Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość brzdąc

starsza partnerka - nauczycielka

Polecane posty

Gość A umnie było odwrotnie
Szkole ukończyłam w kwietniu 2009. Od pierwszej klasy byłam zauroczona i zawsze zachwycona moim nauczycielem od języka polskiego. Był dowcipny, ale wymagający. Świetnie wykładał każdą lekcje, nigdy nie miał złego humoru, jeśli miał, to nie przelewał go na swoich uczniów i bdb nas przygotowywał do matury. Uwielbiały go zarówno uczennice, jak i uczniowie. Nawet jak dawał mnóstwo komisów na koniec to i tak go uwielbiali. To jedyny nauczyciel, który nie uważa ze ma jakąś misje do spełnienia. Przez 2,5 roku nie patrzyłam na niego inaczej niż na idealnego nauczyciela i wiem, ze on we mnie tez widział tylko uczennice. Zawsze celebrytowal blondynki - jego jeden z ulubionych tematów to długonogie tylko blondynki - chce dodać ze ja jestem długonoga brunetka, a jego zona jest ruda - tak, jest ŻONATY:-( I ma jednego syna w moim wieku. Jest starszy ode mnie o równe 22 lata. I wiem ze mógłby być moim ojcem...itd. itp. Pan Sebastian jest megaprzystojny i wygląda na 25 lat młodszego niż w rzeczywistości jest - serio, tak bardzo dba o siebie: nie pije, nie pali tytoniu (czasem tylko podbiera synowi jointy), je tylko chude mięso, chodzi na siłkę, basen i trenuje kickboxing. Nigdy nie widziałam jego syna - mieszka daleko i tam studiuje a jego zona przyjeżdża raz na tydzień i pracuje z daleka od domu. Jest uważany przez uczniów jak i nauczycieli za najlepszego belfra w historii tej szkoły. To mnie w nim pociągało, a nie tylko jego atletyczne ciało oraz nieprzeciętny intelekt. Dziewczyny z mojej klasy mówiły ze maja na niego ochotę i jest w pierwszej trojce - ja nigdy na to nie zwracałam większej uwagi, bo w tych kategoriach na niego nie patrzyłam. Po prostu tzw. mozg ze wszystkiego. To zaczęło się w połowie ostatniej klasy. Zaczęłam wtedy bardziej dbać o siebie i o to co nosze - tak dla lepszego samopoczucia, więcej się uczyłam - nigdy nie byłam championem z polaka ale moja sr. ocen nie była nigdy niższa niż 4.0. Zauważyłam ze inaczej na mnie patrzy na lekcjach, częściej mnie pytał (siedziałam na przeciwko niego w pierwszej ławce). Sprawdzał klasie bibliografie do ustnej matury i stwierdził ze mi jakiegoś utworu brakuje, gdy spytałam jaki- powiedział ze nie pamięta. po lekcji podał mi swój nr tel. Gdy przypomniałam mu smsem (bo o to prosił) zwracając się do niego na PAN on napisał tytuł utworu, ale tez zaczął wypytywać się co porabiam aż w końcu zaproponował mi żebyśmy się spotkali żeby merytorycznie przejrzeć moja prezentacje maturalna w pierwszy tydzień ferii. Byłam w szoku i myślałam ze rzeczywiście chce mi pomoc i dlatego się zgodziłam. Przyjechał po mnie i pojechaliśmy do niego (on niczym się nie przejmował bo codziennie udzielał korków u siebie). Prosił żebym nikomu o nielegalnym spotkaniu nie mówiła - i tak bym nikomu nie powiedziała. Zrobił mi kilka mocnych drinków (o których mi wcześniej pisał) i sprawdzał moja prezentacje. Powiedział ze jest bdb i ułoży mi do niej możliwe pytania. Później (gdy już kręciło mi się w głowie) powiedział ze dawno u niego nie było tak pięknej dziewczyny jak ja. Ani się zorientowałam już mnie całował - byłam w szoku, pierwsze co pomyślałam to, to ze przecież on ma zonę - a szok - byłam przekonana ze to jest niemożliwe żeby taki facet zdradzał. Zaczął mnie rozbierać, powiedział ze ma ochotę na seks ale się nie zgodziłam, wiec przestał i zaczął przepraszać, potem odwiózł mnie do domu.Pisał do mnie i pytał czy ma być powściągliwy.Wiedziałam ze go pragnę, bo bardzo mnie pociągał, wiec zgodziłam się na kolejne spotkanie. W głębi duszy wiedziałam ze robię coś czym zawsze gardziłam, ale to było silniejsze ode mnie. To było dla mnie coś nowego i bardzo wciągało. W końcu zrobiliśmy to - pomimo tego ze długo się temu opierałam. Seks ze Sebastianem to czysta rozkosz - widać ze bardzo doświadczony i wiedział jak dogodzić kobiecie - po prostu odleciałam - Byl artysta tego co robił. Co mnie dziwiło bardziej dbał o moja przyjemność niż o jego. Potem już leciało - spotykaliśmy się raz lub dwa razy w tygodniu - zależało kiedy jego zona w tygodniu wracała, ale mieszkał praktycznie sam. Każdy raz byl wyjątkowy. W szkole nie traktował mnie bardzo wyjątkowo, ale troszkę się zmieniło - na lekcjach było o wiele przyjemniej.Z czasem okazało się ze lubimy ta sama muzykę, potrawy, książki - wiele wspólnego. Pomógł mi z matury i ustna zdałam na 100% i pisemna tez świetnie mi poszła. I tak po ok 7 miesiącach takich spotkań powiedział ze mnie kocha, ale wiemy ze nigdy nie będziemy na zawsze razem - i to mi od razu powiedział. Zawarliśmy umowę -jeżeli któregoś z nas płomyk się wypali dajemy sobie o tym znać. Jak na razie coraz to bardziej się kochamy. W lutym będzie już rok. Spotykamy się cały czas potajemnie i nikt tego nie zauważył. Wyznał ze już nie kocha zony, ale powiedział ze to była miłość jego życia. Wiem, ze nie chodzi mu już tylko o seks jak to pewnie było na początku. Nawet gdy wiedział ze mam okres prosił o spotkanie, żeby pogadać. Napisał dla mnie kilka wierszy, kupuje czasami prezenty, ale proszę żeby tego nie robił - chce by wiedział ze to z mojej strony jest bezinteresowne. (Chociaż kupił mi na święta zloty pierścionek z brylantem). Ja tez mu czasami coś kupie. Pomaga mi teraz na studiach. Tak bardzo bardzo go kocham, boje się tego dnia, kiedy będziemy musieli się w końcu rozstać - ale ten dzień musi nadejść, bo ja sama potrzebuje stabilnego związku. Jeszcze z żadnym chłopakiem nie było mi tak dobrze jak z nim i możecie wierzyć lub nie, ale wiem ze on mnie bardzo kocha - gdy mi to pierwszy raz wyznał miał łzy w oczach.To wszystko nie ma żadnej przyszłości a jednak nie potrafimy przestać. Wczoraj byłam u niego cały dzień i za każdym razem jest piękniej niż poprzednio!!! Jesteśmy od siebie uzależnieni. Na okrągło do siebie dzwonimy i piszemy. On mnie rozumie jak nikt. Z żadną osoba na świecie tak dobrze mi się nie rozmawia jak z nim. On jest facetem, o którym cale nastoletnie życie marzyłam. Jest idealny poza jedna wada - ale gdyby nie ona, nie pocałowałby mnie nigdy. Mam 20 lat, kocham ponad życie, ale i tak jestem załamana ze się to za niedługo będzie musiało skończyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja też jak chodziłem
do szkoły średniej w 88 roku i miałem 18 lat, pukałem takie jedno zdrowiuteńkie ciało pedagogiczne, wtedy 34letnie. Chodziłem do niej 2 miesiące na korepetycje z matematyki. Oprócz tego że pojąłem jak należy trygonometrię to jeszcze wyćwiczyła mnie w łóżku na niezłego ogiera! Godzinka obliczeń i godzinka przeróżnych zabaw erotycznych. Milutko wspominam te dodatkowe zajęcia pozaszkolne :classic_cool:.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A co w tym szokujoncego
Ja mam 19 a "moja" nauczycielka 34 i kochamy sie tylko, ze dyskrentnie bo w szkole lub na terenie szkoly tego nie pokazujemy. Moi rodzice o tym wiedzom i nic mi nie mowiom. Nawet ostatnio spotkalismy sie takrze z jej rodzicami i nawet starzy tej psorki byli zachwyceni, ze ich corka ma takieo powodzenie u młodych jurnych byczków. Co bedzie za 2-3 lata tego nie wiem ale na dzien dzisiejszy jestem happy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Popieram popszedników u mnie
w technikum też był taki przypadek. Pani od niemieckiego romansowała ze swoim uczniem, nawet kiedyś przyłapała ich pani sprzątająca w klasie po lekcjach ze spuszczonymi spodniami. Wszyscy wiedzieli o ich romansie uczniowie, nauczyciele oraz dyrekcja ale jakoś nikomu to nie przeszkadzało. Gdy uczeń był w czwartej klasie Pani zaszła w ciąże Po skończeniu szkoły pobrali się... W sumie to chłopak miał szczęście bo fajna laska z niej jest a tak poniekąd to chyba każdy marzy o romansie z nauczycielką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może z języka ojczystego
korepetycje zamiast praktycznych wykładów seksu? Bo twoja pisana polszczyzna w oczy kole młody człowieku. Zacznij może czytać trochę, może wzrokowo ci się coś utrwali chociaz to wątpliwe niestety ;/.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Po skończeniu szkoły
jak najbardziej. Jestem tego najlepszym przykładem. Ja - nauczycielka, on - uczeń, po zakończeniu roku i szkoły napisal "coś" dla mnie i dał adres mailowy, od tego się zaczęło.Wątpliowści targały mną ponad rok, ale podjęłam decyzję, najlepszą w swoim życiu, jak się później okazało. Ja przerabiałam różne warianty, a on cierpliwie czekał, pisał i kochał.Dokonałam analizy swoich uczuć i nie mogłam uwierzyć sama sobie, że zakochałam się w swoim byłym (a jednocześnie najlepszym) uczniu. Bolała mnie różnica wieku, niepotrzebnie, bo naprawdę wiek nie ma znaczenia, jak jest prawdziwa miłość. Uwielbiałam tę atmosferę konspiracji przed rodzicami (na szczęście byłam wolna i bez zobowiązań). Zanim się zdecydowaliśmy na ujawnienie rodzicom (a jest to trudne)nasz związek był tak mocny, że nie było silnych, by coś w nim popsuć albo zerwać. Było nam o tyle łatwo, że obydwoje jesteśmy pewnymi indywidualnościami z tzw.charakterem i rodzice wcześniej, czy później musieli to zaakceptować. Przez ten czas, gdy nikt o nas nie wiedział (3 lata)regularnie się spotykaliśmy, wyjeżdżaliśmy na ferie, wakacje itp., ale przede wszystkim nie dawaliśmy naszym najbliższym żadnych argumentów, które mogliby wykorzystać dowiedziawszy się o nas. Różnicę wieku (14 lat)musieli w końcu zaakceptować. Dziś jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. W mojej szkole (jestem teraz jej dyrektorem) nikt nie wie, kto jest moim mężem (okazuje się, że można to ukryć), a z tym, że kiedyś byliśmy nauczycielką i uczniem też się nie obnosimy. Mamy wersję tego jak się poznaliśmy i tego się trzymamy. Uwierzcie mi taka miłość jest możliwa i tak jak każdą trzeba ją pielęgnować. My uzupełniamy się świetnie,ja jestem niespokojnym duchem, a on mnie czasami dyscyplinuje:D Role się odwróciły, to on dyscyplinuje panią profesor. I kocha mnie tak, jak wtedy, gdy kończył szkołę:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet jest 15 lat
młodszy... w dodatku był kiedyś moim uczniem...jestem załamana,tragicznie...ale nie potrafię zrezygnować.. seks jest obłędny a ja czuję się przy nim jak milion dolarów:)... tylko te przeklęte 15 lat...jak będę dalej żyć kiedy to się skończy?...bo przecież się skończy,prawda..?... kurcze,chyba się zakochałam..żaden facet tak na mnie nie patrzyl,żaden nie mówił do mnie w ten sposob,nie staral się,nie dbał.. a ja zamiast dotykać nieba i nie myśleć o jutrze juz dziś cierpię na myśl o rozstaniu... głupsza jestem niż sanki...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krajmanaaaaaaaa
Nieraz czytałam jak to panie ktore maja młodszych,nawet duzo młodszych partnerow pisały,ze nie kazda moze miec młodszego do zwioazku i te co z tego sie naigrywaja to po prostu zazdroszcza młodszego partnera strszej. A ja czesto zauwazam,ze zwykła szumowina zwiazuje sie z młodszymi partnerami i ich partnerzy tez naleza do szumowin.Podam ostani przykład ona 41 letnia,majaca 7 dzieci,w tym jedno 3 letnie wypadło z okna i walczy o zycie.Kobieta ma 33 letniego partnera zyciowego. Takich przykąłdow jest mnostwo,wiec nie ma nic dziwnego,ze faceci zwiazuja sie ze starszymi i nei ma co zazdroscic,ze niby takie zwiazku sa tylko dla "wybranych"pań. Zawsze uwazałam,ze osoba młodsza zwiazujaca sie z osoba duzo starsza ma coś nie w porzadku z osobowoscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ma 34 lata i zaszłam
w ciąże z 20 letnim chłopakiem. A właściwie chyba chłopczykiem :-/ Zauroczyłam sie w nim. Taki typowy młody, koleś. Bardzo wyluzowany, bez większych planów na przyszłość. Lubi poimprezować, pożartować. Chciałam sie przy nim "zabawić" Już jakiś czas temu wieloletni partner zostawił mnie dla młodszej dziewczyny a ja poczułam się jak stara baba.... To że zainteresował się mną taki "dzieciak" dodało mi skrzydeł. Pomyślałam sobie "teraz albo nigdy" Zawsze byłam ułożona, odpowiedzialna. Życie na luzie, bez zobowiązań mnie śmieszyło. Ale chciałam to zmienić. No i stało sie. Będzie dzidziuś. Zamierzam urodzić dziecko bez dwóch zdań. Już rozmawiałam o tym z Wojtkiem. Gdy poinformowałam go o ciąży aż pobladł. Widać było że mocno sie wystraszył. Dałam mu czas by jakoś sie oswoił z tym wszystkim. Ale kiepsko to widzę... Nie wiem jak to będzie. 20 letni chłopak jest dobry do tego by spędzić z nim noc, pójść do kina, na imprezę, wyjechać na weekend- ale do tego by wychowywać z nim dziecko, układać sobie życie, tworzyć rodzinę !? Wątpię. A co Wy o tym sądzicie !? Na moim miejscu jednak uwierzyłybyście w ten zwiazek czy lepiej sobie odpuścić i nie obiecywać sobie zbyt wiele !?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak to jest jak
"dziewczynka" w "średnim" wieku chce się zabawić... Nie dość że młode się puszczają to jeszcze te stare też ahhh.... Chciałaś się zabawić, a to nie wiesz do czego to służy?! Puszczalskie zapominają że jest to układ rozrodczy, a nie rozrywkowy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czemu Wy ją obwiniacie
?! Przeciez ten chłopak jest tak samo odpowiedzialny za to co jej zrobił. On ma 20 lat a nie 15!!! Skoro zdecydował sie na współrzycie z dojrzałom partnerkom, spragnionom macierzyństwa to zdecydowanie wiedział o konswekwencjach... Widocznie tak mialo być. Według mnie to nie jest przypadek bo biologicznie rzecz ujmujonc 30latkai 20latek całkiem dobrze sie uzupełniajom w łórzku, bo oboje latwo osiongajom podniecenie i łatwo robiom dzieci nawet jak sie zabezpieczajom. Zastanów sie czy go kochasz i czy chciałabys z nim spedzac kazdy dzien. Jeslli ojciec Twojego dziecka jest odpowiedzialny to na pewno weżmie na siebie czensc obowiazków, a na pewno musi wziasc odpowiedzialnosc finansowa ! Jest po maturze, wiec moze spokojnie pojsc na kurs spawania i tłuc niezły hajs a potem na studia zaoczne i do pracy ! Wtedy bedzie mial pieniazki na dziecko ! A Ty sie o nic nie martw,relaksuj ! Bo w Tobie jest sliczny maluszek ! Pozdraiwam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hehe widze że jesteś wielką
fanką horoskopów ale rozczaruje cię, nasza przyszłość nie jest zapisana w gwiazdach tylko my sami o niej decydujemy. Więc nie pisz że tak miało być bo jakby ta kobieta myślała co robi to by się to nie wydarzyło. Jeśli zaszła w niechcianą ciąże to dlatego bo się nie zabezpieczała a nie dlatego bo tak mówią karty tarota, horoskopy czy inny shit. Jeśli by pomyślała o antykoncepcji przed pójściem do łóżka z tym małolatem to by nie miała teraz problemów z dzieckiem nawet jeśli w jakimś horoskopie byłoby napisane że zajdzie w ciąże. Jesli ktoś się zabezpiecza to nie będzie miał dziecka - logiczne, prawda? Inny przykład. Jeśli wracasz w nocy z imprezy przez niebezpieczne ulice zamiast zadzwonić po taxi to na 100% cie okradną. I nie dlatego bo "tak miało być" tylko przez swoją głupote. Każdy odpowiada za swoje czyny i nie można swoich błedów tłumaczyć jakimiś siłami wyższymi. Co do chłopaka to też jest za to odpowiedzialny ale to kobiety są odpowiedzialne za antykoncepcje. Facet może jedynie założyć gumke a dla kobiet jest bardzo wiele sposob na zabezpieczenie się przed ciążą. Chłopak pewnie już nie raz posuwał starsze babki: sąsiadki, koleżanki matki, nauczycielki, wychowawczynie na koloniach, pielęgiarki w szpitalu itd. i zawsze jego ukochane "mamuśki" pamiętały o spiralce czy o pigułce, a tu nagle taki zonk! Płodna 30latka! normalnie shock! Jego błąd polega na tym że się nie upewnił jak jest naprawde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Młody zapładniacz to jedyna
szansa na macierzyństwo dla ryczących 40tek: znajoma moich rodziców... miała 45 lat i była już w połowie menopauzy, kiedy nagle zapragnęła dzidzi. lekarz jej powiedział, że to ostatnia szansa na to, by miała dziecko to ostry seks z małolacikiem, bo tylko plemniki małolata są jeszcze w stanie zapłodnić taką starszawą, już prawie przekwitłą kobitkę. Znajomo zrobiła se botoks, zaczeła się młodzieżowo ubierać, gówniarzom ściemniała że ma 30-35 lat, a nie 45 i zrobiła dzidzię w końcu z 20 paroletnim chłopczykiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja też jestem w
ciąży mam 29 lat on 19.Ale nie wyobrażam sobie jak by go nie było .Widzę jak bardzo się stara .Na samym początku znajomości rozmawialiśmy co by było gdyby .......To odpowiedzialny młody człowiek .Kiedyś usłyszałam jego rozmowę z kolegami ,którzy sugerowali mu żeby sobie odpuścił .Bo można płacić alimenty .A on na to że nawet jak by mógł cofnąć czas to i tak chciał by tego dziecka i jest tego pewien ,że właśnie ze mną.Co tu dopisywać jestem szczęściarą Wzbudzam emocje znajomych i rodziny .Mam to autentycznie gdzieś ,więc może daj chłopakowi szanse na to żeby był ojcem i mężem .Tak samo jak ty ja też wpadłam ale od samego początku wiedziałam ,że jest młodszy .Nie obudziłam się robiąc test z myślą ''WPADŁAM Z GÓWNIARZEM''.Nasz związek opiera się na cholernym wsparciu ,zaufaniu i miłości .Zawsze staraliśmy się uzupełniać nie doświadczeniem życiowym bo sama mam go mało.Ale w sprawach codziennych tych szarych i monotonnych .Ty uważasz ,że taki facet dodał ci skrzydeł no zgadzam się bo też tak się czyje ,ale dodajesz jeszcze że nadaje się na chwilę na zaspokojenie kaprysu dojrzałej kobiety.Ja nie błądziłam w chmurach tylko skupiłam się na życiu tym szarym i nudnym ale z NIM.Bo jak mija euforia ,wracamy do rzeczywistości a ta okazała się dla wielu kobiet bolesna.Bo jak sprawdzić faceta ???Nie w sypialni ale w życiu codziennym .My tak żyliśmy od samego początku .Był sex ,radość i wygłupy .Ale i wymagania .Tak bo to ja jestem starsza i to on musiał przejść przez burzę przyspieszonego dorastania żeby myśleć jak mężczyzna nie jak chłopiec .Ja nie mogłam się cofać w rozwoju ani umysłowym ani intelektualnym .Mój miniu stanoł na wysokości zadania .Jestem szczęśliwa ,że jest .I powiem wam ,że jak patrzę na jego kolegów to to jest dla mnie zastanawiające .Widzę jak bardzo kobieta może wpłynąć na faceta i tego co ma 19 lat i tego co ma 45 .To od nas kobiet zależy czy będziemy mieli dziecko z dzieckiem ,czy z młodym co prawda nie doświadczonym ale odpowiedzialnym i kochającym chłopakiem.Mój rybek powiedział ,że fakt jesteśmy pod lupą i ciekawością wszystkich ale to on jest ''MOJĄ WIZYTÓWKĄ''.I gdzie kolwiek nie pójdziemy to jego zachowanie będzie świadczyło o naszym związku .I ma 100% racie bo to mi będą truć ,że jestem nianią 19stolatka .Więc zastanów się dobrze .Ja trafiłam w 10tkę .Może ten twój ''GÓWNIARZ '' jest bardziej odpowiedzialny niż myślisz .Daj mu szansę .....POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czterdziestotrzyletnia
Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawikalaa
A ja też jestem w--Na razie to Ty jestes w ciąży i na ojcu dziecka ta ciąza tak nie ciąży jak zacznie ciazyc dziecko jak sie urodzi.Dojda kłopoty zdrowotne,finansowe i i inne i wtedy okaze sie jaki z 19 latka bedzie maz i ojciec . W ogole to wspołczuję tym młodym mezczyznom,ze uprawiaja z tak albo niezbyt rozgarnietymi starszymi paniami,które nie potrafia sie zabezpieczyc,albo z desperatkami ktore wiedza jak sie zabezpieczyc,tylko po prostu łapia chłopa na dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawikalaa
A ja też jestem w--Mas z19 lat i piszesz,ze trafiąłs w 10 majac takiego faceta 19 letniego,opiekunczego i odpowiedzialnego.Widac,ze jestes niedojrzała emocjonalnie jezli takie osady wydajesz przed ur.dziecka. To,ze 19 letek nie chce płacic alimentow,tylko byc z Toba i wychowywac wasze dziecko po ur.nie oznacza od razu jego odpowiedzialnosci.On po prostu zachował sie po mesku,honorowo.Ale to na razie,bo jeszcze nie macie problemow. Czesto dziecko nie cementuje zwiazku(szczegolnie gdy mezczyzna jest młody i ma starsza partnerke)a wręcz go rozwala. NIE CHWAL DNIA PRZED ZACHODEM SŁONCA. Badz dobrej mysli,ale nie badz niczego pewna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawikalaa
Miało być"masz 29 lat"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w porę się opamiętałam
Na szczęście. Albo raczej w porę los opamiętał się za mnie. Jestem nauczycielką. Uczę przyrody i matematyki w gimnazjum i cokolwiek by nie mówiono o tym zawodzie, ja wiem swoje. To dobra praca, pewna, dająca satysfakcję. A młodzież? Tyle się teraz słyszy, że coraz gorsza, że szacunku nie ma dla starszych, że robi, co chce. Moim zdaniem, młodzież zawsze była taka sama. Nigdy nie miałam z uczniami problemów wychowawczych! Inne, owszem, miałam... To było w połowie semestru. Dyrektor podszedł do mnie na dużej przerwie i powiedział: Pani Bożenko, będzie pani miała nowego ucznia. Chłopak przyjechał ze Stanów z rodzicami, taki spóźniony powrót z emigracji, bo nigdy w Polsce nie mieszkał tu dyrektor uśmiechnął się ironicznie. Proszę się nim zająć, może mieć trochę kłopotów z polskim, z obyczajami, sama pani wie najlepiej. Sporo pracy włożyłam już w swoją klasę i bałam się, że pojawienie się nowego ucznia, zwłaszcza tak atrakcyjnego dla "moich" dzieciaków jak wyluzowany pół-Amerykanin, może wszystko zniszczyć. Nie zaprzątałam sobie tym jednak głowy jakoś specjalnie. Nieco mocniej się zaniepokoiłam, kiedy po dwóch dniach od zapowiedzi dyrektora po raz pierwszy zobaczyłam Adama. Powiedzieć, że chłopak był przystojny, to mało. Był wyjątkowy: smukły, wysoki, śniady, z równiutkimi białymi zębami jak z reklamy pasty. Już sobie wyobrażałam, jakie wrażenie zrobi na uczennicach z mojej klasy! Gdyby zaczął uczyć się z nimi Brad Pitt, chyba nie byłoby większe! I ten jego uroczy, egzotyczny akcent, i doskonałe maniery, bo Adam nie miał nic w sobie ze zblazowanego amerykańskiego chłopaka. Oczywiście, nie obyło się bez problemów. Adam, przyzwyczajony do mówienia wszystkim na "ty", zwrócił się tak do naszej dość zaawansowanej już wiekiem historycy. Kobieta mało zawału nie dostała!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dla mnie nie miało to
większego znaczenia, ale jako wychowawczyni, musiałam rozwiązać ten problem. Poprosiłam więc Adama, aby został dwie godziny dłużej i zamiast na kółko sportowe przyszedł do pokoju nauczycielskiego. Oczywiście zastosował się do prośby. Coś pewnie narozrabiałem? zapytał od drzwi. Aż się zdziwiłam, jaki był skruszony. Wiem, że to wynika z twoich problemów językowych i przyzwyczajeń wyjaśniłam ale musisz bardziej uważać, jak się zwracasz do innych, zwłaszcza do nauczycieli i starszych osób... urwałam w pół zdania. Odniosłam wrażenie, że Adam w ogóle mnie nie słucha. Tak dziwnie na mnie patrzył, jakoś tak intensywnie, inaczej niż zwykle robią to uczniowie wezwani na dywanik. Adam? Czy ty mnie w ogóle słuchasz? zniecierpliwiłam się. Ależ tak, oczywiście zapewnił jakby trochę zmieszany. Jutro, zaraz z rana przeproszę panią od historii, bardzo mi przykro, do widzenia. Zdziwiłam się, że tak szybko się zgodził i to bez żadnych protestów. Ale w końcu wychowano go w zupełnie innej kulturze. "Pewnie tak u niego w szkole załatwia się sprawy" pomyślałam. Trzeba przyznać, że byłam pod wielkim wrażeniem jego zachowania. Oby więcej było takich uczniów westchnęłam i postanowiłam wykorzystać godzinę, która mi została, na sprawdzenie prac domowych. Od tej rozmowy Adam jakby bardziej się ośmielił. Przychodził do mnie z różnymi problemami, na które napotykał w szkole. Nie był przy tym natrętny, jak czasami bywają, co tu się oszukiwać, dzieciaki. Lubiłam z nim rozmawiać, cieszyłam się, że obdarzył mnie takim zaufaniem. Tamtego popołudnia też czekał na mnie przed pokojem nauczycielskim. Chciałbym z panią porozmawiać. Czy znajdzie pani chwilę? zapytał. W klasie rzeczywiście atmosfera bardziej sprzyjała zwierzeniom. W ciągu kilku minut dowiedziałam się, jak bardzo Adam musi udawać, jak czuje się samotny i nierozumiany, jak wielki ma żal do rodziców, że za niego zdecydowali, w jakim kraju ma żyć. Było mi tego chłopaka naprawdę szkoda. Co z tego, że ma filmową urodę i nie może się opędzić od dziewczyn, kiedy nie ma żadnych przyjaciół, wspólnych wspomnień z chłopakami z klasy czy osiedla. Tak naprawdę świetnie go rozumiałam. Przecież ja też przyjechałam tu, do tej dziury, z mojego rodzinnego Gdańska, za mężem. I kto by pomyślał, że dla Waldka rzuciłam wszystko, a on po dwóch latach oznajmił mi, że jego uczucie się wypaliło i jedzie szukać szczęścia gdzie indziej. A ja zostałam sama z depresją i nauczycielską pensją. Dzięki Bogu jakoś sobie poradziłam... Tak się zamyśliłam, że przeoczyłam ładny kawał wypowiedzi swojego ucznia. Żeby to przed nim ukryć, szybko spojrzałam mu prosto w oczy, tak jakbym cały czas bardzo uważnie go słuchała. ...w zasadzie tylko pani mi pomaga z nauczycieli, tak wygląda prawda. Tam, skąd przyjechałem, jest zupełnie inaczej. Adam miał w głosie taką gorycz, że odruchowo, chcąc go pocieszyć, położyłam mu rękę na włosach i pogłaskałam go czule. Jasne, milion razy słyszałam na szkoleniach, że nie wolno dotykać uczniów, bo mogą nas oskarżyć o niestworzone rzeczy, ale czasami zdarzają się takie sytuacje, że trudno się powstrzymać od cieplejszego gestu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Teraz już rozumiem trzeba
słuchać tych mądrych ludzi, którzy nas szkolą. Ale wtedy wydawało mi się, że wiem lepiej. Mój szesnastoletni uczeń tymczasem, dla mnie jeszcze dzieciak, odebrał mój gest zupełnie inaczej! Odwrócił nagle swoją śliczną twarz z firanką czarnych rzęs, przybliżył się bardzo mocno do mnie i powiedział żarliwym głosem: Pani jest bardzo atrakcyjną kobietą, wie pani o tym. Powinnam w tym momencie zdecydowanie zareagować. Przecież to ja jestem dorosła i powinnam przewidzieć, jak może się skończyć się taka rozmowa z szesnastoletnim chłopakiem, u którego szaleją hormony. Nic jednak nie zrobiłam. Teraz wolę myśleć, że zostałam zaskoczona, ale może po prostu miło było usłyszeć szczery komplement, na który czekałam przez ostatnich kilka lat. Może po prostu miałam dość samotności. A może to była chwila słabości... Nie potrafię już dzisiaj tego wytłumaczyć i staram się o tym nie myśleć. Tak jest lepiej. W każdym razie wtedy pozwoliłam się pocałować. Co więcej, oddałam pocałunek. I co teraz? zapytał mój uczeń i wychowanek. Teraz to przyjdź do mnie jutro po południu. Będę mogła cię znowu wysłuchać i jakoś pomóc odpowiedziałam swobodnym tonem, jakbym podobne konwersacje prowadziła codziennie i podałam mu swój domowy adres. Oczywiście cały następny dzień tysiąc razy zbierałam się, by zadzwonić do Adama i stanowczo odwołać nasze spotkanie. Oszukiwałam się jednak, że przecież tak naprawdę mam zamiar tylko pomóc swojemu uczniowi odnaleźć się w nowym kraju. Wyglądał rewelacyjnie. Myślę, że specjalnie ubrał się tak, aby sprawiać wrażenie, że jest znacznie starszy był w błękitnej koszuli i szarych spodniach. Już w przedpokoju zaczęliśmy się namiętnie całować. Miał takie gorące usta i mocne ramiona. Nie mogłem się doczekać wieczora szeptał, obejmując mnie czule. Nie mogę uwierzyć, że mnie wybrałaś. Rozmawialiśmy, pijąc czerwone wino, które Adam przyniósł ze sobą. Jak mogłam do tego dopuścić? Kompletnie musiałam stracić głowę. Potem jakoś samo tak wyszło, że poszliśmy do sypialni. Okazał się gorącym, zdecydowanym kochankiem. Na szczęście nie byłam pierwszą kobietą Adama. Mówię na szczęście, bo chyba nie wybaczyłabym sobie do końca życia, gdybym uwiodła niewinnego chłopaka. Tam, gdzie mieszkałem, szybciej się dojrzewa śmiał się Adam, opowiadając mi o sobie. Tam pewne rzeczy są na porządku dziennym. Nawet nasz romans ludzie by zaakceptowali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dla mnie jednak wazna jest
metryka.Trzymam sie tej zasady kurczowo i nigdy nie umowilam sie z mlodszym facetem. Powod jest prosty.O czym ja bym miala gadac z facetem mlodszym o 10 lat??? W dodatku z byłym uczniem???? O pogodzie? O sporcie? O gumowym ch... Palikota??? On nie zyl w czasach ,w ktorych ja zylam i nie wierze,ze teraz bedzie widzial swiat podobnie do mnie, a do lozka wystarczy dobry wibrator albo sprawny 40latek a nie pryszczaty dwudziestak czy zdziecinniały trzydziestolatek o wyglądzie i umysłowości gimnazjalisty. Z ta wydajnoscia tych 30 latkow to nie przesadzajmy: lata ćpania, przesiadywania przed kompem nad debilnymi grami, niedoleczone choroby weneryczne złapane jeszcze przed dwudziestką. to wszystko robi z nich pół-impotentów :( ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozdiablona Anielica
Ale trujesz! Z niejednym 20-latkiem czy 30-latkiem akurat jest o czym porozmawiać, a i w wyrku jest bosko!!! W ogóle to fascynuje mnie niecodzienne połączenie, że pasjonat sportu ma jednocześnie poukładane w głowie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Buahahahahahahahaha
Przyjmijmy na chwilę, że gówniarz ma poukladane w glowie...zapros go do mieszkania, wg. moich zdolnosci przewidywania albo Ci cos buchnie, albo cię nagra w sytuacji intymnej i będzie szantażował tym nagraniem, albo bedzie chcial pozyczyc pieniadze na wieczne nieoddannie, albo za tydzień wprowadzi się do ciebie i zrobi z ciebie swoją sprzątaczkę i kucharkę, he he!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam kolezanke ,u ktorej
obserwuje ostatnimi czasy takie zachowanie. Kiedys to byla przyzwoita kobieta, a teraz jakby sie szaleju napila :(. Wg kogos moze sie to nazywac "uzywa zycia", "chwyta dzień", "przekracza patriarchalne tabu", "wprowadza w życie młodych mężczyzn" itd. wg mnie normalnie sie puszcza i psuje sobie opinie, uwodzi praktykantów, ujeżdża synów swoich koleżanek, niszczac tym samym szanse na poznanie kogos przyzwoitego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wódz Crazy Horse
Nie ma najmniejszych szans, że uda Wam się kochane psorki zatrzymać waszych młodszych kochanków na dłużej. Wszystkich nastolatków, a nawet wielu facetów tak do trzydziestki rajcują tzw "mamuśki", ale tylko jako "skarbonki" i "worki na spermę". Sam pamiętam jak mając lat naście zazdrościłem kumplom z klasy, którzy pukali 30-letnie uczytielki, a jak samemu miałem te dwadzieścia kilka to mieszkałem z matką kolegi. Seks możesz mieć z tym kolesiem bardzo udany, ale naprawdę nie licz na coś więcej! Szukasz przygody, "obiekt" jest jak najbardziej odpowiedni i godny polecenia. Ale o dłuższym i głębszym zwiazku w tym przypadku zapomnij!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dodam jeszcze tak
ogolnie,ze zeby przebierac w facetach z wyzszej ligi ,to trzeba samej tez cos soba reprezentowac . Przydaloby sie tez nie miec tzw.ukrytych felerow w postaci np.małych i płaskich jak u faceta cycuszków, blizn po niedoleczonej kile na buzi, zbyt duzego przebiegu, rozjechanej niezliczonymi skrobankami pipy...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak sie składa, że my
faceci też wolimy młodsze kobiety.Przynajmniej mają gładką skórę, jędrne piersi i uda. Nie sa tak zgorzkniałe a na randce nie opowiadają przez 3 godziny jak było w pracy.A Panie po 40....., no cóz...jak mus to mus :( Czasem potrzebujemy zaliczenia na uczelni albo kasy na opercaję chorego ojca, więc musimy pukać taką 40letnią paniusię, ale to żadna przyjemność :( :( :( Same widzicie w lusterku dlaczego dla nas to żadna atrakcja. A że gdzieś tam podobno trafiają się jacyś młodzieńcy którzy szukają matki zastępczej, no cóż różne sa zboczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tematyce molestowania poświęca
m kilka godzin zajęć ze studentami pedagogiki. Zadaję młodym ludziom prowokacyjne pytania dotyczące relacji między pedagogami a uczniami. Chcę sprawdzić, czy znają i rozumieją, jakie są granice takich relacji. Pytam o obnażanie się, cielesną bliskość, kwestie pożądania, pragnień seksualnych, możliwość związków erotycznych itd. Większość studentów reaguje poprawnie, natomiast niektórzy nie widzą niczego złego w erotycznych zbliżeniach, o ile uczeń się zgadza i nie jest dzieckiem. Potem zwykle trwa dyskusja między studentami, jedni próbują przekonać drugich, że to może być jednak złe i wręcz niedopuszczalne. No cóż, ludzi trzeba uczyć wszystkiego, także tego, co to jest molestowanie oraz że jak nastoletnia uczennica się uśmiecha do pedagoga, to nie znaczy, że chce iść z nim do łóżka. Podczas praktyk studenckich zdarza się, że uczeń informuje nauczyciela, iż jakiś student się do niego przystawia. I znowu muszą wyjaśniać, że praktyka studencka to nie miejsce na podryw. W ogóle sporo rzeczy zdarza się w szkole, ale jak się szybko interweniuje i daje ludziom po łapach, to sprawa nie ma szans się rozwinąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wszystko ładnie-pięknie
lecz dotyczy relacji z małoletnimi oraz nadużywania pozycji nauczyciela (czyli wymuszania) zachowań. Inaczej to jednak wygląda w relacjach z dorosłymi już (skończone 18 lat) uczniami płci obojga. Koleżanka miała taki oto przypadek, że poszła na imprezę zupełnie niezwiązaną ze szkołą, gdzie ujeżdżał ją świeżo poznany koleś w stosownym imprezowym stroju. Następnego dnia w czasie dyżuru na korytarzu w szkole on(jak się okazało) powiedział jej"Jak się masz kochaniutka????". Wtedy sobie przypamniała i skojarzyła. Ona go nie uczyła, a w liceum było 800 uczniów, z czego 3/4 chłopaków napalonych na ryczące 30tki. I co???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×