Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

wontrupka

przyznaje- mam kompulsy

Polecane posty

Gość monui
a ja miałam kompulsy tak po prsortu.przyszlo i przez 2 lata tak wegetowałam,probojac sie nawet zabic. i obojetnie czy jadlam normlanie czy dietetycznie i tak to zawsze wracalo. to jest jak nałóg.kalori potrafilam jzesc nawet i 10 tys. to glownie wynika z psychiki.i naparwde ciezko to zwalczyc nawet z pomoca psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też mam kompulsy, potrafię wytrzymać cały dzien o sniadanku, później zjem obiad i nagle idę do lodówki i jem wszystko co wpadnie w rękę, później po lodówce szukam obłednie słodyczy i na koniec doprawiam herbatą z dużą ilością cukru i tak z 1200 kcal robi sie jakieś 4000-6000. Od wczoraj odchudzam się, jestem dziś drugi dzień na diecie:) I jestem zadowolona. Musze schudnąć 6 kg, już udało się 8. Sądzę, że moje kompulsy wynikają z moich przeżyć w dzieciństwie, zawsze byłam pulchnym dzieciakiem, jadłam pokryjomu między posiłkami, aby ojciec nie dowalił się do mnie, ze znów wpieprzam-takie jedzenie w ukryciu z presją, żeby mnie nikt nie zobaczył. Wogóle jestem strasznie przewrażliwiona na punkcie swojej figury i zdania np rodziny na ten temat. Często przez moje dodatkowe kg byłam raniona, bo nie przyjemne było gdy ciotka mówiła np \"Ale masz grubaśne nogi i dupe\":( Dziś waże poniżej 66 kg (ważyłam się rano) przy 171 cm, wyglądam ok, ale jednak ciągle brakuje mi czegoś do mojego \"ideału\" Marzy mi się 60 kg. Mam nadzieję, ze kompulsy mnie nie dopadną w tym czasie i uda mi się tego dokonać. Nie wierzę że uda mi sie wyrwać z tego gówna na zawsze, bo one zawsze wracają. Chyba powinnam wybrać sie do psychologa ale nie wiem czy jest sens, moje samopoczucie jest uzależnione od tego czy mam pełny brzuch, czy w miarę pusty-oczywiście jak dietuje mogę góry przenosić, jak się nażre nienawidze siebie, czuję sie jak słoń. To chore:( Mój chłopak mi trochę pomaga, docenia mnie, prawi komplementy, nabieram pewności siebie i próbuje siebie akceptowac, ale nadchodzi dół i moimi pocieszkami są słodycze i góra żarcia, która wcale nie polepsza mi nastroju a wręcz przeciwnie:( Zamknięte koło:( I tak mam już od jakichś 3 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyli ogolnie wychodzi na to ze zrodlem kompulsow sa zawsze problemy- kompleksy itd: tylko czy w takim razie czy mozna pomoc samemu sobie?? dzis jakos sie trzymam, ale u mnie kryzys nadchodzi po poludniu. i wtedy sypie sie wszystko... dziewczyny, jak to jest z wami, macie kompulsy codzennie, czy sa dni kiedy udaje wam sie je opanowac??i jak tego dokonujecie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lady_nobody
Migotko, rozumiem Cię. Miałam bardzo podobne wspomnienia z dzieciństwa.. Musimy sobie z tym poradzić i mówić, że jesteśmy atrakcyjne. ;) Będzie dobrze. ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krewetka28
Napewno u podstaw kompusywnego objadania sie leza problemy emocjonalne - sama zajadam problemy slodyczami. Jednak jest tez inny aspekt-biologiczny. Pewne typy jedzenia podnosza poziom cukru we krwi na krotko, ale bardzo intensywnie. Jak jest duzo cukru we krwi organizm sie broni i robi wszystko, zeby go obnizyc – czyli produkuje duzo insuliny, ktora obniza poziom cukru rownie drastycznie. Wtedy organizm odczytuje informacje, ze nie ma cukru we krwi,wiec jestesmy glodni I uzywa wszelkich sposobow aby nas zmusic do jedzenia. Bledne kolo. Dochodzi jeszcze to, ze jemy nieregularnie, wiec organizm ze strachu, ze nic nie bedzie do jedzenia przez dluzszy czas jak juz zasiadziemy do jedzenia, bedzie prowokowal do zjedzenia jak najwiecej I odlozy to na zapas, czyli w tkance tluszczowej. Jesli jednak przestawimy sie na jedzenie tego co stabilizuje poziom cukru – tzn cukier z produktow bedzie uwalniany powoli I nie tak intensywnie mozemy zniwelowac kompulsywne napady na lodowke. Probowalam I faktycznie pomaga. Choc nie jest idealnie..bo biologia to nie wszystko, sa jesczze emocje…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tupotek
ja mam wręcz przeciwnie stres hamuje mi apetyty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam 2lata kompulsy i przytyłam jakieś 25kg ;( moj obiad dzisiejszy; szklanka budyniu z sokiem malinowym 4kazjerki z masłem pół chleba białego z masłem i dzemem jogurt naturalny 200g z cukrem i płatkami pszennymi 300g truskawek z cukrem opakowanie mleka1trojkacik hohland 2plastry sera zoltego pol pomidora naprawde jestem dalej głodna :( jakiś maly ten napad ale juz w domu nie ma nic do zarcia... nienawidze sie , probowałam to zmienic. ale nic. mam ochote sie zabic. nic mnie nie cieszy nic. nigdy nie wytwałam dłuzej bez napadow niz 4dni. dzis 5dzien ciągu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lady_nobody
Lemonkowa - wmawiasz sobie, że jesteś głodna, przynajmniej według mnie. Sama tak miałam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maggus.
ile wazysz lemonkowa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monui
to nie jest wmawianie po prsortu ja np czuje ze musze sie dopachac najelpeij czyms kalorycznym jak np czekolada,jedzenie takie normlane mi nie wystarcza rozumiem lemonkowa poza tym duzo jesz ze przytylas az 25 kg?to musi byc straszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bez kompulsow wy3malam najdluzej 2 dni. potem mysle, ze wszystko bedzie juz w porzadku i nawet nie zauwazam kiedy znowu bezwiednie siegam do lodowki!! i potem te wyrzuty sumienia, to tak meczy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam pytanie.
A gdybyscie jadły "normalnie" tzn: porzadne śniadanie np: twarozek, jajecznica, chleb z salami...,dwudaniowy obiad : zupa, kotlecior kurczakowy albo spagetti + powiedzmy mała kolacja to też by sie skończyło napadem ? Próbowałyście w przeciągu ostatniego roku tak jeść czy non stop jesteście na "diecie" Pytam z ciekawości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
problem w tym ze zalezy mi zeby zrzucic pare kilo. codzinnie wiec wmawiam sobie ze oto dzis zaczynam diete - na serio. i nie wiadomo kiedy dopadaja mnie kompulsy. wiec tak- jestem na diecie. tyle ze sie jej nie trzymam.smieszne, codzien kopie sobie glebszy dolek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doorotkka
a ja sobie poradzilam :D tylko jak.... tego nie wiem :) ale z tego co zauwazylam to: po 1. przestalam myslec o tym ze jestem gruba po 2. przestalam sie nad soba uzalac po 3. przestalam planowac kazdego wieczora ze od jutra zaczynam sie odchudzac po 4. zaczelam na slle sie czyms zajmowac, wychodzic do ludzi, na aerobik, biegac... bo popadlam w mega depresje, a wiedzialam ze tylko ja moge sie z niej uratowac po 5. nie kontroluje tego co i ile jem. Oczywiscie kompulsywnie nie wciagam zarcia, ale potrafie sie porzadnie najesc. Fakt - nie jest to pol lodowki w przeciagu 15 minut i do tego masakrycznie zroznicowane smaki, ale pozwalam sobie (bledne stwierdzenie-"pozwalam", poprostu jem bez wiekszych przemyslen)tabliczke czekolady za jednym razem ;p-oczywiscie nie codziennie i nie placze z tego powodu. Nie robie sobie wyrzutow sumienia i wcaaale o tym nie mysle ;-) po 6. skonczylam sie wkoncu "odchudzac". Zrozumialam ze to jestem tylko ja i moge robic co chce ze swoim zyciem, a jedzenie w nim zeszlo na boczny tor, choc nie powiem... lubie sobie pojesc :) efekty? nie chudne, ale i nie tyje :) waga sie ustabilizowala. W porownaniu z tym co wazylam podczas kompulsow , to waze jakies 5 kg mniej. Nie wskakuje juz na wage codziennie, zdarza mi sie zjesc cos "na pocieszenie", ale moje drogie... bez przesady ;p Czuje sie wolna.... Czasami tylko zazdroszcze pieknego cialka innym dziewczynom.., ale teraz juz wiem ze jesli odchudzanie to z glowa. Wiecej nie wplatam sie w ta siec zmiennego obzarstwa i glodowania - to byl najgorszy okres w moim zyciu... Kazda mysl to bylo jedzenie, kalorie, tluszcz... poprostu NIGDY WIECEJ! I to okropne samopoczucie ;/ ohh teraz jest mi o niebo lepiej... Moim zdaniem najwiecej pomogl mi aerobik (najwazniejsze ze wsrod ludzi), ale moze i zmiana podejscia do sprawy, a nawet do zycia. moja rada: trzeba troszke olac wszystko, bo cudow nie zdzialamy :) pogodzic sie z pewnymi sprawami i nie probowac "na nowo" bo nowego zycia nie mamy, a ciagniemy ciagle stare, kwestia tego czy je zmienimy, ah i malymi krokami (nic nie jest ot tak ;p ) Zycze powodzenia, wiecej usmiechu i optymizmu! To pomaga :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×