andziaslupsk 0 Napisano Czerwiec 1, 2010 Witajcie wszyscy serdecznie witam nowe dziewczyny nie odzywalam sie dlugo bo mnie nie bylo a jak wrocilam to jakos nie moglam sie odnalezdz choc czytalam brakowalo slow zeby pisac .Dorka bardzo sie ciesze ze Twoj tatko wraca do zdrowia oby tak dalej i bardzo Ci wsolczoje z powodu powodzi az serce sciska ale ty silna kobitka jestes .Smutna wiem ze Ci ciezko czas leczy rany ja nie mam mamy jutro mija 4 miesoce ciezko ale tzeba zyc dalej .Joanka jak sie masz dziewczyno bylam u mamci na grobko ale powiem Ci ze lzej to mi nie bylo dopiero na 3 dzien troche mi ulzylo ale i tak nie wieze ze mamy nie ma boze czasami wole nie roszac tylka z tego Londynu bo pozniej dlugo nie moge dojsc do siebie.Paula co u Ciebie ,King nie martw sie na zapas bedzie dobrze Lenka u Ciebie tez operacja to polowa sukcesu.Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
joanka35 0 Napisano Czerwiec 1, 2010 Witaj andziu. No widzisz, a mi jest lżej z tego powodu, że mogę codziennie na cmentarz biegać. W sobotę sadziłam kwiatuszki (moja mama uwielbiała kwiaty), do wazonika kupiłam śliczne, cięte. Od piatku mamy skrzynkę na grobie, więc mogę szaleć. Jak tak stoję nad grobem, to rozmyslam o mamie, łezkę uronię. Potem jest ok. Cieszy mnie możliwość dbania o grób mamy. 09.06 mamy mszę za mamę, w tym dniu skończyłaby 62 latka. Już romyślam jakie kwiaty kupię, jaki znicz. Może to chore jest, nie wiem. Może nie mam innej alternatywy (wyjazd gdzieś daleko) dlatego wydaje mi się, że te "odwiedziny" przynoszą mi ulgę. Czytam forum codziennie, ale nie piszę bo naprawdę nie mam o czym. Nie będę przytłaczać dziewczyn informacjami o kwiatach i zniczach na grób, a to w tej chwili jest dla mnie najważniejsze. Czytam z nadzieją na pozytywne zakończenie walki z chorobą bliskich naszych koleżanek:kingsol, paula, katarzynka, dorka, lena. Bo one teraz wymieniają się swoimi doświadczeniami, zmagają się z chorobą. Życzę Wam aby Wasi bliscy wyzdrowieli i naprawdę cieszę się z każdej dobrej wiadomości. Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
andziaslupsk 0 Napisano Czerwiec 1, 2010 Witaj Joanko bzika to nie masz bo ja z siostrom na Dzien Mamy obstawilysmy caly grobik w rozach a zniczy tyle ze mama jak nas widziala to pomyslala ze warjatki jakies ale coz nam pozostalo ja tez nie mam o czym pisac wiec sledze losy i trzymam kciuki oby bylo lepiej .Wiesz jak w koncu dotarlam do domu to tak mi bylo przykro ze mamy nie ma ze serdecznie mialam dosc i gdyby nie sprawy ktore musialam zalatwic to ciezko by bylo .Pozdrawiam Cie serdecznie buzka. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Czerwiec 1, 2010 Andzia,to fajnie ze o wszystkich tu pamietasz. Co u mnie? Oj nie dobrze. Nie marwie sie na zapas ale zachowanie mojego meza jest zbyt agresywne. On i przed choroba byl wybuchowy ale teraz mnie to zastanawia. Ale nie moze przeciez to byc przezut na mozg? Bo jak by tak bylo to TK by chyba pokazalo za sa przezuty? Juz okolo 2,5 roku temu mnie zaczelo niepokoic w mezu wlasnie takie nieadekwatne zachowanie. Jak zaczyna o czyms mowic to drazy ten temat w kolko,po 3 godziny to z jednej to z drugiej strony. Pozniej milknie na 2-3 dni,a ostatnio,w ubieglym roku na 2 tygodnie zamilk. Czy to sprawa ciezkiego charakteru (bo taki ma) czy postepujacej choroby? Juz mnie dzisiaj tak wk..l ze sie poplakalam. Co dalej??? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Czerwiec 1, 2010 witam Was dziewczynki:) moja mama dzisiaj czuje sie troche lepiej, w boku przestalo ja troche bolec, kaszel tez tak nie meczy. mam nadzieje ze bol nie wroci:) dzisiaj wziela tylko jedna tabletke p.bol rano i od tego czasu jest w miare dobrze. po chemi wlosy juz mamie odrastaja i jeszcze troche nie bedzie musiala nosic peruki. i dobrze bo bardzo goraco w glowe. Andzia Twoja Mama jest caly czas przy Tobie, masz Ja w sercu i nigdy Cie nie opusci:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Czerwiec 1, 2010 Lena, ta agresja na pewno wynika z bezradnosci, facet chce czuc sie potrzebny, w pelni sil a tu okazuje sie ze tych sil zaczyna brakowac. mezczyzni w chorobie sa jak dzieci, inaczej przechodza przez to niz kobiety. do tego dochodzi strach przed smiercia , tak na prawde nie wie co Go czeka. facet nie pokaze zalamania, chce pokazaz ze jest twardy, czesto nieswiadomie krzywdzac bliskich. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Czerwiec 1, 2010 Kingus,ja to rozumie,ale jak ciezko jest! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Czerwiec 1, 2010 Lena wiem ze ciezko , juz sam fakt ze ktos kogo sie bardzo kocha choruje na te wstretna chorobe jest przytlaczajacy, swiadomosc ze tak naprawde nie mozemy pomoc inaczej, jak tylko byc przy chorym. gdy ktos bliski ma grype to wiemy ze gdy podamy mu lekarstwa po paru dniach mu minie. a my mozemy podawac leki przeciw bolowe, inne lekarstwa ale mamy swiadomosc ze to moze byc tylko chwilowe wyjscie, ze przyjdzie moment ze juz nie bedziemy mogli pomoc. ta cholerna choroba zmienia czlowieka, mimo ze jest akurat dobrze to mama nie potrafi juz tak sie cieszyc jak kiedys Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Czerwiec 1, 2010 Masz racje, Kinga. A ja podaje ten lek co Wam wyslalam na maili. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Czytalam na poprzednich stronach ze ktos korzystal z rad Pana doktora z Ukrainy. Mam w Gdyni takiego znajomego (moze akurat o niego i chodzilo?). On,przed operacjami zaleca diety (zalezy od rodzaju choroby) i przepisuje rozne specyfiki (Koci Pazur i tp.) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzyka36 Napisano Czerwiec 1, 2010 Andziu i Joanko! Ale co co robicie jest fantastyczne i całkowicie normalne - naturalne!!! Ja też swego czasu, kiedy odesza mi bardzo Bliska Osoba, jak najczęściej chciałam być na cmentarzu... dokładnie tak samo wczesniej wymyślałam, jakie kwiatki kupię, jakie zasadze, zamawialam wiązanki, wskazując w kwiaciarni na różne szczegóły - a to, ż ekolor taki, a tu wstązka taka...dla mnie to było niezmiernie ważne, bo chciałam, żeby choć ten Grobek MOjej KOchanej Oosby był śliczny i ukwiecony i elegancki i najładniejszy i zadbany...chciałam, żeby Bliska mi Oosba widziałam jak mi Jej brakuje a modlitwa i zdobienie Grobu były jedynym prawie co mi pozostało... dzieki temu przyznaję jakos udalo mi się przeżyć najgorsze miesiące, czas załoby i cierpienia... teraz już nie dostaję szału, jak ktoś mi kładzie na grobie kwiatki w innym niż ja kolorze:) To cudowne co robicie, bo robicie to dla swoich KOchanycm Mam, ale robicie to także dla siebie! Bedzie Wam lżej! Lenko! Mój Tata też ma podobne zachowania i stał się bardziej agresywny... też się swego czasu zastanawiałam, że może cos się w mózgu złego dzieje:(:(:( ale to chyba wlasnie strach przed tą okropna chorobą... Kingsol! No dr Zieliński wspaniale i w sposób bardzo delikatny opowiedział Tacie o Jego chorobie... dając mu dużo nadziei!!! Powiedział, że choroba jest bardzo poważna, ale Tata ma ogromne szanse na przeżycie 5 a może nawet 10 lat... co Tacie dało wiele nadziei... i za to dr Zielińskiemu jestem bardzo wdzięczna, bo wiem, w jak okrutny sposób dr potrafia oznajmić choremu takie wieści.... A prof nazywa się Daszkiewicz ale On już sam nie operuje tylko jest przy operacji.. buziaczki:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzyka36 Napisano Czerwiec 1, 2010 Kingsol! mój Tata właśnie dzownił, że już sobie załatwił przepustkę z Ludwikowa na Boże Ciało:):):) zimno, tam, wilgotno, toalety w fatalnym stanie, obsiusiane toalety itp. więc Tata już przekabacił dr, że w domku mu b edzie lepiej a do Ludwikowa wróci za kilka dni jak się sloneczko pojawi:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Czerwiec 1, 2010 Katarzynka czyli pod wzgledem estetycznym nic sie w Ludwikowie nie zmienilo:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Czerwiec 1, 2010 Kingo No raczej, niestety nie:( warunki nieciekawe, obecnie jest bardzo zimno, nie palą już, a w pokojach jst wilgotno, Tata przerazony zimnica, na nic na pidżamkę zaklada dres, żeby sie nie przeziębić... w kibelkach przeciągi, bo przecież astmatycy stoją w oknach i non stop palą:( zajęć rehabilitacyjnych mało:( gimnastykę to Tata w domu sam robi, więc ten wyjazd troszkę bez sensu uważam... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Czerwiec 1, 2010 Katarzynka bo w takim miejscu to trzeba sobie samemu organizowac zajecia:) moja mama byla tylko raz w takim uzdrowisku wiec tez nie byla obeznana:) to jest dobre miejsce dla " sciemnieczy" ktorzy tylko potrzebuje miec cos w papierach zeby im renty nie odebrali. byla w Ludwikowie tez ciotka mojego meza, a ona lubi sie zabawic.... i tez potrzebowala tylko wpis do karty ze choruje na astme bo czekala ja kolejna komisja odnosnie renty chorobowej. ale przynajmniej wiemy na przyszlosc gdzie NIE wysylac naszych rodzicow:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Czerwiec 1, 2010 No masz rację Kingsol! Dokladnie, jest tak jak mówisz, Tata też tak powiedział, że tam zbyt wesolo jest w niektórych pokojach jak na ludzi jednak - było nie było - poważnie chorych... Bo chyba rzeczywiście w domu się lepiej Tata zaopiekujemy, odkarmimy, żeby po operacji doszedł so siebie... bo przeciez jest oslabiony cały czas, a nie wiemy, co to będzie za miesiąc, czy nie trzeba będzie chemii, więc organizm musi być wzmocniony!!! A Tata tam tez narzeka na jedzenie:( poszedł do sklepiku i z braku laku kupił sobie kilka paczek delicji, bo glodny byl... ech, jeszcze się tam nam rzeziębi, bez sensu taki wyjazd, a miała być wielka nauka oddychania:( Ok, lecę spać, bo dopiero pracę skończyłam i padam na pyszczek:( dobrej i spokojnej nocy! ppa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
pauli1974 0 Napisano Czerwiec 2, 2010 witajcie dziewczęta Jak czytam o tym Ludwikowie to ''nóż mi sie w kieszeni otwiera'' co to własciwie za miejsce i jeszcze zwane uzdrowiskiem -żenuaaaaaa Takie miejsca powinno sie gdzies opisywać ,bo przeciez trafiaja tam tez'' naprawe chorzy ludzie '':( I ja codzień prawie tu zagladam ale fakt czasem czlowiek nie ma o czym pisac -ja ciagle czekam ,ąz moja MAMcia szanownie pojawi sie u onkologa :( zmieniła sie po tej chorobie widac -choroba odbija swe piętno na twarzy ,ale nie daje sie lata pracuje choc nie ma chyba dnia zeby cos nie pobolewało: Ciesze sie Andzia,Joanka ze macie siłe tu z nami bywać Chciałabym znac kogos ze Szczecina bym mogła wymieniac sie doświadczeniami,adresami dobrych lekarzy itd. Wybiła godzina zero Uciekam dobranocki :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
andziaslupsk 0 Napisano Czerwiec 2, 2010 Witam wszystkich Lenka bedzie dobrze czlowiek czasami ma zle dni a agresja to troche taka samoobrona przed chorobom wszystko sie w czlowieku burzy porozmawiaj z lekarzem na ten temat.Dzieki dziewczyny za dobre slowa dla mnie to bardzo duzo znaczy i dla Joanki napewno tez.Ja jestem ze Slupska wiec nie pomoge ale moge poszperac jak cos to sie odezwe u mnie piekny dzien nastal po deszczoej pogodzie narescie .Pozdrawiam Was serdecznie . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
joanka35 0 Napisano Czerwiec 2, 2010 Dla mnie też te słowa wiele znaczą. Lena, nie poddawaj się. Wiem, że jest Ci przykro tymbardziej, że opiekujesz się mężem, nieba byś mu przychyliła a on Ci odpłaca złym słowem. Miałam to samo z mamą, chodziliśmy koło niej jak koło jajka, nadskakiwaliśmy ile wlezie a ona czasem była taka niedobra. Nie miała przerzutów do mózgu, to raczej złość na tę sytuację powodował w niej agresję. Nie miała siły na nic, praktycznie przykuta do łóżka, wyjście z domu to tylko jak jechała do szpitala na chemię. Złościło ją to i najbardziej wyżywała się na mojej siostrze, która z nią mieszkała i najwięcej przy niej chodziła. Trzeba to przetrzymać, wiem, że nie jest Ci łatwo ale nie masz innego wyjścia. Myśmy nie miały serca na mamę nakrzyczeć albo zwrócić jej uwagę bo ona i tak była bardzo pokrzywdzona, bo zachorowała na raka:( Płakałyśmy po kątach, wyżalałyśmy się jedna drugiej ale dla mamy cały czas byłyśmy przemiłe, uśmiechnięte. Teraz nie mamy sobie nic do zarzucenia. Musisz zrozumieć męża i okazać mu mnóstwo cierpliwości. Trzymam kciuki za Ciebie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
monik0019 0 Napisano Czerwiec 2, 2010 moja mama dowiedziala sie tydzien temu ze prawdopodobnie ma raka pluc lekarz ja skierowal na temografie komputerowa za tydzien ma miec te badanie od kiedy sie dowiedziala to zaczelo ja wszystko bolec czy rak juz daje znac o sobie czy poprostu zadluzo mysli niewiem jestesmy strasznie zalamane codzien widze jak mama placze a ja taksamo tylko nie przyniej Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Czerwiec 2, 2010 monik0019 nie martwcie sie na zapas,przeciez nie ma jeszcze wyniku,a bol faktychnie moze byc z nerwow (tez tak mam jak pomysle ze moze u mnie cos zlego sie dziac w organizmie) Dziewczyny!!! Dzieki za slowa otuchy,nie musze Wam nic mowic,same wszystko najlepiej ode mnie wiecie. Oczywiscie ze bede przy mezu bez wzgledu na jego zachowanie. Nie obecuje ze bede plakac po katach,czasami rycze przy nim. Nie udaje mi sie ukryc uczuc. Jak dobrze ze jest to forum i sie rozmawia z osobami ktore przeszly lub przechodza tak ciezkie chwili. Jeszcze raz z calego serca DZIĘKUĘ WAM!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
dorka83 0 Napisano Czerwiec 2, 2010 Dokładnie monik, skoro nie macie nawet wyniku z tk to musicie odczekać i może wcale nie ma sie o co martwić. Tylko czemu lekarz założył od razu, że to może być rak? Leno, jeśli jesteś tak uczuciowa to porycz sobie i przy mężu...nie ma nic gorszego jak udawanie, że nic sie nie stało. Jak cię wkurzy to mu też nagadaj, niech nie myśli, że się nad nim litujesz dlatego, że jest chory. Andzia i Joanka po to tu jesteśmy, żeby czasami troche sobie posmęcić, więc piszcie od czasu do czasu, bo zaczynamy się martwić jak za długo jest cisza:) Kobiety wyobrażacie sobie, że znowu grozi nam powódź. Aż kląć mi się chce, ale za poważne forum...:) Dopiero szlam zmyty, zniszczone sprzęty czekaja przed płotem na wywóz (świetnie to wygląda), w niedzielę Komunia mojej córki, a tu znowu taki alarm. Ja chyba w wariatkowie skńczę... Buźki dla Wszystkich, p pa. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
monik0019 0 Napisano Czerwiec 2, 2010 dlatego bo mama mniala robione przeswietlenie klatki piersiowej i dlatego ja skierowal na tk Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Czerwiec 2, 2010 Hej,Dorka! A zebys wiedziala,skrzyczalam meza ,wywalilam frustracje i bol bo sie staram a on mnie opie...a ze jestem nadgorliwa...i badz tu madry.Wiem ze nie powinnam ale to juz po za wszystkie granice wyszlo. Trzymaj sie z ta powodzia (jak by malo bylo zmartwien,niech to szlag) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Czerwiec 2, 2010 monik0019 nie panikujcie z mama! To jest irracjonalne,bo samo zdjecie to jeszcze nic pewnego.Jezeli czytasz to forum od poczatku to jest tu jedna historia kiedy to lekarze sie pomylili nawet po TK. Z mojej autopsji. Pracowalam z osoba chora na raka piersi. Kobita zalamana. Jednoznaczny wynik momografii-rak. U mnie ( z nerwow chyba) zaczyna bolec piers. Idziemy z nia do jej lekarza bo ma wizyte kontrolna. Przy okazji on mi pobiera biopsje cienkoiglowa z piersi ktora mi boli. Na wynik trzeba bylo czekac dwa tygodnie. Denerwuje sie,krzycze na wszystkich,zle sypiam.Jednym slowem koszmar. Po dwoch tygodniach przyszla odpowiedz-wynik NIEGATYWNY! A nerwow sie najadlam,a siwych wlosow przybylo! I po co? Wiec musicie z mama doczekac sie TK,bo zamartwianie sie i uzalanie nad soba nie jest tu wskazane i napewno Was nie pociesza. Dziewczyny! Wiary! Wiary w zdrowie,bo zle mysli sprzyjaja komu,choroba,nie nam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Czerwiec 2, 2010 Zgadzam się z Leną Lepiej starać się nie zalamywać.... Naprawdę zdarzaja się pozytywne opowieści... trzy lata temu moja koleżanka dowiedziała się, że Jej Ojciec ma guza w płucach. Dr powiedzieli na dzień dobry, że to rak, że nieoperacyjny i że 10% szans na przezycie kolejnych 5 lat. Wszytscy zalamani i zdolowani... a guz był tak umiejscowiony, że odczas bronchoskopii nie udało się pobrać wycinka... kolezanka cała rodzine uruchomiła i znajomych by znaleźc dojście do dr, który jednak by sie odjął oeracji, wiedząc, ze daje jednak jakąs szansę... W końcu którys z lekarzy podją się tego, chociaz uprzedził, że ze względu na slabe serce, moga nastapić podczas operacji i po oeracji cięzkie powikłania, ze śmiercią włącznie... no i w końcu operacja sie odbyła, obyło się bez komplikacji, a po 3 tygodniach rzyszedł wynik!!! nie żaden rak! niezlosliwa jaaś ostać nowotworu... Obyło sie bez żądnych chemii i lamp, Gośc tylko co kilka miesięcy robi kontrolne rtg płuc i czuje się dobrze:) a przceież dr twierdzili, że to rak, że nieoperacyjny i szanse sa minimalne... no i proszę...cuda się zdarzają jednak!!! A mój Tata na przepustce z Ludwikowa... Dzisiaj mijaja dwa tygodnie od operacji, Tata troszkę już nabrał sił, ale jednak szybciej się meczy no i do bardzo dobrego samopoczucia jednak daleko... ale modlę się, by z dnia na dzień było lepiej:) no i żeby wyniki guza które rzyjdą napełniły nas optymizmem:) Oby! Marzy mi się to!!! buziaczki:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
andziaslupsk 0 Napisano Czerwiec 3, 2010 Witajcie Joanka ma racje moja mama tez byla czasami nie dozniesienia ale ja wiedzialam ze to nie jej wina ale i tak do samego konca sie nie podawala ciezko bylo .Dorka jak tam tatko a jeszcze ta powodz ten rok jakis pechowy jest same tragedie az strach pomyslec co jeszcze przyniesie ale nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo nas jak by powodz spotkala tu w Londynie to masakra by byla .Wiecie ja mam takie problemy z panem ktory pomieszkiwal z mojom mamciom ze glowa mala pisze nie w temacie ale czasami potrzebna odskocznia od choroby stary matol takie ma pomysly i tak zmysla ze az sie wiezyc nie chce myslal sobie ze zostawimy mu dom cale zabudowania on se bedzie mieszkal bral kase z dzierzawy i hulaj dusza piekla nie ma sod mnie czeka i sama nie wiem co jeszcze gdyby moja mamcia to widziala pewnie i tak widzi to nie chciala bym byc w jego skoze niektorzy ludzie som nie obliczalni ale sie rozpisalal .Pozdrawiam wszyskich serdecznie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jagi Napisano Czerwiec 3, 2010 Witam! Nie tak dawno dowiedziałam się , że u mojego dobrego znajomego wykryto guza płuca prawego . Pomyślałam cóż rak nie wyrok jakoś z tego wyjdzie. Niestety prawda okazała się brutalna - guz nieoperacyjny jednakże bez przerzutów , co się okazało po pięciu dniach w szpitalu znajomy zmarł a miał nieco ponad 50 lat. Pytanie - dlaczego?? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Czerwiec 3, 2010 Mam pilne pytanie do Kingsol, albo do Dorki! Dziewczyny, wiem, że już o to pytałam, ale trochę się zaczynam martwić... Bo Tata jest dwa tygodnie po operacji i pokaszluje... mam wrażenie, że nawet jakby więcej niż przed operacją, bo wtedy odkasływał od czasu do czasu, a teraz słuchać, że odkaszluje, bo ma jakąś wydzielinę - flegmę... Słyszałam, że jest jakiś kaszel pooperacyjny - oczyszczający niby oskrzela, ale to chyba chodzi o kaszel 2-3 dni po operacji, a dwa tygodnie po? Czy to normalne, aby płuca się jakoś jeszcze po operacji oczyszczały? Słyszałyście może coś o tym? Tata jest w tej chwili w domku na przepustce, w niedzielę wieczorem wraca do sanaroium - szitala w Ludwikowie, więc powiem mu, by zaraz w poniedziałek z rana zaytał się pani dr pulmonolog, czy to normalne, czy cos się kurcze dzieje niedobrego:( Infekcja to raczej nie jest, bo gorączki nie ma i dwa dni temu pani dr Go osłuchiwała... będę wdzięczna jak ktoś ma jakąs wiedzę w tym temacie, bo mamy długi weekend a ja siedzę i się niepokoje:( pozdrawiam:):):) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ŻONA CHOREGO Napisano Czerwiec 3, 2010 MÓJ MĄŻ JEST CHORY NA RAKA PŁUCA. NIE WIEMY CO ROBIĆ.NIE MOŻE BRAĆ CHEMII,BO GO ZABIJA,A RADIOTERAPII NIE WOLNO ZE WZGLĘDU NA TO ŻE JEST PO BAJPASACH.CZY MASZ JAKIŚ SPOSÓB,ALBO CHCESZ POMÓC? BĘDZIEMY BARDZO WDZIĘCZNI. MĄŻ NIE PALI I NIE PIJE ALKOHOLU, ZA KAŻDĄ POMOC Z GÓRY DZIĘKUJEMY. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ŻONA CHOREGO Napisano Czerwiec 3, 2010 CHCĘ DODAĆ,BO ZAPOMNIAŁAM ,ŻE GUZ JEST WIELKOŚCI PONAD 10 CM NA PONAD 8 CM W STYCZNIU I ROŚNIE ,BO BYŁ OD POCZĄTKU NIEOPEROWALNY. A TAK NAPRAWDĘ LEKARZ OD MARCA ZLEKCEWAŻYŁ OBJAWY KASZLU I DUSZENIA,ORAZ ZŁE WYNIKI KRWI. PLAMĘ NA PŁUCACH UZNAŁ ,ŻE MA POŁOWĘ POLAKÓW I NIE CHCIAŁ ZROBIĆ ŻADNYCH BADAŃ-KOSZTY? NAJSMUTNIEJSZE ,ŻE TO BYŁ PULMONOLOG-CZYLI SPECJALISTA. MĄŻ KOCHA ŻYCIE I BOI SIĘ ŚMIERCI.JEST ZAŁAMANY W DEPREJI. CZUJE SIEŁABY I BRAKUJE MU POWIETRZA. JA TEŻ BARDZO SIĘ BOJĘ,CO ROBIĆ,CZYM TO ŚWINSTWO,TAK DUŻE LECZYĆ?MOŻE KTOŚ COŚ PRZEŻYŁ PODOBNEGO? TERAZ BOLI GO GŁOWA I OBAWIAMY SIĘ ABY NIE BYŁO PRZERZUTÓW. CZEKA NA TOMOGRAFIĘ KOMPUTEROWĄ GŁOWY.POZDRAWIAM,POMÓŻCIE JEŚLI COŚ SIĘ DOWIECIE. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach