Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość maaleenka

czy da sie jeszcze pokochac kogos innego po byciu z kims7 lat?gdy ktos naszostaw

Polecane posty

Gość Do Carmen
Posłuchaj sobie piosenki "Na kolana" Kasi Cerekwickiej. Czasem tak w życiu bywa,niestety też przez to przeszłam. I teraz mam obok siebie kogoś komu ufam i wierzę że mnie nie oszuka. A myślałam,że już nigdy...że nie dam rady. A byłam z tym kimś 10 lat. ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
finepix z tą żałobą też tak słyszałam :( i przeraża mnie to ze moze trwac az tak długo :( 3,5 roku i mimo iz czas leci szybko to i tak wiele ..... bede juz po 30 :( i wiem ze w kazdym wieku moz\\na sie zakochac, ale to chyba tyczy sie tego gdy sie kocha 1 raz. a nie gdy ma sie zponiewieraną duszę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carmen7777
nie wiem czego chce...4 dzien jak z nim nie mieszkam...dam rade...Ralfie madralo...a co myslisz o zyciu w pojedynke?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -b-e-z-i-m-i-e-n-n-y-
Przeczytałem ten wątek i może opowiem Wam moją historię. Na początku napiszę, że mam ten sam problem, tzn. po rozstaniu z byłą kobietą ciągle nie mogę dojść do siebie, mimo że dzisiaj minęło dokładnie 10 miesięcy odkąd widziałem ją po raz ostatni. Byliśmy razem 3 lata, rozstaliśmy się w sumie bez powodu, tzn. oczywiście powody były, ale typu - rutyna w związku, z czasem brak namiętności (z jej strony), brak porozumienia w tzw. fundamentalnych sprawach. Rozstaliśmy się mimo, że oboje wiedzieliśmy że ciągle się kochamy. Wiem, to takie banalne, kochają się i się rozstają. No ale u nas tak właśnie było. Pozwoliłem jej odejść, nie walczyłem, bo myślałem że tak będzie dla nas lepiej. Ona po rozstaniu szybko znalazła kogoś innego, ale jestem przekonany, że to taka próba zapomnienia o mnie i nie bardzo się jej to udawało, bo utrzymywała ze mną kontakt jeszcze przez następne pół roku. Nawet będąc z nim dzwoniła do mnie, ale były to takie raczej sztuczne, "koleżeńskie" rozmowy. W końcu powiedziałem sobie dość i urwałem z nią kontakt, chciałem o niej zapomnieć i wejść w nowy związek. Ale to nierealne. Po rozstaniu zacząłem randkować na maksa, poznałem chyba ze 20 kobiet, szukałem na siłę zastępstwa dla mojej eks. I z żadną mi nie wyszło. Chociaż oczywiście były momenty gdy myślałem, że już mi przeszło. No ale to tylko chwilowo, bo wszystko wracało co jakiś czas. W końcu nie wytrzymałem i po dłuższym milczeniu puściłem mojej byłej kartkę na urodziny. To było 2 tygodnie temu. No i nie powiem, bardzo miłe to było uczucie dostać od niej znowu sms-a. Dziś z kolei były moje urodziny. Pamiętała o tym, dostałem od niej życzenia. Już chciałem do niej dzwonić, ale coś mnie powstrzymało. Chyba to, że ona pewnie kogoś ma i obawiam się usłyszeć to z jej ust, bo znowu wszystkie te myśli o niej powrócą. Na moje pytanie jak się układa jej w życiu odpisała że bardzo dobrze... I co ja mam zrobić skoro ciągle ją kocham i nie mogę zapomnieć? Piszecie tutaj, że nowa miłość uleczy ten ból. Pewnie tak, ale kolejna miłość to już nie będzie to samo. Ja się oddałem tamtemu związkowi całkowicie, otworzyłem się przed tą kobietą jak przed żadną inną już pewnie nie będę umiał. Spędziliśmy ze sobą mnóstwo wspaniałych chwil, rozumieliśmy się praktycznie bez słów, po prostu kochałem ją bezgranicznie. Po czasie zdałem sobie sprawę z tego, że pasowaliśmy do siebie bardzo, uzupełnialiśmy się wzajemnie. Mam do siebie straszny żal, że tak łatwo pozwoliłem jej odejść. Choć z drugiej strony wtedy musiałem tak postąpić, bo oboje się męczyliśmy. Chciałbym cofnąć czas i to naprawić, ale niestety się nie da. Chyba niepotrzebnie wznowiłem z nią kontakt, bo znowu będę się męczył. Tak więc rozumiem wszystkich (wszystkie), którzy tutaj opisali swoje perypetie. Ja nawet nie próbuję sobie wyobrazić co bym czuł gdyby to było rozstanie nie po 3 latach, a po 7 czy 8. Mogę wam tylko życzyć dużo siły i wytrwałości, żeby w końcu ten ból minął. A gdyby ktoś pytał, to mam 27 lat, czyli nie jestem już młodzieniaszkiem i ciężko mi będzie ponownie komuś tak samo zaufać i przeżyć po raz kolejny taką prawdziwą miłość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
qrcze na rocznik 79 chyba ktoś rzucił urok :( ciezko jest sie pogodzic z rozstaniem, odejsciem najblizszej nam osoby. ciezko jest sobie wytłumaczyc i odpowiedziec na wiele pytan. chyba zbyt wiele pytan zostaje bez odpowiedzi ..... a najtrudniej jest sie pogodzic gdy ktos odchodzi tak nagle , tak jak by wychodzil do pracy i mial wrocic za 8 h i nie wraca. jednego dnia mowil ze mnie kocha, przytulał sie do mnie, calował mnie, a drugiego usłyszałam te jakze bolesne słowa. nawet nie moglam sie na takie rozwiazanie przygotowac. ciagle zadaje sobie pytanie czemu???? pytanie bez odpowiedzi. on nawet nie chce ze mna rozmawiac, tak jak bym to ja mu wyrzadziła krzywde a nie on mnie. skoro wszyscy mowia tu ze ta pierwsza wieletnia milosc jest taka wyjatkowa i niepowtarzalna, czy to znaczy ze osoby ktore odeszły nie przezyja juz takiej wspanialej milosci, rozczaruja sie zyciem??? nie to wszystko jest jakies takie nie zrozumiale dla nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maaleenka ... ja trzymuje kontakty, dzwoni do mnie, pisze smsy, spotykamy sie ... ale absolutnie nie chce juz do niczego wracac. Nie wiem co jest gorsze. Widziec i slyszec go, czy nie miec kontakt. Przez caly czas ludze sie ze gdybym zerwala to niewiadomo co ... to moze latwiej by mi bylo ulozyc sobie zycie. A tak ciagle sie ludze, chce o niego dbac, i licze ... sama nie wiem na co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *czarna róża
Znalazłam ten topik 2 dni temu, ale dopiero teraz mogłam go przeczytać. Bardzo smutne to co przeczytałam, ale tak właśnie wygląda rzeczywistość. I moja też się do tego zalicza. Jeszcze jestem mężatką i właśnie przechodzę swoje najgorsze dni w życiu. Kocham tego człowieka 12 lat i nie wiem jak będzie wyglądało moje życie po rozstaniu. Nikt mi do tej pory nie dał scenariusza abym zaczęła uczyć się tej roli. Nie muszę pisać jak się czuje i jak mi cholernie ciężko, bo Ci co to przeżyli lub przeżywają to na pewno wiedzą. Mamy 9 letnią córkę i to mi daje jeszcze powody do tego by nie zwariować i nie załamać się zupełnie. Mój mąż ma romans ze swoją pierwszą dziewczyną z lat nastoletnich. I to po raz drugi. Pierwszy raz zaczęło się to 3 lata temu kiedy się spotkali po latach i mu powróciły wspomnienia. Ona też jest mężatką i ma 2 dzieci. Ale to trwało krótko, może jakieś 4 miesiące. Często ze sobą smsowali i dzwonili i spotkali się kilka razy. Kiedy ja z córką wyjechałam na ferie zimowe i zostawiłam go na 2 miesiące wszystko wróciło do normy. Jednak nie na długo. Potem w pracy dostał oddelegowanie do innej miejscowości na około 3 miesiące. Dzwonił i pisał smsy jak mu źle beze mnie jak tęskni, kocha itp. Niestety po powrocie z tej rozłąki był jakiś inny. Nieobecny myślami, wyciszony sygnał w kom. smsy o bardzo późnych porach itp. Kobiecą intuicja wiedziałam, że ma inną kobietę i mnie zdradza. Oczywiście się wszystkiego wypierał. Aż w końcu będąc u znajomych zobaczyłam jak z ową kobieta namiętnie się całuje. Wtedy też świat zawalił mi się na głowę. Czułam do niego obrzydzenie nie chciałam patrzec na niego. Kiedy jednak emocje opadły wpadłam w panikę, bo zrozumiałam, że to jest miłość mojego życia i nie chcę jej stracić. Były to wakacje więc się rozstaliśmy na kilka tygodni. Od czasu do czasu przysyłam smsy pytając jak się czuję ja i córeczka, że u niego dobrze, kocha nas i pozdrawia. Kiedy nadszedł czas powrotu do domu powiedział mi, ze między nami koniec, bo on chce odejść. Chce wyjechać z tą kobieta do Anglii i tam zacząć układac sobie życie. I powiedział mi to człowiek, który przeszedł bardzo bolesne dzieciństwo w którym stracił oboje rodziców i w wieku 9 lat był już sierotą. Człowiek dla którego żona, dziecko, rodzina była najważniejszym priorytetem w jego życiu. Człowiek, który obiecał, ze nigdy nie skrzywdzi. A tu nagle takie kolosalne zmiany, bo rodzina przestała mieć dla niego takie ogromne znaczenie. I znów z pracy został oddelegowany od domu na pół roku. Kochanka wyjechała, więc mięli ograniczony kontakt ze sobą. Wtedy walczyłam, bo mówili mi, ze może on po prostu się zagubił. Sam wpadł w depresję jak zaczął rozumieć co zrobił i co może stracić. Wylądował w szpitalu na 3 tygodnie na wewnętrznym, bo ciągle miał wysoką gorączkę i osłabiony organizm. A teraz po ponad 2 latach znów spotyka mnie to samo. Znów kobieca intuicja nie oszukała mego serca. On znów chce odejść i układać życie z inną kobietą. Niestety nie jest na tyle odważny by mi o tym powiedzieć. Nawet nie wie, że ja aż tyle wiem. I wcale tym razem nie będę mu tego ułatwiać. Niech mi powie co ma do powiedzenia patrząc mi prosto w oczy, a potem niech to samo powie naszej córce. Jestem daleko od znajomych, rodziny i tu mam tylko 4 osoby, które mnie wspierają. Dają mi kopniaki jak się załamuje i płaczę. Dla relaksu i odstresowania chodzę na aerobik i siłownię. Choć na chwilę mogę zapomnieć i nabrać sił. Nie wiem jak potoczy się moje życie, jak to się zakończy? Co on wybierze? Co by nie było żadne rozwiązanie nie jest dobre. A tym bardziej to tak boli, że oddałam się temu człowiekowi całkowicie i że tak bardzo go kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak bardzo ci wspolczuje. Jak mozna byc tak okrutnym, tak egoistycznym, tak potwornym. Nie wiem jak mozna zrobic komus cos takiego ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jejjjj *czarna róża , a moze nie widocznie walcz o niego, bez rozmowy o tym wszystkim co wiesz. skoro go kochasz i jest jedyną miłoscią zycia i mozesz mu to wszystko wybaczyc, to rob wszystko aby został z toba i córką. Pokaż mu jak bardzo go kochasz i jakie dobre zycie moze miec przy tobie. Zero wymówek. ale warunek jest jeden musisz mu wybaczyć zdradę. nigdy mu jej nie wypominać. i chyba zdecydowaie nalegac na to by zmienił pracę, albo go nie zostawiac samemu sobie np ty jedziesz na wakacje a on zostaje na 2 miesiace sam. wiem ze zaraz skrzykna sie tu wszystkie sroki które będachciał mnie zadziobać za moje słowa.Ale z doświadczenia wiem ze jak sie kocha mzona wiele wybaczyć. i ze duzo lepsze od robienia wymówek jest pokazanie jak moze byc dobrze. głowa do góry *czarna róża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carmen7777
wytrzymaj...nie mów...pracuj nad soba...musisz teraz myślec o sobie i córce....nie ułatwiaj mu...ułóz sobie zycie obok ale nie pozwól mu odejść...jest odpowiedzialny za ciebie i dziecko... a jesli go kochasz przetrzymasz i bedzie dobrze...faceci maja czasami takie braki.... głupie chłopy...m mysl tylko o sobie i o korzyściach jakie niesie związek z nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam, wczoraj po pracy poszlam ze znajomymi do pubu, niby nic wielkiego ale dla mnie to jedno z takich pierwszych wyjsc bez niego. Mimo iz bylo fajnie pogadac sobie z roznymi ludzmi to i tak nie czulam sie komfortowo. Czegos mi brakowalo i szczerze mowiac jakos tak smutno mi dzisiaj. Te wszystkie wyjscia, zakupy, fryzjer itd to dla mnie takie oszukiwanie siebie i wszystkicho dookola ze jest dobrze, ze jest juz lepiej. To takie udawanie i robienie czegos moze nie tyle wbrew sobie ale bardziej zeby odpedzic natretne mysli, ktore nadal sa i daja o sobie znac. Gdzie znalezc ta rownowage, jak uspokoic sie i nie miec tego uczucia robienia czegos na sile, zeby zapomniec i przestac wspominac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tofee nie wiem co jest lepsze utrzymywanie kontaktu , czy nie. ja czuje sie tak jak bym nigdy w jego zyciu nic nie znaczyła :o skoro nie chce ze mna miec zadnego kontaktu odcioł sie ode mnie tak zupełnie a ja nadal mam jego zdjecia w antyramie na scianie 😢

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *czarna róża
Witam Dziękuje wam za wszelkie słowa otuchy. To pomaga bo daje wiarę w samą siebie, której teraz bardzo mi brakuje. Wczoraj wieczorem bylismy na FORMACJI SCHATLET. Chłopaki są niesamowici! Stwożył sie taki fajny klimat, że bublika sama ich zaskakiwała i rozbawiała. Oni ze śmiechu zapominali swe wyuczone i tyle razy powtarzane kwestie, że musieli improwizować. Występ był super i dawno juz tak dobrze się nie śmiałam. Ppotem zostalismy by poprosic o autografy i porobic sobie z nimi zdjęcia. To mi naprawdę dało odsapnąć, a dziś znów czuje jak mi drżą ręce. Tofee też się często nad tym zastanawiam i nie potrafie znaleźć odpowiedzi. Jego siostra też na to pytanie nie zna odpowiedzi Maleenka tym razem postanowiłam nie robić nic. Fakt, kocham go i to bardzo. Ale to nie jest jego pierwsza zdrada. Ileż razy można wybaczać! Wiem, że oboje mamy wiele do stracenia. Jakby nie było to moje życie i tak ulegnie zmianie. Pracę ma taką, że nie może jej zmienić. Wtedy też mu nie robiłam wymówek jak wrócił skruszony i załamany. A to, że z córką wyjechałyśmy to właśnie podziałało na niego jak zimny prysznic. Dopiero wtedy zrozumiał, że może zostać sam. Co do Twoich smutków to może żeby się nie dołować schowaj głęboko do szafy wszelkie pamiątki po nim, żeby się nie dołować? Carmen777 dziękuję Ci za te słowa. Właśnie do tego chcę dążyć. Czas zacząć się poważnie zmienić i to na korzyść wyłącznie dla samej siebie i córki Zielony smuteczku jestem w podobnej sytuacji, bo wiele rzeczy robie, żeby nie myśleć o nim, nie wspominać tych cudownych lat jakie przeżyliśmy i żeby nie dopuszczać do siebie myśli, że teraz on pije kawę z nią i z nią przebywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z pewnością pokochać kogoś na nowo będzie bardzo trudno i gdzieś na dnie w sercu zawsze będziesz go mieć. Ale warto pamiętać, że najlepsza na starą miłość jest nowa miłość!!! Więc szukaj, szukaj i to prędko, bo każdego w życiu czeka szczęście, ale trzeba temu szczęściu troszkę dopomóc. POWODZENIA!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oceniacze przegrywacze
magda m ale zdury peprzysz nie kazdego czeka w zyciu szczescie, jest wielu ludzi nieszczesliwych a w ogole to sa ludziemnogamiczni i poligamizni ty jestes poligamiczna wiec moogamicznego czlowieka nie zrozumiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wychodze z założenia, że człowiek jest istotą która sama nie może istnieć. Nikt tak naprawde nie jest monogamiczny, bo każdy potrzebuje pomocy drugiego człowieka, więc to Ty nie pieprz głupot. Zresztą nadejdzie i w Twoim życiu moment, że zechcesz z kimś bardzo być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość błekitna
nie wiem jak zyc jak wycofac sie z chorego związku..on kocha mnie ebzgranicznie,ale to chora miłosc,sa wymagania którym poprostu nie umiem sprostac,a on nie umie sprostac mim ciagle sa jakies spięcia o byle co..przez to z mojej strony miłośc powoli wygasa... na dodatek jakiś czas temu chiałm to komus powiedziec i poznałam przez internet to czego chyba szukałam całe zycie..to On uswiadomił mi co tak naprawde jest wazne w zyciu czego chce czego szukam..ale po latach w związku nieumiem dejść tak poprostu..wczoraj była powazna rozmow po kolejnej kłótni,żal smutek łzyi cierpienie..on cierpiał bardziej poniewaz nawet nie umialam go oszukac i skłamac ze "kocham" nie chiałam tego mówic bo juz tego nie czuje....wiadomo ejst przyzwyczajenie i to tak silne że niewyobrażam sobie zeby mogło byc inaczej ale wiem ze tego chce! że chce odejść tylko nie potrafie patrzec jak on cierpi bo ja mocno ranie! jak wyjśc z takiego związku,ja juz nie widze przyszlosci..a tym bardiej że po wczorajszej rozmowie dałam mu tylko do zrozumineia że po nastepnej takiej kłótni odejde...on stracił sens zycia nadzieje,zaufanie do mnie...a ja inaczej nie umiem..co zorbic????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oceniacze przegrywacze
hahahah Boze jaka ty jestes glupia a wiec ksieza zakonnice ssamotnicy inni ktorza sa sami nie istnieja? soryale to najbardziej zalosny tekst na kafeterii chyba jestes tak slaba ze sama nie mozesz istniec bez kogos bliskiego ale uwierz mi sa ludziektorzy moga byc sami co wiecej nawet moga byc szczesliwi! 'czlowiek silny jest jeszcze silniejszy gdy stoi sam' f.nietsche

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Geniuszu ale Ty pusty jesteś!!! Nikt nie jest sam, dookoła jest mnóstwo ludzi bez których nie dalibyśmy sobie rady! Każdy coś wnosi do naszego życia, a że Ty tego nie dostrzegasz to Twój problem. Wszyscy na świecie ze sobą współgrają! Gdyby nie piekarz, zdechł byś z głodu, gdyby nie lekarz umarł byś w bólach, gdyby nie rodzice nie byłoby Ciebie więc nie gadaj, że są monogamiści bo NIE MA!!!!!!!!!!!! Bez innych ludzi poprostu byś zdechł!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antylakowaprostytutka
wyrachowane baby nikt nie pokocha i dobrze:) wyrachowane baby się zostawia i dobrze A ciebie zostawił po 5 latach nie po 7. Juz wtedy czuł ze go nie kochasz poleciałas na kase. I chciał zobaczyc czy pojedziesz z nim, czy nie. Bo jak sie kocha to: tam gdzie ty kaj tam i ja kaja ty KOZa nie znasz sie kompletnie na miłosci, na kasie tak i wyrachowaniu:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oceniaczeprzegrywacze
taaaaaaaaaaa teraz m gadasz o piekarzu A jeszcze rpzed chwila pisalas ze najepszym lekarstwem na strcona milosc jest nowa milosc a moze od razu wibrator? tylko zmieniaj go wystarczajaco czesto! ps.i tak wiem ze jestes glupim pustym niemoralnym babskiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak kozy
antylakowaprostytutka o jakiej kozie mówisz??? bo tu zadna koza sie nie wypowiadała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolejny samotny piatek, ja i 4 puste sciany mieszkania... takie smutne, tak bardzo przypominajace mi chwile ktore spedzilismy razem... jak to jeszcze boli ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli nie kochasz to po prostu odejdz błekitna kazdego dnia dajesz mu nadzieje na wspolne zycie raniac go tym bardziej! jesli jest ci zle i wiesz ze nie bedziesz potrafila tak zyc, to po co dalej to ciagnąc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikkka
hej, właśnie czytam, czytam.... i może nie byłam w związku aż tak długo ale też mieszkalismy razem. Odszedł, nie raczej uciekł... z dnia na dzień. Kolejny weekend cztery ściany, które przypominają przeszłość i wizję jakiejś nierealnej przyszłości. Maaleenka piszesz, ze od kilku miesięcy.... ja dokładnie od trzech i nadal .... i też czuje się przegrana. Nawet nie myślę, nie zastanawiam się czy cos zobaczę w kims nowym. Nie tylko się boję, że nie pokocham, nie zakocham się ale co gorsze czuje jakby skończyło się życie. Rozum wie, że nie można się uzależnić od drugiej osoby, że to nie wszystko... ale jak to tłumaczyć pozostałym zmysłom??? wszystko jakoś takie nijakie, bez smaku, koloru....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nikkka dokładnie tak wszystko jest bez smaku, wszystko stracilo kolory slonce nie jest juz tak żółte arbuz nie jest juz tak soczysty a ulubiony film nie just juz taki ulubiony wszystko jest nijakie i szare a mimo wszystko wszystkie te szre rzeczy przypominaja mi jego nawet przymierzalnia w moim ulubionym sklepie, gdzie wielkorotnie razem chodzilś, ostanio kiedy do niej weszła to po prostu zamista przymierzyc wybrana rzecz popłakałam sie 5 miesiecy mineło, mysłałam ze bedzie mi lzej jedyne co to juz tak bardzo nie placze .... ale bol serca jest rozrywający.. fakt jestesmy starsi i rzeczy nie bawia juz nas tak bardzo jak kiedys te same rzeczy nie cieszą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikkka
ja mam takie zmiany nastroju, najczęściej wieczorem obiecuje sobie, że od jutra się biorę za siebie, że dam radę i.... przychodzi ranek i pierwsza myśl po przebudzeniu po co ja wstaje? jak ja niecierpie tego uczucia! wstaje i widze te wszystkie małe i duże rzeczy, które kiedyś cieszyły a teraz sprawiają ból. Śniadanie? Hmm po co myślę? zjem coś w biegu. W pracy nie mogę sie na niczym skoncentrować i przykuwają moją uwagę plany świąteczno-sylwestrowe znajomych. Oni wszyscy mają poukładane życie myślę sobie! A ja ... czuję się gorsza :( weekend! zawsze przed mówię sobie, pojde na basen, łyzwy, zrobię coś co zawsze mnie cieszyło i... najczęściej nie mam siły. Byłam na basenie- samej jakoś to tak nie cieszy, koleżanki? zajęte swoimi rodzinami, mężami, narzeczonymi.... a mnie się nawet nie chce sprzątać w domu, pomysleć o sobie. Czy kiedyś sie to skończy?? Były marzenia, plany - nie zostało nic. Pustka. Jak żyć bez marzeń???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja jeszcze marzę że spotkam kogos ta nadzieja pozawal mi żyć. rozumiem co czujesz i jak bardzo wszystko musiałysmy przewartościować w swoim życiu. zapełaniam czas rzeczami aby jak najmniej byc sama, ale i tak przeciez wracam do tego samoego domu w ktorym bylismy tak szczesliwi, i w ktorym widziałam go po raz ostatni. jesli jestes z łódzkiego mozemy razem isc na lyzwy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×