Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość suari

nie warto marnować czasu na faceta, który nie wie czego chce.

Polecane posty

Gość smutna i zrujnowana
po co takie zawracanie glowy jak sie nie wie czego chce. jak nie wiem czego chce to sie nie wychylam, proste a nie rzucam slow na wiatr by ranic bliskich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co mu glupia mowilas
Tacy sa ludzie niestety, ale lepiej, ze Ci to powiedzial teraz wlasciwie. A jesli chodzi o mnie, to decyzje na 100% podjelam przedwczoraj, wiec wszystko jest na swiezo, ale wiem ze sie bede jej trzymac!! Wczesniej sie wahalam, a on zapewnial, ze kocha, ze zaluje, ze sie zmienil, ze przemyslal.... taaaaaaaaa slyszlalam to juz wczesniej tylko w mniejszym natezeniu, ale za pozno, za pozno i jeszcze raz za pozno!! Nie dam sie omotac!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna i zrujnowana
Mnie to czeka prawdopodobnie jutro.... ale juz sie sypie tak ze jak ja tego nie zrobie to zrobi to on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co mu glupia mowilas
Przygotuj sie na to psychicznie, jak wam sie nie uklada to po co sie meczyc?? nie warto, uwierz mi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co mu glupia mowilas
I nie boj sie tego!!Dobra decyzja nie jest zla :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna i zrujnowana
ja wiem ze ta decyzja zaprocentuje pozytywnie w przyszlosci ;) Ale to przeklete serce mnie meczy... bla bla nie moge juz po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arkadiarkadia
też tak zrobiłam, zamknęłam za sobą drzwi, juz prawie pół roku, jestem z innym a serce wciaż bije.... Kto odejdzie raz może jeszcze wrócić Zdążysz ukryć twarz, zdążysz się odwrócić Zostanie smutek i tylko smutek Wiatr co zwala z nóg Smutek i ty Kto powróci raz może znowu odejść Czujesz w ustach piach, czujesz ciężar powiek Zostanie smutek i tylko smutek Ciemny jak cienie czarnych chmur Noc co zeszła z gór Smutek i ty Bo kto już kochał raz Tylko raz z całych sił Ten nie ma żadnych szans Choćby sto wiosen żył Bo kto już kochał raz Aż do utraty tchu Ten będzie w oczach gasł I cierpiał chłód Przez wiele zim Wiele zim Kto utraci raz będzie zawsze czekać Zatrzymujesz czas i zaglądasz w przepaść Zostaje smutek i tylko smutek Ostry jak nagły serca głód Wiatr co zwala z nóg Smutek i ty Dolujące? nieprawdaż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agggg
do teraz moja kolej przeczytałam Twoją historię i mam podobnie ale z małą różnicą my jeszcze się nie widzielismy a on jest po "przejsciach" obecnie cisza w naszym związku, ale nie pokłóciliśmy się Ostatnio wyczytałam w takiej książce że mężczyźni tak mają - kochają poprzez oddalanie się i tylko jak zatęsknią mogą zidentyfikować swoje uczucia bo jak jest wszystko ok to mężczyzna nagle zaczyna odczuwać pustkę i to oddalanie się pomaga mu dojść do jego równowagi drugi powód dla którego się odsuwaja to jest że nie chcą stracić swojej autonomii oraz gdy odkryją że partnerka ma na nich duży wpływ. kiedy facet się odsuwa może tak sie zatracic w tym że nawet nie wie jak głęboko zranił kobietę. dlatego czesto jest tak że jeżeli facet się odsuwa a kobieta pyta czy cos jest nie tak to on mówi ze wszystko ok a jak dalej pytamy to się denerwuje czesto sam nie zdaje sobie sprawy dlaczego sie oddala - to jest taki instynkt Polecam książkę marsjanie i wenusjanki faceci obiecują to co czują do kobiety w danej chwili ale przychodzi taki czas że chwilowo nic nie czują i gdy koobieta właśnie wtedy o uczucia spyta to pada odpowiedz nie wiem co do ciebie czuje ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lonelysoul
do ---> agggg Nic dodac nic ujac... Czytam ten temat z zainteresowaniem bo u mnie bylo bardzo podobnie. "Bardzo podobnie" nie znaczy ze tak samo bo jednak kazdy zwiazek jest inny. W srocie bylo tak: poznalismy sie przez internet. Po 4 miesiacach mailowania zdecydowalismy sie spotkac na realu. Z jej strony chyab od razu, z mojej nei od razu zadzialalo. Mielismy byc kumplami ale po 2 tygodniach stalo sie inaczej no i zostalismy para. To wszystko we mnie bylo silniejsze - nie paanowalem nad tym. Pierwszy raz w zyciu ktos mnie tak neisamowicie zauroczyl - czylem sie jak w niebie, bylem szczesliwy. Po niecalych dwoch tygodniach powiedzialem jej ze to koniec :-( Pozniej przzeylem najgorszy okres w moim zyciu - przez 3 tygdonie nie moglem sie wogole pozbierac - praktycznie samo dno...nei depresja - dno... Pozniej wrocilismy do siebie - bardzo chcialem. Chcialem zeby znowu bylo dobrze pomiedzy nami. Bylismy razem ze soba przez 4 miesiace. Nie wiem dlaczego, ale czasami mialem takei watpliwosci: raz bylo dobrze a raz nie. Raz czulem sie wspaniale a innym razem zastanawialem sie dlaczego z nia jestem. To wszytsko spowodowalo ze zaczalem sie bac. balem sie a jednak nei potrafilem podjac decyji o odejsciu. Moze za bardzo zaangazowalem sie na poczatku, poznie jgdy ona zaczela sie angazowac, przestraszylem sie tego. Dosc szybko zamieszkalismy ze soba. Czulem sie bardzo przytloczony tym wszystkim. Kiedys powiedzialem jej o moich watpliwosciach. Ona to przemyslala, powiedziala ze nie chce tak zyc, ze jak to moze byc ze ja nei wie mco czuje - zerwalismy. Od tamtego czasu a minelo prawie 4 miesiace nei moge sie pozbierac. Ciagle o niej mysle.. Moze to jest uzaleznienie emocjonalne? Zerwalismy calkowicie kontakt. Nie staram sie utrzymywac tego konaktu na sile, bo naprawde chce zeby ona byla szczesliwa. Nie chce macic jej w glowie, ranic jej. Na razie tkwie w takim zawieszeniu...nie wiem jak dlugo jeszcze, jak dlugo wytrzymam... ciezko, bardzo ciezko jest. Co wieczor wszystko powraca :-( Nie potrafie o niej zapomniec... Czuje ogromna pustke, ktora jak na razie nie moge niczym zapelnic - nei pomaga praca, zaintersowania, obowiazki ktore sobie narzucam... Ona jest caly czas we mnie i choc nie boli to wszystko tak mocno jak tuz po rozstaniu to jednak odczuwam to jeszcze bardzo intensywnie. Ona kiedys zaproponowala przyjazn - nei ma na to sznas, znajomosc raczej juz tez nie wchodzi w gre. Wiem tylko to, ze albo zbyt szybko to wszystko u nas szlo do przodu albo...to nie bylo "to"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agggg
to u was nie było za szybko tylko mężczyźni mają taki cykl uczuciowy a nie inny, kobiety inaczej reagują. My musimy zrozumiec ten cykl i zaakceptowac ze tak jest i to ze się odsuwacie nie ma nic wspólnego z uczuciami które żywicie do nas. Po prostu musicie na chwilkę się odsunąć i zatęsknić i poukładać sobie wszystko. Nie tylko my kobiety często nie zdajemy sobie z tego sprawy ale i wy także o tym nie wiecie, po prostu czujecie nagle że musicie mieć więcej przestrzeni bo w danym momencie nie czujecie nic - jak by się coś wypaliło i to się co jakis czas u was powtarza ale z upływem czasu coraz rzadziej potrzebujecie tej przestrzeni. Możesz być spokojny - nie tylko ty tak masz i to jest normalne - zaakceptuj. A moja mała rada- powiedz jej to co czujesz - to co napisałeś w tym topiku- ona zrozumie jeżeli było między wami takie głębokie uczucie to zawsze można próbować - znam pary które wróciły po czymś takim. Pamiętaj - dla kobiet ważna jest rozmowa i zainteresowanie powiedz jej o tym waszym cyklu że każdy tak ma - jeżeli to zrozumie to będzie mogła to zaakceptować - i już nie będzie jej przykro kiedy będziesz miał ochotę następnym razem się oddalić. spróbuj z nią porozmawiać albo pokaż ten topik. Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agggg
".... jeżeli mężczyzna nie ma możliwości odsunięcia się na pewną odległość nie będzie w stanie odczuć jak silna jest w nim potrzeba bliskości... Jeżeli kobiety beda sie upierały przy tym by partner ciagle był blisko narzucaly mu sie gdy on stara sie odsunac to on ciagle bedzie uciekal i unikal ich i nigdy nie poczuje prawdziwej tesknoty ani głębokiej potrzeby milosc. oddala się aby zaspokoic potrzebe niezależności oddali się jednak tylko do granic wytrzymałosci a potem w jednej chwili znajdzie sie znów blisko . kiedy on sie oddala kobieta zwykle wpada w zdenerwowanie nie zdaje sobie sprawy z tego że on wróci gdy zateskni. Do pewnego stopnia mezczyzna gubi sie w zbliżeniu z partnerka odczuwajac jej potrzeby problemy i emocje zatraca gdzies poczucie własnej tożsamości. odsunięcie pozwala zbudować mu na nowo swoją autonomie Jesli kobiety tego cyklu nie zrozumieją mogą żle interpretować zachowanie partnera - myśląc że jemu na niej juz nie zależy. ona czuje ze on sie odsuwa wiec ona chce porozmawiać, on wtedy zwieksza dystans . To że kobieta otwiera się i wchodzi w coraz głębszą zażyłość może spowodować obudzenie sie w mężczyżnie potrzeby samotności.Dla mężczyzny jest to pewna granica intymności. Kobieta niepokoi się tym że cos co mówi czy robi skłania mężczyzne do nagłego oddalania sie zwykle ta reakcja następuje wówczas gdy kobieta zaczyna zwierzać sie ze swoich uczuc dzieje sie tak dlatego ze wynurzenia stwarzaja atmosfere intymności a gdy on zblizy sie za bardzo zaraz automatycznie sie odsuwa. o takiej a nie innej reakcji jednak nie decyduje CO kobieta mówi ale Kiedy mówi.w innej fazie swojego cyklu uczuciowego kiedy on bedzie poszukiwał zbliżenia te same opowieści będa go pociagały..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agggg
w takich sytuacjach kobieta powinna dać mężczyźnie czas i zając sie sobą on z biegiem czasu przestanie sie oddalać Męzczyzna może chciec odejsc jesli podejrzewa ze stał sie zbyt zależny od partnerki jednak nie zdecyduje sie na to gdyż chodzi tu przede wszystkim o bodziec instynktowny.." "jeśli kobieta pozbawi mezczyzne możliwości oddalenia to jednoczesnie pozbawi sie radosci jaką może poczuc z tego jak bardzo partner chce być z nią blisko" Kobieta czuje sie kochana i bezpieczna kiedy reakcja mezczyzny na jej problemy jest sympatia a nie podsuwanie rozwiazania w stresie kobiety poszukuja bliskosci a mężczyźni samotności gdy kobieta jest przygnębiona znajduje ulgę mogąc szczegółowo o tym porozmawiać z kimś komu ufa im więcej rozmowy tym lepiej czuje sie kobieta to parę cytatów wyciągniętych z książki "mężczyźni sa z marsa, kobiety z wenus" John GRAY może to wam pomoże w budowaniu związku i zrozumieniu róznic. Ja także jako kobieta nie potrafiłam zrozumieć tego nagłego oddalania się - najpierw kocha- wszystko jest cudowne a nagle cisza - nie wiedziałam co sie dzieje że tak nagle sie skonczyło myślałam ze to koniec i także nie chciałam sie prosic o miłość więc kontakt sie urywał bo myślałam ze mu nie zależy a czułam sie oszukana po tym co wczesniej obiecywał - teraz to rozumiem - jestem właśnie w związku i właśnie jestem na etapie tego oddalania sie - zobaczymy co wyniknie z mojej wiedzy - na razie dałam mu spokój i sama jestem ciekawa czy ten związek przetrwa i on wróci jak "sprężynka" tak jak w książce pisza albo się to skończy - na razie postanowiłam czekać. Pozdrawiam wszystkich :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agggg
lonelysoul mam nadzieję ze ci się uda odzyskać to co straciłeś - daj znać kiedyś jak znajdziesz czas czy się udało :)Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja powiem tak.....
a jesli kobieta bardzo skrzywdzi męzczyzne, np. wlamie mu sie na skrzynke i jeszcze zwyzywa od najgorszych, to jest szansa zeby on jej wybaczyl i znowu zeby byli razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agggg
myślę że to zależy od tego jak głębokie były uczucia no i z jakiego powodu ona to zrobiła. bo najgorszą rzeczą dla mężczyzny jest brak zaufania - dla mężczyzny brak zaufania oznacza brak miłości. ona przez sprawdzanie okazała że nie ufa czyli nie kocha.... to zależy od indywidualnych czynników, mężczyzna wiele potrafi wybaczyć kobiecie którą kocha, ale musi kochać... nie wiem jak między wami było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja powiem tak.....
no ja też nie wiem, czy on mnie kocha czy nie. ale niezle mu świństwo zrobilam :/ zobaczymy jak to dalej się ulozy. chcialabym z nim byc mimo wszystko bo czuję, że to ten wlasciwy mężczyzna, czyżbym sie mylila...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agggg
porozmawiaj z nim otwarcie ale najpierw daj mu troche czasu żeby ochłonął po czymś takim. no i przepros tak sie nie robi tez bym była zła jak by sie ktoś do mojej skrzynki włamał choćby nic tam ciekawego nie było wiec powiedz mu dlaczego i że nie chcesz zeby zniszczyło to co jest między wami, jezeli poważnie myślicie o życiu to w życiu przecież gorsze rzeczy sie zdarzaja i trzeba wspólnie przez to przejść. trzeba poprostu kochać mimo wad a kazdy je ma. ok - zmykam trzeba sie pouczyć troche :( juz i życzę powodzenia:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja powiem tak.....
dzieki, milej nauki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość without soul
A u mnie bylo tak: milosc na odleglosc. Ogromna odleglosc...cale dnie przegadane przez neta, tesknota-wbrew pozorom bez lez: byl on, sprawial, ze czulam sie szczesliwa. Bardzo male szanse byly zebysmy byli razem ale jednak byly. Bylam gotowa zmienic swiat dla niego. Obiecywal,ze juz niedlugo bedziemy arzem, ze zrobi wszystko ale potrzebuje czasu. Wierzylam, przeciez mnie kochal! Ktoregos dnia nie wytrzymalam i postawilam ultimatum: albo cos robimy albo konczymy te internetowa farse. Zniknal. Od tamtej pory minelo 8 miesiecy. przez ten rok wpadlam w dol, depresje, wyciagneli mnie z niej przyjaciele i zaprzyjazniona lekarka. On....pisal czasem. Ze mu zle, ze teskni, ze jest samotny, ze tylko ja...nie potrafilam sie z nikim zwiazac bo w kazdym szukalam jego. Wczoraj z nim rozmawialam. Pisal, ze nie ma duszy. Nie wiem skad wzielo sie we mnie przekonanie, ze to nie ja mu te dusze zabralam. Spytalam: "powiedz prawde. Czy zostawila cie kobieta?" "tak. Wczoraj. Bylismy razem pol roku...". Nie pamietam czy pisal jeszcze cokolwiek, nie pamietam jak skonczyl sie dzien i czy robilam cokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To_sia
Dziewczyny nie ma tak naprawdę na to reguły. Mój mąż jak brał ze mna ślub był tak pewny ze to na całe zycie, i bardzo dążył do ślubu. Po 5 latach mnie zdradził i twierdził że wtedy sie mylił itp. Na jakiś czas odszedł. Jak się w czasie tej rozłąki spotykaliśmy z jednej strony bardzo ruszałam go seksualnie ale przecież jak twierdził be zmiłości nie można itp. Powiem wam że ja głupiałam, bo koleś okazał sie tak niedojrzały emocjonalnie ze szok, a na początku naszej znajomości swiata poza mna nie widział... Teraz z perspektywy wolałabym żeby miał wątpliwosci na poczatku i zbiegiem czasu doszedł do odpowiednich wniosków chcę lub nie chcę z nia być niż to ze założyliśmy rodzine, mamy dziecko, dom i co i taeraz dopiero naszły go wątpliwości... Wolałabym abyśmy sie rozstali na początku bez psychicznego obciazenia, bez krzywdy niewinnych... Wrócił do mnie, a ja do tej pory nie jestem pewna czy zrozumiał że ze mna chce być czy z obowiazku...ale życie to nie jest bajka..niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agggg
przykro i smutno czytać coś takiego:( sama nie wiem dlaczego tak się dzieje ale podobno najtrudniej ze wszystkich języków nauczyć się wspólnego. Na to żeby być szczęśliwym chyba nie ma reguły.:( mam kogoś też dzieli nas odległość - w związku teraz cisza, nie wiem czy to jest ta moja druga połowa, ale był czas że byłam w 7 niebie... zobaczę co z tego wyniknie, czy kontakt się urwie czy skończy sie to przyjaźnią czy miłością po grób. Takie mam marzenie żeby poznać kogoś z kim można dzielić w życiu dobre i złe dni i zestarzeć się wspólnie, marzę o dojrzałej miłości - tej wyższej od zakochania, mam nadzieję że znajdę - póki co czuję się samotna. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tosia--> facet powinien swiadomie wybierac kobiete, a nie tak ze jest mu z nia wygodnie czy jest z nia wygodnie. Bo to najgorsze chamstwo wobec kobiety. Moze za jakis czas bede sie ciszyc ze sie z tego wyrwalam.. Ale narazie jest mi okropnie zle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To teraz ja. Jestem w zwiazku od 5 lat, on jest starszy ode mnie o 14 lat.Na poczatku poznawalismy sie, duzo rozmawialismy zanim powiedzielismy sobie czego oczekujemy od siebie wiec decyzja byla przemyslana, byla zgodna szukamy zwiazku stalego.On jest zonaty, mowil ze nie uklada sie im , ze jest z obowiazku do dzieci ich, ktore sa wlasciwie juz dorosle na dzien dzisiejszy.Wszystko pieknie , cudownie,zyjemy, ja czuje sie jak w niebie on potwierdza iz jest szczesliwy w naszym zwiazku i ze bedziemy ze soba do starosci.Urodzilo sie nam dziecko, mamy synka 3letniego.Nie bylo tak cudownie jak wierzylam, bo dowiedzialam sie ze mnie zdradzal z kilkoma kobietami i oklamywal niejednokrotnie, zanim przyszedl na swiat nasz syn, nie raz mialam uczucie ze "cos jest nie tak" i ze trzeba "dac sobie z nim spokoj" i gdy sie odsuwalam i dochodzilo do rozmow szczerych (chyba mi sie tak wydawalo ze sa szczere) to prosil,a nawet blagal, kleczac i placzac ze skonczyl z takim zyciem i jest pewny czego chce.Nie da sie nie uwierzyc po takim zachowaniu ze mowi prawde, tak wiec ciagnal sie nasz zwiazek, co potem owocem byl syn.Dzis...-wlasnie dzis, od wlasciwie dwoch tygodni, zle sypiam, nie dam rade sie usmiechnac i co chwila do oczu naplywaja lzy, zaciskam zeby i "probuje byc twarda", potwornie cierpie...Pewnego dnia sie nie zjawil w naszym domu(zamieszkalismy razem) i spotkalismy sie w pracy,nerwowa rozmowa, pojechalismy do domu i on mi mowi 'jestem dla was za stary, nie zmienie swego zycia, chce jesc kolacje z tamtymi(czyli zona i dziecmi ktorych praktycznie nie ma w domu), wiec zadaje mu pytanie"odchodzisz?" a on mowi "daj mi odetchnac, sam nie wiem czego chce , sam do ciebie przyjde i powiem ci ", usiadlam z niedowierzaniem i zaczelam poprostu wyc, trzeslam sie cala i nie mogla uwierzyc w to co uslyszalam, zapytalam,, co robie nie tak??". a on "nic nie robisz zle, to ze mna jest nie tak , ja sam musze chciec tego, kocham cie bardzo i naszego syna"i cisza bo nie potrafie nic wypowiedziec...potem mowie mu,, nie mam sily na to-plac mi tyle i tyle na syna i ja sama mowie ci dzis ze odchodze "a on ze daj czas do konca tygodnia, ze bedzie placil na syna naszego. I tak minely dwa tygodnie, jego nie ma w pracy (pracujemy razem) nie odzywa sie a ja nie dzwonie, dzwonilam raz to byl bardzo niegrzeczny w stosunku do mnie. Czekam.... Nie wiem na co czekam, bo nie wiem co wogole bylo prawda, zawalil mi sie swiat, czuje pustke i bezradnosc... Mysle sobie dzis tak, zyc musze dla synka naszego i nie moge byc potworem takim jakim jest on, ok, bede chodzic do pracy i tak jakby nie stalo sie nic, niech zyje gdzie chce i z kim ale za chwile przychodza pytania , mysli, i glupieje, i boje sie ze nie poczuje sie do odpowiedzialnosci finansowej, owszem mozna powiedziec"podasz go o alimenty", tylko ta swiadomosc tego ze moze tak byc mnie przerasta, bo mam pojsc na bruk bo ojciec mego syna stwierdzil ze znudzilismy mu sie i wraca do zony (ktora nie wie o nas)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blommy85
Jestem za, że absolutnie nie warto. Jestem z facetem od 5 lat, od jakiegoś czasu mieszkamy ze sobą, a on dalej nie chce słyszeć ani o zaręczynach, ani ślubie. Jak mówi, do niczego nie jest to mu potrzebne.Dałam sobie spokój z rozmową, przekonywaniem, delikatną perswazją, bo to nie ma sensu. Po takim stażu związku on (29) nie chce się zdeklarować, nie mamy konkretnych planów na przyszłość, żyjemy z dnia na dzień. Czuję się jakby cały czas mnie testował, zastanawiał się, czy jestem kobieta jego życia. "Pozyjemy, zobaczymy, czy jesteśmy w stanie być ze sobą , czy się nie pozabijamy". To jest jak wieczna próba generalna. Czekałam, że zmieni podejście i będzie wiedział czego chce.Ze zaczniemy żyć "tu i teraz", ale na zasadach dojrzałego związku. Sprawdziliśmy się podczas miliona trudnych, kryzysowych sytuacji i zawsze wychodziliśmy z tego razem, z większą siłą i przekonaniem, że jesteśmy dla siebie na zawsze.A może to ja tak myślałam? Ta sytuacja wypala mnie psychicznie. Czasem mam momenty, że czuję, że go już nie kocham, że podporządkowałam się jego wyborowi i że nie mam nic do powiedzenia. Kiedyś byłam energiczną, kreatywną osobą, niezależną od wpływów i cudzych decyzji. Dziś siedzimy w domu, bez planów, bez konkretnych postanowień. Mamy mieszkanie, pracujemy, skończylismy studia. Mam 25 lat , mój facet 29 lat i nie chce słyszeć o deklaracjach, bo ich nie uznaje. Zna moje przekonania i potrzebę rozwoju związku, ale za bardzo go to nie wzrusza.Nie mam siły już czekać, czuję, że marnuję czas. Odchodziłam już trzy razy, za każdym razem dawałam mu szanse, zasada, że do trzech razy sztuka niekoniecznie się sprawdza.I to jest błędne koło. Strata czasu, utrata swojego ja, własnej przestrzeni życiowej. Dziewczyny, nie marnujcie czasu, tak jak ja.Warto być Panią swojego losu i zacząć żyć, tak jak my tego chcemy,choć czasem bardzo boli, o czym niedługo się przekonam, bo dalej w takim układzie nie dam rady funkcjonować. Własna godność to nieprzereklamowana wartość, której nie warto zatracić.Nie jestem feministką, tym bardziej masochistką, więc mówię dość. Pozdrawiam was wszystkie ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To co piszecie o oddalaniu się mężczyny od was, że trzeba mu dać przestrzeń by zatęsknił to jest masochizm.Dojrzały mężczyzna nie potrzebuje ciągłych oddaleń by wiedzieć co czuje do partnerki i być z nią. Jak sobie wyobrażacie małżeństwo w przyszłości mająć takiego męża który ciągle znika bo potrzebuje przestrzeni. sory kobietki ale to jest chore i tylko przez takie coś usprawiedliwiacie niedojrzałych chłopczyków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"masz rację kiedy jest się młodszym różne decyzje przychodzą łatwiej" chyba jednak nie. jak sie jest młodym to sie mozna bujac w te i we wte nie mając za bardzo planów na przyszłośc, bo tej przyszłosci ma sie jeszcze duzo. jak sie jest starszym to juz raczej nie ma sie czasu na takie bujanie sie. wóz albo przewóz, rybki albo pipki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobiecakobietkano1
...ech..poznałam go lat temu...prawie 2....było cudownie, rozmawialiśmy o wszystkim, ciągle wisiałam na telefonie - jak nie sms to rozmowa... unosiłam sie nad ziemia z tego nadmiaru szczescia...jak patrzałam w jego oczy to swiat nie istniał... zreszta z tego co pamietam.. to z jego strony bylo tak samo... byly plany na temat kupna domu, imiona dzieci, wiedziałam, ze jestem jego swiatem, ze jest szczesliwy... od paru miesiecy sytuacja jest coraz gorsza..probowalam rozmawiac...bez efektu :/ on wie co do neigo czuje, ze mi zalezy...powiedziałam mu wprost, ze on sie odemnie odsuwa i ze mnie to rani... :/ nic nie skutkuje....ma dla mnie coraz mniej czasu, mimo, ze juz nie naciskam...robi co chce i kiedy chce, ma tysiac innych wazniejszych zajec...zauwaylam, ze nawet zwykli znajomi maja pierszenstwo przede mna a propozycja spedzenia paru dni razem skonczyla sie oskarzeniem ze mu organizuje, narzucam co ma robic... wykanczam sie psychicznie, ciagle placze, nie potrafie sie cieszyc... a najgorsze jest to ze ciagke go kocham....mysle o rozstaniu coraz czesciej...nawet dalam mu sygnal, ze biore to pod uwage....i nic zero zmian...poza tym, ze zaczal mnie informowac gdzie jest albo gdzie bedzie i z kim...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malgoś26
Moja histora wyglada tak....poznaliśmy się na jakiejś imprezie on wtedy miał 22 lata ja 24 lata. odkąd pamietam od poczatku było to uczucie "od pierwszego wejrzenia", szaleństwo wzajemne, nigdy nie spodziewałam się przeżyć czegos tak niesamowitego. Niewiem czy to ma znaczenie ale jak się poznaliśmy sie on był prawiczkiem, jak twierdził okazji i przelotnych okazji miał mnóstwo, ale się nie zdecydował. Ja się nawet nie zorientowałam, jest przystojnym fajnym wygadanym facetem, nie spodziewałam się tego zreszta nawet się nie zorientowałam. Ja byłam wtedy po dłuższym związku, troche pokaleczona, ale mimo to zdecydowałam się na związek z nim, nie mogłam z tego zrezygnować. Po jakims roku intensywnej znajomości wprowadzilam się do niego, w tej chwili mieszkamy ze soba ponad 1 rok. I cóż...wydawało mi się że sprawdzilismy się w zyciu codziennym, nie było między nami konfliktów i było po prostu dobrze. Jakiś czas temu zaczęły się jakies sygnały: pod wpływem alkoholu powiedział mi że mnie kocha, że chcę ze mną być ale też że nie jest gotowy na jakies powazne decyzje typu rodzina, dzieci) i niczego nie może mi obiecać.Kilka dni temu odkryłam że założył konto na Sympatii, oczywiście powiedziałam mu o tym była poważna rozmowa. Powiedział mi że nie chciał mnie zdradzić, oszukać, chciał tylko się "dowartościować", zobaczyć czy ktoś się nim zainteresuje etc i konto wykasować, a że ja się zorientowałam wcześniej...przepraszał że zranił, mówił że kocha jednocześnie że sam do końca nie wie czego chce, nie wie czy ja jestem ta jedyną, tą wymarzoną, że on po prostu tego nie wie. Nadmieniam, że przez cały czas nie miałam żadnych podejrzeń, jest spokojnym facetem, praca, szkoła, dom - majsterkowanie, remontowanie, ma niewielu kolegów raczej każdy zajęty swoim zyciem, zresztą od zawsze był raczej samotnikiem, gdzieś tam w swoim świecie, choć ja mu nigdy nie zabraniałam żadnych wyjść (nawet namawialam). Zaburzyłam całe swoje zaufanie, żyję w niepewności, właściwie zaczełam już czekać tylko na to kiedy mi powie że nie jestem tą jedyną i to koniec. Nie chce rezygnować z tej miłości z takiego powodu, on też nie chce się ze mną rozstać, bo twiedzi że mnie kocha i mu zalezy ale jednocześnie nic nie obiecuje. Chce walczyć ale niewiem jak... moi znajomi wtajemniczeni w to mówią żeby dać mu czas i troszeczkę zająć się sobą, spowodować żeby delikatnie poczuł zagrożenie że to on może mnie stracić....dodam jeszcze do tego mojego monologu że jestem niezalezn,a mam mieszkanie, dobrą pracę więc jakieś uzależnienie finansowe odpada. jeśli macie jakieś mądre rady......poproszę:-) z góry dziękuje:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wmoiivjhhuw
facet który ma dziewczynę ,biską osobę lub żonę i zakłada konto na portalach randkowych jest h***j a najlepsi są żonaci hehe idioci! dziewczyno zobacz czy nie ma na różnych innych portalach jego anonsów! dobrze radze:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×