Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 2007+++

Skąd wiedziałyście że to JUŻ poród? Wymieńmy się doświadczeniami.

Polecane posty

Gość 2007+++

Każdej z nas poród pewnie zaczynał się inaczej. Proponuję malą wymianę, będziemy wiedziały, co nas może jeszcze spotkac kiedyś:) Ja miałam plusa w całej sytuacji, bo odeszły mi wody. I dzięki temu nie musiałam się zastanawiać czy mnie odeślą czy nie. Wody nie miały zielonego zabarwienia, więc nie musiałam się też martwić czy zdążę dojechać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laeticia
Ja miałam trochę inaczej. 2 razy mnie odprawiali, bo skurcze w domu były, a jak przyjeżdżałam, to zanikały. Jak już poród naprawdę się zaczynał, to wolałam nie robić z siebie kretynki i powiedziałam mężowi, że nigdzie nie jadę.I poszłam spać (był wieczór). Ale ból się nasilał tak bardzo, że ledwo dałam radę wziąć prysznic. Do szpitala wwieżli mnie na wózku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuzaaa
pojechałam jak zaczeły mnie łpać skurcze co 10 minut. rozwarcie było już na 3 cm i zostałam w klinice. przy 5 cm podali mi zoo i po 2 godzinach miałam córę na piersi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama27+
Ja własciwie to nie wiem, co ile miałam skurcze bo zaczęło znienacka bolec jak diabli i to od krzyża. Miałam więc w nosie patrzenie na zegarek. Wsiedliśmy w samochód, po 15 minutach byliśmy w szpitalu, akurat była zmiana dyżuru. I chyba to mnie uratowało. Połozna się mną zajęła, pomogła dojśc do większego rozwarcia w krótkim czasie i po 4 godzinach byłam już po porodzie. Bóle parte były słabsze niż skurcze i własciwie parcie było tak szybkie, że nie zdążyłam nawet się zmęczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatroskana
a ja wlasnie czekam na alarm :) hmm... raczej nie da sie przegapic, ale fajnie, ze moge poczytac jak to u Was sie potoczylo :) Dzieki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
zatroskana, życzę szybkiego i jak najmniej bolesnego rozwiązania ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatroskana
Caroline_24 --> dzieki wielkie :) Mam nadzieje, ze tak wlasnie bedzie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie zaczelo sie od tego ze nie czulam dziecka ponad 4 godziny, bo brzuch mialam b twardy, ale to byl dopiero 37 tydz, a wczesniej zdarzalo mi sie juz to bralam leki rozkurczowe itp ale w nocy zaczelo bolec mnie od krzyza co 10 minut , moze posiedzialabym jeszcze w domu ale ruchow nie czulam juz prawie 5 godzin wiec pojechalam sprawdzic czy nic zlego sie nie dzieje tam podlaczono mnie pod ktg i stwierdzono akcje porodowa w toku mialam rozwarcie na 3 cm (ale to juz od 35 tyg) skrocona i zgladzona szyjke, po badaniu zaczelam mocno krwawic, odszedl czop a nad ranem odeszly wody podawali zastzryki rozkurczowe ale i tak urodzilam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagnnaa
Ja z koleji smieje sie ze gdybym nie byla w szpitalu w ogole nie zarientowala by sie ze to juz. Poprostu nie moglam w nocyspac z powodu lekkiego bolu brzucha ale cos mnie podkusilo i poszlam do dyzurki siostra mnie zbadale i mowi alez pani rodzi rozwarcie na 5 cm. Przebili mi pechez z wodami i po 20 minutach bylo po wszystkim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatroskana
a mnie drugi dzien pobolewa brzuch jakby okres...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martikka
jagnaa zazdroszczę takiego porodu mnie również najpierw odeszły wody płodowe. Ale jakiekolwiek skurcze odczulam dopiero po 2 godz od odejścia wód i to po podaniu oksytocyny. Poród był dłuuuuugi i diabelnie ciężki. Nie chcę tu nikogo starszyć, poprostu chcę sie podzielic swoim doświadczeniem. Dziecko było duze (4,200) i nie mogło wyjść z kanału rodnego. To co przeżylam nie zapomnę nigdy. Aha wiele kobiet pisze o czopie śluzowym jako perwszym objawie porodu. U mnie też tego nie było. Tak więc każda kobieta ma inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupup

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój pierszy poród trwał 2 dni. miałam pierwszego dnia rozwarcie ale skurcze zanikały. dostawałam coś na te skurcze.. nastepnego dnia rano o 9.00 dali mi oksytocynę. leżałam na łóżku i się zwijałam, bóle krzyżowe były nie do zniesienia.. skurcze parte dopadły mnie o 14.45 a o 15 urodziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja obudzilam sie rano o 5,gdy meza budzilam do pracy.brzuch mnie troche bobolewal,jak na okres.maż powiedzial,ze powie mamie,bo sie martwi.ja powiedzialam,ze tylko mnie brzuch lekko boli i zeby nie robil afery,a poza tym nie moge dzis urodzic,bo jest 13-sty(a ja jestem przesadna)pojechał do pracy.moja mam za chwile wparowala do pokoju i miala mine jakby ducha zobaczyla.ja powiedzialam ze mi sie chce srac.a do meza napisalam esa ze jest konfidentem.poszłam sie wypróznic i połozylam sie.ból sie nasilał.postanowilam pojsc powiedziec mamie.nie zdązyłam dobrze wstac z łozka,a tu wody mi poleciały.moja mama spanikowala,a ja, o dziwo panikara,spokojna bylam.napisalam mezowi ze mi wody odeszly.karetka juz jechala po mnie.maż dzwonil do mamy i plakal,moja mam tez-jeju,to ja powinnam.w karetce pisalam do kolezanek.gdy dojechalam na miejsce mialam juz rozwarcie na 5 cm.podłaczyli mnie do ktg.bóle zminuty na minute byly coraz bardziej nie do wytrzymania.no i o 12.15 zaczelam rodzic i pietnascie minut pozniej mialam juz córeczke na swiecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesienna mama
No proszę, co rusz to historia, więc dołożę i swoją. Jak widac przyda się poczytać tym, które jeszcze oczekują niespodzianki. A więc (u mnie wg planu telewizyjnego pojechało:), jak zaczął się Teleexpres zaczęłam odczuwać lekkie skurcze jak podczas okresu, ale nic nie bolały, tylko je czułam. Leżałam sobie spokojnie wsuwając mandarynki. Potem jeszcze zjadłam lekką kolację, wzięłam kąpiel a skurcze nadal odczuwałam. Męża nie chciałm straszyć niepotrzebnie, a sama zresztą też nie przeczuwałam że się zaczyna. O 22 zaczął się jakiś film, mąż za ścianą przy komputerze a ja..normalnie usłyszałam jak by ktoś butelkę otworzył:) Szczęście, że leżalam, bo inaczej na podłodze byłaby kałuża. Poleciałam na sedes, a tu leci i leci. No to ja do męża spokojnie: kochanie, możesz się zbierać powoli, pojedziemy. A ten wpada do łazienki: spokojnie, tylko bez paniki, spokojnie... Myślałam że padnę ze śmiechu, ja spokój jak na kazaniu, a ten mnie uspokaja. No nic, wzięłam jeszcze raz prysznic nie spiesząc się wcale, a tu leciało i leciało i leciało. Do szpitala jechałam do innej miejscowości, więc po drodze złapały mnie porządne skurcze. Mąż wpadł na dyżurkę i nie wiem, co powiedział, ale wybiegło po mnie 2 sanitariuszy z wózkiem. Na ten widok nic nie powiedziałam bo akurat złapał mnie skurcz, ale jak już odpoczęłam to od razu wstała i poszłam, a do sanitariuszy powiedziałąm że idę na poród, ale kaleką nie jestem:) Poskręcałam się z bólu do 2 w nocy, znieczulenia tam nie stosują, kompletnie bez sił trafiłam na łózko porodowe i ponoć jeszcze zażartowałam do położnych, bo zaczęły się śmiać mówiąc, że nawet w takich chwilach humor mnie nie opuszcza. Skurcze parte mi zanikały, ale połozne pomogły i przed 3 maly już był na świecie. To by było na tyle tej opowieści:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajne są te opowieści
Mozna się przy okazji trochę pośmiać bo tu zazwyczaj same dołki młodych mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama kamilki z 05
Ja spędziałam na porodówce 16 godzin. W domu odczulam skurcze i pojechałam sprwadzić profilaktycznie, bo mała nie ruszała się 5 godzin.Zatrzymali mnie na obserwacji, nad ranem dostałam oksytocynę, oczywiście pęcherz mialam przebujany żeby wody odeszły. No i potoczyło się już szybciej. Z tym że leżenie w szpitalu i oczekiwanie czy to już czy nie było dla mnie bardziej męczące niż sam poród.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marleenka
Ja też niedługo rodzę, więc chętnie poczytam jeszcze...Żeby się bardziej doedukować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatroskana
Jeszcze jeszcze - takie opowiesci to miod na moje uszy :D A tak powaznie to dobrze, ze piszecie tez pozytywnie o porodach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klara m.
ja natomiast, podobnie jak kilka wypowiadających się tutaj, od kilku dni odczuwałam skurcze jakbym miała okres, potem tzn. po badaniu ginekologicznym przed pójściem do szpitala jakieś 5 dni zaczęłam mieć plamienia lekkie. Do szpitala trafiłam po terminie na zalecenie lekarza, pobyłam jeden dzień. Obudziłam sie w czwartek rano w szpitalu już z mocniejszymi skurczami, wchodzą lekarze na obchód okolo 8 rano, a ordynator do mnie, ze Pani to dzisiaj do domu... Ja mówię hehe, pomyłka bo ja chyba dzisiaj rodze. O godz 11 ten sam lekarz mnie zbadał i pędem na porodówkę( baran jeden) no i o 16.15 po bólach wszelkiej maści mały już był koło mnie. Ale miło nawet wspominam mój poród, ze względu na to ze był mąż (BIERZCIE CHŁOPÓW NA PORODÓWKĘ!!! NIECH ZOBACZĄ CO NAM ZROBILI!!! :) Ize względu na położną-bardzo mi pomogła... POWODZENIA BABECZKI!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie też poród zaczął się od odpłynięcia wód płodowych jednego z Bliźniaków (Córeczki). Od razu wiedziałam, że coś jest nie tak.....jakoś tak pdświadomie..... Zresztą - tydzień przed porodem czułam się bardzo dziwnie - jakoś tak.........nieswojo, byłam ociężała totalnie, do tego brzuszek mi się stawiał - o czym nie wiedziałam - stawiaie się a ja byłam święcie przekonana o tym, że jedno z Bliźniąt wypina tyłeczek......... Pewnego pięknego wczesnego ranka \"coś\" zaczęło mi cieknąć.......obudziłam się już o 3 nad ranem z twradym jak kamień brzuchem, wówczas pomyślałam, że to nietrzymacie moczu daje o sobie znać, jednak po wizycie w ubikacji nadal ze mnie ciekło.....wtedy już wiedziałam na 100%, że to wody płodowe.....nie pomyliłam się - urodziłam poporzez cesarkę dobę później..... Wczśniejszy (dużo) poród był sposowdowany moją budową ciała - jestem mała i chuda....a Bliźniaki jak na swój wiek ciążowy były dosyć duże - poprostu moja macica nie wytrzymała i Córeczka stwierdziła, że czas przyjść na świat........co po porodzie przeżyłam to już inna bajka, ale tak właśmnie rozpoczął się mój poród.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marleenka
Jeszcze, jeszcze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja się nie zoriętowałam - trafiłam do szpitala na kontrolę - bo mam bliźniaki, sądziłam że sprawdzą mi \"zawór\" i do domu;) pomyliłam się - okazało się że mam zaawansowaną akcję porodową, próbowali mi ją powstrzymać no ale się nie udało....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×