Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

busku w takiej sytuacji człowiek próbuje wszytskieg.. by tylko wyzdrowiec..i przezyc jak najdluzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia630
WCZORAJ POJECHAŁAM Z TATA DO LEKARZA PROWADZACEGO JEST TO SZKOLNY KOLEGA MOJEGO TATY NIE OWIJAŁ W BAWEŁNĘ:RAK DROBNOKOMÓRKOWY Z PRZEŻUTAMI JUŻ W WATROBIE I WĘZŁACH CHŁONNYCH.TATA MA OGROMNY KASZEL TAKI KTÓREGO JESZCZE TYDZIEŃ TEMU NIE BYŁO. NIE PALI OD 2 TYGODNI, ALE CZY TO TERAZ JEST TAKIE WAŻNE. SKIEROWAŁ GO DO AKADEMII MEDYCZNEJ W POZNANIU. PIERWSZĄ CHEMIE MA ZA TYDZIEŃ. WYŁAM CAŁĄ NOC, JA TEGO NIE PRZETRWAM. CZYTAM W INTERNECIE ŻE TAK NAPRAWDĘ TO TYLKO JEST KILKA MIESIĘCY COBY NIE ZROBIĆ. DLACZEGO MNIE TO SPOTKAŁO I MOJEGO TATUSIA-NAJWIEKSZEGO PRZYJACIELA.NIE WIEM CO ROBIĆ DALEJ,CHCE MI SIE TYLKO PŁAKAĆ A PRZY TACIE NIE MOGĘ. NACHODZĄ MNIE MYŚLI SAMOBÓJCZE ALE SAMA MAMA Z TYM WSZYSTKIM SOBIE NIE PORADZI.GDZIE JEST PAN BÓG, DLACZEGO CHCE MI GO ZABRAĆ. CZUJĘ JAKBY MI GO WYDZIERAŁ Z MOJEGO SERDUSZKA.NIE WYOBRAŻAM SOBIE SWIATA BEZ NIEGO I NIE WYOBRAŻAM SOBIE CO BEDZIE DALEJ, GDZIE ZNALEŹĆ NADZIEJĘ?CZY W OGÓLE WARTO JA MIEĆ SKORO ROKOWANIA SĄ AŻ TAK ZŁE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Larysa123
/BUSKU/ ja także jezdze codziennie na cmentarz , ciągnie mnie tam bardzo . Leków nie zazywam ,poniewaz prowadze firme musze byc komunikatywna a tak poza tym to dużo jezdze samochodem wiec boje sie ryzykowac.,Chociaz mam dwa opakowania ale walcze ze sobą. Najgozej jest wieczorem i weekend, ale wybywam z domu na cały dzień , biore dzieci gdzie popadnie kino, cyrk restauracja itp. Busku załatw sobie ksziązke "UMARLI MÓWIĄ DO NAS" jestem w trakcie , troche mnie wzmocniła.Ale musze Ci kochana powiedziwec ze takze rycze i ryczec bede ponieważ mój mąż to był chodzący ideał Codziennie mu wyznaje miłość tak jak to robiliśmy jak był . Pa pisz zawsze Ci odpisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wstretne raczysko
do aisha255 Bardzo się ciesze ,że twoja mama sie lepiej czuje.Pamiętasz pisałam ,że będzie lepiej.Piszesz ,że amie spuchła noga i trudno jej sie chodzi.U mojej mamy była taka sama sytuacja w ciagu 1,5 miesiąca przytyła 10 kilo i nogi jej bardzo puchły bolały biodra nie mogła chodzic,muślelismy juz o najgorszym ze to przezuty do kości a tu guzik.Przyczyną było to że za szybko utyła i organizm nie mógł sobie z tym poradzic,nogi nie wytrzymywaly tego ciężraru i puchły, biodra bolaly.Mama zrzuciła 3 kilo i fruwa jak ptaszek,dobrze się czuje na nic nie narzeka ,papierosy nadal pali bo ja przestała palic bardzo żle się czuła kasłała ,dusilo ją .W tym momęcie jest na spacerku z moim synkiem dwóletnim,za którym naprawde trzeba się nabiegać.A jeszcze 3 miesiące temu było tak żle.Także bądżcie pełni wiary i nadzieii i że się uda.Trzymam kciuki za was wszystkich i waszych bliskich. p.s.podziękowania dla lekarza który mame prowadzi ,choć dodam ,że bardzo trudno go uchwycic bo non stop gdzies wyjeżdza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewerolka
asia630 Musisz wziąć się w garść! Oswoić strach. Śmierć jest wpisana w życie i nie uchronisz się od tego. Trzeba z tym żyć. Teraz bądź z tatą to pomoże i jemu i Tobie. Znam te wszystkie uczucia, które Ci towarzyszą. Zawsze w najtrudniejszych chwilach myślałam sobie, że nie mogę zaprzepaścić trudu jaki mój tato włożył w moje wychowanie. Jego całe życie kręciło się wokół mnie i co miałam tak po prostu to zaprzepaścić? Asia musisz walczyć z tym strachem! Musisz żyć bo nasi rodzice żyją w nas. A teraz bądź przy tacie i pomóż mu walczyć. Cuda się zdarzają!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carmenta
Witam! Zaglądam tu od jakiegoś czasu, bo zmagam się z tymi co Wy problemami. Ewerolka, dziękuję za tego posta i choć był skierowany do asi630, to ja też potrzebowałam takiego zwyczajnego kopa w tyłek, żeby wziąć się w garsć :) Dzięki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, ja dwa miesiące i dwa dni przeżywałam koszmar-najgorszy moment w moim życiu-od momentu kiedy dowiedzieliśmy się, że mamusia ma na płucu guza-rak niedrobnokomórkowy. Jutro minie dwa tygodnie jak od nas odeszła. Cierpiała potwornie, choroba przebiegła w zastraszającym tempie, lekarze nie dali jej szans prawie od początku, jednak chciała żyć do końca wierzyła ze da rade i pokona go. Ale jak trafiła do lekarza to nowotwór był już tak zaawansowany, ze były przerzuty na kręgosłup, podskórne guzki na rękach i głowie. Wcześniej jak to rak bez objawów przebiegał, niby wystarczyło rok żeby tak wyniszczyć organizm. Dziwne bo, mamusia często chodziła do lekarza, a zaczęło się to od bólu nogi- zdiagnozowano ze to rwa kulszowa przyjęła chyba z 20 rożnych zastrzyków i nic, potem zapalenie oskrzeli (miewała dość często rożne infekcje ) poprosiła tym razem lekarza rodzinnego o prześwietlenie płuc i wyszło ze ma naciek na płucu. Wszystko przez przypadek wyszło. 2 bronchoskopie, w jednej nie znaleziono komórek rakowych, dopiero w drugiej. Po drugim badaniu bronchoskopii rak tak się szybko rozwinął ze okazało się ze jest juz na wszystko za późno. Ruszono go a on zaatakował ze zdwojoną siłą. Lekarz potem powiedział, że badanie histopatologiczne wykazało że to najgorsza odmiana raka na jaką mamusia mogła trafić. Zabieg pobrania próbek z węzłów chłonnych wykazał, ze guz już jest nieoperacyjny, po chemii była nadzieja ze się zmniejszy, i może da się zoperować ale 3 tygodnie spędzone w szpitalu, z dnia na dzień coraz to gorzej i gorzej i 11 września nastąpił koniec życia mamusi o 21:28 odeszła. Te cierpienia były straszne, nie mogła juz wstawać, chodzić, okropnie jej było złapać oddech-jedno płuco było całkowicie zniszczone przez raka, drugie znacznie zmniejszone. Nie doczekała naświetlań na kręgosłup, miały być 24 września czyli dziś. Miała tylko dwie chemie paliatywne - podane jedynie tylko żeby pokazać jej ze "coś" sie robi chociaż i tak by one nic nie dały, 2 dni po drugiej chemii zmarła. Ja nie mogłam na to patrzeć nie dałam rady, był przy niej mój tata do końca trzymał ja za rękę, umierała juz nieświadomie w półśnie... A dwa i pół miesiąca temu jeszcze biegała odwiedzać wnusię na którą tak czekała, 6 miesięcy sie ja cieszyła. Ale stało sie inaczej, teraz jej pilnuje ale z daleka i czuwa nad nią i nad nami. Dalej w to nie wierzę co się stało, tragedia, koszmarny sen z którego się obudzę za chwile....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój tatuś już prawie tylko śpi. Prawie nic nie mówi. Na szczęście nie cierpi. Mam nadzieję, że tak będzie do końca, że zaśnie nie cierpiąc. Najgorsze jest to , że nie możemy mu pomóc, nie wozimy go już do lekarzy żeby nie zadawac mu niepotrzebnego trudu. Tylko serce boli jak patrzy na nas i pyta czy będzie lepiej. Nie wiem czy się domyśla swojego końca. Jest to okropna choroba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana.
Dziś chcę napisać kilka słów do wszystkich!!!! Z pewnością każdy z was zgodzi się ze mną że życie potrafi nas bardzo oszukać i w jednej chwili odebrać nam wszystko co do tej pory nas cieszyło: zachód słońca, kwitnącą łąkę czy zwyczajny spokojny sen! To wszystko przestaje mieć znaczenie bo nasze serca krwawią i nic nie ma sensu gdy nasi bliscy chorują, cierpią, umierają. Nadzieja zawsze umiera ostatnia i póki sił należy wierzyć że będzie dobrze (ja jeszcze ją mam) ale gdy nadejdzie najgorsze mieć wiarę że jeszcze życie się do nas uśmiechnie.... Boję się bo jestem z tym wszyskim sama ale wiem że chory człowiek boi się bardziej więc nie mam prawa mówić o stachu. Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa. Od przyszłego tygodnia moja mama zaczyna wojnę z chorobą i mam nadzieję że wspólnymi siłami ukatrupimy tego "drania". Trzymam za wszystkich kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Tutaj Dorota. Moja mamcia 31 maja złamała sobie samoistnie nogę, w kości biodrowej. Miała operację. Lekarze dociekali co jest przyczyną tego złamania. Po wszelkich badaniach ( prześwietleniu płuc itd. ) okazało się, że ma nowotwora płaskonabłonkowego płuca prawego. Przyczyną złamania nogi był naciek na kość udową. W kwietniu leżała w szpitalu z powodu złego samopoczucia, gdzie też miała robione prześwietlenie płuc, i nic wcześniej nie wykryto ( żadnych zmian w płucach ) . Obecnie ma przerzuty do węzłów chłonnych nadobojczykowych. Była na radioterapii, a wczoraj również na chemioterapii, po której się źle czuje, ponieważ ma nudności ,wymioty i nasilił jej się kaszel, który wcześniej był w dużo mniejszym stopniu. Jestem zła na lekarza prowadzącego, który powiedział mi, że chemia jej zdrowia nie powróci, tylko przedłuży życie. Przepisał mamci Doltard 100 mg i Sevredol, oraz mleczko Megalia . Pomóżcie co robić. Nie mam już siły,a pomocy znikąd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kingsol
witam mam pytanie: moja mama poltora miesiaca temu przeszla operacje usuniecia plata prawego pluca.ogolnie czuje sie nie najgorzej poza tym ze sie meczy ., ale to normalne . niepokoi mnie jednak to ze nie opuszcza jej kaszel. czy to mozliwe ze teraz oczyszczaja jej sie pluca z toksyn i innego swinstwa? prawie cale zycie palila papierosy( ma 64 lata)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość busku
NYNULA to co piszesz jest kolejnym dowodem na to ze lekarze to bezduszne kanalie powinni wraz z chemia podac tzw oslonowe nie bylo by wymiotow ani nudnosci przeczytaj wszystkie posty jakie tu sa pisane i wymuszaj na lekarzach nie pros to jest zasrany ich obowiazek bo swoich to lecza inaczej z popszednich postow dowiesz sie wszystkigo zapisuj sobie i nie czekaj na nastepna wizyte ale wrazie potrzeby rzadaj pomocy dzwon pytaj ich o wszystko z czym masz klopoty wkoncu za to biora pieniadze zycze wytrwalosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hayah
Pietia jak tata???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość busku
moj maz kaslal bardzo dostal lek ale teraz juz nie pamietam nazwy bardzo mala butelka ale skuteczny kaszel to zle rokowanie jak najszybciej sprawdz co sie dzieje to nie oczyszczanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nynula :Mojej mamie lekarz porzepisał tabletki przeciwwymiotne.. i ani razu od kiedy dostaje chemie nie wymiotowała .. no mmoze raz.. kiedy to zapomniala ich wziaśc ale tak poza tym to ok..a co do kaszlu to zawsze po powrocie ze szpitala bardziej kaszle.. ale to dlatego ze w szpitalu ciagle sa jakies okn otwarte.. przeciągi.. itp Zgadzam sie z busku ze obowiazkiem lekarza jest przepisanie jakichs leków osłonowych tzn przeciwwymiotnych.. tak wiec powiedz o tym lekarzowi aby Twojej mamusi przepisał cos takiego.. Pozdrawiam.. Dużo siły i wytrwałości..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana.
Poczytajcie sobie WSZYSCY o KAPSAICYNIE. Szukajcie info pod hasłami mikstura z papryczki www.drogadosukcesu.wordpress.com/.../lek-na-raka-kapsaicyna/ Sama nie wiem co o tym myśleć może ktoś z Was już o tym słyszał. Może warto..... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia630
CZY MOŻE KTOŚ Z WAS MA SPRAWDZONE DIETY DLA CHOREGO NA RAKA PŁUC Z PRZEŻUTAMI NA WATROBĘ, ZNACIE JAKIES DOBRE SUPLEMENTY TYPU SOK Z NONII.I CZY KTOŚ WIE GDZIE MOŻNA KUPIĆ WILKA CORĘ I JAK TO STOSOWAĆ W PRZYPADKU KTÓRY OPISUJĘ POWYŻEJ. A TAK POZATY TO MÓJ TATO JUŻ DOSTAŁ PIERWSZĄ CHEMIĘ I SAMA NIE WIEM CZY TO WSZYSTKO COŚ DA.BRAKUJE MI NADZIEI PONIEWAŻ Z TEGO CO CZYTAM TO TYLKO MOŻE ONA PRZEDŁUŻYĆ TROCHĘ ŻYCIE, ALE TROCHĘ NIC MI NIE DAJE BO BEZ TAY NIE WYOBRAŻAM SOBIE ŻYCIA. JESZCZE MIESIAC TEMU BYŁAM W ZUPEŁNIE INNYM ŚWIECIE I CHCĘ TAM WRÓCIĆ!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
asia630.. przede wszytskim chory musi dbac o wątrobę. Powinien jeść dużo owoców świerzych warzyw.. słyszałam tez ze powinno się jeść pestki świerzych owoców.. moja mama na przykład pije sok z buraków ale słyszałam że dobry jest tez sok z aroni. Moja mama stosuje również Wilka corę. Nie wiem czy mozna to kupic w jakis inny sposób ale my zamawiamy to i nam przysyłają. Najpierw jednak trzeba wysłac tam historie choroby i oni dobierają odpowiednią kurację. Tak że mama poza wilka cora bierze również jakieś tabletki.Cała kuracja to jest koszt ok 400 zł.. drogo.. ale mysle ze w takich sytuacjach pieniądze nie grają roli..Jeśli chcesz podam Ci namiary. Podaję też strone gdzie możesz trochę poczytac na ten temat. http://www.herbsecret.pl/ Pozdrawiam i dużo siły życzę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana.
Kochani mam pytanie. Mówicie że nasi bliscy powinni jeść dużo owoców i warzyw, ale mojej mamie podczas chemi zabroniono jeść wszystkiego co jest surowe więc pozostają jedynie brokuły brukselka itp. A niestety nici z pomidorów jabłek czy sałąty więc sama nie wiem co powinna jeść ale jednocześnie lekarz zabronił wszelkich witamin nawet witaminy C. Ponoć rak tylko czeka na witaminy aby się nimi wzmacniać. Ostatnio przeczytałam też książkę pt. "Antyrak" a napisał ją dr David Servan-Schreiber gorąco polecam są w niej cudowne porady - WARTO PRZECZYTAĆ i dać do przeczytania choremu. KONIECZNIE!!!! Unikajcie cukru i białej mąki pod każdą postacią. A zieloną herbatę niech wszyscy piją w każdej iliości - my też. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia630
Dziekuję aisha255!!! Prosze podaj mi namiar gdzie to kupujesz, czy to ta strona internetowa która mi podałaś? Czy oprócz tego mozemy cos zrobić dla naszych bliskich jak być teraz blisko nich i podawać im te suplementy ich obecnej diety? Tato mój jest po pierwszej chemii a już mu nerki źle filtrują, bo ma za duzo kreatyniny a co bedzie dalej?!!Nie mogę wciąz uwierzyć że spadło to na nas, wczoraj lekarz powiedził mi ze taki typ nowotworu jaki ma mój tato to średnia życia pacjentów to 10 miesięcy, nie mogę w to uwierzyć?Jestem załamana!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Asia.. Ty nie możesz się teraz załamać .. musisz być silna.. i przede wszytskim być przy tacie..moje zdanie jest takie że nie należy zwracac uwagi na statystyki... bo lekarze w zasadzie tylko na tymm sie opierają.. przecież każdy organizm jest inny i na kazdzego inaczej działa leczenie.. To jest strona tej firmy gdzie zamawiamy ale jeszcze muszę zapytac dokoladnie mamy o adres..i postaram się jak najpredzej napisac.. Pozdrawiam trzymaj się mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
asia630 .. Podaję Ci namiary na tą firmę gdzie zamawiamy : ANDEAN MEDICINE CENTRE LTD Oddział w Polsce Ul. Władysława IV 13 c 80-547 Gdańsk tel 0 801 31 69 51 fax 058 349 80 40 Myślę że najlepiej będzie jeśli tam zadzwonicie i wszytskiego sie dowiecie.. za pierwszym razem to zamawiala nam taka znajoma wiec nie wiem do konca jak to wszytsko wyglada.. tak ze najlepiej tam zadzwonic samemu..wielm tylko ze trzeba wysłać historię horoby i wypis ze szpitala i na tej podstawie oni ustalają odpowiednią kurację Pozdrawiam i mam nadzieje ze jakos pomogłam.. trzymaj sie mocno..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzień po śmierci
posłuchajcie, czy schodzić do kostnicy? ...czy lepiej zachować sobie w pamięci żywego? pomóżcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia630
DZIEKUJE BARDZO aisha255 ! BĘDĘ DZWONIĆ! DZIEKI ZA SŁOWA OTUCHY! DOBRZE ŻE SA TAKIE OSOBY JAK TY NA TYM FORUM.PRZECZYTAŁAM JE PRAWIE CAŁE I CORAZ BARDZIEJ NIENAWIDZĘ TEGO ŚWIATA. JESTEM JUŻ TAKA ŻE BARDZO MOCNO SIĘ ROZKLEJAM I MOZE ROZCZULAM NAD SOBĄ, ALE NIE POTRAFIĘ BYĆ NA RAZIE SILNA, TYLKO PRZY TACIE MI SIE TO UDAJE. JAK ON NIE WIDZI PŁACZĘ, WRĘCZ WYJĘ PO KONTACH I WCIĄŻ TERAZ PRZEŚLADUJĄ MNIE TAKIE ZŁE MYŚLI I WIDOKI KTÓRE POWSTAJĄ W MOJEJ GŁOWIE ZWIĄZANE ZE ŚMIERCIĄ. WIEM ŻE JUZ NIC NIE MOZEMY ZROBIĆ, WIEM TEŻ ŻE REMISJA JAK PRZYJDZIE POTRWA ZALEDWIE KILKA MIESIĘCY, LEKARZ MÓWIŁ MI ZE ICH REKORDZISTA Z TAKIM RAKIEM JAK MA MÓJ TATA PRZEŻYŁ 3 LATA, ALE TO BYŁ REKORDZISTA I BYŁ MŁODYM CZŁOWIEKIEM.NIE MOGE SIĘ Z TYM POGODZIĆ!GDYBY BYŁA CHOĆ MALUTKA NADZIEJA ŻE DA SIĘ TO WYLECZYĆ NA ZAWSZE ŻYŁO BY MI SIĘ LEPIEJ, A TAK TO NIE MAM NAWET NADZIEI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonnka
do Ja2000: U mojego kochanego taty również wykryto raka płuc z przerzutami do mózgu. Niestety bezduszni lekarze od razu powiedzieli mojej mamie: Nie czarujmy sie to jest choroba śmiertelna. Tata tez nie kwalifikuje sie do operacji bo guz na płucu jest za duży no i są przerzuty. Jak na razie tata miał naświetlanie głowy i dwie dawki chemii. Na szczescie w miare dobrze się czuje, nie ma żadnych sktutów ubocznych po chemioterapii typu wymoty. Je normalnie, tylko jest troche osłabiony. Nie wiem czy to przez jego pozytywne nastawienie ze musi być dobrze, czy przez suplementy które bierze juz od dwóch miesięcy, funkcjonuje w miare normalnie. Odkąd znalazł sie w szpitalu pije sok Noni i po wizycie u pewnego ukraińskiego lekarza, bierze tabletki - suplementy, jakies takie ziołowe i nie je żadnych produktów zawierających cukier, nawet owoców i nic zmażonego. W sumie na poczatku nic nie wiedział, jak bardzo jest źle, ale doszłysmy z mamą do wniosku ze lepiej mu powiedzieć, bo on myślał ze mu wytną płuco i jakos to bedzie. To jest straszna choroba i nigdy nie przypuszczałam ze spotka to kogos z moich bliskich. Na poczatku ja sie dowiedzialam to wyłam jak bóbr, ale cały czas mówie tacie zeby przede wszystkim miał pozytywne nastawienie, bo najgorsza rzecz to sie załamać, wtedy choróbsko bierze góre, dlatego zycze wszystkim wytrwałości i pozytywnego nastawienia, ze MUSI BYC DOBRZE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość busku
bylam do ostatniej sekundy zycia mojego kochanego meza nie radze nikomu tego przezyc co noc widze jego szeroko otwarte nieruchome oczy w ktorych sie kiedys zakochalam obrazu tego nigdy chyba z pamieci nie wymaze lepiej zachowac w pamieci zdrowych ta trauma zawsze w nas bedzie tkwic i tak mamy bolesne wspomnienia z kazdego dnia choroby ktore rowniez wracaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pietia
Hayah Z ojcem nie jest za dobrze, bardzo osłabiony i załamany, mam wrażenie, że z każdym dniem jest coraz gorzej. Jest bardzo wychudzony, często zapomina o niektórych rzeczach. Ostatnio zgubił portfel z dokumentami. Czasami mam wrażenie, że coś nie tak jest z jego głową. Byliśmy w wojewódzkim centrum onkologii, aby umówić się na wizytę, i okazało się, że do końca roku nie ma zapisów. Jednak dzięki znajomościom miejsce się znalazło i 21.10. idziemy do onkologa. Próbuję załatwić tomograf, ale to nie jest takie proste. Niektórzy lekarze nie przejmują się pacjentami ,jak to się mówi nie mają tego nawet w du..e. Przedwczoraj kupiliśmy mu kijki do chodzenia, chodzi i ćwiczy, z kijkami czuje się bezpieczniej. Najważniejsze, że się nie poddaje i walczy z tematem. Oprócz ogólnego złego samopoczucia jest bardzo rozdrażniony, nie do wytrzymania. Najbardziej współczuję mojej mamie, która cały czas się nim opiekuje, czasami ma tego wszystkiego serdecznie dosyć, boję się, że kiedyś nie wytrzyma i coś złego się jej stanie. Niestety ta paskudna choroba jest wykańczająca nie tylko dla chorego, ale przede wszystkim dla najbliższych. Ale tak to już jest, ze w życiu niestety piękne są tylko chwile. Serdecznie pozdrawiam i napisz co tam u was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hayah
Pietia nie wiem co powiedziec, mam nadzieje (jakkolwiek glupio by to nie zabrzmialo) ze Twoj tata wpadl w gleboka depresje i ze to jest powodem jego zlego samopoczucia. Powiedz mi a gdybyscie sprobowali zglosic sie bezposrednio do Rzymana na konsultacje i przedstawic jak sprawa wyglada? Facet ma doswiadczenie i moze bedzie wiedzial dlaczego tak sie dzieje. Moj tata tez zapomina rzeczy, ostatnio zgubil klucze do samochodu ale zwalamy to na chemie, zreszta jak wszystko gdy tata sie "inaczej" zachowuje. Ostatnio zaczal bardziej marudzic i sie czepiac ale potem dowiedzielismy sie ze nasz dobry znajomy ma raka trzustki i tata jakby troche oprzytomnial i znowu dotarlo do niego jakie mamy szczescie , ze tata zyje. Teraz jest dobrze ale przynajmniej raz na trzy miesiace dowiaduje sie ze ktos ze znajomych ma raka. Przed chwila dzwonila mama z wiadomoscia, ze kolezanki siostry siedmioletni synek ma nieuleczalnego raka kregoslupa. Pietia mam przeogromna nadzieje, ze Twoj tata poczuje sie lepiej i ze bedziecie mogli jak najszybciej odpoczac. Nawet nie umiem ubrac tego w slowa jak dobrze Wam zycze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pietia
Hayah Powiedz jak to z tą chemią, czy od razu po operacji lekarze zalecili twojemu ojcu chemię, czy też trochę później, i ile razy już miał taką chemię. Ojcu po operacji żadna chemia nie była proponowana Pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×