoby. Szczęśliwą dla samej siebie. Z samej siebie. Afirmacja, że jestem z kimś szczęśliwa, nie wyobrażając sobie nikogo konkretnego, szybko przyniosła oczekiwany efekt :D:D:D Dziś wiem, że odejście męża, choć w tamtym okresie bardzo bolesne, obecnie okazało się dla mnie zbawcze. Nie będę wdawać się w szczegóły, po prostu mi uwierzcie. To przeżycie pozwoliło mi uwierzyć w siebie. Afirmuję wielokrotnie, ale bez naciskania na konkretne rozwiązanie. Ma być po prostu dobrze. Temu na wysokościach nie podaję gotowego pomysłu, on sam wie najlepiej, co nam zesłać :D:D:D I to by było na tyle. W ogromnym \"skrócie\" :D:D:D:D Nie zanudziłam? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie Chaber ma rację. Po to m.in. podaję tę afirmację, \"Niech TO itd.\" Ta afirmacja sprawdziła się w moim przypadku gdy mojej partnerce \"się odechciało\". Wierzyłem, że się ułoży związek, ale pojawiła się inna. Jest nam ze sobą tak jak w piosence Jacka Lecha \"tak zwyczajnie, trochę dobrze i trochę źle\" :) Chciałbym się odnieść do dalszej wypowiedzi Chaber. Chaberku, napisałaś coś o czym niedawno przeczytałem w książce na temat udanych związków - nie wiem czy ją czytałaś czy nie, ale porównaj: \"...Większość ludzi tworzy związki uczuciowe z myślą o tym, co mogą zyskać, a nie co moga wnieść. Celem związku jest uwidocznienie tej naszej cząstki, którą postanawiamy okazać, a nie pojmanie i zagarniecie – wybranej cząstki drugiej osoby. Cel wszelkich związków – i wszelkiego życia – jest jeden: być i decydować, Kim W Istocie Jesteś. Mówienie, że dopóki nie zjawiła się ta szczególna osoba, byłeś “nikim\", jest niezwykle romantyczne, ale niezgodne z prawdą. Co gorsza, wywiera na nią ogromny nacisk, aby stała sie tym, czego się po niej spodziewasz, a czym nie jest. Nie chcąc ciebie “zawieść\", próbuje się nagiąć do twoich oczekiwań, aż w końcu opada z sił. Nie jest już w stanie sprostać swojemu wizerunkowi w twoich oczach. Wypełnić ról, jakie jej przydzielono. Narasta poczucie krzywdy. Potem przychodzi gniew. Wreszcie, chcąc ratować siebie (oraz związek), nasi ukochani zaczynają upominać się o swoje, działać zgodnie ze Swoją Prawdziwą Istotą. Wtedy mniej więcej mówimy, że się ,,zmienili\". Deklaracje, że odkąd ta specjalna osoba dzieli z tobą życie, czujesz się spełniony, są urocze. Lecz nie chodzi o to, żeby związać się z drugą osobą, aby ciebie dopełniła, ale aby dzielić z nią swoją pełnię. W tym zawiera się cały paradoks ludzkich związków: Nie potrzebujesz tej szczególnej osoby, aby doświadczyć w pełni, Kim Naprawdę Jesteś, a... bez drugiego jesteś niczym. To zagadka i cud ludzkiego doświadczenia, zródło radości i frustracji. Potrzebne jest głębokie zrozumienie i całkowite oddanie do sensownej egzystencji w obrębie tego paradoksu. Niewielu to potrafi. W wieku, w którym wkraczasz w związki, jesteś pełny oczekiwań, roznosi cię energia, serce masz szerokie, a duszę ochoczą. Jednak po wejściu w wiek średni, między czterdziestym a sześćdziesiątym rokiem życia, niektórzy prędzej, inni później, nieuchronnie rozstają się ze swym najwspanialszym marzeniem, porzucają najszczytniejszą nadzieję i zadowalaja się tym, co jest. To takie proste, a tak boleśnie niezrozumiale, tragicznie wypaczone: najwspanialsze marzenie, najwyższe wyobrażenie, najmilszą nadzieję związaliście z drugą osobą, a nie ze swą Jaźnią. Powodzenie zwiazku mierzyliście tym, do jakiego stopnia ta druga osoba sprostała waszym wymaganiom, i odwrotnie. Lecz jedyną prawdziwą miarą jest to, do jakiego stopnia sprostałeś własnym wymaganiom wobec siebie. Związki są uswięcone, poniewaz zapewniają najwspanialszą życiową okazję – w istocie nawet jedyną i niepowtarzalną okazję – kształtowania doświadczenia twej najwyższej koncepcji własnej Jaźni. Zawodzą wtedy, gdy postrzegasz je jako najwspanialsza życiową szansę kształtowania doświadczenia twej najwyższej koncepcji Jaźni drugiego. Niech każdy z partnerów martwi się o swoją Jaźń – czym jest, co robi, co posiada; czego pragnie, poszukuje, doświadcza; co daje, tworzy; a wszystkie osobowe relacje świetnie spełniłyby swoje zadanie – i świetnie przysłużyłyby się partnerom! Niech każdy z partnerów martwi się nie o drugiego, ale tylko i wyłącznie o siebie. Ta nauka może się wydać dziwna, gdyż uczono cię, że najdoskonalszy zwiazek to taki, w którym troszczysz sie wyłącznie o drugą osobę. Ale powiadam ci: przyczyną nieudanego związku jest skupienie uwagi na partnerze, przybierające wrecz formę obsesji. Jaki jest? Co robi? Co ma? Co mówi? Czego chce? Czego żąda? O czym mysli? Czego oczekuje? Co planuje? Mistrz rozumie, że to wszystko nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, jaki ty jesteś w stosunku do tego. Osoba najbardziej kochająca to taka, która skupia sie na sobie, na swej Jaźni. To dość radykalny pogląd... Po bliższym zbadaniu okazuje się, że nie. Jesli nie potrafisz kochać siebie, nie możesz pokochać drugiego. Wielu popełnia błąd, gdyz dąży do pokochania siebie przez miłość do drugiego. Oczywiście, nie zdaja sobie z tego sprawy. Nie jest to świadome działanie. Odbywa sie w ukrytych pokładach umysłu, które nazywacie podświadomoscia. Myślą sobie tak: “Jeśli tylko bedę kochał innych, oni pokochają mnie. Wówczas bedę kochany i bede mógł pokochać sam siebie.\" Druga strona medalu wyglada tak, że mnóstwo ludzi siebie nienawidzi, ponieważ mają wrażenie, że nikt ich nie kocha. To urojenie, ponieważ w rzeczywistości inni ich kochają, ale prawda nie ma znaczenia. Choćby nie wiem ilu ludzi deklarowało im swą miłość, i tak będzie to za mało. Po pierwsze, nie wierzą ci. Podejrzewaja, że próbujesz nimi manipulować – coś uzyskać. (Jak ktoś może darzyć ich miłością takimi, jacy naprawdą są? Nie. To jakaś pomyłka. Tobie o coś chodzi! O co ci właściwie chodzi?) Siedzą zastanawiając się, jak to możliwe, ze ktoś ich kocha. Więc ci nie wierzą i każą ci to w jakis sposób udowodnić. Musisz wykazać swoją miłość. W tym celu mogą cię poprosiś, abyś zmienił swoje zachowanie. Następnie, jeśli dojdzie już do tego, że są w stanie ci uwierzyć, natychmiast zaczynają się martwić, jak twoja miłość zachować. Toteż aby nie utracić twojej miłości, zaczynają zmieniać swoje postępowanie. W taki oto sposób dwoje ludzi dosłownie się w związku zatraca. Wstepują w związek z nadzieją, że sie odnajdą, a w rezultacie się gubią. Zatracanie własnej Jaźni jest najczestszą przyczyną rozgoryczenia w tego rodzaju parach. Dwoje ludzi łączy się ze sobą, licząc na to, ze nowa całość okaże się wieksza od sumy poszczególnych składników, i odkrywa, że jest ona mniejsza. Czują sie pomniejszeni w stosunku do tego, jacy byli osobno. Mniej zdolni, mniej atrakcyjni, mniej ekscytujacy, mniej radośni, mniej zadowoleni. Dzieje sie tak, poniewaz naprawde są mniejsi. Wyrzekli się większej części swej tożsamosci po to, aby być i pozostać w związku z drugą osobą. Stosunki między dwojgiem ludzi nie po to zostały ustanowione. Ale w taki właśnie sposób są doświadczane, i to powszechnie. ....\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tym celu mogą cię poprosić, abyś zmienił swoje zachowanie. Następnie, jeśli dojdzie już do tego, że są w stanie ci uwierzyć, natychmiast zaczynają się martwić, jak twoją miłość zachować. Toteż aby nie utracić twojej miłości, zaczynają zmieniać swoje postępowanie. W taki oto sposób dwoje ludzi dosłownie się w związku zatraca. Wstepują w związek z nadzieją, że sie odnajdą, a w rezultacie się gubią. Zatracanie własnej Jaźni jest najczęstszą przyczyną rozgoryczenia w tego rodzaju parach. Dwoje ludzi łączy się ze sobą, licząc na to, ze nowa całość okaże się większa od sumy poszczególnych składników, i odkrywa, że jest ona mniejsza. Czują sie pomniejszeni w stosunku do tego, jacy byli osobno. Mniej zdolni, mniej atrakcyjni, mniej ekscytujący, mniej radośni, mniej zadowoleni. Dzieje sie tak, ponieważ naprawdę są mniejsi. Wyrzekli sie większej części swej tożsamosci po to, aby być i pozostać w związku z drugą osobą. Stosunki między dwojgiem ludzi nie po to zostały ustanowione. Ale w taki właśnie sposób są doświadczane, i to powszechnie. ....\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mars Dzięki za rozbudowanie mojej myśli. Nie czytałam tej książki, ale widzę, że już sama do tego doszłam :) Podobał mi się ten fragment: \"Dwoje ludzi łączy się ze sobą, licząc na to, ze nowa całość okaże się większa od sumy poszczególnych składników, i odkrywa, że jest ona mniejsza. Czują sie pomniejszeni w stosunku do tego, jacy byli osobno. Mniej zdolni, mniej atrakcyjni, mniej ekscytujący, mniej radośni, mniej zadowoleni.Dzieje sie tak, ponieważ naprawdę są mniejsi. Wyrzekli sie większej części swej tożsamosci po to, aby być i pozostać w związku z drugą osobą.\" Tak! Nie tylko nie powinno się wyrzekać swojej tożsamości, ale i żądać tego samego od partnera/partnerki. Wiecie o czym mówię? Np. zafascynuje nas wielki podróżnik, związujemy się z nim, po czym zakładamy mu ciepłe bambosze i każemy siedzieć w domu :D:D:D Kiedy zakochujemy się w pewnej osobie, to powinniśmy dać jej swobodę, prawie równą tej przed poznaniem. Zakładamy sobie wzajemnie \"smycz\", ale nie może ona być za krótka :D Podzielić siebie na siebie i jego/nią. Mówiąc obrazowo: poświęcajmy swój czas na partnera/partnerkę, ale zarezerwujmy sobie czas na uprawianie hobby, sportu, czytanie, czy spotkania w gronie swoich przyjaciółek/przyjaciół, bez zabierania \"ogonów\" (współmałżonków) :D :D Znacie ten dowcip? \"Przed ślubem on myśli o niej - żeby tylko się nie zmieniła. Ona o nim - już ja go po ślubie zmienię!\" To nie dowcip, to powszechna praktyka! :D:D:D Afirmujcie więc z całą mocą, abyście mieli dla siebie pełno zrozumienia, szacunku, tolerancji, a nie tylko samej miłości, co większość z kobiet rozumie jak takie gruchanie gołąbków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zwróciliście uwagę na bardzo zabawną rzecz? Moderator automatycznie wstawia gwiazdkę w słowach, które zawierają brzydkie wyrazy. Np. zakochuje :D:D:D:D podmuchuje :D itd Parodia :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz uwaga z innej beczki:D Afirmacja, to inaczej modlenie się. Prosimy czasem Boga o pewne rzeczy, nie zdając sobie sprawy, że Nasz Najwyższy daje nam to, ale nie zawsze w sposób, w jaki byśmy sobie życzyli. Dlatego afirmujcie ze szczególną ostrożnością. Podam przykłady złych afirmacji: 1. Nie chcesz, aby twój mąż wyjechał z kraju za chlebem? Prosisz wtedy: \"Panie Boże nie dopuść, aby mój mąż wyjechał\". I Bóg Cię może wysłuchać, zsyłając na męża na przykład chorobę. Wysłuchał twoją prośbę, więc nie miej pretensji. Afirmuj inaczej. Proś o dostatek bez podawania Bogu przepisu na jego osiągnięcie. 2. Nie chcesz, aby twoje dziecko zdawało do szkoły aktorskiej, o której marzy, tylko do akademii medycznej, co jest z kolei twoim marzeniem. OK. Bóg cię wysłucha i twoja latorośl zostanie lekarzem. Po czym Stwórca wyśle je do pracy np. do krajów Trzeciego Świata, co już nie było twoim marzeniem, prawda? Afirmuj inaczej. Proś o szczęśliwe zdanie egzaminów na uczelnię, którą sobie wymarzyło twoje dziecko i żeby praca była dla niego satysakcjonująca pod każdym względem. 3. Pragniesz, aby twój bardzo mało poprawny mąż chciał przy tobie zostać. Bije, pije, poniża, ale ty go kochasz bezkrytycznie i chcesz w dalszym ciągu z nim żyć. Z całych sił modlisz się (afirmujesz), żebyście nigdy się nie rozstali. I Bóg cię wysłucha. Przykładów na to, że możesz później tego żałować mogę podać niezliczenie wiele. Sypnę kilkoma: będziesz skazana na życie z alkoholikiem, sadystą, kryminalistą etc etc, a twoje życie zamieni się w piekło. Afirmuj inaczej. Proś o życie z człowiekiem, który cię będzie kochał i szanował, bez wyobrażania sobie konkretnej osoby. Może wtedy Pan Bóg spowoduje przemianę w twoim mężu, a może przemebluje całe twoje życie, żebyś wreszcie mogła osiągnąć szczęście. 4. Nie podoba się wam przyszły zięć. Afirmujecie. Prosicie, żeby chłopak nigdy nie dostąpił zaszczytu bycia mężem waszej córki. Może tak się stać. Ale..... wasza córka nigdy nie zostanie niczyją żoną, albo chłopakowi stanie się nieszczęście. Przypominam, życzenie komuś nieszczęcia powraca do nadawcy ze zwielokrotnioną siłą. Afirmuj inaczej. Życz swej córce, aby wyszła za mąż za człowieka godnego, który ją uszczęśliwi, bez wyobrażania sobie konkretnego.... zięcia :D Czy zrozumieliście o czym mówię? Afirmując zastanówcie się, czy przypadkiem rozwiązanie waszych bolączek nie spowoduje innych bolączek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dt
dziekuje za podpowiedz. Najgorsze w tym wszystkim ze nie jestem gotowa na rozwod a maz tez nie kwapi sie do tego ciagle sie ociaga i mowi ze nie wie co zrobic?Najlepiej dac sobie spokoj i niech sytyuacja sie sama rozwiaze ale to zawieszenie i swiadomosc ze jest sie w "trójkącie" jest niszczaca! nie umiem znaleźć tego złotego środka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dt Nie ma złotego środka, niestety. Zajmij się sobą, tylko i wyłącznie sobą. Rób jakieś kursy, ewentualnie dokształcaj się, jeśli jesteś dość młoda. Zapisz się do klubu sportowego (siłownia, joga, fitnes). Chodź na wszystkie sztuki teatralne. Nie pytaj swego męża o zdanie, nie reaguj na krytykę. Jeśli będzie krytykował, to odpowiedz, że jego odczucia nie są twoimi odczuciami. Że nie widzisz nic złego w tym co robisz. W ogóle nie tłumacz się. Nie bój się. Ciesz się, że jesteś zdrowa, masz ręce i nogi, dach nad głową. Musisz sobie uzmysłowić, że masz wiele powodów do szczęścia. Jedynie ten mąż....:( Ale to tylko jedna sprawa! Przez nią nie zapominaj o reszcie. Ciesz się, że jest ci dane tak wiele, dla ciebie samej. Jeśli będziesz wciąż uzależniać bycie szczęśliwą od innej osoby, to spotka cię w życiu niejedno rozczarowanie. Tylko po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chaberku
jesteś mądra. :) Dzieki za wszystko co napisałaś. Pisz wiecej. Proste, jasne reguły, bo tego mi trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki chaber za uwagi na temat afirmacji i naszych z nimi oczekiwań. Jest tak w istocie, że często to co myślimy (mówimy) nie jest tą jedyną prawdą. Zazwyczaj, gdzieś w głębi nas, jest jeszcze inna ukryta myśl - to jej musimy szukać i wydobyć. Zazwyczaj ta ukryta myśl sprawia, że afirmacje \"nie działają\" bo są z nią sprzeczne, lub co gorzej - efekt naszych afirmacji jest zupełnie odmienny, inny, a wręcz działający ze szkodą dla innych i w końcowym efekcie także dla nas. -->dt Może trochę to dziwnie zabrzmi, ale dlaczego tak uparcie chciałabyś powrócić do związku? Czy nie warto zastanowić się nad nowym, bardziej szczęśliwym związkiem? Z mojego doświadczenia wynika iż to czy jesteś przed rozwodem czy też po, wielu ludzi będzie na Ciebie patrzeć w taki sposób, jakbyś dalej była w związku. Wielu tę przysięgę przed ołtarzem zakłamuje do tego stopnia, że aż trudno uwierzyć w ich prawdziwe intencje. Natępnie przez resztę życia będzie na Ciebie patrzeć jako na kogoś gorszego. Znam to z doświadczenia i dla mnie ważne jest to, co czuję w swoim sercu. Był taki czas, że bardziej bałem się tego \"co ludzie powiedzą\" niż moje własne odczucia. Przeczytaj proszę wypowiedź chaber z 11.39 wielokrotnie. Jest w niej tak piękne przesłanie dotyczące Twojej (i nie tylko) osoby, że powinna ona być wydrukowana złotymi lierkami. To Twoje odczucia są najważniejsze. Chodzi o Twój rozwój i Twoje doświadczenie. Nie należy tego uzależniać od \"chciejstwa\" partnera. Bo tak to już jest - w momencie gdy on stwierdza, że się nie załamujesz, że się rozwijasz - wraca - a dalej? Dalej zaczyna się wszystko od nowa - czyli dalej będzie utwierdzać Ciebie w przekonaniu, że to Ty jesteś tą gorszą stroną. Zastanawiającym się radzę - CZY TO O TO WAM CHODZI? A tak na marginesie::) Od zarania kobiety są na dużo wyższym poziomie rozwoju duchowego (i nie tylko) od facetów, ale na Boga - dlaczego dokonujecie tak dużo błędnych wyborów ze związkami uczuciowymi włącznie? Przecież kobieta lepiej w sercu wie jak powinno być - dlaczego odrzucacie podpowiedzi serca i intuicji? Przestańce być reaktywne, bądźcie kreatywne. ;) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam topic z zapartym tchem i powiem Wam że nastroił mnie bardzo optymistycznie Chaber i Mars dla mnie jesteście autorytetami, podziwiam Was, to co piszecie jest bardzo ważne i pomaga innym przynajmniej mnie, przekazujecie jakąś pozytywną energię to niesamowite.Dziękuję Wam za to. Mam nadzieję, że będę sumienna w pisaniu moich afirmacji 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Glorio :) Myślę, że Chaber nie pogniewa się na mnie, gdy ujawnię trochę \"tajemnicy\". Faktem jest, że to Chaber jest założycielką topiku i czytając go, poczułem iż TA kobieta robi wspaniałą rzecz. Ponieważ oboje dostaliśmy od życia \"w kość\" i chociaż nie znamy się realnie to moje odczucia są podobne do jej. Można przecież tę samą sprawę przedstawiać przez dwie różne osoby i różnej płci. Wydaje mi się, że pomimo przeciwności losu, udało się Chaber zaszczepić, tutaj zaglądającym, odbrobinę tej radości i miłości, której jest niekwestionowaną udziałowczynią. Miałem w przeszłości podobne doświadczenia i myślę, że dobrze jest wyrażać opinie na pewne drażliwe (i nie tylko) tematy z męskiego punktu widzenia. To co poprzednio napisałem o wyższości rozwoju kobiet utwierdza mnie tylko w tym przekonaniu. To co Chaber radzi od serca (to domena tylko Was kobiet), ja muszę najpierw przeczytać i zrozumieć. Nikt tak jak Kobieta, nie potrafi ocenić sytuacji, ale na Boga (pisałem to samo na innym topiku) - natura obdarzyła Was czymś więcej niż nas facetów. Nikt tak jak kobieta, nie potrafi patrzeć sercem i intuicyjnie wyczuwać rzeczywistości. Dlaczego tak uparcie wierzycie w to, co wbrew Waszemu zdrowemu rozsądkowi, jest niesłuszne. Tak dalece dałyście się nam facetom zastraszyć iż przestałyście słuchać swojej intuicji. Wasza intuicja nie kłamie, a Wasz głos serca nigdy się nie myli. Wcale to nie znaczy byście naszą pomoc odrzucały i potępiały w \"czambuł\". W istocie jesteśmy równi, ale Wy jesteście na wyższym poziomie rozwoju. Przepraszam za wyrażenie, ale to \"męskie pokraki\" bojące się o swoją władzę, stwarzają w Was odwieczne poczucie strachu, że nie dacie sobie rady. Mamy się uzupełniać i wzajemnie wspierać w chwilach zwiątpienia, a nie walczyć bez końca o coś co posiadamy już w chwili narodzin. Zarówno rodząca się dziewczynka jak i chłopiec rodzą się po to by kochać - tylko potem gdzieś to się zatraca. Szukamy zazwyczaj czegoś daleko co faktycznie jest tak bardzo blisko .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A psik! Wow! Co to ja chciałam powiedzieć? :D:D:D:D:D Glorio,Mars i dt - bardzo wam dziękuję za miłe słowa. One mnie wzruszyły i bardzo podbudowały. Może raczej dobudowały, bo wciąż staram się nie zapominać, żeby kochać i doceniać siebie. :D:D:D:D:D Kiedy traktujecie innych z całą powagą i miłością (poza oczywistymi \"wyjątkami\", czyli takimi, dla których zło jest treścią życia), dobra energia powróci do was (od nich) prędzej czy później. Jeden warunek: nie robić tego z wyrachowaniem. Fałszywa życzliwość też powraca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy wiecie drogie babeczki (sorki Marsie, że cię tym razem pominę), że większość mężów lubi się wami chwalić? I nie chodzi mi tu o waszą umiejętność robienia pysznych ciast, czy pierogów. Oni lubią być dumnymi z waszych niecodziennych umiejętności, osiągnięć. Wielokrotnie byłam świadkiem, kiedy mężczyzna pysznił się, że jego żona: - jest świetnym piechurem :D - biegle zna dwa języki :D - świetnie pływa :D - maluje obrazy, które jakiś krytyk ocenił pozytywnie :D - zna się na samochodach (od strony warsztatu) jak dobry mechanik :D - w znajomości komputera, internetu jest niezrównana :D - wiele wiele innych umiejętności - niepotrzebne skreślić, albo nie kreślić :D Tylko skończony prostak chwali się przed kolegami, że ma nadzwyczaj posłuszną, dokładnie wykonującą ich rozkazy żonę. Gotową zrobić dla nich wszystko na każde skinienie paluszka. Normalnemu mężczyźnie z czasem taka posłuszna żoneczka przestaje się podobać. On chciałby być z niej dumny, moje kochane :D A tymczasem zeszliśmy na temat relacji damsko-męskich. Też dobry temat :D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz Chaber, duzo juz o tym slyszalam, ze trzeba innych traktowac z powaga i miloscia , to dobra energia wroci do nas :( jakos do mnie nie wraca :( byc moze popelniam jakis blad ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Etienne - a może jesteś zbyt niecierpliwa ? :) Może liczysz na tę dobrą energię? A może trzeba po prostu żyć dając dobro i nie oczekując w zamian tego samego? Może właśnie wtedy ono samo powraca do nas... wtedy , gdy go w ogóle nie oczekujemy i nie liczymy na nie .:) Żyj Etienne , po prostu żyj rozdając siebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, Etien, Cornelia ma rację. Rób ludziom przyjemność bez oczekiwania czegoś w zamian. Kiedy przyjaciółka poprosi cię o pomoc (np. o popilnowanie dziecka), to zrób to ciesząc się, że rozwiązałaś jej problem. Ciesz się razem z nią. Oczywiście nie bierzmy tu pod uwagę skrajności, czyli takich ludzi, którzy lubią żerować na innych i wszystkich wykorzystują do realizacji swoich celów nic w zamian nie dając.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Etien Przed laty zmagałam się z kłopotami. Wbrew wszelkim przeciwnościom nie zatraciłam się w smutku. Rozdawałam swoją życzliwość, jak świeże bułeczki. Sama cierpiąc pocieszałam innych w ich cierpieniu. Autentycznie współczułam im, choć moje położenie było dużo gorsze. Po kilku latach ci ludzie zaczęli obsypywać mnie \"dowodami wdzięczności\", aż usiadłam ze wzruszenia i się popłakałam. Oczywiście ze szczęścia. Poczułam się osobą, która znaczy dla innych coś ważnego, że przedstawiam dla nich jakąś wartość. Oni pomyśleli, żeby mi zrobić przyjemność i cieszyli się z tego faktu. Syn, przekazując mi swoją cenną nagrodę, powiedział: \"To dla ciebie mamo za to, że tak właśnie mnie wychowałaś, że włożyłaś w to wiele sił i uczucia. Ta rzecz i tak nie równa się z moją wdzięcznością, więc niech będzie jedynie symbolem\". Dla takich chwil warto żyć i być dobrym. Czekałam na to długo, Etien. Nie wiem, jak długo ty będziesz musiała czekać na podobne doznanie, ale bądź cierpliwa. Zacznij pracować nad wewnętrznym spokojem. Spokojnie i z ufnością afirmuj swoje marzenia. I działaj. Pozdrawiam i dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przejrzałam właśnie swoją skrzynkę mailową i oprócz listu od znanej mi osoby (odpowiedź już poszła), znalazłam tam list od agi wraz z załącznikiem. Nie mam pojęcia, czy to prawdziwy list, czy \"list\" z wirusem. Na wszelki wypadek nie będę go otwierać. Chyba że ktoś z was go wysłał, to proszę o podanie niektórych szczegółów w celu identyfikacji :D:D:D Widzicie, jaka jestem ostrożna? :D Co było napisane w adresie po słowie aga? Ile kB zawiera ten list i o której został wysłany? Panna aga może to tutaj wyjaśnić jako \"pomarańczka\", nie musi wcale ujawniać swego nicka. Z góry dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ta ktora wie
Udalo mi sie. Zmaterializowalam wszystkie ciuchy ktore chcialam kupic a na ktore normalnie mnie nie bylo stac. Zmaterializowalam powrot i milosc faceta. Zmaterializowalam ladna buzie i zrzucone kilogramy. Teraz mysle nad praca.. tylko nie wiem jaka chce;) wiec narazie nic sobie nie wyobrazam.I nic tez sie nie dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pattii
Jak Ci sie udało zwizualizować tą miłość i powrót faceta????? To pytanie do "Ta która wie" :) Prosze napisz na ten temat coś więcej bo to temat który interesuje wiele osób. Podziel sie swoimi doświadczeniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chaberku :) => ten list jest ode mnie :) Czy ja sie nie podpisałam również nickiem kafeteryjnym??Upsss sorki 😘 to ja z załacznikiem Aga esej :) Mars => do Ciebie tez napisałam :) gdybyś miał problem czy to poważny list czy wirus ;) Zapewniam nie sieję ;) POzdr. Sunny Day PS mój email pod nickiem dla sprawdzenia czy o tym samym emailu Chaberku mówimy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość są takie przypadki
mi się to zdarzyło i trwa... ale w tym gorszym wydaniu moj ukochany syn bardzo chciał zycie ułożyc sobie daleko ode mnie za granicą / potem chciał mnie ściągnąć ale ja kocham moj kraj/ nie dopuszczałam tej mysli do siebie ale wiedziałam, ze syn zrobi jak planuje myslalam o tym intensywnie, zeby jednak zmienil zdanie... dzisiaj jest ze mną..i bedzie do konca jest osoba niepelnosprawną od 3 lat to straszne..wciąz zastanawiam się czy moje proszące mysli....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×