Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 27lat

Kiedy przestane go kochac, no kiedy? Czy do konca zycia mam przesrane?

Polecane posty

Gość petit a petit
alez moje drogie... facet to tylko facet (oczywiscie to zartem troche bo nie chce urazic naszego rodzynka) i mogl zadzwonic po to tylko by sprawdzic jak sobie radzicie. oni nie lubia byc na tej gorszej pozycji (ale kto lubi). poczul by sie gorzej jak by on nikogo nie mial a ty bys byla zakochana. kobiety tez tak maja. byla mojego meza dzwonila do niego przez rok odkad ja go poznalam. dzwonila na swieta, urodziny, czy jak sie u niej cos dzialo (a zawsze znalazla cos). a dzwonic zaczela dopiero jak sie dowiedziala od wspolnych znajomych ze on kogos ma. przez pol roku wczesniej do niego w ogole nie dzwonila. a potem sie go pytala czy my sie klocimy i czy jest ze mna szczesliwy. a jak uslyszala ze tak to od razu zaczela wychwalac swoj zwiazek pod niebiosa jak to im dobrze. no i po co ona to robila? ona w zwiazku i on w zwiazku. po co? wydaje mi sie ze chciala sie dowartosciowac. pokazac sobie przede wszystkim ze pomimo ze z nim zerwala to nawet teraz kiedy on kogos ma moze do niego dzwonic. w dodatku moze liczyla ze on jej powie ze owszem klocimy sie itp itd. zmienil nr i skonczyly sie telefony no i powiedzcie mi ze ludzi da sie zrozumiec. nie da sie. takie telefony czesto sa chcecia poprawienia sobie samopoczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to sama widzisz, że nie daję sobie z tym rady. Oczywiście próbuję od czasu do czasu z innymi kobietami, ale ciągle nie mogę się zaangażować uczuciowo. Moja eks jest takim widmem, które ciągle powraca. Prawdę mówiąc to już mam tego dosyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgff
acha rozumiem :( no cóż, trzeba być gotowym na wszystko. ale jak do mnie nie bedzie chcial wrocic to chyba tez bede tak zyła jak Aleksiej, sama być może juz do końca życia... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a u mnie prawie rok płaczu
petit a petit wiesz, że teraz może zaczynam to rozumieć i patrzeć na wszystko nieco inaczej ... faktycznie pokazałam mu, że jestem sama i bardzo się ciesże, że dał znać a prawdę mówiąc to spotykam się z kimś i wręcz to ukryłam, to znaczy nie jest to żaden związek, ale interesują się mną meżczyzni, a ja starałam się okazać, że jedynie praca mnie zajmuje wiem, ze on jest sam i może faktycznie chciał sprawdzić, czy ja nadal pamiętam i czy przypadkiem nie mam lepiej ... :O podłość a ta eks Twojego męża to jakaś zakręcona, szkoda słów Aleksiej no przykro mi człowieku, ale ogarnij się ja mocno to odczulam, złamałam się, ale no to nie jest miłość, nie da się kochać za dwoje, ona nie chce i już. Pokochaj siebie, zrobisz najlepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość petit a petit
hgff - watpie. to nie jest wcale az tak czeste ze ktos kocha jedna osobe do konca zycia i nie chce sie z nikim innym wiazac. nie wiesz jak i kiedy przyjdzie nowa milosc. lepsza. a tamten bedzie w twoim sercu jako ktos na kim ci zalezalo, takie wspomnienie, ale to juz wtedy nie boli Alieksiej - a ja i tak uwazam ze najbardziej otrzezwiajaco na ta druga osobe dziala to jak sie ja oleje. jak dajesz po tak dlugim czasie do zrozumienia ze ci na niej nadal zalezy to ona sobie bedzie brykala z innymi a w razie czego wie ze i tak ma ciebie w zanadrzu (jak to sie pisze?). ale nawet jak ja zaczniesz olewac to i tak nie gwarantuje ze do ciebie wroci. bo moze ona kocha tego obecnego. ale tobie bylo by latwiej bez kontaktu z nia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a u mnie prawie rok płaczu
petit a petit no wiesz.. ja wychodziłam z takiego założenia, że musze go olać, zeby moze coś z tego bylo. Przez prawie rok - milczałam. żyłam sobie, realizowałam nowe cele. Stwierdziłam, ze nie zmuszę do miłości. No i mimo tego całego olewania, odezwał się i zrezygnował, zanim w ogóle mnie zobaczył. Tak sobie myślę o naszej rozmowie i na pewno nie pokazałam, ze nadal kocham, ewentualnie, ze lubie i się cieszę. No i z tą moją milością, to też gruba przesada. Naprawdę to był zimny prysznic, zaczynam mieć w dupie. Popiszę jeszcze na forum :) i kończę z tym definitywnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość petit a petit
a u mnie prawie rok placzu - wiesz ze to nie jest az tak trudno wykryc ze ktos sie cieszy ze sie odezwales. nawet forma rozmowy duzo daje. i przykro mi ze narobil ci nadzieji ale lepiej zebys takiej nie miala. bo wtedy czekasz itd. ukladaj sobie zycie. na sile. miej inne rzeczy do zrobienia. zainteresowania. znajomych a wtedy jesli on wroci to przynajmniej bedziesz miala niespodzianke a nie ulge ze nareszcie. i tylko wtedy nie rzuc sie mu w ramiona jak wyteskniona jakas. ale uwazam ze lepiej zalozyc ze to juz koniec. absolutny i kompletny. ze nie ma szansy na powroty itd. lepiej ochorowac raz a dobrze niz dawac sobie zludna nadzieje wszystkich porzuconych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naiwna idiotka
:( ja idę spać, nie będę się ze sobą cackać...Wam też radzę olać smutki...👄:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a u mnie prawie rok płaczu
dzięki :) tak jak powiedziałam, zakladam, ze to koniec nie mam zamiaru nawet towarzysko utrzymywać z nim kontaktu, żadnych życzeń itd. naprawdę mi nie trzeba dwa razy powtarzać a co do tego, że wyczuł, że się ciesze - nie musiał, powiedziałam mu to wprost ale to przecież nie znaczy, ze go kocham! a poza tym wcale by tak nie było, że przyszedłby sobie na to gotowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość petit a petit
ale on mogl zadzwonic z ciekawosci. nic zwiazanego z tym ze kocha i teskni. owszem pomysli moze czasem jak sie uklada tobie. zadzwonil. pogadal. dowiedzial sie ze zyjesz praca i tyle. nic wiecej nie chcial nie chce byc brutalna ale nie lubie jak ktos czeka latami ze ktos wroci i robi sobie nadzieje. bo prawda jest taka ze oni tak czesto nie wracaja. owszem zdarza sie. ale nie wiadomo jak to bedzie w tym przypadku. lepiej nie cierpiec niepotrzebnie wiem jak sie czujesz bo tez tak mialam. w dodatku jeszcze sluchalam dolujacej muzyki i ogladalam caly czas nasze zdjecia i jeszze go codziennie na uczelni widywalam. glupie to bylo bo mialam nadzieje dlugo a potem zrozumialam ze krzywdze sama siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgff
ech... to ja dopiszę cos jeszcze od siebie. Jak jeszcze byłam razem z moim chłopakiem to obiecał mi, że kiedyś zabierze mnie na spływ pontonem. Dzisiaj widziałam u niego na gg taki opis świadczący o tym, że wlasnie byl na tym splywie przed chwilą i bardzo dobrze się bawił. Pewnie specjalnie dal taki opis, żeby sprawić mi przykrość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a u mnie prawie rok płaczu
możesz być brutalna, bardziej niż on i tak nie możesz :) ale naprawdę ja nie jestem z rodzaju tych, co będą siedzieć do końca świata i płakac, tak jak powiedziałam - ok, już rozumiem, koniec czuję nawet pewną ulgę, wreszcie to zamknę a z tym jego odezwaniem się, czysto kumelsko, z ciekawości, to mogę tak przyjąć i tak niczego lepszego nie wymyślę, zresztą to nie ma znaczenia ale z doświadczenia znajomych i opinii kolegów - męskich opinii wiem i usłyszałam, ze NIKT nie odzywa się o tak, bo mu się nudzi ... szczególnie po takim czasie, ryzykując, że ja w ogóle nie będe z nim gadać no ale nic, może świat się pomylił, a ja jestem naiwna, nawet na pewno :) dla mnie - dość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NieszcześliwieZakochana
ja nie moge przestać kochać mimo ze zranil mnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×