Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Rionka

Będziemy rodzicami, nasze małżeństwo się sypie...

Polecane posty

8 lat wspólnego życia, w tym cztery - małżeństwa, życia zgodnego, bez burz, bez rozstań, bez kryzysów. Dobra praca, wakacje za granicą, narty, w najbliższych planach kupno wymarzonego domu. 8 lat sielanki i stabilizacji na tle innych związków... 2 miesiące od kiedy dowiedzieliśmy się, że udało się za już pierwszym razem i zostaniemy rodzicami po wspólnie podjętej decyzji.... 2 miesiące od chwili gdy on prawie przestał wracać z pracy tłumacząc to kolejnymi ważnym projektami, delegacjami, kiedy zapominał zadzwonić, oddzwonić, nie ma czasu na rozmowę, montaż anteny, na to by zapoznać się w jakiej szafce w naszym wynajmowanym od 2 miesięcy mieszkaniu znajduje się kawa... 4 dni od momentu, gdy dowiedziałam się, że ON ma wątpliwości co do łączącego nas uczucia, co do planów do domu, naszej przyszłości. Za nami weekend w górach, który miał nam pomóc. Nie pomógł. Natomiast usłyszałam o jego planach kupna motocyklu, quada, wyjazdu na narty w Alpy jeszcze w tym sezonie, wyjazdu, na który ja w mym stanie nie mogę sobie pozwolić... ON ON ON... Nie powiedział mi wszystkiego, sam przyznał, że nie potrafi. Ja nie potrafię wybiec w przyszłość dalej niż do kolejnego weekendu. Omamiona ostatnimi ośmioma latami wciąż nie mogę uwierzyć, że tak mnie zawiódł w tak ważnej chwili. Nie potrafię, choć bardzo pragnę zebrać siły na to by budować wszystko odnowa, we dwójkę - ja i moje dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rionka, nie martw sie ! Bedzie dobrze.To co robi Twoj facet to nic nienormalnego.Zwyczajnie sie przestraszyl.Co innego , planowac dziecko , rozmawiac o nim, o co innego fakt dokonany:) Tak juz Ci mezczyzni sa skonstruowani.Stad jego plany o kupnie motocykla itd.Dla niego to symbol mlodosci i wolnosci.Dziecko ogranicza, i w pierwszym \"odruchu\" moze stwarzac wrazenie, konca.Konca czego? Ehh, wolnosci, przede wszystkim.Do tego mysli, ze bedzie ojcem, nowe obowiazki, tyle rzeczy juz nie wypada, a dusza sie rwie:) Nie martw sie dziewczyno, on to przegryzie i bedzie ok!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo mi przykro:-( ale mam nadzieje ze uda wam sie na nowo porozumiec Moze on boi sie odpowiedzialnosci ktora wiaze sie z tym ze zostaniecie rodzicami i dlatego sie od ciebie odsuwa Z drugiej strony piszesz ze obydwoje chcieliscie dziecka Chcialabym cie jakos podniesc na duchu ale nie potrafie nie znam was i waszego zwiazku Porozmawiajcie jeszcze i zapytaj jak widzi wasza dalsza przyszlosc Moze uda wam sie na nowo stworzyc to co on zburzyl jesli jednak sie nie ulozy to zycze sily i powodzenia❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bądż silna dla dziecka
To trudna sytuacja i szczerze współczuję. Nie do końca zgodze się z tym, ze coś przerosło faceta, który wspólnie z żoną podjął decyzję o powiększeniu rodziny, o powołaniu do zycia ich wspólnego dziecka. Ja również mam podobny staż w związku z moim męzem, w sumie 9 lat razem i ponad 3 po slubie, również jestem w ciąży, także po wspólnie podjętej decyzji. Ale mój mąz nie znika, nie pracuje dłużej i więcej, wspiera mnie, nie ma tez watpliwości co do uczuć, bo powtarza mi co jakiś czas, ze mnie kocha, głaszcze brzuch i tak samo jak ja oczekuje naszego dziecka. Oczywiście ma obawy, w końcu to całkowity przewrót w życiu, nowa sytuacja, z której nie ma odwrotu. Ja też mam obawy. Ale rozmawiamy i nieśmiało planujemy co będzie, planujemy kupno większego samochodu, by można było z dzieckiem podróżować. Postawa męza autorki jest dziwna, zważywszy na okoliczności i na dotychczasową sytuację (dobrą). Wydaje mi się, że do waszego związku wkradł się powazny kryzys. Nie szukałabym tu jako przyczyny innej kobiety. Być może autorka odkąd jest w ciaży przestała zwracac uwage na potrzeby męża, może za bardzo skupia się na sobie i swoim stanie. Może zbyt mało uwagi mu poświęca. Nie napisała w poście jaki ona ma stosunek do ślubnego ... a to ważne. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Życzę dużo wiary i siły ... ale szukanie powodów sytuacji niestety nalezy do autorki, tu może uzyskać jedynie wskazówki, albo dobre słowo (choć jakieś "szumowinki forumowe" mogą jeszcze po niej pojechać. Ja polecam szczerą do bólu rozmowę, ale zanim to nastapi ... analizę tego, jak autorka traktuje męża i jego potrzeby (nie fizyczne - do zbyt powierzchowne; facet potrzebuje tak samo zainteresowania jego sprawami, jak kobieta i zrozumienia). Autorko - czy próbowałaś rozmawiać i zrozumieć ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nananananana
wydaje mi sie ,ze Twoj facet zwyczajnie ma dosc juz bycia z Toba,wszystkie opisane sygnaly o tym swiadcza,nie jest z Toba szczesliwy,zakochany facet zachowuje sie zupelnie na odwrot przykro mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NataliaM
Wiesz co,teraz mozesz zawierzyc Twoje małżeństwo Bogu,on anaprawde dziala cuda. Moja przyjaciolka jest corka rodzicow ,ktorym podobnie jak Tobe sie ukladalo,potem jednak jej ojciec nie chcial i nie dojrzal,mama cale zycie go kochala,ale on wybral zycie gowniarza...teraz ma czterdziesci pare lat i dziewczyne w wieku mojej przycjaciolki. Wiedz ze nie musi tak byc ,na sile go nie zmienisz,ani on Ciebie,szacunek i milosc mimo wszystko sa trudnym ,ale najlepszym rozwiazanie ,jak w kazdym malzenstwie. Sa rekolekcje dla malzenstw,na ktoe raz w zyciu mozn pojechac,nawet jesli sie nie chodziclodo kosciola. Wszystkie malzenstwa wracaja z tamtad na nowo odkryte,zakochani ludzi nie w sobie i swoich wyobrazeniach,ale w tym co w drugim czlowieku najpiekniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak go zrozumieć skoro ciągle nie ma go w domu? Czy roztrząsać sprawy dotyczącej naszej przyszłości przez telefon? Skoro on, jak sam twierdzi, nie jest w stanie powiedzieć mi wszystkiego? Być może jest inna kobieta. Ale to nie ma dla mnie większego znaczenia. To, co już dotychczas zrobił mnie i naszemu dziecku zraniło mnie dostatecznie. Żyję w permanentnym stresie, w mojej głowie rodzą różne scenariusze…w zasadzie jestem gotowa na każdy. Byle tylko wyrwać się z tego stanu zawieszenia. Nie twierdzę, że jestem bez winy. Oboje dużo pracowaliśmy, nie było czasu, by szczególnie pielęgnować uczucia. Ale jeszcze 4 miesiące temu nie przyszłoby mi do głowy, że nasz związek znalazł się w kryzysie. Spędziliśmy cudowny urlop; szukaliśmy wymarzonego domu (liczyliśmy się z kredytem na co najmniej 20 lat!!), snuliśmy plany na przyszłość... Wiadomość o ciąży nie była zaskoczeniem. Decyzja o dziecku była wspólna! Tym gorzej jest mi to wszystko „przełknąć”. Odrzucenie w takim momencie bardzo boli. Nie wiem czy kiedykolwiek zapomnę to, co to teraz przeżywam. Jakkolwiek potoczą się losy naszego związku. Mam nadzieję, że nie wpłynie to na zdrowie dziecka. Chciałabym odciąć się od tego dla jego dobra, ale nie jestem w stanie. Sypie się wszystko, czym do tej pory żyłam. Dziękuję szybki odzew, za słowa wsparcia i te gorzkie też. Z tego, że nie jest dobrze zdaję sobie sprawę i nie mam złudzeń. Znalazłam się w sytuacji, z której na razie nie potrafię wybrnąć. Musiałam to z siebie wyrzucić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Roinko-> niektorzy w to wierza inni sie z tego smieja...Padło tu takie stwierdzenia ze po 7 latach małzenstwa czesto jest kryzys uczuc... Nie wiem czy to regula ..chce wierzyc ze nie.. Miesiac temu mialam 9 rocznice slubu.Było pieknie:) W ubieglym roku o tej porze bylo bardzo zle...myslalam ze nie przetrwamy.Nie moglismy sie wogole porozumiec,dogadac...myslalam ze to koniec ze nie ma juz co ratowac.. Dzis jestem szczseliwa i ciesze sie ze zadne z nas nie poczynilo raoptownych krokow i takiej decyzji nie podjeło.Zaczelismy rozmwiac.Spedzac wiecej czasu wspolnie. U mnie tez jest tak ze firma i zalatany maz.... Ale jakos ten pierwszy wielki kryzys za nami.Postanowilismy nawet ze chcemy jeszce jedno nasze wspolne dziecko...tylko juz tyle czekamy :(..ale nie poddajemy sie:) Wierze ze i Wy sie dogadacie...Moze jest tak jak dziewczyny pisza ze wpadl w panike....Nie przejmuj sie tym motorem itp.Ja to tez wciaz słysze:)Oni sa jak dzieci...faceci to gadzeciarze i uwilbiaja zabawki-a jeszce jak ich na nie stac to masakara:)... Musisz poprostu sprowokowac powazna rozmowe z nim-chocby nie wiem co.To takze Jego dziecko i wspolna decyzja -zadna wpadka. Jasno i otwarcie musicie swoje oczekiwania od siebie wyrazac. Ale musi miec swiadomosc ze potem nie ma juz odwrotu a alpy i wszystkie motory tego swiata nie zastapia tego spojrzenia i tej miłosci jaka to dziecko Go obdarzy.My kobiety mamy te miłosc wewenetrzana w sobie a Oni musza sie jej dopiero uczyc.Nasza rola polega na tym zeby ich do tego przygotowac. Nie znam ani Ciebie ani Twojego M ani jakie macie relacje.Ale skoro było az tak pieknie to nagle nie moze sie wszystko skonczyc. Ale skoro podejrzewasz ze jest inna to nie moglo byc az tak pieknie.Poza tym cholera po co mu wtedy dziecko z Toba?? Licze ze to wszystko da sie jeszcze spokojnie odkrecic bo zadne decyzje nie zapadly jeszcre. Teraz nie powinnas sie denerwowac w Twoim stanie i On to tez powinien wiedziec.Wiec czym szybciej to wyjasnicie tym lepiej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Olinku, bardzo pozytywna jest twoja historia :) Wiem, musze poznać prawdę. Pracuję nad tym od kilku dni. Czuję się w obowiązku móc wytłumaczyć dziecku, dlaczego rodzice rozstali się po długich latach bycia z sobą, jeszcze zanim się urodziło. Jeśli dojdzie do rozstania… Niektóre osoby pytały czy czasem nie za bardzo skoncentrowałam się na sobie po zajściu w ciążę. Nie jest tak; pracuję normalnie, nie miewałam huśtawek nastrojów, do tej pory czułam się super (dni kiedy miałam mdłości mogę policzyć na palcach jednej ręki)… Ciąża w żaden sposób nie wpłynęła na tryb naszego dotychczasowego życia. Nie wiem czy jest inna kobieta. To tylko jeden z moich czarnych scenariuszy. Jeśli tak, nie będę raczej rywalizować z osobą, która tak zawojowała sercem żonatego faceta, któremu za pół roku urodzi się dziecko. To żałosne… Jeśli jest inna przyczyna – faktycznie kryzys o podłożu, które ciężko mi teraz zdefiniować, faktem jest, żeby móc cokolwiek między nami naprawić, muszą tego chcieć równie mocno dwie strony. Na razie nie potrafię tego dostrzec w jego zachowaniu. Ja też nie wiem czy będę umiała wybaczyć wszystko, co do tej pory się wydarzyło. Nie chcę być dodatkiem do jego życia. Gadzety gadzetami, ale boli mnie, że ja, Dziecko, zapewnienie nam dachu nad głową… to wszystko przestało się dla niego liczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja zawsze stawiam na szczerą, spokojną i kulturalną rozmowę. Powiedz mu, że musi z tobą szczerze porozmawiać, ponieważ takie niedomówienia i jego zachowanie sprawia ci przykrość oraz powoduje stres, a dziecko teraz bardzo ważne, że chcesz wiedzieć co go dręczy, bo nadal jest dla ciebie bardzo ważny itd. Wysłuchaj jego racji, opowiedz mu o swoich obawach i może coś razem zdecydujecie - jakiś kompromis. Wprawdzie my nie jesteśmy 7 lat po ślubie, ale też niedawno mieliśmy nie ciekawy okres - nam pomogła tylko rozmowa, choć było ciężko przez to przebrnąć. Trzymam za was kciuki 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten weekend prawdopodobnie zadecyduje o losach naszego związku. Obiecał mi pełną prawdę, absolutną szczerość, mimo że to będzie dla mnie bardziej bolesne niż się tego spodziewam. Trudno, spodziewam się już wszystkiego, ale nie jestem w stanie dłużej tak żyć… Dodał, że to on zawinił, tylko on i liczy się z tym, że po tej rozmowie nastąpi prawdopodobnie koniec naszego związku. Że to ja o tym zadecyduję. Cholernie boję się tego, co być może nastąpi. Na razie nie wyobrażam sobie życia bez niego. Ale nie wyobrażam sobie też życia z nim, jeśli faktycznie zawiódł na całej linii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojejku tak ci wspolczuje
To brzmi jak przyznanie sie do zdrady. Moze sie okazac, ze chce ci powiedziec, ze cie zdradzil jednorazowo lub ze kocha tego kogos. Przygotuj sie na najgorsze i pamietaj ze potrzebna jest klasa. Tzn. najlepiej nie pokazuj mu jak to cierpisz, nie wpadaj w panike przy nim, nie blagaj itd. Poprostu przyjmij to z godnoscia, powiedz jak glupio postapil, ze droga wolna (niech czuje ze masz do siebie szacunek i nie chcesz z nim byc za wszelka cene). Moze sie okazac, ze nawet jak odejdzie, wroci po kilku dniach i bedzie zalowal. Duzo zalezy od twojego zachowania, ale oczywiscie nie wszystko. Jestem z Toba i zycze ci wszystkiego naj i tego, zebys ty objela paleczke waszego zwiazku a facet zrozumial swoj blad

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bidulko
Życzę ci więc dużo siły, żeby przebrnąć przez tą wątpliwą przyjemność. Nie ułatwiaj mu tez niczego. Skoro on zawinił, niech sam - po męsku rozpocznie rozmowę, a najlepiej niech on mówi, a ty wysłuchaj. W zależności od tego co ci powie, zapewne będziesz wiedziała ewentualnie, co robić. NIe działaj tez pod wpływem emocji. Jestes już nastawiona na najgorsze, pomyśl więc że gorzej już być nie może, bo zdaje się sięgnęłaś tzw. dna. Może być tylko lepiej, jakiś czas pod górkę, a potem wyjdziesz na prostą. I wbrew wszystkiemu powiem ci, ze inna kobieta nie byłaby najgorszym scenariuszem tej rozmowy, o ile doszło tylko do jakiegoś epizodu, z którym mąż nie może sobie poradzić (w końcu powiedział, że od ciebie będzie zalezało, co dalej z wami). Najgorsze w tym wszystkim byłoby to, gdyby on nagle odkrył, ze nie kocha cię już na tyle mocno, by walczyć o waszą rodzinę, albo gdyby okazało się, ze pokochał kogoś (choć to przeczyłoby temu, co ci powiedział - że ty zadecydujesz). Jeśli jest w nim uczucie do ciebie, a zbłądził ... to macie szansę. Nie będzie łatwo, bo na pewno przejdziesz przez łzy i tę okrutną cięzkość na sercu. Ale coś co już się stało jak widać, to się nie odstanie. A ty musisz być silna, silniejsza od kogokolwiek, bo nosisz pod sercem maleńką istotkę, która pokocha cię bezinteresownie i na pewno da ci wiele radości. W chwili słabości myśl o tym dziecku ... jakby nie patrzył narodziło się z miłości. Kryzys przyszedł po tym ... więc jest szansa, ze to tylko (TAK! TYLKO) zdrada fizyczna i nic więcej. To okrutne i trudne, ale do przejścia. Wiem co mówię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, muszę się przygotować na najgorsze. Chciałabym się zachować z godnością. Ale muszę też wiedzieć, co się stało, co jest przyczyną… Czuję się zraniona i kocham go mimo wszystko, ale jeśli w wyniku tego co usłyszę uznam, że nie ma sensu ciągąć czegoś, co nie ma szans, zrezygnuję. Nie potrafię żyć w fikcji, to dlatego zależy mi by rozstrzygnąć o wszystkim jak najszybciej... Nie wiem jak przeżyję tych kilka dni do weekendu, ale musimy faktycznie mieć czas na wszystko, na rozmowę, na przemyślenia, na ostateczne rozstrzygnięcia. Tego nie da się załatwić w przelocie pomiędzy jedną a drugą dniówką, na godzinę przez snem, po męczącym dniu w pracy… Dziękuję za wszystkie słowa skierowane do mnie. To dla mnie bardzo ważne. Dzięki temu, że piszę o moich bolączkach jakoś trwam przy zdrowych zmysłach… Na pewno się odezwę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj po raz pierwszy od długich tygodni śmiałam się i śpiewam na głos piosenkę wracając samochodem z pracy. A dziś takie piękne słońce zaświeciło nad górami :) I pomyślałam sobie, że dobrze się stało, jak się stało i cieszę się na tę sobotę, bo będę mogła zakończyć ten koszmarny etap w życiu i być może zacząć nowe. Dziecko jest najlepszym co mogło mnie teraz spotkać, zrozumiałam że ono jest najważniejsze i wstąpiły we mnie niesamowite pokłady energii i pozytywnej energii. Zrobię wszystko dla jego szczęścia. Nie ma we mnie złości, zawiści. Jest ból, ale wiem że dam sobie z nim radę… Chyba za bardzo to przeżywałam, takiej burzy emocji nie widzę u niego. A to przecież nie ja zawiniłam. Dawałam mu z siebie wszystko, co miałam i chyba faktycznie głównie to ja pchałam ten związek do przodu… przynajmniej w ostatnim czasie. A on przyjmował to wszystko– brał co dawałam i uważał za naturalne, że jego praca jest bardziej absorbująca, ważniejsza, usprawiedliwia nieobecność w naszym życiu… Na moje sugestie, by mniej pracować reagował zniecierpliwieniem… I tak doszło do sytuacji, gdy łączyły nas tylko rozmowy o pracy i układanie grafiku na najbliższy weekend, kiedy to odwiedziny u znajomych, rodziców, impreza, sporadycznie wyjazd….Zatraciliśmy gdzieś bliskość, która kiedyś między nami była. A kiedyś było naprawdę pięknie…. Ale mniejsza z ocenami jakości/ nijakości naszych relacji... Na to mogę silić się po sobocie i obiecanej mi szczerej rozmowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Generalnie jednak cieszę się na zmiany, jakie w związku z tym nastąpią. Bo niewątpliwie nastąpią. Już nie pozwolę się zbyć stwierdzeniem, że on nie jest gotowy, by mi wszystko powiedzieć. To jak długo mam czekać i tkwić w tej matni??!! Widać dla niego ważniejsze są jego dylematy egzystencjalne (sercowe?) niż moje uczucia i harmonijny rozwój naszego maleństwa… Smutny to bardzo fakt, kiedyś zdystansować się i zobaczyć w osobie która była całym twoim światem egoistę i dzieciaka… Do cholery to nie on jest ofiarą, a lada moment będzie żądał ode mnie współczucia… Jakie to wszystko typowe i śmieszne. Przeczuwając najgorsze (?) czytałam dużo w ostatnim czasie wyznań zdradzanych. Te historie są bardzo do siebie podobne, a łączy je najczęściej to, że jedna strona poświęca się całkowicie i cierpi, a druga strona miast wdzięczności i żalu za grzechy odchodzi bądź co gorsza zostaje i obwinia zdradzaną za niepowodzenia życiowe lub w najlepsze zdradza. Większość historii ma niestety taki finał… Kocham go nadal, ciężko przekreślić osiem lat życia przyporządkowanego tylko jednej osobie, ale…. kocham człowieka jakim był kiedyś, a tego kim się stał – zaczynam nienawidzić… Nie, nie nienawidzić. Taki, jaki jest teraz jest mi obcy. Niezależnie od tego jakie motywy kierują jego zachowaniem – wypalenie się, żal za grzechy, poczucie krzywdy, jaką wyrządza mnie i dziecku czy niechęć do mnie i naszego życia… Nie mam zamiaru walczyć za wszelką cenę. Bo ten koszt na pewno poniosłabym ja, i jeszcze dziecko… Cieszę się, że w sumie dawkuje mi tę „prawdę”. Dzięki temu mogłam sobie wszystko przemyśleć i jak widać nawet nabrać pewnego dystansu, co jeszcze przedwczoraj wydawało się niemożliwe. W dodatku jest od czwartku w delegacji /raczej w delegacji, a nie z kochanką, a nawet jeśli nie, to jakoś mnie to nie wzrusza specjalnie/ ; wraca dopiero w sobotę na „ostateczne starcie”. To dobrze, bo czekanie na jego wiecznie przedłużające się powroty z pracy jedynie mąciło mój ciężko wypracowywany spokój. I jeszcze nie mogłam się oprzeć seksowi z nim, co nie napawało mnie dumą. A tak i on i ja będziemy mogli wszystko spokojnie przeanalizować i może łatwiej przez wszystko przebrnąć… Wiem, że będę mieć wsparcie w rodzicach i przyjaciółce. Mam zamiar kupić mieszkanie w moim rodzinnym mieście, uciec z miasta, w którym obecnie mieszkamy i pracujemy i w którym chcieliśmy kupić dom. To chyba faktycznie miejsce nie dla mnie… :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety, praca jest gorsza niż każda kochanka. I skuteczniej potrafi zniszczyć związek. Widze, ze nastawiasz sie na najgorsze. Może nie będzie tak źle? Nie ma sensu ciągnąć związku \"dla dobra dziecka\", ale musisz pamiętac jak trudną sprawą jest samotne macierzyństwo. Nie podejmuj żadnych pochopnych decyzji, których mogłabyś później żałować. Daj sobie czas, uprzedź, ze musisz się zastanowić, przemyśleś. Możecie spróbować, to nie boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jednak sie potwierdziło. On kogoś ma, co więcej - podobno kocha, a wszystko się zaczęło mniej więcej w okresie, gdy okazało sie że jestem w ciąży... To zbyt bolesne, by już teraz o tym mówić. Na razie wyprowadziłam się do rodziców i powiedzialam mu, że to koniec, że on wszystko zniszczył, nie dał mi i dziecku żadnej szansy... Nie mogę znieść jego widoku i świadomości, że wpuszczając inną do naszego życia zbrukał to, co było/powinno być świętością, co było zarezerwowane tylko dla nas, że tak łatwo przekreślił ostatnie lata i wszystko, co mogłoby być, a jednocześnie nie mogę znieść myśli, że on z nią jest, że był w ostatnim czasie, że jego myśli są przy niej... Tak strasznie zranił mnie człowiek, któremy całkowicie zaufałam, któremu chciałam dać dziecko, bez którego nie wyobrażałam sobie życia... Nigdy przenigdy mu tego nie zapomnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rionko, wiem, że żadne słowa cię nie pocieszą, dlatego mogę tylko napisać, że przykro mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję. Na szczęście wsparcie i pomoc zaoferowali rodzice. A więc nie jestem pozostawona sama sobie. Muszę to jakoś przełknąć i żyć dalej, dla mojej dzidzi i dla siebie. Dziś idę na pierwsze usg, bardzo się denerwuję, ale i cieszę. To dzieciątko to najlepsze, co mogło mnie spotkac teraz, na nic tak bardzo nie czekam, jak na to by pojawiło się już na świecie. Dam mu wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rionko.... Na pocieszenie moge ci tylko napisac Ze On kiedys sie obudzi.... Tamta fascynacja(skad wie ze to milosc?)zapewne przeminie.Tez przyjdzie szarosc dnia...rutyna..smutki i problemy.Moze Ona teraz jest wspaniala bo inna niz Ty.Ale On za toba zateskni-szybko zateskni..Wroci..bedzie sie kajal..bedzie chcial kontakow z dzieckiem..... nie wiem co postanowisz. Ale tak pisza dziewczyny.Nie daj mu satysfakcji.Nie daj mu patrzec na Twoje lzy ktorych jest przyczyna ..na Twoj zal....i bol..... Masz rodzina ktora cie wesprze i dziecko pod sercem ktore da ci wielka milosc....to jest teraz najwazniejsze! Zycze ci z calego serca mnostwo sily!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś dowiedziałam się, że prawdopodobnie szlag trafił małżeństwo mojej siostry. Mają 9-miesięczną córkę. Na razie on się wyprowadził. Ja jednak mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec. Jestem rozwódką. Nigdy, przenigdy nie przypuszczałam, że rozstać się z kimś, z kim się przeżyło większość życia, będzie aż tak trudno. Dziś na spokojnie wiem, że dobrze się stało, że mam \"kilka\" tak bardzo uzasadnionych żalów do niego, że uniemożliwiłoby nam to wspólne życie. Ale przejść przez to było ciężko. Dlatego nie podejmuj decyzji pod wpływem tak świeżej emocji. Któraś z dziewczyn dobrze powiedziała, że to może \"TYLKO\" zdrada fizyczna. Daj sobie odrobinę czasu, oczywiście z dala od niego. Jeśli to Ty miałaś po tej rozmowie podjąć ostateczną decyzję co do Waszego związku, to znaczy, że on z tamtą nie jest aż tak związany. Wierzę, że da się przez to przebrnąć, choć potrzeba do tego niewyobrażalnie dużo dobrej woli i miłości. Ale jeśli nie będziesz tego miała od niego - cóż, będziesz samotną matką. Przecież nie przez całe życie! Zresztą macierzyństwo to tak wielka rzecz (choć niełatwa), że wynagradza wszystko. Mówi Ci to samotna matka, niemniej bardzo szczęśliwa. Dbaj o siebie. Ty jesteś teraz najważniejsza, bo Ty - to także Twoje dziecko. Życzę Ci powodzenia i wytrwałości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość azza4
Ja pier.......Jakbym dorwala dupka to by wiory tylko lecialy.O Boze jak sie wkurzylam.Co za osiol,dupek,smrod pierd.....ny.I jak ty teraz masz spokojnie przejsc przez ta ciaze?Co on ci zrobil?Przeciez teraz to ani bez niego ani z nim.Dziecko w drodze,teoretycznie powinien to byc dla ciebie piekny,wyjatkowy czas a tu taki kwas.Na dodatek swieta ida.Czy on ma 15 lat?=zy ty nie bylas zaslepiona przez te lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurczaczek77
...jest mi okropnie przykro.Kiedy to czytalam nie moglam uwiezyc, pomimo swoich wczesniejszych przezyc, ze sa faceci tak bezdennie glupi bo przeciez musial byc ten moment w ktorym on wiedzial ze jest zajety a jednak cos go ciagnie do tamtek kobiety. Jezeli mam byc z toba szczera moja sytuacja nie byla jeszcze tak ciezka, moj narzyczony byl dla mnie calym swiatem, ja nazywam to ze bylismy jednym cialem. Ja dalabym sobie za niego reke odciac, choc mozesz mi wierzyc ze nie bylam slodka idiotka ktora wierzyla facetom, zawsze bylam swiadoma, widzialam plusy i minusy kazdej sprawy, wiedzialam kiedy moge go usprawiedliic a kiedy byl gowniarzem, nie kochalam bezwarunkowo. W dniu w ktorym odszedl wydawalo mi sie ze nie przezyje.Czulam sie tak jak gdybym strcila jedana reke. swedziala mnie jedna polowa glowy i nie moglam powiedziec tej drugiej rece ze ma sie podrapac tzn ja mowilam ale swedzialo dalej. bolalo fizycznie ale to tak ze nie dalam sobie rady sama i musialam wrocic do rodzicow,choc ciezko bylo mi prosic ojca o pozwolenie na powrot do domu.Trzy miesiace prawie nie podnosilam sie z lozka. Mama byla przeraazona. ale wiesz co:NIE ZALUJE TERAZ ZE SOBIE POSZEDL. wyjechalam na stypendium zagraniczne bo nie moglam zostac w kraju, bolalo mnie wszystko, zmarnowalam 4 lata zycia i teraz chcialam je wszystkie odrobic. Brakowalo mi czasu, nauczylam sie nowego jezyka, pojawilo sie tyle mozliwosci ze nie wiedzialam ktora wykorzystac narpiew by nic nie zmarnowac. teraz jestem 1 rok po slubie. Znalazlam czlowieka starszego odemnie o 13 lat (ktorych absolutnie nie widac,mama byla zdziwiona gdy jej powiedzialam).kiedy go poznalam nie czulam motylkow w zoladku. nigdy juz potem nie uwierzylam mu tak jak mojemu bylemu, on o tym wie. Ma moje pelne zaufanie, nie sprawdzam nie chodze za nim ale czuwam i jestem czujna, choc nie wiem czy da sie ten momet wykryc.WYdaje mi sie naturalne ze jestesmy razem. Znamy sie trzy lata. Dzwonimy do siebie w tych samych momentach. Sa roznice miedzy nami ale do tej pory nie moge uwiezyc ze on czekal na mnie, nie jest rozwiedziony, byl wolny. teraz jestem w 5 miesiacu ciazy i czasami jest mi glupio ze nie moge zrobic nic by mu podziekowac za to jak mnie traktuje i jaki jest wielki MImo ze jest malutki 1.65. MORAL:::: nie warto byc z kims kto cie tak zdradzil (nawet w formie psychicznej). Budowanie na sile nic nie da. Jak ktos mnie zdradzil za pierwszym razem, zdradzi rowniez za drugim i to w momecie bardzo ciezkim i bedzie bolalo dwa razy bardziej. Zamykasz sobie drogni na cos nowego, moze na kogos, to nie bedzie mozliwe szybko ale z czasem. Marnuje sie zycie na naprawe czegos co nigdy nie bedzie dzialalo jak nowe, bo mozna przebaczyc ale nie mozna zapomniec i nie bac sie. Rozwiaz szybko sprawe, widze ze nie macie duzo do podzialu ( na szczescie) opszyj sie na rodzinie, glowa do gory i do przodu, pomysl ze za chwile nie bedziesz sama a z czasem znajdziesz kogos jeszcze bardziej wartosciowego. A przede wszystkim traci sie czas i mlodosc ktorej potem nikt ci nie odda. Trzymaj sie cieplo i wierz mi zycie jest bardz, bardzo dziwne. Ja zawsze mowie ze musialam przezyc to wszystko zeby odnalesc mojego meza we wloszech,bog wie czego chce i widocznie uwaza ze twoj byly maz nie jest osoba ktora zasluguje na ciebie najbardziej na swiecie i ma dla ciebie swoj plan :0) ..buzki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam dziś u lekarza i całkowicie się rozkleiłam podczas tej wizyty... powiedziałam doktor wszystko //on czekał za drzwiami gabinetu, nagle mógł się zwolnic z pracy i dotrzec na miejsce bez spóźnienia...// Kobieta wysłuchała mnie i stwierdziła, że muszę dojść do równowagi, powiedziała że muszę zacząć dbać siebie i dziecko //schudłam 4 kilo od pierwszej wizyty, a ostatnie trzy- od ostatniej// i po badaniu ginekologicznym skierowała do szpitala, bo grozi mi poronienie w tym stanie... Ale miałam też pierwsze, wyczekane usg i widok mojego dzieciaczka, podskakującego i dotykającego rączką główki był przeżyciem nie do opisania. Ta bezbronna istotka naprawde we mnie żyje, żyje dzięki mnie i zrobię wszystko, absolutnie wszystko, by szczęśliwie pojawiło się na świecie. Co więcej odzyskałam wewnętrzny spokój, zeszło ze mnie napięcie towarzyszące mi dniem i nocą, myśli o nim zeszły na dalszy plan... Dodam jeszcze tylko, że ta kobieta to osoba z jego pracy, kobieta na wysokim stanowisku, wykształcona, przebojowa, żyjąca jak dotąd w związku na odległość, który ostatecznie skończyła w dniu wczorajszym. A on... on już dziś rano, gdy spotkalismy sie w banku zamykając wspólny rachunek pytał czy byłabym w stanie mu wybaczyć, że jak tylko zamknęłam za sobą drzwi zrozumial, co zrobił i co stracił... a po wizycie u lekarza blagał o wybaczenie, twierdził, że skończył z nią, że bez względu na to, jak długo potrwa zanim zdecyduję i tego, jaka będzie moja decyzja będzie na mnie czekał... Telenowela wenezuelska to moje jedyne skojarzenie... Jedyne, czego chcę teraz, to spokoju, by dojść do siebie i skoncentrować się na dziecku, którym tak mało się zajmowałam z uwagi na zdarzenia ostatnich tygodni. Do zobaczenia po moim powrocie ze szpitala. Wierzę że będzie dobrze. Dziekuję za wszystkie słowa pocieszenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kochana trzymam kciuki
Masz rację teraz najważniejsze jest dziecko. Musisz odpocząć, nabrać sił dla niego. Tak jak dziewczyny pisały Twój mąż po prostu przestraszył się wszystkiego, tej nagłej zmiany jaka nastąpiła w Waszym życiu, pojawienie się dziecka. Będzie przepraszał i błagał o wybaczenie. Od Ciebie zależy czy będziecie jeszcze razem, Ty o wszystkim zdecydujesz. Będzie dobrze i musisz w to wierzyć. W szpitalu będziesz miała spokój i czas na uporządkowanie wszystkiego. Tzrymaj się i zyczę jak najszybszego powrotu do równowagi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Konawaliowaa
Dziekuje bardzo za takiego meza ktory w sytuacjach kiedy sie przestraszy znajduje sobie inna bo ma poczucie ze nie dorosl jeszcze do stabilizacji. Co to w ogole znaczy, ze zrozumie i ze zrobil to bo sie przestarszyl. Matko, jak w ogole mozna usilowac cos takiego usprawiedliwiac?W jakikolwiek sposob:( Rionka, bardzo ci współczuje,naprawde, to tak cholernie boli kiedy ktos robi takie swinstwo, wiem bo to przezylam, zycze ci, zeby sie wszystko ulozylo i nade wszystko zycze ci, abys nie podejmowala decyzji na "tak", ze mu wybaczysz, ze wzgledu na dziecko. Nie rob tego, jesli zdecydujesz sie wrocic, to tylko wtedy, kiedy uznasz, ze tak samo zrobilabys gdybys nie byla w ciazy, tego ci zycze z calego serca.I trzymaj sie cieplutko, a w zasadzie trzymajcie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurczaczek77
ciesze sie ze psychicznie jestes bardziej podbudowana. Idz do szpitala i walcz o swojego babelka bo to teraz i zawsze bedzie najwazniejsza czesc twojego zycia. Mezow mozna zmieniac ale matki i dzieci sie nie zmienia. decyzja bedzie nalezec do ciebie ale daj sobie czas na przemyslenie i na dojscie do porozumienia z sama soba,nie sluchaj innych ale badz szczera ze soba, pomysl czy bedziesz dalej w stanie z nim zyc i myslec ze nic sie nie stalo, bo tak musi byc jezeli podejmiesz decyzje o jego powrocie. Zycze ci wszystkiego najlepszego. Bede starala sie sledzic twoje forum ale jak bedziesz chciala sie ze mna skontaktowac zostawiam ci meila: malgorzata_zaborowska@wp.pl. Daj mi znac koniecznie co z twoim zdrowiem i z dzidziusiem. buzki i trzymajcie sie cieplo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja tak napisze o
bardzo Ci wspolczuje,powinnas odpocząc od niego ,tak dlugo jak tego potrzebujesz ale nie skreslaj go tak na amen,wiem ze teraz ciezko ci o tym myslec ale facet sie zwyczajnie pogubil i moze naprawde zaluje ,moj facet, jeszcze nie maz tez mnie kiedys zdradzil ale mu wybaczylam bo ogromnie tego zalowal i teraz jest najwspanialszym mezem na swiecie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×