Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

Witaj JARZEBINKO!!! Chcialam cos napisac,,,a wlasciwie bylam juz na BIESIADZIE,,,,,telefony rozdzwonily sie i ,,,,dopiero teraz jestem wolna. Niestety ___jest dosc pozno,wiec powiem tylko DOBRANOC BIESIADO🖐️Do jutra,pa,,, Pozdrawiam WAS kochane❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jak mowilam,,,pada snieg____tak jak zapowiadali,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DZIEN DOBRY 🖐️ BIESIADO! 👄 Jodelko u Ciebie zima a u mnie prawie wczesna wiosna! :D Zostawiam Wam opowiadanie o .........\" Pierscionek z diamentem\" Erika pamiętała swojego ojca jako przykładnego tatę, męża, sąsiada. Tak było przez wiele lat, aż do momentu, kiedy po śmierci rodziców zajrzała do pilnowanej przez matkę szafy, zamkniętej na kłódkę. Najpierw zmarł ojciec, szanowany obywatel, pracowity i uczciwy mężczyzna. Tak był postrzegany przez rodzinę, przyjaciół i znajomych. Dla sąsiadów i otoczenia był wzorem do naśladowania. Kochał swoją rodzinę i bardzo o nią dbał. Erika zawsze jednak czuła, że ojciec więcej czasu i uwagi poświęca jej starszemu bratu. Może dlatego, że mężczyźni zawsze lepiej się rozumieją. W końcu Hans, jej brat, był od niej starszy o dziesięć lat. Trochę miała o to do ojca pretensje. Został Erice po nim złoty pierścionek z diamentem, który otrzymała od rodziców na swoje osiemnaste urodziny. Nosiła go z dumą ku zazdrości swoich koleżanek. Z okna ich czerwonego domku, rozciągał się widok na ogród, niegdyś piękny, porośnięty najróżniejszymi kwiatami. Ojciec z zamiłowania był ogrodnikiem i hodował rzadkie odmiany róż, które potem zdobiły ich mieszkanie. Hans interesował się polityką, należał nawet do młodzieżowej partii komunistycznej. Matka wiedziały o tym, nie wtajemniczając ojca, jakby nie chcąc go niepokoić, nie wiadomo dlaczego. Jeszcze wtedy Erika nie rozumiała co to jest „komunistyczna młodzieżówka”, z biegiem czasu uświadomiła sobie, że dzieci były chowane na podobieństwo tamtych czasów i panującego systemu politycznego DDR. W domu nigdy niczego nie brakowało, jednak panowały w rodzinie surowe zasady. Kontakty między dziećmi a rodzicami były zasadnicze i sztywne. Nigdy nie poruszano zagadnień II Wojny Światowej, był to temat zakazany. Ona pamięta natychmiastowe wyjazdy ojca, po otrzymaniu tajemniczej korespondencji. Listonosz bardzo ojcu współczuł a matka popłakiwała do poduszki. Erika miała wrażenie, że miało to związek właśnie z wojną, podpytywała nawet brata. Hans mówił, że tata wyjeżdża w interesach. Gdy ojciec wracał po dłuższej nieobecności, w domu panowała ogólna radość. cdn.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przez cztery lata Erika studiowała dziennikarstwo na uniwersytecie w Berlinie. Była wzorową studentką. Pewnego razu koleżanka zachęciła ją, aby wzięła udział w wykładzie żydowskiej profesor, ocalałej więźniarki z Auschwitz, na temat Shoa. Udało jej się nawet przedostać przez tłum słuchaczy i uzyskać od owej kobiety autograf. Zamieniły też ze sobą kilka słów. Referat, jakiego wysłuchała wstrząsnął nią tak bardzo, że nie mogła tej nocy zasnąć. Zaczęła szukać materiałów związanych z Holokaustem. Czytając książki, o tej tematyce, przechodziły przez jej ciało dreszcze i czuła się dziwnie winna zbrodni hitlerowskich, tylko jako Niemka. Wojnę znała z innej strony, tej która przedstawiała Niemców jako naród oszukany i zniewolony przez nazistów. W domu matka mówiła nie raz, że Niemcy są narodem wybranym. Erika nie zastanawiała się głębiej nad tymi słowami, i nie rozumiała, jak te słowa mają się do jej rodziny. Gdy uczęszczała do Liceum, nauczyciele na lekcjach historii wspominali o wojnie i hitleryzmie, pobieżnie zresztą, ona też nie przykładała uwagi do tych tematów. Chyba skutecznie wszyscy starali się, aby ta czarna strona historii Niemiec, nie była znana młodzieży zbyt dokładnie. Gdy podpytywała brata, czy to wszystko, co piszą w książkach, o faszyzmie, hitlerowcach, jest prawdą, uzyskiwała krótką odpowiedź : „propaganda tych świń Polaczków i Żydów”. cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
potkanie z żydowską profesorką przywróciło w jej pamięci owe tajemnicze wyjazdy ojca i wycinki prasowe, jakie rodzice przechowywali głęboko w komodzie, na które Erika natknęła się przypadkiem. Postanowiła zajrzeć do nich znowu… Rodziców nie było w domu, brata również. Z lekką obawą weszła do pokoju rodziców. W zasadzie nie znała tego pomieszczenia. Siadali tu całą rodziną tylko w niedziele, do obiadu. Erika rozglądała się, jakby weszła tu po raz pierwszy. W pokoju panował półmrok, okna zasłaniały bordowe zasłony. Stare, zabytkowe meble zdobiły pokój, na ścianach wisiały piękne obrazy w złotych ramach. Kobieta otworzyła dębową komodę, po czym sięgnęła teczkę z dokumentami. Czytała w pośpiechu. Jej uwaga skupiła się na wyroku norymberskim z 1948 roku. Ujrzała imię i nazwisko ojca. Niżej figurowały słowa : prześladowanie Żydów, przynależność do organizacji przestępczej SS. Na samym końcu kartki przeczytała: zwolniony od obowiązku odbywania kary. Zaliczono okres pozbawienia wolności w latach 1945-1948 . Nagle Erika usłyszała zgrzyt klucza w drzwiach. Czym prędzej wsunęła teczkę na miejsce i pobiegła do swojego pokoju. Była wstrząśnięta, jej uczucia do ojca zostały zachwiane. cdn........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Owego nieszczęsnego dnia wróciła do domu z redakcji bardzo zmęczona. Miała już położyć się na krótką drzemkę, kiedy spojrzała na stojącą w przedpokoju starą szafę i pomyślała, że czas najwyższy zrobić z nią porządek. Nazajutrz miała umówionych malarzy, trzeba więc było szafę usunąć już dziś. Zadzwoniła do swojego starszego brata z prośbą o pomoc. Zaoferował się przyjechać w przeciągu pół godziny. W między czasie zaparzyła kawę i krzątała się po mieszkaniu, rozmyślając o swoich rodzicach. Wspominała ojca spacerującego po ogrodzie, rozkoszującego się pięknymi różami. Mama piekła ulubione przez domowników ciasto z morelami. To były cudowne czasy. Czy rzeczywiście?! Hans przyjechał przygotowany do otwarcia starego mebla, przywiózł ze sobą łom. Był silnym, dobrze zbudowanym mężczyzną, z jaskrawo – blond czupryną na głowie. Umięśnione ciało wskazywało, że uprawiał sport. Otwarcie szafy nie sprawiło mu żadnego kłopotu. Wewnątrz znajdowały się przeróżne przedmioty, począwszy od pięknego, porcelanowego kompletu kawowego, przez pudełko z orderami, do sterty zakurzonych ksiąg i dokumentów. Erika postanowiła dokładnie przejrzeć zawartość szafy, natomiast Hans spiesząc się, pożegnał siostrę. Obiecała bratu, że nie wyrzuci pamiątek po rodzicach, znajdzie dla nich odpowiednio inne miejsce, a Hans, tak jak prosił, otrzyma medale ojca. Powolnymi ruchami wyjmowała zawartość szafy, wszystko dokładnie oglądając i odkurzając. Następnie układała przedmioty na stole. Jej uwagę przyciągnął order, na którym widniał napis: Krzyż Żelazny II Klasy. To na nim tak bardzo zależało Hansowi. cdn....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdy zajęła się porządkowaniem dolnej, ostatniej półki, ujrzała w rogu srebrne metalowe pudełko. Spodobało jej się, pomyślała, że będzie odpowiednie dla jej biżuterii. Gdy je otworzyła ujrzała pożółkłe koperty zaadresowane do jej matki. Zaciekawiły ją. Wzięła do ręki list leżący na wierzchu i z lekką obawą zaczęła czytać. Nie chciała naruszać czyjejś prywatności, pomyślała jednak, że mama nie żyje i ona, jej córka nie ma złych zamiarów. Była ciekawa zawartych treści, w myślach zastanawiała się, jakie tajemnice zawiera ta korespondencja. Usiadła na kanapie. Szybko zorientowała się, że są to listy jej ojca do matki. Nigdy nie podejrzewała, że tata może być taki romantyczny..... cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tego samego dnia, wieczorem, zadzwoniła do brata. Była zdenerwowana, głos miała zapłakany, mówiła chaotycznie. Hans zjawił się jak najszybciej mógł, nie rozumiejąc, co takiego się wydarzyło. Zobaczył siostrę w bardzo złym stanie. Na stole leżały różne przedmioty, a wśród nich pierścionek z diamentem. Mienił się z daleka. Hans próbował dowiedzieć się, co się stało, lecz Erika tylko płakała i mówiła coś o listach, wskazując je ręką. Wziął jeden i zaczął czytać. Po woli przysiadł na krześle. W trakcie czytania bladł, jego twarz dotąd bez wyrazu, krzywiła się z bólu. Sprawiał wrażenie, jakby doznał szoku i nie dowierzał czytanym treściom. Cóż tak szokującego mogły zawierać? Czytał list następny i następny. Gdy skończył, przygarbiony podniósł się, spojrzał na siostrę i zawołał: „ nie udawaj, że niczego się nie domyślałaś”. Przez ostatnie pół godziny, przez które ten młody mężczyzna był zajęty czytaniem tajemniczych listów, sprawiał wrażenie, jakby przybyło mu kilkadziesiąt lat. Był przestraszony, że tajemnicę rodziców poznała siostra. Erika długo jeszcze płakała. Miotały nią różne myśli, również słowa brata. Następnego dnia nie poszła do pracy. Nie była w stanie pracować jeszcze przez kilka następnych tygodni. W jej głowie panował mętlik, myśli krążyły po umyśle, nie dopuszczając żadnego realnego usprawiedliwienia dla rodziców. Zastanawiało ją również to, że brat znał poniekąd tę tajemnicę. Wciąż słyszała własne słowa : mój ojciec gestapowcem. Nie mogła w to uwierzyć. Gdy patrzyła w lustro zastanawiała się kim jest, do kogo jest podobna. Matka zawsze mówiła, że urodę odziedziczyła po babce Franciszce, matce ojca. Erika była rudowłosą kobietą, której twarz obficie pokrywały piegi. Oczy koloru brązowego, osadzone między krótkim nosem, nadawały wyrazistości jej bladej buzi. Nie mogła patrzeć na siebie, chwyciła lusterko i rzuciła nim o podłogę. Rozbiło się na drobne cząsteczki. cdn.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy doszła do siebie, na tyle żeby porozmawiać z bratem, zadzwoniła do niego i poprosiła o spotkanie. Przemyśleń było wiele, postanowiła powziąć pewne kroki, i chciała poinformować o nich brata. Podczas spotkania poczuli, że są sobie obcy. Tak nagle, po tylu latach wspólnego dzieciństwa. Unikali swojego wzroku, a kiedy już ich oczy spotkały się, widać było w nich wielkie rozgoryczenie, ból i żal. Erika postanowiła oddać pierścionek z brylantem. Nie wiedziała jeszcze, jak to zrobi, ale wiedziała, że tak będzie na pewno. Postanowiła także pojechać do Polski, do miejsc, w których jej ojciec przebywał podczas wojny. Szczególnie chciała odwiedzić Włocławek, miasto, w którym to matka odwiedziła męża i gdzie on wsunął jej na palec ten przeklęty pierścionek,w dowód wielkiej miłości i oddania do ukochanej kobiety. Planowała też zbadać swoje korzeniem, a potem napisać o tych wydarzeniach książkę. Reakcja brata była natychmiastowa. Zbulwersowany zakazał siostrze naruszać dobre imię rodziców. Zagroził nawet, że jeśli to zrobi, wypisze ją ze swojej rodziny, wyprze się pokrewieństwa. Zamierzenia Eriki były silniejsze od jej woli. Wiedziała, że tak musi zrobić, chociażby dla samej siebie. Brat opuścił mieszkanie trzaskając drzwiami. Erika próbowała jeszcze tłumaczyć bratu, lecz on nie miał zamiaru słuchać. cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po kilku dniach dnia pojechała do Berlina. Z Poczdamu było niecałe dwieście kilometrów. W pociągu myślała jeszcze o Hansie, zastanawiała się, czy rzeczywiście nie wybaczy jej, jeśli ona zrealizuje swoje plany. Postanowiła odszukać żydowską profesorkę, poznaną kilka lat wcześniej na uczelni. Szybko i bez trudu udało jej się dotrzeć do właściwych osób, mających z nią kontakt. Owa kobieta mieszkała jednak w Izraelu. Od zaprzyjaźnionego wykładowcy otrzymała do niej numer telefonu. Nim jednak wykręciła numer w aparacie telefonicznym, długo zastanawiała się, czy robi słusznie. Układała zdania, jakie do niej skieruje. Walczyła ze strachem i tremą. Rozmowa była długa i trudna... Szczęśliwym zbiegiem okoliczności okazało się, że rozmówczyni wybiera się do Niemiec z referatami o Shoa dla młodzieży uniwersyteckiej. Pani Blatt była osobą powszechnie znaną i zasłużoną dla pojednania i polepszenia stosunków izraelsko - niemieckich. Niemal corocznie odwiedzała niemieckie uniwersytety. Kobiety umówiły się na konkretne spotkanie. Erika ujrzała idącą w swoim kierunku kobietę. Już z daleka zobaczyła sylwetkę nieco przygarbioną. Mimo starszego wieku wygląda bardzo ładnie i interesująco. Miała czarne, gęste włosy, krótko obcięte, lekko zroszone siwizną i czarno brązowe wyraźne oczy. Pani Blatt spoglądała na Erikę z zaciekawieniem, ale przyjaźnie. Gdy zbliżyły się do siebie, Erika poczuła nieokreśloną więź, łączącą obie kobiety. cdn.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Udały się do pobliskiej kawiarenki, znanej Erice z czasów studiów, gdzie na ogół panowały cisza i spokój. Tak też było tym razem. Erika ukradkiem przyglądała się profesorce. Kątem oka dostrzegła liczne zmarszczki na twarzy Pani Blatt. Pomyślała przez chwilę, że mimo cierpień, jakich doznała z rąk hitlerowców, zewnętrznie wygląda wyśmienicie. Co dzieje się wewnątrz, mogła się domyślać. Erika jeszcze raz opowiedziała o swoim problemie. Gdy przedstawiała tę tragiczną historię,z jej oczu spływały łzy. Pani Blatt słuchała w wielkim skupieniu, od czasu do czasu głaszcząc Niemkę po ramieniu. Jej ojciec był gestapowcem. Do pełnienia zaszczytnej służby Hitlerowi został wysłany do Polski. Podczas licznych wysiedleń społeczności żydowskiej w miejscowości, leżącej na Kujawach, oddziały Wermachtu konfiskowały wszystko co mogło być przydatne III Rzeszy. Ludzi pędzono na roboty opustoszałymi ulicami miasta, bijąc ich, kopiąc i popychając. W czasie jednej z takich akcji, gestapo nadzorowało jej przebieg. Ojciec Eriki, funkcjonariusz Gestapo zobaczył przebiegającą młodą dziewczynę. Na plecach widniała naszyta na odzieży, żółta łata w kształcie gwiazdy Dawida. Dziewczyna dłonią zasłaniała sobie twarz. Pomimo, że dzieliła ich spora odległość, gestapowiec zauważył blask rażącego wzrok diamentu, znajdującego się na palcu Żydówki. Jeden okrzyk „halt” sprawił, że dziewczyna zatrzymała się i stała, jakby wmurowana. Hitlerowiec podszedł do niej, plunął w twarz, wyzwał, naubliżał, po czym pod pretekstem ocalenia jej życia wziął sobie nagrodę - ów złoty pierścionek z diamentem. Dziewczyna czym prędzej uciekła z miejsca zdarzenia. Zimą 1941 roku matka przyjechała do Włocławka, odwiedzić męża. Była szczęśliwa, i jak wspominają w listach, były to cudowne dni, spędzone razem podczas wojny. Mąż oprowadzał ją po polskim mieście, wskazując zabytki godne uwagi. Podziwiali dwunastowieczną katedrę, kościółek farny nad Wisłą. Objęci spacerowali nadwiślańskimi Bulwarami, obok których znajdowała się ulica zwana „Ulicą Śmierci”. Tu bowiem zaganiano Żydów do ciężkich robót i brutalnie ich traktowano. Wielu na tej ulicy straciło życie. Im to jednak w niczym nie przeszkadzało. Kobieta była lekko wystraszona, lecz mąż uspakajał, że ta żydowska hołota nie jest zdolna zakłócić im romantycznego nastroju. Wizyta trwała kilka dni. W dniu odjazdu żony mąż wręczył jej upominek. Twierdził, że to nic wielkiego, wiele go nie kosztował, ale za to jest piękny. Kobieta była oczarowana, wychwalała kochającego małżonka, oraz diamentowy pierścień. cdn.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdy Erika skończyła opowieść była cała spocona, ręce jej drżały. Pani Blatt uspakajała kobietę. Zapytała jak jej może pomóc. Ta odpowiedziała, że chce oddać pierścionek, lecz nie wie komu? Poprosiła o pomoc Panią Blatt. Rozmawiały jeszcze przez jakiś czas, tym razem o swoim życiu, rodzinie, zainteresowaniach. Erika wspomniała o zamiarze napisania książki, na temat opowiedzianej historii. Została ostrzeżona, że to nie będzie łatwe, ani proste, musi liczyć się z zagrożeniami, jakie na nią czyhają. Jej brat jest tego przykładem, wielu ludzi nie zrozumie jej kroku. Na myśl Erice przyszła ciotka Inga, którą wspominała z dzieciństwa bardzo przyjaźnie. Ona zapewne wiele pamięta. Postanowiła odwiedzić ją po powrocie do domu. Tego samego dnia wsiadła w kolejkę miejską i po przejechaniu czterech przystanków zajechała do dzielnicy, w której od lat mieszkała ciotka. Minęła kompleks pałacowo-parkowy i ujrzała budynek o barokowej zabudowie. Po jego ścianach piął się winogron. Przy kawie rozmawiały o starych, dobrych czasach, gdy w pewnej chwili Erika zapytała wprost. - Ciociu, czy Ty wiedziałaś, że tata był w Gestapo? cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wizyta we Włocławku Po powrocie do Izraela Pani Blatt skontaktowała się z żydowską instytucją, zajmującą się pomocom żydowskim dzieciom, ocalałym podczas wojny. Nakreśliła temat sprawy, przekazując adres Eriki. Potem dowiedziała się, że sprawa przekazania diamentowego pierścionka została sfinalizowana. Na prośbę Eriki zadzwoniła do Włocławka do swojej przyjaciółki z zapytaniem, czy ta nie zechciałaby zająć się niemiecką redaktorką, która pisze książkę i bardzo chce poznać miasto i ludzi. Mirka znała język niemiecki. Od kilu lat, za sprawą pewnego Żyda z Włocławka zainteresowała się społecznością żydowską swojego miasta. Z wielkim zaangażowaniem pomagała ludziom, więc i tym razem nie odmówiła. Ucieszyła się, że będzie pomocna. Spotykały się przez pięć dni. Włocławek bardzo podobał się Erice. To miasto położone na Kujawach, nad rzeką Wisłą przy ujściu rzeki Zgłowiączki jest jednym z głównych miast tego regionu. To również historyczna stolica z siedzibą biskupstwa włocławskiego. Wizyta miała miejsce w maju, kiedy miasto otulały klomby kwiatowe i zieleńce. Podczas wspólnego wędrowania ulicami miasta, wymieniały się poglądami, opowiadały o sobie i rodzinach. Mirka opowiedziała o mieście z czasów wojny. Pod okupacją niemiecką Włocławek znalazł się 14 września 1939 roku. Od pierwszych dni hitlerowcy prowadzili politykę zastraszenia miejscowej ludności, także żydowskiej. Wielu Żydów, już w parę dni po wkroczeniu Niemców do miasta, powieszono na szubienicy wystawionej na Zielonym Rynku. W miesiącach wrześniu i październiku tego roku prowadzono tak zwaną ”akcję żydowską”. Mordowano, wysiedlano Żydów, rabowano ich dobytek. Pułk SS Totenkopfstandarte, który prowadził tę haniebną politykę, wsławił się ogromem okrucieństw popełnionych na miejscowej społeczności. Erika była oszołomiona, opowiedziała swoją tragiczną historię. Poprosiła, aby Mirka zaprowadziła ją do miejsc, związanych z życiem i martyrologią Żydów. Erika czytała o tych miejscach, teraz chciała je zobaczyć na własne oczy. Poszły więc na Plac Kopernika, gdzie znajdował się posterunek policji niemieckiej. Potem na ulicę Kościuszki. Tu na budynku,w którym znajdowało się gestapo, widniała tablica pamiątkowa ku czci zamordowanych Polaków i Żydów przez hitlerowców. Erika chciała wejść do środka, Mirka odradzała. Nie była pewna, czy to dobry pomysł. Nie przekonała jednak redaktorki. Obecność w budynku, w którym ojciec Eriki był gestapowcem, była ponad jej siły. Złapała się poręczy, by nie upaść. Bardzo płakała. cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mirka była urzędnikiem, doświadczonym, bowiem od wielu lat pracowała w archiwum. Miała do czynienia z księgami stanu cywilnego różnych wyznań. Erika przypuszczała, że w jej żyłach płynęła krew polska lub żydowska. Nie pasowało to jednak z tezą czystości krwi niemieckiej, jaką wyznawał jej ojciec. Czyżby udało mu się oszukać władze partii nazistowskiej. Mogło tak być. Na jej słowiańskie lub żydowskie pochodzenie wskazywało nazwisko i imię jej babki ze strony ojca : Franciszka Kowalska. Ciągle trudno było jej zrozumieć, dlaczego ojciec nienawidził tak bardzo Żydów i Polaków. Trzeciego dnia wybrały się w miejsce, gdzie w czasie wojny Niemcy urządzili Getto. Dziś pozostał jedynie zielony, piękny ogród z kilkoma ładnie odrestaurowanymi domami. Mirka opowiadała o życiu Żydów w getcie, o ich bestialskim traktowaniu przez hitlerowców. Spacerując po zielonym terenie zobaczyły stojącego przy furtce mężczyznę, który mógł mieć około osiemdziesiąt lat. Erika poprosiła, aby zapytać go o getto. Starszy pan dokładnie pamiętał tamte tragiczne czasy. Opowiadał, a Mirka tłumaczyła Erice. Kobieta bardzo się wzruszyła. To co usłyszała, było dla niej niepojęte. Szlochała wtulona w ramiona Mirki. Podczas następnych dni spacerowały ulicami, na których przed wojną mieszkali Żydzi. Szły ulicą Żabią, Tumską, Królewiecką, Piekarską. Tu kiedyś całymi rodzinami mieszkali Żydzi, mieli swoje sklepy i sklepiki. Zajmowali się handlem i rzemiosłem. Odwiedziły miejsca, gdzie stały niegdyś dwie synagogi, spalone przez Niemców w 1943 roku. Mirka zaprowadziła Erikę na ulicę Łęgską, Browarną, gdzie zbiorowo mordowano Żydów. Mirka jednak znała te historie z opowiadań swoich przyjaciół - włocławskich Żydów. Przez rok czasu kobiety utrzymywały ze sobą kontakt telefoniczny. Erika opowiadała o swoich poczynaniach. Wydawało się, że jest spełniona, znalazła sponsora, który zaoferował się wydać jej książkę. Spotkała się jeszcze w Niemczech z Panią Blatt. Wspominała o trudnym życiu w jej miasteczku. Brat zerwał z nią kontakty, sąsiedzi wyszydzali i opluwali. Straciła pracę. Było to trudne, tym bardziej, że nie miała oparcia w nikim. Potem nagle ucichły telefony od Eriki. Listy wracały z adnotację „ nie zastano adresata”. Pani Blatt poinformowała Mirkę, że Erika jest w złym stanie psychicznym. Była wiosna. Alejami parku, spacerowała młoda kobieta, w towarzystwie pielęgniarki. Szły w milczeniu. Pacjentka rozglądała się nerwowo, jakby na kogoś czekała… KOCHANE DRZEWKA milej lektury przy kawce zycze! 👄🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ////////////////////////
oj Jarzebino chyba zamienilas sie w Jodle co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️ JARZEBINKO kochana___________witaj 🖐️ Taka CIEBIE uwielbiam!! Wspaniale,ze moge usiasc z kawka i delektowac sie pieknymi opowiadaniami. Dziekuje Ci ❤️ Jestesmy u siebie!!____prawda JARZEBINKO? hihi____ale niektorych to baaaaaaaaaardzo drazni,,,,:D Jestesmy ponad to,,,, Pomaranczowa__________wchodzic tu nie musisz,,,,ale jesli jestes___zachowaj dla siebie swoje zbedne komentarze.Nic tu po nich,,,,, GRABKU_______________czyzbys juz wypoczywala \"weekendowo\"? Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JARZEBINKO___________--Twoje wzruszajace opowiadanie przywolalo mi pana Jozefa.Jego matka i jego siostra zginely w Oswiecimiu.Byl dzieckiem i cale zycie brakowalo mu matki.Tesknil za nia,,,,Opowiedzial mi tyle wojennych okropnosci. Jego matka jest na liscie Shindlera.Pokazalm mu,,,,,nie mogl biedny uwierzyc,,,Niemal kazdego dnia prosil mnie,abym ponownie pokazala te liste,,,Patrzyl,,,czytal i wzruszal sie ___________pamietam te zaplakane oczy.,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Usłyszałam cię mamo,,,, Czy to ty przypomniałaś mi słowa, które odmieniły moje życie? Dlaczego? Jak? Nie szukam odpowiedzi na te pytania... ❤️❤️❤️ Byłam spóźniona dobre dwadzieścia minut, ale nie zamierzałam się tym przejmować. Kino już i tak diabli wzięli, seans właśnie się zaczyna, a ja mam jeszcze kawałek drogi. Zresztą, co tam kino. Dzisiaj będziemy mieli z Leszkiem znacznie ciekawszy temat do rozmowy. Dokładnie w tym momencie uświadomiłam sobie, że wszystkie moje obawy nagle zniknęły. Roześmiałam się głośno na wspomnienie przerażenia, z jakim dzisiaj rano wpatrywałam się w niebieską kreseczkę, która pojawiła się w okienku. Natychmiast zrobiłam drugi test w bezsensownej nadziei, że może ten pierwszy był uszkodzony. Ale wynik, niestety, był identyczny. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻Witam i pozdrawiam biesiade🌻 🌻Drogie drzewka,jestem z wami.Siedze cichutko i czytam! Lekcewazcie te pomaranczowe wpisy...bo zal im...itd 🌻Dziekuje Ci Jarzebinko! Czytam jednym tchem Twoje madre opowiadania.Maja w sobie wielka madrosc. Nie gniewaj sie,ale dzisiaj zaprosilam jeszcze kogos do czytania,poniewaz lubimy historie.Smutna , prawdziwa historia. 🌻Jodelko,zal mi Weroniki ktorej brakowalo milosci najblizszych. Bez niej nikt nie potrafi sie obejsc,jest potrzebna jak pokarm i slonce. 🌻GDZIEKOLWIEK JESTEŚ Ty, co wciąż nikogo nie masz - Puste ręce i samotność w kątach... Tobie gra po nocach Mozart, A deszcz mu na pudle skrzypiec brzdąka - Smutku brat... GDZIEKOLWIEK JESTEŚ, WYJDŹ Z POKOJU PRZED SWÓJ DOM... KTOKOLWIEK JESTEŚ, BĄDŹ, JAK LAMPA W NOC - JESTEM TEŻ... Ty, co jak bezludna wyspa, Czekasz wciąż na swego Robinsona - Pod Twój próg tęsknota przyszła, Przez skrzypce Mozarta wytęskniona - Tobie gra... Ty, co chowasz duszę w dłoni, By jak ptak nie zwiała Ci przez okno - Puść ją, niech tęsknotę goni, Choćby miała w deszczu łez przemoknąć - Po to jest... Ty, co gdzieś milczeniem śpiewasz Słowa nigdy niewypowiedziane - Daj, niech je wyszumią drzewa I w modlitwie zwrócą Ci nad ranem - Po to są... GDZIEKOLWIEK JESTEŚ... Agata 🖐️🌻👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze dziecka mi potrzeba – myślałam ze złością. To znaczy generalnie, kiedyś, planowałam zostanie matką, ale przecież nie teraz, kiedy wszystko nareszcie zaczyna się układać. I w pracy, i z Leszkiem. Zresztą, ile my się znamy? Raptem trzy miesiące. Od niedawna on coś przebąkuje, że oboje mamy za mało czasu i że byłoby lepiej gdybyśmy mieszkali razem. Ale to są ciągle takie luźne uwagi, a nie konkretne propozycje. I co? Teraz mam mu powiedzieć, że będziemy mieli dziecko? A swoją drogą nie rozumiem, jak to się mogło stać. Już dawno nie jestem przecież nastolatką, a zawsze mówiłam, że nie wierzę we \"wpadki\" dojrzałych kobiet. Jeśli któraś wpada, to moim zdaniem mniej lub bardziej świadomie tego chce. No i proszę, piękną teorię w moim własnym przypadku diabli wzięli. Już podnosiłam słuchawkę, żeby zawiadomić Leszka, ale zmieniłam zdanie. Widać kołatała się we mnie jeszcze jakaś nadzieja, że to pomyłka. Zadzwoniłam więc do mojego ginekologa i umówiłam się na wizytę zaraz po pracy. Niewiele było ze mnie pożytku w firmie tego dnia, bo nie mogłam się skupić, a i pochlipywać w łazience mi się zdarzało. Zwierzyłam się ze zmartwienia mojej przyjaciółce Ewie, a ta popukała się w czoło. – Ty chyba głupia jesteś. Jaki problem. Masz pracę, masz mieszkanie i fajnego faceta. Na co chcesz czekać? Na emeryturę? Daj spokój, widać tak miało być. Pomyślałam, że właściwie ona ma rację i do lekarza szłam już w miarę spokojnie. No i właśnie ta wizyta stała się przyczyną mojego spóźnienia. Wysłałam Leszkowi sms-a, żeby poczekał i specjalnie szłam piechotą – chciałam wszystko przemyśleć. I właśnie teraz... Poczułam, że – o kurczę – cieszę się, naprawdę się cieszę. Mam 28 lat. Co tam ślub, planowanie i inne takie. W życiu czasem trzeba iść na żywioł. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pogodzona z losem weszłam na parking pod kinem. Leszek siedział na ławce, czytał jakąś gazetę. Na mój widok wstał i pomachał ręką. Prawie do niego biegłam. Teraz czułam, że muszę natychmiast podzielić się z nim wielką nowiną. – Będziemy mieli dziecko – wydyszałam z odległości dobrych kilku kroków. – Czyje dziecko? Duże? I co z nim? Powtórz, bo nie zrozumiałem – odparł. – Nasze dziecko – śmiałam się. – Na razie chyba nieduże, to dziewiąty tydzień – oznajmiłam radośnie. I nagle po plecach przebiegł mi lodowaty dreszcz. Leszek... Nie tak wyobrażałam sobie jego reakcję. Zbladł, cofnął się o krok, opadły wyciągnięte do mnie ręce. – Ale... Ale... Jak to? Jesteś w ciąży? Mówiłaś... – plątał się coraz bardziej, a ja coraz bardziej chciałam stąd uciec. Dokądkolwiek, byle nie widzieć jego twarzy. Zrobiłam to. Odwróciłam się i pobiegłam, niemal wpadając pod nadjeżdżającą taksówkę. Auto zahamowało, a ja szarpnęłam za klamkę, wskoczyłam do środka i rzuciłam kierowcy pierwszy adres, jaki mi przyszedł do głowy – adres Ewy. Piętnaście minut później siedziałam na jej kanapie i szlochając opowiadałam, co mi się przydarzyło. Dała mi się wypłakać. Słuchała, głaskała mnie po plecach, napoiła herbatą z miodem, a w końcu ułożyła mnie na kanapie, dała poduszkę i koc. – Teraz się wyśpisz, a jutro pomyślisz, co z tym zrobić dalej – powiedziała. – Myślisz, że w tym przypadku powiedzenie, że dzień jest mądrzejszy od nocy też się sprawdzi? – chlipnęłam. – Prawdziwe powiedzenia zawsze się sprawdzają – pocieszała mnie. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Następnego dnia szczęśliwie była sobota. Żadna z nas nie musiała iść do pracy. Ewa nie puściła mnie do domu. Twierdziła, że nie powinnam być teraz sama, zostałam więc u niej na weekend. Kiedy trochę ochłonęłam, próbowała ze mną rozmawiać, broniła Leszka, tłumacząc jego zachowanie zaskoczeniem, ale ja już nie potrzebowałam pocieszeń. – Daj spokój – mówiłam. – Nie broń go. Gdyby naprawdę mnie kochał, zachowałby się inaczej. Zresztą, nie mogę mieć do niego pretensji, znamy się raptem trzy miesiące. Miał prawo być wściekły... – Może wcale nie był wściekły, tylko zaskoczony. Ile czasu tobie samej zabrało oswojenie się z myślą o dziecku? Co najmniej parę godzin – Ewa trzymała się swojego. – Włącz chociaż komórkę i sprawdź, może dzwonił? – No i co z tego, że dzwonił? – mruknęłam, ale potem w łazience, ukradkiem jednak włączyłam aparat. Migająca kopertka na ekranie oznajmiła, że mam zapchaną skrzynkę. Zajrzałam – no tak dwie wiadomości od Leszka. Obie z wczoraj, a potem cisza... A dzisiaj od rana dobija się do mnie ktoś, kogo wcale nie znam – uważnie przyjrzałam się numerowi, a mam pamięć do cyfr – nie, takiego numeru nie ma nikt ze znajomych. Nie czytając ani nie odsłuchując wiadomości, wcisnęłam opcję: Usuń wszystko. – Zdecydowałam się – oznajmiłam Ewie w niedzielę wieczorem, kiedy zbierałam się już do domu. – Sama wychowam to dziecko. Dam sobie radę... – Pewnie, że dasz – Ewa uścisnęła mnie serdecznie. – Ale... Może daj Leszkowi szansę... Zasługuje na to. A i ty nie wiesz, na co się decydujesz... – przekonywała. – Właśnie że wiem. I to lepiej niż ktokolwiek – westchnęłam. – Moją matkę spotkało to samo. – Jak to? – zdziwiła się Ewa. – Zwyczajnie. Była pielęgniarką i zakochała się w panu doktorze. Kiedy zaszła w ciążę, zmieniła pracę i nawet mu o tym nie powiedziała. Nie znam swojego ojca... cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wróciłam do domu późno, ale zamiast iść spać wyciągnęłam stare albumy. Nie oglądałam ich od czterech lat, od śmierci mamy. Teraz zaczęłam od najstarszego – czarno-białe, trochę już wyblakłe zdjęcia natchnęły mnie optymizmem. Skoro moja mama prawie 30 lat temu sama dała sobie radę, ja poradzę sobie tym bardziej. Mnie przynajmniej nikt nie będzie wytykał palcami, jako panny z dzieckiem. Następnego dnia byłam już spokojna, choć nadal smutna. Wcześniej zwolniłam się z pracy i pojechałam na cmentarz. – Nie tak miało być, mamusiu, ale poradzę sobie – szeptałam przy grobie mamy. Spuściłam głowę, klęczałam w milczeniu. Nie modliłam się, starałam się nawet o niczym nie myśleć. Tu w tym miejscu próbowałam wyczuć jej... Nie, nie obecność, bo nie wierzę w żadne duchy ani inne nieziemskie zjawiska. Próbowałam odnaleźć w sobie jej wspomnienie, coś, co dałoby mi siłę, sprawiło, że nie czułabym się taka zagubiona, taka samotna. Robiło się ciemno, zmarzłam i już miałam odejść, kiedy to usłyszałam: "Nie popełnij mojego błędu, córeczko". Te słowa były tak wyraźne, że aż podskoczyłam i obejrzałam się za siebie. Nikogo. Zaczęłam się zastanawiać i... przypomniałam sobie. Mama umarła w szpitalu, ale przed śmiercią próbowała mi coś powiedzieć i wtedy wyszeptała to zdanie. Wtedy nie wiedziałam, o co jej chodziło i nie wiem nadal. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wróciłam do domu. Zmęczona powoli wchodziłam na trzecie piętro. Pod moimi drzwiami ktoś siedział. Leszek. – Nie możesz mnie tak zbyć – zaczął. – To ty mnie zbyłeś – odparłam. – Nawet nie zadzwoniłeś... – Dzwonię, jak głupi od trzech dni, tylko, że mam zmieniony numer, bo karta się uszkodziła. Nie zliczę, ile godzin przesiedziałem pod twoimi drzwiami... – Daj spokój, to nie ma sensu – przerwałam mu, bo chciało mi się płakać. – Jak możesz? Rozmawiałem z Ewą. Powiedziała, że ty sama na początku nie chciałaś tego dziecka. Dlaczego mnie skreślasz z powodu 10 sekund, w których nie zareagowałem, tak jak chciałaś. Kocham cię i chcę tego dziecka, ale zaskoczyłaś mnie... – Nie... – zaczęłam i nagle znów to usłyszałam: "Nie popełniaj mojego błędu"... *** Posłuchałam cię, mamusiu. Nie wiem, czy dokładnie o to ci chodziło, ale cię posłuchałam. Nie od razu wybaczyłam Leszkowi, ale tam na schodach dałam mu szansę. Nasz synek ma już rok. A wczoraj postanowiliśmy, że niedługo weźmiemy ślub. Dziękuję, mamusiu... Kamila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ GRABKU!!🖐️ Jak milo CIEBIE ujrzec🖐️Pieknie to powiedzials,,,Dziekuje! Przyszla Jasia__________i znow ucielysmy sobie pogawedke!! No zrobilam przerwe w pisaniu,,,, Przypuszczam GRABKU___________kto Ci towarzyszyl w czytaniu.Pasjonaci historii!!! Dziekuje za wiadomosci na GG.Do uslyszenia na zlaczach!! Piekny wiersz❤️ Pozdrawiam CIEBIE bardzo serdecznie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BIESIADO
Radość serca jest życiem człowieka.Tak trzymać .. ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hihi_____________radosc o poranku,wieczora i nocy!!:D JARZEBINKO_______________macham do CIEBIE! 🖐️ Wybieram sie do wypozyczalni filmow,,,wiec na chwilke zajrzalam na BIESIADE❤️ Poczekam tu na CIEBIE!! Do zobaczenia 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DZIEN DOBRY 🖐️ BIESIADO! 👄 JODELKO! 👄 czekalas na mnie wczoraj :-( a my bylismy u znajomych , wrocilismy bardzo pozno. Moze w niedziele wieczorkiem uda nam sie spotkac , bo dzis wychodzimy na Urodziny i tez wroce pewnie pozno! GRABKU, 👄 ja na pomaranczowe wpisy wogole nie reaguje! :D Ciesze sie, ze moge zrobic Ci radosc opowiadaniami..... a czytac mozesz z cala gromada...... wiesz sama , ze tu na Biesiadzie mamy duzo miejsca dla milych i serdecznych gosci :D :D :D Zycze milej soboty i 👄 dla calej BIESIADY!🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×