Gość Doriss31 Napisano Lipiec 29, 2014 Witam . Mój tata leżał poza 2 tygodnie w szpitalu lekarka powiedziała że ma naciek i podejrzewa że to nowotwór złośliwy jutro ma jechać do Lublina od piątku jestem w głębokiej rozpaczy tak bardzo kocham tatę i martwię się o mamę bo mieszka daleko od ludzi . Jak to przetrwać? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Lipiec 29, 2014 Trzeba wyleczyc tate,lekarka to lekarka musi cos powiedziec,ale to czy ty słuchasz i sie steresujesz to inna sprawa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Doriss31 Napisano Lipiec 29, 2014 Tata ma podwyższone OB i cukier a poza tym niby wszystko ok narządy przebadane też są ok tylko ten naciek .Kaszel tata ma odkąd pamiętam ,ma duszności i brak apetytu ale nie chudnie ,nie puchnie .Po kroplówce z antybiotykiem stosowanej w zapaleniu płuc czuł się lepiej ale jak odstawili to się pogorszyło . Niestety nie mam odczytu TK Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ana71 Napisano Sierpień 4, 2014 Moja Mama juz odeszla,serce mi peka... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Sierpień 4, 2014 Wszyscy kiedys odejdziemy,nic nie trwa wiecznie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Sierpień 7, 2014 Witam. U mojego taty właśnie zdiagnozowali raka płuc po czterech miesiącach poszukiwania źródła. Zaczęło się od bólu nogi i podejrzenia rwy kulszowej, niestety po głębszej diagnozie ból okazał się przerzutami do kości i jak to w naszej medycynie bywa lekarze rozkładali ręce przy poszukiwaniu punktu wyjścia. Całe diagnozowanie trwało jakieś 4 miesiące a dodam że tato był pod stałą opieką pulmunologa ze względu na przebytą ponad 30 lat wcześniej gruźlicę i obciążenie genetyczne(dziadek i wujek-rak płuc). No i co z tego że mamy zdiagnozowany punkt wyjścia jak leczenia i tak nie ma nadal:((. Wszędzie trzeba czekać w niebotycznych kolejkach a tu liczy się każda chwila, tym bardziej że ma silne bóle. Teraz jeszcze będą diagnozować co to za paskudztwo, czyli jaka odmiana. Nerwy mi już puszczają bo aż serce pęka jak się człowiek męczy a znikąd żadnej pomocy i wsparcia. Jestem załamana bo wyczerpałam już chyba wszystkie możliwe sposoby na pomoc. Był ktoś w takiej sytuacji???? W dzień musze być twarda żeby to przetrwać ale noce są najgorsze gdy płacz się ciśnie do gardła i tysiące myśli przychodzi do głowy :((( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa1978 Napisano Sierpień 17, 2014 Niestety,jeśli rak jest w stopniu zaawansowanym to każde leczenie obojętnie ,chemia itd,jest juz tylko na przedłużenie zycia ,tylko stadia początkowe sa jeszcze jakos do wyleczenia .Mama zmarła moja na drobnokomorkowca wiem jak to jest.Dopiero jak sie przez to przejdzie to sie wie,pozdrawiam trzymajcie sie i walczcie do samego konca zawsze bo i tak warto Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Sierpień 17, 2014 Chemia itd,to tylko skraca zycie gdy rak jest zaawansowany, Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Sierpień 17, 2014 Stadia poczatkowe oczywiscie ze sa do wyleczenia ale nie metodami trucizn,typu chemia,bo to jak dolewanie oliwy do ognia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Sierpień 17, 2014 gość dziś Głupota twoja nie zna granic! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Sierpień 28, 2014 Moja matka zmarła 29.07.2014 na anaplastyczny rak lewego płuca... Tak się wszystko szybko wydarzyło, że sam nie jestem w stanie uwierzyć. :( Moja mama źle się czuła gdzieś od lutego-marca. Miała kaszel, lekki ucisk w klatce piersiowej. Niestety za późno się zgłosiła do lekarza, z tego, co widać. Strasznie schudła, miała pomarszczoną skórę... miała 53 lata. Najpierw zawieźli ją do szpitala na diagnozę, która trwała ponad tydzień. Lekarz prowadzący orzekł: rak anaplastyczny lewego płuca. Pocieszył ją także, że to dość wcześne stadium, da się wszystko na spokojnie wyleczyć, po weekendzie kazali jej zgłosić się na chemię. Przyjechała do domu na weekend i to był wielki koszmar. Pierwszą nockę przeżyła normalnie, na drugą trzeba było wzywać pogotowie. Miała ucisk w klatce piersiowej. Ratownicy podali jej tlen, sterydy. Pomogło. W niedzielę stan się pogorszył, przestała kontrolować potrzeby fizjologiczne... Kiedy miała jechać w poniedziałek rano, znowu trzeba było wzywać pogotowie. Zawieźli ją najpierw do szpitala regionalnego, potem do szpitala, w którym miała mieć ustaloną chemię. Niestety była tak osłabiona, że podłączyli ją do kroplówki. Była strasznie wychudzona, będąc w domu zjadła naprawdę niedużo, a powinna jeść ile ujdzie. Jeszcze w poniedziałek byłem z nią w tym szpitalu, pomagałem zanieść butlę z tlenem, a pielęgniarka obok mnie pchała wózek z nią, na oddział. Przeprowadzili zabieg odessania wody z płuc. Pożegnałem się z nią i poszedłem, wyglądało na to, że jest już wszystko dobrze. Następnego dnia o godz. 20:30 otrzymałem telefon, że zmarła przed 19:00. Nic tak mnie nigdy nie zabolało. Mimo, że minął już miesiąc, to ja ciągle wspominam jej ostatnie chwile w domu, ten ostatni moment, kiedy się pożegnała się ze mną w szpitalu. To tak boli... i najgorsze, że nic, zupełnie nic na to nie można było poradzić... od początku całej sytuacji, kiedy poszła do szpitala, do jej śmierci, nie minęły nawet dwa tygodnie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Sierpień 28, 2014 Wiem, że ona sama nie spodziewała się śmierci. Miała plany, co będzie, jak już podda się chemioterapii, co będzie, jak już chemioterapia się skończy. Ten rak nie wydawał się groźny, bo przecież lekarz zapewniał, że nie jest źle, że da się wszystko wyleczyć. Teraz widzę, po przeczytaniu w Internecie, po konsulatcji z innym lekarzem, że tamten po prostu kłamał, nie chciał, żeby mama źle się poczuła. Albowiem sama diagnoza tego raka, bez względu na to, w jakim jest stadium, oznacza, że i tak nie ma się wielkich szans przeżycia. Rak anaplastyczny to najgorsza, najbardziej złośliwa odmaina raka. Mama niestety całe życie paliła papierosy, a to jest przyczyną 90% zachorowań na raka tego typu. Kiedyś dwie paczki dziennie, w ciągu ostatnich paru lat jedną paczkę dziennie. Nikt mnie nie przekona, że warto jest palić papierosy. Ja na szczęście nie palę i staram się swoją rodzinę namówić na to, by całkowicie rzucili palenie. Rak tego typu nie jest genetyczny, w 90% zależy od palenia papierosów, 10% to czynniki środowiskowe. To mnie nauczyło, że nigdy nie wezmę do ust papierosa, nigdy. I będe unikał środowiska palaczy jak ognia... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Sierpień 28, 2014 Przygodaa 2014.08.17 Leczenie mentalne to jest równiez medycyna niekonwencjonalna,wiec tn sam dobry trop,ja tak sobie wyleczyłem wiele chorób a co przygodo??? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Wrzesień 17, 2014 Nawet tutaj ten pseudo-naukowiec Adam z Podkarpacia poluje na kolejna ofiare. On wystepuje pod roznymi pseudo i na roznych topikach. Obecnie "gosc". Warto przeczytac watek kafeteria" uwaga na Adama z Podkarpacia", albo przez niego samego zalozony topik "medycyna naturalna zapraszam. Zwracam sie do wszystkich chorych: Uwazajcie na tego oszusta! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Jolanta33 Napisano Październik 20, 2014 Witam Umojego Taty w wrześniu wykryto raka płuc w szpitalu, konsultant powiedział mu otwarcie rak złośliwy i dał skierowanie do Bystrej leży tam juz 3 tydzień w pierwszym tygodniu był juz przygotowany do operacji, własciwie juz był na niej , jak nagle operacje odwołali. Lekarz prowadzący powiedział,że zrobili 2 badania , które wykluczaja raka złośliwego a więc zrobili 3 badanie i jeżeli ono potwierdzi 2 poprzednie to operacji nie bedzie, Po tygodniu oczekiwań dzisiaj nic nie powiedzieli ale wzięli wymaz z kiszki stolcowej , niz juz nie rozumiem , tata czuje się dobrze nic mu nie dolega , oprócz lekkiego kaszlu, dreny powyciągane i nic nic nie mówi. My tzn rodzina 300 km od niego, nic nie można się dowiedzieć w sobotę i niedzielę, nie ma lekarzy, w tygodniu trzeba na nich polować aby udzielili informacji, nie wiem co mam robić, Tata ma 77 lat i ta huśtawka informacji jest okropna, Czy ktoś ma doświadczenie z lekarzami ze szpitala z Bystrej Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Listopad 3, 2014 tak rak to straszna choroba... wiem bo wystąpiła w mojej rodzinie... niestety nam nie udało się wygrac ;( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość annulka1965 Napisano Listopad 8, 2014 Moja ciocia miała raka płuc , myślę,że zrobiliśmy bardzo wiele dla niej . Piła zioła chińskie na wzmocnienie - takie w postaci gotoanej , Wczęsniej była strasznie słaba i dusiła się . Piła chyba z 8 miesięcy.. Przeżyła jeszcze 4 lata ! Trzeba koniecznie wzmacniać organizm bo chemia zniszczy każdego z tym rakiem , Jestem pewna ,że zioła bardzo przedłużyły jej życie .. pozdrawiam wszystkich , ale nie poddajcie się - trzeba szukać kogoś , kto zna się na wzmocnieniu chorego , bez tego - nie ma szans..nam zioła dużo pomogły. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Renia i Marzena Napisano Listopad 9, 2014 Też słyszałam o chińskiej medycynie w leczeniu raka - płuc. Moja sąsiadka brała jakieś zioła chińskie , przez 6 msc i guz jej się rozpadł ! a jeden , który blokował jej oddech zniknął ! Zyje do dzisiaj , może nie jest zbyt mocna , ale ma swoje lata chba z 75 lat. paliła dużo , ciagle kaszel . Sama mówi ,że gdyby tylko brała chemioterapię to już dawno byłoby po niej ! Trzeba szukać pomocy ! może warto . Ne traćcie nadziei pamiętam ją jak mówiła ,że to koniec , miała ten aparat tlenowy a potem jak ten guz jej się rozpad , oddała go z powrotem . To jej chyba pomogło . Pozdrawiam cieplutko ! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość malutka45 Napisano Listopad 9, 2014 rzeczywiście coś o tej medycynie chińskiej też słyszałam. Podobno można wzmocnić odporność za pomocą chyba wywaru ziołowego , czy jakoś tak . U mnie ktoś jest chory na tą straszną chorobę , będę szukać specjalisty , może i nam pomoże . Trzeba próbować , bo inaczej to koniec... trzymajcie się trzymam kciuki za efekty leczenia!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Listopad 9, 2014 dwie godziny temu dzwonilam do mojej mamy , lkala , trzymala swojego brata bo dziwnie siedzial na lozku , nie przytomny umierajacy na raka pluc, mysle ze jest juz po tamtej stronie :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Listopad 11, 2014 chemia zabija chorego !!! nie rak . Po chemii człowiek jest tak słaby ,że nie ma siły walczyć z rakiem i jego system odporności nie walczy już ...jak w takim razie ma przeżyć ?? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Eryk1 0 Napisano Listopad 11, 2014 prawda, bo organizm jest już całkowicie zatruty. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Listopad 11, 2014 O, octowy Eryczek już smaruje g łupoty. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość rybka 123 Napisano Listopad 12, 2014 myślę ,że słaby organizm nie ma szans !! a chemia to trucizna, trzeba wzmacniać !! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość adda68 Napisano Listopad 14, 2014 witam wszystkich, Ciekawe, my właśnie stosujemy jednocześnie zioła chińskie i leczenie chemią ( cisplatyną itp) . To mój brat jest chory na niedrobnokómrkowego raka płuc , rokowania były bardzo złe. Duże guzy . Jededn 8 cm i kilka po 3 i 4 cm. Po kilku chemiach , cały odział - to znaczy wszyscy pacjenci mieli skutki uboczne , część nie mogła brać dalej chemii, a on nie , czuje się dobrze , aż onkolog powiedział ,że nie widział jeszcze takiego przypadku (!) żeby ktoś tak dobrze znosił chemię.. Myśmy lekarzowi nie mówili , że bierze zioła , chińskie , i ewidentnie mu to pomaga . Czuje się dobrze, nawet jeden guz mu się zmnieszył o 2 cm , przestał kaszleć . Wszyscy są zdziwieni. A on czuje się dobrze , nawet był ostatnio na działce , Jeżdzi samochodem etc. Jednym słowem jest nieźle jak na taką chemię . Bez wzmcaniania chyba nie byłoby OK Myślę ,ze osoby z rakiem powinny spróbować chińskiej medycyny, przecież na cały świecie się jej używa , czasami również równolegle z naszą medycyną . Trzeba tylko poszukać dobrego specjalisty .Myślę ,że można pomóc też w innych nowotworach. Tylko się nie poddawać !! Walczyć , mam nadzieję ,że u was tez będzie dobrze jak u mnie w rodzinie.. pozdrawiam wsystkich chorych i ich rodziny Może tym postem trochę pomogłam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Włodek 72 Napisano Listopad 22, 2014 witam czy ktoś zna namiary na specjalistę chińskiej medycyny ? Jestem bardzo zainteresowany , ziołami. U nas kiedyś kilka lat temu ktoś wyleczył się z raka za pomocą chińskiej medycyny tylko ,że on mieszkał ...na węgrzech Ja bardzo w to wierzę , słyszałem też od kilku osób ,że pomogło. pozdrawiam wszystkich chorych Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Listopad 30, 2014 Tutaj są wypunktowane objawy oraz metody leczenia raka płuc: http://flmc.pl/l/b22f4 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Grudzień 6, 2014 Mój wujek ma złośliwy nowotwor pluc.Jest w hospicjum. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Grudzień 8, 2014 Bardzo mi przykro z powodu wujka, ze zachorował... Mogę pocieszyć Cie tym ze w hospicjum ma bardzo dobra opiekę 24 h/7dni w tygodniu. Pamietaj zawsze trzeba mieć nadzieję. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Grudzień 15, 2014 Prawie 40% przypadków raka płuc stanowi gruczolakorak, które zwykle pochodzą z tkanek obwodowych płuc. Większość przypadków raka gruczołowego jest związanych z paleniem tytoniu. Jednak wśród osób, które nie paliły mniej niż 100 papierosów w przeciągu ich życia ("nigdy nie palących"), adenocarcinoma jest najczęstszą formą nowotworu płuc. Podtyp raka gruczołowego, bronchioloalveolar, jest bardziej powszechny u kobiet nigdy niepalących, i może mieć lepsze długoterminowe prognozowanie. Rak komórek płaskonabłonkowych stanowi około 30% przypadków raka płuc. Zwykle występują w pobliżu dużych dróg oddechowych. Puste wgłębienie związane ze śmiercią komórek są powszechnie spotykane w centrum nowotworu. Są one tak nazwane, ponieważ komórki nowotworowe są duże, z nadmiaru cytoplazmy, jąder, duże i widoczne jąderka. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach