Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie lada problem

sex a spowiedź

Polecane posty

Gość nie lada problem

Witajcie. Zawsze w okresie świąt dopada mnie starszne uczucie. Mam chłopaka z którym jestem 2,5 roku i tak, współżyjemy ze sobą. Mimo wszystko chodzę do kościoła jednak dotąd spowiadałam się wyłącznie na święta (2 razy w roku). W tym roku jednak przybłąkała się do mnie myśl, która nie daje mi spokoju. Czy idąc do spowiedzi i spowiadając się z grzechu nieczystości żałuje rzeczywiście tego co zrobiłam, a przecież żal za grzechy jest jednym z warunków dobrej spowiedzi...w przecież wiem że moja wstrzemięźliwosć seksualna będzie trwała w święta może tydzień, dwa po nich i znowu będę siedziała w ławce podczas gdy inni będą szli do komunii :( Już sama nie wiem co mam o tym myśleć. Jesteśmy oboje dorośli ja mam 23 on 25 lat, więc nie jest to związek nastolatków tylko coś poważniejszego. czy to nie jest świetokractwo idąc do spowiedzi skoro się wie że powtórzy się ten sam "grzech"? Nie zrozumcie mnie źle gdy kocham się z moim chłopakiem nie myślę zupełnie o tym że robię coś złego bo cała otoczka tego pięknego przeżycia by prysnęła...więc wychodzi na to że nie żałuje tego co robię. Czyli mam rozumieć że moje wczesniejsze spowiedzi są nieważne? Czy ktoś też ma podobny problem? Święta coraz bliżej dlatego wszystko to mnie strasznie irytuje. Wiem że nie nalezy samemu interpretować sobie Pisma Św. ale czemu z drugiej strony nie dochodzi w nim do jakiegoś "postępu" ? Nie chodzi mi bynajmniej o laicyzację konkretną ale może jakieś zmiany. Napiszcie proszę co o tym sądzicie, może konkretnie o tej mojej sytuacji. Jak nie to podzielcie się swoimi doświadczeniami w tym temacie. Dziękuje za mądre odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dr Syf-Malaria
Trzy możliwości a/ zrezygnuj z kościoła b/ zrezygnuj ze współżycia c/ żyj w zakłamaniu Zachęcam raczej do "a" bo na "b" nie masz dość wiary, natomiast "c" jest Ci jak widzę trudne do zniesienia. Jesli spowiadając się wiesz, że będziesz dany grzech powtarzać, nie ma w Tobie prawdziwych chęci do naprawy, to nie mnie o tym sądzić aleraczej pachnie to instrumentalnym traktowaniem własnej religijności i co zatym idzie Boga jeśli wierzysz, że istnieje. Proponuje refleksję nad etyką seksualną Kościoła Katolickiego. Być może dojdziesz do wniosku, że jest ona nieludzka, głupia, absurdalna i tak dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja, jeśli już - to się spowiadam tylko przed Bogiem... Nie bedę opowiadać o swoim życiu (grzechach, grzeszkach) jakiemuś facetowi w koloratce, schowanego za jakąś \"kratką\" :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może tu zajrzyj
www.spowiedz.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja sie nie spowiadam
jest to dla mnie ciezkie bo tez wierze w Boga, staram sie chodzić do koscioła. Nawet teraz jak jestem sama i nie współzyje, nie mieszkam z facetem, to i tak nie pojde, bo wiem ze sie z tego nie bede spowiadac. Kiedy zapytałam ksiedza skoro grzech to zło, to skoro ja cos robie z milosci, to gdzie jest to zło? Troche podyskutowalismy... no bo jak ja mam zalowac za cos co robie z milosci, bez przymusu... to jest niemozliwe. Wiara moze powinna byc we mnie wieksza, ale akurat moze moje wartosci moralne nie są tak rozwiniete jak niektorych wierzacych. Trudno, to moja sprawa i ja z tym sie bede zmagac. Uwazam ze mowienie o tym ksiedzu jest tez w jakis sposob ponizajace...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Typowe dylematy zakłamanych i obłudnych (w większości) Katolików. Było już tutaj tyle topików o tym, ale jak widać, takich osób jest duzo. :( A ja od siebie doradzę tylko, że może by autorka poszła pogadać z jakimś zakonnikiem (nie księdzem) - np. dominikaninem? A życie w zakłamaniu jest - według mnie - gorsze niż życie w grzechu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sex a spowiedz
do Casanova ---- dlaczego zakłamanych i obludnych? przecież autorka wyraznie pisze, ze ciązy jej ta sytuacja i ma świadomość grzechu... Człowiek upada i podnosi się przez całe życie, dopóki wraca jest OK. do autorki -------- a rozmawiasz na ten temat ze swoim chłopakiem? jeśli czuje podobnie, to moze warto wybrać się razem na rozmowę z księdzem? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan-dora
Niestety masz racje, że poprzednie spowiedzi nie były ważne. Ważny jest nie tylko żal za grzechy ale też postanowienie poprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego zakłamanych i obłudnych? Bo od dłuższego czasu zdają sobie sprawę, że źle (niewłaściwie) postepują, ale nic z tym nie robią (a powinni, bo taka jest wiara Kościoła Katolickiego). Nie robią, bo im to nie odpowiada, nie pasuje, ogranicza. I wciąż okreslają się Katolikami. I to dla mnie jest obłudą i zakłamaniem. I to nie chodziło mi o autorkę, jak to pisałem, ale o sporą część Katolików, z którymi miałem (nie)przyjemność w jakiś sposób się zetknąć. A że autorka też tak się zachowuje, to potwierdza to tylko moje spostrzeżenia. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Casanova - jesteś Katolikiem? Nie wymagam odpowiedzi, Twoja decyzja czy mi jej udzielisz, chciałabym wiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie lada problem
Tak, rozmawiam na ten temat z chłopakiem i on wie że mi ciężko jednakże mimo że chodzi do kościoła nie przywiązuje takiej wagi do tego problemu. Ja wiem o tym, że moje sumienie jest szczegółowe i to niezbyt dobrze gdyż musze się zmagać z byle błahostką. Jemu przychodzi to łatwiej nie znaczy to jednak że mnie nie wspiera. Rozmawiałam jakiś rok temu z księdzem, który miał nieco inne spojrzenie na TE sprawy, był bardziej nowoczesny, że się tak wyrażę. Powiedział mi że wie jak trudno teraz żyć młodzieży i że dobrze że się spowiadam z tego mimo że "upadnę" znowu. Pytał czy wiążę z tym chłopakiem przyszłość, czy mamy wyznaczoną datę ślubu, czy mieszkamy razem. Rozmowa trwała dobrą godzinę, była to w zasadzie pierwsza spowiedź tego typu w moim życiu, ale po niej nie czułam się jak wyklęta bo robię coś z kimś kogo kocham. Podniósł mnie niesamowicie na duchu i dodał wiary że nie jestem złą osobą. Wiem że nie mogę sobie wybiórczo traktować prawd wiary, przykazań itd. ale trudno mi żyć tak jak teraz i tymbardziej jest mi trudniej zrezygnować z Kościoła. Wiem że ten problem dotyczy głównie osób związanych z kościołem i że ejst to trudne zwłaszcza dla nich dlatego proszę piszcie. P.S. podane linki nie działają, może spróbujcie je wkleić jeszcze raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie lada problem
do Casanovy To, że człowiek pyta nie znaczy że musisz go traktować jak "większość katolików". Tak zgadzam się poniekąd z Tobą, bo spotykam różnych ludzi i ci, którzy oświadczają że nimi są bynajmniej nie zachowują się tak jak powinni. Nie znasz mnie, więc mnie nie oceniaj jako osoby (już nie tyle katolika) tylko po prostu człowieka. Ja nie staram się błyszczć w oczach innych ludzi a na tym chyba polega obłuda, prawda? Chyba że źle rozumuje... Staram się być szczera przed sobą. Skoro sama widzę, ze coś jest nie tak i robię coś z tym to nie jestem zakłamana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dadds
Do autorki: nie rozumiem, do poważnego związku z drugim człowiekiem i seksu z nim dojrzałaś a nie dojrzałaś jeszcze do stwierdzenia że z ambony mogą sobie mówić dowolne bzdety i ciebie wcale nie musi to obchodzić bo ksiądz to nie Bóg? Dorośnij wreszcie i nie traktuj kościoła tak poważnie. Od oceny swojego postepowania to masz własne sumienie a nie opinie gostka w sutannie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja Cię dziewczynko osądzać nie będę, wiem co czujesz i Cię rozumiem w 100% :) Bóg jest od tego żeby osądzać, jesteśmy tylko ludźmi, błądzimy i błądzić będziemy - ZAWSZE! Nieważne kto (księża też się spowiadają!). Ważne jest to czy jesteśmy dobrymi ludźmi. Poza tym nie rozumiem ludzi którzy wytykają palcami innych => każdy ma coś na sumieniu, nikt nie jest święty - i tacy ludzie są dla mnie właśnie obłudni i zakłamani. Najlepiej śmiać się z innych, oskarżać i pouczać. Niech każdy popatrzy lepiej na siebie zanim powie coś uszczypliwego ... Sztuką jest przyznać się do błędu i być z tego powodu dumnym ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mójego chłopaka ksiądz sam zapytał o współżycie,ten odpowiedział,że owszem,robi to,a ten na niego nawrzeszczał,że nie wspomniał o TAK CIĘŻKIM GRZECHU i nie chciał mu dać rozgrzeszenia!!! Oj daaawno nie byłam się wyspowiadać,jak mogę mówić,że żałuje za grzechy skoro jest inaczej???Nie będe obłudna,modle się szczerze i to musi mojej duszyczce wystarczyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nie jestem Katolikiem. Ale jestem ochrzczony, ostatni raz spowiadałem się przed Bierzmowaniem. Ale w Boga wierzę, mogę w sumie powiedzieć, że jestem chrześcijaninem, ale nie należę do żadnego Kościoła. Żyję według swojego sumienia, staram się nie krzywdzić innych ludzi. I wiecie co? Jest mi z tym dobrze, nie mam dylematów moralnych, robieto, co uważam za słuszne, jestem szczęśliwym człowiekiem. :) Autorko - sama napisałaś \"Zawsze w okresie świąt dopada mnie starszne uczucie\" - czyli że to już jakiś czas (dłuższy) trwa. Napisałaś też \"i znowu będę siedziała w ławce podczas gdy inni będą szli do komunii\" - czyli że TE sprawy są dla Ciebie ważne. A jeśli są ważne, to dlaczego tak postępujesz? W życiu każdego człowieka jest hierarchia ważności - a jaka jest ona u Ciebie? Ja Ci radzę zmienić Kościół na taki, który Ci będzie odpowiadał. albo samej się zmienić tak, jak tego oczekuje Kościół Katolicki. Jeśli nie postępujesz według ich kodeksu, to nie możesz oczekiwać przywilejów (sakramentów). Ja nie jestem policjantem, dlatego nie oczekuję od Państwa możliwości pójścia na wcześniejszą emeryturę (po 15 latach pracy) - to a propo\'s ostatniego artykułu, który czytałem o 35-letnich emerytach pracująchych na czarno w ochronie - bo to mi się nie należy. A dlaczego Ty oczekujesz możliwości uczestnictwa w Komunii św., jak nie \"wypełniasz obowiązków\" Katolika? :( Po co Ci Komunia św. Co Ci ona daje? Chyba nic - z tgo co piszesz. Czysty snobizm? Bo inni widzą? Zastanów się nad sobą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam jakies bzdury...w odpowiedziach. Jesli chodzi o ciebie to mysle ze cecha grzechu jest swiadomosc grzechu. Jesli sie cos robi z milosci to trudno zeby to byl grzech. Jesli wy sie kochacie, okazujecie sobie milosc, chcecie byc ze soba to jestescie jakby zaslubieni sobie. Przykazanie sluzy raczej jako ochrone przed rozwiazloscia. Paoz tym wspolzycie sluzy dwom rownocennym celom, zarowno posiadaniu dzieci jak i dobru wspolmazonkow. Ta kto definiuje Kosciol. Sam grzech wynika bardzo z serca, umyslu wiec liczy sie intencja. Czyli podstawowa kwestia jest jak siebie nawzajem traktujecie. Jesli powaznie jestescie jakby malzenstwem niesakramaetalnym dla siebie. Czy to jest jakies przestepstwo, sami musicie sobie na to odpowiedziec. Poza tym czlowiek nie jest doskonaly i taki jest wlasnie czlowiek. Ciagle ma dylematy, watpliwosci, dobry chce jeszcze zeby bylo dobrze. Jednak faktem jest ze Ty nie wiezysz ze to co robisz jest zle. MAsz jakies prawo ale w to nei wierzysz. Taka jest prawda. Wiec nie jest to Twoje prawo, pzoa tym mozesz je zle interpetowac bo tu chodzi o rozpuste i nieco ine rzeczy. Ale prawda jest tez taka ze nie mnie to interpretowac. Zlo bedzie zawsze tak na Ciebie wplywac ze bedzie Cie odciagac od sakramentow. Musisz sobie uswiadomic ze nie jestes doskonala i ze ciagle poeplniasz bledy. Tacy wszyscy jestesmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierzaca
kuna, ale ty bzdury nawypisywalas. bys sie wstydzila. poczytaj sobie ten link sex a spowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierzaca
poza tym to nie jest tak, ze grzechy czy przewinienia sa rzecza subiektywna - to tak, jakby zlodziej twierdzil, ze kradnie, bo potrzebuje, a i tak zabiera bogatym. jest jasne, co kosciol uwaza za grzechy i tyle. i trzeba sie tego trzymac, a nie wymyslac jakies pseudoteorie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem Casanova pisze bez sensu i sam sobie zaprzecza. Bo skoro od siebie niczego nie wymaga to dlaczego wymaga i zwraca uwage innym? To mi jakos nie pasuje. Skad taka zawisc i bol? Brak jest tez tutaj szacunku dla wiary innych. To juz jakby okresla klase czlowieka. Pewnie ze nie robienie krzywdy innym ma swoja wage. Ale brak walki ze zlem stawia tez z okreslonej strony. Poza tym slowinictwo nacechowane jest zastraszeniem i wysmiewaniem. Komik - były Policjant?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuna - ja Cię w ogóle nie rozumiem, co Ty do mnie (o mnie) mówisz?! Skąd Ci się wzięło, że ja od siebie nic nie wymagam? Bo o tym nie napisałem? Nie napisałem też o wielu innych, ważnych rzeczach! Gdzie u mnie zawiść i ból? :( Brak szacunku dla wiary innych? Szacunek dla wiary mam, ale nie mam szacunku dla obłudników i hipokrytów. :P Jaki brak walki ze złem? Bajek się naoglądałaś? :( A Twojego ostatniego zdania zupełnie nie rozumiem. Widocznie zbyt tępy jestem - wybacz. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuna pisze bzdury a Casanowa ma rację. :O Nie chce mi się rozpisywać dlaczego. Dylemat nie jest mi obcy.Jestem też po wielu rozmowach z księżmi oraz tzw. prawdziwymi katolikami, cokolwiek by to nie znaczyło. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W koncu mozna inteligentnie podyskutowac a ja lubie prowokowac ale teraz powaznie :) Mysle ze nie trzeba sie wdawac w slowne dyskusje zeby od razu powiedziec ze kazda postawa, tak jak np. postawa C jest swoista forma wiary, przekonania w slusznosc swojego myslenia i postepowania. Skoro tak jest to jest to subiektywne przekonanie danego czlowieka a poniewaz ludzi jest stosunkowo duzo, wiec mozliwych roznych postaw jest rowniez duzo. Dlatego trzeba patrzec co za tym idzie a tutaj nie widac zadnych argumentow a jedynie to ze jest mi z tym dobrze, dobrze sie czuje, itp. Czlowiek sie dobrze czuje w wielu sytuacjach, jak dobrze sobie zje, nie musi podejmowac decyzji, itp. Dalczego taka postawa miala by byc mi bliska? W zyciu musialem podejmowac wiele waznych decyzji, ciagle je podejmuje i takie myslenie jak C uwazam po prostu za \"miekkie\". Zdaje sobie sprawe ze takich ludzi jest wielu co toleruja wszystko i wsztkich. Niestety czasami tolerowane zachowania innych dotykaja nas posrednio np. poprzez nasze dzieci i wtedy wcale nie jest nam do smiechu. Teraz co swiadczy o zalu, zawisci a mianowicie slownictwo, dziewczyna pisze o dylemacie moralnym a co odpowiada pan C? cytuje: \"Typowe dylematy zakłamanych i obłudnych (w większości) Katolików. Było już tutaj tyle topików o tym, ale jak widać, takich osób jest duzo\" nie swiadczy to ani o tolerancji, ktora sie szczyci pan C ani o pozytywnym stosunku do innych ludzi, jaki niby przejawia i juz wychodzi szydlo z worka dalej przeczytalem: \"Ja Ci radzę zmienić Kościół na taki, który Ci będzie odpowiadał. albo samej się zmienić tak, jak tego oczekuje Kościół Katolicki. Jeśli nie postępujesz według ich kodeksu, to nie możesz oczekiwać przywilejów (sakramentów). A dlaczego Ty oczekujesz możliwości uczestnictwa w Komunii św., jak nie \"wypełniasz obowiązków\" Katolika? \" po pierwsze widac tutaj widzenie Kosciola jako jakiejs organizacji z kodeksem kiedy kazdy wie ze Kosciol to przede wszystkim zycie ludzi, rozne wydarzenia, ktorych jest duzo jak przykladowo ma sie dzieci, itp. po drugie postepowanie \"nie jest obowiazkiem\" (to chyba tak wyniosl autor z domu) ale jest celem zycia i ma swoj okreslony sens, prowadzi do czegos, samo uczestniczenie w sakramencie to raczej zalezy od sensu tego sakramentu, np. malzenstwo - udzuelaja go sobie sami zainteresowani, itp. warunkiem np. spowiedzi jest zal, zadoscuczycienie a nie jakies obowiazki, po prsotu widze ze mala jest wiedza o istocie takich rzeczy to po co sie wtedy wypowiadac? i w tym wszystkim jakos brakuje mi prawdziwego zrozumienia drugiego czlowieka Ciekawy jestem czy np. jako policjant proponowal za nieprzestrzeganie polskiego prawa przeniesienie sie do innego kraju? Sprzecznosc polega wiec na tym, ze ktos sie szczyci swoja tolerancyjnoscia a wcale tolerancyjny nie jest i bardzo narzuca swoj sposob myslenia Od siebie powiem ze wielu ludzi, kazdy ma jakies dylematy. Na tym polega zycie, ze sie wybiera, decyduje, mysli, robi. Powiem wiecej, trzeba miec odwage o tym mowic, trzeba miec odwage postepowac nietypowo, trzeba miec odwage wyjscia naprzeciw i przeciw cesto ugruntowanym pogladom co nie oznacza ze dobrym - najlepszym przykladem jest tutaj tzw. bezsresowe wychowanie dzieci, wiekszosc ludzi wuaza ze to jest ok. a na zebraniu w szkole z dyrekcja uslyszalem ze jest to niesprawdzajaca sie w praktyce teoria i ze w tej szkole do ktorej chodza moje dzieci tego sie nie stosuje I jeszcze na koniec dodam ze nie rozumem za bardzo jednego. Skad takei wycieczki odnosnie Kosciola katolickiego? Przeciez niby jest demokracja, wolnosc wyboru (o czym psize sam autor) to skad takie zarzucanie hipokryzji niby wyznawcom jednego Kosciola? TEgo nie rozumiem? To chyba powinno byc skeirowane wobec ludzi, naszego spoleczenstwa. Przeciez do KK chodzi okolo 30% ludzi z czego 1/3 przystepuje do sakramentow. To sa prawdziwe statystyki, tak samo jak to ze okolo 7% ludzi w spoleczenstwie jest homo, ze 30% dzieci jest molestowanych (przerazajace ale prawdziwe) i jesli kots mowi ze jest Katolikiem, Homoseksualista i czyms tam jeszcze to nie oznacza ze jest. Inteligentny czlowiek powinien widziec te roznice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolalolalola
Będę bazować na tych słowach: "Czy idąc do spowiedzi i spowiadając się z grzechu nieczystości żałuje rzeczywiście tego co zrobiłam, a przecież żal za grzechy jest jednym z warunków dobrej spowiedzi...w przecież wiem że moja wstrzemięźliwosć seksualna będzie trwała w święta może tydzień, dwa po nich (...) " Wiele osób ma podobny dylemat. Jedna z moich koleżanek poszła raz do spowiedzi do zakonnika i on jej wtedy powiedział tak: że żal za grzechy nie oznacza tego że żałujemy tego co zrobiliśmy (no bo wiadomo, przeważnie grzechy są przyjemne i trudno tego żałować jako tako:P ). Żal za grzechy polega na tym, że my wiemyo tym, że dane postępowanie jest grzechem i żałujemy że sprzeciwiliśmy się przykazaniom...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuna, Ty jednak źle trochę czytasz i nadinterpretujesz. :O A co do Kościoła - nieważne, jak bardzo chcielibyśmy, żeby był bardziej ludzki - to jednak jest organizacja. Z regulaminem itp. :O Nie wolno brac sobie z tego regulaminu tylko tego, co Ci pasuje, a resztę omijać, tłumaczyć, usprawiedliwać. Aha, i ja nie jestem moherem ani wojującym krzyżowcem. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie lada problem
Dziękuje wszystkim za wypowiedzi. Do takatamsobie, wspomniałaś że TEN dylemat nie jest Ci obcy, więc jeżeli miałabyś chwilkę czasu to napisz jak to u Ciebie wyglądało i jak sobie z tym poradziłaś. Wydaje mi się, że człowiek aby dokonać w sobie jakiejś zmiany musi najpierw uporać się właśnie ze swoim sumieniem. Dziś już Wielki Czwartek a w mojej głowie dalej bałagan i nie zapowiada się żeby szybko ustąpił. Jadę dziś do miasta gdzie mam nadzieje spotkam się z jakimś zakonnikiem( z księdzem jakoś nie mogłabym porozmawiać o tym, a chciałabym usłyszeć zdanie również takiej osoby ). Faktem jest, że nie jestem "umówiona" bo nigdy nie potrzebowałam takiego rodzaju "pomocy" więc nie wiem czy takie "umawianie się" na rozmowe jest wskazane? Może i tak bo okres świąt jakoś nakęca ludzi żeby zastanowili się nad sobą i może jest więcej osób z takim problemem jak ja, którzy będą szukali pomocy. I pewnie wyjdzie na to, że wróce do domu z kwitkiem, ale spróbuję, bo sytuacja jest męcząca. Nie chce i nie zmienię wyznaia, Kościoła i to nie dlatego, że jestem do niego przyzwyczajona. Moi rodzice jakoś specjalnie nigdy ze mną do Kościoła nie chodzili, odkrycie Kościoła jako drogi zawdzięczam sobie (proszę nie odebrać tego jako wyznanie egoistki, ale taka jest prawda). Kiedyś dla mnie było wszystko albo czarne albo białe i nie uważam żeby do końca takie postrzeganie świata było dobre. Oczywiście mam rozeznanie co jest dobre a co złe ale to rozeznanie jest kwestią subiektywną. Człowiek się zmienia i zmieniają się jego priorytety, jednakże należy zachować pewnien "kręgosłup" zasad, którymi się kierujemy w życiu po to aby nie zatracić się w tym świecie.Oczywiście można żyć na zasadzie "wzsystko mi wolno" tylko zastanówmy się czy to "wszystko" naprawdę da nam szczęście. Przykład może prozaiczy ale tak jest z wolnym wyborem. Dwie sytuacje: 1. Mamy 10 książek i musimy wybrać tą, którą chcemy aktualnie przeczytać. 2. Mamy nieskończenie wiele książek, z których mamy wybrać jedną, którą chcemy przeczytać. W której sytuacji mamy tak naprawdę wolny wybór? Naprawdę długo się nad tym zastanawiałam i doszłam do wniosku, że raczej w tej pierwszej, ponieważ w sytuacji gdy mamy nieskończenie wiele możliwości to nie mamy nawet szansy poznania jakiejś najmniejszej jej części. Skoro nie mamy szansy poznania to gdzie tu wolna wola... Tak, wiem że pierwsza sytuacja ogranicza nas również w jakimś stopniu, ale przynajmniej wiemy co wybieramy. Czytając moje wypowiedzi ktoś może pomysleć, że przeczę sama sobie, może i tak, ale stawiając hipotezę nie należy szukać jedynie dowodów jej potwierdzenia ale również "obalenia". I właśnie dlatego może w moim rozumowaniu trochę bałaganu, ale mam nadzieje wkrótce zapanuje w nim porządek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taki sobie22
Ja tam nie spowiadam się z tego, bo nie uznaje tego za grzech :] Grzeszyć to krzywdzić, a ja ja kocham i jesteśmy szczesliwi, więc gdzie tu grzech? nie ma? no to fajnie, po co się spowiadać z tego ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wielu ludzi potrzebuje zasad, takiej podstawy zycia. Wtedy w rozmaitych sytuacjach wiedza co robic, czym sie kierowac a wybory czasami sa trudne. Jesli zasady sa podane to jest kwestia ich interpretacji gdyz znaczenie slow zmienialo sie z czasem. Nie bede oczywiscie takich definicji podawal bo to kazdy sam musi do tego dojsc. Chcialbym tylko zwrocic uwage na to czym sie kierowac w zyciu. Pani pisze o Kosciele i Jego zasadach. Powstaje pytanie skad sie wziat ten Kosciol, na czym sie opiera i co tak naprawde jest najwazniejsze a moze Kto. Gdzie wskazowki do zycia sa zawarte, itd. Natomiasr jesli chodzi o sam Kosciol jako isntytuacja to wydaje mi sie ze juz od wiekow, ja ksie czyta np. PS bylo to miejsce modlitwy i spotkania z Bogiem. Jesli wiec ktos patrzy na ksiezy, powiedzmy innych wyznawcow, deklarantow, itp. to jest tak samo jak przed wiekami, sa falszywcym faryzeusze, itp. Jest to zbior ludzi jak wszedzie. I tutaj wkrada sie pewne duze klamstwo. Ktos ma negatywny sotusnek do pewnych dzialan swoich oraz innych patrzac na zachowania w ramach Instytuacji zapomnajac o samym sednie. Jakby usrpawiedliwia sie tym. Ale skoro ma wolny wybor to czemu nie powie - to jest moja arbitralna decyzja, KK nie ma tu nic wspolnego. Inaczej wychodzi ignorancja i brak zrozumienia sedna wiary ludzi ktorzy te wiare wyznaja. Poza tym jak mozna zmieniac K tak sobie, dobierac sobie zsady? Mysle ze wlasnie wymagania ludzie postrzegaja jako stawianie sobie poprzeczki, nie zawsze zgodne jw wygodnym zyciem. Poza tym nikt czlowieka nie ciagnie nigdzie na sile. Ktos che zyc tak albo tak i zyje tak. Odpowiedzia na dylematy moralne nie jest tez rezygnacja z zasad. Wracajac do problemu sexu. Tak jak wczesniej napisalem trzeba dostrzec czlowieka w sobie i w drugiej osobie. A jesl icos sie uwaza za zle to sie zastanowic dlaczego tak jest, czy tak mysle ja czy inni? Sama isota poprawy nie polega na ciaglym mysleniu i jakby pomnikowaniu okreslonych zdarzen ale jakby dziejacej sie w tym czasie w tej chwili porawie. Skad wiemy, mozemy przewidzic jak postawpimy na 100% za chwile ale zasady moga to nam powiedziec, sa wiec takim kregoslupem. i teraz wspolzycie, z jednej strony nie mozna sie biczowac mysleniem ze sie ciagle postepuje zle, wpedzac sie w depresje bo to jest grzech, niszczenie siebie, z drugie jstrony zasanowic sie dlaczego z ta osoba jest mi dobrze, jak wyglada nasza milosc, jak jest miedzu nami, co to jest milosc, itp i wyciagnac z tego wnoski. Potrzeba wlasnie dsytansu do grzechu rowniez zeby nie stal sie najwazniejszy bo to jakby odwrocenie sytuacji - nie dazenie do dobra ale ciagle myslenie o grzechu. Nie mowie ze to jest latwe ale powtorze - jestesmy ludzmi. Nie mozemy sie za to ciagle biczowac ale mozemy praktywowac to co nas rozwija w sobie i wobec innych, modlitwa, pomoc, rozmowa, milosc, itd. Nie mozna wiec myslec robie tak i tak to jest jzu koniec ze mna. Wcale nie to jest tylko jeden z elementow nas, jeden z bardzo wielu elementow. Nie zapominajmy o innych elementach ktorych jest taki mnostwo, to jacy jestesmy dla innych, itp. i zrozumineie siebie, nie kazdy jest asceta, trzeba miec rowniez dystans do samego siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×