Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

Gość gość
Obecnie można także i warto sprawdzić swoje predyspozycje do wystąpienia nowotworu. Na stronie monogen life można poczytać. Bardzo ważne jest systematyczne robienie badań i sprawdzanie co w trawie piszczy. Wiadomo przecież, że wczesna diagnostyka daje ogromne szanse na wyleczenie. Nikomu nie życzę raczyska - oby poszło w diabły, ale warto świadomie o siebie zadbać, a nie zjeść jabłko i być szczęśliwym Kowalskim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witam, Odnośnie medycyny chińskiej - nie wiem czy o tym co jest ale na tym blogu: www.zdrowietoenergia.pl Pan, który wyleczył raka naturalnie opisuje różne sposoby leczenia i zioła. Chyba wzoruje się na medycynie chińskiej ale wspomina coś o ajurwedzie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smerfetka2015
Musze się komuś wygadać, choć z tego co widziałam temat przewijał się niejednokrotnie... w grudniu 2014r. zdiagnozowali u mojej naujkochańszej na świecie mamusi raka gruczołowego niskozróżnicowanego ze zmianami wtórnymi. Bidulka zanim trafiła do szpitala, od ponas roku skarżyła się na bóle barku i glowy, a cudowna lekarz rodzinna, która ją prowadziła od kilku lat zalecała masaże... to podobno były już pierwsze objawy, nie kierowała nawet na żadne badanie... w połowie grudnia mama bardzo źle zaczęła oddychać i lekarka stwierdziła ostrą infekcję górnych dróg oddechowych (nie skierowała na rtg) i tabletki do ssania i kontrola za 2 tygodnie, po 2 dniach jeszcze gorzej i kolejna lekarka stwierdziła ostre zapalenie płuc i oskrzeli dała antybiotyk i w razie czego skierowanie do szpitala, następnego dnia rano było jeszcze gorzej wezwaliśmy karetkę, łącznie 13 godzin na 3 izbach przyjęć (najpierw na ogólnym w miejskim gdzie zrobili rtg, skierowali na pulmonologię, ale tam nie było miejsca i położyli mamę na internie) i w końcu za jednym razem ściągneli 2 litry płynu z jednego płuca, od razu ulga, nastepnego dnia kolejne 1,5 litra i tak w ciągu 5 dni 7,5 litra płynu z jednego płuca. Oczywiście już następnego dnia było badanie tk z kontrastem i od razu wiedzieli ale jak pytałam lekarz prowadzącą to na zadane wprost pytanie czy to jest rak odpowiedziała nie. A tydzień później przyszedł onkolog i rozmawia z mamą o chemioterapii przy czym mama zdziwiona, że to rak... później się przynzała, że wiedziała i na pytanie dlaczego mi nie powiedziała (byłam upoważniona do kontaktu i jestem osobą opanowaną, nie wpadałam w histerię) powiedziała przepraszam... na 6 stycznia była zaplanowana 1. dawka chemii, a 22 grudnia znowu pobyt w szpitalu zatorowość płucna- kardiologia. Po nowym roku wyszła. 11 stycznia w ciągu 1 godziny mamusia miała 2 ataki padaczki... 2 razy przyjechało pogotowie, bo za pierwszym razem Panowie ratownicy stwierdzili tak może się dziać, bo może są przerzuty do mózgu (mówili to przy mamie!!!) dopóki oddycha nie trzeba wzywać pogotowia... za drugim razem wzięli mamę do szpitala, przenocowała na sor-ze i rano wypisali... pielęgniarka hospicyjna przychodziła, ale... no za wiele niestety nie pomagała, choć słownie wspierała. 17 stycznia znowu brak kontaktu, utrata przytomności i znowu 112. Przyjęli mamę na oddział neurologii ale jak stwierdził lekarz "z przyczyn społecznych, bo neurologicznych wskazań nie ma" (prosiłyśmy z siostrą o przyjęcia bo nie dawałyśmy rady z opieką, mama nie chciała jeść, pić, wstawać, traciła przytomność... skąd możemy wiedzieć kiedy jest odpowiedni moment, żeby wezwać 112??? Przyjęli na oddział i po paru dniach diagnoza niewielkie zmiany przerzutowe do mózgu i zakrzepica w 2 kanałach... teraz mama dostaje sterydy i jest zdecydowanie lepiej, już nie płacze z bolu głowy, ale niestety często mówi od rzeczy, zapomina... lekarze powiedzieli, że mamy miesiące... chcemy wierzyć, że nie, ale co chwilę coś się dzieje... Czy ktoś z Was przeszedł taką drogą z rakiem płuc? Może jeszcze tylko dodam, że mama ma 58 lat i nie pali...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie na tym blogu www.zdrowietoenergia.pl osoba go prowadząca miała rak opłucnej. Jest tam zakładka o mnie. Możesz poczytać ale z tego co pisze leczył się sam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
...ja tu trafiłem przypadkiem,z powodu dziadka,którego bardzo kochałem a który dużo palił od urodzenia.Nie zmarł wprawdzie na raka płuc,ale jak by nie palił "Sportów",to wiem,że by jeszcze pożył.Miałem wtedy,jak umierał 18lat.Był to mój najlepszy pszyjaciel od zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość K0c
Kochani pomóżcie! W 2012 roku stwierdzono u mojego dziadka raka płuca. Rak był operowany wiec wycięto mu jedno pluco. 3 lata był spokoj nawet pół roku temu na kontroli nie było nawet plamki! Teraz okazuje sie ze jest przerzut na drugie pluco. Dziadek ma przyjmować radio terapie. Bardzo sie boje. Moze miał tu ktoś taka sytuacje? Czy dziadek ma duże szanse? Drugiego płuca mu nie usuną ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie w rodzinie byly dwa przypadki, ciotka nie palaca miala raka, a babcia palaca :) przebadaj sie i Ty. to choroba genetyczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli szukacie skutecznego leczenia nowotworu poczytajcie o nafcie oczyszczonej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mario1978
witam jestem tu nowy... nigdy bym nie przypuszczał że trafie właśnie na takie forum. zawsze uważałam że rak mnie nie dotyczy ( ani mojej rodziny , a tu masz ci los u mojego taty rozpoznano c34.8 - nowotwór złośliwy oskrzela i płuca-zmiana przekraczająca granice oskrzela i płuca. ma przerzuty na wątrobę i prawdopodobnie na nadnercza. tata ma 62 lata i palił od kąt pamiętam ( chyba od jego 15 lat). raka zdiagnozowano ok 3 temu po tym jak z długotrwałym kaszlem i chrypką trafił do szpitala na sor. od samego początku boli go wątroba ( bardziej może tli niż boli) ale ostatnio zauważyłem że na twarzy trochę schudł. ponadto wczoraj bardzo spuchły mu nogi i wydaje mi się że również brzuch się powiększył. jestem załamany. co to może oznaczać ?? tydzień temu był na badaniach w centrum onkologii w Bydgoszczy i na 16,04 ma zaplanowane badania krwi i ma dostać pierwszą chemię. dziś również został wezwany przez lekarza onkologii w Grudziądzu gdyż przyszły wyniki biopsji bowiem wcześniej pojawił się guzek na piersi obok sutka.. tak bardzo się boję... proszę poradźcie mi co mogę tacie podawać aby wzmocnić jego organizm. tata często śpi -- półgodzinki, później znowu siedzi, za dwie godziny kolejna drzemka .. i tak w kółko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak ma przerzuty to niestety za dużo czasu mu nie zostało pozałatwiajcie wszystkie ważne sprawy, spędzajcie dużo czasu razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To bardzo przykra historia, a czy Ty i Twoi bliscy badaliscie sie pod katem nowotworu? im szybciej bedzie wykryty tym wieksze szanse na wyleczenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mario1978
dziękuję za odpowiedzi nigdy się nie badaliśmy , uważaliśmy że to nie nasz problem :( na szczęście na razie zdrówko u mnie i brata ok. ale u taty też nie było aż tak źle. był pod stałą opieką plumologa i niby wszystko było w porządku. tata cały czas wierzy w chemię którą ma dostać w czwartek , ale ja się boję że będą słabe wyniki krwi i mu jej już nie dadzą i wtedy się załamie.... dziś tacie poleciała krew z nosa i to tak porządnie. później się przyznał że parę dni temu również tak miał. nie wiem co to może oznaczać. lekarz pierwszego kontaktu tylko rozkłada ręce i karze czekać do czwartku aby inni się nim zajęli - po prostu porażka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prof. T. Orłowski przyjmuje prywatnie ul. Kacza 8 (wejście od ul. Okopowej, wjazd od ul. Wolność) 01-013 Warszawa tel.: 22 710 33 33 fax: 22 322 81 80 e-mail: szpital@szpitalibis.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Wszystkich. Nie wiem od czego zacząć.. moj tata walczy od ponad roku z rakiem płuc . Choruje już dłużej ale żaden lekarz nie postawił dobrej diagnozy mimo RTG klatki i płuc i objawów mocnego kaszlu, bólu duszności. Rak nieoperacyjny zastosowano chemię, po dwóch seriach zaczął się dziwnie zachowywać tzn. zapominać się, brakowało mu słów i ból głowy wszyscy myśleli , że to od leków i przy przypadkowym badaniu okulistycznych wykryto przerzut do móżdżka tym razem radioterapia bardzo silna. A potem znów chemia coraz mocniejsza, i ostatnia była przed świętami. Dwa dni po świętach bardzo źle się poczuł i zaczął kaszleć krwią. Teraz leży w szpitalu po dzisiejszych badaniach wyszło, że to zatorowość płucna. Powiedzcie mi czy będzie jeszcze lepiej ..? Czy stanie na nogi ?? Serce mi pęka kiedy widzę jak marnieje i jak go boli. :((((( Siedzę i ryczę jutro ma urodziny kończy 63 lata i co ja mogę życzyć mojemu tacie ...? Chciałabym tylko aby walczył i się nie poddawał i życzę tego wszystkim chorującym i ich bliskim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
edyta 0377 ciezko przewidziciec czy bedzie lepiej ale niestety rak płuc jest bardzo agresywny i cięzki do wyleczenia .Oczywiscie zycze jak najwięcej zdrowia tacie,ale musicie sie przygotowac ze moze byc coraz gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż zmarł kilka dni temu na raka płuc. Pół roku od diagnozy... gdyby nie chemia, która go zabiła żyłby jeszcze długo. Przed chemią nowotwór rósł bardzo powoli, po chemii natychmiast rozrósł się trzykrotnie i pojawiły się nowe przerzuty :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mario1978
Dzis o 2 moj tatus odszedl..... :( walka trwala 3 tygodnie od wykrycia. Nie cierpial odszedl spokojnie... tylko teraz bardzo Go brakuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bliskatobie
Przykre to jest. Najczęściej właśnie rak atakuje i w niedługim czasie zabiera człowieka. Przykre, ale prawdziwe. Przykre to jest też to, że ludzie po prostu się nie badają, nie dbają o siebie i nie stosują profilaktyki. A zobaczcie, jak długa jest lista badań dna na raka: http://www.euro-klinika.pl/artykul/testy-dna-na-raka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam wszystkich. Mój tato zmarł na niedrobnokomórkowego raka płuc miesiąc temu. Zaczęło się od bólu nogi z objawami typowymi dla rwy kulszowej. Po miesiącu leczenia okazało się że to niestety nie rwa kulszowa ale przerzuty do kości i zaczęło się szukanie źródła,początkowo bez efektów. Okazało się że raczysko rozwijało się na płucach i dało już przerzuty do opłucnej bo pojawił się płyn z komórkami nowotworowymi. A najlepsze w tym wszystkim jest to że tato był pod opieką pulmunologa ze względu na gruźlicę którą przeszedł. Dostał serię chemii paliatywnej,płyn przestał się podnosić a żeby miał dobre wyniki wspomagałam go sokami owocowo-warzywnymi robionymi w domu oczywiście(dużo owoców cytrusowych i burak czerwony plus inne) a gdy nie miał apetytu prawie na siłę karmiłam go deserkami z owoców dla niemowląt. Najważniejsze jest nastawienie psychiczne pacjenta i dużo trzeba tłumaczyć że jest to choroba jak każda inna, umiera się teraz nawet na grypę a wszystko się leczy i nigdy,przenigdy nie odbierać nadzieji bo ona zawsze umiera ostatnia. Smierć z płynem w opłucnej jest bardzo ciężka,tato umierał w domu wśród bliskich i była to dla mnie trauma ale przenigdy nie oddałabym go do hospicjum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo współczuje wszystkim którym odeszli bliscy na tą straszną chorobę. Mój tata wrócił ze szpitala miał bardzo dużą zatorowość płuc oraz zapalenie prawego płuca. Udało się go postawić jako tako na nogi. Ale cierpiał bardzo mocno i był jeszcze po chemioterapii bardzo agresywnej. Powiedział, że już więcej się nie podda chemii nie wiem czy to dobre rozwiązanie. Sama już nie wiem co dobre a co złe. Co mnie zmartwiło to to, że w wypisie przeczytałam że na prawym płucu guz 8mm, a mój tata ma raka lewego płuca z przeżutami do móżdżka - czyżby to kolejny przeżut? Ale tak jak Pani napisała dopóki tli się życie należy mieć nadzieję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to straszna choroba.chemia nie pomogla,jeszcze powiekszyla guza .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A skąd wiesz że to chemia powiekszyła guza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo chemia śmiertelnie osłabia organizm. Wyjałowiony nie ma jak się bronić. Oczywiście zdarzają się wyjątki kiedy człowiek zwalczy i wpływ chemii i nowotworu ale to WYJĄTKI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bzdury,chemia została odkryta przypadkiem, przy niektórych typach raka swietnie sobie radzi.Rak płuc jest bardzo agresywny, i w jegu przypadku nie zawsze jest skuteczna. Pisanie takich głupot, ze przez chemie powiększył sie guz jest przykładem zupełnym brakiem elementarnej wiedzy co działania chemi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was Niestety mój Tatuś odszedł wczoraj. Umarł przy mnie, widzieliśmy się w niedzielę i również wczoraj go odwiedziłam porozmawialiśmy 15min i złapał go atak, udusił się, zanim pogotowie przyjechało mój Tato umarł. Miał masywną zatorowość i skrzep gdzieś poszedł i zatkał. Czuję ogromny ból i cierpienie i taką bezradność, że nic nie mogłam zrobić. Dlaczego zawsze ma się myśl, że do końca się czegoś nie zrobiło co mogło uratować życie, choć człowiek stara się robić wszystko aby pomóc choremu. Widziałam, że mojemu tacie nie zostało wile życia, bo jeszcze rano byłam u jego lekarza i powiedział mi szczerze, że rak zajął cało płuco wszedł na drugie zaatakował naczynia i węzły oprócz tego były przeżuty do głowy. Oprócz tego ostatnia chemia Go dobiła.Lekarz powiedział, że nie zostało wiele ale nie spodziewałam się, że mój tatuś odejdzie wczoraj, a rano tak dobrze się czuł. Tak naprawdę przeżył z tą chorobą ponad 2 lata dzielnie walczył i tak bardzo chciał żyć, niestety rak płuc to straszna choroba i bardzo agresywna. Wszystkim którzy chorują i tym którzy chorują bliscy ja nadal uważam, że dopóki tli się życie to jest ciągle ta nadzieja. U mnie niestety ona już zgasła wraz ze śmiercią mojego Ukochanego Taty. Wszyscy którzy odeszli na tą okropną chorobę niech spoczywają w spokoju Ty mój Tato też odpoczywaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola_
Witam . Jestem tu pierwszy raz . Dowiedziałam się właśnie , że mój tata ma guza na płucu 4,6 cm . Czy może ktoś odpowiedzieć co to oznacza ? Czy to jest wyrok ? Nie dopuszczam myśli do siebie , że to może być Rak .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie pieniądze pomaga zbierać Polska Fundacja Onkologii dziękuje www.pfo.pink

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
profesor neumywakin jest swietny, polecam tez nanosrebro w kubku magnetycznym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×