Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość maaleenka

czy da sie jeszcze pokochac kogos innego po byciu z kims7 lat?gdy ktos naszostaw

Polecane posty

Gość nikkka
oj to Ci zazdroszczę tych marzeń. Ja chcę je odzyskać... szkoda, że nie jestem z łodzkiego bo chetnie z Toba wybrałabym się na łyżwy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poddddnoszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja przestałam juz wierzyć że jeszcze bedziemy razem Dlatego marzę aby jeszcze kiedyś poczuc mił,ość do innego. boje sie tylko ze ta miłość nie bedzie juz tak wielka z takimi emocjami jak ta pierwsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak bardzo boje się samotności, tak bardzo :( takie mam wrażenie że los ze mnie zakpił/ tyle lat razem a teraz musze wszytsko zaczynać od poczatku. czy znajde na to siłę? czy zaufam? przede wszystkim czy pokocham kiedys jeszcze? tyle pytań bez odpowiedzi. czemu on tak bardzo mnie skrzywdził?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szalome
zemu sieboiszsamotnosci? myslisz ze sama nie jestes kims wartosciowym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie potrafię czuć sie szcesliwą nie kochając drugiej osby. Potrzebuję kochać z wzajemność by móc cieszyć się życiem. Nie chodzi tu o moja wartość. Czuję że jestem dobrym wrazliwym oddanym człowiekm. ale nie potrafie być szczesliwa wracając do 4 pustych scian, dobra prac, zdrowie, mieszkanie, nie dają szczescia jeśli nie można go dzielić z drugą osobą. Czuję sie wtedy bezużyteczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malenka ja dokladnie czuje to samo. Jak robic samemu wszystko to co bylo takie cudowne jak robilismy je razem? Wszystko mi o tym przypomina. I wszedzie widze bledy jakie popelnialismy po dordze, zeby byc teraz w takim punkcie jak ten dzisiaj. To tak bardzo boli. Jeszcze ida swieta gdzie kazdy ma byc obowiazkowo szczesliwy i usmiechniety. mam ochote zniknac na te ostatnie 3 tyg roku ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, co czujesz. Mój mnie zostawił w lutym po prawie 6 latach. Nic nie wytłumaczył. Nie dał szansy naprawić. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego. W lipcu poznałam chłopaka. Spodobał mi się. Jesteśmy ze sobą już 3 miesiące. To nie miłość, ale na nią trzeba czasu. Tylko nie wiem czy będę potrafiła jeszcze kogoś pokochać. Boję się. Wiesz, myślę, że to zależy od człowieka. Każdy z nas jest inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yetiicka
maleenka................... a co sie stalo,ze odszedl od Ciebie?tak nagle? widujecie sie czasami...?z tego co wiem - czego oczy nie widza tego sercu nie zal...przynajmniej po jakims czasie, wiec glowa do gory ! wiem,ze teraz dla zlamanych serc przychodzi najgorszy okres:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yetiicka własnie nie wiem co sie stało :( Jako powód odejścia podał to że nalegałam na ślub. To bardzo przykre dla mnie.Kiedy powiedział że musimy sie rozstać, chciałam zrobić dla niego wszystko. Nie chciał mnie słuchać, że możemy odwołać wszystkie plany slubne, żeby byc tylko razem. Powiedział że nie ma juz ślubu bo nie ma nas! Najgorsze w tym wszystkim jest to że te wszystkie wspólne lata były dobre. Bez kłótni większych, na prawde sie kochalismy i szanowalismy! Ostatnio było co prawda nam ciężko bo wyjechał pracować do innego miasta i widzieliśmy się tylko w weekendy, ale miała to być sytuacja przejściowa. Dlatego mój ból jest ogromny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do maalenkiej
nie doczytalam wszystkich postów... ..a moze jak on wyjechal do innego miasta, to moze tam kogos poznał??? To nie mozliwe, aby tak nagle calkowicie zerwac i odejsc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _eklerka_
Od razu napisze, ze przeczytałam tylko pierwszy post. Na miłość nie ma reguły. Po chłopaku, z którym byłam na 2 randkach cierpiałam około roku, a gdy rzucił mnie chłopak, z którym byłam 2,5 roku+przyjaźniliśmy się przez całe liceum, to potrafiłam ryczeć całą dobę, potem po 2 miesiącach przestało mi zależeć, bo zakochałam się w Moim Kochanie :) Podsumowując. Uczuć nie da się przewidzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwsze o co go zapytałam to to czy ma inną. Zarzekała się że byłam tylko ja. Jednak dla mnie to tak własnie wygląda jak by poznał kogoś! Tylko to takie nie podobne do niego. wiem że każda miłość jest inna. Ale ja chciała bym w zyciu przeżyć jeszcze coś cudownego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do maalenkiej
..wiesz, czasem wydaje sie nam ze znamy kogos dobrze, a pozniej okazuje sie, ze wcale tak nie jest! mysle, ze te osoby daja nam poznac siebie na tyle , na ile one same chca, jednoczesnie ukrywajac swoja prawdziwa twarz. Z tego co czytam, mysle ze on jednak kogos poznał, bo nie mozna kogos tak nagle rzucic. Gbyby bylo cos nie tak...to zapewne czulabys to przez jakis czas...a tak..on dobrze grał..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m.c.
płakałam jak czytałam ten topik. mam 26 lat, byłam w związku 9 lat, czyli od kiedy byłam właściwie dzieckiem i on też. w kwietniu 2007 mielismy brac slub. miesiąc temu odwołalismy. tydz temu sie wyprowadzilam. nie rozstalismy sie definytywnie. mamy dac sobie czas. nikt nie zdradzał nikogo. po prostu duzo niepotrzebnych kłótni i za mało akceptacji. po paru dniach od odwołania ślubu, i po wielu godzinach analizowania wszystkiego na nowo i na nowo, doszłam ze sobą do ładu i wniosku ze nie mozna takiej miłości zmarnotrawić. bo zależy mi ale on mówi ze kocha bardzo ale ma wątpliwości czy stworzymy dobrą rodzinę razem, czy bedziemy potrafili sie dopasowac i nie kłoćic i nie krzywdzic tym samym swoich przyszlych dzieci. przykro mi bardzo ze nie ma w nim takiej wairy w nas jaka jest we mnie i coraz czesciej zaczynam wątpić czy kocha. mówi ze bardzo, dzwoni aby uslyszec mój głos, przyszedł pare razy do mnie i przytulił mocno. a z drugiej strony taki brak wiary w nas. brak tej desperacji ze trzeba to naprawic ze to moze byc naprawde cos dobrego. nie wiem juz sama co myslec. czuje sie jakbym zebrała o ten związek. boje sie stracic to. boje sie myslec ze moje dzieci mogą nie być jego dziecmi. jak przeczytałam to co napisał b-e-z-i-m-i-e-n-n-y, miałam wrazenie ze czytam jeden scenariusz tego jak moja sytuacja moze sie skonczyc. nie chce tego. nie potrafie juz sie smiac tak szczerze i lekko. jestem bardzo smutna w srodku. i rozumiem to co piszecie. ze mozna siedziec w tramwaju i ot tak czuc łzy na policzku. słuchac tego co do mnie ktos mówi ale nie slyszec. patrzec na swiat ale nie widziec. boję się tego co moze być a jeszcze bardziej boję sie tego czego moze nie być i juz nie wiem czy miec nadzieje na to ze wrócimy do siebie, czy na to ze bedziemy umieli od siebie odejsc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytałam co napisałaś m.c. i chciała bym cie przytulić by choć trochę było ci lepiej. wiem że na tym etapie nic dla ciebie poza nim nie ma znaczenia. Pierwsza miłość jest dla nas zawsze tą najwazniejszą! i chyba tak bedzie, nigdy juz nie będą towarzyszyły takie emocje. Być może sie mylę, nawet powiedziała bym że bardzo bym chciała się mylić. Trzym za ciebie kciuki nie zależnie do tego jaką podejmniesz decyzję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniolek1986=
Przeczytalam moze z dwadziescia Waszych opini i zaczelam sie zastanawiac nad moim zwiazkiem jestem z moim Okruszkiem juz ponad 4 lata-kochamy sie bardzo,teraz widujemy sie rzadko, bo Mis jest w wojsku,ale nie bylo od tych ponad czterech lat dnia, w ktorym nie odezwalibysmy sie do siebie,piszemy do siebie multum smsow=-jednym slowem jest super!!!ale gdy pomysle,ze moglibysmy sie rozstac to przechodza mnie dreszcze w ogole sobie tego nie wyobrazam-wspolczuje Wam dziewczyny!!!3mam kciuki zeby Wam sie wszystko dobrze ulozylo i zebysci potrafily jeszcze KOCHAC I BYC KOCHANE!!! Ja i moj chlopak pomimo dosc ponoc duzej roznicy wieku tj.5lat jestem bardzo szczesliwa,a i moj partner nie omija tematu slubu czy chocby zareczyn-sam powoli podpytuje co bym powiedziala gdybym tak w koncu zaczela nosic jakis malutki pierscionek na palcu...Wydaje mi sie ze jestesmy obydwoje ze soba bardzo szczesliwi-kochamy sie i nigdy sie ze soba nie nudzimy-potrafimy porozumiewac sie bez slow jest wspaniele pomimo iz na poczatku NIKT nIE DAWAL NAM SZANS NA WSPOLNE ZYCIE,BO PONOC ZBYT WIELE NAS DZIELI!!!!ale z perspektywy czasu stwierdzilismy jedno-ludziom chodzilo o to ze niby ja pochodze z tzw pozadnej bogatej rodziny a on z biednej!!!dla nas to w ogole nie byl zaden powod do zerwania znajomosci-teraz (moj chlopak jest w wojsku, ale to byl mus bo ukonczyl studia i musial odbyc preszkolenie studentow-ale poza wojskiem)prowadzi dobrze prosperujaca firme ktora daje mu co najwazniejsze satysfakcje a pieniadze rowniez ale nie sa dla nas najwazniejsze!!!warto walczyc o milosc i my jestesmy tego przykladem-pomimo iz teraz dzieli nas ponad 400km nasza milosc nie wygasla-od stycznia planujemy razem zamieszkac w krakowie bo tutaj wlasnie studiuje a Mis rozpocznie wlasnie w Krakowie nowa dzialalnosc-wiemy obydwoje ze jeszcze przed nami te najcudowniejsze chwile i ze bedziemy ze soba do konca swiata i kilka dni dluzej!!!!! PS.moze opisana przeze mnie moja historia wydaje sie zmyslona ale to naprwde przezywamy a i klotnie tez sie nam zdarzaja ale to tak jak kazdej parze-ale i czyz przepraszanie sie nie jest cudowne!!!????!!!! Niektorzy twierdzili ze moj chlopak przez to ze mial oinie takiego jakby macho -choc nie wiem dlaczego-szybko sie mna zabawi i rzuci tak sie nie stalo-okazal sie prawdziwym no i najwazniejsze wiernym kompanem (mam nadzieje ze na cale zycie)!!!a co z ta opnia macho sie wiaze wcale nie nalegal na np seks czy pierwszy pocalunek-to wyszlo samo przez sie pocalowalismy sie pierwszy raz po trzech misiacach bycia razem,a nasz pierwszy raz przezylismy po 18 miesiacach bycia para i bylo cudownie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *czarna róża
m.c bardzo mi przykro że też przechodzisz coś podobnego. Jeśli masz w sobie tyle siły i wiary to próbuj i walcz. Ale jeżeli on nie jest pewien waszego uczucia to za jakis czas to i tak się rozwali. Ja tez zawalczyłam i wydawało mi się, że wygrałam. A teraz po 3 latach znów przechodzę te same rozterki, a serce krwawi. Jeszcze 3 miesiące temu przytulał mnie czule. Kiedy wyjechał na poligon pisał czułe smsy, dzwonił, uspokajał jak przez cały dziec nie mógł dac znać. A teraz się okazało, że smsy słał tez do tej drugiej. I jak tu uwierzyć ponownie w szczęści i miłość po 11 latach małżeństwa? Nie było kłótni, czy tego typu podobnych rzeczy. Ale widocznie było za słodko i za dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem co czujecie
Witam, opowiem wam moja historie i jak mimo wszytsko dalam rade. Mam 20 lat, wiem to nie wiele...bylam z nim 2 lata.Poswiecilam dla niego wszytsko, znajomych ....zylam tak jak on chcial. Az pewnego dnia uslyszalam niespodziewanie...NIE KOCHAM CIE , NIE MA NAS. Ja...nie potrafilam w to uwierzyc? Jak to nie kocha? Przeciez mowil... Przez 2 tyg moge stwirdzic ze wylam z rozpaczy.W nocy nie spalam...w dzien byli ze mna przyjaciele, ktorych ja wczesniej opuscilam.Nie moglam byc ani na chwile sama...a nawet jak oni byli...szlam z nimi ulica i zanosilam sie lzami...W 2 tyg schudlam 10 kg...wazylam 48 kg.Po 2 tyg uswiadomilam sobie ze to nie ma sensu...trzeba dac sobie spokoj.Zaczelam sotykac sie z kolega...po miesiacu on napisal, ze nie potrafi beze mnie zyc.Dlugo o mnie walczyl, a gdy juz osiagnal to co chcial.....czyli moje serce...zostawil mnie! Wtedy usyszal ode mnie stek wyzwisk, rzeczy ktore od niego dostalam znalazly sie na smietniku.Nie zostalo nic.Przemeblowalam pokoj, zmienilam kolor wlosow, zdalam prawo jazdy i zaczelam zyc na nowo z tym kolega z ktorym wczesniej sie spotykalam.Byly chcial przyjazni...pisze czasem cos do mnie...wiem ze chcialby wrocic, ale ja mu mowie otwarcie co o nim mysle. Nie wyobrazajcie sobie ze nic do niego nie czuje..cos zostalo na pewno...ale tak go znienawidzilam...ze nie chce go znac. Z tym nowym jestesmy 2 msc, on wie ze jest mi ciezko, choc bardzo mi na nim zalezy to nie potrafie mu zaufac i otworzyc calkiem swoje serce.On wie ze musi walczyc, ja tez wiem ze ja musze walczyc... i walcze kazdego dnia i powoli widze efekty...choc wiem ze jeszcze dlugo to potrwa, ale sie nie poddam...nie pozwole siebie zniszczyc.Na wszytsko potrzeba czasu tylko nie wolno mowic od razu NIE DAM RADY. bo same wiecie ze to co przezylyscie wydawalo sie wam kiedys niemozliwe i powinniscie byc dumne z siebie ze przetrwlyscie...ja jestem z siebie dumna.Powodzenia! 3mam mocno kciuki i wiem ze wam tez sie uda :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę że żadna z nas nie poddaje się w głębi serca! I każda z nas nie spodziewała się takiego zakończenia swoich związków. Ja wiele się nauczyłam po tym rozstaniu. Przed wszystkim to ze tak na prawdę siebie nie znam, Inie powiem już że ja bym zachowała się tak a tak jeśli sama czegoś nie przeżyję. Nie widziałam że tak bardzo będę walczyła o jego miłość! Że mogę zrobić wiele rzeczy w imię miłości, ale to co najważniejsze że potrafiła bym wybaczyć. Mimo wszystko wybaczyć….. Ale moim przypadku nie dostałam nawet takiej możliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m.c.
Ja tez nie sądziłam ze bede walczyc to ja odwołałam ślub to ja podjełam decyzje o wyprowadzce. to ja mialam wątpliwosci a teraz ja nie mam wątpliwosci ze chce byc z nim. chce sie starac. chce walczyc. jednak teraz on ma wątpliwosci. czy stworzymy dobrą rodzinę. on teraz przejął te moje wątpliowsci o których mu mówiłam od pół roku. a przeciez oboje sie kochamy. nie sądziłam ze tak to sie obróci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolinkaa..
Kochane...ja mam 25 lat, a za sobą - 11 lat opętania, bo tak można nazwać to totalne zaślepienie, w tym 7 lat związku. Na 'do widzenia; usłyszałam: 'chodziłem z tobą, bo jesteś zajebista w łóżku'. Minęły 3 lata, on ciągle nie daje mi spokoju, dzwoni, wysyła smsy. Ciągle przekonuję sie, żeby iść do psychologa. Bo mimo że od 2 lat jestem z cudownym facetem, nie potrafie go dobrze traktować, jego normalność traktuję podejrzliwie, komplementy są dla mnie fałszywe. Przyzwyczaiłam się do krytyki, gnojenia, i wyśmiewania. Ale będzie dobrze, na pewno. Jest pełno normalnych facetów. Właśnie po to się musimy sparzyc, żeby ich dotrzec i docenić:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moje gadanie też obróciło się przeciwko mnie. Od dłuższego czasu rozmawiałam o przyszłości, o tym że chce abyśmy wzięli ślub że trzeba się na coś zdecydować, że nie będę wiecznie na niego czekała, Jak ja żałuję Tyc słów szczególnie tych o czekaniu! Przecież ja czekała bym nawet do końca życia na niego gdybym wiedziała że tylko chce ze mną być ale bez ślubu. A tak dostała co chciałam. Tylko tak na prawdę wcale tego nie chciałam, czasami trzeba się zastanowić co się tak naprawdę wypowiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ehhh malenka
...nie mysl tak...gdyby facet naprawde chciałby byc z Toba to juz dawno bylibyscie małzenstwem..Wybacz mi te słowa, ale on chyba do konca nei byl pewien czy chce byc z Toba czy nie. Moze byl z Toba , czekajac na "cos" lepszego...i chyba ten ktos pojawil sie,skoro on zniknal z Twojego zycia bez wszelkich wytłumaczen. Nie obwiniaj siebie za to ze cos powiedzialas!!! To byl kompletby dupek, zapomnij o nim. Nie wspominaj, ne analizuj siebie...pamietaj ze to nie Twoja wina!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem co czujecie
Zauwazylam jedna rzecz, ze jak o niego walczylam on mial mnie gdzies.A jak zaczelam ukladac sobie zycie na nowo, widzial mnie usmiechnieta w dodatku z kims innym to go to bardzo ruszylo. Dziewczyny nie obwiniajcie sie tak nie wszytsko jest wasza wina... i czasami nie warto walczyc o kogos kto tak potraktowal.....bedziecie z nim i ciagle bedziecie szukac"sygnalow" czy znowu cos jest nie tak... to wasze zycie i walczcie przede wszytskim o siebe !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem co czujecie
mimo ze w sercu zaloba, zacznijcie zyc na nowo....odnajdzcie woje pasje...wychodzicie do ludzi...na przekor sobie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jakos tak on wszystki tym pokierował że całą winę skumulował na mnie:( dlatego zaczełam w to wierzyć. Przecież odszedł on odemnie, czyli we mnie było coś nie tak , cos robiłam inaczej niz on tego oczekiwał. inaczej kochał by mnie dalej....no bo wierze w to ze mnie kochał. Przeciez był dla mnie taki dobry, prawie jak książę z bajki. nie mozliwe by od poczatku traktował mnie jak poczekalnie. to jest wręćz wykluczone, przeciez było nam cudownie, robił te wszystkie rzeczy dla mnie. qrcze wyc mi sie chce jak pomysle jak bylo idealnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m.c.
weszłam na topic o smierci, o godzeniu się ze stratą ukochanej osoby, rodziców, rodzenstwa, babci, dziadków, meza, żony. to są ogromne smutki. i dotarło do mnie. trzeba sie skupic na tych osobach które tez nas kochają i to im poswiecac życie. i skupić sie na naszej milosci do nich. za mało czasu jest na tracenie życie. jest tyle ludzi którym mozna pomóc swoją miłością. i wierzę ze wszystko w życiu ma sens. i ta miłość którą teraz damy osobom trzecim które jej potrzebują do nas wróci ze zdwojoną siłą!! dobrej nocy. juz tu chyba nie bede wchodziła na ten topic. bo wracanie do tego tematu sprzyja mysleniu o tym caly czas koniec pozdrawiam was ciepło i do zobaczenia na innych topicu moze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zycie jest smutne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×