Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

Ella-2011, nie odchodż z tego forum. Takie osoby jak ty są potrzebne. Zauważyłam że jesteś kopalnią wiedzy. Więc radż wszystkim którzy tego potrzebują. Ja też zrobiłam swoje nie mam poczucia winy że wiedziałam a nie pomogłam. Zostań z Ciebie takie dobre serduszko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A czy zastosowałaś
Terapie Gersona?????Niunia MK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaj3
No i niestety tomograf nie wykazał zmian guz taty bez zmian chemia nic nie dała, pełne załamanie taty nie wiem jak z Nim rozmawiać jak pocieszać co prawda czeka Go jeszcze radioterapia ale już mu się nie chce walczyć pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A czy zastosowałaś..... Tomko, zastosował te słynne papryczki o które toczy się bój na forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eskari nic nie piszesz co się dzieje?co z mamusią?nie rób takich długich przerw proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomko
....Niunia mk....Przypomniałaś mi o tych bólach, Mama od jakiegoś czasu nic nie wspominała, że coś ją boli więc i ja zapomniałem. Dzwoniłem dzisiaj i rzeczywiście, bóle ustąpiły i nie stosuje proszków przeciwbólowych a przecież do niedawna nie rozstawała się z proszkami. Nie wiem, nie wiem, aż mnie to zadziwia i sam nie mogę uwierzyć. Czy to jest możliwe? To jest chyba zbyt prosty sposób na raka...........Czekam na więcej pozytywnych objawów , czas pokaże, przecież w każdej chwili może przyjść załamanie i atak wroga ze zdwojoną siłą. Zobaczymy. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eskari nic nie piszesz co się dzieje?co z mamusią?nie rób takich długich przerw proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tomko, załamania żadnego nie będzie. Teraz czeka Was tylko szczęście. Wiem co czujesz to jest zbyt piękne żeby było prawdziwe. Ja miałam tak samo takie niedowierzanie. Dlatego piekliłam się z drugą Tomografią i chciałam wiedzieć co dzieje się w środku , choć widziałam tak wielkie zmiany u Mamy. Ale to co wyszło po 2,5 miesiąca przeszło najśmielsze oczekiwanie. A ja marzyłam żeby chociaż się zatrzymało. Teraz pamiętaj nie zrobić przerwy w piciu jak zostanie mniej więcej mały słoik od dżemu trzeba kupić następną porcję. Mam z Mamą wizytę u onkologa na 25 maja.Porozmawiam z nim jak sprawdzić Mamę czy nic się nie wznowiło. Mama pije dalej ten olej tylko 4 razy dziennie. Jedną łyżeczkę jej zmniejszyłam. I postraszyłam ją że jak nie będzie piła to rak wróci. A wiesz że mnie słucha. Mówiłam że bóle miną u Twojej Mamy ale nikt nie wierzył. Guz u Twojej Mamy jest większy więc on na tej TK którą niedługo zrobisz już będzie zmniejszony/zwłókniony/. Masz myśleć pozytywnie Twoja Mama naprawdę będzie zdrowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No tak bedzie zdrowa
Niunia mk,jezeli zastosuje nie papryczki,nie papryczki a terapie Gersona,Gersona"Niunia mk,wiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i smacznego
Max,na zdrówko:) hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eskari
Adam, nie pisze, bo nie ma nic nowego, czytam Was codziennie, moja tesciowa chodzi po mieszkaniu z wozkiem, mowi coraz wiecej, jest dobrze poki co. BARDZO dziekuje za troske :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TOMKO: to jest naprawde dobra wiadomosc!!! Zycze oczywiscie dalszej poprawy i calkowitego wylecznia! NIUNIECZKO, masz satysfakcje! Jest w tobie tyle szczerosci i hojnosci...Ucalowalabym Twoja Mame, Mame TOMKO, oraz...ciebie i TOMKO z wielka przyjemnoscia! MAX: Wiesz, co to jest "mitrydatyzm"? Tym razem NAPRAWDE odchodze z tego forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bład ze złosci
pewnikiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" [zgłoś do usunięcia] no i smacznego Max,na zdrówko hehe" Mam nadzieję:classic_cool:. "ella_2011 TOMKO: to jest naprawde dobra wiadomosc!!! Zycze oczywiscie dalszej poprawy i calkowitego wylecznia! NIUNIECZKO, masz satysfakcje! Jest w tobie tyle szczerosci i ch*jnosci...Ucalowalabym Twoja Mame, Mame TOMKO, oraz...ciebie i TOMKO z wielka przyjemnoscia! MAX: Wiesz, co to jest "mitrydatyzm"? Tym razem NAPRAWDE odchodze z tego forum." Znalazłem o co chodzi tylko nie wiedziałem ze to sie tak nazywa:P.Czytałem ze typekl łykał zwiazki arsenu aby sie zabezpieczyć:D.Z tym że jak pisałem-nie znam przypadku aby ktoś zabezpieczył sięprzed zwiazkami rtęci w ten sposób:P.Ja stosuję nieco inna metodę-jedne trucizny stosuję jako odtrutkę na inne ale to już inna beczka:P.A cxo do tekstów-to mi sie też coś zdarzało w tym stylu:O.I czy forum sie znudziło:O?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B.
Witam. U mojej mamy w grudniu wykryto raka, od lipca miala chrypkę ale tłuamczyła to sobie przeziębieniem i wogóle. W grudniu poszła do lekarza a ten skierował ją dalej. Okazało się ze to rak płuc. Potem zaczęła się chemia, było do brze do czasu. Rak wielkości 10x11 w lewym płucu. Ucisk blisko serca więc nieoperacyjny. Miała 7 cykli chemii. Od pewnego czasu bolała ją noga, nie mogła już z czasem chodzić. Półtora tygodnia temu pojechała z tatą na onkologię aby zrobić kontrast. W poniedziałek tata iodebrał wynik. Przerzut do mózgu, na wątrobę, nadnercze, zaatakowane kości, miednica:( Mama leży i nie chodzi, ciężko jej, lekarz nie każe wstawać bo czasem może dojśc do złamań kości. Nie wiem jak mamie pomóc. Cały czas siedzę i czytam o tym podstępnej chorobie w necie. Nie wiem na co mamy się przygotować. Mam czarne myśli, siedzę i patrzę na mamę i aż mi się ryczeć chce. Wiem, że chce żyć, smuje plany już na przyszłość. Tata jets załamany. Mama nie wie nic o przerzutach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B.
Zapomniałam dodać, że tata mamy 22 lat temu walczył z rakiem. Okazało się ze ma rak złośliwy płuc. Wycięli mu płaty płucne, lekarze dawali mu 2 tygodnie życia !!! Dziadek żyje do dziś, mam 87 lat i trzyma się dobrze. Dlaczego to spotkało moją mamusię ?? Dlaczego tak trudno zdiagnozować we wcześniejszym wyleczalnym stadium raka płuc ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dris
Monika B. Trudno mi jest Ciebie pocieszyć ,rak którego ma mama jest z tych bardzo podstępnych i daje znać o sobie jak już dobrze zaatakuje.Nie wiadomo dokładnie jaki tylko że nie operacyjny.Przykro jest patrzeć na cierpienie bliskich i naszą bezradność że nic nie możemy zrobić aby im pomóc. Rozumiem co przeżywasz,jestem w podobnej sytuacji jak ty tylko że walczy tato z innym rodzajem. U mnie w rodzinie też podobnie jest tylko że dziadek żył pół roku a tato 7 lat miał spokój a od roku wznowa.Na nic nie można do końca się przygotować jedynie bądżmy przy bliskich i najwięcej czasu im poświęcajmy jak tylko możemy. Dlaczego to mamę spotkało , nigdy na to pytanie nie znajdżiesz odpowiedzi,tak samo jak chorzy co sobie zadają to pytanie.Spotkałam się z taką odpowiedzią że dotyczy to silnych osób którzy dają sobie radę aby unieść taki ciężar. Nie obraz się ale ja sama leczę się onkologicznie i patrzę na to wszystko inaczej,pytanie dlaczego już odrzuciłam inaczej się nie da. Trzymaj się i wierzmy że bliscy będą jak najdłużej z nami.Życzę Ci dużo wiary i siły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GABRYSIA1984
MONIKO PRZYKRO MI BARDZO Z POWODU CHOROBY TWOJEJ MAMUSI :((( PRZESZŁAM PRZEZ TO... BĄDŹ Z NIĄ JAK NAJWIĘCEJ CHWYTAJ KAŻDĄ CHWILĘ SPĘDZONĄ RAZEM... TRZYMAJ SIĘ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monika nie pytaj dlaczego bo na to pytanie nikt ci nie odpowie.Nie szukaj cudownego lekarstwa bo go nie ma.Weż mamę czasem za rękę i nie mów nic tylko otwórz serce i patrz jej w oczy -mama wszystko w nich przeczyta.Życzę ci wytrwałości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moniko Twój post znów rozdrapał ranę na moim sercu, która i tak jest otwarta.... Bardzo mi przykro z powodu Twojej mamy.Moja mama również miała nieoperacyjnego raka, również miała przerzuty do kości, na węzły chłonne, do wątroby.... Trzymaj się kochana! Dawaj mamie jak najwięcej miłości , spokoju... przytulam Ciebie i Twoją rodzinkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Monika B. Witam. U mojej mamy w grudniu wykryto raka, od lipca miala chrypkę ale tłuamczyła to sobie przeziębieniem i wogóle. W grudniu poszła do lekarza a ten skierował ją dalej. Okazało się ze to rak płuc. Potem zaczęła się chemia, było do brze do czasu. Rak wielkości 10x11 w lewym płucu. Ucisk blisko serca więc nieoperacyjny. Miała 7 cykli chemii. Od pewnego czasu bolała ją noga, nie mogła już z czasem chodzić. Półtora tygodnia temu pojechała z tatą na onkologię aby zrobić kontrast. W poniedziałek tata iodebrał wynik. Przerzut do mózgu, na wątrobę, nadnercze, zaatakowane kości, miednica Mama leży i nie chodzi, ciężko jej, lekarz nie każe wstawać bo czasem może dojśc do złamań kości. Nie wiem jak mamie pomóc. Cały czas siedzę i czytam o tym podstępnej chorobie w necie. Nie wiem na co mamy się przygotować. Mam czarne myśli, siedzę i patrzę na mamę i aż mi się ryczeć chce. Wiem, że chce żyć, smuje plany już na przyszłość. Tata jets załamany. Mama nie wie nic o przerzutach. 15:38 [zgłoś do usunięcia] Monika B. Zapomniałam dodać, że tata mamy 22 lat temu walczył z rakiem. Okazało się ze ma rak złośliwy płuc. Wycięli mu płaty płucne, lekarze dawali mu 2 tygodnie życia !!! Dziadek żyje do dziś, mam 87 lat i trzyma się dobrze. Dlaczego to spotkało moją mamusię ?? Dlaczego tak trudno zdiagnozować we wcześniejszym wyleczalnym stadium raka płuc ??" Jak piszesz ze rak złosliwy to czy podajesze że masło tez jest maślane:D?A jakby zastosował to co polencam możliwe zeby dłużej pociągnał:classic_cool:.Ale jak jest tymi"lekarstwami" zatruty to szanse są sporo mniejsze:O.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PoProstuAga123456
Hej, tak sobie weszłam i czytam Was. I przypomniałam sobie swoje życie jakiś czas temu, ten sam optymizm, te same napięcie i te same myśli-zwątpienia, walki, wkurwienia-cała gama uczuć, barw i wszystkiego. Moja mama zmarła 19 lutego tego roku. Najpierw szyjka macicy, później wątroba, na końcu węzły chłonne i płuca. W grudniu 2010r. pluła już krwią. Zmarła głównie od guza na wątrobie. Jako osoba, która to przeszła co mogę doradzić-wiary i wytrwałości. I przede wszystkim pożegnajcie się. Ja zrobiłam to dopiero wtedy jak mama zapadła w śpiączkę, liczę na to, że Pan Bóg jej powtórzył jak bardzo ją kochałam. Pogrzeb zniosłam dzielnie, nie płakałam, bo to już było tylko jej ciało, ale jak umierała to serce mi pękało. 20 marca-miesiąc po śmierci obchodziłam 24 urodziny. Zawsze mama do mnie dzwoniła i swoim kochanym głosem składała mi życzenia, w tym roku tego porannego tel nie było. Można żyć po śmierci drugiej osoby, można się pogodzić, ale tęskni się cholernie. Oddałabym wszystko, aby móc się z nią pożegnać. Nienawidzę tej choroby, współczuję Wam całym sercem, wierzę, że będziecie mieli więcej szczęścia i ktoś wymyśli lekarstwo na raka, że uratujecie swoich bliskich w odpowiednim czasie. Ja po śmierci zostałam sama, idą święta, spędzę je u znajomych chyba albo będę siedzieć sama w domu. Nie chodzę do mamy na grób, nie umiem tego zrobić, nie chcę się z tym pogodzić. Nie pozwólcie swoim bliskim umierać w hospicjum, moja mama odeszła w domu, przy bliskich-ja wiem, że to ciężko, ale należy im się chociaż to, że mogą odejść godnie, w swoim łóżku. Przestałam wierzyć, że można wygrać z tą chorobą. Moja mama walczyła 4 lata, miała najlepsze leczenie nie tylko w PL ale i w Niemczech i Szwajcarii. W PL jak się nie posmaruje, to skazuje się ludzi na śmierć. Przerobiłam profesorów, szarlatanów, zielarzy, magików, genetyków i wszystkich, których tylko mogłam, a mimo to umarła, ale mam nadzieję, że Wam się uda. Przepraszam jeśli komuś odebrałam nadzieję, ale ja prócz gadania o pozytywnym myśleniu nie znam osoby, która mając przerzuty żyje do dziś dzień. Czasem lepiej pogodzić się ze śmiercią i nie żałować później, że nie powiedziało się komuś czegoś bardzo ważnego, bo w końcu "mam dużo czasu".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PoProstuAga123456 bardzo Ci wspólczuję,jesteś jeszcze taka mloda a juz bez mamy. Wybierz się na grób, popłacz, napewno z czasem chociaz troszkę ulży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Moniki Moniczko to co napisali Ci ludzie na tym forum to szczera prawda a szczególnie Aga. Ja nie mam nikogo chorego ale codziennie jestem w domach u tych chorych i widzę bezradność rodzin. Słyszę zadawane pytania. Rozmawiam z chorymi przytulam ich. Tak to prawda jeśli są przerzuty to trzeba pomyśleć nad pożegnaniem i wierzyć że tego czasu na to pożegnanie będzie dużo. Ale nie zwlekaj kochaj i pielęgnuj każdego dnia, znajdź domowe hospicjum które pomoże Ci w opiece nad mamą. Te ostatnie dni tygodnie czy miesiące wykorzystaj by pokazać jak ważną osobą jest dla Ciebie mama. Każde cierpienie jest po coś ja wiem że Tobie teraz ciężko to zrozumieć. Może kiedyś. Pisz w miarę możliwości co u Was. Ucałuj mamę gorąco od nas tu zgromadzonych. Przytulam Cię i jestem z Tobą całym sercem. Do PoProstuAga123456 Ciebie Aguś też przytulam mocno....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"PoProstuAga123456 Hej, tak sobie weszłam i czytam Was. I przypomniałam sobie swoje życie jakiś czas temu, ten sam optymizm, te same napięcie i te same myśli-zwątpienia, walki, wk**wienia-cała gama uczuć, barw i wszystkiego. Moja mama zmarła 19 lutego tego roku. Najpierw szyjka macicy, później wątroba, na końcu węzły chłonne i płuca. W grudniu 2010r. pluła już krwią. Zmarła głównie od guza na wątrobie. Jako osoba, która to przeszła co mogę doradzić-wiary i wytrwałości. I przede wszystkim pożegnajcie się. Ja zrobiłam to dopiero wtedy jak mama zapadła w śpiączkę, liczę na to, że Pan Bóg jej powtórzył jak bardzo ją kochałam. Pogrzeb zniosłam dzielnie, nie płakałam, bo to już było tylko jej ciało, ale jak umierała to serce mi pękało. 20 marca-miesiąc po śmierci obchodziłam 24 urodziny. Zawsze mama do mnie dzwoniła i swoim kochanym głosem składała mi życzenia, w tym roku tego porannego tel nie było. Można żyć po śmierci drugiej osoby, można się pogodzić, ale tęskni się cholernie. Oddałabym wszystko, aby móc się z nią pożegnać. Nienawidzę tej choroby, współczuję Wam całym sercem, wierzę, że będziecie mieli więcej szczęścia i ktoś wymyśli lekarstwo na raka, że uratujecie swoich bliskich w odpowiednim czasie. Ja po śmierci zostałam sama, idą święta, spędzę je u znajomych chyba albo będę siedzieć sama w domu. Nie chodzę do mamy na grób, nie umiem tego zrobić, nie chcę się z tym pogodzić. Nie pozwólcie swoim bliskim umierać w hospicjum, moja mama odeszła w domu, przy bliskich-ja wiem, że to ciężko, ale należy im się chociaż to, że mogą odejść godnie, w swoim łóżku. Przestałam wierzyć, że można wygrać z tą chorobą. Moja mama walczyła 4 lata, miała najlepsze leczenie nie tylko w PL ale i w Niemczech i Szwajcarii. W PL jak się nie posmaruje, to skazuje się ludzi na śmierć. Przerobiłam profesorów, szarlatanów, zielarzy, magików, genetyków i wszystkich, których tylko mogłam, a mimo to umarła, ale mam nadzieję, że Wam się uda. Przepraszam jeśli komuś odebrałam nadzieję, ale ja prócz gadania o pozytywnym myśleniu nie znam osoby, która mając przerzuty żyje do dziś dzień. Czasem lepiej pogodzić się ze śmiercią i nie żałować później, że nie powiedziało się komuś czegoś bardzo ważnego, bo w końcu "mam dużo czasu"." JEST WIELU BOGACZY CO SMAROWAŁO I TEŻ SKOŃCZYŁO W WORKU:P.TRZEBA STOSOWAĆ WŁAŚCIWE METODY A NIE POLECANE PRZEZ BYLE KONOWAŁÓW:P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okulary to nieee
ale"Max Zander vel Klaun",nie zastosowałaś najlepszej metody leczenia,czyli terapi Gersona i podawania mamie witaminy B 17,uncari wilcakory,a pozytywne myslenie jest równie wazne ,ale trzeba to umiec robic,bo samo bezmyslne ,yslenie pozytywnie jest zwykła naiwnościa,ale juz profesjonalna umiejetnośc sterowania włąsnym móziem daje efekty lecznicze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B.
Poryczałam się czytając posty zamieszczone po mojej wczorajszej publikacji. Nie umiem się przygotować na to co może być, nie potrafię nie myśleć, w nocy budzę się i patrzę na tel czy czasem tata nie dzwonił bo coś się w domu stało. Najgorsze jest to, że widzę ile mama przechodzi, jak cierpi, jej ból rozpruwa moje serce, ściska mnie w dołku widząc jej niemożność. A przecież 4 miesiące temu żyła normalnie jak ja. A teraz ... Ta choroba odbiera człowiekowi godność, odziera ze wszystkiego, zabiera siły i nadzieję. Trzymam się jakoś, bo muszę. U mamy nie mogę pozwolić sobie na łzy i chwile słabości. Czym moja mama zasłużyła sobie na takie cierpienia ciała i duszy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja mama zmarła 15 lutego. Chodzę na grób ,ale rzadko jakoś nie mogę a jak już idę to płaczę jak głupia i nie mogę się uspokoić. Czytam Was codziennie i zawsze jest mi ciężko. Każdy z nas przechodzi to samo, bardzo podobnie...:( Ta choroba odziera naszych bliskich, nie pozwala żyć godnie... Pamiętam naszą walkę. Jazda do lekarza, wymioty, badania, rozdzierający ból kości... nie mogę do tej pory się z tego otrząsnąć. Kiedy to minie i będę mogła już tylko wspominać dobre dni ??!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×