Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sharamysha

nerwica... depresja... czy głupota?

Polecane posty

Mała Fiki Miki - jestem, i wiesz co moja sytuacja zaczyna byc podobna do Twojej. Wyszukuje sobie różne prace, żeby tyle nie myśleć i się czymś zając. Szukam pracy ale szczerze powidziawszy nie chce mi się pracowac! Nic mi się nie chce. i też jestem wkurzona, że muszę robić rzeczy na które nie mam ochoty. Na dodatek mój były pracodawca robi mi problemy ze świadactwem pracy bo nie ma czasu go podpisać. Normalnie paranoja. Czekam aż to podpisze i w końcu będę miała spokój z tą firmą. Mała Fiki Miki pisz, co u Ciebie? Szukasz pracy? Składam najserdeczniejsze życzenia wszystkim dziewczynom które obchodziły imieninki. Spokoju ducha, radości, miości i wszystkiego czego głeboko w serduszku pragniecie niech sie wam spełni. Tego życze ja czyli KIKA 27 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja dzis ciągle płacze, wczoraj szarpałam się z mężem, dobił mnie psychicznie, dostałam wezwanie na sprawę 8 listopada zaczynamy wojnę, miało byc bez orzekania o winie ale mój maz oznajmił mi wczoraj ze bierze adwokata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anulka 33 - nie daj się. Też bierz adwokata i walcz o siebie i Twoje dziecko. I nie płacz, pomyśl, że jak sprawa się skończy to w końcu będziesz miała święty spokój i zaczniesz normalnie żyć! I głowa do góry, będzie dobrze. Myślę, że nic już nie może być gorsze od sytuacji w jakiej teraz jesteś.Twój mąż wykańcza Cię psychicznie, musisz walczyć o siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siedzę w domu, wyczytuję ogłoszenia, rozpaczam. Z jednej strony pragnę tej pracy, nie moge już tak żyć, ale z drugiej boję się. Jeśli przez tyle czasu nic się nie robi, jest coraz gorzej. Dużo rzeczy się traci, coraz częściej myślę, że sobie nie poradzę, ż się nie nadaję. Jak tak dalej pojdzie, to będę latać ze szmatą, a nie pracować w normalnym miejscu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Jak się pier*oli to wszystko i wszytkim na raz jest w tym jakaś prawidłowość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie wezmę adwokata, nie stać mnie, powiem w sądzie że maz mówi że na dziecko nie ma pieniędzy a na adwokata go stać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Ewinia wszystkie etapy które opisałaś tak obszernie mam już za sobą włącznie z rozstaniem. I powiem Ci jedno to nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała Fiki Miki- powiem Ci tak, ja przez takie siedzenie w domu właśnie dołowałam sie najbardziej, tez myślałam, że się do niczego nie nadaje i nic nie umiem. Im dłużej siedzi sie w domu tym trudniej jest się z niego wyrwać. Czego sie boisz? Tego że nie dasz rady? A skąd możesz wiedzieć ze nie dasz? Może właśnie dasz i bedzie to praca, którą będziesz wykonywała z satysfakcją. A jesli by miało być tak,że Ci się ta praca nie spodoba, to znajdziesz inną, świat się nie zawali a Ty zdobędziesz znów jakieś doświadczenie.Może spróbuj pracę na pół etatu? Coś co lubisz robić? Ja po tym roku załapałam pracę na pół etatu, zarabiałam 400 zł z czego 200 dawałam na dojazd do pracy, ale robiłam coś i to było dla mnie ważne. Później awansowałam w tej pracy. A jak ją zaczynałam, to też nic nie umiałam. Anulka 33 - nie znam się na tym, ale spróbuj poszperać w internecie może znajdziesz gdzies jakieś darmowe porady co robić w sytuacji w jakiej się teraz znalazłaś. Może ktoś ma podobne doświadczenia i podpowie Ci co masz robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuję Kika ja tez tam czasem szperam i szukam co robić. Jest o tyle źle ze się zakochałam, to trochę za wcześnie sie stało ale sie stało i nic juz nie poradzę. Mam o tyle dobra sytuacje ze mój Pan jest rok po rozwodzie więc na świeżo mi doradza, mam tez kolezanke po rozwodzie która ma znajome prawniiczki więc tez coś mi zawsze podpowiada. Mój maz nadal mi grozi że mnie zabije, teraz to na całego bo pewnie tez dostał juz wezwanie. Ostatnio wlazłam na topik zycie po rozwodzie, i trochę sie pocieszyłam tam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała fiki miki a może spróbuj wolontariatu, moze jest w twoim mieści lub poblizu ruch obrony bezrobotnych, czasem oni maja jakieś oferty pracy a jak nie to zapytaj czy mozna jakos sie u nich udzielac, taka praca pozwoli ci wyjśc z domu i nie myśleć a później w cv jest mile widziana że nie nie siedziałaś w domu tylko cos tam robiłaś. Może w urzedzie pracy maja jakies oferty wolontariatu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Do Ewinii. Obiecywanie zmiany, poprawy też. Wszystko wraca do normy poza moim zachowaniem. Nie wnerwiam się już nie mówię, nie proszę. Czasami pewnym osobom trudno się zmienić jeśli mają temperament niezgodny z oczekiwaniami drugiej osoby i to się tyczy obu stron. Ja nie jestem taka i nie będę jakby chciał tego partner i vice versa. Różnica polega na tym że ja potrafię zaakceptować tą drugą osobę taką jaka jest a ta druga strona zawsze ma coś do powiedzenia i to w taki sposób że aż w pięty idzie. A ja tylko milczę, zamykam się w sobie. Tabletki pomagają mi spać i inne na dzień funkcjonować tak żeby nie brać wszytkiego do siebie. Choć nie da się o tym nie myśleć. To i tak siedzi w środku. Trala la po co ja to wszystko piszę. To wszystko co opisałaś pasuje jak ulał poza jedną kwestią że w Twoim przypadku ta osoba Ciebie zrozumiała. Moja połowa powiedziała że też ale skończyło się na słowach. Rzeczywistość okazała się złudna. Nadzieja matką głupich. Wróciłam do niego i po co. Wszystko jest tak samo bez zmian. Nie będę się dłużej rozwodziła bo mogłabym pisać bez końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bejbiiii17
zainteresowalam sie tematem poniewaz.. nie wiem juz co robic. mam nerwice, przez to zle sie czuje... czesto boli glowa, mam problemy z oddychaniem, kluje mnie serce;/ ale to nie jest najwiekszy problem. przez to trace zdolnosc "kontaktowania sie" z otoczeniem. nie mam przyjaciol... jestem samotna. jestem taka niesmiala i skryta. kazdy dzien spedzam w domu.. przed komputerem i przy herbatce.... mam tylko 17 lat :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bejbiiii17
pomyslalam ze tu jest ktos kto ma tak jak ja... albo przynajmniej mial i powie mi co robic:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Slim ona tak to prawda, on zrozumiał, ale ten on ma 23 lata i jest moim synem. Nie wiem jak to jest poddać się w związku i powrócić, bo byłam na tyle niepokorna że swoje związki ucinałam definitywnie. Owszem zdarzyło mię powrócić do faceta ale było to jeszcze na etapie chodzenia, potem ślub no i jednak rozwód. Więc nie wiem jak to jest. Znam tylko uczucie rezygnacji i chyba coś takiego ciebie dopada. To jest takie budowanie skorupy wokół siebie. I ty chyba ją budujesz.A może już zbudowałaś. Da się tak żyć ale szkoda staconych lat, które mogłabyś poświęcić dla siebie. Zyczę dużo wytrwałości i siły.Nikt nie rozwiąże Twoich problemów ale moze lepiej się poczujesz wiedząc, że są ludzie którzy cię rozumieją i wspierają. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
bejbiiii-no cóż ,też przez to przeszłam.Byłam bardzo skryta, nic nie mówiłam nikomu-a już zwłaszcza o tym jak się czuję.Zaczęłam wsłuchiwać się w swoje ciało-czy serce mi bije, jak bije, czy mnie coś boli, czy nie.to było straszne.Łaziłam po lekarzach, po pogotowiach.Dostawałam zastrzyk na uspokojenie i tak sie to kończyło.Nikt nie potrafił mi pomóc tak na prawdę.Pamiętam słowa mojej babci, że jeśli sama sobie nie pomogę ,to nie pomorze mi nikt.Myślę ,że jest w nich wiele racji.Bo nerwica to długa i marna choroba.Owszem można sobie pomóc lekami, ale tak na prawdę trzeba zmienić sposób myślenia.Jest to ciężkie zadanie.Ja ciągle próbuję, czasami nie mam już sił,ale walczę... Teraz też mam doła, nic mi się nie chce-ble...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój maz szaleje, postanowił mnie zniszczyć Podobno ma isc dzis do prokuratury żeby wszczeli postępowanie przeciwko mnie jestem załamana jego postępowaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Anulka 33 nie poddaj się. Stwarzaj pozory że to co robi Twój mąż nie robi na Tobie żadnego wrażenia. To go jeszze bardziej zdenerwuje ale też da mu do myślenia. Bądź dzielna i nie daj się zastraszyć. Stwórz pozory. Powiedz mu też kilka słów dzięki którym będzie się czuł zagrożony. Wiem że to trudne ale dasz radę. Pomyśl że to niedługo się skończy. Wiezę w Ciebie uda Ci się zwyciężyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Anulka 33 dobrzeby było jakbyś miała dyktafon i nagrała sobie te jego pogróżki. Mogłabyś to wykorzystać w sądzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam dyktafon w telefonie, próbowałam nagrac ale nie udaje sie akurat jak on jest nagrać tej ważnej kwestii, zreszta on jest zdolny zniszczyc mi telefon a mam drogi aparat jeszcze nie spłacony na raty, więc jest schowany w torebce, z tego co wiem jak pójdę do prokuratora i wystarczy że powiem ze mąz mi grozi to on dostaje z automatu wyrok na 1 rok w zawieszeniu, ale on juz ma jeden wyrok i jak go podam to on pójdzie juz siedzieć, taka wredna to nie jestem, ale jeśli on pójdzie i zacznie gadac i powie ze ja usunełam ciążę to ja go podam o znęcanie się i groźby utraty zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Anulka 33 powinnaś też zgłosić na policję że się biosz, że Ciebie straszy. Jak widać on idzie na noże więc Ty musisz też mieć jakieś argumenty przeciwko niemu. Łap się wszystkiego co możesz wykorzystać. Wiem że tego nie chcesz ale musisz to zrobić bo inaczej przegrasz. Zresztą sama pewnie o tym wiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Anulka 33 jak szkoda Ci telefonu to kup dyktafon. To nieduży wydatek a korzyści duże. Zrób to jak najszybciej. Albo pożycz od kogoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Oby tylko Twojej córki nie wkręcił w tą rozprawę. Ciekawe czy posunąłby się tak daleko. Oby tylko sąd nie zlecił dla córki badania u psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Dzisiaj spotkałam na ulicy koleżankę Filipa. Tą co całowała się z nim jak do nas przyjechała w odwiedziny. Czy to musi mnie prześladować. Dlaczego musiałam ją spotkać. Te zbiegi okoliczności są super. Te zgubienie obrączek też. Ale mam doła i jestem wściekła. Czy mam to odbierać jako znaki. Kto wie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam założona niebieska karte przeciw przemocy w rodzinie na policji, co jakis czas odwiedza nas dzielnicowy, zgłaszałam mu że maz mi grozi, wysłał mnie do prokuratora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
slim ona mi od roku gina prezenty od mojego męża, zagineły dwa łańcuszki i bransoletka ze złota, nie wiem co się z nimi stało, maz twierdzi ze je sprzedałam kretyn, to chyba były jakies znaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Mój partner jest na mnie zły bo nie kocham się z nim tak często jakby tego chciał. Więc chodzi obrażony. Jak daję mu buziaka na dowidzenia jak jadę do pracy to z niechęcią nadstawia policzek. Nie robi żadnego kroku tylko czeka aż ja do niego przyjdę pierwsza. Od czasu do czasu powie co o tym sądzi. Wczoraj przeglądał mi telefon. Coś jest ze mną nie tak bo wieczorami idę spać dość szybko. Tabletka zwala mnie z nóg. On mówi że lepiej się zachowuję jak nie biorę tabletek. A mi jest lepiej jak je biorę. Bomba wisi w powietrzu czuję to. Prędzej czy później będzie domagał się rozmowy i wyjaśnień dlaczego taka jestem. A mi jest dobrze tak jak jest. Cisza, spokój, ja zamknięta w swoim świecie którego on nie rozumie. On pełen energii i zapału, ja zrezygnowana, bez enerii i siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Czy tylko ze mną jest coś nie tak. Mam dośc ciągłego obwiniania się. Ostatnio zrobionej romantycznej kolacji jakby nie było. Tego nie widzi. Jak mu piszę że go kocham też nie ma znaczenia. Tylko te negatywne komentarze. Mam tego dość. Robię małe kroczki w jego stronę na ile mogę ale to nie ma znaczenia. Nic to nie zmienia. Znowu usłyszę że sex to podstawa związku. Jestem nienormalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
slim ona czytam to co piszesz i widze siebie z przed roku conajmniej Pamiętam jak sie w końcu poddałam i zajełam się tylko sobą, nie obchodził mnie maż, żyłam w swoim świecie, tez zaczął mi przegladac telefon (pamiętaj ze to jest karalne) Zaczął się wsciekać, sexu juz tez prawie nie było, czułam do niego wręcz obrzydzenie, w końcu powiedziałam że chcę rozwodu, nie uwierzył wysmiał mnie, i tak jakos zyłam w jakiejs skorupie, później kogos poznałam, zaczełam się usmiechać, pomyślałam ze jest jakis promyk nadziei, z mężem byłam juz w separacji i sama widzisz jak kończe ta historię,z toba będzie podobnie, w końcu zrozumiesz ze mozna lepiej zyc samej, spokojniej, i uwierzysz w to zobaczysz, i czego ci zycze z całego serca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×