Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sharamysha

nerwica... depresja... czy głupota?

Polecane posty

zrobiłam sobie nowy problem, doszłam do wniosku że mój Pan za mało mi mówi czułości, jaki wysnułam wniosek?!, analiza analiza analiza \"on pewnie mnie juz nie chce\" na nic druga szala wagi że mi gotuje że zawiezie gdzie chcę ze zawsze jest pomocny, ja stwierdziłam że napewno stwierdził ze jestem beznadziejna i nie chce mu się ze mna gadac a niedługo to mnie pewnie rzuci, bo po co komu kobieta z huśtawkami nastrojów, i zaczynam się bac i pogłebiam swój dołek, bo dlaczego on juz nie mówi tak jak kiedys że tęskni, robił mi kiedyś małe wyrzutki ze nie dzwonię do niego i to było wkurzające a jednoczesnie miłe, nie mówi że kocha, juz nie musi? bo znamy się juz trochę? a ja tak potrzebuję miłych słów, nie będe się o nie jego prosić bo nie będe żebrac o uczucie, to straszne, znów pewnie będe sama, wszyscy faceci są tacy sami, najpierw się staraja a później stwierdzają że juz nie musza przynajmniej w kategorii mówienia sobie miłych słówek, jestem podłamana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam nowe koleżanki. Anulka 33 - jak ja Cię dobrze rozumiem :) Chyba możemy sobie podać rękę jeśli chodzi o słuchanie czułych słówek. Ja Ci powiem tyle, że kiedyś bardziej zwracałam na to uwage czy mój mąż mnie przytuli, powie że kocha a ostatnio mniej. I powiem Ci że wiem jak to boli. Zauważyłam, że mój mi mowi że mnie kocha jak jest szczęśliwy i zadowolony z czegoś. A tak to mi pokazuje w różny sposób, że mnie kocha robiąc to czy tamto. Ja już się nie domagam tych słów bo wymuszone nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Mój mąż nawet by mnie nie całował jakby nie był przyzwyczajony, że rano i wieczorem dajemy sobie całusa. I pomyśleć, że jestem prawie 4 miesiące po ślubie. Przykre to jest i tyle!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkie wspaniałe dziewczyny. Na kafeterię mam czas ( dużo czasu) ale tylko wieczorami. Niestety do emerytury jeszcze mi brakuje sporo a lat przepracowanych w domu nikt nie liczy. Nie zawsze byłam optymistycznie nastawiona do życia,podziałał tak zwany \"kop\"ale nikomu go nie życze. Spadalam na dno. Opowiem Wam w skrótach moją przygodę życia, tak jak wiele z Was tutaj to zrobiło. Za mąż wyszłam mając 22 lata i nowe życie pod sercem.Pełna marzeń, szczęśliwa. Niestety bylo jak było, tak jak u Was. Brak zainteresowania ze strony męża ( był sportowcem). Ciągła samotność i co za tym idzie bardzo szybko przestałam być kobietą.No bo jak tu myśleć o swojej kobiecości gdy na głowie jest wszystko: mieszkanie, zakupy, lekarz,zwykłe codzienne życie, znacie to.I ciągle sama, sama sama. 2 dziecko i dalej sama, sama sama.A ze byłam ambitna jak wy wszystkie to ciągle musiałam mieć wszystko idealne. Owszem, radzilam sobie, tylko że tam w środku coś zaczęło się psuć. We mnie , w mojej głowie.Poszlam do pracy i nadal byłam sama, doszlo mi tylko obowiązków: żłobek, przedszkole, dom, lekarz, zakupy itp. I nadal sama sama sama.Spełniałm się zawodowo ale nie zmieniało to faktu że czulam się źle.Byłam robotem, zawsze na posterunku, potrafiąca zrobić wszystko, rozwiązać każdy problem. Tylko nie własne.Pomagałam innym, byłam dobrym organizatorem różnych imprez.I coraz bardziej czułam że w tym wszystkim nie ma mnie.I tak to się zaczęło.Wtedy jeszcze nie wiedziałm co to nerwica, depresja, nie miałm na to czasu. Odsunęłam się od męża zaczęlam żyć włanym życiem. Były jakiś flirty, krótkie romanse. Wtedy byłam kobietą, piękną, wspaniałą, komplementy, kwiaty. Czułam się doceniana.I tylko nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak wkradał się w moje życie smutek, były łzy, chęć ucieczki, zwijałam się w embrionika i wyłam wyłam wyłam.Wiedziałm że to nie jest to o czym marzyłam czego chciałam i czego oczekiwałam zakładając rodzinę.W stosunku do męża próbowałm wszystkiego, spokojnej rozmowy, płaczu, awantury, cichych dni i innych metod \"buntu\".Nie docierało.Odzieliłam się od świata, uczuć, grubą skorupą. Było mi dobrze.(???)I wtedy zjawił się ON.Młodszy ode mnie, wolny. Miał czas sluchać mnie, spełniać moje życzenia, marzenia. O moje uczucie walczył rok.Poddałam się, pokochałam.Rozwiodłm z mężem, życie było piękne. Rozwalił moją skorupę.Byliśmy razem 7 lat. Mieszkał u mnie.Niestety dzieci, już wtedy dorastające ,nie akceptowały tego związku.A on gdy tylko uzyskał dostęp do mojego serca stał się chorobliwie zazdrosny, zaczynał pić a gdy mi zaczęły się kłopoty w pracy zaczynałam pić razem z nim. Było łatwiej.Czy napewno?W pracy było coraz gorzej, moja szefofa uwielbiała się znęcać, ale to odrębny temat. Wszystko zwalałam na pracę, wtedy już wiedziałm że mam silną nerwicę.Wszystkie objawy na to wskazywały, bo badania które robiłam były ok.Układy z synem miałm coraz gorsze, obwiniał mnie o wszystko.Kilka lat takiego zycia ... stawałam się kłębkiem nerwów.Pękło w momencie gdy już nie mogłam wstać z łóżka i każdy dzień przed wyjściem do pracy zaczynał się wymiotami.Uciekłam.Psychiatra, sanatorium, tarapia. Dopiero wtedy zrozumiałm co się dzieje. Że tkwię w toksycznym związku, że to moja szefowa ma problemy, które rozwiązuje stosując mobbing. Zrozumiałm że głową muru nie przebiję. Musiałam zwolnić, tego nauczyło mnie sanatorium, Tam byłam najbezpieczniejsza pod słońcem. Tam nic nie musiałm, tam byłm chroniona przed informacjami z zewnątrz.Po powrocie było jeszcze gorzej, ale tym razem zaczęło się z synem.Pomagałam sobie książkami, nie chciałm zmarnować tego co dostałam w sanatorium. Tej Siły.W każdym bądź razie wywaliłam toksycznego faceta z domu,i zaczęłam walkę z synem.Ile złego od niego doznałam to wie tylko moja córka a jego siostra. Straciłam pracę, faceta, syna, mieszkanie.Ale miałam siłę.Zaprzyjaźniłam się z kimś kto miał złe doświadczenie z kobietami i nigdy nie był aniołem. Ale rozumiał mnie.Pomagał w momentach załamania, przyjął do mieszkania, mobilizował do wstania z łożka i szukania pracy.Nie pozwalał się użalać nad synem.Brutalnie wygarniał i uświadamiał mi to wszystko co syn mi zrobił.Po dwóch latch odzyskałm względny spokój. I tak jest do teraz.Żyjemy razem a jednak trochę osobno, bardzo się od siebie różnimy. Ale mam kogoś kto nie myśli tylko o sobie, kto potrafi mi powiedzieć że mnie kocha, że jestem ważna, potrafi dziękować że znalazłam się w jego życiu.I tak sobie żyjemy jedno dla drugiego wspierając się nawzajem.Mam cudowną pracę, wspaniałą córkę, i syna.Mam przyjaciól i znajomych. Ale wiem też że ta choroba nie odchodzi, ona na zawsze ze mną zostanie,ja tylko staram się ją oszukiwać.Choć są chwile kiedy chciałaby na nowo mnie zdominować.Więc ciągle walczę. Ale tym razem o siebie. Tyle narazie moich wynużeń, to co napisalm to tylko mały wycinek tego co się działo w moim życiu. I przytulam każdą, która w mojej histori dostrzegła analogię ze swoim życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla każdego wschodzi zawsze jakieś słońce Kiedy przebywasz w ciemnościach, spójrz w górę. Tam czeka na ciebie słońce. Ono nie omija nikogo. Ciebie też nie ominie, jeżeli nie schowasz się w cień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Ewinio,przywracasz wiarę w normalność,choć przeżycia,które opisujesz są porażające.Mam nadzieję,że zagościsz u nas na dobre.Wierz mi,każdy promyk słońca na tym topiku poprawia samopoczucie.Każdy choćby najmniejszy kroczek do przodu ma dla nas kolosalne znaczenie.Z drugiej strony uświadamiam sobie ,jak wielu ludzi ma problemy ze sobą.Dzięki temu,że mogę wypowiedzieć się anonimowo,tutaj na forum,sprawia,że ciężar przeżyć,doświadczeń i balast złego samopoczucia staje się lżejszy.Tu jestem sobą,nie muszę niczego ukrywać,nie boję się,że zostanę wyśmiana,wydrwiona,że stracę twarz.Dzięki,że jesteście i czytacie 😍 Co do miłych słów,to muszę się z Wam i zgodzić-mój mąż mnie nimi nie rozpieszcza po ślubie.W sumie,to nie mogę narzekać,bo jest fajnie,rozumiemy się,bardzo rzadko się kłócimy.Ale proza dnia codziennego też potrafi być zabójcza. U mnie w pracy nawet ostatnimi czasy dość znośnie.Wprawdzie daleko od ideału,ale da się żyć.Jednak wstaję rano bez entuzjazmu,praca z ludźmi wypala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli mogę być Waszym dobrym duszkiem to bardzo się cieszę, bliżej mi do was niż do osób w moim wieku.Moje towarzystwo od lat jest młodsze ode mnie i jakoś szybciej łapię z nimi kontakt. Ja też dobrze się czuję będąc anonimowa i mogąc wywalić to co we mnie siedzi.Bardzo tego potrzebuję, zwłaszcza teraz, kiedy odeszła ode mnie moja serdeczna przyjacółka.Zginęła w wypadku, a była dla mnie osobą z którą nadawałyśmy na tych samych falach. W sobotę będą 3 miesiące jak zginęła. I dlatego znalazłam się na kafeterii i dlatego znalazlam was.A Madzia zawsze mówiła że nic nie dzieje się przypadkiem, że ....sorry nie mogę. O tym opowiem innego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anula 33 Napisałaś że czujesz się czasem złą matką, że nie masz czasu a twój mąż go ma więcej i lepiej zajmuje się wychowaniem córeczki. Jakie to wychowanie skoro nastawia ją przeciwko Tobie? Jakie wartości on chce jej przez to przekazać? Czy chodzi mu o to że matka jest \"be\"? I to ma być dobre wychowanie? Wychowanie dziecka to nie tylko zabawa i opieka nad nim. Przecież to Ty jesteś na codzień, ty układasz do snu i ty pierwsza wiesz co ją boli. Nie pozwól by nieodpowiedzialny człowiek \"wychowywał \"ją w ten sposób. Jeżeli będzie tak robił to będzie niszczył wszystko czego będziesz chciała ją nauczyć.Jesteś silną kobietą i dobrą matką. Pamiętaj o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Sharamysho-bardzo się cieszę, że lepiej się czujesz.Proszę cię tylko zmień nastawienie-nie czekaj ciągle, że to co dobre zaraz się skończy i będzie żle-tak nie można.Będzie dobrze i koniec!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam choć niebo za oknem nie rozpieszcza,życzę wam słońca w sercu i niech ten dzień dla każdej z was będzie wyjątkowy, tak jak wy jesteście wyjątkowe dla tego świata. \"chcę zajść, jak daleko mnie nogi poniosą Chcę dotrzeć do radości, która jest we mnie Pozbyć się barier, które mnie ograniczają I poczuć, jak mój duch i umysł rosną; Chcę żyć, istnieć i \"być\" I odbierać prawdy, które są we mnie.\" Idę do pracy wrócę wieczorem, a może napiszecie w międzyczasie co zrobiłyście dzisiaj tylko dla siebie? Nawet jeżeli miałby to być tylko uśmiech do własnego odbicia w lustrze to już jest dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ewinia mam uczucie że nasz topik dzięki tobie pojasniał takim cudownym słońcem i ciepłem, jestes wspaniała, wiele w życiu przezyłas, ale jak to mówia co nas nie zabije to nas wzmocni w Twoim przypadku to przysłowie bardzo się sprawdziło, pozdrawiam cieplutko Ciebie i wszystkie dziewczyny, pogoda dziś paskudna ale dzięki naszym rozmowom nie jest tak źle, mam iskierki w serduszku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewinia :) :) :) Czytam Was ale nie umiem odpisac każdej z osobna. Rozrósł się nasz topik i sporo nas tu jest :) Fajnie! Może jednak ten cały nieszczęsny internet na coś się przyda. Ale powiem Wam że jak Was czytam to mimo że sama założyłam topik to mam wrażenie że jestem jednak z innej bajki, że Wy jesteście razem a ja z boku. Słucham, patrzę ale siebie w tym nie odnajduję. Oczywiście mnóstwo mamy wspólnych cech, podobnie podchodzimy do życia, ale jest coś co mnie od Was oddziela. Ja naprawdę nie mam w swoim życiu przejść traumatycznych, nie mam prawdziwych powodów do narzekań. Ja mam tylko swoją głowę, umysł który czasem mnie samą przeciwko mnie samej buntuje. I tu mam wielki problem - znów jestem inna, pojedyńcza, outsiderka. Wy możecie sobie znaleźć jakiś podzbiór, jak na geometrii w podstawówce możecie wokół siebie zakreślić krąg. Pozostawiając mnie na zewnątrz jako element odmienny :( A wracając do poprzedniego wpisu - jak jest dobrze to nawet o tym nie myślę, nie umiem się tym nakręcać. Ale jak coś się psuje to nic innego nie umiem dostrzec tylko to moje nieszczęście. I bardzo łatwo potrafię wprowadzić się sama w zły stan natomiast za nic nie jestem w stanie wprowadzić się na ścieżkę radości. Jak mi spadają różowe okularki to przeżywam, ryczę, rozmyślam, analizuję, cierpię... ale gdy nie jest źle to płynę z prądem i jakoś nie skaczę do góry z euforii. Was wszystkie mogę pięknie przeanalizować, ale mi dolega chyba coś innego. Ale dobrze że chociaż innym trochę pomogłam zakładając ten temat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja staram się czesto robic cos dla siebie, cos co lubię. Nie sa to jakies duże rzeczy, raczej małe błahostki. Lubię sobie zaparzac kawę w takiej małej kafeteryjce ciśniniowej stawianej na gaz, latem wychodze na balkon o świcie (mieszkam w takim mini parku) i pije kakao albo herbatkę, uwielbiam wspólne kąpiele z moja córka, nalewamy sobie do plastikowych kubeczków wody i udajemy że pijemy herbatkę, robie sobie pyszne sałatki warzywne, w Mikołaja ide i kupuje sobie sama prezent, wiosna przytulam się do drzew, zima patrze na spadające płatki sniegu za oknem a w domu ogień w kominku wesoło strzela, lubie piec ciasta, lubię jak unosi sie wtedy zaach wanilii i cynamonu. lubie jechac do krakowa i godzinami wpatrywac się w mój ulubiony obraz w muzeum w Sukiennicach (Czwórka Chełmońskiego) lubię słuchac muzyki, lubie tańczyc i lubię czytać, na wiele z tych rzeczy brakuje mi czasu ale kiedy juz go znajde to jestem szczęśliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sharamysho, cos jest w Twojej głowie co Cie blokuje, musiało cos się zdarzyć w Twoim zyciu, może powinnaś skorzystac z hipnozy żeby to odnaleźć, nic nie dzieje się bez przyczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewinia
do ewinia ----> wielka prośba! czy mozesz napisać gdzie znajduje się to sanatorium dla nerwicowców?? Z góry dzięki!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O mamo, Ewinia, ale mnie zasmuciłaś tą swoją opowieścią. Przykre. Z jakiego województwa jestes, i ile ty masz lat? :) Ja myslę, że każda z nas jest troszkę (dużo?) inna. Jednak łączą nas jakieś wspólne cechy i to jest fajne. Do tej pory nie znałam nikogo, kto choć trochę miał cokolwiek ze mną wspólngo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Sharamysha tak na prawdę to każdy z nas jest inny odmienny. Nie ma dwóch takich samych osób o takim samym toku myślenia, postępowania.Co za różnica z jakiej przyczyny czujemy się źle i niedobrze. Nie zawsze muszą to być przykre sytuacje czy przejścia o czym tylko Ty możesz zaświadczyć i jesteś dobrym tego przykładem. Czasami jest coś w nas samych. Jesteś bardzo ważna dla tego topiku i dla nas wszystkich w końcu gdybyś go nie założyła nikt z nas by tu nie był. Ja czasami też mam wrażenie że tutaj nie pasuję i nie otwieram się tak bardzo i nie zawsze się udzielam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
A ja sobie zaraz pierdolnę karolka. Ku*wa mam dość problemów i nie wiem co robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Moim marzeniem jest uciec od problemów, nie myśleć, nie analizować ale tak się nie da. Pożegnali się z moim facetem w pracy a teraz wołają od niego zabijającą kasę bo czegoś nie dopilnował. On bez perspektyw na razie na nową i bez grosza przy duszy na żąden ze swoich pomysłów na nowy biznes nic nie zrobi. A ja mam tego dość!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie wiem co mam mu powiedzieć i jak go wesprzeć. Nie chcę go wspierać bo mam żal że mnie nie informuje na bierząco o to że mimo tego że nie chciałam aby tam pracował i tak podjął pracę w tej firmie. Przez to rozpadła się nasza rodzina ja straciłam zaufanie i zdrowie a teraz mamy być razem i się wspierać. A ja bym chciała zasnąć i się już nie obudzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Co to za zcie w ciągłych nerwach, niepewności. Czeka mnie dzisiaj długa noc. Skończyły mi się tabletki więc będzie nieprzespana. Wracam do domu pociągiem a mój partner w autku jedzie do kumpla z pracy żeby debatować co tu zrobić i jak im udowodnić że to oni jemu są winni kasę a nie odwrotnie. Dzisiaj się upiję to przynajmniej zasnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Miłego wieczorku Wam życzę, kończę pracę o 17 więc zmykam. PA wszystkim Paniom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
slim ona jestes silna, dasz radę przeciwnościom, trzymam Cie za rękę!, nie poddawaj się, to nie Ty jestes walnięta tylko ten Twój niedojrzały partner, nóż mi się w kieszeni otwiera na wieści które słyszę, normalnie udusiłabym gnojka za takie podejście do zycia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kochane, oj ja coś mam ciężki czas ostatnio. Nie umiem się wyluzować. Ciągle się martwię. Ja nie umiem być szczęśliwa. Choćby nie wiem jak było zawsze znajdę coś czym się zacznę zamartwiać i tak się błędne koło zamyka. Ja chyba jestem pier*****ęta i to zdrowo. I jeszcze ta pogoda. Ciągle się boję, że dostanę zawału. jak mnie tylko zaboli lewa ręka już myślę, że mam zawał. W nocy się budzę, mam przyśpieszone bicie serca. Kuźwa już mam tego dość. Dlaczego nie może być tak, że się niczym nie przejmuję.Teraz siedzę w domu, bez pracy, mogłabym się przecież zrelaksować, cieszyć tym, że już się nie muszę w pracy stresować, ale gdzie tam, przecież nie ja. Ja się muszę ciągle martwić i sama się nakręcać. Przepraszam dziewczyny ale musiałam to z siebie wyrzucić.Czy to się kiedyś zmieni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odpowiadam choć nie wiem komu; Sanatorium, tak wszyscy mówią, a właściwie to jest szpital.Centrum Terapii Nerwic w Mosznej na opolszczyźnie.W cudownym starym zamku,(disneyland)w ogromnym parku. I ten szpital uratował mnie przed zwariowaniem, byłam tam podczas świąt Wielkanocnych, każdy kto mógł jechał do domu na przepustkę, a ja nie byłam jeszcze gotowa, bałam się że wszystko wróci, mój młody toksyczny facet wściekał się i żądal powrotu bo nie mógł beze mnie żyć! I wtedy Pani doktor podjęła za mnie decyzję słowami\"proszę Pani to jest szpital i tutaj ja decyduję komu dać przepustkę, a Panie jej nie dostanie\". Euforia!!!! nie jestem winna że nie przyjadę do domu, mam wytłumaczenie! Rozumiecie? ktoś zdecydował za mnie! Nie miałam wyrzutów sumienia!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała Fiki Miki Mam 47 lat, mieszkam na śląsku opolskim. Wiem że jeszcze wiele mogłabym w życiu zdziałać, ale tak naprawdę to jestem strasznie wypalona,całe życie \"musiałam\", teraz nie muszę.Upadek spowodował przewartościowanie całego mojego życia. Co innego jest dla mnie teraz ważne i myślę też zupełnie inaczej.W duszy jestem waszą rówieśniczką i mam wiele znajomych, nawet bliskich dużo młodszych od siebie.Moja ukochana przyjaciólka, która niedawno zginęła w wypadku miala 26 lat, i była tylko rok starsza od mojej córki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ewinia - przykro mi z powodu Twojej przyjaciółki. Ja mieszkam niedaleko Raciborza. Pozdrawiam Cię serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sharamyho Nie wiem czy dobrze napisalam, ale chyba nie to jest ważne.Zabiłaś mi klina. Cały dzień dzisiaj w pracy myślałam o Tobie, wracałam do Twoich wcześniejszych wypowiedzi, nie pisałam nic, zostawiłam sobie Ciebie na wieczór, bo wtedy mam czas i nic mnie nie rozprasza. To dzięki Tobie weszłam na ten topik, bo Ciebie zrozumiałm pierwszą. To tak jakbym cofnęła się w czasie i widziała siebie sprzed klilkunastu lat.Dokładnie tak wyglądało moje życie.Niby nic się nie dzieje złego, wszystko ok ale...................I to \"ale\" chodzi.Nie dam Ci recepty bo jej nie mam, nie znam. Gdybym była bliżej po prostu bez słów przytuliłabym cię i powiedziała PŁACZ, wyrycz się dziewczyno, bo płacz oczyszcza, daje inne spojrzenie. Teraz po latach dodam do tego kup sobie dobry krem pod oczy bo to po latach zostawia ślady.Uśmiechnęłaś się?To dobrze nawet jeżeli miałby to być uśmiech przez łzy.Pisałaś że nie było jakiejś traumy w twoim życiu. Gdyby była miałabyś szybkie wytłumaczenie a tak to nie jest to takie proste.Ja też nie miałam traumatycznych przeżyć, jak u cibie po prostu zwyczajnie.Porozmawiaj sama ze sobą: jakie były Twoje relacje z matką, ojcem, rodzeństwem? Czego od ciebie wymagali i czy było to zgodne z tym co ty naprawdę chciałaś.Czy zawsze spełniaś oczekiwania rodziców? Jak układały się twoje relacje z rówieśnikami w szkole podstawowej i potem.W jaki sposób dokonywałaś wyborów:czy były to Twoje i tylko twoje wybory czy też wybory żeby zadowolić innych ( mamę, tatę ciocię, babcie), lub czy wybierał ktoś za ciebie bo tak było lepiej.Rozumiesz? Odpowiedz sama sobie tak zupełnie szczerze na te pytania, może wtedy dojdziesz do jakichś wniosków. Nie dam ci recepty jak żyć i jak sobie radzić w sytuacjach kiedy dopada cię deprecha,sama sobie z tym nie poradziłam i dlatego w pewnym momenie przegrałam.Choć moje życie jakoś się ułożyło to przegrałam swoje marzenia.Mogę cię wspierać i wysłuchać,mogę opowiedzieć o sobie a ty dokonasz porównań ale wybór drogi należy do Ciebie.Być może jesteś inna niż Twoi rowieśnicy, a przynajmniej tak czujesz,ale pamiętaj dzięki temu jesteś wyjątkowa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewinia
dziękuję! :)🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anulka 33 Wiesz co? Wyobraziłam sobie Twój kominek, poczułam zapach ciasta ( ja już od wielu lat nic nie piekę), płatki śniegu za oknem , śmiech ma łego dziecka i ....................ryczę \"Posiedzimy przy kominku, wyciągniemy dłonie w stronę ognia i z iskier wróżyć będziemy wróżby pomyślne... Myśli podążą ich śladem wysoko lecz nie zgasną jak one ogarnie nas ciepło i spokój nieziemski prawie... zgubimy zegarki ...zgubimy telefony... zgubimy szarą codzienność w odcieniach płomieni zapalimy to co w głębi serca lekko się tliło, zrzucimy skorupkę obojętności nieczułości , niewrażliwości będziemy sobą w ciepłym blasku ... Posiedzimy przy kominku, zobaczymy złote refleksy w kieliszkach czerwonego wina... wzniesiemy toast za życie, za miłość ... a jeśli przypadkiem wino doprawimy łzami, powiemy sobie że to tylko dym podrażnił oko.... odnajdziemy uczucia zapomniane , przytulimy do siebie rozgrzane policzki , obudzimy się na nowo i piękniejsze będą serca i dusze...w blasku ognia wszystko jest piękniejsze... odnajdziesz mnie , odnajdę ciebie Posiedzimy przy kominku...zatrzymamy czas, na chwilę na moment ...zostawimy za sobą nasz pośpiech przypomnimy sobie kolor swoich oczu i smak swoich ust... \" .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
slim ona \"Nie chcę go wspierać bo mam żal że mnie nie informuje na bierząco o to że mimo tego że nie chciałam aby tam pracował i tak podjął pracę w tej firmie. Przez to rozpadła się nasza rodzina ja straciłam zaufanie i zdrowie a teraz mamy być razem i się wspierać. \" Wiesz co ? jak już trochę ci nerwy przejdą, jak się wyśpisz powiedz mu to ale tak zupełnie spokojnie, bez emocji, tak jakbyś mówiła żeby wracając z pracy kupił chleb.I nie dodawaj nic więcej nie daj się sprowokować do awantury. Oczywiście śledż dalej rozwój wypadków, ale choć na jeden dzień zostaw go z tymi słowami pod \"kopułą\". Jestem z Tobą i chyba nie tylko ja.!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrej nocy życzę wszystkim i miłego przebudzenia. Piszcie jak wam mija dzień i w jakim jesteście nastroju.Ja wstaję wcześnie bo jadę do Wrocławia na szkolenie, ale będę wieczorem. Dobranoc. \"Jestem przekonany, że trudne chwile pomogły mi lepiej pojąć, jak nieskończenie piękne, jak bogate w każdym sensie jest życie, i jak sprawy, które budzą w nas niepokój, zupełnie nie mają znaczenia. \" (Isak Dinesen)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×