Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Anouk

TERAZ MY!!!

Polecane posty

jesteśmy razem jakieś 3 lata, maluszek jest NASZ ale on ma 2 dzieci z poprzedniego związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziouszki :) -> Garni faktycznie, przeciez Kubuś bedzie spał z Wami, będzie Ci się chciało wstawać w nocy by dać cyca? ale kurka pościel jest pięęęękna :D te poduchy na szczebelki przydadzą się jak mały zacznie baraszkować, żeby sobie guza nie nabił dobra, juz przestaję doradzać, wiem jakie to wkurzające ;) no i co z tym filmikiem? i kiecki czerwonej nie widziałam :( idę po jabłka do sklepu..ponoć mają antyrakowe działanie ;) kurde, a mięcha bym zjadła buźki dla Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja widać mam za mało kłopotów.......:P Kupiłam sobie zdychające dendrobium...... na wyprzedaży......za 10 zł. Mam ambicję toto uratować. JESTEM NIENORMALNA. 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To już dość długo. Macie wspólne dziecko i to też dużo, bardzo. Mnie najbardziej jest smutno, że właśnie nie będziemy mieć razem dziecka, że nie przeżyjemy tych cudnych chwil razem. Boli mnie świadomość, że to jego była jest matką jego dziecka, a ja mu dzieci nie urodzę. To mój największy zgryz, ale czasami myślę sobie, że może tak lepiej, że może bardzo przykro by mi było, gdybym widziała, że od naszego dziecka wymagałby, a tamto traktował szczególnie i rozpieszczał choćby z tego względu, że nie jest na codzień. Zagmatwane to wszystko :( Ostatnio mam właśnie gorsze dni :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agata:) ja mam nowego falka, i nową catleyę (catleya ledwie dycha):P Ambicje obie mamy ogromne:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do pomaranczki- wierz mi ze przemyslałam to! nie dysponuje milionami by kupic byle co! jak to nie mysle o dobru dziecka! sory nie wkurzaj mnie! choc twoje rady ponizej sa faktycznie słuszne, to nie od tej strony podeszłas- zabolało mnie to! dokładnie zorientowałam sie co najlepiej lupic noworodkowi!! po pierwsze baldachim jest z szyfonu ! nikt ci nie kaze szczelnie opatulac nim łozeczka! mamy tak ciasny pokoik ze spie mimo ze dziecko spi w łózeczku obok niego podusie i materiał widziałam na zywo z tych kompletów to jest 100% bawełny i jest płaska nie mamy zasłon w pokoiku a łozeczko musi stac pod oknem - wiec jest to tak jakby wisiała zasłona.. jesli cos nie bedzie mi odpowiadało npo ochtraniacz nie musze zakłdac ale mam komplet jak dzidzius dorosnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czerwone jagody: wiesz, myślę, że jesli są dzieci z poprzedniego związku, to problem bedzie zawsze, bez względu na to czy jest później dziecko wspólne czy nie. dzieki wspólnemu dziecku nie mam Twoich bóli ale mam inne, wiążące się z miejscem NASZEGO dziecka w jego sercu, w myślach, zawsze będzie pokutować myślenie, że tamto było pierwsze, co przecież myśląc rozsądnie ma takie samo znaczenie jak to, że tamta żona była jego pierwszą, czyli żadne.. ale tak się mysli, bo ani ta żona ani tamto dziecko takich batalii toczyć nie musiały o własne miejsce, nigdy nie czuły oddechu przeszłości, porównań i dlatego chyba tak ciężko czasem odstawić to wszystko na bok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poprostu zabolały mnie te słowa ze \"jak moge nie dbac o dobro własnego dziecka\" kupiłam nie pełny ten komplet.chciałam za jednym razem zeby miec na pozniej npo ten ochraniacz na szczebelki. moze to głupie nie mam kolezanek matek ktote wprost nazywaja co potrzebne. tak wiec abykupic cokolwiek naczytałam sie..- tak zwykłych gazet dziecko, mam dziecko itd...ogladam program mamo to ja na tvn style- tez ten temat tam był- kupienie wcale nie jest jednoznaczne z tym ze od razu wszystkie elementy beda uzywane. a z nami spac moze nie bedzie malenstwo..moze..tylko w łozeczku, bo łózeczko jest tak ze jak wyciągne reke to dotykam szczebelki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
emma w moim sercu tez zaczynaja kiełkować te obawy o miejsce w jego zyciu naszego wspólnego dziecka. czy bedzie miał dla niego czas jak tamto dziecko bedzie akceptowac naszego?? brata jego niestety zawsze przeszłosc bedzie obecna chocby wspolni nasi i ich znajomi- ostatnio chwalili jaki moj był zaradny jak przewijał tamtego- ze bede miec pomoc z niego- usmiechalam sie bo nie omieszkam tego nie wykorzystac...ale sciskało mnie w dołku wiele jego doswiadczenia - TAKżECO DO łóZECZKA I POSCIELI- wykorzystałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
emmo Była żona też nie czuje się najlepiej, że już nie jest jedyną kobietą, która urodziła mu dziecko, że jest nowy mały człowieczek do kochania i to taki, z którym ojciec jest na codzień w domu, który ma tatę zawsze, gdy jest potrzebny. Była ma świadomość, że ich dzieci nie mają aż tyle od ojca, ile ma Wasze maleństwo. To też jest trudne do przełknięcia. Może być również trudne dla jego dzieci z pierwszego małżeństwa, jesli są wystarczająco duże, by zrozumieć sytuację. Emmo, to co czuejmy to zwykła zazdrość. Wiem, że to niskie uczucie i staram się walczyć, tylko zapewne tak jak i Tobie nie zawsze mi wychodzi i czasem ryczę z wściekłości :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Garnierko: korzystać tak, ale nie musisz przecież słuchać o tym, że korzystasz z jego doświadczenia, prawda? sama sobie świetnie poradzisz po kilku dniach będziesz lepszym expertem ond niego z całym jego doświadczeniem. poz tym, samo przewijanie to peska i to nie trudno jest opanować, ale są inne rzeczy z którymi trzeba sobie radzić mając takiego maluszka i tu doświadczenie nie ma juz nic do rzeczy, bo każde dziecko reaguje indywidualnie i przechodzi wszystkie etapy na swój sposób..to tak jak z porodem - można urodzić 6 dzieci i każdy porób będzie inny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czerwone jagody: wiem, że masz dużo racji i też staram się z tymi uczuciami walczyć ale nie sądze że chodzi tylko o zazdrość. jest dużo realnych problemów, z którymi na codzień musimy się zmagać, dzięki takiej a nie innej przeszłości mojego mężczyzny i nie do końca jest to tylko zmaganie się z faktem, że ona (ta była) miała lepiej czy łatwiej, choć niewątpliwie miała. co do tego co czuje była żona, to..zabrzmię może gruboskórnie, ale nie zamierzam sobie tym głowy zawracać z kilku powodów: po pierwsze, niezazbytnio mnie to interesuje, po drugie, nie sądzę aby moje problemy interesowały ją, choć sama do wielu z nich realnie i świadomie sie przyczyniła i z całą pewnością moge powiedziec, że to dzięki niej, jej płytkiemu podejściu do życia, wszysyc jestesmy w takiej nieciekawej sytuacji (łącznie z jej dziecmi, o których zabzpieczenie materialne i dobro pychiczne ja walczyłam bardziej niz ona sama), po trzecie, wierz mi, choć to nie ja byłam przyczyna końca jej małżeństwa a ona sama, kiedyś nie było dnia, żebym nie zastanawiała się co ona czuje i co czują jej dzieci, do tego stopnia, że omal nie przegapiłam faktu, że niedługo sama będę mamą i od teraz, to moje, nasze wspólne dziecko powinno byc dla mnie najwazniejsze a po czwarte w końcu - ja sama, jak widzisz mam dosyc duzo porblemów z jej powodu, zbyt dużo, żeby brac sobie na głowe jeszcze co myśli ona..;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do garniery
Nie chciaam cie urazic, sorry. lae wierz mi, na pierwsze 2-3 miesiąca żADNYCH, nawet najbardziej płaskich poduszek w łóżeczku, no chyba że chcesz sie któregoś dnia obudzic - a tu dziecko zaduszone własnie poduszką! wiem, przerażające - ale prawdziwe. A w gazety i pogramy tv nie wierz - oni wszyscy są ustawieni, żeby przyszli rodzice wydali jak najwiecej na jak najmniej potrzebne rzeczy. W początkowym okresie najbardzoej potrzebne: - wanienka, wózek, łóżeczko z twardym materacykiem, lekka kołderka - zasypka, oliwka lub krem nawilżający, a najlepiej jednorazowe wilgotne chusteczki Dzidziuś albo jakiej chcesz firmy (najlepiej nimi d*pcię podcierac maluszkowi - nie powodują odparzeń i nawilżają) - jak cie stac to pampersy, ale tego na początku idzie cała masa, więc lepiej trochę tetrowych pielusze, a na spacery czy wyjścia pampiersik - nie za dużo śpioszków i koszulek, bo dziecko wyrasta w mgnieniu oka I PAMIĄTEAJ - ŻADNYCH poduszsek, becików, zawijasów itp. dziecko musi miec swobode i możliwośc ruchu - fikania, ruszania rączkami a w łóżeczku najlepiej niech spi od razu na brzuszku - wtedy ładnie się formuje kształt główki i wzmacnia kręgosłup a dziecko leżac na samym materacyku napewno sie nie zadusi pozdrawiam "stara matka"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do garniery
a tak swoją drogą - piekne te twoje rzeczy na Allegro, ładnie malujesz - składam hold!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emmo Nie chodzi mi o to, by nagle użalać się nad byłą. Tylko piszesz, że ona miała łatwiej, że ich dzieci nie musiały walczyć o miejsce w sercu ojca (nie sądzę, by Wasze o to miejsce walczyć musiało), teraz natomiast łatwo z pewnością nie ma. Nie jest prosto być ani ex ani next. Taka jest obiektywna prawda. Prosto jest, gdy to pierwszy mąż, pierwsza żona i jedyne dzieci. No ale my, świadome tego jesteśmy. Byłej mojego ... też miałabym wiele do zarzucenia, ale w tym całym moim bólu rozumiem też trochę jej uczucia i działania. Wiem, że nie było i nie jest jej łatwo. Nie zamartwiam się tym, ani nie użalam, ani nie staram się, by było jej lepiej. Mam tylko świadomosć, że jej jest też trudno. A o swoje szczęście i swój spokój walczę. Dbam o własną pozlepianą rodzinę na ile potrafię nie zatracając w tym siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja myślę jednak, że trochę musiało walczyć moje dziecko o to miejsce w sercu Taty, bo ja czułam jakby przyjście córeczki na świat niewiele zmieniło w całej naszej stuacji a przecież to powinien byc niejako punkt zwrotny w jego myśleniu i traktowaniu nas i naszej rodziny..teraz tak jest, teraz zmieniło sie bardzo dużo, ale nie od razu, więc uważam, że musiałysmy to miejsce obie z córeczką dla siebie wywalczyć..\"zasłużyć\" na coś, co powinno byc oczywistym następstwem podjętych przez niego decyzji a nie było i to tylko takie przykre trochę..ale to przeszłość i tak samo trzeba ją odsunąć na dalszy plan, jak inne przeszłości jeśli chodzi o to czy byłej jest lepiej czy gorzej, to tak na prawdę nie sądzę, żeby jej sie szczególnie pogorszyło. odkąd pamiętam, to w jego opowiadaniach pojawiały się jej słowa, że właściwie to mogłoby go nie być, żeby tylko pieniadze przynosił i teraz właśnie taką sytuację ma. finansowo jej sie nawet polepszyło. mogła miec o wiele więcej, mówie tu przede wszystkim o trosce, zainteresowaniu, wsparciu, jakie ofiarował i dla niej i dla dzieci, ja mu w tym sumiennie pomagając, ale wolała niszczyć to co zostało, niszczyc nas kosztem nawet własnych dzieci, które jedyne co wyniosą z tego całego układu to nienawiść do ojca i jego nowej rodziny, nawet jesli to jest wbrew prawom logiki, sa zbyt małe żeby jeszcze cokolwiek samemu ocenic. ja jestem już duża i potrafie ocenić wiele i nie muszę sie wpychac tam gdzie mnie nie chca, nie potrzebuję, nawet myslami Nie chodzi mi o to, by nagle użalać się nad byłą. Tylko piszesz, że ona miała łatwiej, że ich dzieci nie musiały walczyć o miejsce w sercu ojca (nie sądzę, by Wasze o to miejsce walczyć musiało), teraz natomiast łatwo z pewnością nie ma. Nie jest prosto być ani ex ani next. Taka jest obiektywna prawda. Prosto jest, gdy to pierwszy mąż, pierwsza żona i jedyne dzieci. No ale my, świadome tego jesteśmy. Byłej mojego ... też miałabym wiele do zarzucenia, ale w tym całym moim bólu rozumiem też trochę jej uczucia i działania. Wiem, że nie było i nie jest jej łatwo. Nie zamartwiam się tym, ani nie użalam, ani nie staram się, by było jej lepiej. Mam tylko świadomosć, że jej jest też trudno. A o swoje szczęście i swój spokój walczę. Dbam o własną pozlepianą rodzinę na ile potrafię nie zatracając w tym siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale oczywiscie zgadzam sie, że w sytuacji kiedy jest i była i nastepna, nikomu łatwo nie jest. ja tylko pisze o mojej sytuacji, do której ta niby obiektywna prawda niekoniecznie pasuje, bo jego była ma sie dobrze co wszem i wobec stara się rozgłosić przy byle okazji, a że cierpi na tym cała reszta, łącznie z jej dziecmi..no cóż, to widać nie dla każdej matki jest ważne. założyłam kiedyś topik na temat dobra dzieci, tak zwanego i na wyrost, żeby conieco zrozumieć zachowanie byłych żon pokroju tej, która jest mi niejako najbliższa..niestey temat upadł. ale to dowód chyba na to, że nie do końca przestałam sobie zaprzątać głowę ta była i jej dziećmi, nawet jesli sama przed chwilą upierałam się, że mi to nie potrzebne i mam dość..:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to sie wypisałam za wsze czasy! ;) dziękuję, czerwone jagody, że chciało Ci sie ze mna pogadać, czasem pomaga takie wyrzucenie z siebie kilku rzeczy..a ja też jakoś ostatnio mam dołkowe nastawienie do życia.. pozdrawiam i uciekam na spacer..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emma, myślę, że każda czasem trochę myśli...inaczej nie byłybyśmy chyba ludźmi... ale nie można pozwolić na to, żeby to wytyczało nasze obecne działania. Zresztą, czytałaś, co pisałam w \"starym domku\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anouk: tak czytałam, bardzo ładnie piszesz i zgadzam się ze wszystkim - tyle, że to jest tylko teoria. Masz to szczęście, że nie musisz przeciwstawiać teorii uczuciom ( w tych sprawach o których dzisiaj piszę) a dobrze obie wiemy, że nad uczuciami nie da sie tak łatwo zapanować i ich ujarzmic, choćby podstawy teoretyczne były nawet nazbyt oczywiste.. ja też sobie wszystko ładnie tłumaczę i pracuję, żeby to wszystko co sobie ułożę wcielić potem w życie, ale czasem nie wychodzi, czasem coś pęka i czasem żadne racjonalne argumanety nie pomagają..trzeba sie wtedy wygadać, wykrzyczeć, wypłakać, przeczekać...i potem znów można budować piękne teorie do tych wszystkich rzeczy jakie powinnyśmy czuć w danej sytuacji i zachowań jakie powinnyśmy eliminować..aż do następnego załamania. budujące jest to, że każde takie załamanie bardziej nas jednak przybliża do idełu jakie same sobie wypracowujemy, niz oddala, a to niesie nadzieję na przyszłość, że może kolejne załamanie będzie w końcu tym ostatnim..czego wszystkim paniom z podobnymi problemami i sobie życzę :) pozdrawiam i na prawdę uciekam! pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W pełni zgadzam się z tym, co napisała emma. Teoria w tym wszystkim jest bardzo prosta, co nie znaczy łatwa w zastosowaniu. Można mieć coś tam poukładane w głowie, a w zderzeniu z życiem okazuje się, że wcale to nie takie oczywiste, że nie takie proste. Właśnie dlatego się szarpiemy, bo gdzieś w środku wiemy, jak powinno wyglądać, a nie udaje się, lub przychodzi z wielkim mozołem okupione łzami pomimo, że takie oczywiste. Gdybyśmy nie miały poukładane w głowach nie przejmowałybyśmy się. Żyłybyśmy tak, jak czujemy, jak nam wygodnie i w nosie miały wszystko naokoło. Anouk, masz naprwadę łatwiej. Była była ale jej nie ma i nie będzie w Waszym życiu, bo nie ma dzieci, które łączą teraźniejszości z przeszłością. Można coś zakończyć i zacząć od nowa. U nas jest inaczej. Przeszłość na zawsze jest wplątana w nasze życie. Sama wiem, jak patrzyłam na takie związki kiedyś, jak myślałam, co to za problem dziecko z pierwszego małżeństwa. Zmieniło się moje miejsce, pojawiły się uczucia i okazało się, że to co myślę nijak się ma do tego, co czuję. Wiem, że czuć będę zawsze. To przygnębiające.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, wiem o tym, że jest prościej...... ale im bardziej się nakręcacie, tym mniejsza szansa na ...własnie normalność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja właśnie staram się nie nakręcać, ale wiem, że czasem potrzebuję temat przerobić od początku. A normalność... coż... tego w moim życiu nie będzie. Moje życie może być co najwyżej normalne inaczej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurczę, wcięło mi taki długiiiii post. Już go nie powtórzę. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja stoje na stanowisku, że wiele naszych zachowań i działań jest wynikiem naszych zupełnie podświadomych modeli myślenia. taka samospełniająca się przepowiednia.... Jesli założymy, że jestem normalna inaczej, taka się stanę..... Uważam, że nie wolno nam sie tak ograniczać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anouk Nie napisałam, że jestem normalna inaczej :O Jestem normalna :) Nie wydaje mi się również, bym się ograniczała świadomością tego jak wygląda i wyglądać będzie moje życie. Uważam, że to dobre, że wiem na czym stoję i wiem, czego mogę oczekiwać, a na co szans nie mam. W przeciwnym razie oszukiwałabym siebie i tworzyła iluzje. Wtedy jest jeszcze gorzej, bo za każdym rogiem czai się rozczarowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jagódko, chyba nie do końca zrozumiałaś mnie.... Możliwe, że ja zbyt mało proeczyjnie się wyraziłam..... Żeby żyć, nalezy wyciagać wnioski z przeszłości, a nie ją rozdrapywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wnioski z przeszłości najłatwiej można wyciągnąć, gdy wiemy że ją zamykamy. Tu nie ma takiej możliwości. Rozdrapuję przeszłość już teraz bardzo rzadko. Pewnie bez problemu zamknęłabym przeszłość i wyciągnęła wnioski, gdyby nie było tego łącznika między tym co było, a tym co jest. Mam świadomosć swoich uczuć i tego, skąd się biorą. Przeanalizowałam wszystkie swoje emocje, umiem je nazywać i próbuję oswoić. Dużo rozmawiam o tym z moim ... i ważne jest dla mnie, że on to rozumie. Próbuję to składać w całość i zwykle mi się udaje. Teraz nie użalam się nad sobą, nie jestem na dnie rozpaczy i nie szukam winnych. Mam gorszy okres i pozwalam sobie, by go mieć. Nie zagłuszam bólu i nie udaję przed sobą, że wszystko jest pięknie i tak jak sobie wymarzyłam. Nie jest i nie musi być. Daję sobie pozwolenie by czuć, to co czuję. Nie muszę być zawsze silna, kwitnąca, wyrozumiała i wspaniałomyślna. Jestem tylko człowiekiem. Staram się być przede wszystkim w zgodzie ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny po 3 dniach znalazła się moja piesiunia. Jaka jestem szczęśliwa ,że znowu jest w domu. Zadzwolnili do mnie ze schroniska,że tam właśnie ją przywieźli i mogłam ją odebrać. Jaka ulga,że znalazła się. Dziś już mnie nic więcej nie obchodzi. Te myśli które ma emma czy czerwone jagody często i mi towarzyszą. Może teraz trochę mniej, bo takie udręczanie się niczemu nie służy , a tylko pogłębia zły nastrój. Jest spokojnie więc cieszę się tym,że jest dobrze. A wszelkie złe myśli odganiam. No i mój też woli gdy mam optymistyczny nastrój i jestem wesoła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×