Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tysia 22

a może jednak przesadzam?

Polecane posty

Z tego co piszesz wynika ze jakos Twojemu facetowi nie zalezy na was bo nawet nie buntuje sie nie broni. Z drugiej strony moze to byc chwilowe zmeczenie materialu ciaglymi klotniami, pretensjami i moze jakis odpoczynek dobrze by wam zrobil. Albo po prostu iddzie gdzies z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale tysia umie gotować ,Nie podejmuj rzadnych pochopnych decyzji.I nie róba tak jak ci tu niektórzy karzą,Bo my tak naprawde nie znamy sytuacji tak dokładnie jak ty,Nie znamy Ciebie ani Jego.Doradzać mozemy,ale decyzje podejmij sama,Wedóg własnego serca,Ja bym nie skreślała jeszcze wszystkiego,A MOże wyjedzcie gdzieś jeśli możecie sobie na to pozwolić,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekaj
I wiesz co - wcale ci sie nie dziwie, ze jestes klebkiem zlosci i zalu. Przeciez tak by nie bylo, gdyby on sie choc troche postaral. Jestes taka przez niego. Nie jest to absolutnie twoja wina. A on chce zwalic wine na ciebie. Pisze to wszystko bo mialam podobna sytuacje do twojej. Moze nie az tak drastyczna, ale podobna. Faceci niestety czesto graja na uczuciach i probuja wywolac w kobiecie poczucie winy. Nie pozwol na to! Tu juz nie ma co ratowac - takie jest moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
kuna >> masz rację, jestem strasznie wrażliwa na krytykę. Zakładam z góry że człowiek jest istotą prawdomówną. Wierzę we wszystko co mówi inna osoba. Bardzo się przejmuję złymi słowami. Bardzo mnie zabolało to, że powiedział że nie nadaję się do związku. Myślę - przecież się staram, przecież robię wszystko co należy do kobiety, co robię źle, dlaczego tak powiedział, moze ma rację? W rezultacie zacznynam myśleć - jestem do niczego. Widzę jaki obraz mojej osoby wyłania się z tego tematu - potulnej, uległej, słabej. Widzę to i mnie samą to bawi. Co najdziwniejsze - zawsze byłam uznawana za osobę twardą, stanowczą, nie dającą sobie w kaszę dmuchać. Potrafiłam rezygnować z wieloletnich przyjaźni bo ktoś mi wyrządził krzywdę. Zawsze bez żalu stawiałam na swoim. W domu rodzice bardzo liczyli się z moim zdaniem, a po prostu z wielkiej miłości mama chciała mi cyt. "przedłużyć jak najbardziej dzieciństwo", stąd moja niesamodzielność i początkowy brak pojęcia o np. gotowaniu. A z nim jest inaczej. Trudno mi to wytłumaczyć, ale uczucie do niego zmieniło mnie w jakąś miazgę, w jakieś ciepłe kluchy. Ze znajomymi było tak - jak czegoś nie chę albo nie mam czasu to nie robię. Często słyszałam "jesteś najbardziej asertywną osobą jaką znam". To był fakt. A z moim facetem nie umiem. Z miłości. Kocham go i chcę dla niego jak najlepiej. Gdy mnie o coś prosi - nie mam serca odmówić, nawet jajecznicy o 2 w nocy. I chyba popełniam błąd....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekaj
Decyzje podejmiesz sama. Ja ci tylko radze. Ja znow chcialam napisac, zebys nie dawala mu szansy tak jak ci radza inni. Ale to powinna byc przede wszystkim twoja decyzja. Jestes bardzo cierpliwa, ze cos takiego znosisz. Jezeli jestes bardziej nieszczesliwa niz szczesliwa w tym zwiazku, nie rokuje to dobrze na przyszlosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bylam kiedys w zwiazku z fajnym facetem.Mialam 20 lat.Wszyscy byli przekonani ze jeszcze rok, albo dwa i bedzie wesele.Bylismy razem trzy lata.Kochalam go, ale cos mi nie pasowalo.Doszlam do wniosku, ze sie z nim nudze. On na wszystko mi przytakiwal i ze wszystkim sie zgadzal (uwierzcie mi na dluzsza mete to jest naprawde bardzo meczace).Zdecydowalam zakonczyc ten zwiazek.On tylko raz sie zapytal czy jestem pewna. Bylam zszokowana, ze wogole o mnie sie nie starl, a podobno bardzo mnie kochal. Ale skoro nie walczyl to odeszlam. Dzis jestem mezatka z dziesiecioletnim stazem i nie zamienilabym mojego meza na nikogo w swiecie. Tysiu, chce Ci powiedziec, ze jezeli jemu nie zalezy, to naprawde nie warto. Jestes mloda, wartosciowa dziewczyna i tego sie trzymaj. Bo dojdzie do tego, ze w tym pieknym do mu, ktory wybudujecie kazdy bedzie mial swoje pietro i sie wogole nie bedziecie widywac. A to nie jest napewno zwiazek. Zastanow sie.Zycze powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebebe
czytam ,czytam i włosy stają mi dęba... dziewczyny, posłuchajcie siebie chociaż przez moment... Czy naprawde chodzi o to by sie dla kogos poswiecac i żeby on za to dziękował????? tu ziemia!!! a może już nie. chyba ze tak widzicie norme, ZYCIE. czy was to nie przeraza??? I jezcze jedno: jesli sądzicie, ze jesteście w stanie go zmienić - to bzdura. a jesli nawet pójdzie najakies ustępstwa-to tylko TYMCZASOWE. Bierzcie co widzicie a nie co sobie wyobrażacie. I nie bądzcie naiwne jesli nie chcecie zmarnować zycia, zwłaszcza że ma się tylko JEDNO... wiem ze moja wypowiedz wywoła burze z wyładowaniami , ale może równiez jakies przemyslenia, poza monotematem: "ale ja go kocham " . Jesli kochasz , to cierp i nie licz że on to doceni....Pozdrowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekaj
Moja droga, ty sie moim zdaniem idealnie nadajesz do zwiazku. Masz dobre serce i jestes dojrzala, chcesz prawdziwego odpowiedzialnego zwiazku, ale trafilas na kogos kto ci robi krzywde. Nie pozwol sobie wmowic takich rzeczy! To on sie nie nadaje. Co to za zwiazek, skoro istnieje tylko kopm. A ty dla niego jestes tylko sluzaca. Musisz zreformowac cale swoje postepowanie wobec niego. Musisz stac sie stanowcza, nic juz dla niego nie robic, traktowac go dokladnie tak jak on ciebie. Pytanie tylko czy ty to potrafisz i czy czulabys sie wtedy szczesliwa. W milosci trzeba byc troszeczke samolubnym. Nie pozwolic by ta druga osoba weszla ci na glowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
Dziękuję wam wszytskim za wpisy, sądziłam że nikt się nie zainteresuje moją historią. Lusi-24 - wcale nie mam zamiaru uciekać. Pisałam to od samego początku, chociaż dla niektórych jest niezrozumiałe - nie chcę rozstania. Nie poddam się tak łatwo. Rozstanie to nie wyjście. Chcę spróbować to zmienić, chcę poczekać, jeśli za jakiś czas będzie tak jak jest - wtedy może pomyślę nad odejściem. Mimo wszystko - spędziliśmy rok w całkowitej zgodzie, miłości, zrozumieniu, na planach. Jesteśmy po oficjalnych zaręczynach. Nie będę tego przekreślać z powodu 2 tygodni. Fakt, płaczę każdego dnia od kiedy zamieszkaliśmy razem. To nie jest fair, tym bardziej że kiedyś mi obiecał że nigdy przez niego nie będę płakać. Potraktuję to jako naukę, doświadczenie i wypróbuję innych metod.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebebe
w międzyczasie doszły posty podobne do mojego."Meeli i uciekaj". super że mysli ktos podobnie do mnie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekaj
bebebe zgadzam sie z toba na 100% Szkoda ze tylko ja :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebebe
iiii, tysiu, jesli teraz ronisz choć 1 łzę przez niego, pomyśl ile ich będzie za lat kilka...myślisz że mniej??? dobrze że drzwi sal rozwodowych nie mówią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie tylko ty \"uciekaj\". Tak sobie jeszce mysle, zeby w tym do mu byla winda z kuchni do pokoju na pietrze.Po co biegac po schodach z talerzami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
Gdy rozmawiamy o tym na spokojnie, on mówi "daj mi czas, jestem przyzwyczajony do nawyków sprzed naszego związku, do tego że siedzę przy komputerze do rana i nic nie muszę robić". Odpowiadam mu "ale nie jesteś i nie żyjesz już sam, masz nowy dom, nową kobietę, nowe życie, nowe obowiązki". Nie chcę żeby wyszło na to że go bronię, ale posty KUNY spowodowały że zaczęłam myśleć nad punktem widzenia mojego faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Tysia :) Będzie krótko i do rzeczy. Mam dwa ogólne spostrzeżenia od wczoraj. 1. Za bardzo się przejmujesz opinią faceta i chyba ogólnie tym \"co powiedzą inni\". Trzeba wyluzować, przestawić się na odbiór i skupić się na tym, co Ty czujesz i czego potrzebujesz. 2. Chyba źle zaczęłaś z tą nocną rozmową. Sytuacja wygląda mi na taką, w której nie należy za dużo rozmawiać, tylko działać. A konkretniej, to zaprzestać działań :P takich, jak podstawianie pod nos, sprzątanie, skakanie koło narzeczonego. Do faceta, tak ogólnie, trzeba gadać, i to jasno i prosto ;) ale niektórzy już się uodpornili na babskie gadanie, jednym uchem wpuszczają a drugim wypuszczają. Niech się natknie na górę brudnych naczyń w zlewie i brak czystych w szafce, niech pójdzie do roboty w brudnej koszuli i niech zgłodnieje raz, drugi, dziesiąty... może coś dotrze. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tysiu! Jezeli faktycznie uwazwsz, ze on jest zdolny do innego zycia, to poczekaj. Tylko uwazaj nie pakuj sie narazie w malzenstwo ani tym bardziej w dzieci.Moze faktycznie uda wam sie dojsc do porozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
To nie jest jakiś gówniarz, wiecie... On ma 30 lat. Wzorce które miał do tej pory to: - małżeństwo jego rodziców, w którym mama zajmowała się domem i pracą, gotowała 3-daniowe obiady, a tata tylko pracą, w domu nie robił nic - jego pierwszy związek, dziewczyna z którą mieszkał bardzo krótko, która prawie nie bywała w domu, zawsze w podróżach, potem się okazało że go zdradzała - drugi długi związek, gdy mieszkał z dziewczyną długo, ale ona ani nie gotowała ani nie sprzątała i od niego też tego nie wymagała, żyli sobie w chlewie (jego mama opowiadała że jak tam weszła to się przeżegnała) Suma : te wszystkie kobiety razem stworzyły lenia i brudasa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekaj
Ale pomysl, ze on w ogole nie mysli, co ty czujesz. Sama napisalas: 'uczucie do niego zmieniło mnie w jakąś miazgę, w jakieś ciepłe kluchy'. Czyli ze ta milosc nie dodaje ci skrzydel, sprawia ze jestes smutna. Dlatego ze jest nieodwazjemniona. Tu nie tylko chodzi o prace domowe, ale tez o seks, o wspolne wyjscia, o budowanie tej wspolnej codziennosci. Zwiazek nie polega na tym, zeby dziewczyna zebrala o zainteresowanie faceta. Ty sie starasz w domu, zalozmy ze lubisz prace domowe, ale on nic ci nie daje w zamian. Nie zaprosi cie nigdzie, nie da nawet zwyklego kwiatka. Zwiazek to nie tylko branie, rowniez dawanie, a on do tego nie dorosl. Ty dalas mu cala siebie, bylas za dobra i to byl twoj jedyny blad. Nie jestes zadna zrzeda, bo sie starasz, probujesz budowac ten zwiazek. Nie pozwol mu grac na Twoich uczuciach. Wiem ze mi latwo tak pisac, bo nie jestem teraz na twoim miejscu, nie ja musze podjac decyzje co dalej. Mam nadzieje ze podejmiesz trafna decyzje, tego ci zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja myślę, że po 2 tygodniach nie można jeszcze człowieka skreślać. Przy odpowiednim podejściu prawdopodobnie się wyrobi :) Z tych 3 kobiet, to zapewne główną rolę odegrała mama... i tato, jako wzór życia w rodzinie (o rany...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz bo ludzie wyobrażają sobie że zamieszkają razem i wszystko będzie poprostu wspaniale,poprostu cudownie.Ale niestety życi nie jest taki proste,A założe sie że połowa oosób które dają ci rady nigdy z facetem nie mieszkała i niewie jak to jest,To są dwi różne osoby,Które raptem znajbują sie pod jednym,dachem,,I muszą poprastu nauczyć sie żyć z sobą,A nie uważam żeby twój facet tak bardzo tobą pomiatał.Każdy może mieć gorsdze dni.Wy mieszkacie razem krótko i naprawde to jest problem bo rozwiązania,Co innego jakby cie zdradził,Chociaż ludziE i po takich przejściaCH potrafią sie dogadać wybaczyć,AlbO bił cie,A Tu chodzi o to że czujesz sie niedoceniana,A może troche przesadzasz ,sama napisałaś że każde słowo potrafi ci strasznie zranić.Oczywiście nie bronie go bo nie jest bez winy,Poczekaj,Spokojnie.Niechce rozmawiać.Dajcie sobie czas.Chce ci uspokoić,A może zrób dzisiaj kolacje przy swiecach,Przygotuj coś pysznego. Na faceta dział też dobrze zazdrość.Może daj mu jakiś niewinny powód,Powiedz że dzwonił dawny kolego i zaprosił ci na wystawną kolacje,Ciekawe jak zareaguje,Możu uświadamiając sobie że może cie stracić,zacznie myśleć inaczej.My kobiety musimy być mobrzejsze w związkach zresztą jesteśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co niektórzy na tym forum to sie chyba za dużo filmów naoglądali,Jakieś skrzybła to może są na początku ,A póżniej przeradza sie to w miłość .przyjażń,cheć bycia razem,zrozumienie,szacunek,całe życie nie będzie motyli w brzuchU,Wazne żeby sie kochać,I nie wyobrażać sobie życia bez tego człowieka,rozmawiać na wszystkie tematy,i czuć sie z sobą dobrzeoczywiście musi to działać w obie strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
A mi się go żal zrobiło. Swoją nawiną kobiecą główką pomyślałam że nie miał szczęścia z kobietami, że pierwsza go zdradzała, a druga nie umiała nawet zrobić obiadu ani posprzątać, doszłam do wniosku że będzie więc wręcz nosił mnie na rękach za to jaki dom mu stworzę. Że pokażę mu że nie wszystkie kobiety są złe, że nie będzie żałował że się ze mną związał. A tu klops. Ani pomocy, ani wdzięczności. Jeszcze brak pomocy mogę jako tako usprawiedliwić - takie miał wzorce i mam nadzieję że to da się zmienić i przysposobić go do codzinnej pomocy. Nie rozumiem jednak czemu nie docenia tego co robię. Tego że jak posprzątam w kuchni - on to od razu psuje, zostawiając naczynia w zlewie albo rzucając kotu jedzenie na podłogę, wchodząc w brudnych butach, a na moje obiady mówi że to nie obiady. No i ta druga sprawa - brak kontaktu. Komputer jego największa miłość. Mieszkam z ukochanym a całe dnie spędzam sama, chociaż jest w pokoju obok. Przed chwilą wrócił z pracy, widzę że szuka ze mną kontaktu, pytał czy wypiję kawę itd... Lusi >>> dokładnie. Ja też nigdy nie mieszkałam z facetem. Wyobrażałam to sobie jako cudo. Że skoro się kochamy to będzie idealnie, zero sprzeczek, zero niedomówień. Że będziemy dużo rozmawiać, dużo się kochać itd.... Rzeczywistość jest inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekaj
Nie chodzilo mi o motyle w brzuchu, bo takie opinie tu sie pojawily, ale o wzajemny szacunek. O to ze bycie w zwiazku sprawia, ze czujesz sie dobrze, a nie ze placzesz codziennie. W motyle tez nie wierze. I tak sie sklada ze mieszkalam z facetem, wiec prosze nie oceniaj mnie pochopnie. Taka jest moja opinia i mam prawo ja tu wyrazic. Uwazam ze on ja zle traktuje. Jasne, nie bije jej, nie przeklina, itp. Ale kazdej kobiecie nalezy sie szacunek. Ja tego szacunku z jego strony nie widze. Jasne, tez zycze zeby sie okazalo, ze to sa tylko takie starcia na poczatku wspolnego mieszkania. Tyle ze az tak bierna postawa faceta i taki brak jego zaangazowania wydaja mi sie nieco podejrzana. Oby rozmowy im pomogly i on sie w to bardziej zaangazowal. Ja jej nie zycze zle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm, mysle z to typowe ze ktos sie stara a jak juz kogos ma to uwaza ze nie musi, z tym, ze rzucil mi sie tutaj trafny komentarz: \"Tyle ze az tak bierna postawa faceta i taki brak jego zaangazowania wydaja mi sie nieco podejrzana\". Niektorzy ukrywaja na zewnatrz to jacy sa naprawde. Wydaje sie fajny facet a tu dupa. Stad zamieszkanie na probe pokazuje takie rzeczy. Szkoda tylko ze ludzie zanim jeszcze sie poznaja juz zaczynaja snuc plany zwiazane ze wspolnym majatkiem. To jest bardzo naiwne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tosia,ale to co piszesz że zostawia talerze ,że w butach chodzi,To niew jestv tragadia,I eydaje mi si ze większość facetów tak ma ,Mój nao ile razy bym go prosiła to i tak sie zapomni i wlezie w butach,ciuchy porozrzuca itd.Ale ja to w nim już zatolerowałam,,a nawet podoba mi sie jak dostanie kuksańca i przyjdzie z taką skruszoną minką i podlizuje sie,Faceci nie są ideaŁAMI,ma wady,czasami są nieporadni i trzeba wziaść za rączke i pokazać pewne rzeczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Leasing
Spakuj go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tysiu... ja ze swoim Skarbem mieszkam rok i trzy miesiace i caly czas sie docieramy...caly czas uczymy sie zyc razem. Na poczatku u nas bylo tak samo. Ja pracowalam, ja sprzatalam, ja gotowalam, ja prasowalam i pralam i dupy dawalam...a on nie mogl wyniesc swoich skarpetek do kosza na brudna bielizne czy talerza do kuchni, lazenie w butach po domu - standarda o smieciach juz nie wspomne. Az zaczelo mnie to wkurzac i na poczatku pruby rozmowy konczyly sie placzem...tez slyszalam ze wcale nie musze tego wszystkiego robic. Ale sie niepoddawalam i tlumaczylam ze zwiazek dwojga ludzi polega na kompromisach, na partnerstwie i chce aby mi pomagał. Chce aby wynosil smieci i robi to... jak mu przypomne ale robi, w soboty to on odkurza i zmywa podlogi... przypominam mu o tym juz przy sniadaniu a zrobi dopiero przed kolacja ale zrobi ( a spróbuj wtedy wejsc w butach do pokoju) . Tak co druga sobote to Marcin robi obiad i przynajmniej raz w tygodniu kolacje. Skarpetki... juz dawno przestalam mu o nich przypominac, a talerzyk... ha wynosi nawet moj... ba i nawet potrafi juz wlozyc do zmywarki... od czasu do czasu musze sie upomniec o spacerek albo kino albo...czasami musze tupnac noga i pokrzyczec bo kochanie osiada na laurach i zapomina o swoich obowiazkach ale po takim malym wstrzasie wszystko wraca do normy. Tak wiec moja droga... dwa tygodnie to niewiele i moim zdaniem jeszcze wszystko przed wami. Musisz nauczyc sie z nim rozmawiac i postaraj sie mu wytlumaczyc jak Ty to wszystko widzisz... i niekarz mu robic wszystkiego odrazu, zacznij od talerzyka i smieci ( kochanie jak wychodzisz to wyrzuc smieci i nawet na poczatku mozesz mu ten worek sama podac) drobnymi kroczkami dojdziesz do celu. Czasem trzeba duzo cierpliwosci ale jak tylko naprawde bedziesz tego chciala to Ci sie uda!!!!! Ps. o kurde jeszcze nigdy tyle nie napisalam Pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
Zachowujemy się tak, jakby nocnej rozmowy nie było, ale dość oschle. Jednak już widzę że jest inaczej.Oby tylko nie było to chwilowe. Dziś pojechał ze mną na pocztę, potem pojechaliśmy na zakupy, wybierałam rzeczy do jedzenia, on powiedział "czyli nie chcesz...." i się zatkał, a ja "czego nie chcę?", a on "nic, niewazne", ale wiem że chodziło mu o "czyli nie chcesz wracać do domu". Obiadu dziś nie zrobiłam. Kuchnię posprzątałam, bo denerwowała mnie brudna podłoga i szafki, ale nic a nic nie zrobiłam mu jeść. Przed chwilą nieśmiało podszedł do mnie, pogłaskał po włosach i powiedział "ubieraj się, jedziemy na pizzę". (szok)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×