Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

Gość Larysa123
nmnmnmn nejlepiej wpisz w google rak płuc leczenie i rokowanie , każdy jest inny i organizm i choroby wspolistnijące oraz odmiana, poczytaj .Ale nie ukrywam że będzie cieżko nie Tylko chorej osobie (to zrozumiałe) ale i Tobie . Trzymaj sie kochana i na każą wizyte idz przygotowana i pytaj nie odpuszczaj im (lekarzom )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koleżannnkkka
dzięki za radę to ja jest mnmnmnmn. W moim przypadku nie jest to takie proste, chorym na raka jest mój dziadek, ja na razie nie mieszkam z dziadkami, babcia nawet nie wie czy to jest drobnokomórkowy czy gruboziarnisty a ja nie jestem w stanie z nim na wizyty jechać bo pracuję i nie mogę sobie bezpośrednio z lekarzami porozmawiać niestety, chociaż niedługo jedzie do szpitala 7.09 na drugi rzut chemii to może jak do niego pojadę to wstąpie do lekarzy. Jakbyście mogły mi doradzić to o co pytać? jakiego typu pytania zadawać? no a pomijając to to dziadek można powiedzieć czuje sie bardzo dobrze, mówił że tak 3 dni pierwsze po chemii chodził skołowany a teraz ok, ma dużo siły (może nie takiej typowo fizycznej) byliśmy na wycieczce dzisiaj to zwiedzał najchętniej z nas wszystkich, apetyt mu się trochę poprawił, na razie jest ok... na pewno tak nie bedzie po kolejnych dawkach chemii ale przynajmniej jeszcze tydzień nacieszę się dziadkiem w dobrej formie... pozdrawiam wszystkie forumowiczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Załamana.
Sama nie wiem od czego zacząć. Widzę że tyle ludzi przeżywa tragedie i tylko ci którzy sami są chorzy lub ktoś w rodzinie jest chory mogą powiedzieć że ich rozumieją. Postanowiłam napisać choc nigdy tego nie robiłam na forach ale właśnie dziś dowiedziałam się o tym że u mojej mamy wykryto guza w płacie płuca i ma on aż 9cm. Jakim cudem jest taki duży w końcu mama ma zawsze takie dobre wyniki a do tego robiła sobie rtg kręgosłupa 1 tydzień temu (nie był to w prawdzie rtg płuc) więc coś już powinno było wyjść. I dziś też przez całkowity przypadek rtg zostało zrobione bo miała podejrzenie pęknięcia żebra po upadku. Jutro ma mieć zrobiony tomograf ale już dziś postanowiłam zapytć na forum czy to że ten guz jest już tak duży to znaczy że coś przegapiliśmy? Moja mama ma 55 lat jest taka peła energii i życia że powiem szczerze nie potrafię nawet pomyśleć że mogło by jej zabraknąć. Nie miałabym juz po co żyć... Wiem - to straszne co mówię ale tak czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość busku
zalamana to co teraz ci powiem jest okrutne ale ciesz sie kazda chwila nigdy nie wiesz lekarza oni sa jak maszyny jeden na tysiac to czlowiek ja to juz przeszlam posiadalam ogromna wiedze i liczylam na cud ale on nie nastapil w tej chorobie rak ploc wszyscy umieraja daj duzo milosci i spedzaj kazda sekunde ze swoja mamusia przeczytaj moj popszedni link

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana.
Droga Busku! Nie spałam całą noc, cała się trzęsę i niedopuszczam ewentualności że każdy rak płuc to wyrok. Jezu kochany ja nie potrafię bez niej żyć. Jestem jedynaczką i nie mam dzieci (to pewnie błąd) mam 34 lata i zawsze myślałam że przed nami jeszcze minimum 20 wspólnych lat. Kochana Busku czy wiesz może gdzie powinnam zgłosić się by odszukać grupy wparcia dla chorych i ich rodzin. Boję sie także o mojego tatę, który w maju stracił pracę po 40 latach i ma 57 lat więc na jakiekolwiek zatrudnienie raczej nie ma szans. W takiej grupie wsparcia może nam pomogą i pomogą przede wszystkim mojej mamie. Do cholery chce mi się wyć a muszę cały czas się trzymać. Zastanawiam się także gdzie maja mama powinna być leczona zaznaczę że mieszkamy w Krakowie ale może w innych miastach będzie lepiej. Dziękuję za każde dobre slowo. Każdemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczooona
Załamana...trzymaj się!Przed Tobą na pewno trudne chwile,ale nie poddawaj się !!Teraz Ty jesteś oparciem dla mamy i taty.Cholera...że też te nieszczęścia musza iść zawsze parami...mam na myśli Twojego ojca,Na niego tez uważaj,bo mężczyżni jak straca pracę to przechodzą to gorzej od kobiet i szybciej wpadająw w apatię.Na pewno dasz radę!!Nie pokazuj tylko przy rodzicach strachu i nie płacz w ich obecności. Sciskam Cię z wszystkich sił....trzymaj się....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana.
Dziękuję Zrozpaczona. Jezu Chryste chyba muszę iść do psychiatry bo sama nie dam sobie rady. Cały czas nie może mi wyść z glowy fakt że moja mama nie miała żadnych objawów ani kaszlu czy krwioplucia czy nawet bólu w klatce piersiowej i tylko chciała sprawdzić czy ma żebra całe po upadku a tu taki wynik. Czy ja mam już liczyć tylko na cud? Zaraz jadę z mamą na kolejne badania. Boże dlaczego ona to taka dobra osoba wszyskim dobrze życzącą. Napiszcie proszę czy wiecie coś o tych grupach wsparcia i czy Kraków to dobre miejsce na leczenie - może coś na ten temat wiecie. Nie chce mi się życ. aż boję sie tego co mówię!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kingsol
zalamana moja mama miala guza podobnych rozmiarow jaka Twoja mama. przeszla operacje usuniecia jednego plata . byly trudne momenty po operacji ale teraz jest coraz lepiej, powoli dochodzi do siebie. nie wiem czy nigdy nie bedzie nawrotu, ale na chwile obecna jest zdrowa i mam nadzieje ze tak zostanie. wiec nie trac nadziei:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dennisek
do zalamana.....nie kazdy guz to az taki wyrok rak pluc dzieli sie na dwa rodzaje drobnokomorkowy i niedrobnokomorkowy ten pierwszy to fakt wyrok kazdy lekarz nawet najlepszy ci powie ze leczenie jego to poprostu przedluzanie zycia...niestety nie ma do tej pory leku na raka.....z kolei przy tym 2 sa duze szanse bo jest to rodzaj operacyjny czyli jak dobrze pojdzie mozna to swinstwo wyrzucic z organizmu.....moj wspanialy tesc mial guza na lewym plucu wielkiego az na 11 cm czul lekki ucisk w klatce ale byl przekonany ze to od serca....tez nie mial krwiplucia .....niestety jak juz wczesniej napisalam moj tesc odszedl od nas po 3 miesiacach choroby......nie pozostaje ci nic innego jak czekac na wynik tomografii.......trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koleżannnkkka
a pon czym lekarze poznaja jaki on jest drobnokomórkowy czy gruboziarnisty? rtg tomograf i bronchoskopia wystarczą??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja babcia miała raka płuc w zeszłym roku miała usówany plat płucny. Na razie wszystko ok bez przerzutów. Ja nie jestem odporna na gruźlice leczyłam sie ok 2 lat. Teraz wszystko ok mam nadzieje zdjecia nie wykazuja zadnych zmian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich.Wiem jaki to trudny okres dla kazdego,sama przez to przechodze-moja kochna mamusia ma raka płuc.I chociaz niektorzy mowia,ze to wyrok,ja mysle ze nalezy byc dobrej mysli.Lekarze,lekarzami,ale wiara jest najwazniejsza..i moze jestem naiwna ale wiara pozwala mi przetrwac kolejne dni.Chociaz rycze codziennie..wmawiam sobie ze musi byc dobrze.Dzis zawiozłam mame do szpitala na kolejna chemie.Wiem,ze jest wiele przypadkow,gdzie ludzie z ta choroba umieraja..ale wierzcie mi znam osoby ktore zyja juz z rakiem dlugie lata i sama mama mowi ze poznaje w szpitalu nowe osoby,ktore dojezdzaja na chemie nawet od 5 lat i zyja z ta choroba.Trzymam za wszystkich kciuki.Tak apropo sama przylaczam sie do ptytania o grupy wsparcia w Krakowie.Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana.
Do Kingsol. Bardzo dziękuję za te ciepłe słowa. Jestem tak słaba od tego płaczu że ledwo piszę. Za 10 dni moja mama idzie do szpitala i teraz przez te 10 dni będę sobie powtarzać że wszystko będzie dobrze bo kocham moją mamę nad życie i nic już nie miałoby sensu bez niej ani teraz ani za 100 lat. Pozdrawiam wszyskich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Larysa123
Do ines2707 i załamanej,W krakowie w szpitalu lub przy szpitalu na Kopernika macie wsparcie dla chorych i ich rodzin, Załamana ja bardziej polecam w krakowi gancarską niestety byłam tam tylko raz z moim cudownym mężem ale Pani dr była bardzo ludzka i z sercem, natomiast odradzam onkologa z szpitala Jana Pawła (nieporozumienie)nawet niemam siły o tym pisać! Sama mam doły mój mąż o raku dowiedział się 21.05 z odszedł 15.08 pocieszam się tylko że długo nie cierpiał bo nie ukrywajmy jest rożnie....., a co do modlitwy i wiary to przez całe moje życie się tyle nie modliłam co przez ten krotki okres o niczym innym nie myślałam tylko do jakie św. sie jeszcze modlić i do jakie kościoła pojechać .Myśle że to zbliżenie do Boga i te modlitwy o cud dały tyle że mąż nie cierpiał odszedł godnie w poiękny świąteczny dzień 15 sierpnia przy ukochanej rodzinie i to mnie w tej tragedii pociasza a wiem że bywa rożnie z chorymi ..... dużo pisze z ludzmi w podobnej sytuacji .TERAZ MAM SWOJEGO ANIOŁA pozdraqwiam was wszystkie kochane jak coś to piszcie zawsze odpisze ZAŁAMANA jak będzie operacyjny to napisz podam ci namiary na cudownego dr. z w-wy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dennisek
do kolezannnkkka......rodzaj poznaja przez bronchoskopie bo pobieraja wycinek do badania histopatologicznego ......to badanie to cos na wzor dzisiejszej gastroskopii ale rura wedruje do pluca....daja glupiego jasia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dennisek
do kolezannnkkkka....rodzaj raka poznaja przez bronchoskopie bo pobieraja wycinek do badania histopatologicznego.....to badanie to cos podobnego do dzisiejszej gastroskopii tylko ze rura wedruje do pluc.....nie martw sie daja glupiego jasia.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonnka
Witam wszystkich, U mojego taty równiez kilka tygodni temu zdiagnozowano raka płuc (niedrobnokomórkowy) z przerzutami w mózgu :( cos okropnego dowiedziec sie ze takie cos spotyka najbliższa osobe. Na razie tata sie czuje dobrze, bierze tabletki, miał naswietlanie głowy a w tym tyg bedzie miał pierwsza chemie. Lekarze niestety nie dają nam złudzen, twierdza ze to nie nadaje sie do operacji. Pozdrawiam wszystkich i zycze wytrwałosci w walce z tym paskudztewm Monika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Wiem,jak wszystkim jest ciezko ktorzy walcza z ta choroba lub ktorych bliskich to dotknelo,ale moze wniose choc odrobine optymizmu.Moja mamcia jest dzis na chemii,lezy z nia jedna pani na sali u ktorej zdiagnozowana raka 15 lat temu i caly czas dojezdza na chemie.Jest kobieta strasznie optymistycznie nastawiona do zycia i ten optymizm przekazala wszystkim paniom na sal.Pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syl123
Witam, to moj ostatni wpis na forum... Stracilam tesciowa dwa miesiace po slubie, do meza jeszcze nie dochodzi strata ukochanej mamy, z reszta chyba do nikogo. Jedyne co moge dopisac do wszystkich moich poprzednich postow to to, zeby cieszyc sie obecnoscia ukochanej osoby... Trzymam za wszystkich kciuki. Sylwia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wstrętne raczysko
Witajcie.Dawno tu nie zaglądałam,ale z tego co widzę to coraz więcej osób przybywa .Tak jak kiedyś pisałam moja mama ma 54 lata .9 lat temu miała wyciętego złośliwego raka piersi,w tamtym roku w listopadzie rak znów się odezwał .Opłucna śródpiersie 13mm,przezyliśmy koszmar myśleliśmy ze mama odejdzie ważyła 37 kilo.6 dożylnych chemii co 3 tygodnie ,codziennie chemia w tabletkach w domu ,kto czytał moje posty ten wie co przezywaliśmy. a teraz jesteśmy juz 3 miesiące po chemii ,mama czuje się jak ryba w wodzie, ładnie wygląda,śmiga po schodach co wczesniej było bardzo duzym problemem,lata od sklepu do sklepu .Az się oczy cieszą.Tak jak kiedyś pisałam Kocham moją mamę tak bardzo ,że nie pozwole jej się poddać,krzyczała na mnie gdy ja wyciągałam na spacer choc nie miała siły ruszyć palcem od nogi ,ale chciałam zeby nie siedziała w domu nie myślała o najgorszym.Nawet ostatnio hulała na weselu ,a jeszcze pare miesiecy temu mysleliśmy ze nie doczeka ślubu swojego chrzesnika.Teraz jest pełna optymizmu i nadzieii ,że bedzie dobrze ,musi być.Cały czas wierzyliśmy w to i się po częśći udało.Kiedyś łzy mi płyneły z bezradności ze smutku z żalu że mama jest w tak złym stanie a teraz łezka spłynęła ze szcześcia że się udało że jest dobrze tak jak jest mimo to że guz nie zniknął.Ale mama czuje się dobrze i jest ok. Zyczę wszystkim wytrwałości w tej chorobie a najbardziej wiary na lepsze jutro .trzymam kciuki za wszystkich bedzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do wstretne raczysko: jak to milo przeczytac w koncu cos pozytywnego na tym forum bo dotychczas czytajac te wszystkie posty tylko sie dolowalam.. ciesze sie z eTwoja mama czuje sie dobrze.. tak bardzo bymchciala aby i moja mama wyzdrowiała .. zeby chociaz przynajmniej choroba sie zatrzymała.. Pozdrawiam i zycze duuuzo zdrówka Twojej mamusi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana.
To niesamowite jak człowiek bardzo pragnie pocieszenia nawet na forach. Ja powiem wam że oddałabym 30 lat życia żeby moja mama wyszła z tego obronną ręką. Ja wiem że to moja mama i nie jestem obiektywna ale moja mamusia jest przez wsystkich bardzo lubiana nie to co ja. W każdym widzi dobro (ja nie do końca), dla każdego ma dobre słowo (ja NIE) i na koniec powiem jedno: wolałaby sama zachorować by tylko ją ocalić! Miała już tyle różnych operacji i tyle chorób że wielką niesprawiedliwością jest to co ją teraz spotkało. Dobrze że tych parę ciepłych słów mogę od was wszystkich usłyszeć. Bardzo wszystkim dziękuję. Szkoda tylko ze tak naprawdę to nie mam komu się wypłakać na ramieniu bo ani tata ani tym bardziej mama nie zobaczą moich łez. Dziś byłam u psychiatry i dostałam antydepresant (w małych ilościach) może choć trochę będę spokojniejsza bo w ciagu 1 tygodnia na wadze mam 4 kilo mniej. Pozdrawiam was wszystkich. I bardzo dziękuję za wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do załamana: Musisz byc dobrej mysli ze wszystko sie skonczy szczesliwie.Mojej mamusi juz nie dawali szans bo chemia nie pomagala,poczatkowo choroba w niesamowitym tempie zaczela sie rozwijac guzki na płucach zaczeły rosnac,po jakims czasie minimalnie sie zmniejszyly i wczoraj robili jej tomograf choroba sie zatrzymala.Na ta chwile wszyscy sie bardzo cieszymy,mama ze szczescia az sie poplaka,obdzwonila do calej rodziny im tez lezki polecialy ze szczescia.Ja az odsapnelam z ulga,az mi lzej,do tej pory okropnie sie denerwowalam i strasznie polecialam na wadze.Ciesze sie niesamowicie i mam nadzieje ze ten stan bedzie trwal jak najdluzej.Trzymam kciuki w wszystkich,bedzie dobrze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość busku
poszukuje osob ktorym odeszli najblisi moj kochany maz odszedl 31lipca na raka ploc nie moge zyc bez niego moze ktos ma recepte by nie zwarjowac jedyna mysl jaka mam to isc zanim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Busku.moj tatko tez odszedl od nas niestety.nie ma dnia zebym o nim nie myslala jest mi bardzo ciezko ale mysl ze on juz nie cierpi pomaga mi troche.byl wspanialym kochanym czlowiekiem choroba go zlamala niestety.codziennie pytam czemu akurat on przciez byl taki dobry kochany.nie znam osoby ktora by powiedziala cos zlego na jego temat.do mnie nadal nie dotarla mysl ze juz go nie ma i ze nigdy nie bedzie.sil dodaja mi dzieci dla nich musze sie trzymac.napewno tez masz rodzine moze nawet i wnuki wiec mysl o tym zeby dolaczyc do niego jest moim zdaniem tchurzostwem bo ty odejdziesz a zostawisz kolejny smutek i zal.i to bedzie wporzadku wedlug ciebie.pozatym jestem pewna ze twoj maz nie chial by zeby tak to sie skonczylo.ja z moim tatuniem rozmawiam codziennie wiem ze on mnie slyszy i patrzy codziennie na mnie pomaga mi to.twoj maz tez czuwa nad toba tylko teraz my musimy nauczyc sie zyc bez nich ale czuc ich obecnosc.pis co u ciebie mam nadzieje ze bede mogla ci pomoc jak nie ja to inne osoby.pozdrawiam i trzymam kciuki za twoja sile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Larysa123
BUSKU m ój idealny mąż cudowny przyjaciel i kochany tata odszedł 15 sierpnia i też miałam różne myśli już nawet wczwśniej jak sie dowiedziałam o chorobie, ale to nie załatwia sprawy. W jakich okolicach mieszkasz? ja Krakowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hayah
Pietia jak tam wyniki taty????? Mam nadzieje, ze u Was ok. Napisz prosze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pietia
Hayah Prześwietlenie wyszło ok, nie ma zadnych zmian ogniskowych, ale jeszcze zrobimy badanie tomografem, jak się uda. Niestety ojciec jest bardzo słaby, nie wiemy od czego, może wpadł w depresję i tak to na niego działa, nie mam pojęcia. Lekarz rodzinny wie tyle samo co ja. Zrobiliśmy badania krwi, które wyszły nieżle, także nie wiemy skąd się wziął nagły brak sił. Pod koniec września rozpczynamy rehabilitację. Mamy umówioną wizytę u kardiologa, może to coś z sercem, nie mam pojęcia. Pożyjemy zobaczymy, ale trzeba być dobrej myśli. Gorąco pozdrawiam Ciebie i całą rodzinkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×