Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przygnebiony

Jak odzyskać straconą miłość??

Polecane posty

Gość das53534534
i stało sie, rozstałem się z kimś na kim najbardziej mi w życiu zależy. pierwszy raz tak się w coś zaangażowałem, uwierzyłem w to że Ona naprawdę chcę być ze mną przez całe życie - tak twierdziła. wiem że się zawiodłem, i chyba tylko to może mi pomóc o czymś zapomnieć, choć nie zapomne. rzuciliśmy dla siebie wszystko, a teraz nie mam już nic, to tak jakbym postawił w kasynie na coś wszystkie moje pieniadze. postawilem wszystko. teraz to wszystko straciłem choć myślałem że naprawdę jesteś wart miłości. Teraz powrót do rzeczywiśtości, smutnej bo to tej w ktorej mam mnostwo kompleksow. wierze tylko w to że zdanie 'musimy się na TROSZKE rozstac' ma jakiś sens, i znajdzie odzwierciedlenie, glownie to 'troszke' wlasnie. pokochalem i zaakceptowałem cały Jej świat. i wiem że to na pewno jest miłość mojego życia. że nie bede potrafil zwiazac sie ze kims innym. nie. nie wiem co teraz poczac bo zyc normalnie nie bede potrafił, szkoda że muszę. wg tego co postanowiłem będe musial dusic w sobie to co do Niej czuje i to ze tesknie. nie uslysze pewnie tego od Niej.. choc mam nadzieje ze zwyczajnie zateskni za mna i sama zaproponuje chociazby spotkanie. najgorsze jest to ze jako argument to zakonczenia tego zwiazku uslyszalem to ze sie nie spotykamy. ja pierdole, to boli bo od 4 dni proponuje Jej spotkanie ale za kazdym razem ma inny powod. obwinia mnie o cos czemu Ona jest winna. szkoda. pewnie nikogo nie interesuje ta historia ale chcialem sie podzielic tym z kims kto to zrozumie. wesolych swiat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
das53534534 Nie jesteś sam z tym wszystkim i to nie jest tak,że nikogo to nie obchodzi.Każdy jest zajęty przygotowaniami swiątecznymi.Ja już ponad 5 mc przechodzę przez to co TY i jakoś dalej żyję. Dasz radę :) Pozwól Jej zatęsknić...czas czasami naprawdę działa cuda.Tymczasem jedynie mogę Ci życzyć wytrwałości,spokoju w sercu i abyś nie dał się ponieść emocjom.Skup się na radości jaką dają święta z rodziną i bliskimi.Może nie ma obok Nas osóbb,które kochamy...dla których bylibyśmy w stanie zrobić wszystko...ale są osoby na których Nam zależy i które Nas kochają :)to są nasi bliscy ;) Pozdrawiam cieplutko i życzę wesołych i spokojnych świąt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
das53534534 Nie jesteś sam z tym wszystkim i to nie jest tak,że nikogo to nie obchodzi.Każdy jest zajęty przygotowaniami swiątecznymi.Ja już ponad 5 mc przechodzę przez to co TY i jakoś dalej żyję. Dasz radę :) Pozwól Jej zatęsknić...czas czasami naprawdę działa cuda.Tymczasem jedynie mogę Ci życzyć wytrwałości,spokoju w sercu i abyś nie dał się ponieść emocjom.Skup się na radości jaką dają święta z rodziną i bliskimi.Może nie ma obok Nas osóbb,które kochamy...dla których bylibyśmy w stanie zrobić wszystko...ale są osoby na których Nam zależy i które Nas kochają :)to są nasi bliscy ;) Pozdrawiam cieplutko i życzę wesołych i spokojnych świąt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość das53534534
i stało sie, rozstałem się z kimś na kim najbardziej mi w życiu zależy. pierwszy raz tak się w coś zaangażowałem, uwierzyłem w to że Ona naprawdę chcę być ze mną przez całe życie - tak twierdziła. wiem że się zawiodłem, i chyba tylko to może mi pomóc o czymś zapomnieć, choć nie zapomne. rzuciliśmy dla siebie wszystko, a teraz nie mam już nic, to tak jakbym postawił w kasynie na coś wszystkie moje pieniadze. postawilem wszystko. teraz to wszystko straciłem choć myślałem że naprawdę jesteś wart miłości. Teraz powrót do rzeczywiśtości, smutnej bo to tej w ktorej mam mnostwo kompleksow. wierze tylko w to że zdanie 'musimy się na TROSZKE rozstac' ma jakiś sens, i znajdzie odzwierciedlenie, glownie to 'troszke' wlasnie. pokochalem i zaakceptowałem cały Jej świat. i wiem że to na pewno jest miłość mojego życia. że nie bede potrafil zwiazac sie ze kims innym. nie. nie wiem co teraz poczac bo zyc normalnie nie bede potrafił, szkoda że muszę. wg tego co postanowiłem będe musial dusic w sobie to co do Niej czuje i to ze tesknie. nie uslysze pewnie tego od Niej.. choc mam nadzieje ze zwyczajnie zateskni za mna i sama zaproponuje chociazby spotkanie. najgorsze jest to ze jako argument to zakonczenia tego zwiazku uslyszalem to ze sie nie spotykamy. ja pierdole, to boli bo od 4 dni proponuje Jej spotkanie ale za kazdym razem ma inny powod. obwinia mnie o cos czemu Ona jest winna. szkoda. pewnie nikogo nie interesuje ta historia ale chcialem sie podzielic tym z kims kto to zrozumie. wesolych swiat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
das53534534 Pozdrawiam cieplutko i życzę wesołych i spokojnych świąt. Nie jesteś sam z tym wszystkim i to nie jest tak,że nikogo to nie obchodzi.Każdy jest zajęty przygotowaniami swiątecznymi.Ja już ponad 5 mc przechodzę przez to co TY i jakoś dalej żyję. Dasz radę :) Pozwól Jej zatęsknić...czas czasami naprawdę działa cuda.Tymczasem jedynie mogę Ci życzyć wytrwałości,spokoju w sercu i abyś nie dał się ponieść emocjom.Skup się na radości jaką dają święta z rodziną i bliskimi.Może nie ma obok Nas osóbb,które kochamy...dla których bylibyśmy w stanie zrobić wszystko...ale są osoby na których Nam zależy i które Nas kochają :)to są nasi bliscy ;) Pozdrawiam cieplutko i życzę wesołych i spokojnych świąt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
das53534534 Nie jesteś sam z tym wszystkim i to nie jest tak,że nikogo to nie obchodzi.Każdy jest zajęty przygotowaniami swiątecznymi.Ja już ponad 5 mc przechodzę przez to co TY i jakoś dalej żyję. Dasz radę :) Pozwól Jej zatęsknić...czas czasami naprawdę działa cuda.Tymczasem jedynie mogę Ci życzyć wytrwałości,spokoju w sercu i abyś nie dał się ponieść emocjom.Skup się na radości jaką dają święta z rodziną i bliskimi.Może nie ma obok Nas osóbb,które kochamy...dla których bylibyśmy w stanie zrobić wszystko...ale są osoby na których Nam zależy i które Nas kochają :)to są nasi bliscy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość das53534534
i stało sie, rozstałem się z kimś na kim najbardziej mi w życiu zależy. pierwszy raz tak się w coś zaangażowałem, uwierzyłem w to że Ona naprawdę chcę być ze mną przez całe życie - tak twierdziła. wiem że się zawiodłem, i chyba tylko to może mi pomóc o czymś zapomnieć, choć nie zapomne. rzuciliśmy dla siebie wszystko, a teraz nie mam już nic, to tak jakbym postawił w kasynie na coś wszystkie moje pieniadze. postawilem wszystko. teraz to wszystko straciłem choć myślałem że naprawdę jesteś wart miłości. Teraz powrót do rzeczywiśtości, smutnej bo to tej w ktorej mam mnostwo kompleksow. wierze tylko w to że zdanie 'musimy się na TROSZKE rozstac' ma jakiś sens, i znajdzie odzwierciedlenie, glownie to 'troszke' wlasnie. pokochalem i zaakceptowałem cały Jej świat. i wiem że to na pewno jest miłość mojego życia. że nie bede potrafil zwiazac sie ze kims innym. nie. nie wiem co teraz poczac bo zyc normalnie nie bede potrafił, szkoda że muszę. wg tego co postanowiłem będe musial dusic w sobie to co do Niej czuje i to ze tesknie. nie uslysze pewnie tego od Niej.. choc mam nadzieje ze zwyczajnie zateskni za mna i sama zaproponuje chociazby spotkanie. najgorsze jest to ze jako argument to zakonczenia tego zwiazku uslyszalem to ze sie nie spotykamy. ja pierdole, to boli bo od 4 dni proponuje Jej spotkanie ale za kazdym razem ma inny powod. obwinia mnie o cos czemu Ona jest winna. szkoda. pewnie nikogo nie interesuje ta historia ale chcialem sie podzielic tym z kims kto to zrozumie. wesolych swiat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość das53534534
i stało sie, rozstałem się z kimś na kim najbardziej mi w życiu zależy. pierwszy raz tak się w coś zaangażowałem, uwierzyłem w to że Ona naprawdę chcę być ze mną przez całe życie - tak twierdziła. wiem że się zawiodłem, i chyba tylko to może mi pomóc o czymś zapomnieć, choć nie zapomne. rzuciliśmy dla siebie wszystko, a teraz nie mam już nic, to tak jakbym postawił w kasynie na coś wszystkie moje pieniadze. postawilem wszystko. teraz to wszystko straciłem choć myślałem że naprawdę jesteś wart miłości. Teraz powrót do rzeczywiśtości, smutnej bo to tej w ktorej mam mnostwo kompleksow. wierze tylko w to że zdanie 'musimy się na TROSZKE rozstac' ma jakiś sens, i znajdzie odzwierciedlenie, glownie to 'troszke' wlasnie. pokochalem i zaakceptowałem cały Jej świat. i wiem że to na pewno jest miłość mojego życia. że nie bede potrafil zwiazac sie ze kims innym. nie. nie wiem co teraz poczac bo zyc normalnie nie bede potrafił, szkoda że muszę. wg tego co postanowiłem będe musial dusic w sobie to co do Niej czuje i to ze tesknie. nie uslysze pewnie tego od Niej.. choc mam nadzieje ze zwyczajnie zateskni za mna i sama zaproponuje chociazby spotkanie. najgorsze jest to ze jako argument to zakonczenia tego zwiazku uslyszalem to ze sie nie spotykamy. ja pierdole, to boli bo od 4 dni proponuje Jej spotkanie ale za kazdym razem ma inny powod. obwinia mnie o cos czemu Ona jest winna. szkoda. pewnie nikogo nie interesuje ta historia ale chcialem sie podzielic tym z kims kto to zrozumie. wesolych swiat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość das53534534
i stało sie, rozstałem się z kimś na kim najbardziej mi w życiu zależy. pierwszy raz tak się w coś zaangażowałem, uwierzyłem w to że Ona naprawdę chcę być ze mną przez całe życie - tak twierdziła. wiem że się zawiodłem, i chyba tylko to może mi pomóc o czymś zapomnieć, choć nie zapomne. rzuciliśmy dla siebie wszystko, a teraz nie mam już nic, to tak jakbym postawił w kasynie na coś wszystkie moje pieniadze. postawilem wszystko. teraz to wszystko straciłem choć myślałem że naprawdę jesteś wart miłości. Teraz powrót do rzeczywiśtości, smutnej bo to tej w ktorej mam mnostwo kompleksow. wierze tylko w to że zdanie 'musimy się na TROSZKE rozstac' ma jakiś sens, i znajdzie odzwierciedlenie, glownie to 'troszke' wlasnie. pokochalem i zaakceptowałem cały Jej świat. i wiem że to na pewno jest miłość mojego życia. że nie bede potrafil zwiazac sie ze kims innym. nie. nie wiem co teraz poczac bo zyc normalnie nie bede potrafił, szkoda że muszę. wg tego co postanowiłem będe musial dusic w sobie to co do Niej czuje i to ze tesknie. nie uslysze pewnie tego od Niej.. choc mam nadzieje ze zwyczajnie zateskni za mna i sama zaproponuje chociazby spotkanie. najgorsze jest to ze jako argument to zakonczenia tego zwiazku uslyszalem to ze sie nie spotykamy. ja pierdole, to boli bo od 4 dni proponuje Jej spotkanie ale za kazdym razem ma inny powod. obwinia mnie o cos czemu Ona jest winna. szkoda. pewnie nikogo nie interesuje ta historia ale chcialem sie podzielic tym z kims kto to zrozumie. wesolych swiat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość das53534534
i stało sie, rozstałem się z kimś na kim najbardziej mi w życiu zależy. pierwszy raz tak się w coś zaangażowałem, uwierzyłem w to że Ona naprawdę chcę być ze mną przez całe życie - tak twierdziła. wiem że się zawiodłem, i chyba tylko to może mi pomóc o czymś zapomnieć, choć nie zapomne. rzuciliśmy dla siebie wszystko, a teraz nie mam już nic, to tak jakbym postawił w kasynie na coś wszystkie moje pieniadze. postawilem wszystko. teraz to wszystko straciłem choć myślałem że naprawdę jesteś wart miłości. Teraz powrót do rzeczywiśtości, smutnej bo to tej w ktorej mam mnostwo kompleksow. wierze tylko w to że zdanie 'musimy się na TROSZKE rozstac' ma jakiś sens, i znajdzie odzwierciedlenie, glownie to 'troszke' wlasnie. pokochalem i zaakceptowałem cały Jej świat. i wiem że to na pewno jest miłość mojego życia. że nie bede potrafil zwiazac sie ze kims innym. nie. nie wiem co teraz poczac bo zyc normalnie nie bede potrafił, szkoda że muszę. wg tego co postanowiłem będe musial dusic w sobie to co do Niej czuje i to ze tesknie. nie uslysze pewnie tego od Niej.. choc mam nadzieje ze zwyczajnie zateskni za mna i sama zaproponuje chociazby spotkanie. najgorsze jest to ze jako argument to zakonczenia tego zwiazku uslyszalem to ze sie nie spotykamy. ja pierdole, to boli bo od 4 dni proponuje Jej spotkanie ale za kazdym razem ma inny powod. obwinia mnie o cos czemu Ona jest winna. szkoda. pewnie nikogo nie interesuje ta historia ale chcialem sie podzielic tym z kims kto to zrozumie. wesolych swiat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość das53534534
i stało sie, rozstałem się z kimś na kim najbardziej mi w życiu zależy. pierwszy raz tak się w coś zaangażowałem, uwierzyłem w to że Ona naprawdę chcę być ze mną przez całe życie - tak twierdziła. wiem że się zawiodłem, i chyba tylko to może mi pomóc o czymś zapomnieć, choć nie zapomne. rzuciliśmy dla siebie wszystko, a teraz nie mam już nic, to tak jakbym postawił w kasynie na coś wszystkie moje pieniadze. postawilem wszystko. teraz to wszystko straciłem choć myślałem że naprawdę jesteś wart miłości. Teraz powrót do rzeczywiśtości, smutnej bo to tej w ktorej mam mnostwo kompleksow. wierze tylko w to że zdanie 'musimy się na TROSZKE rozstac' ma jakiś sens, i znajdzie odzwierciedlenie, glownie to 'troszke' wlasnie. pokochalem i zaakceptowałem cały Jej świat. i wiem że to na pewno jest miłość mojego życia. że nie bede potrafil zwiazac sie ze kims innym. nie. nie wiem co teraz poczac bo zyc normalnie nie bede potrafił, szkoda że muszę. wg tego co postanowiłem będe musial dusic w sobie to co do Niej czuje i to ze tesknie. nie uslysze pewnie tego od Niej.. choc mam nadzieje ze zwyczajnie zateskni za mna i sama zaproponuje chociazby spotkanie. najgorsze jest to ze jako argument to zakonczenia tego zwiazku uslyszalem to ze sie nie spotykamy. ja pierdole, to boli bo od 4 dni proponuje Jej spotkanie ale za kazdym razem ma inny powod. obwinia mnie o cos czemu Ona jest winna. szkoda. pewnie nikogo nie interesuje ta historia ale chcialem sie podzielic tym z kims kto to zrozumie. wesolych swiat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość das53534534
i stało sie, rozstałem się z kimś na kim najbardziej mi w życiu zależy. pierwszy raz tak się w coś zaangażowałem, uwierzyłem w to że Ona naprawdę chcę być ze mną przez całe życie - tak twierdziła. wiem że się zawiodłem, i chyba tylko to może mi pomóc o czymś zapomnieć, choć nie zapomne. rzuciliśmy dla siebie wszystko, a teraz nie mam już nic, to tak jakbym postawił w kasynie na coś wszystkie moje pieniadze. postawilem wszystko. teraz to wszystko straciłem choć myślałem że naprawdę jesteś wart miłości. Teraz powrót do rzeczywiśtości, smutnej bo to tej w ktorej mam mnostwo kompleksow. wierze tylko w to że zdanie 'musimy się na TROSZKE rozstac' ma jakiś sens, i znajdzie odzwierciedlenie, glownie to 'troszke' wlasnie. pokochalem i zaakceptowałem cały Jej świat. i wiem że to na pewno jest miłość mojego życia. że nie bede potrafil zwiazac sie ze kims innym. nie. nie wiem co teraz poczac bo zyc normalnie nie bede potrafił, szkoda że muszę. wg tego co postanowiłem będe musial dusic w sobie to co do Niej czuje i to ze tesknie. nie uslysze pewnie tego od Niej.. choc mam nadzieje ze zwyczajnie zateskni za mna i sama zaproponuje chociazby spotkanie. najgorsze jest to ze jako argument to zakonczenia tego zwiazku uslyszalem to ze sie nie spotykamy. ja pierdole, to boli bo od 4 dni proponuje Jej spotkanie ale za kazdym razem ma inny powod. obwinia mnie o cos czemu Ona jest winna. szkoda. pewnie nikogo nie interesuje ta historia ale chcialem sie podzielic tym z kims kto to zrozumie. wesolych swiat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość das53534534

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nieszczesliwie zakochana95 Pytasz jak go odzyskać? Nie łatwo mi o tym mówić , ale gdy coś tracimy to przeważnie na zawsze nawet , a nawet jeżeli tak nie będzie to przyzwyczajaj się do tej myśli bo tak będzie ci poprostu prościej... Nie można mówić że, próba urwania kontaktu mi nie wychodzi, każdy tutaj na forum kochał/kocha i będzie jeszcze kochał i każdy cię doskonale rozumie, musisz być sliniejsza od tego co teraz szarga tobą w środku... Jeżeli kiedykolwiek macie być razem to będziecie, ale ty swoim zachowaniem utrudniasz mu powrót. Pozwól zatęsknić , przemysleć i podjąc odpowiednią decyzję... Cierpisz 4 miesiące, to dużo bo ja 2 a czuję się jakby w dużo dalszym etapie \"cierpienia\" niż ty, spróbuj się rozerwać , poznać nowe osoby, uśmiechaj się choćby przez siłe...jesteś pewnie bardzo młodą osobą i wiesz co jest twoim szczęściem w nieszczęsciu? Że przeżyjesz swój zawód miłosny w bardzo młodym wieku , dojrzesz tak jak ja dojrzewam , te 2 miesiące bardziej mnie zmieniły niż ponad 20 lat mojego życia... Wiem co chcesz teraz usłyszeć , że go odzyskasz jak zrobisz to i to...że napewno ci się uda...slowa otuchy ktore ja też potrzebowałem, nie okłamuj serca , nie okłamuj siebie nie wmawiaj sobie że powrót jest możliwy..bo on jest możliwy tylko wszystko to musi się odbyć poza twoją świadomością a jak zdecydujesz się wrócić to będziesz silniejsza i zdecydowana i to on będzie cię przepraszać za to zrobił... Pozdrawiam i nawet gorąco ściskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drogi das53534534 Mylisz się pisząc że nikogo twoje losy nie interesują, z całą pewnością masz kochających rodziców a ja sam piszę tylko dlatego że chce ci pomóc kimkolwiek jesteś zasługujesz na radość i szczęście... Przegrałeś ale ja też przegrałem pamiętaj jednak że w życiu nie zawsze da się wygrać, trudno jednak porównać miłość do gry w której więcej zależy od \"szczęscia\" czy \"układu gwiazd\" , miłość to gra w pełni świadoma jeżeli kochasz to kochasz sercem, duszą i rozumem.. Powrót do rzeczywistości bywa smutny, ale czy nie jest czasem tak że ty mocno przesadzasz? Że sam sobie tworzysz taki świat? Nie Obwiniaj siebie za błędy...spróbuj popatrzeć na świat inaczej ja próbuje i wychodzi mi coraz lepiej... Ja też pokochałem i zaakceptowałem jej świat, i wiesz co też mogła być miłość mojego życia...mogła bo za wcześnie o tym mówić , istnieje metoda by to sprawdzić...\"metoda 10 kobiet\" jeżeli po 10 związkach wciąż będziesz pamiętać o swojej ex to znaczy że to była/jest miłość twojego życia, aha jeszcze jedno nie ograniczaj się , wiem że nie jesteś w stanie teraz wejść w inny związek ale przyjdzie czas metod i prób... Das...nie proponuj jej spotkań , nie dzwoń , nie pisz...chcesz ją wsiąść na litość? im szybciej zaczniesz to robić , tym szybciej i sprawniej zaczniesz funkcjonować ... Pozdrawiam i również ci życzę Wesołych Świąt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochani forumowicze, ci "starzy"i ci calkiem "nowi", wesolych, spokojnych Świąt, takich, podczas ktiorych bedziecie sie smiac nie myslac o Exach, Świąt, ktore stana sie dla Was urlopem od rzeczywistości. trzymam za Was kciuki i serdecznie pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Wszystkich Przedewszystkim Zycze Wszystkim Zdrowych, Wesolych, Pogodnych Swiat Bozego Narodzenia bez niepotrzebnych zlosci i smutkow :), nie przejmojcie sie bedzie ok :). Duzo zdrowia Szczescia a przedewszystkim spelnienia Marzen jakiekolwiek by one nie byly. Jesli o mnie chodzi udzielila mi sie atmosfera Swiat i to konkretnie, choc sa chwile smutku to, wiecej, zdecydowanie wiecej jest tych Wesolych i Radosnych. Wczoraj ubieralem choinke ktora to od malego bardzo lubie i pozwala ona mi sie zachowywac jak jakis maly dzieciak ktory cieszy sie z kazdej chwili zycia, przed Swietami nakupowalem tez duzo bombek na owa choinke, ale to juz u mnie taka tradycja Swiateczna co roku kupuje coraz to nowsze ozdoby choinkowe :). Dostalem tez kilka prezentow od kolezanek :) z ktorych to jestem zadowolony, nie spodziewalem sie, ja oczyswiscie pozniej odwdzieczylem sie tym samym. Takze Swiata, jednak mi na dobre wychodza a Sylwester tez zapowiada sie wysmienicie :). Wczoraj bylem u kolegi jeszcze na ,,parapetowie\" z kilkoma innymi znajomymi taka naprawde meska impreza bez kobiet i z duzo iloscia alkoholu, tez porozmawialismy sobie na temat zwiazkow w ktorych to jedni znajomi są inni nie, ogolnie dalo mi to duzo do myslenia. A jesli chodzi o moja byla to... wiecie choc nadal jest cos i to ,,bardzo duzego\" wemnie to naprawde z dnia na dzien palam do niej coraz wieksza odraza, jakims swego rodzaju obzydzeniem, sam nie wiem, ale cos w tym stylu, dzis jakos po 10 napisala mi zyczenia swiateczne a ja nawet nie chce jej odpisac, nawet nie przeczytalem tego glupiego wierszyka, a czy jej odpisac czy nie, to zycilem moneta, wypadl orzel wiec odpisze ale jeszcze nie wiem co! Bezimienna5 Napisalas ze nie bylem jedyna osoba ktora sie przyczynial do rozpadu mojego zwizku, masz racje ale winny jest wemnie te jakies 75%, ona tez sie do tego przyczynila, jej znajomi (chyba, moim zdaniem raczej tak), caly szereg roznych wydarzen(to ze nie potrafie sie uzewnnetrzniac przynajmniej w stosunku do niej niepotrafilem, nie przytulalem jej za czesto nigdy nie powiedzialem ze jestem z nia szczesliwy itp. pelno tego, co mnie w sumie dziwi bo dzis ppotrafie tu z Wami pisac, rozmawiac w taki a nie inny sposob z innymi a z nia nie potrafilem, w sumie wlasnie tego nauczylo mnie to rozstanie ale jej juz tym nie obdaruje)... Ale wracajac do tematu jeszcze raz ZDROWYCH I WESOLYCH SWIAT BOZEGO NARODZENIA ZYCZY WSZYSTKIM BACKFORGOOD... ;) ...jesli tylko bede mial czas, to postaram sie wiecej napisac i innym jesli bede mogl w czyms doradzic to tez postaram sie sluzyc lepsza czy gorsza radą... Chcialem takze z okazji Swiat BARDZO PODZIEKOWAC Wszystkim na tym forum, ktorzy sluzyli mi rada, oraz wysluchiwali moich moze i czasem nudnych narzekan... Dziekuje i Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oby nam się los odwrócił... limit nieszczęść wyczerpany, niech od teraz będzie tylko lepiej... tego Wam wszystkim forumowiczom życzę... Dużo siły, szczęścia i rozwagi w nadchodzącym roku, dużo ciepła i miłości bliskich w te Święta... Wszystkiego dobrego życzy Listonosz...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zoltan
O kupę czasu nie byłem aktywny na tym forum, ale cały czas tu zaglądałem.Powiem wam tak jest możliwe wyleczyć się z miłości. Ja poznałem nową kobietę, jest nam dobrze. Kocham ją inaczej niż moją starą miłość. Ale jestem szczęśliwy i nie chciałbym powrotu do przeszłości. Wszystkich przezywających te trudne chwilę pozdrawiam i życzę dużo optymizmu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALA26
KOCHANI aby te Swięta były pełne radości i szceśliwych momentów,choć na chwile oderwać się od przeszłości i smutnych myśli....czas leci i wszystko się zmienia... Pozdrawiam i dziękuje wszystkim.... WESOŁYCH ŚWIĄT!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Życznienia...Każdy z nas sobie życzy dużo szczęścia jak bardzo ja bym tego chciał... Wczoraj rano patrze sms od ex \" życznia świąteczna\" odpisałem również wysłałem jej życznia świąteczne...kilka godzin pózniej sms \"pownienieś zapomnieć o mnie...\" koniec zero kontaktu... Dotychczas utrzymywaliśmy kontakt...było mi łatwiej i dużo lżej przez to...dziś nie ma już nic, dlaczego podjeła taką decyzje? nie wiem, jeszcze w sobote pisała że nie wyobraża sobie by nie było między nami kontaktu...próbowałem zadzwonić ale co chwile \"łapała\" mnie poczta głosowa..nie chciała rozmawiać :( czuje się okropnie , czuje jak jakby to wszystko wróciło , jakby to dziś ze mną zerwała...wszystko wróciło..a było już tak dobrze :( czułem się coraz lepiej! Nie wiem co będzie dalej, straciłem już wszystko nic więcej Bóg zabrać mi nie może, paradoksem tej sytuacji jest to że przed otrzymaniem tego feralnego smsa byłem w kościele i prosiłem o ulżenie w bólu i powrót ex... jak wróciłem to dostałem swoją \"nagrodę\" za prośby. Życie jest popieprzone...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość das53534534
nie wiem co robić. wczoraj moja miłość poruszyła temat pt 'jestes dla mnie wazny, cenie Cię, nie chcialabym zebysmy stracili kontakt gdy stanie sie cos zlego'. ta ostatnia czesc zdania dotyczy tego 'na TROSZKĘ' gdy się rozstawalismy.. sam jestem teraz na tyle silny ze mysle nad calkowitym zerwaniem kontaktu. chcę czymś zaskoczyc Jej myslenie 'to on jest we mnie tak zadlużony, nie ja w nim - to on bedzie walczyl'. staram sie traktować i pisać z Nią tak jakby była kolezanka, nawet gorzej czasem bo jestem bardzo powazny.. udaje ze swietnie sie bawie gdy ona mi pisze ze sie nudzi. staram sie. ciezko mi jest bo co chwile przypominaja mi sie piekne chwile z ostatnich 8-9 miesiecy. kazda rzecz mi ja przypomina i wiem ze tak juz bedzie przez dlugi czas. jakos po swietach spotkamy się by wymienic sie prezentami ktore dla siebie przygotowalismy na swieta, nie wiem jak sie zachowywać. jakieś rady?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Moja historia jest jak koszmarna bajka...wybaczcie ,ze tak po świetach.. W sierpniu umówiłam sie z kolegą, z którym znalismy sie przez wspólnych znajomych..przez sławna nasza klasę.Półtora miesiaca wcześniej skończyłam ponad 6 letni zwiazek,który był toksyczny i często bardzo raniacy. Nie wiedziałam jak bardzo mnie zmienił... Zgodziłam sie na spotkanie z Grzesiem pamiętajac Go jako sympatycznego człowieka i pewnie by zapomniec o byłym.. i stało sie coś niesamowitego...nie wierze w miłośc od pierwszego wejrzenia, nie angazuję sie w przelotne zwiazki- mójego pierwszego chłopalka poznałam na 1 roku studiów. Byłam podobno nie do zdobycia...-piszę to by podkreslic , iz to co sie stało ,to jak zaiskrzyło miedzy mna a Grzeskiem to nie miłostka by zapomniec. Nie chce nikogo urazić,ja nie należę do łatwo kochliwych osób..a tu ...poczułam, ze to właśnie to..że to właśnie ten człowiek.i uwierzcie , że on miał tak samo.Jesteśmy do siebie bardzo podobni, mysleliśmy i mówilismy czasem to samow tym samym momencie...i przepadliśmy..po 2 tygodniach Grzes musiał wyjechac do stanów do pracy, a ja mocno myslałam nad tym wszystkim.Chciałam byc sama po ciezkim zwiazku, odkryc siebie, poznać i ochłonąć. Bałam sie strasznie kolejnej porazki, nie wiedziałam co bedzie. Wszystko to szczerze mówiłam Grzesiowi. Odkrylismy sie przed soba niemal zupełnie.Wiedziałam ze i on sie boi.tez był mocno zraniony kiedyś.tez sie łatwo nie zakochuje i jest skryty.Ale otworzył się przede mną. Jego przyjaciel, rodzina nikt kto go znał nigdy nie widział go takiego.Byłam dla niego najwazniejsza.Lecz czesto doganiały mnie stare strachy z toksycznego związku. praktycznie po miesiącu zamieszkalismy razem.Przebywalismy niemal 24 h na dobe.Nagle po 2,5 miesiącu razem zaczęło sie psuć.Grześ miał bardzo duzo pracy, przychodził zmeczony, rozdrazniony i irytował sie na wszystko ....a ja...zamiast wspierac go ,zamknęłam sie i odpowiadałam atakiem.Domagałam sie uwagi itd...przepraszam, lecz łzy mi leca ze wstydu gdy to piszę..zachowałam sie egoistycznie i nie jak kochająca osoba.dzwoniłam późno w nocy,gdy chciał spac to ja cxhciałam rozmawiac......16 pazdziernika wyprowadziłam sie.nadal nic nie rozumiałam.zdaziałałay stare mechanizmy wyćwiczone w poprzednim zwiazku....odsuneliśmy sie od siebie,Grzes chcaiła odpocząć ja go meczyłam i tak do 6 listopada.kiedy powiedział koniec.spotkalismy sie jeszcze po tym 2 razy na spacerze,gdzie ja płacząć-bo to bolało próbowałam przekonac go bysmy nie kończyli ze soba.nie chciał.zalewałam go smsami,nawet przyszłam bez zapowiedzi dojego domu.w końcu napisałam zebysmy poczekali troche.tego samego dni poprosiłam jego siostre-nie znając jej zupełnie(w poprzednim zw starsza siostra ciągle sie wtrącała więc mam ogromną awersję),o spotkanie.przełamałam ten lęk.za jej rada nie odzywałam sie przez kilka dni...i gdy miałam odpuscic ,spotkałysmy sie jeszcze raz i zawiozła mnie do Grzesia.przez ten tydzien-do spotkania- nie mogłam spac,jeśc,musiałam brac leki nasenne.pierwszy raz w zyciu tak coś przeżywałam.G sie zgodził spróbować, a jest bardzo stanowczy i uparty. spotkalismy sie 2 dni póżniej , gdzy w końcu zasnełam.umówilismy sie do kina..a ja tak trzesłam sie ze strachu ze zwymiotowałam .G nie wiedział o tym.i nadal wciąż byłam nieprzytomna.po kinie umówiliśmy sie na niedzielny spacer,gdzy zadzwonił i powiedział ze nie moze przyjechać ja jeszcze spałam -była 13.srednio pamietam ten dzień.miałamja przyjechać autobusem ale zasnełam po jego telefonie.pokłociliśmy sie nie wiem juz sama o co...ale G powiedział dość.Następnego dnia umówilismy sieze przyjadedo niego i pogadamy -godzine.z tego zrobiły sie trzy i miał do mnie o to pretensje,ze nie moze wierzyc umowo ze mnął.to było 17. a do mnie w końcu dotarło co robie i wyprawiam..próbowałam przepraszać ,tłumaczyc sie .Poprosiłam nawet o pomoc jego przyjaciela ....choć nie wiedziałam,ze to potrafię.od tamtej rozmowy spotkalismy sie ze 2 -3 razy ale w okropny sposób.przychodziłam do niego bez zapowiedzi-pod wpływem takich emocji,ze ledwowy trzymywałam....mam świadomośc jak źle to wyglądało...jak furiatka i desperatkapostanowiłam poczekac aż sie sam odezwie na swieta-zadzwonił a zyczenia były a stylu,, koleżeńsko obojetnym\\\".bardzo chciałampodzielić się z nim opłatkiem-sprzątał dom bo 26 ma urodziny.w swoje urodziny nie chciałmnie iwidzieć-delikatniepytałam,chciał odpocząc.rozmawialismy ale rozmowa ty razem potoczyła sie w kierunku nas....gdzie znów powiedział nie i było niemiło:(( w jego urodziny..spotkaliśmy sie 27 .jak powiedział,,rozmawia ze mna bomi sie to należy....usłyszałam,że nie chce próbowac bo boi sie powtorki,nie wierzy,ze szansa jest własnie po to by móc naprawic to co sie zepsuło,ze jego uczucia sie zmieniły,....a niecały miesiąć wcześniej planowalismy kupno letniiej działki!!!! w tym wszystkim zmierzam do tego:jak pokazac mu,ze warto walczyc (dodam,że nie był w dłuzszym zwiazku niz 6 miesięcy a wiem,że ze mna chciał inaczej)sam wie,że to co miedzy nami sie zdarzyło było niezwykle... a teraz chce przyjaźni co i jak robić...nigdy nie walczyłam o kogoś i zrobiłam juz tyle błędów..... jak odzyskac zaufanie,jak rozkochac go znów w sobie? jak pomóc odnaleśc mu sens w tym zwiazku?? nie kochałam tak chyba nawet chłopakaz którym byłam 6 lat...a o takim marzyłam całe zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Moja historia jest jak koszmarna bajka...wybaczcie ,ze tak po świetach.. W sierpniu umówiłam sie z kolegą, z którym znalismy sie przez wspólnych znajomych..przez sławna nasza klasę.Półtora miesiaca wcześniej skończyłam ponad 6 letni zwiazek,który był toksyczny i często bardzo raniacy. Nie wiedziałam jak bardzo mnie zmienił... Zgodziłam sie na spotkanie z Grzesiem pamiętajac Go jako sympatycznego człowieka i pewnie by zapomniec o byłym.. i stało sie coś niesamowitego...nie wierze w miłośc od pierwszego wejrzenia, nie angazuję sie w przelotne zwiazki- mójego pierwszego chłopalka poznałam na 1 roku studiów. Byłam podobno nie do zdobycia...-piszę to by podkreslic , iz to co sie stało ,to jak zaiskrzyło miedzy mna a Grzeskiem to nie miłostka by zapomniec. Nie chce nikogo urazić,ja nie należę do łatwo kochliwych osób..a tu ...poczułam, ze to właśnie to..że to właśnie ten człowiek.i uwierzcie , że on miał tak samo.Jesteśmy do siebie bardzo podobni, mysleliśmy i mówilismy czasem to samow tym samym momencie...i przepadliśmy..po 2 tygodniach Grzes musiał wyjechac do stanów do pracy, a ja mocno myslałam nad tym wszystkim.Chciałam byc sama po ciezkim zwiazku, odkryc siebie, poznać i ochłonąć. Bałam sie strasznie kolejnej porazki, nie wiedziałam co bedzie. Wszystko to szczerze mówiłam Grzesiowi. Odkrylismy sie przed soba niemal zupełnie.Wiedziałam ze i on sie boi.tez był mocno zraniony kiedyś.tez sie łatwo nie zakochuje i jest skryty.Ale otworzył się przede mną. Jego przyjaciel, rodzina nikt kto go znał nigdy nie widział go takiego.Byłam dla niego najwazniejsza.Lecz czesto doganiały mnie stare strachy z toksycznego związku. praktycznie po miesiącu zamieszkalismy razem.Przebywalismy niemal 24 h na dobe.Nagle po 2,5 miesiącu razem zaczęło sie psuć.Grześ miał bardzo duzo pracy, przychodził zmeczony, rozdrazniony i irytował sie na wszystko ....a ja...zamiast wspierac go ,zamknęłam sie i odpowiadałam atakiem.Domagałam sie uwagi itd...przepraszam, lecz łzy mi leca ze wstydu gdy to piszę..zachowałam sie egoistycznie i nie jak kochająca osoba.dzwoniłam późno w nocy,gdy chciał spac to ja cxhciałam rozmawiac......16 pazdziernika wyprowadziłam sie.nadal nic nie rozumiałam.zdaziałałay stare mechanizmy wyćwiczone w poprzednim zwiazku....odsuneliśmy sie od siebie,Grzes chcaiła odpocząć ja go meczyłam i tak do 6 listopada.kiedy powiedział koniec.spotkalismy sie jeszcze po tym 2 razy na spacerze,gdzie ja płacząć-bo to bolało próbowałam przekonac go bysmy nie kończyli ze soba.nie chciał.zalewałam go smsami,nawet przyszłam bez zapowiedzi dojego domu.w końcu napisałam zebysmy poczekali troche.tego samego dni poprosiłam jego siostre-nie znając jej zupełnie(w poprzednim zw starsza siostra ciągle sie wtrącała więc mam ogromną awersję),o spotkanie.przełamałam ten lęk.za jej rada nie odzywałam sie przez kilka dni...i gdy miałam odpuscic ,spotkałysmy sie jeszcze raz i zawiozła mnie do Grzesia.przez ten tydzien-do spotkania- nie mogłam spac,jeśc,musiałam brac leki nasenne.pierwszy raz w zyciu tak coś przeżywałam.G sie zgodził spróbować, a jest bardzo stanowczy i uparty. spotkalismy sie 2 dni póżniej , gdzy w końcu zasnełam.umówilismy sie do kina..a ja tak trzesłam sie ze strachu ze zwymiotowałam .G nie wiedział o tym.i nadal wciąż byłam nieprzytomna.po kinie umówiliśmy sie na niedzielny spacer,gdzy zadzwonił i powiedział ze nie moze przyjechać ja jeszcze spałam -była 13.srednio pamietam ten dzień.miałamja przyjechać autobusem ale zasnełam po jego telefonie.pokłociliśmy sie nie wiem juz sama o co...ale G powiedział dość.Następnego dnia umówilismy sieze przyjadedo niego i pogadamy -godzine.z tego zrobiły sie trzy i miał do mnie o to pretensje,ze nie moze wierzyc umowo ze mnął.to było 17. a do mnie w końcu dotarło co robie i wyprawiam..próbowałam przepraszać ,tłumaczyc sie .Poprosiłam nawet o pomoc jego przyjaciela ....choć nie wiedziałam,ze to potrafię.od tamtej rozmowy spotkalismy sie ze 2 -3 razy ale w okropny sposób.przychodziłam do niego bez zapowiedzi-pod wpływem takich emocji,ze ledwowy trzymywałam....mam świadomośc jak źle to wyglądało...jak furiatka i desperatkapostanowiłam poczekac aż sie sam odezwie na swieta-zadzwonił a zyczenia były a stylu,, koleżeńsko obojetnym\\\".bardzo chciałampodzielić się z nim opłatkiem-sprzątał dom bo 26 ma urodziny.w swoje urodziny nie chciałmnie iwidzieć-delikatniepytałam,chciał odpocząc.rozmawialismy ale rozmowa ty razem potoczyła sie w kierunku nas....gdzie znów powiedział nie i było niemiło:(( w jego urodziny..spotkaliśmy sie 27 .jak powiedział,,rozmawia ze mna bomi sie to należy....usłyszałam,że nie chce próbowac bo boi sie powtorki,nie wierzy,ze szansa jest własnie po to by móc naprawic to co sie zepsuło,ze jego uczucia sie zmieniły,....a niecały miesiąć wcześniej planowalismy kupno letniiej działki!!!! w tym wszystkim zmierzam do tego:jak pokazac mu,ze warto walczyc (dodam,że nie był w dłuzszym zwiazku niz 6 miesięcy a wiem,że ze mna chciał inaczej)sam wie,że to co miedzy nami sie zdarzyło było niezwykle... a teraz chce przyjaźni co i jak robić...nigdy nie walczyłam o kogoś i zrobiłam juz tyle błędów..... jak odzyskac zaufanie,jak rozkochac go znów w sobie? jak pomóc odnaleśc mu sens w tym zwiazku?? nie kochałam tak chyba nawet chłopakaz którym byłam 6 lat...a o takim marzyłam całe zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Moja historia jest jak koszmarna bajka...wybaczcie ,ze tak po świetach.. W sierpniu umówiłam sie z kolegą, z którym znalismy sie przez wspólnych znajomych..przez sławna nasza klasę.Półtora miesiaca wcześniej skończyłam ponad 6 letni zwiazek,który był toksyczny i często bardzo raniacy. Nie wiedziałam jak bardzo mnie zmienił... Zgodziłam sie na spotkanie z Grzesiem pamiętajac Go jako sympatycznego człowieka i pewnie by zapomniec o byłym.. i stało sie coś niesamowitego...nie wierze w miłośc od pierwszego wejrzenia, nie angazuję sie w przelotne zwiazki- mójego pierwszego chłopalka poznałam na 1 roku studiów. Byłam podobno nie do zdobycia...-piszę to by podkreslic , iz to co sie stało ,to jak zaiskrzyło miedzy mna a Grzeskiem to nie miłostka by zapomniec. Nie chce nikogo urazić,ja nie należę do łatwo kochliwych osób..a tu ...poczułam, ze to właśnie to..że to właśnie ten człowiek.i uwierzcie , że on miał tak samo.Jesteśmy do siebie bardzo podobni, mysleliśmy i mówilismy czasem to samow tym samym momencie...i przepadliśmy..po 2 tygodniach Grzes musiał wyjechac do stanów do pracy, a ja mocno myslałam nad tym wszystkim.Chciałam byc sama po ciezkim zwiazku, odkryc siebie, poznać i ochłonąć. Bałam sie strasznie kolejnej porazki, nie wiedziałam co bedzie. Wszystko to szczerze mówiłam Grzesiowi. Odkrylismy sie przed soba niemal zupełnie.Wiedziałam ze i on sie boi.tez był mocno zraniony kiedyś.tez sie łatwo nie zakochuje i jest skryty.Ale otworzył się przede mną. Jego przyjaciel, rodzina nikt kto go znał nigdy nie widział go takiego.Byłam dla niego najwazniejsza.Lecz czesto doganiały mnie stare strachy z toksycznego związku. praktycznie po miesiącu zamieszkalismy razem.Przebywalismy niemal 24 h na dobe.Nagle po 2,5 miesiącu razem zaczęło sie psuć.Grześ miał bardzo duzo pracy, przychodził zmeczony, rozdrazniony i irytował sie na wszystko ....a ja...zamiast wspierac go ,zamknęłam sie i odpowiadałam atakiem.Domagałam sie uwagi itd...przepraszam, lecz łzy mi leca ze wstydu gdy to piszę..zachowałam sie egoistycznie i nie jak kochająca osoba.dzwoniłam późno w nocy,gdy chciał spac to ja cxhciałam rozmawiac......16 pazdziernika wyprowadziłam sie.nadal nic nie rozumiałam.zdaziałałay stare mechanizmy wyćwiczone w poprzednim zwiazku....odsuneliśmy sie od siebie,Grzes chcaiła odpocząć ja go meczyłam i tak do 6 listopada.kiedy powiedział koniec.spotkalismy sie jeszcze po tym 2 razy na spacerze,gdzie ja płacząć-bo to bolało próbowałam przekonac go bysmy nie kończyli ze soba.nie chciał.zalewałam go smsami,nawet przyszłam bez zapowiedzi dojego domu.w końcu napisałam zebysmy poczekali troche.tego samego dni poprosiłam jego siostre-nie znając jej zupełnie(w poprzednim zw starsza siostra ciągle sie wtrącała więc mam ogromną awersję),o spotkanie.przełamałam ten lęk.za jej rada nie odzywałam sie przez kilka dni...i gdy miałam odpuscic ,spotkałysmy sie jeszcze raz i zawiozła mnie do Grzesia.przez ten tydzien-do spotkania- nie mogłam spac,jeśc,musiałam brac leki nasenne.pierwszy raz w zyciu tak coś przeżywałam.G sie zgodził spróbować, a jest bardzo stanowczy i uparty. spotkalismy sie 2 dni póżniej , gdzy w końcu zasnełam.umówilismy sie do kina..a ja tak trzesłam sie ze strachu ze zwymiotowałam .G nie wiedział o tym.i nadal wciąż byłam nieprzytomna.po kinie umówiliśmy sie na niedzielny spacer,gdzy zadzwonił i powiedział ze nie moze przyjechać ja jeszcze spałam -była 13.srednio pamietam ten dzień.miałamja przyjechać autobusem ale zasnełam po jego telefonie.pokłociliśmy sie nie wiem juz sama o co...ale G powiedział dość.Następnego dnia umówilismy sieze przyjadedo niego i pogadamy -godzine.z tego zrobiły sie trzy i miał do mnie o to pretensje,ze nie moze wierzyc umowo ze mnął.to było 17. a do mnie w końcu dotarło co robie i wyprawiam..próbowałam przepraszać ,tłumaczyc sie .Poprosiłam nawet o pomoc jego przyjaciela ....choć nie wiedziałam,ze to potrafię.od tamtej rozmowy spotkalismy sie ze 2 -3 razy ale w okropny sposób.przychodziłam do niego bez zapowiedzi-pod wpływem takich emocji,ze ledwowy trzymywałam....mam świadomośc jak źle to wyglądało...jak furiatka i desperatkapostanowiłam poczekac aż sie sam odezwie na swieta-zadzwonił a zyczenia były a stylu,, koleżeńsko obojetnym\\\".bardzo chciałampodzielić się z nim opłatkiem-sprzątał dom bo 26 ma urodziny.w swoje urodziny nie chciałmnie iwidzieć-delikatniepytałam,chciał odpocząc.rozmawialismy ale rozmowa ty razem potoczyła sie w kierunku nas....gdzie znów powiedział nie i było niemiło:(( w jego urodziny..spotkaliśmy sie 27 .jak powiedział,,rozmawia ze mna bomi sie to należy....usłyszałam,że nie chce próbowac bo boi sie powtorki,nie wierzy,ze szansa jest własnie po to by móc naprawic to co sie zepsuło,ze jego uczucia sie zmieniły,....a niecały miesiąć wcześniej planowalismy kupno letniiej działki!!!! w tym wszystkim zmierzam do tego:jak pokazac mu,ze warto walczyc (dodam,że nie był w dłuzszym zwiazku niz 6 miesięcy a wiem,że ze mna chciał inaczej)sam wie,że to co miedzy nami sie zdarzyło było niezwykle... a teraz chce przyjaźni co i jak robić...nigdy nie walczyłam o kogoś i zrobiłam juz tyle błędów..... jak odzyskac zaufanie,jak rozkochac go znów w sobie? jak pomóc odnaleśc mu sens w tym zwiazku?? nie kochałam tak chyba nawet chłopakaz którym byłam 6 lat...a o takim marzyłam całe zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Moja historia jest jak koszmarna bajka...wybaczcie ,ze tak po świetach.. W sierpniu umówiłam sie z kolegą, z którym znalismy sie przez wspólnych znajomych..przez sławna nasza klasę.Półtora miesiaca wcześniej skończyłam ponad 6 letni zwiazek,który był toksyczny i często bardzo raniacy. Nie wiedziałam jak bardzo mnie zmienił... Zgodziłam sie na spotkanie z Grzesiem pamiętajac Go jako sympatycznego człowieka i pewnie by zapomniec o byłym.. i stało sie coś niesamowitego...nie wierze w miłośc od pierwszego wejrzenia, nie angazuję sie w przelotne zwiazki- mójego pierwszego chłopalka poznałam na 1 roku studiów. Byłam podobno nie do zdobycia...-piszę to by podkreslic , iz to co sie stało ,to jak zaiskrzyło miedzy mna a Grzeskiem to nie miłostka by zapomniec. Nie chce nikogo urazić,ja nie należę do łatwo kochliwych osób..a tu ...poczułam, ze to właśnie to..że to właśnie ten człowiek.i uwierzcie , że on miał tak samo.Jesteśmy do siebie bardzo podobni, mysleliśmy i mówilismy czasem to samow tym samym momencie...i przepadliśmy..po 2 tygodniach Grzes musiał wyjechac do stanów do pracy, a ja mocno myslałam nad tym wszystkim.Chciałam byc sama po ciezkim zwiazku, odkryc siebie, poznać i ochłonąć. Bałam sie strasznie kolejnej porazki, nie wiedziałam co bedzie. Wszystko to szczerze mówiłam Grzesiowi. Odkrylismy sie przed soba niemal zupełnie.Wiedziałam ze i on sie boi.tez był mocno zraniony kiedyś.tez sie łatwo nie zakochuje i jest skryty.Ale otworzył się przede mną. Jego przyjaciel, rodzina nikt kto go znał nigdy nie widział go takiego.Byłam dla niego najwazniejsza.Lecz czesto doganiały mnie stare strachy z toksycznego związku. praktycznie po miesiącu zamieszkalismy razem.Przebywalismy niemal 24 h na dobe.Nagle po 2,5 miesiącu razem zaczęło sie psuć.Grześ miał bardzo duzo pracy, przychodził zmeczony, rozdrazniony i irytował sie na wszystko ....a ja...zamiast wspierac go ,zamknęłam sie i odpowiadałam atakiem.Domagałam sie uwagi itd...przepraszam, lecz łzy mi leca ze wstydu gdy to piszę..zachowałam sie egoistycznie i nie jak kochająca osoba.dzwoniłam późno w nocy,gdy chciał spac to ja cxhciałam rozmawiac......16 pazdziernika wyprowadziłam sie.nadal nic nie rozumiałam.zdaziałałay stare mechanizmy wyćwiczone w poprzednim zwiazku....odsuneliśmy sie od siebie,Grzes chcaiła odpocząć ja go meczyłam i tak do 6 listopada.kiedy powiedział koniec.spotkalismy sie jeszcze po tym 2 razy na spacerze,gdzie ja płacząć-bo to bolało próbowałam przekonac go bysmy nie kończyli ze soba.nie chciał.zalewałam go smsami,nawet przyszłam bez zapowiedzi dojego domu.w końcu napisałam zebysmy poczekali troche.tego samego dni poprosiłam jego siostre-nie znając jej zupełnie(w poprzednim zw starsza siostra ciągle sie wtrącała więc mam ogromną awersję),o spotkanie.przełamałam ten lęk.za jej rada nie odzywałam sie przez kilka dni...i gdy miałam odpuscic ,spotkałysmy sie jeszcze raz i zawiozła mnie do Grzesia.przez ten tydzien-do spotkania- nie mogłam spac,jeśc,musiałam brac leki nasenne.pierwszy raz w zyciu tak coś przeżywałam.G sie zgodził spróbować, a jest bardzo stanowczy i uparty. spotkalismy sie 2 dni póżniej , gdzy w końcu zasnełam.umówilismy sie do kina..a ja tak trzesłam sie ze strachu ze zwymiotowałam .G nie wiedział o tym.i nadal wciąż byłam nieprzytomna.po kinie umówiliśmy sie na niedzielny spacer,gdzy zadzwonił i powiedział ze nie moze przyjechać ja jeszcze spałam -była 13.srednio pamietam ten dzień.miałamja przyjechać autobusem ale zasnełam po jego telefonie.pokłociliśmy sie nie wiem juz sama o co...ale G powiedział dość.Następnego dnia umówilismy sieze przyjadedo niego i pogadamy -godzine.z tego zrobiły sie trzy i miał do mnie o to pretensje,ze nie moze wierzyc umowo ze mnął.to było 17. a do mnie w końcu dotarło co robie i wyprawiam..próbowałam przepraszać ,tłumaczyc sie .Poprosiłam nawet o pomoc jego przyjaciela ....choć nie wiedziałam,ze to potrafię.od tamtej rozmowy spotkalismy sie ze 2 -3 razy ale w okropny sposób.przychodziłam do niego bez zapowiedzi-pod wpływem takich emocji,ze ledwowy trzymywałam....mam świadomośc jak źle to wyglądało...jak furiatka i desperatkapostanowiłam poczekac aż sie sam odezwie na swieta-zadzwonił a zyczenia były a stylu,, koleżeńsko obojetnym\\\".bardzo chciałampodzielić się z nim opłatkiem-sprzątał dom bo 26 ma urodziny.w swoje urodziny nie chciałmnie iwidzieć-delikatniepytałam,chciał odpocząc.rozmawialismy ale rozmowa ty razem potoczyła sie w kierunku nas....gdzie znów powiedział nie i było niemiło:(( w jego urodziny..spotkaliśmy sie 27 .jak powiedział,,rozmawia ze mna bomi sie to należy....usłyszałam,że nie chce próbowac bo boi sie powtorki,nie wierzy,ze szansa jest własnie po to by móc naprawic to co sie zepsuło,ze jego uczucia sie zmieniły,....a niecały miesiąć wcześniej planowalismy kupno letniiej działki!!!! w tym wszystkim zmierzam do tego:jak pokazac mu,ze warto walczyc (dodam,że nie był w dłuzszym zwiazku niz 6 miesięcy a wiem,że ze mna chciał inaczej)sam wie,że to co miedzy nami sie zdarzyło było niezwykle... a teraz chce przyjaźni co i jak robić...nigdy nie walczyłam o kogoś i zrobiłam juz tyle błędów..... jak odzyskac zaufanie,jak rozkochac go znów w sobie? jak pomóc odnaleśc mu sens w tym zwiazku?? nie kochałam tak chyba nawet chłopakaz którym byłam 6 lat...a o takim marzyłam całe zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malanadzieja (tak na szybko i krótko w pracy jestem..) Bez urazy piszesz strasznie chaotycznie, ale rozumiem twoja sytuację i twój problem. Cóż ja mogę ci napisać? Jeżeli cofniesz kilka postów do tyłu przeczytasz, jakie porady udzielałem innym użytkownikom..powtarzam to jak mantrę... Cierpliwość, Cierpliwość , Cierpliwość...Popełniłaś kilka błędów i tu muszę się przyznać przed tobą szczerze, ja też je popełniłem. Nie spotykaj się z nim, bynajmniej też przestań pisać... Pomyśl co osiągniesz swoim postępowaniem? Nic. Jeszcze bardziej go zniechęcasz do siebie. Pytasz co zrobić by go odzyskać..Zerwij kontakt, spotykaj się z kimś innym, nie przyjaźń się z nim ( nie teraz) bo nie zależy ci na przyjaźni a na czymś więcej prawda? Człowiek ma dziwną naturę ale doceniać zaczyna coś , co traci... Wiem że ty poszukujesz innych porad, ja też byłem tak szalenie zakochany w swojej ex i każdy kto umówił mi urwaniu kontaktu to ja je po prostu ignorowałem , kto wspierał nadzieją tego wręcz uwielbiałem :).... Aha, twoje objawy wyglądają bardzo poważnie , radzę poważnie udać się na wizytę do specjalisty... Pozdrawiam , jak wrócę z pracy albo znajdę chwilkę po śniadaniu to napiszę ci coś więcej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczkaaaaaa
Eh, ze mna w Wigilie chlopak zewal bylismy ze soba bardzo krotko, olewalam go, bo wiedzialam m in od jego znajomych ze mu zalezy, dlatego bylam zbyt pewna siebie. No a to wszystko moje zachowanie zlozylo sie z tym , ze odnowil sie mu kontakt z jego byla. uwaza ze ja koicha, ale ja wiem ze to toksyczny zwiazek i raczej przyzwyczajenie wiem, bo na tyle go poznalam ze jestem tego pewna. Niby sie przyjaznimy, rozmawiamy na gadu, jednak sprawa jest swieza i on chyba sam nie byl pewien niczego , mial metlik w glowie. Zapowiedzialam juz przyjaźń , jest ok, dzieki temu sie do mnie bardziej jeszcze przekonal. Jednak chcialabym, zeby to co bylo kiedys wrocilo, zrozumialam swoj blad. NIe chce sie narzucac, chce tylko miec kontakt tak, zeby o mnie nie zapomnial. Chce zeby znow do mnie cos poczul, ale chce to zrobic dyskretnie, poniewaz jesli tym razem co watpie udaloby mu sie z byla to chce moc byc jego przyjaciolka. Co radzicie? A propos, ostatnio po zerwaniu on sie do mnie pierwszy odezwal ... czesto widze ze jest na gg , nie wiem czy sie odzywac boje sie. Poradzcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
majeczkaaaaaa nie wiem czy masz do końca świadomość tego czym jest toksyczny związek , bo z całą pewnością przyzwyczajenie to nie jest syndrom toksycznego związku...prawda? Nie chcesz sie narzucać i robisz co najmniej słusznie, byliście chyba jednak ze sobą bardzo krótko , mam rację? hmmm, może słusznie przygrać rolę koleżanki w twoim wypadku? Może zaproponuj mu , wspólną imprezę- kino- wyjście do pubu? Tylko broń Boże, nie traktuj tego jak randkę - o tak miłe spędzenie wieczoru, nie musisz mu udowadniać chyba jak było z tobą w związku bo on już zdążył się do tego przekonać nie raz, i nie dwa...Jeżeli masz w sobie na tyle siły, by przezwyciężyć u niego siłe przyzwyczajenia to walcz o niego , pamiętaj jednak że to jedno z najsilniejszych ludzkich uczuć...Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... Tak pisze bardzo chaotycznie i przepraszam,ze w tylu wyświetleniach... chaos powstał z nadmiaru tresci, tyle mozna opisac sytuacji i przypadków.Popełniłam mase błędów i chodzedo ,,specjalisty \" gdy uswiadomiłam sobie co robie i jak trace osobe o której marzyłam całe życie...Toksyczny zwiazek nauczyłmnie samodestrukcji i choc G próbował (mało bo krótko) mnie wyciagnac to trudno mi to przychodziło....zrozumiałam błedy troche za późno. G chce sie przyjaźnic lecz nic wiecej...tak mówi teraz. Może to fałszywa nadzieja ale mówił tak wcześniej i zgodził sie spróbować choc trwało to 2 dni...ból,żal,strata ..walka uczuc z rozumem ...ciezko mi sie z tym ogarnąć. Potrafie zerwac kontakt...czekać(nie wiedziałam,ze jestem zdolna do tego) ale bardzo boje sie ,ze im dalej tym on bardziej przyzwyczai sie do stanu koleżeństwa i nie bedzie chciał wiecej.Nie jest ,,typowym\" chłopakiem. Wiem ,wiem... moge gdybać i rozmyslac itd...Niestety jest tak,że gdy chłopak pozegna dziewczyne to ma ona malusienkie szanse na powrót...ALE MOZE KTOS Z WAS ZNA SPOSÓB NA TO? ściskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×