Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

Gość Adkaaaa
Pełno różnych rzeczy dla Mam z okazji tego dnia.. A tu nic nie można zrobić.. Oprócz pójścia na cmentarz. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B.
Adkaa dokładnie nam pozostało iść tylko na grób

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ines270700
Moja mama już 4 rok choruje na raka płuc. Dzielnie znosiła chemioterapię i ogólnie się w miarę trzymała. Ostatnim czasem bardzo dziwnie zaczęła się zachowywać, miała ataki śmiechu, śmiałą się sama do siebie, zaczęła mylić słowa i mówić od rzeczy.Lekarz zlecił tomograf głowy. 2 dni temu odebraliśmy wynik- okazało się najgorsze - ma przerzuty do głowy. Zaatakowany mózg, pień mózgu. Nie nadaje się do dalszego leczenia, lekarze mówią, że jej stan już będzie się pogarszał. Nie mogę się z tym pogodzić, przygotowana jestem na wszystko ;(((((((, ale nie mogę się z tym pogodzić. Czytałam,że przy przerzutach do mózgu z czasem można mieć problemy z oddychaniem. Boję się co będzie dalej, nie chcę żeby się męczyła. Co rano budzę się i biegnę do niej do pokoju sprawdzić czy jeszcze będę maiła okazję z nią porozmawiać. Okropnie się boję...nie chcę żeby się męczyła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamilas
Jakiś czas temu pisałem o chorobie mojej mamy, może ktoś pamięta. Słuchajcie, stanowczo odradzam wam leczenie w szpitalu na Płockiej. Podobno taki świetny szpital, a oto, co zrobili. Mama miała u nich jedną chemię, którą zniosła w miarę nieźle. W trzecim tygodniu po tej chemii zrobiła się dosyć osłabiona. Pojechała na Płocką na drugą chemię. Co się okazało? Guz w płucu pękł i zakaził cały organizm, wytwarzając bardzo silny stan zapalny. Mówili, że to bardzo źle, że ten guz pękł, bo nie powinien. Podawali różne antybiotyki, bez skutku. W końcu poddali się - wypisali mamę do domu bez możliwości dalszego leczenia, tym samym podpisując na nią wyrok. Przez krótki czas zaczęliśmy interesować się medycyną alternatywną - witamina B17, wilcza kora i tym podobne rzeczy. Mama codziennie rano zaczęła mieć bóle w prawym boku i napady kaszlu i metaliczny smak w ustach, które trwało z pół godziny. Wyniki badań krwi pokazały, że stan zapalny jest coraz większy. Całkowicie zrezygnowani pojechaliśmy zapisać się do hospicjum. Tamtejsza lekarka przepisała mamie antybiotyk na ten stan zapalny, podobno jeden z najnowszych, chyba Evolax, czy jakoś tak. I ten antybiotyk okazał się strzałem w dziesiątkę - mama odzyskała energię i dobry humor, poranne ataki zniknęły, prawie zero kaszlu. Potem poszliśmy na konsultację do trzech innych onkologów. Pierwszy potwierdził słowa tych z Płockiej, że nic się nie da zrobić i kolejna chemia mogłaby mamę zabić. Dwóch kolejnych było z kolei oburzonych ich postępowaniem i zaproponowali kolejną chemię, informując, że jest spore ryzyko, ale całkowicie potępiając to, co zrobili ci z Płockiej. Obaj zgodnie stwierdzili, że TO DOBRZE, że guz się rozpadł, bo tak właśnie powinien zareagować - całkowicie odwrotna opinia niż na Płockiej. Wyniki badań krwi potwierdziły, że stan zapalny bardzo się zmniejszył i można podać chemię. Dziś mama jest po pierwszej chemii w szpitalu na Wołoskiej, czuje się bardzo dobrze. Lekarze mówią otwarcie, że rokowania nie są za dobre, ale mama pożyje jeszcze kilka lat. Tak więc, jeśli jeden lekarz skaże was lub waszych bliskich na śmierć i umyje ręce od dalszego leczenia, to szukajcie drugiej opinii. Na Płockiej podawali dożylnie mieszankę bardzo silnych antybiotyków, które nic nie dawały, a teraz znakomicie pomógł jeden antybiotyk w tabletkach - podobno najnowszy, niedawno wprowadzony. Gdybyśmy nie zasięgnęli drugiej opinii, mama na pewno czułaby się coraz gorzej i pewnie nie żyłaby dłużej niż pół roku, a tak zyskaliśmy te parę lat. Odradzam Płocką i polecam opinie innych lekarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adkaaaa
Ines co Cie będę czarowac.. Moja Mama przy przerzutach do mózgu też z dnia na dzień miała gorszy stan.. Nie kojarzyła co mówi, dlaczego mówi.. Bała się ciemności, spalam przy niej z oświęconym dużym światłem.. Bała się nawet misiów, ustawionych na półce.. Tak ten paskudny rak zniszczył jej mózg.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zab_a
Ines musisz teraz znalezc w sobie duzo sily. Poswiecic mamie jak najwięcej czasu, spedzac z nia kazda chwile. Nie wiadomo ile Wam go jeszcze zostalo. Wiem, ze to ciezkie patrzec na bliska osobę jak slabnie z dnia na dzien, ale wazne zebys potem nie zalowala ze nie wykorzystalas tego czasu do maksimum. Moja mama nie miala przerzutów do mozgu, ale bywaly takie dni ze byla otepiala, nie pamietala co mowi, zasypiala w trakcie mowienia - leki przecowbolowe tak na nia dzialaly. Trzymaj sie i badz silna na tyle, na ile tylko potrafisz. Byłam dzis na rozmowie kwalifikacyjnej w sprawie pracy. Kobieta ktora ze mna rozmawiala powiedziala ze jak sie zdecyduje na zatrudnienie mnie to jutro zadzwoni. Trzymajcie kciuki by zadzwonila z radosna nowina. Ech to tez jest dobijajace ze pojawiaja sie w naszym zyciu tragedie a trzeba zyc dalej. Ja w sumie to nie mialam jeszcze czasu pozbierac sie i otrzasnac, zycie leci dalej, prawo jazdy, studia, teraz poszukiwania pracy, ciagle cos. Chcialabym zniknac na kilka dni i moc wyryczec caly zal i bol. Dobrej nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DO KAMILAS.Nie mozna oceniac w ten sposób leczenia lub lekarzy. Ja z Płockiej jestem bardzo zadowolona Cenię ich za wiedzę, diagnostyke , podejście i leczenie.Nie znasz moze leczenia w innych szpitalach, gdzie ja nie pozwoliłam nawet na zabieg bronchoskopii. Co przypadek jest inny. Napisze tylko ,tak odnośnie lekarzy i ich leczenia .Osławiony ginekolog pomogł mi po wielkich przejściach donosic pierwszą ciąze , a przy drugiej przy tym samym swietnym lekarzu doszło do poronienia. Kazdy przypadek jest inny i nasz organizm inaczej reaguje.Zachowajmy wiec dystans w ocenie, bo ktoś komuś pomógł bardzo czasem trafi na cięzki przypadek, ze tam juz ratunku nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gonek2010
Dawno tu nie zaglądałam... Ciężko mi było bardzo - nadal jest zle ale jakos zyje. Moj tatus umarl 3 miesiace po diagnozie. Mial raka pluc plaskonablonkowego, przerzuty do watroby i na kregoslup... Teraz z perspektywy czasu wiem, ze to chemia przyspieszyla smierc. Tato nie czul sie zle przed chemia. Dieta zmniejszyla bole watroby. Byl silny i radosny. Tato mial 3 cykle chemii i na prawde zle to zniosl. Po pierwsze strasznie schudl - do tego stopnia, ze wstydzil sie wychodzic z domu... Mial nudnosci, wymioty.Chemia zadzialala bo guzy sie zmniejszyly o polowe. Niestety zaraz doszlo do zakrzepicy zyl w konczynie dolnej. Tato nie wstawal, zalamal sie i poddal. Wtedy choroba zaczela postepowac bardzo szybko. Po 2 tygodniach tatus odszedl. Byl swiadomy, ze umiera. Chcial zebysmy mu wlozyli telefon do kieszeni. Bardzo sie bal przysypywania piachem trumny dlatego pochowalismy go w grobowcu. Tato jeszcze 2 tygodnie przed smiercia kupil prezenty na kolejne urodziny swojego ukochanego wnuczka, ktorym nacieszyl sie tylko rok... Dzien przed smiercia byl w spiaczce ale tuz przed byl swiadomy. Kiwal glowa gdy do niego mowilam i delikatnie ruszal dlonia... Te ostatnie taty oddechy bede pamietala do konca zycia... Nie ma dnia abym o nim nie myslala... Jest bardzo ciezko:( Ja pisze do taty smsy - wiem, ze to glupie ale mi pomaga... 18 maja minelo juz pol roku jak taty nie ma z nami. Nie ma go z nami cialem ale jest duchem. Jedyne co chialabym doradzic innym, ktorzy zmagaja sie z ta choroba w rodzinie, ze IV stadium raka jest moim zdaniem nie na chemie. Ten okres powinien byc spedzony z rodzina, swiadomie - nie w bolach i cierpieniu... Ale to juz jest indywidualny wybór kazdego z nas. Trzymajcie sie wszyscy cieplo i pamietajcie, ze nadzieja umiera ostatnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gochi
gonek moj tato tez umieral swiadomie to jest dziwne 3 lub czery godziny przed smiercia obudzil sie ze spiaczki watrobowe i usiadl nie chcial sie klasc bo kaszel go meczyl, tez z nami rozmawial pytal sie o wszyskich byl taki swiadomy a to nas jeszcze bardziej przerazalo co musial myslec i jak sie bac wiedzial ze umiera, mowil o tym, ja tego nie zapomne do konca zycia i wlasnie te wspomnienia mnie najbardziej doluja teraz mam wrazenie jakbym ogladala jakis horror, brak mi taty, tesknie za nim ale najwieksza traume u mnie wywolal widok jego smierci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B.
Gochi gonek2010 Czytajac Wasze ostatnie posty, przed oczami pojawił się obraz jak umierała moja mama, obraz który powraca każdego dnia, niczym odbicie w lustrze... Każdego dnia budze się z myślami o mamie, kładać się oczekuję aby przyśniła mi się, powiedziała coś, doradziła. Codziennie zadaje sobie pytanie, czy mama wiedziała, że umiera, co czuła. Nigdy nie dała po sobie poznać, że boi się śmierci. Nie widziałam strachu w Jej oczach, była bardzo dzielna. Gonek, też czasem myślę, że ta chemia przyspieszyła to co było nieuniknione, jednak nie można odbierać nadziei sobie i chorym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gochi
przez dlugi okres tata snil mi sie przynajmniej raz w tygodniu czasami byly to czasami nieprzyjemne sny tata wygladal zle wiecie o co chodzi a czasami tylko na mnie patrzyl i dziwnie sie usmiechal, nie wiem czy to cos znaczy czy to moja glowa , teraz juz mi sie nie sni i sama nie wiem czy bym chciala czy nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adkaaaa
Brak mi słów już nawet. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona____
Witajcie! Trafiłam tu chyba jak większość- szukając informacji o tej okropnej chorobie. Moja mama walczy już 4 rok. W poniedziałek odbieramy wynik PET. Bardzo się boję, bo zaczęła kasłać z krwią... Dobrze, że jest takie miejsce, w którym można się "wygadać" i uzyskać choćby "pisemne wsparcie". Pozdrawiam Was wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B.
Adkaa na co brak Ci słów kochana ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adkaaaa
Monika, Na tę chorobę, ludzką bezsilność wobec niej, pustkę, tęsknotę i w ogóle.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gochi
adkaaa mi tez najgorsze to ze nie mozemy juz nic zrobic, to prawda ze smierc to jedyna pewna rzecz.......milego wieczoru dzis sobota jekie macie plany dziewczyny i nie tylko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gonek2010
Wspolczuje wszystkim ktorzy byli przy smierci swoich bliskich ale z drugiej strony nie wyobrazam sobie zeby mnie tam wtedy nie bylo... Niedlugo wakacje i wspomnienia z przed roku... Pod koniec lipca wszystko sie zaczelo... To bedzie ciezki okres dla nas:/ Kiedys myslalam, ze czas goi rany ale te blizny po nich doskwierają najbardziej:( Dobrze, ze jest to forum. Pamietam jak pomagalo mi kiedy tata walczyl o zycie... I tak ku pokrzepieniu serc - zapach drozdzowego ciacha rozszedl sie po domu:))) Uwielbiam:) Milego weekendu Kochani...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adkaaaa
Gochi, Ja mam jutro egzamin, na który nic nie umiem. No cóż może się uda, a jeśli nie to płakać też nie będę. Dość się łez wylało już z o wiele gorszych powodów. Buziaki moi Drodzy :* dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ines270700
U mojej mamy z dnia na dzień coraz gorzej,. W ciągu dnia jest jeszcze w miarę w porządku, jest świadoma większości rzeczy,które mówi i robi. Wychodzi jeszcze na spacery ,ale coraz krótsze. Większość dnia przeleży w łóżku. Zrobiła się bardzo agresywna, nigdy taka nie była. Natomiast w nocy nie może spać, mówi sama do siebie, ciężko ją zrozumieć bo tak niewyraźnie mówi.Noce są coraz gorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tego co czytam to młode osóbki tu jesteście i wierzę, ze tesknota za rodzicem to wielki ból. A ja jako ta duzo starsza , modlę sie tylko , aby tata nie cierpiał. Kilka dni temu byłam na pogrzebie sąsiada , który miał tego samego raka co tata. Wiem jak cierpiał , nie mógł sie połozyc bo tak go dusiło. Spał na siedząco itd itd.Miał ogromne nacieki już na płucach... Mój tata ma 78 lat ,więc co mogę wymagać w tym przypadku?! O to tylko żeby nie cierpiał i był z nami jak najdłuzej , ale bez cierpienia i bólu. A ja z bólem , ze Go zabraknie będę musiała sobie radzic , ale to nic wobec cierpienia tych którzy poddani byłi tej okropnej chorobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie tylko są tu na forum ludzie bardzo młodzi Ircia ale też dużo starsi ,doświadczeni przez los .Moja Mama jak można tu na forum przeczytać też miała raka i walkę przegrała, walczyła tylko trzy tygodnie.Wiem jaki jest to ból po stracie ale też jaki ból sprawia ta choroba .Choroba ta nie ma wieku na który się na nią zapada ale dla nas jest to wielki ból że to nasi rodzice lub ktoś nam bardzo bliski.Nie ma na to reguły to jest śmireć bliskiego nam sercu człowieka .Każdego dnia walczyłem jak mogłem ale to jest silniejsze jak by mogło się zdawać laikowi ,ale my tu wiemy że przy takim stanie możemy tylko pomóc naszą obecnością nic więcej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B.
Żadne słowo pocieszenia nie ukoi bólu jaki pozostał w sercu. Każdy z Nas na swój sposób musi poradzić sobie z tym, jedno potrzebują więcej drudzy mnie czasu. Nie ma żadnej reguły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adkaaaa
Zdałam! :) szkoda, że Mama nie może zobaczyć wpisu.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B.
Adkaa Gratuluję :) mama napewno jest dumna z Ciebie :) wszystko wie, co się dzieje u Ciebie i trzyma za Ciebie kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adkaaaa
Monika, dziękuję :) jak Ci mija niedziela?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamilas
ircia1 To nie jest jakaś moja opinia, niczym nie poparta. Kilku onkologów z innych szpitali mówiło nam, że to już nie pierwszy raz, kiedy ci z Płockiej tak robią. Kiedy pojawia się problem, z którym nie mogą sobie poradzić (w przypadku mojej mamy pęknięcie guza i stan zapalny), to wypisują do domu, informując, że NIC się nie da zrobić i odradzając wizyty u innych onkologów. Dobry lekarz poleciłby innego specjalistę, a nie ,,stanowczo odradzał", jak oni to ujęli. Widocznie w twoim przypadku obyło się bez takich problemów, z którymi nie dawali sobie rady. Dzięki temu, że ich nie posłuchaliśmy (bo ich jedyną radą było zapisanie się do hospicjum, środki przeciwbólowe i bezczynne czekanie na koniec), to dziś mama czuje się znacznie lepiej i jest po drugiej chemii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zab_a
Ech, nie zadzwonili po rozmowie kwalifikacyjnej, pracy nie będzie, trzeba szukać dalej :( Nie ma nawet komu się pożalić ze nie jest tak jakbym chciała, zawsze swoimi troskami dzielilam sie z mamą, teraz czuje sie taka bezsilna i samotna w swoich problemach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gochi
adkaaa gratulacje super tak to jeest cieszmy sie z zycia jak najdluzej z malych i duzych zeczy warto pozdrawiam pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B.
zab_a ja też czuję bezsilność i samotność po śmierci mamy. Nie zawsze miałyśmy bardzo dobre relacje, bo ja jestem typem samotnika, co mojej mamie często przeszkadzało. Dziwiła się, jak mogę siedzieć sama w pokoju lub nie odzywać się przez kilka dni. Co nie zmienia faktu, że bardzo ją kochałam i kocham nadal. Dokładnie, cieszmy się z małych spraw. Adkaa, niedziela minęła dość spokojnie, od jutra znowu szara rzeczywistość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B.
Kiedy znalazłam to forum, oczekiwałam pomocy od ludzi, których bliscy zmagali sie z chorobą. Jestem tutaj ponad rok, każdy dzień zaczynam od wejścia na forum, czekam na Was, bo mimo, że Was nie znam, to jesteście mi bliskie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×