Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ASDL

Jak Wam pomogli rodzice?

Polecane posty

Owszem przeczytałam. Drugi post autroki brzmi: \" A jesli wiesz, ze rodzice mogą pomoc? Tzn. mają na to środki w postaci finansowej lub rzeczowej (patrz. mieszkanie lub dom). Czy mozna ich zapytac??? Czy uważacie, że nie powinno sie tak robic?\" Więc moja odpowiedź jest jak najbardziej na temat. Zresztą topik się ciut rozrósł i każdy wymienia doświadczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
amoi nie będę się powtarzać - po prostu przeczytaj moją poprzednią wypowiedź. A resztę przeczytaj ze zrozumieniem. To że mam inne doświadczenia od twoich i inne rady, to nie znaczy, że ty masz rację. Jeśli sugestię, by spytała wprost rodziców uważasz za \"dawanie sobie siana\" (cokolwiek to znaczy), to chyba coś ci się myli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amoi
Arava.....wiem, że nie mogę wszystkiego zwalać na rodziców. każdy jest kowalem własnego losu. Jednak podłoże na jakim się chowamy jest niezmiernie istotne . A jeśli nawet jest do bani to i tak te silniejsze ziarna, pięknie się rozwina a słabsze padną. Widocznie byłam tym słabszym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
amoi a tak na \"chłopskli\" rozum - skoro ponosiła fiasko, to rodzice po prostu nie chca! Musi liczyć na siebie. To chyba logiczne? Autorka napisała " No ale jezeli rodzice maja np. dwa mieszkania? Wtedy mozna pytac?" Więc skoro ja piszę, że w takiej sytuacji powinna porozmawiać, to dlaczego ty i tobie podobne mnie atakaujecie? Ty się zastanów dziewczyno troszkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
amoi , za przeproszeniem , nie pitol. Po prostu trzeba wziąc zycie we własne rece , mnie sie z każdej strony co chwil e cos wali na głowe , cesto wcale nie z mojej winy , przypadki losowe , ale trzeba sobie dawac rade. moja siostra , która pracuje , mieskza zmoja matk ai nie ponosi zadnych kosztów utrzymania.A ja mam to w nosie , mam sie domagac ekwiwalenty finansowego ?Nie wspominajac o tym , ze mieszkaja w mieszkaniu , którego jestem włascicielka prawna , asama wynajmuje inne.A niech im tam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amoi
Katarina....,,,Zreszta zamiast wywnętrzniać się na forum pogadaj po prostu z rodzicami, bo coś mi się wydaje, że kontakt z nimi masz nienajlepszy...,, to twoje słowa.Kontakt masz nie najlepszy. Czy nie o tym pisała? No właśnie.Mam inne doświadczenia i wiem , jak pisałam wcześniej, że nie jest łatwo pójść i porozmawiać tak poprostu. Dlatego uznałam, że chciałaś ją spławić. ,,wywewnętrzniać,,yeż nie brzmi przyjacielsko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ADSL
Arava... a co Ty taka dobra jestes???? a ile siostra ma lat? MOze rodzice wpisali , ze do konca zycia mają prawo tam mieszkac. Cos mi tutaj nie gra, ze taka dobra jestes.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mieszkanie kupił mój dziadek, nie ja , a ze akurat na mnie-tak wyszło.Wiec się nie czuje jego włascicielka, gdyby nie pewne kwestie prawne ustanowiłabym siostry współwłascielkami ,a le one nie chca ponosic kosztów tej opweracji , ja tym bardziej Siostra ma 27

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amoi
Arava....dzisiaj ja to wszystko wiem ale wcześniej? Widzisz, ja też dzisiaj daję sobie wspaniale radę. Mam dalekosiężne plany, które są w 99% do zrealizowania. Jednak odczówam, że tak powiem oddech historii na plecach. Mojej własnej historii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pops
Zgadzam sie po czesci z Katarina - rodzice nic nie musza. Co z tego ze maja dom czy mieszkanie? Sami sie tego dorobili i nie maja obowiazku przekazywac go dzieciom. To jest ich tylko dobra wola. A zastanawianie sie czy pytac ich czy moga dac to albo tamto jest moim zdaniem nie na miejscu. Moi rodzice mi pomagaja sami z siebie - nigdy nie bylo tak ze spytalam ich czy mooga np. mi kupic samochod albo czy dadza mi na mieszkanie. Przez gardlo by mi to nie przeszlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ADSL
a jesli mogę spytac to gdzie wczesniej rodzice mieszkali?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amoi
sorki za odczÓwam:;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ADSL
pops .. .ni eczy daliby mi na , Tylko czy mieszkanie , które jest wolne dadza .... to roznica niz wykładanie pieniedzy , nieprawdaż???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
amoi gdybym chciała ją spławić, to w ogole bym tu nie weszła. Uważam, że skoro chc emiec jasną sytuację (a to raczej poważniejszy przypadek niż wiekszość opisywanych tu bzdurek na forum), to powinna spytać wprost rodziców. Bo może oni mają zupełnie inne plany. Skoro boi się rozmawiac o tym z rodzicami (czy też waha) uważam, że kontakt z nimi ma nienajlepszy. W tak ważnej sprawie porozmawiałabym z rodzicami. Wnioski nasunęły się same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pops
na studiach owszem rodzice utrzymywali mnie pod wzgledem zywieniowym czy tez nie musialam dorzucac sie do oplat, ale na studia, na swoje wlasne wydatki, na ciuchy czy na kursy sama sobie zarabialam. I nigdy nie poszlam do roddzicow zeby mi dali na to albo na to. Owszem - jak sami chcieli to dali. I tak uwazam ze utrzymujac mnie pomagali mi bardzo duzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amoi
A mi jest żle i szkoda, że ci, którym zycie dało wspaniałe dzieciństwo nie potrafią zrozumieć innych. I nie chodzi mi tu o mieszkania czy inne dary. O zwykłe opiekowanie się własnym dzieckiem. Jeżeli osoba jest zamożna, zdrowa i nie opiekuje się wszystkimi dziećmi w takim samym stopniu to boli i już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mi jest przykro
byłam usypiać dziecko i coś mi sie przypomniało. Gdy to mieszkanie zostało oddane siostrze ( była jeszcze niepełnoletnia), rodzice stwierdzili że jest za daleko ( inne miasto ), więc je sprzedali i kupili dla niej podobne w naszym mieście, z tym że została pewna różnica pieniędzy na plus, i co rodzice zrobili za tą kwotę, kupili siostrze wypasiony rower. Teraz się śmieję, ale swego czasu poduszka była mokra :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. jestem przerazona roszczeniową postawa młodyhc ludzi, którzy uważają, że jeśli rodzice \"mają\" to muszą dawać!!!! Rodzice mają swoje prawa: do życia, uciech, przyjemności wydawania swoich pieniędzy tak, jak uważają za stosowne . I niekoniecznie na dzieci!!! Mogą na nie wydawać JEŚLI CHCĄ ale nie z jakigoś przymusu. ja uważam, że jesli dziecko jest na tyle dojrzałe, że chce samodzielnie iść przez życie to musi byc na tyle dojrzałe , żeby sobie zapewnić byt i umieć sie utrzymać. My zmężem nie dostalismy nic. Wszystkiego dorabialismy sie od przysłowiowej łyżeczki. Po slubie mieliśmy pralke kupioną z pieniędzy weselnych, dwa żelazka, mnóstwo ręczników i dwa miksery. Trochę szkła. dzisiaj WYŁACZNIE dzięki swojej cięzkiej pracy mamy wielkie mieszkanie, dwa samochody i dom , który się byduje. Nikt nam niczego nie dokładał i całe szczęście, bo teraz nikt nie ma prawa wtracać się do mojego zycia i czegokolwiek komentować!!! Jestem 17 lat po slubie, mam córkę nastolatkę i mam nadzieje, że jak bedzie się chciała usamodzielnić to bedzie tez umiała dobrze o siebie zadbać. Oczywiście jesli się przeprowadzę do niowego domu to mieszkanie zostanie dla niej, ale zycie przecież może napisać inne scenariusze i w mieszkaniu zostanę do końca zycia. Wtedy córka bedzie musiał stanąc na nogi i sama martwić się o jakieś przytulne lokum dla siebie. Można pomagać ale rozsądnie. Jak czytam, że komuś z was rodzice płacą czynsz, rachunki, ubezpieczenie benzynę to czuję zażenowanie. ja bym się wstydziła na miejscu osoby, która na takie rzeczy bierze kasę od rodziców. Żenada!!!!! Siostra mojego męża dostała od rodziców czteropokojowe mieszkanie a mąż kopa w dupę. Wiecie dlaczego. Bo teściowa powiedziała, że my sobie świetnie radzimy a siostrzyczka nie więc kulawemu trzeba pomagać a dzielnego w dupę kopnąć. Oczywiście nie chodzi o mieszkanie bo my umiemy o siebie zadbać ale o sama zasade potraktowania dzieci. ja jestem najszczęśliwsza pod słońcem za to, że nikomu nie jestem za nic wdzięczna. Wdzięczna jestem sobie, mężowi i losowi, że postawił nas w odpowiednim czasie i w odpowiednich miejscach, w których mogliśmy się wykształcić i silidnie zarabiać. Najłatwiej jest narzekać zamiast zakasać rękawy. Prawda jest też, że na zachodzie Europy, w Ameryce dziecko wychodzi z domu i kończą się kłopoty rodziców związane z jego utrzymaniem. Dijrzały dzieciak radzi sobie sam. To tylko w naszym po peerelowskim kraju dzieci oczekują, że rodzice będą ich ciągnąc za rękę do końca zycia. Moja córka ma opiekunkę, która w SWOIM dwupokojowym mieszkaniu mieszka z wnuczką, jej mężem i dwójka dzieci. Tamci gniotą się w czwórkę w jednym pokoju i czekają az babcia umrze. Nie chce się im zaryzykować, wziąć kredyt na mieszkanie, przeciez maja obydwoje pracę. Nie! Wolą wegetację w maleńkim pokoiku przedzielonym szafami. A babcia mam nadzieję, że pozyje jeszcze ze 20 lat na złość im. To tyle ode mnie. Życzę Wam powodzenia w zyciu i zyczliwości w sosunku do swoich rodziców , zwłaszcza tych, którzy NIE DAJĄ. Pozdrawiam wszytskich. Hanna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ADSL
a mi jest przykto.... przykro mi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amoi
Katarina....te wnioski jak piszesz sprawiły, że ja dzisiaj wcale nie rozmawiam z rodzicami bo śmiałam zapytać ich dlaczego traktują moje dzieci w taki sam sposób jak mnie. A dzieci siostry jak zawsze ją.Przykład: idzie teściowa z moją 3letnią córą i mówi,,o zobacz, dziadek przyjechał,, na to ona-,,to nie mój dziadek tylko....(dziecka siostry). To najlepszy dowód, że dziadek nie jest taki sam dla wnuczek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korrkociag
ObowiąZKIem rodzicow jest wychowac i wykształcic dzieci, pożniej dzieci powinny radzic sobie same, a już najgorsze sa te , ktore uważają, ze im się NALEZY. Mają 2 mieszkania, ich sprawa, moze sprzedadza jedną , i wyjadą w podroz po świecie, moze zainwestuja w fundusz, zeby miec pozniej wyzsze emerytury, i swobodniec życ. Ich sprawa. A , ze teraz jest ciężko? A co uwazacie, ze dawniej to był luksus? Ile czekało się na mieszkanie, jak trudno było sie budowac, jak ciężko było cokolwiek kupić. Czy po takiej szarpaninie, tym ludziom nie nalezy sie trochę dobrego życia, czy nie mają prawa pomyślec o sobie.? Czy to zawsze tak ma byc, ze jak zdecydujesz sie na dziecko, to juz sie nie liczysz? Bo najpierw małe dzieci, pożniej usamodzielnic i pomagac, a jeszcze pożniej [pomagac wnukom, bo starszym to niuc w życiu nie powinno być potrzebne, dobrze jak na leki mają, więc najlepiej, zeby wszystko rozdali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korrkociag
zgadzam sie w 100% z toba Haneczko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mi jest przykro
ja też na dzień dzisiejszy sobie świetnie radzę, może nie przelewa się ale wystarcza. Chodzi o stosunek rodziców do dzieci, już nawet nie materialny, no chyba poprostu o miłość... przykro jest czuć się tym gorszym dzieckim, prawda AMOI ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do amoi
A moze ty zrob rachunek sumienia, i zastanow sie co i kiedy mowiliscie o dziadku przy dziecku. Czesto taj jest, ze przy dzieciach rozmawia sie jak przy głuchych , lub przygłupich, a rezulaty pozniej s a właśnie takie. Nastroje udzielają się dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
amoi czy ty mi czegoś zazdrościsz? :D Cos ci powiem - dobry kontakt z moim ojcem zaczęłam mieć dopiero rok temu. Jak się wyprowadziłam, kupiłam mieszkanie (kredyt sama zaciągnęłam i sama spłacam) i usamodzielniłam. Wcześniej bywało różnie - naprawdę nie ma czego zazdrościć. Nie twierdzę, że sama doszłam do wszystkiego (bo bardzo wiele zawdzięczam rodzicom), ale jesli mi pomagają to dlatego, że chca, a nie dlatego, że ja czegoś żądam. Ja tez im czasem pomagam. To wszystko. Cała filozofia. Życie nie jest czarno białe, a każdy człowiek jest inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amoi
a mi jest przykro.....myślę, że tak właśnie, o to głównie chodziło autorce topiku O żle podzieloną miłość. Czy na miłość też nie powinnyśmy liczyć???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do amoi
miłośc , wsparcie zawsze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mi jest przykro
ja mam jeszcze małe dzieci ale już zwracam uwagę na to aby żadne z nich nie czuło się gorsze, czy to będzie lizak czy super zabawka, zawsze będą dwa lizaki lub dwie zabawik, chyba że będzie głośno powedziane że TA ZABAWKA JEST DLA WAS OBU !!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amoi
katarina....nie pochlebiaj sobie....Tkich osób jak ty mam trochę blisko siebie, więc nie sądzę abyś była czymś wyjątkowym. Cieszę się, że jest ci dobrze i masz szczerych rodziców. niech ci pomagają i bądż szczęśliwa. ja też się staeam być na swój sposób. Dziadek bardzo faworyzuje dzieci siostry, choćby kupując im upoiminki. Naprawdę nie treba dziecku nic mówić żeby doszło do takich wnoisków, widząc odczuwalne na własnej skórze różnice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×