Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niedowartosciowana ja

z powodu lęku robie glupstwa

Polecane posty

Gość do autorkli
niedowartosciowana ja od dzis zaczynam sie z tego leczyc ;) Bo zaczleam przede wszystkim widziec swoj problem a to wydaje mi sie pierwszym krokiem :) a jak sama nie bede potrafila sie z tego wyleczyc to chyba pojde do psychologa :O Wiesz tylko ja w tych chwilach paranoi nie mysle racjonalnie i moj mozg sobie wyobraza dziwne rzeczy :O A potem po chwili jak ochlone to zaczynam widziec ze to byly tylko moje urojenia tylko po tej chwili jest juz za pozno bo juz wybuchne :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedowartosciowana ja
dziekuje Tamid to pisze :), musze jeszcze ustalic termin, ktorego juz sie musze trzymac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedowartosciowana ja
ja chodzilam na terapie niedawno, ale na inny temat. Jednak na terapii dowiedzialam sie, ze jestem bardzo wymagajaca, ja tego nie czulam i nie widzialam, nadal chyba nie do konca czuje problem. Psychoterapeuta jednak mowil mi, ze czuje sie bezpiecznie jak wszystko kontroluje, a to wszystko dlatego, ze boje sie odrzucenia w mysl zasady, ze jak wszystko bede trzymac krotko za mordke, to nic i nikt mi sie nie wyrwie. Wiem, ze to smutne i rzenujace, ale tak jest :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochanie trzymaj sie terminu i nie mysl tak, ze ktos cie odrzuci.. pomysl jak ten ktos czeka na ciebie i smutno mu, ze nie przybywasz:) bedie dobrze tylko zaufaj sobie:) zaufaj, ze nie bedziesz odrzucona nie musisz kontrolowac tego:) Tak bedzie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie jest żenujące, to się zdarza. Ten psycholog to fajny pomysł. Tekst b. fajny napisałaś:) Nie narzucający się.:) powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorkli
ja jeszcze nie chodzilam na zadna terapie, ale tak szczerze to nie wierze ze mi to pomoze :O a tu trzeba wierzyc bo inaczej nic z tego nie ebdzie :( na razie probuje sama ;) juz rozmawialam o tym z kilkoma osobami, przyznalam sie do tego ze mam taki problem wiec moze teraz bede potrafila nad tym zapanowac ... Ja tez czuje sie bezpiecznie jak cos kontroluje inaczej jest mi zle :( a poza tym te mysli niszcza mi zycie bo nie potrafie sie na niczym innym skupic tylko na moich urojeniach :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedowartosciowana ja
On napewno odpisze mi najwczesniej w poniedzialek. Czy wierzycie dziewczyny, że mysli potrafia sie materializowac w zyciu? Cos na zasadzie samospelniajacej sie przepowiedni, albo innymi slowy, ze stanie sie tak jak myslimy, ze sie stanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak mysli sie materializuja miałam przyklad po sobie, ale i bracie -sesja.. :) mysl ze juz sie spotkaliscie i idziecie sobie za rączke;) nie zwlekaj z tym mailem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorkli
ja wlansie nie wiem czy wierze :( ale czasami jak mysle optymistycznie (co zdarza mi sie baaaardzo rzadko) to potem sie przejade :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedowartosciowana ja
do autorkli przede wszystkim nie powtarzaj caly czas, ze masz urojenia, bo to wchodzi w krew, zagniezdza sie w Twojej glowie jako przewodnia mysl. Ta mysl trzeba zastapic czyms pozytywnym nawet jesli ten pozytyw nie ma nic wspolnego narazie z Twoim zyciem. Tego sie tez miedzy innymi dowiedzialam, ale nie koniecznie na terapii. Mam w koncu te 30 ponad lat, w tym miejscu nie wiem czy sie smiac czy plakac, nie mniej jednak to piekny wiek dla kobiety. Terapia sie nie martw, ja swojemu terapeucie na samym poczatku ufalam, potem nie widzialam efektu i powiedzialam mu, ze rezygnuje, bo mu NIE UFAM, dokladnie tak, potem szarpalam sie sama ze soba czy zostac czy nie, bo mi sugerowal, ze to ucieczka, potem przyszly pierwsze dlugo oczekiwane efekty, ale nie spektakularne, tylko jak tu dziewczyny pisza krok po kroczku. Po terapii osiagnelam to co chcialam - niezaleznosc. Szkoda tylko, ze nie zalatwilam wszystkiego, ale to musialaby byc bardzo dluga terapia ;). Ja dochodze do wniosku, ze im mniej myslisz, tym skuteczniej dzialasz, co i tutaj tez zostalo napisane :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dochodze do wniosku, ze im mniej myslisz, tym skuteczniej dzialasz, co i tutaj tez zostalo napisane . -- to prawda:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedowartosciowana ja
Tamit mozesz opisac, napisac jak to bylo z ta sesja? Cholera a swoja droga tyle zabiegow o faceta szok, mam nadzieje, ze chociaz to doceni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i z miłoscią.. bardzo o nim myslałam i go przyciagnełam i zakochał sie jak i ja:) co jets niewairygodne bo ja w 202 mowie fajny facet ale coz..;) a z sesją no mołaby wylot z uczleni.. ale jakos takintensywnie myslałam ze jak mu wpisze 3 a nie mial zadan.. zrobionych to nie wyleci.. i tak było dostał 3 a nie mial zadan. cud:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedowartosciowana ja
No wlasnie i mniej sie skupiac na sobie, a wlasciwie w ogole o sobie zapomniec, to trudne, ale wykonalne. Na ten przyklad opowiem Wam o mojej przyjaciolce. Dziewczyna z wygladu, no powiedzmy nie klasycznej urody i do tego dosc mocno przy kosci, mozna powiedziec gruba, do tego bardzo malomowna, niesmiala i do tego wszystkiego bardzo powolna w swoim temperamencie. Ja sie zawsze uwazalam i uwazam, za jej przeciwienstwo i to wlasnie nas do siebie przyciagalo. Myslac o niej troche mi bylo jej szkoda, bo nikt sie z nia nie umawial [typowa domatorka oprocz tego, ja zreszta tez] i sadzilam, ze albo w ogole nie wyjdzie za maz, albo bardzo pozno za kogos starszego. Az tu nagle dziewczyna poznala na randkach bardzo fajnego chlopaka, wyksztalconego, dosc przystojnego, z ktorym sie umowila po kilku wiadomosciach na randke. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu obserwowalam jak bez wiekszego stresu, nie myslac o sobie za wiele, wyszykowala sie, a wlasciwie zadnych specjalnych przy sobie zabiegow nie robila i poszla, teraz juz jest jego szczesliwa zona od 2 lat. Pamietam, ze pytalam dzien przed spotkaniem, czy nie boi sie odrzucenia, bo tak jak mowie, on dosc przystojny, a ona ze kazdemu sie cos innego podoba, kazdy ma inny gust. A ja przy niej niby taka chojraczka i mi szczeka opadla i opada mi do dzisiaj, bo ona ma juz 2 pieknych dzieci, ktore urodzila po 30, a ja dalej lamentuje :) no i tez mam zamiar wlasnie przestac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedowartosciowana ja
Tamit moze Ty jestes wrozka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że wiesz wszystko co jest Ci potrzebne. Tylko życia Ci brakuje. Lubisz rozmawiać, dzielić się wnioskami, opiniami, tylko... życia Ci brak. Patrzysz na cudze, swoje zostawiając w fazie planów, tkwiących w głowie i czekających na \"odpowiedni moment\" ktory \"jakoś\" nie nadchodzi... A może jesteś w fazie \"przygotowawczej\" tylko nie zdajesz sobie z tego sprawy? Może to jest czas samotności, który powinnaś przeznaczyć na poradzenie sobie z problemami, żeby nie wnosić ich w związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorkli
ok tylko od czego zaczac ?? Powiedzcie mi jak zaczac myslec inaczej :) bardzo bym chciala zeby mi sie udalo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedowartosciowana ja
Dirisha lzy mi w oczach stanely, czy ja jestem tutaj jak otwarta karta? Tak wlasnie jest zyje dla innych, zyciem innych, a swoje mam uspione, gdzies schowane przed swiatem, ktore sie czami wyrywa, a lęki trzymaja je na uwiezi :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorkli
no wlasnie ja tez zyje dla innych i zyciem innych :( jak to zmienic ????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niech zgadnę... Twoja hierarchia wartości: najpierw inni ludzie potem Twoje potrzeby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorkli
moja wlasnie taka jest :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyś mądre zdanie przeczytałam: \"Trzeba siebie odnaleźć, pokochać a potem... o sobie zapomnieć\" Nie w odwrotnej kolejności(SIC!). Nawet w Bibli jest wyraźnie: Kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO. Nie można kogoś kochać jak się siebie nienawidzi prawda? To szukanie miłości do siebie w drugim człoweiku... Blisko do egoizmu a już napewno do egocentryzmu prawda? Dobra, zagalopawałam się;) Z mojego punktu widzenia schemat wygląda tak: Jeśli żyjesz dla innych to jesteś ustawiona na czerpanie zadowolenia życiowego z zewnątrz, a konkretnie za \"bezintereesowne\" zainteresowanie oczekujesz wdzięczności albo czyjejś uwagi(SIC!). Jak go nie dostajesz jesteś \"ofiarą\". I zadowolenie czerpiesz z masochistycznego użalania się. Masz tendencje do tworzenia związków toksycznych opartych na więzi typu: ja Cię potrzebuję, bez Ciebie nie dam rady żyć. Jest 2 metoda. Zadowolenie czerpiesz ze swoich osiągnięć, swojego życia, samego faktu, że jesteś (SIC!) i tą radością, tym zadowoleniem się dzielisz, czy raczej je pomnażasz i rozdajesz innym nie oczekując, że ktoś w zamian Cię doceni czy zaspokoi Twoje potrzeby. Relacje są partnerskie: wybieram Cię na towarzysza mojego życia itp. Pisałam celowo w os. 1 żeby można się było wczuć;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorkli
dirisha masz calkowita racje w tym co piszesz, wlansie taka jestem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorkli
ja wyciagnelam wnioski tylko powiedz jak to zmienic ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Małymi kroczkami przede wszystkim przyjąć tą filozofię: \"uszczęśliwiając siebie uszczęśliwiam innych\". Po resztę wysyłam do psychologa. Prawdopodobnie jesteś gotowa na terapię. Myślę, że podjęta w tym momencie może być skuteczna. Nie powiem Ci co masz robić, bo to musi wyjść z Ciebie inaczej będize bezużyteczne a nawet szkodliwe. Przemyśl, jeśli jesteś w stanie stawiaj siebie na pierwszym miejscu, jeśli jesteś wierząca, módl się najpierw za siebie (jak będizesz słaba to jak możesz innym pomagać??? - ot, takie wtrącenie na boku;) ). No i psycholog by pomógł....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorkli
nie jestem niestety wierzaca :O Jestem gotowa na terapie, ale chcialabym isc do jakiegos sprawdzonego psychoiloga, bo jak wiadomo psycholog moze tez narobic wiele zlego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikt przy zdrowych zmysłach nie pokieruje Toba przez internet. Jeśli chcesz coś z tym zrobić to moze zaryzykuj?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorkli
A myslisz ze samej nie dam rady z tego wyjsc ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem. Generalnie jest to oczywiści możliwe, ale przecież Cię nie znam. Tyle, że psycholog przyśpiesza ten proces i nim kieruje. Jeśli nie chesz albo masz opory, poczytaj mądre ksiązki. Tylko mądre;) Ciężko mi polecić jakieś spójne a nie-katolickie. Zmykam spać pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×