Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przygnebiony

Jak odzyskać straconą miłość??

Polecane posty

Gość Kaika3
innabajka26 W tej sytuacji możesz mnie zdetronizować :) :) :), bardzo się cieszę że następna osoba odzyskała to o co tak długo walczyła :). Mam nadzieję że więcej takich nowinek będę tu czytać… innabajka26 gratulacje gratulacje i jeszcze raz gratulacje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
innabajka26 Gratuluje :) Miło przeczytać, że komuś się udało :) Mam nadzieję, że ja też jeszcze będę szczęśliwa - może nie z moim EX, ale tak wogóle... Weekend był okropny - byłam na imprezie, na której spotkałam swojego byłego. Nie wiem, co chciał osiągnąć swoim zachowaniem, ale jak tylko mnie widział zaczynał podrywać najbliższą dziewczynę stojącą obok... To cholernie bolało - patrzeć na chłopaka, z którym spędziło się pięć lat, którego się kocha, patrzeć na niego i widzieć, jak flirtuje z inną... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielu mądrych facetów tu jest
ja też mam problem, chyba go tu opisze , może pomożecie. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zagubiona w czasie Mam tak samo jak Ty. rowniez spedzilem ze swoja byla wiele pieknych chwil. a teraz.... zamieszcza zdjecia jak to ona sie swietnie bawi bezemnie i zrozum rozum.... takze nie jestes sama. to boli bardzo ale zobaczysz , ty bedziesz miala juz kogos innego, ulozysz sobie zecie a oni dalej beda szukac swego szczescia albo z braku laku dorwą sobie kogos aby nie byc sami... chyba ze sa w czepku urodzeni i sie myle... pozdrawiam i glowa do góry. Sprawiedliwosc przychodzi powoli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Innabajka26 Wielkie GRATULACJE,mam nadzieję,że teraz wszystko w Waszym \"Nowym\" aczkolwiek \"starym\" związku ułoży dobrze.Cieszę się,że wkońcu komuś się udało ;)Oby było coraz więcej takich postów ze szczęśliwy zakończeniem ;) Będę trzymała kciuki za wWas ;) Odzywaj się czasem,co tam w Waszym związku się dzieje... Ciepeutko pozdrawiam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zagubiona w czasie Pamietaj, ze on tego nie robil specjalnie. On sie poprostu dobrze bawi bez Ciebie. Ciezko w to uwierzyc, ale to prawda. Dziekowac tylko ze nie jestescie razem i nie przyprawia Ci rogów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kisielawa Jak byliśmy razem to wiem, że też flirtował z dziewczynami... Ale nigdy do niczego nie doszło. Nie wiem, jak było dokładnie, ale wiem, że to robił. Wiem, że musimy się trzymać, tylko to jest tak cholernie niesprawiedliwe... Kochamy kogoś, oddajemy im całych siebie, wpuszczamy do naszych serc, pozwalamy sobie na zapomnienie o kłopotach, bo wiemy, że jest ktoś obok, kto jest całym naszym światem... Aż tu nagle jak kubeł zimnej wody "nie chcę z Tobą być, już Cię tak nie kocham, to przyzwyczajenie..." czy jakaś inna wymówka... Serce boli, cierpimy, nie mamy powodu do życia... A oni? Nic. Jakby nigdy nic nas nie łączyło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALA26
innabajka 26 zaje........scie. super, gratulacje. piszesz cos cudownego. zycze szczecscia, szczescia , szczescia i milosci ale widze ze to milosc jest miedzy wami i to ona zwyciezyla. GRATULACJE:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zagubiona w czasie Mi moja ex wierciła dziure w brzuchu ze ja ja zostawie, ze ona tego nie zniesie, ze nie chce byc sama. a przy rozstaniu powiedziala zebym juz szedl bo przynudzam.... dalbym sobie doslownie palca za nia uciac.... i bym teraz nie mial palca. Mowisz ze twoj swirowal z innymi. Jakby traktowal Cie powaznie nie robilby tego. Wyglada mi na zakompleksionego czlowieka , ktory w ten sposob sie dowartosciowywal. nie zycze nikomu takiego czegos. Gratuluje wszystkim, ktorym udalo sie powrocic. I ktorzy wygrali walke o milosc. mozecie byc z siebie dumni!! To wielkie szczescie dostac 2 szanse.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasnie dlaczego tak jest ze my kochamy kogos, mimo ze ta osoba nas tak skrzywdzila i ma nas gleboko gdzies i to czy damy sobie rade czy nie... nie rozumiem tego kompletnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki,mam nadzieje, ze tym razem bedzie dobrze. i wiecie co? wierze, ze jesli mi sie udalo, to i wam sie uda :) a tak na marginesie mala, to jak tam Twoje relacje z Ex? bo tez ostatnio pisalas, ze cosik jakby drgnelo... i jeszcze jedno - to forum przez dlugi czas podtrzymywalo mnie na duchu. dziekuje wam absolutnie wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALA26
innabajka26 hej moje relacje z Ex? hmmm. rozmawiamy ze soba codziennie, po kilka godzin, jest jak kiedys, smiechy, zarty i z mojej strony nadzieja ze cos sie poprawi. wie ze go kocham ale on sam nic nie mowi, raz zapytałam powiedzial ze nie wie i skonczylam temat bo nie chce naciskac i wymuszac czegokolwiek, jak poczuje i bedzie chcial sam powie. ale widze ze mu zalezy, ze cieszy sie kiedy dzwonie i sam czesto pisze i dzwoni. zobaczymy co bedzie, wczoraj powiedzial ze gdyby mu na mnie nie zalezalo to nie byloby tak jak jest i zebym pomyslala nad tym:) najbardziej ciesze sie z tego ze rozmawiamy i czuje ze z dnia na dzien jest blizej mnie. aha no i przyjedzie na 100% moze wtedy powazniej pogadamy bo wiesz jak to przez tel. ciesze sie ze w kazdej chwili moge zadzwonic i kurcze on odbierze ten tel. mimo iz sie nie znamy nawet nie wyobrazasz jak bardzo sie ucieszylam jak przeczytalam twego posta o powrocie Exa i te zareczynu....cos cudownego.nie ma co ukrywac, pokazalas nam ze jednak mozna zrozumiec i wrocic, wybaczyc, zapomniec pewne rzeczy i nadal kochac. zycze kazdemu na tym forum takiego szczescia. zasluzylismy na nie. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chce walczyć o Nią
Sprawa jest bardzo swieza i praktycznie dopiero rozpoczne walke o Nia.Chciałbym sie z Wami tym podzielic moze ktoś miał podobno historie.Byłem z dziewczyną 6 lat.Od poczatku był to bardzo wyjatkowy zwiazek.Strasznie mocno sie do siebie przywiązalismy.okazywalismy czułości na kazdym kroku,spedzalismy mnostwo czasu ze Sobą .Ona była bardzo młoda miala dopiero 15 lat a ja 23 ale zakochalem sie w Niej do szalenstwa.Przez dlugi czas opiekowalem sie Nia jak moglem,pomagalem i czekalem az dorosnie.Od poczatku byl to tez zwiazek w ktorym I Ona i Ja zawsze wiedzielismy gdzie kto z Nas jest i co robi...słowem pod kontrolą z kazdej ze stron.Tak minąl Nam rok,dwa,trzy i zaczely pojawiać sie problemy.Zaczelismy sie kłocic,dosc ostro.Czeste wyjscia z trzaskajacymi drzwiami.bieganie z placzem za Soba.ogolnie jazda.tyle co burzliwie sie klocilismy tyle szybko wracalismy Sobie w objecia.Było Nam chyba i tak dobrze ze Soba.Zaczelismy mowic o przyszlosci.Tak minał Nam kolejny rok i moja ukochana zaczela ostro dorastac.Przyszedl czas na prace a tam jako bardzo atrakcyjna przykuwała uwage.Kiedys zalezalo jej by nie odbierac ja z pracy.okazalo sie ze kolega ja podwozi.Na drugi dzien juz z tym samym kolega spacerowala pod wlasnym domem.Kiedy ja sie dowiedzialem przybiegla z placzem zapewniajac ze to tylko kolega ze chce sie przyjaznic.Wierzylem bo kochalem mocno ale musialem byc czujny.Tym bardziej wczesniej mialem podejrzenia gdy nagle przestala odbierac telefony,rozlaczac itp.Potem sie zmieniło i było Nam super.Czesto pomieszkiwala u mnie i ten czas byl naprawde dobry.Wyjezdzalismy w nowe miejsca na wakacje a czas plynał.wciaz planowalismy wspolne mieszkanie ale niestety finansowo nie moglismy sobie jeszcze pozwolic.Tak przyszedl rok 2008 i 6 rocznica po tej rocznicy cos sie zaczelo sypac .Z poczatku glownie klotnie o wszystko i o nic.Wzajemne dzialanie na nerwy.Do tego zazdrosc z jednej i drugiej strony.Jej czeste wychodzenie niby samej,a to na zakupy a to do rodziny.Mimo napietej sytuacji wciaz zapewnialismy sobie miłosć i to ze bedzie dobrze.Martwily mnie jednak jej czeste znikniecia a z czasem takze jej chowanie telefonu przedemna/.Postanowilem to sprawdzic i jak sie okazalo znow nakrylem ja na tym ze spotyka sie z kims.??shit!! szlak mnie trafil.kolejny raz,choc w ten sam dzien zapewniala o milosci.\To było 5 dni temu.Szla z Nim za reke a gdy mnie zobaczyla byla w szoku,przedstawilem sie rywalowi chco powinien dostac w morde a ja tylko przeprosilem ze szpieguje i powiedzialem ze mi to wystarczy.i odszedlem...Ona poszla z Nim dalej.W ten sam dzien znow od razu przyszla do mnie.przepraszala plakała,mowila mi o tym ze to dlatego bo bylo zle miedzy Nami,ze nic sie nie dzialo nowego.mialo byc lepiej a wciaz bylo zle.No i ze On sie pojawil i tak wyszlo.zapewniala ze zna od niedawna,spotkala sie pare razy.??bylem zalamany.widziala to i bardzo sie przejela.mowila ze mnie kocha ze niechce zyc bezemnie,ze musimy byc razem.mowilem ze to koniec ale Ona nie sluchala.Chciala sie spotkac kolejnego dnia.Spotkalismy sie ale procz tego co wczesniej mowila niczego sie nie dowiedzialem,bylo Nam tego dnia jednak dobrze.choc czulem ze jest inna.Zapewniala ze moze byc dobrze ze mozemy duzo zmienic,niechciala sie rozstawac.Kiedy kolejnego dnia sie spotkalismy powiedziala ze spotka sie z nim aby zerwac ta znajomosc.Nastepnego dnia znowu sie spotkalismy ale glownie z mojej inicjatywy wciaz biegalem za Nia rzadajac wyjasnien i deklaracji,ale nic Konstruktywnego nie osiagnelismy procz tego ze Ona wciaz zapewniala ze chce byc ze mna i ze mozemy to odbudowac.,Ze kocha i niechce zyc bezemnie. Nie rezygnowala jednak ze spotkan z Nim.Tego samego dnia a raczej wieczoru się spotkała.Nastepnego dnia zadzwonila sama.Mowila ze chce przyjsc,Ze glupio sie z tym czuje i ze wierzy ze moze byc dobrze.Powiedzialem jej ze mnie nie ma,ze musze pomieszkac narazie gdzie indziej..prosilem by podjela decyzje czy warto zaprzepascic 6 lat ,ze ja wciaz wierze w ta milosc .Ona rowniez powiedziala ze wierzy bardzo,ze kocha i czuje ze jeszcze bedziemy razem. Powiedziala ze zadzwoni tego samego dnia jednak nie zadzwonila. Chcialem wyczekac na maksa ale nie dalem rady i dzis zadzwonilem.Powiedzialem ze tak nie moze byc ze to mi nie daje spokoju ze jak chce byc tak bardzo ze mna to dlaczego spotyka sie z Nim.staralem sie byc zimy mowiac o tym ze musze sobie ukladac zycie a czuje sie jeszcze wobec Niej zobowiazany.Od razu byla bardzo podejrzliwa,dlaczego? czy chce z kims sie umowic itd.itp.prosila aby pogadac pozniej.Nie wytrzymalem jednak dlugo i po kilku godzinach znowu zadzwonilem,byla nerwowa.ale w koncu ja uspokoilem.Ponownie zapewniala mnie ze Niechce aby to byl koniec,ze chce sie ze mna spotykac.ze wierzy w Nasz zwiazek.Ze sie nie spotyka (??shit??)Prosila bym sie nie wyprowadzal.wciaz ma klucze.Prosila by narazie byl to zwiazek przyjacielski tak by odbudowac relacje.pozegnala sie czule na koniec rozmowy. Po tym wszystkim mnie olsniło.Ona po raz kolejny narazila mnie na takie cos a ja jak "popieprzony" latam za Nia wierzac w jej słowa.Chcialbym walczyc o Nia.ale niewiem juz po co.Kocham ja strasznie mocno a jednak tyle razy mnie zawiodla ,wiem ze duzo w tym mojej winy.Zawsze staralem sie byc blisko Niej.Pilnowalem na kazdym kroku.Ona dorosla i chciala poznac coc nowego.Ciagnia Ja tak ze nie moze zapanowac.Pewnie Jestem chory jak nikt inny ale nadal osobiscie wierze ze ten zwiazek moze to przetrwac ale niewiem po co. Postanowilem kompletnie zamilknac ,popelnilem do tej pory zbyt wiele bledow. Wiem ze obecnie tylko moja calkowita nieobecnosc moze cos zmienic.Zmienic ale na co?.Czas pokaze.Chcialbym tylko wiedziec czy Ona naprawde jeszcze w Nas choc troche wierzy.Czy faktycznie to czuje mowiac Kocham Cie.Czy sie opamieta? watpie...swoje szanse na dzis oceniam na 15% i tylko w ten sposob ze znikne moge sie czegos dowiedziec.Jesli zateskni ..odezwie sie.pozwole by zatesknila jeszcze bardziej.Jezeli odejdzie -nigdy nie byla moja. Niewiem czy zechce znowu z Nia byc nawet jesli Ona tego znowu zapragnie.Musze jednak cos zrobic aby cokolwiek w Niej jeszcze rozpalic.Pokaze jej ze swietnie mi sie zyje samemu.a byc moze juz nie samemu.nie bede komplenie dzwonic czy pisac,do domu jednak nie wroce.Niewiem po co to robie.Juz chyba tylko w imie miłosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karaluszek ...111
CHCE O NIA WALCZYC przeczytalam co napisales i az mnie zatkalo. nie chodzi o jej spotkania z innym ale jesli ona juz cie nie kocha nie powinna sie toba bawic. nie rozumiem takich panien. jak by mila troche rozumu powinna byc szczera z toba zasluzyles na to po 6 latach zwiazku. ona jest bezczelna i sama nie wie czego chce. widzi twoja slabosc i to wykorzystuje. wydaje mi sie ze nie mowi ze cie nie kocha bo chce cie miec na dystans ze jesli z tamtym jej nie wyjdzie to wroci do ciebie. ja rozumiem ze milosc moze przepasc przez klotnie itp trzeba to przyjac ale nie da sie zaakceptowac takiej zabawy uczuciami innych. to co zrobisz zalezy od ciebie ale ona jest jeszcze bardzo mloda i dopiero zaczyna poznawac zycie. ja bala bym sie ze za jakis czas jak bys ja odzyskal ona znowu zapragnie wolnosci i nowych wrazen. zycze naprawde szczescia. jeszcze jedno ucieczka nie jest rozwiazaniem w ten sposob pozwalasz jej o sobie zapomniec. nie uciekaj od problemu bo w ten spsob one nie znikna. mowisz ze chcesz walczyc ale znikajac z jej zycia nie odzyskasz jej. jak bardzo ci zalezy zeby znowu z nia byc po prostu odezwij sie do niej i udowodnij jej ze jest tym facetem ktorego zawsze kochala. nie radze ci ani tak ani inaczej. proponuje wszystkie mozliwe opcje. zycze powodzenia ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slaweczek
Kobiety to strasznie dziwny mechanizm , ktoś tutaj napisał że utracona miłość wróciła do niej/niego ciesze się nie zmiernie ale z doświadczenia innych i samego siebie wiem że ten powrót jest bez sensu lepiej nie wchodzić dwa razy do tej samej rzeki no chyba że jesteście bardzo młodzi i macie okolo 17-18 lat wtedy można sobie wybaczać pewne rzeczy znałem pewną osobę którą walczyła o miłość w pewnym momencie wydawało się że ją właśnie odzyskała ale tak ....wszystkim się WYDAWALO....byli ze sobą pare dni i potem definitywny koniec...kochani...jeżeli chcecie coś powalczyć to pamiętajcie że na kobiety najbardziej działa "Lodówka" co to jest? już wytłumacze....musicie pokazać że jesteście niezależni od tego związku to wy musicie ciągnąć za sznurki w tym związku przejąć inicjatywe ...jak ktoś mi kiedyś słusznie powiedzial cała zabawa polega na gonieniu kotka....jeżeli kobieta ma inicjatywe w związku to prędzej czy pózniej żle to się kończy. Sam byłem z piękną dziewczyną o imieniu Aneta po 5 latach zostawiła mnie, wciąż czuje ból ale też wiem że z każdym dniem jestem silniejszy już nie pisze do niej smsow to ona zerwala niech ona walczy o mnie , miłość nie jest logiczna kobiety wbrew pozorom nie lubią facetów którzy są zbyt dobrzy dla swojej kobiety pozdrawiam wszystich cierpiących i wyleczonych z miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kisielawa Pewnie masz rację z tym, że nie traktował mnie poważnie. Ale gdyby tak było to czy wtedy by się oświadczył? Planował wspólne mieszkanie, życie? Czy mówił by do mojej mamy na kilka tygodni przed rozstaniem, że traktuje mnie poważnie, że mnie kocha i chce spędzić ze mną swoje życie? Wolę więc myśleć, że nie jest i nie było tak, jak napisałeś... Nie wiem już co myśleć, co robić... Czasami jak wstaję rano to wydaje mi się, że już jest lepiej, że pogodziłam się z Jego odejściem... Ale to tylko złudzenie... Wszystkim, którzy odzyskali swoich EX z całego serca gratuluję i życzę powodzenia i wytrwałości w (od)budowaniu związku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mala skoro rozmawiacie, to chyba i tak postep w stosunku do tego, co bylo do niedawna, prawda? trzymam za ciebie (was?) kciuki. daj znac jak ci idzie. moze sie nie znamy, ale przez dlugi czas wylewalam tu z siebie zale, jak w konfesjonale, wiec chyba w jakis sposob mozecie cieszyc sie ze mna :) co zas do mojego powrotu - to nie jest tak, ze ciach! i zapominamy o tym, co bylo. tak sie nie da. zreszta na razie to jest taki \"okres probny\". ja wiem, ze P. to nie samochod, ktory bierze sie na jazde probna, ale nie wpadam w przesadna euforie, bo na serio duzo juz wycierpialam. mysle sobie, ze bedzie, co ma byc. i z perspektywy czasu moge smialo przyznac, ze takie podejscie jest znacznie lepsze niz zycie nadzieja czy zludzeniami. wybaczylam mu, bo go kocham, ale to nie sprawia, ze zapomnialam o tym, jak bylo mi zle. nie roztrzasam tego na razie tego, co sie wydarzylo. przyjdzie jednak moment, kiedy bedzie musial powiedziec mi wszystko, jak na spowiedzi, bo zasluzylam na wiedze, zareczyny? na razie powiedzialam \" nie wiem.chce z toba byc, ale musze byc pewna, ze i ty tego chcesz\". moze to nie bylo wobec niego fair, ale bylo fair wobec mnie. to rozstanie nauczylo mnie jednego - nie warto zapominac o sobie, bo tak naprawde tylko siebie samego czlowiek ma na wylacznosc i moze zdarzyc sie tak, ze \"ja\" bedzie wszystkim, co nam zostanie. warto wiec dbac o to \"ja\", traktujac to jako swego rodzaju inwestycje. po prostu szczypta zdrowego egoizmu jest czlowiekowi potrzebna, zeby nie stracil dystansu do innych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zagubiona w czasie Moja mi mowila 1,5 miecha przed rozstaniem ze jej sie wlaczyl instynkt i ze chcialaby miec ze mna dziecko, i w ogole a tu co????? Ja tak na chlodno analizuje rozne sytuacje i jednak dochodze do wniosku ze ja bardziej wierzylem w jej milosc niz ona istniala tak naprawde. Przeanalizuj swoje sytuacje i tez dojdziesz do wniosku takiego jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Innabajka Moim zdaniem dobrze zrobilaś nie przyjmując odrazu oświadczyn...tak jak napisałaś,niech Ci udowodni,że On jest tego pewny i naprawdę tego chce Miłość Miłośćią,ale po takich przeżyciach jakie Ci zafundował troche zdrowego egoizmu nie zaszkodzi... ;) Mam nadzieję,że teraz wszystko u Was będzie zmierzało w dobrym,szczęśliwym kierunku.... Zapamiętaj sobie jedną rzecz teraz to Ty jesteś górą i Ty odniosłaś największe zwycięstwo...Jeszcze raz GRATULUJE:wygrałaś walką,wygrałaś wojne...a tak naprawdę wygrałaś Siebie i teraz od Ciebie zależy jak to wszyskto się potoczy...;)POWODZENIA i WIELE SZCZĘŚCIA ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie chyba jednak nie ma szans na powrót... Przestałam się odzywać do mojego EX pięć dni temu i od tamtej pory nic... Ani żadnego sms, ani telefonu... Chyba pozostaje mi tylko zaakceptować i pogodzić się z faktem, że on już mnie nie chce... Beznadziejny stan... Jestem zawieszona między przeszłością a życiem codziennym... Cały czas oglądam się wstecz wspominając jak było mi cudownie u Jego boku... Nie potrafię spojrzeć w przyszłość... Nie chcę - boję się, co mogę tam zobaczyć... :( Nigdy nie myślałam, że ktoś doprowadzi mnie do takiego stanu - zawsze uważałam, że jestem silna psychicznie. A tu proszę: wystarczy, że nagle wróci do mnie jakieś wspomnienie i już od razu łzy napływają do oczu i ściska mnie w gardle... Mam dosyć takiego stanu. Nie mogę wrócić do tego, co było, ale nie mogę też pójść do przodu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no dobra dolaczam sie do grona
osob szczesliwie odzyskujacych swoja milosc...w ciagu 3 lat bycia razem zerwalam ze swoim chlopakime 2 razy,ostatni raz z przyczyn jego flirtow i moejgo braku jak mi sie wydawalo uczucia, spotykalam sie z innymi facetami,ale nawet nie byly to randki,ot chcialam zobaczyc czy inne towarzystwo bedzie dla mnie dobrym rozwiazaniem, on tez sie spotkal i ''prawie'' wyladowali w lozku, korzystal z tego co laska mu dawala:/ i tez chcial w ten sposob zobaczyc czy to dobre dla niego... postanowilam sie odezwac mimo ze przysiegalam jemu i sobie ze nie czuje nic do niego, on nie bardzo w to wierzyl co mowie,ze zyc bez niego to bezsens i jak do tego doszlam...ale uwierzyl i -z mala obawa- powiedzial ze chce bysmy byli razem bo nigdy nie spotkalby kogos lepszego ode mnie.no i sprobujemy:) od nowa, na swiezo, duzo rozmawiamy by nie bylo niedomowien,ja przezywam jednak to ze byl z kims ''fizycznie'' przez krotki czas,ale staramy sie sobie wszystko wyjasnic i z nowym podejsciem odciac sie od tego co zle..to trudne,ale mozliwe,wierzcie ze zawsze mozna od nowa.. po pierwszym moim odejsciu on baaardzo walczyl,po drugim stracil nadzieje i popadl w jakies depresje i nie walczyl juz nawet...dlatego mowie wam-walczcie do konca bo pod przykrywka zupelnej obojetnosci ktos moze czekac-jak ja. potrzeba tylko czasu,czasem duuuzo czasu,oderwac sie,zniknac by powrocic stwierdzajac ze to bylo jedyne uczucie,jedyny zwiazek jaki sie liczyl...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co jeśli ktoś już nie ma siły żeby walczyć? Jeśli stracił wszelką nadzieję na jakiekolwiek porozumienie? Dla mnie trzy miesiące bez Niego to dużo... Więcej nie mam siły żeby marzyć o powrocie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chlopaczek21
zagubiona_w_czasie chyba Cie rozumiem ja z moja nie jestem juz prawie 2 mies juz tyle czasu minelo chodz tak na ostro od momentu kiedy sie poklucilismy to miesiac minal i ja sie tez nie odzywam odezwalem sie w tamten poniedzialek ponizylem sie po raz kolejny sprobowalem jej cos przetlumaczyc ale ona nie slucha i ma takie dziwne interpretacje slow. tez juz raczej stracilem nadzieje i dlatego przestaje sie odzywac jezeli bedzie chciala to sama cos zacznie, moze przestanie traktowac mnie jak przedmiot jak swoja wlasnosc moze cos zrozumie kiedys. ehhh dziwne to wszystko tez bez przerwy wspominam wszystkie cudowne chwile ale wspominam je z usmichem ze bylo tak pamietam jej gesty slowa zachowanie. piszesz ze od 5 dni sie nie odzywasz to jest dopiero 5 dni to bardzo malo ja si enie odzywam od miesiaca oprocz tej rozmowy ktora jej zaproponowalem. czas pokaze jak to bedzie. a Ty postaraj sie zyc robic cos z soba nie myslec o tym znajdz zajecie bo bedzie zle wiem cos o tym. i widocznie on na Ciebie nie zasluzyl tylko Ty myslisz w tej chwili w kategoriach co moglas zrobic inaczej lepiej zeby on z Toba byl zeby bylo dobrze a prawda jest chyba taka ze co bys nie zrobila to i tak by bylo zle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chlopaczek 21 Nie powiem, żeby Twoje słowa mnie pocieszyły :) Ale dziękuję za prawdę i szczerość... Dla mnie nie rozmawiać z nim przez 5 dni to bardzo długo tym bardziej, że będąc ze sobą widywaliśmy się praktycznie codziennie... Może i masz rację, żeby znaleźć sobie jakieś zajęcie tylko mi to chyba nie pomaga - mam pracę, w której spędzam praktycznie cały dzień, jak wracam do domu to też zawsze sobie jakiegoś zajęcia szukam albo gdzieś wychodzę. Ale to nic nie daje... Gdzie nie pójdę to zawsze będą wracać wspomnienia bo właśnie w tym miejscu byłam z moim EX... Mieszkam w niedużym mieście więc nie ma miejsc, gdzie bym z nim nie była... Pozostaje mi tylko nadzieja, że kiedyś będzie lepiej. Myślę, że już zrobiłam jakieś postępy bo przestałam się łudzić, że lada dzień do mnie wróci bo przemyśli wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zagubiona w czasie Mam dla Ciebie sposob i na pewno pomoze. Wpadnij do mnie. Jestem wysokim facetem o ciemnych wlosach z poczuciem humoru, ktory moze pokazac Ci ze zycie po stracie ukochanej osoby dopiero sie zaczyna. Daj spokoj z plakaniem. Ja tez plakalem i zaluje tego czasu. Mimo ze malo go minelo i bardzo mocno kochalem, sni mi sie do dzisiaj to nie rozpaczam. chyba ze wolisz druga opcje ktora jest czas czas czas i tylko czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kisielawa Dzięki za zaproszenie :) Pewnie by mi pomogło :) Podaj adres to przyjadę :D Nie chcę już płakać, nie ma za kim. On stał się teraz zupełnie innym człowiekiem - nie ma już tego chłopaka, którego pokochałam... Jest za to jakiś ostatni frajer, który ugania się za każdą spódniczką w mieście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chlopaczek21
zagubiona_w_czasie tez mieszkam w malym miescie gdzie wiele osob sie zna i to jest bol;/ bo kazdy moze sobie jakies ploty robic. ehhh wiem ze nie mozesz ja tez nie moglem nic robic nawet w pracy po prostu nie moglem przestac o niej myslec ale teraz jest lepiej. nadzieja mala jeszcze jest ze bedziemy razem ale nie wiem jak to bedzie czas pokaze, ona musi cos zrozumiec dorosnac, a Twoj byly to chyba dupek skoro sie tak zachowuje jak piszesz. i tak jak jest w tej ksiazce ktora rozsylal LISTONOSZ ze kobiety wola dupkow od normalnych facetow poniewaz oni sa niby silni itd. tak Ty tesknisz za swoim bylym. zapomnij o nim jak najszybciej a zobaczysz szczescie samo przyjdzie a moze nawet to bedzie i on tylko czy wtedy Ty bedziesz chciala z nim byc. hmmm mam nadzieje ze kiedys moja byla powie mi ze np za mna teskni. wiesz my niby przegralismy ale jeszcze bedziemy zwyciezcami gdy nasi byli zobacza ze jednak nas kochali. wiem ze mojej bylej jest ciezko ale co moge zrobic jak jest taka dumna i nie potrafi sie przelamac mimo ze cos czuje;/ ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivia74
Witam....czytam Wasze przeżycia i jest mi troszkę łatwiej...Ja zrobiłam straszna głupotę, odeszłam od męża po 10 latach w miarę udanego małżeństwa...tak, był ktoś, a nawet nadal jest ale ja tak bardzo chcę wrócić. Nie chciałam rozwodu,nawet nie wiem jak do tego doszło bo stało się to tak błyskawicznie. Poznałam kogoś, nie zdradziłam męża w sensie fizycznym, ale wiecie jak to jest,masa czułości bliskości słodkie smsy,czujesz ze jesteś dla kogoś ważna, jedyna wyjatkowa.Mój mąż jest z natury zimny, to dobry człowiek ale ja oczekiwałam czegoś innego. Nie chciałam rozwodu, myśle ze chciałam zeby mnie zauważył, powalczył o mnie, zdobył mnie od nowa i kochał...ale...powiedziałam coś głupiego, potem oboje nakręcaliśmy sie strasznie aż sędzia ogłosił ze nasze 10 letnie małżeństwo sie skończyło...to już prawie rok. Jestem z tym drugim, kocha mnie bardzo ale ja wiem ze to pomyłka...chciałabym wrócić ale nie wiem jak?czy wogóle sie da? narozrabiałm strasznie, wiem to i chciałabym przeprosić, porozmawiać...wielokrotnie wysyłałam mu smsy z proźbą o kontakt, o rozmowę ale bez efektu... została mi tylko modlitwa, wiara i nadzieja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivia74
Witam....czytam Wasze przeżycia i jest mi troszkę łatwiej...Ja zrobiłam straszna głupotę, odeszłam od męża po 10 latach w miarę udanego małżeństwa...tak, był ktoś, a nawet nadal jest ale ja tak bardzo chcę wrócić. Nie chciałam rozwodu,nawet nie wiem jak do tego doszło bo stało się to tak błyskawicznie. Poznałam kogoś, nie zdradziłam męża w sensie fizycznym, ale wiecie jak to jest,masa czułości bliskości słodkie smsy,czujesz ze jesteś dla kogoś ważna, jedyna wyjatkowa.Mój mąż jest z natury zimny, to dobry człowiek ale ja oczekiwałam czegoś innego. Nie chciałam rozwodu, myśle ze chciałam zeby mnie zauważył, powalczył o mnie, zdobył mnie od nowa i kochał...ale...powiedziałam coś głupiego, potem oboje nakręcaliśmy sie strasznie aż sędzia ogłosił ze nasze 10 letnie małżeństwo sie skończyło...to już prawie rok. Jestem z tym drugim, kocha mnie bardzo ale ja wiem ze to pomyłka...chciałabym wrócić ale nie wiem jak?czy wogóle sie da? narozrabiałm strasznie, wiem to i chciałabym przeprosić, porozmawiać...wielokrotnie wysyłałam mu smsy z proźbą o kontakt, o rozmowę ale bez efektu... została mi tylko modlitwa, wiara i nadzieja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivia74
witam, próbuję sie tu wkręcić ale mnie wyrzuca ;-)), czytam wasze przeżycia i troszkę mi lepiej...czase jednak happy endy się zdarzają....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×