Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sharamysha

nerwica... depresja... czy głupota?

Polecane posty

Gość paula01
kurcze - a u mnie jakoś dobrze! Nie pamietam kiedy tak sie czułam - moze to cisz przed burzą? w sobote byłam na panieńskim - meczyłam sie strasznie - nigdy nie byłam bananową młodzieżą, a byłam w sopockim Spatifie - jak zobaczyłam tańczacych pedałów to myslałam że uciekne - wyszliśmy z knajpy koło 2 w nocy, pojechałam po małżonka i w domu byliśmu około 4. Łyknełam 2 perseny i spałam jak dziecko do 12 w południe - w moim wypadku to szok. Zjedliśmy dobre sniadanko, pojechaliśmy na mecz (lubie piłke nożną) a nastepnie na basen. Następnie do tesciów na pyszna obiado-kolację i do domku na "skazanego na śmierc". Niby nić - ale wstałam w super nastroju, pożartowałam sobie w pracy z szefem - nawet potańczyłam..... Boże moze mi juz tak zostanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Zyczę ci tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Kika-przeżywasz dokładnie to samo, co my.Takie myśli jak ty masz, też miałam nie raz.Czułam nieokreślony lęk, czułam się jak staruszka itp.Wszystkie jedziemy na tym samym wózku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemądraa
Sharamysha, KIKA 27 jak myslicie jest na to jakas rada? to jest naprawde uciazliwe, mam wrazenie ze inne dziewczyny sie nie przejmuja niczym, a ja takimi blahostkami i ciagle, co ktos sobie pomysli:/ paula01 i oby tak zostalo🌻 ja tez m.in jak jest dobrze miedzy mna a moim facetem to tak sie boje ze to sie skonczy, wiadomo nie moze byc caly czas idealnie ale mogloby tak byc jak najczesciej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
kika-wiesz, co ci powiem?że może i truję się tym świństwem, ale przynajmniej nie cierpię, aż tak mocno jak wcześniej i mam siłę i odwagę by coś zmieniać w swoim życiu.Też uważam ,że to nic dobrego te leki, ale skoro pomagają mi choć trochę w normalnym funkcjonowaniu, to jestem za...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
niemądra-my też się ciągle zadręczamy, co pomyślą inni.Wynika to z niskiej samooceny.Nad tym więc trzeba popracować.Skoro odważyłaś się na psychiatrę, to na psychologa tym bardziej powinnaś.Takie jest moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlugie rzesy-ja Ciebie dobrze rozumiem. Jak czlowiek jest w takiej sytuacji jak my, to lapie sie wszystkiego zeby choc na chwile dobrze sie poczuc i normalnie funkcjonowac. Dlatego ja zwrocilam sie do tego homeopaty. Czasami czlowiek nie ma wyjscia i musi brac tabletki. Cholera jak ja mam dosc przejmowania sie i zamartwiania. Chciala bym miec taki charakter jak niektorzy niczym sie nie przejmuja i olewaja to wszystko. Dziewczyny nie smiejcie sie, ale ja zaczelam stosowac afirmacje. Kupilam sobie ksiazke L.Hay \"Mozesz uzdrowic swoje zycie\" i pracuje nad soba, bo juz mam dosc tego wszystkiego. Kurka przeciez mamay prawo zyc tak jak chcemy bez wyrzutow sumienia. Zastanawiam sie jeszcze nad kupnem ksiazki o zwiekszeniu pewnosci siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemądraa
no wlasnie ja bylam u psychiatry z powodu braku apetytu, niedoboru wagi bo juz nic mi nie pomagaalo:P i bardzo ciezko bylo mi mowic o tym wszytskim i w sumie malo jej mowilam o mich uczuciach, w ogole jak tak pomysle jakmi blahostkami sie przejmuje to mi samej glupio a co dopiero komus o tym mowic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemądraa
Kika a znasz jakas dobrą ksiazke o tym?;) bo ja juz chyba wszytskiego postaram sie sprobowac, w towarzystwie to w ogle malo mowie, bo jeszcze cos glupiego powiem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do KIKA 27
dzięki za odpowiedź w sprawie homeopaty!:)🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja cały czas myśle o tej rozmowie o pracę, jestem coraz bardziej przerażona, wydaje mi się że się tam zbłaźńię, że mnie wysmieja że wyjdę na idiotkę, nachodza mnie myśli ze tam pracuja same potwory, boje się o co moga mnie zapytać ze nie będe umiała odpowiedzieć. Kupiłam sobie parę nowych rzeczy ale i tak nie czuje się przez to lepiej. Wpadam w panikę, jeju to straszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anulka-sprobuj sobie w domu taka rozmowe pare razy przecwiczyc. Na necie bylo kilka watkow o pytania jakie sie zadaje podczas rozmowy o prace. I najwazniejsze jesli nie ta praca to powiedz sobie, ze czeka na Ciebie inna, lepsza! Jesli macie jeszcze jakies pytania to chetnie odpowiem. Z tego co pisalam mam ksiazke L.Hay, \"Potege podswiadomosci\" J.Murphy-super ksiazka.\"Badz aniolem swojego zycia\" Ewa Foley,obecnie czytam ksiazke \"150 Twarzy stresu\", jak przeczytam dma znac, ale zapowiada sie ciekawie. Jest napisana przez lekarza. Szukam wlasnie ksiazek na temat podwyzszenia wlasnej wartosci. W KDC jest ksiazka razem z plyta i chyba sobie ja zamowie. Chocbym miala to sobie tylko wmawiac, wszystko mi jedno, byle pomoze i poczuje sie lepiej. Mam juz dosc bycia ofiara.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha jeszcze jedno. Ja wlasnie przez siedzenie w domu rok bez pracy nabawilam sie najwiekszej nerwicy-czual sie strasznie,nic nie warta.Teraz chocbym miala zmieniac prace co chwile wole to niz siedzenie w domu. W koncu to jest TYLKO praca!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkich...weszlam sobie ta to forum bo ja tez juz nie daje rady...tylko ja mam chyba cos innego niz wy otoz ciagle sobie wmawiam jakies glupie choroby,potem czytam objawy i czuje te objawy w sobie ze jak mnie juz glowa boli to mam guza na mozgu czytam objawy i nagle zaczynam miec je wszytkie i to jest najgorsdze ze ja je czuje tak mam w glowie zakodowane siedze teraz w pracy i na nic niemam siły. wszystko jest mi obojetne a objawy sa w samym centrum mojego zainteresowania..czy ktoras z was ma cos podobnego..a i jeszcze jedno 2 lata temu mialam to samo z tym ze znalazlam sie u psychologa i pomog...i mysle zeby znowu pojsc bo juz nie mogwe tak dłuzej ciagnac:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Anulka rozumiem cię.Ja czułabym się tak samo jak ty, gdybym to ja miała iść na tą rozmowę.Wiem to na pewno. Kika -fajnie, że czytasz takie książki, bo zawsze można z nich wyłapać coś dla siebie i zastosować to w życiu. Tu jestem-jesteś hipochondryczką-każdy nerwicowiec ma zresztą elementy hipochondrii w sobie.Ale jeśli widzisz, że to już ciebie przerasta i nie dajesz rady, to idż koniecznie do psychologa, działaj póki nie jest za póżno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Wracając do moich spraw osobistych, to na razie jest dobrze, mąż zaczął się starać, ale nie chce zapeszyć, bo wiem, że on ma słomiany zapał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlugie rzesy-chetnie bym Ci cos doradzila jesli chodzi o Twojego meza ale sama jestem mezatka od 3 miesiecy, wiec trudno mi cos poradzic. Ja mysle ze duzo tu zalety od tego jak nasi mezowie zostali wychowani, bo moj np.szanuje moja prace ktora wykonuje w domu i pomaga mi bo tak zostal wychowany. Znalismy sie przed slubem 4 lata, mieszkalismy razem tak ze troche sie juz dotarlismy.Wiadomo jak w kazdym zwiazku sa wzloty i upadki.Mam nadzieje ze twoj maz zmieni sie na dobre, ze zacznie mu zalezec i szanowac Ciebie, bo jestes tego warta! Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam, wrócilam, przegrałam. Jak zwykle nagadałam chyba głupot. Stres mnie zjadł. Nie przyjmą mnie. Nie podobało im się że z kierownika chce na jakiegos pracownika działu kredytów lub recepcję lub sprzedawcę. Kużwa mac jak jest lepsza kasa to stanowisko nie gra znaczenia, a ja chce zapewnic godne życie mojej coreczce po prostu.Mam doła, brak kwalifikacji źłe, za duże kwalifikacje też źle, szlak by to wszystko trafił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich bardzo serdecznie,dawno pisałam,ale mam młyn w pracy.Przyjechał facet na kontrolę i się zaczęło.Ale jaki idiota!😠 Debil po prostu to za mało powiedziane.Słuchajcie.Przypieprzył się,że dokumenty trzymamy w złych segregatorach.Wyobrażacie sobie?Dziś po godzinach siedziałyśmy i przepinałyśmy dokumenty w inne segregatory,jego zdaniem lepsze,bo większe.Co za dupek.A kiedy pytamy o ważne merytoryczne sprawy,to on drapie się w głowę i mówi; \"Ja nie wiem.Będę musiał poszperać w przepisach\"I to jest sprawiedliwość,kiedy ja muszę podejmować od razu właściwe decyzje przy interesancie i czasem sprawy są tak zagmatwane,że nie wiem jak postąpić,to taki delikwent przyjeżdża i uważa,że segregatory są złe,teczki sprawy źle pozakładane,podpis za nisko.Jakby to były priorytetowe sprawy.Zła jestem i tyle.Polemizować z nim nie mogę,bo mnie w protokole opisze,nawet bronić się nie mogę za ostro.A on i tak twierdzi,że ma rację.Dziś cały dzień przyjmowałam interesantów,telefony dzwoniły jak oszalałe,a on mówi,że korespondencja jest od 10 września nie załatwiona (kiedy mam miesiąc na odpowiedź) i to jest problem.Już mu dziś mówiłam,że jutro posadzę go na swoim miejscu i ludzi będzie załatwiał,a on mi na to,że na szkoleniach to mieli warsztaty i kilka spraw starał się sam ropatrzeć.Kurde ,a ja już mam w teczkach 3000 (słownie:trzy tysiące )spraw tylko w tym roku zrealizowanych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Kika, dzięki za dobre słowa.Masz rację z tym wychowaniem.Mój mąż był wychowywany tylko przez matkę, która wszystko robiła za niego, ojca nie miał-sam może teraz nie wie na czym polega jego rola. Anulka-tak mi przykro.Ale nie poddawaj się.Głowa do góry. Bananowy-współczuję ci problemów w pracy-właśnie tacy kretyni są najgorsi-mam nadzieję , że przetrwasz jakoś jego najazd.Jesteś dobra, poradzisz sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaczynam myśleć żeby z soba skończyć, nie mam po co żyć, jestem zła matka, zawodowo nie potrafię się spełnić, źle mi samej z sobą, rozpieprzyłam własne małżeństwo bo nie umiem w nim nawet wytrzymać, jestem beznadziejna i głupia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anulka- jeszcze chyba nic nie jest przesądzone co do tej nowej pracy, więc nie mysl o tym na razie. Nie analizuj juz co powiedzialas, a czego nie. u mnie w sprawach zawodowych dramat. nic nie idzie, nie mam na nic siły, w nic nie wierze, nie wiem jak dalej bedzie, nie mam planu, nie chce o tym ani myslec, ani rozmawiac... Dół jak nie wiem. Muszę się wziąć za dupę, bo juz tak dluzej nie wytrzymam. Obniżyłam wszystkie plany i ambicje do takiego minimum, ze mi wstyd nawet przed sobą. Nie mogę tak życ. Muszę coś robić. Muszę odpocząć. Muszę zacząc zmieniać to gówno, w ktorym taplam sie od jakiegos czasu. Wczoraj nie mogłam zasnąć z tego stresu. Tak mam ostatnio jakoś. Myśałam, że już w ogóle nie zasne. Ale się udało, prawie na stojąco. A dziś dól, dół, dól..... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anulka Słońce doła masz po tej całej rozmowie. Ale TY MASZ KWALIFIKACJE KOBIETO!!! Jeśli oni Cię nie chcą to jest to ich problem, to oni tracą! Jesteś super kobitka bo masz stanowisko, wykształcenie i siłę na samodzielność! Zły związek jest dla dziecka gorszy niż jeden rodzic. A Ty jesteś wspaniałym rodzicem. Robsiz wszystko dla swojej Niuni i to jest najważniejsze. I nie pisz mi tu takich rzeczy bo Twoja Córa Cię potrzebuje! Minie Ci ten nastrój zobaczysz, musisz tylko teraz jakoś przez to przejść, ale wiesz przynajmniej skąd to się wzięło - rozmowa o pracę wytrąciła Cię z Twojej małej stabilizacji. Ale my tu wszystkie jestesmy z Tobą i przesyłamy Ci dobre fluidy. Pisz Kochana jak najwięcej, może pomoże. Kurczę, ja to Cię podziwiam - Pani Kierownik! WOW!!! I dziecko, i decyzja o rozwodzie! Jesteś wielka!!! Wierzę że jest Ci ciężko bo tak jak Ty teraz to ja sie czuję często bez powodu - skończyć to wszystko i już się nie męczyć. Ale Ty znasz powód i tak jest o niebo prościej. Może gdzieś czeka na Ciebie lepsze stanowisko z lepszą kasą i dlatego Los Ci oszczędzi męczarni tutaj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nawet nie mam z kim pogadać. Mój chłoptaś ostatnio bardzo podekscytowany (niestety nie mną, a swoim życiem zawodowym :) ) Jestem z niego dumna, nie chce mu zabierac tej radości, więc mówię mu mało, prawie nic. A w domu umieram. Nie umiem sobie pomóc. Sama nie dam rady. On ma chyba teraz najlepszy czas w zyciu odkąd się znamy. Ja wprost przeciwnie. I czuję, że tak zostanie jak nic z tym nie zrobie, że się nic nie zmieni, ze zatrzymam się na tym co jest i zostanie tak na zawsze. A to by było straszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bananowy - lubię czytać to co piszesz, zawsze poprawiasz mi humor. Zawsze jestes taka uśmiechnięta :) i wszystko przyjmujesz żartem. Jakoś nie pasuje mi do Ciebie ten topik :) naprawde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak to jest kurcze, że tyle osób ma takie problemy? :( U mnie zaczeło się półtora roku temu tak na ostro. Chodziłam, płakałam, z łóżka mogłam nie wychodzić. Po tym jak próbowałam się zabić, powstrzymała mnie myśl o moich rodzicach. Zawsze czułam się za nich odpowiedzialna... Mój facet patrząc na mnie i to co się dzieje podsunął mi jakąś stronę o depresji. I tak skończyłam u psychiatry. Rzeczywiście ocenił mnie na depresję. Dostałam tabletki, najpierw takie na rano, potem na nic bo nie mogłam spać. Przy którejś wizycie zapytałam go czy jest możliwa u mnie jeszcze dodatkowo nerwica? Stwierdził że nie. Może pomyślał, że ma do czynienia z osobą nadwrażliwą i wyszukującą sobie pod tym kontem choroby. Problem w tym, że przestałam chodzić do lekarza, odstawiłam tabletki. Na początku było dobrze, ucieszyłam się, że już nie chodzę jak zombi przez pierwszą połowę dnia po tych tabletkach na sen. Tak naprawdę to nie czuję się zdrowa. Gdy rozmawiam z ludźmi to jestem uśmiechnięta (z resztą poprzednim razem też tak było, lekarz był zaskoczony co ja u niego robię gdy przyszłam pierwszy raz, dopiero jak mnie zmusił do mówienia i się popłakałam stwierdził chorobę) lecz gdy nikogo koło mnie nie ma są raczej łzy, lub smutek. Znowu chętnie bym zaszyła się w łóżku, jestem ciągle zmęczona, nogi mam ciężkie jak z ołowiu. Jestem praktycznie cały czas poddenerwowana, czuję jakieś wewnętrzne napięcie z którym nie moge sobie poradzić. Moja samoocena jest bliska zeru. Jednak nie jest tak źle jak było to rok temu. Teraz staram się wierzyć, że jeśli coś się stanie w moim życiu to sobie poradzę. Nie jestem czarnowidzką (już nie) raczej mówię sobie, że jakoś tam będzie i odsuwam od siebie wszystko co może mi nie dać normalnie myśleć, co może mnie zdenerwować i wyprowadzić z równowagi. Tamten lekarz na swój sposób mnie zawiódł i nie mogę przekonać się do tego żeby iść znowu. Z resztą teraz nie stać mnie na to. Nie pracuję, jestem cały czas na utrzymaniu mojego faceta. Boję się iść do pracy. To mnie paraliżuje. Chciałabym czuć się dobrze, mieć dużo energii na wszystko. A czuję się jakaś zapętlona :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuje dziewczyny za pociechę ale wcale nie czuje sie lepiej. Tyle rzeczy mnie dołuje. Wczoraj po tej rozmowie pojechałam odebrać córke z przedszkola o 14 normalnie odbierana jest o 15 przez męża lub moja mamę, w tym tygodniu mąz ja odbiera bo ma na nocki, i pech chciał że przyjechał wcześniej i spotklaiśmy się w przedszkolu, dzwoniłam do niego żeby nie przyjeżdzał bo ja odbiorę ale teściowa powiedziała że juz pojechał. Spotklaiśmy się więc i on się wściekł bo nie chciałam mu powiedziec dlaczego jestem tak wcześnie, gdzie byłam, czy byłam w pracy i 100 tysięcy pytań dodatkowych. Nie chciałam z nim gadać, zaczął mnie wyzywać od kretynki, a późńiej zaczął gadac że pewnie na kurestwie byłam i jestem zwykła k... no i poniosło mnie, dostał w pysk w tym przedszkolu. I powiedziałam mu skurwiłam się czy tez nie, to nie twoja sprawa ale ty za rękę mnie nie złapałęś więc nie masz prawa mnie obrażać. Powiedział że zabiera córkę i jedzie do matki ja się nie zgodziłam, to powiedział że idzie z nami do domu ja powiedziałam że nie, on mówi że posprząta mi piwnicę na drewno, więc w końcu się zgodziłam, i co? przyszedł i znów mnie wyzywał, do piwnicy nie poszedł porządku nie zrobił twierdząc ze za bardzo go zdenerwowałam i on juz nie ma siły na to, i wiecie co jeszcze chciał? żebym mu zrobiła herbatkę bo on przeciez jest gościem w moim domu. Ręce mi opadły bo tu mnie wyzywa od k... i za chwilę prosi żebym mu zrobiła herbaty jakby rąk nie miał, on jest chyba chory psychicznie. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam. Wziełam ostatnio afobam bo ta rozmowa mnie tak stresowała że hej. W sobote byłam na szkoleniu, tez się zdołowałam, jakis kretyn zaczął gadać o wojnie stuletniej, wiecie jakis taki nieboroczek co się historia interesuje i dorwał jakiegos dyskusanta i dawaj nawijają, a ja? skończyłam studia z historii i wiecie co? nie mogłam sobie o tej wojnie nic przypomniej, lokowałam ją gdziś ok XVw ale nie wiem o co poszło i jak się skończyło, jeju co za porażka, jestem zupełnym dnem, nic soba nie reprezentuję, na kierownika to ja się nie nadaję bo za mięką dupę mam a siedzę tu i boję się wszsystkiego, wszyscy mnie olewaja i nikt nie traktuje mnie poważnie bo sama na to pozwalam i nie mam sił żeby z tym walczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Ojej, Anulkaaaaaaaa, proszę nie przesadzaj.Tak czytam, co piszesz o tym swoim pożal się boże mężu i mnie załamujesz.A to dopiero dupek.Jesteś fajną kobietką i nie wmawiaj nam że jesteś beznadziejna, o nie!Jakim prawem on cię wyzywa od takich...? Ja nie wiem.A co na to wszystko twój chłopak? czy możesz teraz na niego liczyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Anna Donna-cześć! Chciałam ci powiedzieć, że właśnie ciężko jest trafic na dobrego , wyrozumiałego psychiatrę.Na takiego ,który chce pomóc, a nie tylko ograniczyć się do wypisania recepty.Ja chodzę do przychodni, tu jest dwoje lekarzy-jeden ten lepszy, a drugi tylko receptę wypisuje.Na przestrzeni kilku lat chodziłam raz do jednego, raz do drugiego, ale teraz znowu zmieniłam lekarza i to on wysłał mnie na terapię w ramach NFZ.Jestem z niej zadowolona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×