Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

Smutna Wspolczuje Tobie i Twojej siostrze. Moj tato odszedl w wieku 60 lat. I nie bylam tak mloda jak Wy ale czyba nie ma roznicy wiek w tym przypadku . Tez dziwnie sie czulam,ze wyjechal (no bo byl kierowcą) i ze wroci,ale... Juz 11 lat go nie ma. Czas leczy,smutne pocieszenie,ale tak to jest.choc czasami mi go brakuje. Kasiu. Moj mąż zywi sie dobrze. Jedynie nie spi po nocach,markuje,a spi w dzien. Niepokoi mnie jego ten bol. Bym dawno poszla z nim do lekarza ale on sie upiera. Goral uparty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lena a dokladnie to w ktortm miejscu boli Twojego meza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kinga,on pokazuje ze w okolicy calego prawego pluca i pod prawą pachą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze,zajzalam do wypisu mężą. Znalazla kod :Kod Rozpoznania ICD10 C34.1 nazwa:Nowotwór złośliwy (płat górny płuca lub oskrzele płatowe górne) Brrrrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mama mowi ze boli ja pod lewa piersia, w poniedzialek idzie do lekarza. caly czas ma straszny, suchy kaszel. nie podoba mi sie to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Leno! Mój Tata ma na wypisie dokladnie t samo co twój mąż - też C 34.1... Zaciagnij męża do lekarza! Niech nie będzie taki uparty! Ile Wam jeszcze czasu pozostałó do terminu Jego operacji? Mojego Tatę przed operacją nic nie bolało... przynajmniej tak twierdził... tylko pewnego dnia usłyszałam, że jakby jakos świszcze... a wczesniej skarżył się, że jakoś ozimie szybciej się meczy... no ale to zbagatelizowałam, mysląc, że kondycja z wiekiem jednak słabsza... (Tata mój ma 68 lat) Teraz Go oboluje wtym miejscu co Twojego męża, ale jednak jest o operacji...rana jest duża, chociaz bardziej bolesne są dziury po drenach... Leno! Oglądałam i czytałam już kiedyś tą stronę, której link podałas... ale w teorii wyglada to inaczej... Nikt w naszym rzypadku nie rozmawiał z Tatą przed wyjściem do domu po opercaji jak ma zmienić żywienie, dietę, co jeść, jakie ćwiczenia wykonywać, czy moze dźwigac coś, jak ma przebiegać rekonwalenscencja... nawet nie dosta żadnej recepty na tabletki...ma brać przecibólowe, ale dr nie wypisał recepty...:( o jego zdaniem paracetamol... albo imuprofen...śmieszne i traficzne zarazem, bo Tata na tego typu leki w ogólenie nie reaguje... bo sa za słabe, ma przywyczajony organizm do silnych p-bolowych bo na biodra faszerował się przez lata tramalem.... a teraz paracetamol da niemowla t ma lykać po usunięciu części płuca?! Smiechu warte... Mam nadzieję, że jakies wskazówki dotyczące co dalej robić otrzyma w sanatorium w Lidwikowie do ktorego jedzie za kilka dni... ale jesli cała rekonsalescencja ma wyglądać na 10 minutowj inhalacji, to bez sensu... za rehabilitacje mogę zapłacić, ale za to miec Ojca w domu i wspierać Go psychicznie bo teraz wiele od tego zalezy... Pielęgniarki mają fachowa wiedzę, ale to rodzina najlepiej zajmie się pacjentem i wierze, że jednak na łonie rodziny można dojśc najlepiej do siebie! pozdrowienia PS. Leno a kiedy termin operacji? Bo juz chybagdzies koło 2 tygodni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Kingsol! Piszesz, e mamę Twoja boli pod lewym plucem, a rozumiem, że miała lewy płat usuwany, tak? A mam pytanie, czy przed operację kaszlała? A po operacji czy kaszlała? Jesli tak, czy kaszel był inny, czy też suchy? Mój taka odkasływał rzed operacje, nie był to typowy kaszel, i teraz nadal ma.... też się troch edenerwuję, bo niby w szpitalu mówili ze nawet nalezy kasac aby fegme i inne takie wyrzucić z siebie, ale skoro wycieli zainfekowany nowotworem plat przez który Tata kasłał i odkrząkiwał, to to powinno ustapić... a oskaslywanie nadal jest taki samo.., wręcz słychać jak flegma się "odrywa":( brrr papap

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak,Kasiu. Operacja prawie za dwa tygodnie,a dokladnie 16-go czerwca. A na temat tego linku. Mi sie wydaje ze to lekarze powinni powiedziec co pacjent musi robic,jakie leki brac i tp. po operacji. Bo skad niby chory wie jaka dieta,jakie cwiczenia... Rozumie ze gdyby to byla choroba na ktora chlowiek choruje od dawna i wie co mu wolno a co nie. Przeciez na tym polega chyba rola personelu medycznego zeby udzielic wszystkich informacji po tak ciezkiej operacji i pomoc choremu? Ale wiekszosc lekarzy grzecznie mowiac lekcewazy chorych. I nie dziwi mnie ze pozniej czy predzej blizcy sami zmuszeni szukac na forach poparcia,porady,wskazowek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Leno! Dokladnie tak jest jak piszesz... Lekarze winni tłumaczyć, ale nie robią tego:( Nasz przy wypisie śmiepszył się na kolejna operacje i w biegu dał nam wypis bez żadnych recept... chociaż wczęnsiej musze przyznać zachowywał się wzorowo i byłam zszokowan wręcz jego dbaniem o Tatę.... BYć może dr wyszedł z założenia, że skoro Tata jedzie niemal o szpitalu na rekonwalenscecję do Ludwikowa, to tam się rehabilitanci nim zajma... Za trzy tygodnie mamy kontroli w pOradni Torakochirurgicznej oraz Onkologicznej. Za trzy tygodnie będą też ostateczne wyniki całego wyciętego guza i decyzja o tym co dalej... chemia, maświetlania? ech:(:(:( Dorko! Czy Tówj Tata ma juz ostateczne wyniki histopatologiczne? Wiesz już co dalej macie robić? pozdrowienia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny! Kasiu, mój tata nie ma jeszcze tych wyników, powinnny być w tym tygodniu, mieszkamy daleko od szpitala, więc wysyłają je nam kurierem. Wiecie co kobiety, ludzie to jednak są okrutni- dowiedzałam się dzisiaj, że ludzie z naszej miejscowości (dzielnica ok 1000 mieszkańców wszyscy się znają) informują się wzajemnie o stanie zdrowia mojego taty. Otóż ma on być w HOSPICJUM bo już tak źle niby z nim, a jak go ktoś na podwórku zobaczył to stwierdzili, że to w takim razie już wrócił do domu, pewnie umierać. Normalnie nie wiedziałam, czy się śmiać czy płakać! Zatem tata stwierdził, że wybierze się dzisiaj do baru, gdzie często chodził na piwko. Pewnie koleżkowie się zdziwią albo się tego "ducha" wystraszą:) On już znowu na zakupy ddo marketu śmiga, tylko takie małe, bo dźwigać oczywiście nie umie. Coraz bardziej mu te zmasakrowane żebra dokuczają. pozdrawiam Was wszystkie i miłego niedzielnego wieczorku życzę. A coś nam sie Andzia nie odzywa, pisz kobieto co u ciebie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Cześc Dorko! Straszne to co piszesz:(:(:( Boże, jacy ludzie potrafią być wstrętni i wredni!!!! Słow mi brakuje by nazwać takie zachowanie... Niezdrowa ludzka ciekawość?! idiotyzm?! ech, lepiej rzeczywiście zrobić tak jak Twój Tata Dorko - ze smiechem to przyjąc i niech się pokaże ludziom, że ma się dobrze!!! Ja natomiast niepokoje się troszkę, bo Tata ma cay czas to odkasływanie co przed operacja... nie jakiś duzy kaszel, ale z drugiej strony skoro wycieli to co trzeba, to to odskasływanie też powinno zniknął, bo guza nie ma, a ono jest... co prawda w szpitalu na sile kazali Tacie kaszleć, by wyrzucić wszytsko i by sie nie zrobiło zapalenie płuc po operacji, ale jakoś mnie to odkaslywanie jednak martwi bo przypomina mi stan sprzed operacji... buziaki na dobranoc KOchane:) papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie po nocy.. W takich mniejszych miejscowosciach ludzie wszystko o sobie wiedza,sa wscibscy jak mało gdzie nie maja wlasnego zycia wiec żeruja na nieszczesciu innych (to nasze polskie społeczenstwo zacofane jesli chodzi o takt i stosunek do rozmaitych chorób ) wstyd mi za takich naprawde :( Ale na szczescie twoj tata jest de best ;)))))) pozdrawiam sciskam Paula

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane jesteście kobietki! Kasiu tak sobie myślę, może twój tata odkasłuje z innego powodu, np nerwy (taki tik nerwowy?), albo po prostu cos mu tam jeszcze przeszkadza? a twój tata tez tak "niepewnie" kaszle? Moj aż boi się kasłać tak go to boli. I zauważyłam, że unika np cukierków bo powiedzieli mu w szpitalu, że musi uważać bo nie będzie mial wystarczająco dużo powietrza w płucach, zeby w razie ksztuszenia coś odkasłać. Ale i tak gorsza jest moja panika- wkurzył się dzisiaj jak obserwowałam za każdym raze jak brał łyk wody:) Jakbym obserwowała półroczne dziecko które próbuje pić ze szklanki;) Masakra co się dzieje z psychiką przy takich przejściach. Pozdrawiam Was!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jeszcze tak mi się przypomniało, Kasiu- mój tata tez nie bierze żadnych leków p.zakrzepowych, nawet aspiryny nie kazali mu brać. Zastrzyki dostawal tylko w szpitalu. I jeszcze coś, trzymajcie się: w dzień wyjscia taty ze szpitala przyszedł prof. prowadzący i mówił mu wszystko co ma teraz robić. Powiedział że ma się zglosić do szpitala w swoim mieście na wyjęcie szwów, tj szwów z "dziur" po dwóch drenach i wejsciu na antbiotyki, blisko pachy, a na ranie pooperacyjnej ma szwy samorozpuszczalne i "nikt nie ma mu w tym grzebać" powiedzial prof. A tata jak byl na tej chirurgii powiedział to też p. doktor, która szwy mu wyciągała (nazwał ją przy okazji siostrą bo nie zaczaił, że to lekarka:)) A ona na to, że je też wyciągnie- ojciec zszokowany, nie wiedział co robić, ale skoro prof. kazał to się nie zgodził na ściąganie szwów z tej rany i poszedł do domu. A dzisiaj stwierdził, że nie widzi żeby mu one wypadały. Bedą jaja jak sie okaże że je trzeba było usunąć;) ale dodam że nic się wokół nie zaczerwienilo i super się goi. Co wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Dorko Ten twój Tata to jest dobry Gośc:):):) Ale generalnie, mój ma w ranie tez szwy samorozuszczalne, a w ranie po drenach normalne - wystaja ju okropne nitki... w sumie u nas nkt nir powiedział kiedy ma być wyjęcie tych szwów!!! Tata jutro jedzie do szpitala/sanatorium w Ludwikowie, więc skoro dr dał przekaz, to może oni w tym Ludwikowie mu wyjmą szwy?! No Tata tez się boi mocniej odkasływac, bo też Go boli, ale najbardziej boi się nagłego kichniecia... tak miał ze trzy razy i łzy mu sie po kichnieciu pokulały - bo tak znienacka i nie zdązył przytrzymać rany reką... podobno ból straszliwy:( Na szczęście oslabienie mniejsze a apetyt wiekszy...:) Tata tydzień o operacji stwierdził, że nie byłby zdolny wziąc za kerownicę i prowadzić auto, a teraz mówi, że juz może:) i nawet sam chcia jechać do tego Ludwikowa autkiem, by w razie czego - jak mu się nie bedzie tam odobało - uciec statmąd do domku:):):) No ale na szczęśćie wypersfadowaismy mu to... no ale i tak chce wracam na weekendy do domku, bo twierdzi, że wdomku najlepiej :) i szybciej przy nas wróci do zdrowia:) No ale jest późno, a jutro do pracki!!! dobrej nocy! pappa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to mnie uspokoiłaś, ż twoj tata ma te same szwy, bo już myślałam, że mu się coś po morfinie przyśniło. No i że niepotrzebnie tej pani uuciekl (boże, ona go na kozetce podobno trzymała, a on się jej wymknął i polazł do domu). To sobie musiała pomyśleć:(. Miłego dnia wam życzę, papa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam:) Katarzynko, tak moja mama miala usowany plat prawego pluca a teraz boli ja po lewej stronie. przed operacja strasznie kaszlala, po operacji tez ale zgubila ten kaszel nawet nie wiadomo kiedy ( w trakcie chemii). a teraz znow ma straszny kaszel ale suchy. bierze rozne syropy ktore zapisal jej poprzednio lekarz ale to nic nie daje. dzisiaj ma wizyte, ciekawe co jej powie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny, moja mama dosyc dlugo miala te szwy, ciezko sie " rozpuszczaja", dlugo tez przez nie nie mogla nosic stanika bo ciagle jej sie cos tam haczylo. kiedy moja mama wychodzila ze szpitala dostala dokladne instrukcje co moze jesc a czego nie, jakie cwiczenia ma wykonywac. w poznaniu na szamarzewskiego troche sie teraz pozmienialo bo mama byla 26,05 i miala miec robione TK, ale okazalo soe ze zrobia jej to 9,06 i wogole ma isc tym razem na PII a do tej pory jezdzila na onkologie (PII to chyba pulmonologia). tym razem w szpitalu pobedzie jakis tydzien, tak powiedziala jej lekarka kiedy byla w poznaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katarzynka moze w tym Ludwikowie nie bedzie tak zle, moja mama byla tam ponad pol roku temu wiec wiele moglo sie od tego czasu zmienic na lepsze. trzymajcie sie dziewczyny cieplutko, napisze jak mama wroci od lekarza, mam nadzieje ze beda to dobre wiadomosci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka 36
Cześc Kingsol! No się rozminęliśmy:) BYłam też w środę 26 maja na Szamaszewskiego po Tatę bo własnie w środę wychodził po operacji:) MOże gdzieś po drodze minęłąm się na korytarzu z Twoją Mamą:):):) Trzymam kciuki by wyniki Twojej Mamy były super!!!!!!!!!!!!!!!! To jest najważniejsze! Tata od rana w Ludwikowie, ale już narzeka:( Pada deszcz, w budynkach jest wilgotno a w pokoju bardzo zimno... siedzi i nudzi się jak mopsik... ma mieć jutro jakąs próbe wysiłkową na bieżni... dziwię się, bo rozumiem, ż emoże chcą sprawdzić wydolnośc płuc, ale próba wysiłkowa z tego co wiem musi się odbywać pod okiem dr kardiologa a nie jakiegoś rehabilitanta... zresztą nie wiem jak Tata z endoprotezami stawu biodrowego ma biegać po bieźni, troszkę poroniony pomysł... ech papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katarzynka, to faktycznie moglas widziec gdzies tam moja mame:) w Ludwikowie niestety nie ma zbyt wiele zajec gdy pada deszcz, moja mama miala takiego pecha ze przez cale trzy tygodnie padalo, moze trzy dni byly sloneczne. mama byla u lekarza rodzinnego. nie stwierdzil nic zlego, ten bol nie ma podobno nic wspolnego z plucami. zapisal jakies masci i syropy na kaszel , stwierdzil ze kaszel niestety bedzie nawracal. a teraz mama ma jeszcze goraczke ponad 38 stopni. kurcze, zwykle przeziebienie czlowieka po operacji i wyniszczonego chemia moze tak zlozyc ze szok. a kaszel ma straszny, czasem sie boje ze sie udusi. lepiej sie czula gdy brala chemie, teraz przygasla.boje sie ze bedzie coraz gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama przedwczoraj konczyla 65 lat, nigdy nie wyprawiala urodzin a teraz kazala zaprosic gosci .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Kingsol! No wlasnie pada w Ludwikowie i tata się skarży, że nudzi sie i marznie:( A od kiedy Mama ma to przeziębienie? No skoro dr powiedział, że to nic nie ma wspólnego z łucami, to ok! każdy może dostać jakąs infekcję, tym bardziej, że pogoda jest obrzydliwa:( brrr i jest zimno! a jutro przecież czerwiec się zaczyna!!!!!!! ja chcę sloneczko!!! Ina sprawa, że przy wycietym nawet kawałku pluc banalna infekcha może być cięzkim sprawdzianem dla organizmu:( ech... A jaki rodzaj guza wykryto u Twojej Mamy i jaki to był duży guz, że zalecono chemię? Udało się wyciąc wszytsko z płuca? Mój Tata - na początku owiedziano, że na 99% trzeba bedzie wyciąc całe prawe płuco, więc jak się dowiedział, że udało się uratowac 1 płat to zmiast się cieszyć, to się zdenerwował i stwierdził, że niedobrze, bo mu może odrosnąc z powrotem na kolejnym płacie, więc wolałby mieć wycięte całe to by mu nic nie odrosło... ech... my dopiero czekamy co bedzie czy chemia czy naświetlania... podobno taty rodzaj guza jest odporny na chemię... pozdrowienia!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KATARZYNKA mamamiala plaskonablonkowego. operacja sie udala ale okazalo sie ze zle podwiazali kikut po operacji i robil sie naciek dlatego dostawala chemie.ale poprzednie wyniki miala dobre dlatego profesor zdecydowal ze kolejna seria nie jest na razie potrzebna. mame to przeziebienie meczy juz ponad dwa tygodnie, poprzednio jak byla przeziebiona to po antybiotyku szybko jej przeszlo a teraz trzyma i nie chce puscic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Dzieki Kingsol za info:) No włąanie, operacja się udała, ale... Boje się czy u mojego Ojca też nie bedzie czegoś takiego... dr niby twierdza, że się udała nadspodziewanie dobrze, bo liczyli , że będą musieli sunąc całe płuco, a skończyło się na tym, że zostawili 1 płat, więc super... tylko boję się, co dalej... jak czytam to forum i inne, to rokowania - nawet po operacji i to udanej - nie sa optymistyczne w nowotworze płuc...ech, trzeba wiele szczęścia, żeby załapać się na operację a otem wiele szczęścia, zeby się udała, żeby szybko dojśc do siebie... wiele szczęścia też potrzeba by nie trzeba bylo brać chemii czy naświetlac... trzeba wielkiej odporności psychicznej by to wszytsko znieśc, udźwignąc i mieć nadzieje, że Tata bedzie z nami jeszcze kilka lat... Kinsgosl a ja czesto Mama ma robione rtg płuc, albo tk? bo słyszałam, że trzeba co 3 miesiące? pozdrowienia:) PS. Życzę zdrówka dla Mamy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki Katarzynka:) mama przeswietlenie pluc miala ( od operacji) robione z 3-4 razy a tk dosyc czesto, cos kolo 6 razy przez te 10 miesiecy. czesto tez robia mamie usg. z tym usg to tez jest wkurzajace, bo ludzie jada tam na jeden dzien zeby porobic badania i siedza w tej kolejce , a te pindy przyjmuja w pierwszej kolejnosci ludzi z oddzialu , ktorzy i tak sa caly czas na miejscu. mama trafila tam na fajna mloda lekarke, Halas sie nazywa, tylko ona zgodzila sie podawac mamie chemie jak sie okazalo ze ma nacieki. takze jakby co to ja polecam , jest na onkologii, na ostatnim pietrze w tym przeszklonym budynku. nie popadla jeszcze w taka rutyne jak ci starzy wyjadacze. teraz jak pojedzie to na PII ma sie kontaktowac z doktor Gouda, tez mloda lekarka. Katarzynka a Wy z jakimi lekarzami mieliscie do czynienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka 36
Dzieki za infi Kingsol:) No my po rtg płuc, na ktorym wyszedł cień uderzylismy od razu sami prywatnie do pulmonologa, jeszcz etego samego dnia - dra Szczepana Cofty, on kazał zrobić szybko tk klatki, więc tez szybko prywtanie - żeby zyskać nna czasie i na drugi dzień z powrotem do niego, zobaczył i po 10 dniach robił Tacie bronchoskopię z pobraniem wycinka. Po kolejnym tygodniu były wyniki i wtedy dr Cofta nas skierował na Szamarzewskiego, do Poradni Torakochirurgicznej, do torakochirurha, by ocenił czy jest szansa na operację, do dr Zielińskiego. Tata miał w szpitalu robioną fiberoskopię, prowadzącym był dr Gąsiorowski, ale operował dr Piwkowski. Z nimi trzema Szamarzewskiego mielismy do czynienia i musze przyznać, że były to pozytywne wrażenia... aż się dziwiłam, że w dzisiejszych czasach kiedy slużba zdrowia ma tak fatalna opinię porozmawiali z nami normalnie:) Wszystcy byli z Odziału Torakochirurgii - I i II pietro...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ludzka naiwnosci....
.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katarzynka, moja mame operowal doktor Zielinski z profesorem, nie pamietam jak sie nazywal. podobalo mi sie to , ze kazdy lekaz ktory akurat mial dyzur wiedzial wszystko o mamie i do ktorego kolwiek bysmy sie nie zwrocili otrzymalismy wyczerpujace informacje na temat stanu mamy. nie pamietam juz teraz nazwisk innych lekarzy, ale jeden taki szczuply , chodzil po korytarzu i spiewal, innego nazywalismy "czarusiem", bo czarowal jedna z pacjentek:) mowili na niego Gabryiel, ale nie wiem czy to imie czy przezwisko. z tego oddzialu mamy mile wspomnienia( o ile moga takie byc ze szpitala)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×