Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość blublum

Czy pojawienie się dziecka może uratować związek?

Polecane posty

Gość blublum

Cześć dziewczyny! Czy w związku którejś z was pojawienie się dziecka pomogło np. rozwiązać kryzys? Poprawiło sytuację? Już mówię o co chodzi... U nas ostatnio nie jest kolorowo (powazny, naprawdę poważny kryzys), ale ja strasznie pragnę dziecka... i z jednej strony cos mi mowi, że to zupełnie bez sensu, a z drugiej zastanawiam się, czy pojawienie się dzidzi nie naprawiło by wielu rzeczy (dodam, że w nasz związek wkradła się straszna nuda i rutyna...).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta zwykła kobieta..........
wiesz bywa różnie - czsaem tak czasem nie. Uważaj abyś potem nie została sama z dzidzią!!!! To jest decyzja bardzo poważna i mysle, ze nie tylko jednostronna. Życzę Ci abyście pokonali ten chwilowy kryzys - zcasem tak bywa, ze przychodzi monotonia w związku ale przetrzymaj to - nie rób czegos na siłe abyś nie żałowała. Myślę, ze to przejściowy kryzys. Trzymam kciuki aby się udało - bo po burzy przycodzi słońce :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie w rodzinie
kobieta namówiła męża na dziecko, ale to tylko przedłużyło agonię ich związku. Dziś mała ma 3 latka a oni biorą rozwód. Ciężko jest coś doradzić, bo nikt nie zna psychiki drugiego człowieka. Czy coś zaiskrzy gdy pojawi się mała istotka? Tego pewnie nie wie nawet twój mąż, dopóki sięnie pojawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wg mnie pojawienie sie dziecka jest proba ogniowa dla zwiazku. Jest to bardzo stresujacy czas, nie ma sie czasu dla siebie, matka zajmuje sie ciagle dzieckiem, ojciec nie wie, co ma ze soba poczac.... Jesli ojciec jest czlowiekiem \"dzieciolubnym\", to jest szansa na poprawe jakosci zwiazku. Ale jesli jest typowym facetem, to nie widze szans. Zamiast zachodzenia w ciaze proponuje jakis wspolny urlop, wspolne wyjscia do kina, kawiarni, randki- po prostu sprobuj uratowac ten zwiazek w inny sposob. Bo kazde dziecko zasluguje na to, zeby sie urodzic w ustabilizowanych warunkach i kochajacej sie rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem Ci tak - dziecko nie rozwiąże Waszych problemów. Pojawienie się dziecka na pewno duuuuużo zmieni w Waszym życiu, ale czy przyczyny konfliktów znikną? Czy zapomnicie o tym, co was poróżniło? Czy powody Waszych klóni nagle rozpłyną się w powietrzu? Zmieni się jedynie to, że dojdzie kolejny być może, powód do nieporozumien. Póki jestescie sami - w najgorszym wypadku, można sie rozejść i pojsc swoją drogą. A jak juz sie pojawi dziecko, a problemy między Wami nadal będą - to tylko zaserwujecie dziecku przykrą atmosferę, skłóconych rodziców, albo co najgorsze - rozwiedzionych rodziców. Dziecko nei załatwia sprawy. Sami musicie problemy od ich źródła. ie patrzeć już na skutki, a poszukać przyczyn i wziąć się za nie. Dziecko powinno być wynikiem milosci, nie ostatnią deską ratunku :-0 To nie moze skonczyc sie dobrze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziecko to nie jest pocieszyciel i naprawiacz związków...jeżeli jest źle to podejrzewam że jak pojawi się dziecko to będzie jeszcze gorzej,dochodzą wtedy nowe problemy ,obowiązki,zmęczenie,rozdrażnienie z niewyspania...rozumiem że pragniesz dziecka,ale to chyba nie najlepszy czas na taką decyzję..ja byłam w podobnej sytuacji..byłam długo z partnerem (ok.7lat) bardzo pragnęłam dziecka,ale nie chciałam aby dziecko pojawiło się tylko dlatego że ja tego chcę i dobrze na tym wyszłam..mąż mnie zostawił dla innej a ja znalazłam swoją prawdziwą drugą połowę i z nim zdecydowałam się na dzidziusia...teraz maleństwo ma 4 miesiące i wszyscy jesteśmy szczęśliwi...pozdrawiam i zastanów się dobrze zanim popełnisz błąd,dziecko zdążysz urodzić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na pewno nie podejmuj tej decyzji sama. Decyzja o dziecku, powinna być wspólną decyzją. Co takiego się stało, że do Waszego związku wkradła się rutyna? Może jesteście przepracowani, nie macie dla siebie czasu? Pomyślcie o jakimś urlopie, wyjeździe chociaż na kilka dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blumblum
Dzięki wszystkim za odzew :) W większości opinii jednak przeważa pogląd (i pewnie słusznie), że dziecko, to niezbyt dobry "sposób" na kryzys związku... :( W moim wypadku to nie tylko tak, ze pragnę dziecka, bo mamy kryzys i mam nadzieję, że dziecko coś naprawi ale... chyba zaczął mi tykać zegar biologiczny i mam ostatnio straszny napas instynktu macierzyńskiego. Co do mojego mężczyzny, jest niezwykle opiekuńczy, kiedy tylko coś się ze mna dzieje od razu staje się aniołem (mam na mysli np. chorobę) i odpowiedzialny. Jest również niezwykle rodzinny, chociaż z drugiej strony jakoś cięzko mi go sobie wyobrazić z bobasem (no, ale to może dlatego, że tak długo jesteśmy "sami"). Jeszce raz pozdrawiam i dziękuje! Jak by co.. tzn jak bypojawiły się tu jakieś kobiety z "takimi" doświadczeniami (ciąża w kryzysowym momencie małżeństwa), to proszę piszcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blumblum
Się napisałam przed cwilką i znikło... ech :( No więc jeszcze raz... po pierwsze dzięki za odzew :) Po drugie chyba jednak dziecko to rzeczywisćie nie jest najlepszy "sposób" (brrr) na kryzysy małżeńskie, a po trzecie... hm... wiecie, to nie jest tak, że ja chcę dziecko, bo mam kryzys, ja go pragnę, bo chyba mój zegra biologiczny zaczął ostatnio dość mocno awać o sobie znać i mam jakiś napad instyntku macierzyńskiego :( Kolejna sprawa, ktos mnie pytał o charakter mojego mężczyzny, otóż jest tak, że kiedy cokolwiek się ze mną dzieje (choroba np.), to on zmienia się w anioła, poza tym jest bardzo opiekuńczy i odpowiedzialny, dlatego pojawiła się myśl o dziecku...(m.in.). Tak czy inaczje dziękuję i jeśli pojawią się tu jakieś panie z podobnymi doświadczeniami (ciąża w czasie kryzysu małżeńskiego), to... iszcie proszę! Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajecie ja bylam w ciazy podczas kryzysu...i niestety po urodzeniu praktycznie nic sie nie zmienilo albo powiem inaczej zmienilo sie na chwile a potem znow wrocilo to samo a nawet pojawia sie wiecej problemow bo teraz potrafimy sie klocic nawet o dziecko...dodam iz urodzilam w marcu tego roku...Wydaje mi sie ze to zalezy od faceta znam przypadki w ktorych Mezowie zmieniaja sie pod wplywem maluszkow ale znam tez wiele przypadkow podobnych do mojego...dodatkowo po przyjsciu na swiat takiego malenstwa klopoty narastaja jest jeszcze gorzej jesli nie potrafimy im zapobiec i wtrzystko zaczyna sie pietrzyc... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie również sie nie udało- potem jest jeszcze gorzej bo cięzko taki zwiążek przerwać ze względu na dziecko- na sie rozwoidlam ułożylam sobie życie od nowa- i nie żałuję. czasem nie warto ratować związku i juz napewno nie dzieckiem, bo jak sie nie uda to ono najbardziej cierpi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziecko nie jest przedmiotem do rozwiązania problemów. A jak sie nie uda?? To co?? Dziecko będzie skrzywdzone i może będzie niby \"winne\",że nie pomogło rodzicom sie pogodzić...MOIM zdaniem to zły pomysł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nam sie udalo
Nam sie udalo.......pozew o rozwod byl juz w sadzie.....to bylo 1,5 roku temu......teraz mamy drugiego syna,urodzonego w styczniu tego roku........to byla jaedna z naj naj najlepszych decyzji w naszym zyciu.Czy macie juz jakies dziecko czy to by bylo pierwsze?sorki ze nie doczytalam ale wykorzystalam czas kiedy maly spi.Odpowiedz koniecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blumblum
Hej! Cieszę się, że Wam się udało! My nie mamy dzieci i to byłby pierwszy maluch... ale już sama nie wiem, chyba to rzeczywiscie nie jest zbyt dobry pomysl... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie jest dobry pomysl
jesli wam nie wyjdzie to byc moze bedziesz sie zadreczla ze zabierasz dziecku to co mu sie po prostu nalezy RODZINE dziecko moze bedzie mialo do ciebie zal ze mialo posluzyc do czegos przemysl to bo mozesz skrzywdzic swoje dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Łapanie faceta na dziecko nigdy nie było dobrym sposobem :o Nie piszesz ile masz lat, czy ten związek to małżeństwo. Niby żadna różnica, mi nie odpowiadaj, odpowiedz sobie - czy nie lepiej ułożyć sobie życie i poczekać na kogoś kto będzie z Tobą na dobre i na złe niż przedłużać agonię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziecko to proba dla rodzicow a nie lacznik. na poczatku jest ciezko i raczej dziecko moze \"narobic\" dodatkowych komplikacji niz polaczyc zwiazek. Jestem męzatka od 4 lat. nasz starszy synek ma 3 lata. 1,5 mc po urodzeniu bylo najciezszym okresem w moim zyciu. Jestesmy szczesliwym malzenstwem ale przez poltora mc ja wsciekalam sie na meza nawet o to ze wrocil 15 min pozniej z pracy. Teraz mamy 2 dzieci:) Tworzymy fajna i zgrana rodzine. ale oczywiscie nie obedzie sie bez sprzeczek(to nawet nie awantura:D ). Teraz czuje ze dzieci nas \"scalaja\". Ze jestesmy RODZINA. Jednakze zeby poczuc sie szczesliwa mama, zona... trzeba najpierw tego sie nauczuc........................ trzeba nauczyc sie zyc w nowym swiecie.................... w siwcie pieluch , obiadkow;)...................... Nie chodzi mi o robienie czegos na przymus tylko robienie tego z milosci I wtedy ty , twoj partner i dziecko mozecie byc szczesliwi... Moim zdaniem zeby swiadomie zdecydowac sie na dziecko trzeba byc szczesliwym i wiedziec ze to TEN, ze to ojciec twojego dziecka, ze pomoze ci, a ty bedziesz pomagala jemu Nie budujcie rodziny na konflikcie. nie probujcie scalac sie dzieki nowemu zyciu(dziecku). dziecko ma byc tzw owocem milosci a nie fundamentem do milosci. pozdrawiam cie serdecznie i zycze szczescia. moze wszystko sie ulozy. dla ciebie: 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem nie. Ciąża, w szczególności nieplanowana, u schyłku związku, to nie jest radość, wyzwala raczej złość, bezsilność i inne negatywne uczucia. Dziecko dużo zmienia, na początku wręcz dzieli partnerów. Bo ona jest ciągle zła, bo nie poświęca mu czasu, bo może pomogła losowi w stworzeniu niechcianego potomka.... Czasem, gdy facet jest odpowiedzialny, bądź też czuje naciski ze strony różnych ludzi, decyduje się pozostać w związku, ale tylko ze względu na dziecko. Wiadomo z czym to się wiąże. Gdy dziecko by podrosło i tak na 85% by się z taką kobietą rozstał, bo ciąża i okres niemowlęctwa to nie jest czas, by cokolwiek naprawiać w związku. Gdy było źle, to źle już będzie. Odradzam, ze względu na Ciebie i dziecko. Polecam natomiast rozmowę z facetem. Krótką (10-15 min, dłużej i tak się nie skupi na tym co mówisz :P), utrzymaną w tonie informującym, bez obwiniania, tylko i wyłącznie o Waszych potrzebach. I pamiętaj, żeby mu nie przerywać, u bab to normalne, a facetów dokumentnie zniechęca do rozmowy :) Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blumblum
Dzięki Chemical, dzięki Mamo trójeczki i dzięki znajoma :) U nas to jest chyba kryzys z mojej strony... w dodatku ciężko się nam rozmawia, ponieważ mój facet (nie mąż) niestety ma z tym problmey... Kiedy tylko spoojnie staram się powiedzieć, że coś mi nie odpowiada, to on sie bardzo denerwuje i odbiera to jak atak (chociaż wcale go nie atakuje :( ). Nie wiem, mam nadzieję, że to przejściowe... Taki cięższy okres po prostu. W moim życiu szykują się duże zmiany - kończę właśnie studia, nie wiem, czy znajdę pracę, żyję w takim jakby zawieszeniu... No i to chyba rzeczywiście strasznie krzywdzący pomysł z tym dzieckiem, zresztą "do tanga trzeba dwojga" i choć wiem, że by mnie nie zostawił, bo bardzo mnie kocha, to jednak nie chciałabym chyba, żeby czuł się do czegoś zobowiązany. Trzymajcie za mnie kciuki żebym jakoś to wszystko przetrwała, bądź żebym znalazła siłę, na zmiany w swoim życiu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blumblum
A w ogóle doświadczone kobietki... (szczególnie Ty mamo trójeczki)... powiedzcie mi jak to jest, bo ja nie mam kogo zaptać (moja mama nie żyje i szczególnie teraz brakuje mi kogoś starszego z kim mogłabym pogadac na takie zyciowe tematy)... Chodzi mi o to jak to jest z małżeństwem i wspólnym życiem... Czy wy też miewacie kryzysy i czy to zawsze tak jest, że na początku są motylki, a potem rutyna i zniechęcenie przychodzi? Czy jak to TEN facet to czegos takiego nie ma?... A może to nieodłączne w zyciu każdego człowieka? Powiedzcie proszęjak to u was bo ja juz sama nic nie wiem... może to po prostu tak jest i milość to tak naprawdę zaufanie i możność polegania na kims... a nie romantyczne uniesienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość timbim
Skoro zadajesz takie pytania to wniosek nasuwa sie jeden, mało jeszcze wiesz o życiu, związkach itp. Nie zawcześnie jeszcze na pakowanie się w pieluchy, skoro prostych wydarzeń nie jesteś w stanie przewidzieć ? Popytaj koleżanki, które są już mężatkami i mają dzieci i ich związek, o to jak się układa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba nie ma takich związków, w którym są ciągle motylki? A jeśli są to tylko pozazdrościć. My też przeszliśmy potężny kryzys. Małe dzieci, ja \"głowa rodziny\" dużo zarabiałam, mąż niby też, ale szef był niewypłacalny i płacił co kilka miesięcy i się stało - nagle zostaliśmy bez kasy. Mnie zwolniono z etatu, mąż nie dostawał pensji, należności rosły, a my się o mało nie pozabijaliśmy :o. Był moment, że było naprawdę źle. Myśleliśmy nawet o rozwodzie :o Ale prawda jest taka, że my idealnie do siebie pasujemy (tak myślę) Podobają nam się te same miejsca, mamy identyczny gust jeśli chodzi o wystrój mieszkania, rozumiemy się w pół słowa, jedno mówi, drugie wpada mu w słowo i ciągle się z tego śmiejemy. Chyba to nas \"zatrzymało\"przy sobie. Bo w pewnych kwestiach nawet w najgorszym momencie na ważne sprawy mieliśmy ten sam pogląd. Ten koszmar trwał rok..Postanowiliśmy spróbować raz jeszcze. Dla siebie i dla dzieci. Nie da się ukryć, że udało się przy pomocy rodziny - zostali z dziećmi, my spędziliśmy ze sobą cudowny weekend, potem następny. Okazało się, że może być jak dawniej. Przegadaliśmy ze sobą chyba wszystko co było do obgadania. I wszystko się ułożyło:) I z pracą, i z domem, jest jak na początku, albo i lepiej:) Chyba mogę już tak powiedzieć, bo \"sielanka\" trwa 2,5 roku;)Oczywiście i teraz się kłócimy, ale to oczyszcza atmosferę. Nie potrafimy się do siebie nie odzywać. Jak mąż wraca z popołudniówki z pracy, przed 23 to się nagadać nie możemy :D Nie zamieniłabym Go na żadnego innego i myślę, że Opatrzność wystawiła nas na próbę charakterów. Ale się rozpisałam:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli Wasz związek miewa się ku końcowi to pojawienie dziecka wcale nie oznacza że zacznie się sielanka.Wręcz dla mnie jest to głupota fundowac sobie bobasa.Później znów wróci rzeczywistośc i cała trójka będzie cierpieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blumblum
Kangurek----> ok juz napisalam, ze sama wiem, iż to kiepski pomysł. Mamo trójeczki---------> dziękuje ci bardzo, że "tak się rozpisałas"... jak już mowilam nie mam mamy, a takie "kobiece" doświadczenia są chyba każdemu potrzebne... z przyjaciólką mogę ogadać, ale ona "doświadczenie życiowe" ma takie jak ja (czyli prawie żadne). U nas jak już pisałam jest tak, że mogę na nim w 100 % polegać... Z tym zgadzaniem się to różnie :) no, ale nie ma tego złego i jakoś dogadać się potrafimy... Więc może rzeczywiście to kryzys który można pokonać i na dzieci przyjdzie jeszcze pora :) Pozdrawiam i baaaardzo dziękuję!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blumblum
Nie szkodzi Kangurku :) Pozdrawiam! A,,, i piszcie kobiety o swoich doświaczeniach, może o kryzysach... wszystko co może mi pomóc (i może nie tylko mi) w poukładaniu sobie pewnych spraw w głowie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paulka123---- dopiero teraz przeczytłam że córcia jest już na świecie .Gratki 🌼 a z męzem też się dotrzecie i będziecie jeszcze szczęsliwi tak jak przed ciążą czy też w jej trakcje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×