Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zmeczona zakochaniem

ja 6 lat w związku + on żonaty

Polecane posty

Gość batalia baxis
to co piszesz pomarańczowy aniołek jest bzdura...facet to nie ciele, ktore poddaje sie ..tylko istosta rozumna, widzaca i slyszac i ublizasz swojemu facetowi piszac, ze to kobieta jest wszytskiem winna..bo pokazujesz, ze twoj facet to jakis ciamajda...z twojej wypowiedzi mozna wywnioskowac, ze to tylko kobiety sa winne zdradzie, ze kusza faceta..a potem jeszcze gwalca...przeczytaj swoja wypowiedz jeszcze raz..twoj facet cos ci dal...tzn ze on tez ciebie kocha i nie ma co do tego watpliwosci, ze jestescie powiedzmy dobrana para i ze oboje stracie sie...ale w maluzenstwie tego kolegi tak nie jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, przeczytałam cały wątek i jestem mocno wstrząśnięta... podziwiam Cię za to, że po całym tym cierpieniu jeszcze żyjesz (naprawdę!), nie jesteś na jakiejś terapii, pewnie skończyłaś studia, pracujesz... Ogrom cierpienia, które musiałaś przejść, mnie by już dawno przygniótł... A mogłam to być ja... mogłam to być ja, bo tak sie dziwnie sklada, że mężczyźni, którzy mi się podobają, zwykle są żonaci... oby nigdy mnie to nie spotkało, ale nigdy nie mówię nigdy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamonaaaaaaaa
zgadzam się czy swiat nie bylby piekniejszy gdyby faceci dogadali sie ze nie zdradzaja swoich kobiet?????????????????????????????????????????????? po prostu zero zdrad tylko ze to nie-mo-zli-we

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona zakochaniem
Jeszcze żyję - ale cięzko to w sumie bywało! Czasami wzdaje m się że po tym wszystkim nabrałam siły - idę mocnym zdecydowanym krokiem, podjęłam kilkawaznych życiowych decyzji, kolejna szkoła, wysoki kredyt - i sobie tak myślę - będzie dobrze, podołam! Tylko że czasmi wybiegam ze swojego biura, biegnę do toalety i zaczynam płakać jak dziecko, i wtedy kompletnie nic nie ma znaczenia! Moi rodzice - jak wioadomo też o wszystki wiedzą - i żeby nie pomoc mojej mamy w rozwaleniu tego wszystkiego - i nie pomoc wspaniałej pani psycholog - to nie wiem co by się ze mna stało! ja nigdy nie umiałam bawić się w kotka i myszkę! Zawsze odpychałam od siebie innych - a tu poprostu - sama jestem sobie winna! Jedno wiem - że już nigdy nie chcę takiej historii przeżywać i już teraz mogę powiedzieć NIGDY WIęcej! Nie! Tego jedynego jestem pewna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona zakochaniem
i zawsze mowiłam: co tam psycholog? uwierzcie ja biegłam na wizyty. Biegłam. Nie myślałam że mi to coś pomoże! Pomogło bardzo dużo! Ale jeszcze zależy na kogo się trafi! Wstydziłąm się opowiadać - ale opiowiadałam, płakałam, tonęłam w łzach, ale mówiłam, z trudem. Byłam w strasznym stanie! po paru wizytach k0opbieta mi powiedziała że jak mnie pierwszy raz zobaczyła to myślała że ktoś mi umarł! Teraz już jest spokojniej! Wewnętrznie spokojniej! Wtedy moja dusza, wtedy wszystko we mnie krzyczało! Ale nie tylko ja cierpiałam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarny diamnet
Ja uważam, że oko za oko i ząb za ząb. Każdej kobiecie, która z premedytacją rozwaliła małżeństwo i odbiła komus męża i dziociem tatusia... życzę, by całe wyrządzone przez nią zło wróciło do niej w trójnasób... By jej mąż/partner/chłoak/narzeczony zdradzał ją i skazał na takie samo cierpienia na jakie ona sama wczesniej skazała inną kobietę... życzę, by te paskudne, amoralne kochanice poznały co to znaczy, tulic do snu zapłakane dziecko, kiedy tatus posuwa inna "zakochaną" w nim kobietę... Wesołych Świąt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okkkkkkkkkkkk
dobrze że dodałas słowo \"z premedytacją\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do okkkkkkkkkk
Te które rozwalają małżenstwa BEZ premedytacji to TYLKO i WYŁACZNIE takie, które wdały się w romans i nie miały zielonego pojęcia, że kochanek jest żonaty. I w ogólnym rozliczeniu zostały tak samo oszukane i pokrzywdzone jak żona... Cala reszta, która wie o żonie i nadal brnie w romans z żonatym i szumnie grzmi o swoim cierpiniu i miłości egoistycznie zmieniając w piekło życie, bogu ducha winnych, osób trzecich zasługują na wszytko co najgorsze... Facet żonaty powinien być nietykalny. Prawda, faceci to gnoje... Ale gdyby suki nie dawały to psy, by nie wzieły... Dlatego dołaczam się do zyczeń Czarnego Diamnetu. Obyście znalazły miłosć waszego życia, obyście załozyły z nim rodzinę i urodziły mu dzieci... Obyście któregoś dnia otrzymały telefon z wiadomością, że "ukochany" Was nie kocha i od X m-cy ma romans z inną... lepszą, ładniejszą, bogatszą... Żebyście płakały po nocach wiedząc, że On własnie kocha się z inną... że mówi jej, że ja kocha... że obiecuje jej to co kiedyś obiecywał wam... Obyście musiały tłumaczyć dziecim dlaczego tatus wyprwwadził się do "nowej cioci"... Tego Wam, szmaty, życzę z okacji zbliżających się świąt!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odpowiedz na to
>Każdej kobiecie, która z premedytacją rozwaliła małżeństwo i odbiła komus męża i dziociem tatusia... życzę, by całe wyrządzone przez nią zło wróciło do niej w trójnasób... Czarny diament - a czego życzysz tym tatusiom i mężom którzy rozwalili swoją rodzinę? >By jej mąż/partner/chłoak/narzeczony zdradzał ją i skazał na takie samo cierpienia na jakie ona sama wczesniej skazała inną kobietę... To jest nielogiczne... No bo jak to.... jej partner ma ją skazać na takie cierpienie jakie ona zadała innej kobiecie? Czyli, że ma mieć romans z jej mężem? :-D Facet ma mieć romans sam ze sobą :-D Czyli sama przyznajesz, że to jej zdradzający partner skaże ją na cierpienie a nie jego kochanka. Tyjm samym przyznałaś, że twoje życzenia są pozbawione logiki bo to twój mąż skazal cię na cierpienie (a przynajmniej głównie on, a nie jego kochanka).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarny diament
Życze by tacy mężowie skończyli sami jak psy pod płotem. By na starość nie przyszedł nikt i nie podał im nawet szklanki herbaty... A kochanki mają cierpieć tak jak zdradzane żony, z których mezami się pierdoliły... Nich ich (kochanek) mężowie cz partnerzy znajdą sobie nową, młodszą i fajniejszą dupcię a one niech posmakują gorzkiego smaku, bycia zdradzaną... Niech tłumaczą dzieciom dlaczego tatus już z nimi nie mieszka... Niech później same przechodza piekło rozwodu i wojny o alimenty, by móc zapewnic dzieciom podręczniki do szkoły... Niech patrzą jak w hipermarkecie ich "ukochany" idzie pod rączkę z jej młodszą, ulepszoną wersją... Niech patrzy jak kupuje jej drogie ciuchy zamist dołozyć dzieciakowi na lekarstwa... Tygrys nie zmiania swoich centek. Zdradzał żony z Wami więc to tylko kwestia czasu jak zdradzi Was... Pamiętajcie... ten sie śmieje kto sie śmieje ostatni... Więc nie ciesz mordy... Myślisz, że mi dowaliłaś, kochanico? Hhahaha... :D Dla twojej wiadomosci nie jestem mężatką. Po prostu gardzę takimi karykaturami kobiet, które są tak beznadziejne i niezaradne, że musza sie zadowalać ochłapami z czyjegoś talerza... Nie stac ich na normalnego, wolnego faceta... albo tacy ich po prostu nie chcą... Faceci są gnojami ale do tanga trzeba dwojga i bez takich amoralnych szmat mogliby jedynie zabawić w burdelu... Tylko tamtejsze Panie prznjamniej nie ukrywają kim są pod płaszczykiem "miłości" jak to robią kochanki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zmęczonej
przeczytałam Twój topik jednym tchem...jakbym czytała o sobie tylko, że moja historia skończyła się happy endem mój - juz teraz mąż - powiedział \"b\" i odszedł od żony, która była dokładnie taką samą kobietą bez klasy jak żona o której piszesz - nie wiem jaki facet może wrócić do kogoś, kto pokaże mu się z takiej strony.. myślałam, że jestem odosobniona, że nasza historia jest taka inna i nietypowa, bo to co opisywałaś przydarzyłao sie również nam, do czasu - jego żona też na mnie wylewała swoje żale, biegała do moich rodziców (jakbym była w przedszkolu :) i znajomych, nawet byłego chłopaka a ja byłam spokojna, jak Ty, nie walczyłam, nie robiłam z siebie idiotki, z chłopakiem i rodzicami byłam szczera nie powinnaś mieć do siebie pretensji, uważam, że z całej tej historii wyszłaś z twarzą, a jego żona zrobiła z siebie idiotkę, poniżając się nie tylko przed nim ale i przed Tobą.. żałosna kobieta, która walczy jedynie na pokaz, nawet nie z uczucia a te wszystkie komentarze o \"szmatach\" i dziwkach\" jak również o rozbijaniu związków i nie budowaniu szczęścia na czyjejś krzywdzie - poprostu olej ciepłym moczem Twoje wyrzuty sumienia, przemyslenia, ból i duma z jaką do tego wszystkiego podeszłaś, świadczą o Tobie jedynie dobrze ja jestem po ślubie juz 17 lat, mamy dwoje dzieci i jestem szczęśliwa jak na początku czasem miłość przychodzi poprostu troszkę za późno i trzeba o nia bardziej walczyć, ponosić większe konsekwencje, poddawać się jej sprawdzianom - ale to wszystko jedynie potwierdza, że na miłość zawsze jest czas i nigdy nei wolno z niej rezygnować pozdrawiam i życzę powodzenia w Nowym Roku! spokojnych świąt, dzielna dziewczyno! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do czarnego diamentu czy jakoś
tygrys nie ma centek, idiotko :D reszta twoich wypocin jest podobnego kalibru... oko za oko itp było w starym testamencie, wtedy też wierzono, że ziemia jest płaska itp świat trochę ruszył do przodu od tamtej pory, może czas przeredagować nieco swoje zakurzone pogłądy? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Również podziwiam autorkę... i nie rozumiem jak można mówić że nie miała prawa się zakochać... czy jej sprawiało przyjemnosc dreczenie jego zony? nie! chciala byc szczesliwa z mezczyzna ktorego kochala... ps. pięknie to opisalas, swietnie piszesz, tez przeczytalam jednym tchem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona zakochaniem
Dziękuję za to co powiedziałaś! Teraz jestem targana różnymi sprzecznościami, ale ja czuję gdzieś w głębi serca - że to jest ten mężczyzna! Boję się bardzo - miota mną na prawo i lewo - bo ja już uwierzcie mi wszyscy - naprawdę nie chcę bólu dla nikogo! Ja doskonale rozumiem jego żonę, i nigdy nie powiem że nie ma klasy, że jest taka i owaka. Wiem że moje postępowanie na to nie wskazywało ale ja nie uważam że to jakaś ostatnia. To mądra, pewna siebie kobieta - być może na wielu płaszczyznach lepsza ode mnie! Wszyscy się zagmatwaliśmy... a ja mam momenty że mówię sama do siebie: poczekam, powiem mojemu byłemu że jednak nie, że będę walczyć, ale po chwili przychodzi ogomny strach. Strach przed ponownym wstrząsem, strach przed cierpieniem, strach przed męczarnia - bo juz nie chcę czuć kolejny raz jak ona smakuje. Sprawa ma jeszcze swoje komplikacje - duże komplikacje - zaingerwało zbyt wielu ludzi którz powinni dać nam swobodę wyboru! I nie mówię tu o rodzinie - bo to zrozumiałe że wszyscy chcą żeby zostać tak gdzie jego miejsce. Tylko czy to miejsce jest słuszne - tego już nikt nie wie! Kocham tego człowieka, i nie mzślcie że jestem szmatą , nie robię z siebie idiotki, nie biegam za nim, nie zadręczam - bo mam swoją godność. Cierpię ale mam godność! To raczej on próbuje się do mnie zbliżyć - napisał do mnie piękny list - ale mi jest cięzko znów zaufać. Powiedziałammu tylko że niestety nie zawsze jest tak jak się chce, że czasami trzeba żyć inaczej, ale można mieć marzenia. Gdyby powiedział to "B"? Gdyby pokazał mi dokumenty rozwodowe i gdyby znów postarał by się o moje zaufanie - zaryzykowałabym. Bo kocham! Tak po prostu zajebiście kocam! I nic nie poradzę! Nic! Próbuję i nie umiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona zakochaniem
I sen spędza mi z powiek pytanie: "Jak mam być z kimś i jednocześnie kochać kogoś innego"? Mam tyle trudych pytań - na które nie znam odpowiedzi, tyle obaw, tyle strachu, tyle wątpliwości! jUTRO ŚWIĘTA a ja po prostu nie jestem tą samą dziewczyną! Nie ma uśnmiechu, nie ma roadości, nie ma nic! Jest tylko ogromna przepaść! w sercu!~Wszędzie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie umiesz, bo nikt nie umie 🌼 Nikt nie umie wyrzec się mężczyzny którego kocha tak, jak Ty Jego... Jego małżeństwo już leży w gruzach, nic na to nie poradzisz, ani nie jesteś temu winna - gdybyś Ty go nie pokochała, zrobiłby to ktoś inny... podobno w dobry związek nie można szpilki wetknąć, a co dopiero kobietę:) Wiem ze nie chcesz sie ponizac, ale walcz o niego! Nie doslownie, nie tak beznadziejnie jak jego zona, ale pokaz mu, ze jesli jest gotowy na ten krok, poczekasz na niego bo go kochasz! Tyle razem przeszliscie... Zeby podjac taki krok jak rozwod, On musi czuc, ze jest ktos kto go popiera, kto zrobilby dla niego to samo, daj mu wsparcie, milosc, jemu bedzie bardzo ciezko... A jesli sie od niego odwracasz, nie jest pewny czy ten rozwod cokolwiek zmieni, i moze nie miec tej motywacji... Nie musisz prosic o milosc, bo juz ja masz, facet nie urzadzilby sobie z zycia piekla bez powodu, on cie kocha! Ale daj mu wsparcie, pokaz ze Tobie zalezy! Ze chcesz z nim byc, jestes gotowa i czekasz tylko na niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co do Twojego chłopaka - tu będę jednoznaczna - NIE KONTYNUUJ TEGO! po co? krzywdzisz siebie i jego... on juz psychicznie ma tego dosc, nie jest dla niego dobre bycie z kims kto go nie kocha! A ty? Po co masz sie meczyc, udawac? naprawde sadzisz, ze kiedys pokochasz swojego chlopaka tak mocno jak tamtego? przeciez dobrze wiesz ze to niemozliwe.... jak dlugo bedziecie to ciagnac? rok, dwa? a potem? czy nie lepiej skrocic meczarnie sobie i jemu? Zreszta bedac w zwiazku zaprzepaszczasz to, co juz osiagnelas... pamietasz, odeszlas od chlopaka zeby byc z Nim, miec wolna droge? Teraz to marnujesz... Zeby udało sie Tobie i męzczyznie ktorego kochasz, oboje musicie byc wolni... on to tylko 50%, drugie 50% stanowisz Ty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona witaj..
no to jakbym czytała o sobie, tyle tylko że ja jestem już po 2 latach po rozstaniu, da sie z tego wyjść :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona zakochaniem
wiem że to nie ma sensu-zaczyna to do mnie docierać! To naprawdę nie jest zły człowiek i może dlatego tak mi ciężko... strasznie to przeżywam na samą myśl... On miał nadzieję że po tym wszystkim będzie coraz lepiej, pomógł mi się otrząsnąć, a to znowu do mnie wraca. Sam mi powiedział że to cyhyba silniejsze ode mnie, że ja sama nie wiem czego chcę! boże jakie to trudne wszystko... Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyglada troche jakby zalezalo Tobie bardziej niz jemu... jesli jemu zalezy coraz mniej, to faktycznie odizoluj sie, odseparuj, jesli wciaz razem pracujecie - moze zmien prace... Ale jesli jemu wciaz zalezy - walcz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochana zakochana
Jest nas w tej chwili dwie, choć pewnie znacznie więcej w rzeczywistości... Ja też się podnoszę i zbieram, jest mi również bardzo ciężko, zwłaszcza teraz przed świętami. Przyznaję, podziwiam Cię za tą siłę, którą teraz masz. Ja pomimo, że zawsze byłam twardą babką, czasami upadam, ogarnia mnie niemoc, niechęć do wszystkiego dookoła. Ja również nie chciałam zakochać się w żonatym, broniłam się jak tylko potrafiłam, nie wiem co mogłabym zrobić więcej. Znamy się od wielu lat na stopie zawodowej, od początku wiedziałam jak mu się podobam i jednocześnie miałam świadomość, jak bardzo ja jestem nim zauroczona. Nie chciałam tego uczucia, więc unikałam go, okazywałam mu niechęć, nigdy nie pozwoliłabym sobie na flirt, nawet niewinny. Każdą jego próbę psychicznego zbliżenia się do mnie udaremniałam. I tak przez lata. Nigdy nawet nie domyślił się, co do niego czuję, trzymałam go na dystans. Ostatni rok to był czas kiedy on coraz bardziej starał się do mnie zbliżyć, a ja miałam coraz mniej siły by się temu przeciwstawić, moje uczucie rosło, nie umiałam już udawać, że nie mam ochoty z nim rozmawiać itp... Wiedziałam, że się zakochał, że tu nie chodzi o seks, bardziej o potzrebę bliskości psychicznej, choć pewnie nikt mi tu nie uwierzy. Zdałam sobie sprawę, że nigdy wcześniej nikogo tak nie kochałam, choć nie jestem 20latką i byłam w niejednym związku. Od samego początku chciałam się od tego uwolnic, pomóc sobie jakoś, on mi to ciągle utrudniał. Okazał się człowiekiem niedojrzałym, bo zupełnie nie zdawał sobie sprawy z tego, co robi. jego poglądy życiowe wykluczają odejście od żony nawet jeśli nic już do niej nie czuje, bo dla niego najważniejsze jest to, że jej przecież przysięgał miłość... Nie chciałam miec problemu, nie chciałam również by jakaś rodzina cierpiała. On osaczał mnie coraz bardziej, w końcu powiedziałam, że musimy zerwać kontakt, przyznałam się do swoich uczuć, by się chronić. Zafundował mi potem kilkumiesięczną szarpaninę, w której raz mówił o uczuciach do mnie jednocześnie mówiąc, że nie odejdzie od żony podczas gdy ja jedyne co robiłam, to starałam się od niego odseparować. Kilka miesięcy nie dawał mi spokoju. Jemu nie przeszkadzałoby ciągnąć to dalej w takiej postaci, że nie pójdzie ze mną do łóżka, więc w jegomniemaniu nie zdradzi żony.Udało mi się ostatecznie zerwać wszelki kontakt, nawet nie rozmawiamy. On też strasznie cierpiał, twierdzi, że za kikla lat pewnie uda mu się wyleczyć z miłości do mnie... A ja? Wykończył mnie psychicznie i można powiedzieć fizycznie. Nigdy jeszcze nie przeżyłam takiego stresu, ataków nerwowych itp. Nie ma dnia żebym o nim nie pomyślała. Bardzo chciałabym być szczęśliwa, założyć z kimś rodzinę. Czy będę kiedyś w stanie pokochać kogoś innego? Nie jestem już taka młoda... On wrócił na łono rodziny, żona o niczym nie wie,nie przeszkadza mu, że jest nieuczciwy wobec żony i że w pewnym sensie mnie skrzywdził, czuje się porządnym facetem, bo nie zostawił przecież żony... Widujemy się codziennie i nie mogę tego niestety zmienić. To tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona zakochaniem
przed chwilą mówiłam o moim byłym! Ten którego kocham walczy, ale nie widzi u mnie aprobaty. Albo ją widzi ale widzi też moją niepewność! Powiedział żonie że chce rozwodu, że nic ich już nie łączy, że nie może się już do niej przełamać, że dlaczego teraz zaczeła walczyć, dlaczego nie wczesniej. Ona się zgodziła, ale dalej o niego walczy! My nie jesteśmy razem - ale on powiedział że kiedys stanie przy moich drzwiach i będzie błagał! Co ty na to? A ja się boję panicznie, bo już to słyszałam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona zakochaniem
nie potrafię już tak na 100% mu zaufać bo się boję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona zakochaniem
ale bardzo kocham!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przed chwilą mówiłam o moim byłym! --> faktycznie, bardziej logicznie mi sie teraz wydaje:) Wiesz, duma dumą, myśle ze wystarczajco jej dalas swojemu ukochanemu poznac, wie juz, ze nie zadowalasz sie byle czym, ze jestes dumna i masz swoja godnosc. Wystarczy. Teraz on potrzebuje wsparcia, widzisz ze chcialby odejsc od zony, jest gotowy na rozwod, ale potrzebuje tego zielonego swiatla od Ciebie, bo sie po prostu boi, ze zostanie bez zony i bez Ciebie! A tego pewnie chcialby uniknac... nie musisz z nim byc poki jest zonaty, ale niech wie, ze kiedy juz nie bedzie, to na niego poczekasz! A tak? Moze nie jest juz pewien Twojego uczucia? To tylko człowiek, potrzebuje kogoś kto mu powie, że robi dobrze, zwlaszcza ze caly swiat pewnie go potepi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona zakochaniem
wiem-masz rację! on właśnie o tym mi mówił! Ja wiem że on się boi, miota, nie wie co ja mzślę - a ja się boję! Bo nie chcę żeby klepał trzy po trzy - ja chce żeby jego słowa wkońcu zaczęły mieć znaczenie. Biorac pod uwagę to co się stało -powinien mnie zrozumieć! I ja już nie chce żeby on mi mówił kocham - ja chcę żeby on mi to pokazał - swoimi decyzjami, swoim postępowaniem! Jedno wiem! Jak go widzę to nie mam wątp[liwości, nie ma strachu - a jak jestem sama zaczynam wariować! Ja wiem że jemu też jest cięzko-boże to wkońcu decyzje życia - te najwazniejsze! A ja jak zagadka? Czasami tak się zastanawiam nad ich małeżeństwem! WSZYSTKO NA TIP TOP.Dom, majątek, nie liczą od 10 do 10 (oj nie), ona ma co chce, nie musi w domu robić nic(?) a mimo wszystko nei sa szczęsliwi? To jest aż grzech!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona witaj...
daruj go sobie...uciekaj.....on jest toksyczny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona zakochaniem
kochana zakochana Bardzo mi się źle zrobiło jak przeczyałam twoją historię! Jedynie człowiek który przeżył, który był w podobnej sytuacji potrafi zrozumieć ten stres, nerowowe ataki, poczucie tego że ktoś mnie pszchicznie molestował, poczucie pustki i szok, szok, że jednak nie znałam go do końca! Ja wiem że takie sytuacje nigdy nie sa proste. Jest dużo cierpienia i teraz dochodze do wniosku że nie warto tyle przechodzić, że można się odseparowac, możen asobie ppoukładać, ylko trzeba wiedzieć i zrowumieć że się tego naprawdę chce! A ja nie wiem czego ja chcę! Wczoraj moja Pani psycolog, do której od 1,5 miesiąca juz się nie odzywałam przysłała mi piękne życzenia świąteczne: NIECH JASNOŚC ŚWIECI W CIEMNOŚCI I NIECH JEJ CIEMNOŚĆ NIE OGARNIA! A mnie cholera znowu ogarnia! Ta ciemność - on mnie ogarnia! Nie wiem dlaczego ale jak go widzę to mimo iż tak mnie wtedy potraktował - to ja wierzę że on naprawdę chcę ze mną być! Gdy go widzę to wiem że kocham, nad niczym nie musze się zastanawiać, kocham boję się, mam wyrzuty sumienia, przelewa się we mnie tyle sprzecznych uczuć że to jest nie do opisania. Od tego naprawdę można zwariować! i nie jestem pustą lalą która nie zastanawia się nad tym co robi - ale w życiu już tak jest że gdy w grę wchodzą uczucia trudno zachować racjonalność. I mimo że wszyscy wokół mówią: to jest złe, to nie to, uciekaj - to ty marzysz tylko o tym żeby ktoś powiedział ci: Będzie dobrze! Ale nie zawsze jest - i ja mam świadomość wszystkiego! Wczoraj moja mama złożyła mi piekne życzenia po których płakałam przy stole wigilijnym: życzę ci żebyś wkońcu znalazła swoje miejsce, żebyś wkońcu była pewna gdzie ono jest! Moja mama wie o wszystkim - no oprócz jednej ważnej rzeczy żemimo tego całego cierpienia - dalej go kocham i na pewno jest we mnie nadzieja na coś! Wczoraj moja koleżanka po 30tce powiedziała do mnie: poznałam człowieka i wzydaje się być mną na serio zainteresowany - ale ja się boję! Ja do niej mówię: patrz jaki macie start - macie linię prostą - i tylko od was zależy czy chcecie coś stworzyć! I wiem że boisz się cierpienia, ja też się boję - ale żeby być szczęśliwą to musisz zaryzykować! Nie ma innego wyjścia! Ach hhhh.. łzy mi teraz płyną! Nie chcę się już zadręczać - porozmawiałam też wczoraj oko w oko z moim byłym bo wadł z pięknym prezentem! To była trudna rozmowa ! życie jest poplątane! Patrzę na niego i wszystko mi się skręca w środku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochana zakochana
Ja też wyobrażam sobie, co się teraz dzieje w Tobie... ja sama nie sądziłam, że kiedykolwiek z powodu miłości znajdę się w takim stanie,myślałam,że wszystko już przerabiałam. A jednak... Najgorsze są dla mnie te negatywne emocje, głównie złość na niego, to mnie niszczy. Nie potrafię zrozumiec jak czlowiek tak odpowiedzialny w wielu sprawach życiowych może być tak bezmyślny w kwestiach międzyludzkich. Gdybym ja tego nie przerwała... Zniszczył by mi życie, to typfaceta, który nigdy nie odejdzie od żony. Brak mi dziś wiary i optymizmu, że kiedyś będzie dobrze, że jeszcze kiedyś będzie ktoś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×