Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tysia 22

a może jednak przesadzam?

Polecane posty

Gość tysia 22
kuna1111 >> myślisz że nie próbowałam rozmawiać przy jedzeniu? Brał wtedy albo książkę, albo zjadał szybko, zatrzymywałam go właściwie na siłę żeby jeszcze chwilę posiedział w kuchni i porozmawiał ze mną, ale widziałam że nie skupia się na rozmowie, tylko myśli o tym żeby usiąść przed komputerem. On ma mnie za zrzędliwą babę i właściwie tak jest. Bo w prawie każdej z nielicznych chwil które spędzamy na rozmowie, mam do niego pretensje. Z tym też mi niewygodnie. Nie chcę być zrzędą. Ale nie mam pomysłu jak inaczej mu pwoiedzieć co mi się nie podoba. Spisywanie zadań na kartce też nic nie dało. Wspólne spędzanie wieczorów? To prawie niewykonalne. Mówiłam mu o tym dziesiątki razy, że np. o 21 powinien wyłączać komputer i spędzać czas ze mną. Na obietnicach się skończyło. Odrywa się od komputera średnio o 2-4 w nocy. Nawet jak cudownie się zdarza że oglądamy razem film (a w ciągu 2 tyg zdarzyło się to ze 2 razy), mówi np. że idzie po papierosa, a w rezultacie znów siada przed kompem i z tej chwili robi się godzina. Mieszkam tu właściwie sama. Sama spędzam wieczory, sama oglądam filmy, a do tego gotuję dla innej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do asiJ
a po co ona ma to ratowac, skoro on jest taki? ma cos robic na siłe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tysia widzisz dal Ciebie wazne w ocenie siebie jest to co ktos o Tobie powie a nie prawdziwosci sytuacji. I ludzie beda to wykorzystywac a Ty bedziesz sie przejmowac bo nie masz w sobie takiego silnego poczucia wlasnej wartosci. Co z tego ze facet powiedzial ze nie umiesz zyc w zwiazku. Moim zdaniem to oboje nie umiecie ale On bardziej. Nie ma tu wiec racji. Ze ktos oceni Twoje zachowanie ze wyjdziesz na mamisynka. To wyjdz ale badz szczesliwym mamisynkiem a nie mamisynkiem meza bo to na to samo wychodzi. Facet sprawil Ci przykrosc. Nie wiem co powinnas zrobic. Dalej mysle tak samo. Jesli podejmiesz radykalne dzialania to moze to wami obojgiem wstrzasnac ale jak wrocisz to bedzie tak samo, a moze zmieni sie troszke tylko. Na pewno bedziesz odwazniejsza. Jak wyjedziesz na stale to zmieni sie duzo bo wtedy On bedzie musial do Ceibie przyjechac. Nie daj sobie wmowic ze jestes jakas baba. To sa epitety, ktore niczego nie oznaczaja. Nie sa oparte na rzeczywistosci bo przeciez bardzo sie starasz. Ta rozmowa w nocy, nic nie wniosla bo by nic nie wniosla. Ty chyba nie rozumiesz ze nie o rozmowe tutaj chodzi ale o dzialanie. Facet ma racje, ciagle narzekasz, rzucasz sie i nic nie robisz. Tu przyznaje mu racje. A co robic, juz wiesz. Podzial obowiazkow, rezygnacja z zajmowania sie domem, zajecie komputera. W koncu masz jakies prawa a jesli z nich nie korzystasz to dlatego ze ich sobie odmawiasz. Ostrzegam, tak dalej i bedzie jeszcze gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AsiaJ.
Ty nie jesteś zrzędliwa, po prostu nic między wami nie gra. Są ludzie, z którymi trudno sie porozumieć. Może nie warto się dłużej męczyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sille
hej Tysia czytajac twoje wypowiedzi widze ze jastes super dziewczyna z zasadami i powiem ci ze masz w 100000000% racje, ale tak jak ci ktos juz wczesniej napisal moze to nie jest jednak zly pomysl wyprowadzic i zaczac od nowa zeby ktos inny docenil twoje starania bo tutaj juz raczej lepiej nie bedzie (skoro po tak krotkim czasie jest zle) ja mialam podobny przyklad ( jesli chodzi o gotowanie to dla niego nie lubialam pozniewaz on byl kucharzem i ciagle mnie pouczal) tylko dodatkowo po 2 tygodniach wspolnego mieszkania uderzyl mnie ;/ i zdecydowalam sie odejsc! Mam 23 lata poznalam cudownegonowego chlopaka jestesmy razem od roku wsztstko robimy wspolnie lacznie z gotowaniem sprzataniem robieniem lozka kiedy idzemy spac itd. naprawde czasem warto cos zmienic tym bardziej ze ty masz jeszcze wiele czasu na poszukiwania czegos lepszego i wiesz kiedys tez sie wahalam i przeczytalam gdzies taka madra mysl " odzuc strach a zwyciezysz" powodzenia ;))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to przestan gotowac! Jestes na diecie i tyle! ;) Jak znow bedzie mial do Ciebie pretensje powiedz ze NIE JESTES JEGO SŁUŻĄCĄ! Ja rozpaczliwie probuje sie bronic przed rola kury domowej! Moj Misiek to rozumie i sam zaproponowal ze obowiazkami sie bedziemy dzielic. Nie rob NIC w domu i tyle! :/ A co jak zachorujesz? Z goraczka bedziesz kanapeczki Jasnie Paniczowi robic?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kivi
przeczytałam post Anusi (2str;) ) dotyczący wspólnych wakacji. Kiedy jak byłam z moim Słonkiem ustalilismy juz na samamym poczatku: ja gotuję, Ty sprzatasz po posiłku;) i tak rzeczywiscie było, ja ugotowałam Miskowi obiadek, a on pozmywał i ogarnął ewentualny bałagan w kuchni;) Sam tez potrafi gotowac, a jakze;), ale nie potrafie odmowic sobie tej przyjemnosci, kiedy z usmiechem dawał mi całuska za ' pyszny obiadek' :) poza tym -jak wiadomo- przez zoaldek do serca;) Tysiu22, radze Tobie tez ustalic jasne reguły. Ale w tym wypadku lepiej chyba bedzie na poczatek, kiedy to on cos ugotuje, Ty pozmywasz;) przynajmniej bedziesz miała pewnosc, ze Ty zrobisz to, co do Ciebie 'nalezy' ;), a on nie wywiąże sie ze swojego obowiazku;) niech panuje zasada: najpierw On, ponziej Ty :) pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AsiaJ.
Przeczytaj dokładnie to, co napisałam na dole 4 str. Napisałam - nie ratuj na siłę! Jestem mężatką 10 lat, więc mam pewne doświadczenie. Może oboje się zmieniliście? Trudno mi radzić na odległość, ale ja nie męczyłabym się z kimś, kto ma mnie gdzieś. I nie wymagam ciągłych pochwał, nie odciagam od zajęć męża, tylko, albo zajmuję się swoimi sprawami, albo się przyłaczam. Do tego nie trzeba dojrzałego zwiąku. To wypływa z uczuć. Jesli tu sa jakies inne uczucia, oprócz wzajemnych żali i pretensji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcac wychowac faceta trzeba odwrocic sytuacje. Zacisnac zeby, nie narzekac, nie dac sie prowokowac. Jesli on bedzie sie denerwowal brakiem czystej koszuli do pracy, bielizny to teraz Ty mozesz mu wypomniec zrzedzenie, nieumiejetnosc zycia razem. Jesli jednak nie potrafisz tak postepowac lepiej wyjedz. Poradz sie rodzicow. Domyslam sie ze nie usmiecha Ci sie mieszkanie z rodzicami. Alternatywa jest wynajecie czegos. Meble pal licho, mozna odebrac pozniej. To akurat nie powinno byc dla Ciebie wazne. Proponuje tez rozmowe z psychologiem rodzinnym. Wreb powszechnej tutaj opinii na forum ja psycholohiem nie jestem. Po prostu facetem, ktory duzo w zyciu przezyl. Tutaj problemem u Ciebie jest nalog. Nalog to nalog, trudno z nim zerwac. W obecnej chwili sami nie rozwiazecie tego problemu tak nalog jest silny. Potrzebna terapia. Natomiast gdybys wyjechala na stale i facet chcialby zebys wrocila to wtedy moglabys postawic warunek, pod warunkiem ze nie bedzie komputera w domu. Kiedy sie pojawi od razu wyprowadzasz sie. I to robisz. W zyciu trzeba wybierac. Teraz trudno jest postawic taki warunek. To jest obecne. Co najwyzej mozesz wyrzucic komputer przez okno. Wbrew pozorom nie musisz sie zachowywac racjonalnie kiedy w gre wchodza uczucia i emocje. Fakt ze to by zaskutkowalo nie mala awantura i moze zalem do konca zycia. Ale jak ktos jest przywiazany do rzeczy materialnych to tak to odczuwa. W tej calej sytacji ktora opisujesz zroumialem jedno. Poprawa, naprawa zwiazku jest mozliwa u was jedynie wtedy kiedy z domu zniknie komputer. Jest to kwestia wyboru Twojego faceta. Nie mozna jednak stawiac sprawy w taki sposob, zeby sie moze na tym wyrzywac jakos czy szantazowac. Nie. Niech sam wybiera. Ty albo komputer. Oczywiscie moze Cie zwymyslac o glupoty ale uwierz mi ze mam tu racje. Jesli nie uwierzy idzcie do psychologa, powie wam dokladnie to samo o ja, co jest problemem i jak to rozwiazac. ASiaJ ma racje w tym ze nalezy probowac dzielic pasje z partnerem. Ale musiala byc siedziec z nim non stop do 2 w nocy, do kocna, przez to bylabys niewyspana i nie moglabysd sie zajac obowiazkami. To nie jest zly pomys a nawet dobry. Ale trzeba przemoc swoja sennosc, zmeczenie. I tak robic zawsze! Z drugiej strony to juz przeroslo pewne granice jak to w nalogu wiec tak jak powiedzialem, obawiam sie ze sami nie rozwiazecie tego problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AsiaJ.
Tu nie chodzi o komputer - nie będzie komputera, znajdzie się telewizor, albo coś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
Ale ja mam dość ROZMÓW. Wierzcie mi, często bywały też spokojne rozmowy, których przebieg poparłby każdy psycholog. Mówiłam jasno, spokojnie, rzeczowo, nie podnosząc głosu "boli mnie to i to.... , od dziś ja robię to... a ty robisz to...." KOLEJNA TAKA ROZMOWA nic nie zmieni. Czuję że muszę dokonać jakiegoś radykalnego kroku. ZROBIĆ, a nie mówić. Dziś na 100% nic mu nie ugotuję. Po wczorajszej rozmowie sam sobie zrobił kolację (zobaczyłam dziś że brakuje tego i owego w lodówce). Ale ja się czuję okropnie w tej sytuacji. Widzicie - mi nie chodzi o to by zaniedbać dom, na złość mu. Naprawdę chcę dbać o dom. Naprawdę chcę sprzątać i naprawdę chcę gotować. Chociażby z tego samego faktu że wkurza mnie i brzydzi syf w kuchni i łazience. Moim problemem NIE jest to że MUSZĘ GOTOWAĆ CHOCIAŻ NIE CHCĘ. Ja chcę po prostu współpracy. Chcę pochwał, doceniania, a nie traktowania tego co robię jako psi obowiązek. Chcę też by pomagał mi w domu, ale w innych dziedzinach, czyli takie bardziej męskie sprawy - wynoszenie śmieci, montowanie czegoś, albo żeby mył po sobie naczynia. On to robi, ale bardzo rzadko i po tylu moich prośbach że ręce opadają. Niektóre rzeczy załatwia dopiero po jednym dniu (umycie naczyń), a inne po tygodniu (przybicie gwoździa). A na marginesie - dziwi mnie jak wiele z was pisze że nie umie gotować. Ja naprawdę myślałam że to potrafi każda kobieta, a jak nie potrafi to jest to dla niej wstyd (dlatego na początku napisałam żebyście się nie śmiali).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
kuna >> komputery zniknąć nie mogą, gdyż są to nasze narzędzia pracy w domu. Chodzi o to by czas który on poświęca komputerowi był racjonalny. Ja potrafię tak sobie zorganizować czas, że wieczory mam wolne. A on najpierw na komputerze pracuje, a potem gra, chodzi po necie, forach itd.... mówiąc że w ten sposób się relaksuje po pracy. Nieważne. Słowem - wyrzucenie komputera z domu jest niemożliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AsiaJ.
Ja tu widzę drogę ucieczki - facet czymś zajęty jest głuchy. A ciągłe upominanie i wychowywanie może w końcu każdego wkurzyć. Nie masz własnych zainteresowań, pasji, koleżanek? Zajmij się czymś, co ciebie interesuje. Te wszystkie rady: rób- nie rób, gotuj - nie gotuj, nie maja żadnego sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AsiaJ.
Chcesz jego pomocy? Powiedz konkretnie - pomóż mi proszę w ... . jak powie nie, to przyjmij to do wiadomości, zamiast narzekać, że nie chce ci pomóc, że ty tyle dla niego robisz, a on nic itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam jeszcze jedna rade dla Ciebie. Otoz wydaje mi sie ze jedyna rekacja na zewnatrz, ktora okazujesz parnerowi jest zal i pretensje. Nawet jesli to jest sluszne nie mozesz tak postepowac. Takie zachowanie rodzi odwrotny skutek od zamierzonego. W normalnym zwiazku trzeba radzic sobie samemu, dokladnie tak jak powiedziala AsiaJ, nie oczekiwac pochwal ale dzielic sie obowiazkami i miec czas dla siebie, nawet sporo czasu co nie oznacza 100% czasu. Przykladowo, my z zona wieczorem jak polozymy dzieci spac, mamy dla siebie godzinke albo dwie, czasem tylko pol, mamy duzo obowiazkow a ja niestety lubie siedziec przed komputerem rowniez. Jednak jest to jakies bardziej racjonalne. Nie tworze wiec jakiegos idelanego zwiazku. Jednak taka sytuacja ktora opisujesz byla doklanie obecna w zwiazku moich rodzicow. Stad z jednej strony mam naturalna sklonnosc do wyreczania sie z zona, ale z drugiej stron swiadomie staram sie ja wyreczac i nie byc wygodnicki. Jakos udalo nam sie znalezc optymalne rozwiazanie. Jest podzial obowiazkow. Pomysl jaki mialbym stosunek do zony jesli bym pozwolil jej na takie traktowanie sie. Milosc miloscia ale predzej czy pozniej zaczalbym ja traktowac jak kure domowa, wykorzystywac to. Staram sie tego nie robic. Moze to po prostu naturalny proces w takich rpzypadkach. U Ciebie chyba w 1000% przyspieszony. Wiec, po prostu nie mozesz tego tak zostawic. Ale musisz sie tez sama zmienic. Stosunek do siebie oraz zachowanie sie. Co nie oznacza ze Twoje zachowanie jest Twoja wina. Ono po prostu nie pozwala na znalezenie porozumienia. Trzeba zrezygnowac ze swoich zali i zaczac dzialac. A jesli nie mozna w domu to poruzmienia trzeba szukac na zewnatrz w obecnosci osob trzecich, rodziny, psychologa, przyjaciol.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AsiaJ.
Skoro mówi, że przy komputerze ralaksuje się po pracy, to mu pozwól trochę odpocząc tak, jak lubi, po pewnym czasie przyjdź i przytul go - nie musisz nic mówić. Zobaczy, że Ci na nim zależy. Wczoraj po powrocie z pracy siedziałam przy komputerze 2 godziny i grałam w "Age of Empire II". Mimo, że mamy dzieci mąż nie narzekał, rozumie, że ja wracam na prawdę zmęczona. Ja go też nie odrywam, nawet od "Siłaczy", których już dawno mam dosyć, bo szanuję zainteresowania i potrzeby człowieka, którego kocham. W końcu sie tego nauczyłam. My nadal jesteśmy "wolni", bo każde z nas ceni czas i wolność drugiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olimp3
Nie gotuje, nie latam kolo swojego faceta, nie skacze. Jestemz jedynakiem, dla ktorego nie jestem sluzaca, ale kobieta, partnerem. Oj, kobity, kobity..Same wychowujecie sobie nierobow, leni, same robicie z siebie sluzbe, z garnkiem w dloni i deska do prasowania w drugiej. Nie lepiej poswiecic ten czas na cos innego? Na przyjemnosci, pzryjaciol? Zapewniam Was, ze jak facet bedzie chcial zjesc, to zje. Nie umrze z braku sfrustrowanego kotliszcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysle ze skoro zle sie czujesz to po prostu masz pewne zakodowane wyobrazenai w sobie. Co nie oznacza ze sluszne. Kiedys nauczylem sobie radzic w takich sytuacjach. Po prostu najzwyczajniej w swiecie odwrocilem problem. Popatrz, ok. zle sie czujesz ze nie panujesz nad domem, ze jest brudno, nie posprzatane, nie ugotowane. I teraz patrz z drugiej strony. A co bedzie jesli dalej bedzies tolerowac ta sytuacje, co bedzie jesli dalej sie bedziesz z tym godzic, do czego, do jakiej tragedii to doprowadzi. To jest wlasnie spojrzenie z drugiej strony. Bo zrozum, jaki jest sens prowadzenai idealnego domu, czystego jesli nic w nim nie znaczysz? To jest konsekwencja. No chyba ze odpowiada Ci taki kontrakt. Wtedy nie narzekaj. Poza tym nie tak latwo Ci bedzie znalezc swoje zainteresowania. Nie kazdy jest samodzielny psychicznie i ma zainteresowania. Dziwi mnie tez Twoje podjescie do komputera. Nie zrozumialas chyba ze to jest nalog. A nalog polega na tym ze trzeba to odrzucic i to BEZWZGLEDNIE. Skoro nie mozna zrezygnowac z komputera to nalezy odciac internet. Zdeisntalowac okreslone programy. Inaczej nic sie nie zmieni. To moze zaproponowac terapeuta. Inaczej facet Cie wysmieje. A ja sie smieje teraz, przepraszam ale z Twojej glupoty. Zasada jest bowiem taka, ze jesli cos przeszkadza to albo sie z tym swiadomie godzisz (czyli samotnycm zyciem) albo eliminujesz wogole. Praca nie moze byc zadnym, ZADBNYM wytlumaczeniem. Mowisz tak jakby praca byla jakims wyrokiem. Nie macie chyba dzieci ktore gloduja. Skoro tak, to albo trzeba zmienic prace na taka ktora pozwoli wam byc razem albo zastanowic sie jak dalej bedzie wygladalo wasze zycie. I wiesz, ja tu widze u Ciebie brak checi do zmian. Uciekasz, boisz sie radykalnych rozwiazan. Problemem jest komputer a Ty jeszcze tego bronisz. RECE OPADAJA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fakt, relaks po pracy ale to moze byc relaks we dwoje ;) a nalog przeslania wszystko, co pokazuje ze oboje nie umiecie sobie radzic w takiej sytuacji i ze to dotyka was obojga. Dopiero jakradykalnie sie zerwie z nalogiem to po jakims czasie zaczyna sie dostrzegac inne mozliwosci relaksu. Ale tak na boku mam dla was inne rozwiazania. Nie bierzcie kompow ze soba. Zamow weekend w jakims motelu. Kup bilety do kina, idzcie na spacer, do pubu, do knajpy pobawidz sie. Mozesz zalatwis saune, basen, odnowe. Koniecznie stawiaj faceta przed faktem dokonanym ale zapowiadaj to wczesniej. Np. na poczatku tygodnnia zapowiedz ze masz ochote na teatr a w piatek powitaj go z biletami. Jesli bedziesz robic tak czesto, systematycznie, to po pewnym czasie facet bedzie mial mozliwosc spojrzenia na was, na siebie z innego punktu widzenia. Teraz takiej mozliwosci nie ma. W kazdym razie nie masz wyjscia i musisz wziasc sprawe w swoje rece.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
Przecież mu pozwalam. Powiedziałam że chcę aby codziennie od 21 był mój, a nie komputera. Od 21 - to chyba i tak wymagam minimum, skoro nawet nie mamy dzieci? W moim domu tata wracał z pracy o 16 i od tej godziny był z moją mamą. I z tego co widzę - w większości domów tak jest. No nie że non-stop z jedną osobą, ale nawet jeśli poświęcają czas na coś innego to zajmuje to góra 2 godziny, a nie cały dzień do 3 w nocy. Nic co należy do niego w domu - nie jest zrobione. Wszystko co należy do mnie w domu - jest zrobione. Ani nie pomaga, ani nie docenia tego co ja robię. Jak siedzi przy kompie - oczywiście że do niego podchodzę, całuję, siadam na kolanach. Ale widzę że on i tak jest zajęty tym co na monitorze. Sądzę że nawet gdyby tak ułożył sobie czas że o 21 wyłącza monitor i jest tylko mój - strasznie bym go unieszczęśliwiła. Siedziałby ze mną a myślami byłby w internecie. Jak pisałam - on nawet gdy "tylko na chwilę idzie po papierosa do pokoju", to musi zajrzeć na poctę, na fora itd.. Słowem - zmusiłabym go do tego by poświęcał mi czas, nie robiłby tego dobrowolnie i z przyjemnością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiarygodne
Laska, jak to czytam, to się zastanawiam, czy ty tak naprawdę, czy też ktoś sobie robi jaja i to kolejna prowokacja. Jak moża być tak NIEWIARYGODNA IDIOTKA. To się po prostu w głowie nie mieści. Facet zrobił sobie z ciebie darmowac pomoc domową, ma cię w nosie, przeszkadzasz mu co najwyzej, a ty tego nie widzisz, nie rozumiesz, tylko gotujesz zupki i "wyczarowujeszcz ciepły domu". Panna, czy tu oczu i rozumu nie masz????? Facet ma cię za nic, znudziłaś mu się, ma darmowy opierunek i zupki okupione wysłuchiwaniem twoich pretenscji, wiec pewnie też i tego będzie miał w krótce dość. Niewiarygodne, ze kobiety potrafią być tak durne i tak się dawać pomiatać na własne życzenie. Twój men to kawał gnoja, a ty dalej masz maślane oczy na jego widok. Dziecznyno, pakuj te walizki, byle skuczenie, nim sie ockiesz z dwojka dzieci i kutafonem u boku. A ty się podniecasz pomidorową, ktorą zrobiłaś. W ogóle co ci przyszło co tej głupiej głowy wmanewrowywać się w taki układ. Szczerze mówiąc laska, sama z sobie zrobiłaś szmatkę kuchenną i tak cię też potraktowano

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To moze w koncu dostrzerzesz ze problemem jest nalog i ze jedynym sposobem rozwiazania jest eliminacja tego nalogu, czy to przez eliminacje komputera, internetu, terapie, wizyte w poradni malzenskiej. Juz teraz zaczynasz dostrzegac ze nie mozna narzekac i nic na sile. Czyli jest postep. Jestes typem czlowieka ktoremu trzeba klasc do glowy zwlaszcza ze jestes sama. Ale na to nie mamy czasu. Przemysl to co dzis przeczytalas i zacznij dzialac. Kazdy ma jakies oczekiwania ale trzeba wypracowac kompromis. Droga ku temu nie jest rozmowa ale dzialanie powodujace okreslony skutek. Oczywiscie sa ludzie dla ktorych rozmowa jest takim dzialaniem jednak w Twoim przypadku na pewno tak nie jest. Rozmowa moze byc jednym z raczej mniej waznych elementow takiego dzialania. Sluchaj, prawie kazdy przyznaje Ci racje. Ja Ci jeszcze zwracam uwage na spojrzenie ze strony faceta, zeby pod rzadnym pozorem nie narzekac i nie miec pretensji. Pora wiec na dzialanie. ZApisuje sobie ten topik. I Zacznij cos robic a za jakis czas powiesz z jakim skutkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
kuna >> niewątpliwie Twoje rady są dobre, ale gdybyśmy wyrzucili z domu komputery, stracilibyśmy miesięcznie jakieś 5 tys. zarobków. Nie możemy sobie na to pozwolić, bo - mimo notorycznych spięć - zbieramy na dom który chcemy zbudować za jakieś 2 lata. Faktem jest to, że mamy w sumie tę samą pracę, a jednak ja to wszystko tak organizuję że mam czas wolny wieczorami. I nie czuję potrzeby co 10 min. zaglądać na pocztę. Skoro ja mogę - on też może, prawda? I nie mów że bronie tego cholernego komputera. Kto przy zdrowych zmysłach zrezygnowałby z takich zarobków? Połączenie z internetem też musi być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do niewiarygodnie - bo takie jest myslenie i odczuwanie kobiety. Kobieta skupia sie na szczegolach, zrobieniu zupki, zeby dobrze bylo w domu a ktos to wykorzystuje. Nie zmienisz tej mentalnosci ale dyskusja pozwoli otworzyc oczy. I tak jeden facet to deoceni, drugi zeszmaci ale ogolnie wydzwiek jest taki, ze trzeba od siebie wymagac i dla siebie szacunku, ze musi byc parnertwo bo inaczej jedna z osob zaczyna byc postrzegana i traktowana przedmiotowo. Nie ma wiec nic zlego w dbaniu o dom, ale jesli to jest w taki sposob ze sie ktos poswieca to takie myslenie jest zle. Milosc nie polega na posiweceniu sie i uprzedmiotowieniu sie w imie ustaniowienia idelanego domu ale na budowaniu wzajemnych relacji i wzajemnym rozwoju parnerow. Inaczej pojawienie sie np. dzieci spowoduje jeszcze bardziej ugrzerzniecie w takiej styaucji bo taka dziewczyna nie bedzie mogla sobie nawet wyobrazic ze moze zyc sama wychowywac dzieci i starac sie o alimenty. Trzeba wiec docenic swoja kobiecosc ale na pierwszym miejscu postawic swoje czlowieczenstwo i to na czym polega prawdziwa milosc a nie budowanie idealnego obrazka, ktory wczeszniej czy pozniej ronie. Poza tym dziewczyna kocha, moze juz widzi ze problemem jest nalog, ale nic nie chce z tym zrobic, jesli facet kocha radykalne dzialanie moze nim potrzasnac, ale i tak potrzebna bedzie terapia jesli sam nie zrezygnuje. To jest na 1 miejscu. Potem mozna probowac innych rzeczy, teraz w sumie tez ale konsekwentnie zdajac sobie sprawe z duzej ilosci czasu potrzebnej do zmiany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
To nie żadna prowokacja. Zawsze twierdziłam że faceci są bardziej skomplikowani niż kobiety, i okazuje się że mam rację. Niby szukają "damy w salonach, mistrzyni patelni w kuchni i dziwki w łóżku", a gdy to dostają - ktoś nazywa mnie idiotką?! Chcę dobrze - źle. Jak przestanę to robić - też źle. I tak dobrze, że problem dostrzegłam po 2 tygodniach, a nie po 20 latach i - piszę tu to wszystko między innymi po to - by coś zmienić. Nie godzę się na to. Więc proszę nie nazywać mnie idiotką. Ja tylko chciałam dobrze. Ale przy stosunkach jakie między nami obecnie panują - wkrótce się znienawidzimy. Bo ja jestem kłebkiem nerwów, złości i żalu. On pewnie też, bo ma nad uchem wiecznie gderającą babę. I całą piękną miłość diabli wezmą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tysiu, tylko ze to juz jest budowanie na piaskach. Juz przesadzilas ze odkladasz po 5 tys. miesiecznie na dom, ktory sobie wymarzylas. Tyle tylko ze teraz okazuje sie ze tego domu juz moze nie ma i nie bedzie. Boisz sie porazki ale wieksza porazka bedzie taka przyszlosc. Uwazam jedno, ze skoro juz podjelas decyzje co do swojej przyszlosci, zaplanowalas to to daj sobie spokoj tutaj z zalami, itp. Tylko zawracasz glowe a ktos traci przez Ciebie czas zamiast pracowac ;) bo pomysla ze Twoj problem kilka godzin poswiecone w pracy jest dla Ceibie wazne. Ale juz sie wkurzylem. Moze najpierw zastanow sie co jest dla Ciebie wazniejsze, milosc, parnerstwo czy budowanie obrazka. Wybierz i ponies konsekwencje swojego wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysia 22
Przesadziłam pisząc że zarabiamy 5 tys miesięcznie? (nie odkładamy aż tyle, bo w końcu za coś musimy żyć, ale częśc z tego) Nie przesadziłam. Naprawdę tyle zarabiamy. No właśnie wczoraj podczas tej nocnej rozmowy też była o tym mowa - o domu. Zapytał czy w takim razie odkładanie nie ma sensu. Powiedziałam że chyba nie ma. Na koniec powiedział że mogę sobie zatrzymać wszystkie pieniądze (zbieramy od około 4 miesięcy, zanim zamieszkaliśmy razem). No właśnie. Nie wiem już co ma sens. Nie wiem co robić. Wcale nie chcę się wyprowadzać. Kurde, kocham go, wierzę w to że można wszystko naprawić. Nie wiem czy myśleć o budowie domu. Nie wiem czy on się zgodzi na wizytę u psychologa (znając go, powie że tak, ale w praktyce tam nie pójdzie, bo znajdzie inne wazniejsze rzeczy do zrobienia). Zaczęłam od czegoś co paru z was mi radziło - nie ugotowałam dziś obiadu. Dla was to śmieszne, ale dla mnie to spory krok, bo do tej pory było dla mnie nie do pomyślenia by nie zrobić mu jeść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tysia,Ile czasu mieczkacie raze,Chce ci tylko powiedzieś że początki bywają trudne,Trzeda sie dotrzeć,Teraz jesteście po jednym dachem,obserwujecie siebie w codziennych sytuacjach.wogle w innym świetle,To jest najważniejszy czas próby, Ja podobnie jak ty zostawiłam wszystko i zamieszkałam z chłopakiem,I na początku było mi naprawde ciężko,Z dala od rodziców,nowe obowiązki.I także potrzebowałam pochwał,żeby Tomek docenił to co robie,Ale powiedziałam mu o tym,zapytałam sie czy docenia to co robie czy dobrze gotuje,czy mu smakuje.poprpsiłam go żeby powiedział co mam gotować bo może coś mu nie smakuje,I zaczął wymieniać,Rosłam w dume,chociaż kilka rzeczy mu nie smakował.Z Obowiązkami to raczej nie było problemu,bo robił ten kto akurat miał czas,Docieranie .zrozumienie siebie trwało rok czasu, Dam ci rade,Jeżeli zależy ci na nim to walcz o niego Jezeli go kochasz,Jeżeli on kocha ciebie,Postaraj sie też zrozumieć jego on jest w takiej samej sytuacji,Może on też potrzebuje pochwał,niewiem co raobi,czy on was utrzymuje np, Pamiętaj ze faceci są jak małe dzieci.Czasem trzeba przytulić ,pogłaskać,Jeżeli naprawde wam zależy to postarajcie sie znaleć rozwiązani,A przede wszystkim nie fochajcie sie na siebie bo to nic nie zmieni.A z tym komputerem to naprawde przesadza. Może ubierz sie dziś w seksowne ciuszki i usiądz przed moonitorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysle ze moze za duzo tego wszystkiego piszemy naraz ze juz tego nie ogarniasz. Nie mozesz jednak sie tak emocjonowac epitetami czy zdaniem innych. Kazdy ma prawo do swojego zdania a TY chyba nie masz swojego, skoro czyjes musisz zaakcpetowac jako swoje. Domyslam sie ze rodzice nie dawali Ci mozliwosci dyskusji i stad twoja niechec powrotu do domu. Toba mozna tak latwo sterowac. To wynies teraz nauke z tego wszystkiego. Nie narzekaj, wez sprawy w swoje rece i nie traktuje wupowiedzianego czyjegos zle jako oceny swojego postepowania i zacznij dostrzegac sedno. Kazdy krytukuje co jest mu niewygodne a np. dla Twojego faceta jest niewygodny Twoj bunt przeciwko obecnemu zyciu, stad krytyka. Co innego chwilowe samopoczucie a co innego podstawy zycia. Oczywiscie wazne jest srodowisko ale tylko i wylacznie jesli cos jest wczesniej, inaczej to srodowisko (czystosc, porzadek) staje sie puste i rzecza sama dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekaj
Czy ty nie widzisz, ze on toba pomiata?! Ma cie gdzies, w ogole nie zalezy mu na tobie. Az sie we mnie gotuje czytajac cos takiego! Ty mu uslugujesz, dogadzasz na wszelkie sposoby i wrecz zebrzesz o jego uczucia. To nie ty jestes samolubem! To on jest rozpieszczonym mamisynkiem. To co robisz jest upokarzajace. Sama napisalas ze codziennie placzesz. Uwazasz ze tak ma wygladac zwiazek?? Dlaczego jeszcze z nim jestes? Czemu tak wielka wage przywiazujesz do dziwnych, dawno juz nieaktualnych stereotypow? Ja tez nie umiem gotowac i nie robie z tego problemu. I po co jeszcze chcesz ten zwiazek naprawiac? Przeciez on sie w ogole nie stara, ma to gdzies. O co chcesz walczyc? Do naprawy zwiazu potrzebna jest chec 2 osob? Nie pisze tego wszystkiego, zeby cie oskarzac, zeby ci zrobic na zlosc. Pisze to bo chce ci pomoc! To nie jest ten sam facet, ktorego poznalas. I juz nigdy taki nie bedzie. Mam nadzieje ze kopniesz go w tylek i potraktujesz wreszcie tak jak na to zasluzyl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×