Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

Gość Nadzieja nigdy nie umiera
Moja ciocia jeszcze 2 miesiace temu tryskala energia, a dzis... Wyryto u niej raka płuc z przerzutami do watroby, dzis sie dowiedzialam, ze takze do mozgu... jestem zalamana, bierze leki, przechodzi radioterapie, ale nie ma poprawy... :( Szanse na wyzdrowienie sa znikome, albo nie ma ich wcale... najgorsze jest to czekanie... czekanie na śmierc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja1986
Moja ciocia jeszcze 2 miesiace temu tryskala energia, a dzis... Wyryto u niej raka płuc z przerzutami do watroby, dzis sie dowiedzialam, ze takze do mozgu... jestem zalamana, bierze leki, przechodzi radioterapie, ale nie ma poprawy... :( Szanse na wyzdrowienie sa znikome, albo nie ma ich wcale... najgorsze jest to czekanie... czekanie na śmierc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pretorianin30
adala witam cie serdecznie iwszystkich rowniez dawno cie nie było co u was u ciebie i jak sie czuje mamusia my nadal wlczymy ...pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gaaga
czsami jesteśmy żli,niezadowoleni niewiadomo dlaczego dopiero kiedy spotka nas ta tragedia zaczynamy dostrzegać innych ,nie tylko siebie....pozdrawiam wszystkich ,którzy zaczęli trudną walkę o siebie i swoich bliskich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała z kalisza
Witaj Katarzynke bardzo dziękuję za odpowiedz. Właśnie dzisiaj przywiozłam tatusia do domu był w klinice na Samarzewskiego i tam dowiedział się o raku nie zna jednak całej prawdy i mam nadzieje,że lekarze mu jej oszczędzą. Teraz czekamy na chemię do 5.11 w tej samej klinice.Boję się że to trochę długo, ale z drugiej strony myślę że to czas na zebranie sił do walki jaką teraz będziemy toczyć bo nie mam najmniejszego zamiaru oddać ukochanej osoby temu wstrętnemu s......... jeszcze tylko muszę namówić tatę do tej wałki a to nie będzie łatwe.Katarzynke proszę Cię jeszcze jeśli możesz napisz mi co pomaga złagodzić skutki uboczne przy chemioterapi bo chciałabym się dobrze przygotować.Jesli możesz to napisz jak się czuje mama. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała z kalisza
Witaj Katarzynke bardzo dziękuję za odpowiedz. Właśnie dzisiaj przywiozłam tatusia do domu był w klinice na Samarzewskiego i tam dowiedział się o raku nie zna jednak całej prawdy i mam nadzieje,że lekarze mu jej oszczędzą. Teraz czekamy na chemię do 5.11 w tej samej klinice.Boję się że to trochę długo, ale z drugiej strony myślę że to czas na zebranie sił do walki jaką teraz będziemy toczyć bo nie mam najmniejszego zamiaru oddać ukochanej osoby temu wstrętnemu s......... jeszcze tylko muszę namówić tatę do tej wałki a to nie będzie łatwe.Katarzynke proszę Cię jeszcze jeśli możesz napisz mi co pomaga złagodzić skutki uboczne przy chemioterapi bo chciałabym się dobrze przygotować.Jesli możesz to napisz jak się czuje mama. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adala
Witam ,mama czuje sie dobrze...Przynajmniej tak mowi...Przytyla juz 12 kg...Na twarzy jest lekko spuchnieta...Bola ja nogi...ale funkcjonuje normalnie...moze dlatego,ze zawsze swoje oslabienie zganiala na pogode...brak formy A pogody w Polsce temu sprzyjaja,tym argumentom...Stale powiedzenie mamy..."ze pokolenia sa ,coraz slabsze",ale to ona byla coraz slabsza biorac pod uwage swoja mame,ktora pracowala na trzy zmiany do 56 lat... Mama jest po trzech cyklach chemii...niestety tomograf w jej szpitalu sie popsul i szukamy w innych wsrod znajomych Prawie dwa tygodnie jestesmy do tylu...Opis tomograficzny jest niezbedny radioterapelcie,zeby zlecic dalsze leczenie...Po zdjeciu widac,ze sie zmniejszyl...ale on jest wielokomorkowy...mysle,ze na swoj sposob robi swoje...nie wiem dlaczego,ale jestem sceptyczna...Chce,zeby mama jak najdluzej byla...ale...Mama w pewien sposob chce nam dac cos do zrozumienia...ale ciagle wszystko obracane jest w zart... Pozdrawiam pretotianin 30 ...badzmy dobrej mysli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pretorianin30
adala ja mysle podobnie czas pokarze badzmy dobrej mysli nie brakuje mamie twojej obecnosci ???bo ja widze ze moja chce aby cały czas ktos byl tak jakby sie bała...pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór Mała z Kalisza. Cieszę się, że Twój tato ma wyznaczony termin chemii i że wiecie pod opieką jakiego szpitala będzie. Odpadł Wam stres szukania szpitala. Pytasz mnie o środki na zlagodzenie efektów chemii. Oto one: - mdłości i wymioty - juz w czasie podawania chemii chory dostaje w szpitalu leki przeciwwymiotne, a potem moja mama dostała receptę od lekarza prowadzącego jej leczenie, - spadek łaknienia - po 3 chemii dostała jakąś receptę ale lekarz niechętnie ja wypisywał i lek średnio działal, - apatia, napady złości - no cóż na to nie ma leku farmakologicznego; - spadek białych krwinek - lekarz prowadzący przepisywał zastrzyki; - spadek czerwonych krwinek - mama dostawała krew. co do czerwonych krwinek zalecane jest również jedzenie warzyw wpływających na produkcję tych krwinek: buraki; picie soku z buraków oraz jedzenie wątróbki. Mama nie przyjmuje źadnych leków ani wspomagaczy na własną rękę czyli tak naprawdę nic oprócz leków zapisywanych przez lekarza prowadzącego. Wiem, że niektórzy piją zioła, o których na tym forum była już mowa (nie pamiętam ich nazwy cos na v), pija sok z noni. Trudno mi się na ten temat wypowiadać. Róźni ludzie różnie przechodzą chemie - pewnie słyszałaś to od lekarza :-) Życzę Tobie i Twojemu tacie, żeby leczenie przyniosło największy efekt przy jak najmniejszych skutkach ubocznych; szczególnie spadku krwinek białych i czerwonych. Co mogę Ci jeszcze doradzić to kwestia lekarza ogólnego lub specjalisty: jeśli Twój tata ma inne schorzenie np. jest chory na serce albo na nerki a nie jest pod stałą opieką specjalisty to proponuję poszukać dobrego lekarza rodzinnego (najlepiej takiego, który ma doświadczenie w prowadzeniu ludzi chorych na nowotwory i leczonych chemią) lub specjalisty z danej dziedziny. Ogólnie rzecz ujmując dobry lekarz ogólny może być potrzebny np. w wypadku przeziębienia. Piszę o tym dlatego, że przy chemii mogą nasilić się dolegliwości tych organów, które nie są zdrowe a onkolodzy zazwczaj odsyłają do lekarzy rodzinnych. W końcu nie mogą leczyc wszystkich chorób. To cała moja wiedza na ten temat :-) Jesli masz jakieś pytania, to jak to się mówi: wal śmiało :-) Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór Mała z Kalisza. Cieszę się, że Twój tato ma wyznaczony termin chemii i że wiecie pod opieką jakiego szpitala będzie. Odpadł Wam stres szukania szpitala. Pytasz mnie o środki na zlagodzenie efektów chemii. Oto one: - mdłości i wymioty - juz w czasie podawania chemii chory dostaje w szpitalu leki przeciwwymiotne, a potem moja mama dostała receptę od lekarza prowadzącego jej leczenie, - spadek łaknienia - po 3 chemii dostała jakąś receptę ale lekarz niechętnie ja wypisywał i lek średnio działal, - apatia, napady złości - no cóż na to nie ma leku farmakologicznego; - spadek białych krwinek - lekarz prowadzący przepisywał zastrzyki; - spadek czerwonych krwinek - mama dostawała krew. co do czerwonych krwinek zalecane jest również jedzenie warzyw wpływających na produkcję tych krwinek: buraki; picie soku z buraków oraz jedzenie wątróbki. Mama nie przyjmuje źadnych leków ani wspomagaczy na własną rękę czyli tak naprawdę nic oprócz leków zapisywanych przez lekarza prowadzącego. Wiem, że niektórzy piją zioła, o których na tym forum była już mowa (nie pamiętam ich nazwy cos na v), pija sok z noni. Trudno mi się na ten temat wypowiadać. Róźni ludzie różnie przechodzą chemie - pewnie słyszałaś to od lekarza :-) Życzę Tobie i Twojemu tacie, żeby leczenie przyniosło największy efekt przy jak najmniejszych skutkach ubocznych; szczególnie spadku krwinek białych i czerwonych. Co mogę Ci jeszcze doradzić to kwestia lekarza ogólnego lub specjalisty: jeśli Twój tata ma inne schorzenie np. jest chory na serce albo na nerki a nie jest pod stałą opieką specjalisty to proponuję poszukać dobrego lekarza rodzinnego (najlepiej takiego, który ma doświadczenie w prowadzeniu ludzi chorych na nowotwory i leczonych chemią) lub specjalisty z danej dziedziny. Ogólnie rzecz ujmując dobry lekarz ogólny może być potrzebny np. w wypadku przeziębienia. Piszę o tym dlatego, że przy chemii mogą nasilić się dolegliwości tych organów, które nie są zdrowe a onkolodzy zazwczaj odsyłają do lekarzy rodzinnych. W końcu nie mogą leczyc wszystkich chorób. To cała moja wiedza na ten temat :-) Jesli masz jakieś pytania, to jak to się mówi: wal śmiało :-) Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór Mała z Kalisza. Cieszę się, że Twój tato ma wyznaczony termin chemii i że wiecie pod opieką jakiego szpitala będzie. Odpadł Wam stres szukania szpitala. Pytasz mnie o środki na zlagodzenie efektów chemii. Oto one: - mdłości i wymioty - juz w czasie podawania chemii chory dostaje w szpitalu leki przeciwwymiotne, a potem moja mama dostała receptę od lekarza prowadzącego jej leczenie, - spadek łaknienia - po 3 chemii dostała jakąś receptę ale lekarz niechętnie ja wypisywał i lek średnio działal, - apatia, napady złości - no cóż na to nie ma leku farmakologicznego; - spadek białych krwinek - lekarz prowadzący przepisywał zastrzyki; - spadek czerwonych krwinek - mama dostawała krew. co do czerwonych krwinek zalecane jest również jedzenie warzyw wpływających na produkcję tych krwinek: buraki; picie soku z buraków oraz jedzenie wątróbki. Mama nie przyjmuje źadnych leków ani wspomagaczy na własną rękę czyli tak naprawdę nic oprócz leków zapisywanych przez lekarza prowadzącego. Wiem, że niektórzy piją zioła, o których na tym forum była już mowa (nie pamiętam ich nazwy cos na v), pija sok z noni. Trudno mi się na ten temat wypowiadać. Róźni ludzie różnie przechodzą chemie - pewnie słyszałaś to od lekarza :-) Życzę Tobie i Twojemu tacie, żeby leczenie przyniosło największy efekt przy jak najmniejszych skutkach ubocznych; szczególnie spadku krwinek białych i czerwonych. Co mogę Ci jeszcze doradzić to kwestia lekarza ogólnego lub specjalisty: jeśli Twój tata ma inne schorzenie np. jest chory na serce albo na nerki a nie jest pod stałą opieką specjalisty to proponuję poszukać dobrego lekarza rodzinnego (najlepiej takiego, który ma doświadczenie w prowadzeniu ludzi chorych na nowotwory i leczonych chemią) lub specjalisty z danej dziedziny. Ogólnie rzecz ujmując dobry lekarz ogólny może być potrzebny np. w wypadku przeziębienia. Piszę o tym dlatego, że przy chemii mogą nasilić się dolegliwości tych organów, które nie są zdrowe a onkolodzy zazwczaj odsyłają do lekarzy rodzinnych. W końcu nie mogą leczyc wszystkich chorób. To cała moja wiedza na ten temat :-) Jesli masz jakieś pytania, to jak to się mówi: wal śmiało :-) Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór Mała z Kalisza. Cieszę się, że Twój tato ma wyznaczony termin chemii i że wiecie pod opieką jakiego szpitala będzie. Odpadł Wam stres szukania szpitala. Pytasz mnie o środki na zlagodzenie efektów chemii. Oto one: - mdłości i wymioty - juz w czasie podawania chemii chory dostaje w szpitalu leki przeciwwymiotne, a potem moja mama dostała receptę od lekarza prowadzącego jej leczenie, - spadek łaknienia - po 3 chemii dostała jakąś receptę ale lekarz niechętnie ja wypisywał i lek średnio działal, - apatia, napady złości - no cóż na to nie ma leku farmakologicznego; - spadek białych krwinek - lekarz prowadzący przepisywał zastrzyki; - spadek czerwonych krwinek - mama dostawała krew. co do czerwonych krwinek zalecane jest również jedzenie warzyw wpływających na produkcję tych krwinek: buraki; picie soku z buraków oraz jedzenie wątróbki. Mama nie przyjmuje źadnych leków ani wspomagaczy na własną rękę czyli tak naprawdę nic oprócz leków zapisywanych przez lekarza prowadzącego. Wiem, że niektórzy piją zioła, o których na tym forum była już mowa (nie pamiętam ich nazwy cos na v), pija sok z noni. Trudno mi się na ten temat wypowiadać. Róźni ludzie różnie przechodzą chemie - pewnie słyszałaś to od lekarza :-) Życzę Tobie i Twojemu tacie, żeby leczenie przyniosło największy efekt przy jak najmniejszych skutkach ubocznych; szczególnie spadku krwinek białych i czerwonych. Co mogę Ci jeszcze doradzić to kwestia lekarza ogólnego lub specjalisty: jeśli Twój tata ma inne schorzenie np. jest chory na serce albo na nerki a nie jest pod stałą opieką specjalisty to proponuję poszukać dobrego lekarza rodzinnego (najlepiej takiego, który ma doświadczenie w prowadzeniu ludzi chorych na nowotwory i leczonych chemią) lub specjalisty z danej dziedziny. Ogólnie rzecz ujmując dobry lekarz ogólny może być potrzebny np. w wypadku przeziębienia. Piszę o tym dlatego, że przy chemii mogą nasilić się dolegliwości tych organów, które nie są zdrowe a onkolodzy zazwczaj odsyłają do lekarzy rodzinnych. W końcu nie mogą leczyc wszystkich chorób. To cała moja wiedza na ten temat :-) Jesli masz jakieś pytania, to jak to się mówi: wal śmiało :-) Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór Mała z Kalisza. Cieszę się, że Twój tato ma wyznaczony termin chemii i że wiecie pod opieką jakiego szpitala będzie. Odpadł Wam stres szukania szpitala. Pytasz mnie o środki na zlagodzenie efektów chemii. Oto one: - mdłości i wymioty - juz w czasie podawania chemii chory dostaje w szpitalu leki przeciwwymiotne, a potem moja mama dostała receptę od lekarza prowadzącego jej leczenie, - spadek łaknienia - po 3 chemii dostała jakąś receptę ale lekarz niechętnie ja wypisywał i lek średnio działal, - apatia, napady złości - no cóż na to nie ma leku farmakologicznego; - spadek białych krwinek - lekarz prowadzący przepisywał zastrzyki; - spadek czerwonych krwinek - mama dostawała krew. co do czerwonych krwinek zalecane jest również jedzenie warzyw wpływających na produkcję tych krwinek: buraki; picie soku z buraków oraz jedzenie wątróbki. Mama nie przyjmuje źadnych leków ani wspomagaczy na własną rękę czyli tak naprawdę nic oprócz leków zapisywanych przez lekarza prowadzącego. Wiem, że niektórzy piją zioła, o których na tym forum była już mowa (nie pamiętam ich nazwy cos na v), pija sok z noni. Trudno mi się na ten temat wypowiadać. Róźni ludzie różnie przechodzą chemie - pewnie słyszałaś to od lekarza :-) Życzę Tobie i Twojemu tacie, żeby leczenie przyniosło największy efekt przy jak najmniejszych skutkach ubocznych; szczególnie spadku krwinek białych i czerwonych. Co mogę Ci jeszcze doradzić to kwestia lekarza ogólnego lub specjalisty: jeśli Twój tata ma inne schorzenie np. jest chory na serce albo na nerki a nie jest pod stałą opieką specjalisty to proponuję poszukać dobrego lekarza rodzinnego (najlepiej takiego, który ma doświadczenie w prowadzeniu ludzi chorych na nowotwory i leczonych chemią) lub specjalisty z danej dziedziny. Ogólnie rzecz ujmując dobry lekarz ogólny może być potrzebny np. w wypadku przeziębienia. Piszę o tym dlatego, że przy chemii mogą nasilić się dolegliwości tych organów, które nie są zdrowe a onkolodzy zazwczaj odsyłają do lekarzy rodzinnych. W końcu nie mogą leczyc wszystkich chorób. To cała moja wiedza na ten temat :-) Jesli masz jakieś pytania, to jak to się mówi: wal śmiało :-) Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam Wasze posty.... i łzy same cisną się do oczu. Kochani.... wiem, że moje słowo nic nie znaczy, ale wierzę w Was i Waszą rodzinę 🌼 🌼....i proszę o siły dla Was. Moj dziadek też zmarł na raka, ale skóry. Męczył się bardzo, a ja niejednokrotnie płakalam, gdy widziałam go w takim stanie na łóżku, wiedząc że już nic nie jest mu w stanie pomóc. Było coraz gorzej, zaczął tracić świadomość, mylić pojęcia, ludzi, przypisywał sobie sytacje, które nie miały miejsca. Było to kilka lat temu, ale odcisnęło na mnie piętno. Dziś żyję nadzieją, że w niebiosach jest mu lepiej. Był dobrym człowiekiem.... ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adala
moja mama zawsze byla skryta...nie chce,zeby ktokolwiek traktowal ja inaczej traktowal...Mieszkam daleko od 10 lat...Choc przez kilka tat mieszkalam w miescie oddalonym 100 km To dlatego coreczka ma tak silna wiez z mama...Obydwie zdajemy sobie sprawe z tej sytuacji...Mama sama nie chce,abym za czesto przyjezdzala...To tu jest moja rodzina(maz,corka) Z mama jest tata(b.cieply i uczynny czlowiek) i brat,ktory wrocil do Polski ze wzgledu na mame(nie ma rodzinny)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adala
a propose chemii: -nudnosci i brak laknienia jest zawsze(no prawie),od poczatku trzeba brak srodki przeciwymiotne...moja mama nie wykupila i noc byla tragiczna...trzeba tez pic mleczko wspomagajace apetyt(mama nie moze wyjsc z lodowki)...choc przy trzecim cyklu przez tydzien,mleczko tez nie pomoglo... -rutinoskorbin(nie pamietam czy tak sie pisze),wzmacnia naczynia krwionosne,po nim kondycja zyl sie poprawila i byc moze dzieki temu ma lepsza odpornosc -codziennie rano pije sok ze swiezych burakow(ma dosyc,ale krew jest dobra) Sok z noni pila na poczatku...Lekarka wprost powiedziala,ze rzesza ludzi bazuje na nieszczesciu innych...Przestala pic,a krew i samopoczucie sie nie zmienily...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agababajaga
witajcie wszyscy...mój Tata zmarł na nowotwór płuc 7 lat temu...domyślam się co możecie czuć w tej sytuacji...moja mama była kompletnie bezradna i nie potrafiła odnaleźć się po diagnozie jaką lekarze nam przekazali...wszystko spadło na mnie...z maleńkim dzieckiem jeździłam z Tatą po szpitalach lekarzach, klinikach...(mój synek za każdym razem jak się obudził maił nad głową inny sufit lub wciąż dach samochodu - ale to nie ważne) ostatecznie trafiliśmy do otwocka - tam Tato miał kilka serii chemi, później naswietlania..operacja..operacja miała być..miała...no i teoretycznie była..tylko jak otwarzyli, to nie robiąc nic zamknęli...od tamtej pory m Toto przeżył 1,5 roku...był dzielny, nie poddawał się...kochał życie...zawsze mówił.."co z tego że mam raka...ale on nie ma mnie.."na koniec, po przeżutach do mózgu było najciężej..Tata nie wiedział do czego jest nóż a do czego widelec, nie pamietał naszych imion, nie poznawał najbliższych osób...to trwało może ze 2 tygodnie...jak w ostatnim tygodniu życia trafił na oddział opieki paliatywnej prosił o piwo i wódkę (alkoholikiem nie był) a lekarz prowadząca kazała mu przynieść. Nieprzytomny był jakieś 12 godzin przed śmiercią, ale zdaje mi się, że to nie do końca tak było, bo wciąż trzymał mnie za rękę i uśmiechał sie..odszedł od nas 5 sierpnia 2001 roku... Wiem, że wszystko zależy od stopnia zaawansowania nowotwory, ale oprócz leczenia farmakologicznego potrzebny jest spokó, miłosc, szczera rozmowa o odczuciach, o lękach... je jeszcze podczas chemi biegałam po sklepach i znosiłam do domu wszystko na co Tata miał ochotę..kiedyś jak zechciał kurczaka z rożna to popędziła do sklepu a jak przyszła, to powiedział, że mam go wywalić bo mu śmierdzi.. wiem że dacie radę sprostać wszystkiemu co Wam przyniesie choroba najbliższych...i rada..nie płaczcie i nie chodźcie skrzywieni przy nich..wiem jakie to trudne, ale tak trzeba...kochajcie ich mocniej niż do tej pory... Jestem z Wami i życzę sił dla Was i zdrowia Wasyzm Najblisyzm..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała z kalisza
Witam Katarzynke bardzo dziękuję za odpowiedz i pomoc.Przesyłam pozdrowienia Tobie i oczywiście Twojej mamie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała z kalisza
Załamana maju nie poddawaj się walcz o każdy dzień taty przecież wygramy tę walkę .Ja też mam takie dni kiedy myślę że nie dam rady taty wspierać, że to na nic ale te dni są wtedy kiedy tata zle się czuje .Kiedy jednak złe samopoczucie taty mija ja dostaje nowe siły.Dzisjaj naprzykład mamy wspaniały dzien bo tata wstał rano i zaproponował wycieczkę na grzyby było super teraz odpoczywa ale nic go nie boli boże jak ja się cieszę tym dzisiejszym dniem.Trzymaj się maju i nie załamuj się ja mam nadzieje na wielką wygraną.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewerolka
Jak mój tatuś był chory myślałam, że nie dam rady, że nie podołam. Boże jak ja bym chciała móc o niego walczyć. Każdy dzień z nim i z tą chorobą był lepszy niż życie bez niego. Wszyscy walczący o życie swoich najbliższych nie poddawajcie się i nie myślcie że to ponad wasze siły!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała mini
Witam Was wszystkie... widze że was przybywa...to jest koszmarne... ta choroba jest straszna:( wprawdzie moj dziadzio wyzdrowiał i Wam wszystkim tego zycze...ale strach poostał...kazde kaszlenie to mi normalnie serce skacze do gardla...strasznie sie boje ... i modle za wszystkich!!! moze wreszcie wymyslą lekarstwa na kazdego raka...zwlaszcza że z pokolenia na pokolenie jestesmy coraz slabsi...nawet nie chce myslec co z nami bedzie "na starosc" po czarnobylu, tej calej chemii co jemy no i tych wszystkich rakotwórczych rzeczach z Chin...ah...oby Bóg nas miał w swojej opiece!! pozdrawiam!! i walczcie dzielnie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość córka moja umarła na chłoniaka
a ja powiem krótko: nie łudźcie się, ze nowotwór płuc jest do wyleczenia! Dwa tygodnie temu pochowaliśmy bliska mi osobę - po rozpoznaniu : nowotwór płuc i oskrzeli. Jedyna rada i zalecenie: wykorzystujcie ten czas jaki jest Wam dany na nadrabianie czynienia dobra dla tej chorej osoby. Bo już niebawem nie będzie Jej wśród Was. Pora spojrzeć prawdzie w oczy! Nadzieja umiera ostatnia .... to slogan bez pokrycia. Kochajcie póki żyją!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość córka moja umarła na chłoniaka
i jeszcze dodam... Proszę przy okazji spytać onkologa jaka jest autentyczna wyleczalność wszystkich - faktycznych a nie nowotworopodobnych - struktur. Pora na uświadomienie sobie, ze nie można leczyć skutku trzeba zacząć poszukiwać przyczynę tej jednostki chorobowej! Czy medycyna odkryła już co jest prawdziwą przyczyną powstania i rozwoju nowotworu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała mini
NIE ZGADZAM SIĘ!!! cuda sie zdarzają!! nie mozna w to wątpić znam kilka przypadków ale najbliższy memu sercu fakt - dziadzio zachorował w kwietniu 2008 na raka płuc z nowotworowym wysiękiem do opłucnej... po chemii modlitwch, piciu soku z pokrzywu i wszystkieg razem ogromnej wiary i nadzieji w sierpiu 2008 zl zakonczono leczenie - BRAK JAKICH KOLWIEK komórek nowotworowych w organizmie dodam że guz na lewym płucu miał 7 cm!! a nic nie ma!!! wiec CUDA jak najbardziej sie zdarzają !!! poza tym znam osobe ok 30 letnia która miała chłoniaka tez została wyleczona całkowicie i teraz nawet ma dziecko mimo ze przeszła chemioterapie itd. trzeba miec nadzieje!!! nie zniechęcajcie sie!!! wiadomo ze nie kazdemu sie udaje...ale wierzyc trzeba ze to my będziemy tymi wybranymi którym walke uda sie wygrać!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała mini
a co do przyczyn powstawania raka...prawda jest taka że większość powstaje w wyniku złych nawyków żywieniowych nie wiem na ile to jest medycznie udowodnione ale czytałam ksiazke "Biblia leczy - Rak" Autor: Colbert Don Cena ok 12,00 zł tam jest takie uzasadnienie + to co potwierdzono medycznie ze nie mozna sie zalamywac psychicznie tylko walczyc całym soba!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×