Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

Pozdrawiam biesiadniczki. Z niepodlewanego pąku róż. Nie wyrośnie róża. Tak jak i koleżeństwo. Nie narodzi się z niczego. By kogoś polubić. Nie jest to prostą rzeczą. Ten ktoś musi sobie na to zasłużyć. To tak jakby w pocie czoła. Zapracować na chleb. Sama nie wiem. Czy do tego jest potrzebny uśmiech. Szeroko roztwarte do pomocy ramiona. Czasami bardzo bliskie sercu słowa. Mała rola słuchasz. Być może większa rozmówcy. Ty sam wiedziałeś. Jaką drogą iść. By wbić się na ten szczebel. A Twym mistrzostwem. Była i jest zwinność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻Witam i pozdrawiam biesiade🌻 TANIEC Nasz taniec wciąż trwa Nadal wiruje świat A my z nim. Ziemia i niebo Księżyc i słońce Widzę to. Tańczą z nami Kwiaty na łąkach I serca ludzi Taniec trwa nawet gdy Dzień się budzi I zapada noc. Wciąż blask otacza nas w tańcu- po świt, po noc, po wieczność. *****🖐️🌻👄*****

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marek Grechuta » Krajobraz z wilgą i ludzie W tej okolicy jest zbyt uroczyście Jaskółki kreślą nad wodami freski W dzbanie jeziora drzemie chłód niebieski A usta milczą to, co widzą oczy Światło szeleści, zmawiają się liście Na baśń, co lasem jak niedźwiedź się toczy. Gdzie jest ta miłość chodząca bezkarnie? W ubiorze błazna, ptaka i anioła Ona spod ziemi niebieskie latarnie Tańczącą stopą pod sad nas przywoła Ludzie wieczorem siedząc pod jabłonią Będą się modlić i zabijać o nią. Im się sprzedaje święcone obrazki I wodą w górze ucisza się w nich Grają organy i z twarzy im maski Zrywa idący po przez popiół mnich A w tedy widać, że święci i oni Smucą się w cieniu tej samej jabłoni. Do tych ludzi starczy zejść z pagórka Zaklaskać w dłonie i wyciągnąć z mroku Skrzypce gdzie śpiewka stroszy siwe piórka A staną w tańcu, choć by na obłoku I przyszło im krzesać oberka I z piekła wezmą tancerkę jeśli ich urzekła Tak tu będzie jak bywa po burzy Kiedy wystarczy ręką trącić gałąź A by czuć jeszcze fosfór błyskawicy Tego obrazu flet już nie powtórzy Przed nami stoi miska soczewicy Bo się ci ludzie urodzili w tańcu I tylko czasem poprzez skrzydła brzenic Chodzą się modlić do gwiazd na różańcu Albo oparci plecami o sad Szukają w sobie kocią trwogą źrenic Ziemi, przez, który biegnie mirry ślad. W tedy się nagle mój kraj komuś przyśni Z chłopcem pod lasem i z koniem u studni Spłoszona gałąź ucieknie od liści Ptak zawoła przez sen leśne echo Wieczorna zorza odchodząc zadudni I nocne gniazdo uwije pod strzechą. Pogasły lampy, tylko noc majowa Uczy się pieśni miłosnych na flecie Urywa, słucha i znowu od nowa Flet nawołuje z drzemiących osiczyn Rzekę, o której tylko tyle wiecie Że jest z zieleni i mówi o niczym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ KOCHANE DRZEWKA____________u mnie lato!! Jest przepieknie !!! Moja podopieczna oglada relacje o PAPIEZU,a ja do kompa,,,,od czasu do czasu zerkam na ekran.Dzisiaj spotkanie w BIALYM DOMU. JARZEBINKO___________piekne wywody na temat ludzi.!!!❤️ Ciernisty krzew W ogrodzie rósł ciernisty krzew. Sąsiednie rośliny nie przyjaźniły się z nim. Uważały, że jest zbyt surowy, mało w nim wdzięku i powabu, a przede wszystkim nie pasuje do wiotkich kwiatów i innych giętkich krzewów. Jedynie róże darzyły ciernie pewnymi względami, a to dlatego, że czuły się ich dalekimi krewniaczkami. Też miały przecież ostre kolce. Wprawdzie tylko kolczaste łodygi ich do siebie upodobniały, bo to, czym prawdziwie wyróżniały się róże od cierni, były pąsowe pachnące kwiaty. Mówiono o nich, że są roślinami królewskimi, podczas gdy ciernie uważano za trudny do polubienia wybryk natury. Przynosił przecież więcej szkody niż pożytku. A to zaplątało się w nie jakieś zwierzę, a to ich kolcami pokaleczyły się dzieci, a to ich gałązki zagłuszyły inne rośliny przysłaniając im słońce i wypijając soki z ziemi, jedynie łaskawsze były dla pewnego gatunku ptaszków, które wiły sobie gniazda w ich kolczastych gałęziach, jakże inaczej odnoszono się do róż! O nich poeci pisali wiersze, zakochani młodzieńcy obdarowywali nimi swoje wybranki, artyści lubili umieszczać je na obrazach, a dekoratorzy zapełniać nimi kryształowe wazony. Nie wspominając eleganckich pań, które uwielbiały nacierać się. różanym olejkiem o intensywnym słodkim zapachu. Róże niekiedy pyszniły się przed swym kuzynem sławą i urodą, bo trudno im było pozostawać nieczułymi na wieczne komplementy i zachwyty. Starały się jednak nie czynić tego za często, bowiem widziały, że ich daleki kuzyn wystarczająco cierpi z powodu niechęci otoczenia. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Dobrze, że chociaż wy, moi skrzydlaci przyjaciele jeszcze mnie nie opuściliście - szeptał ciernisty krzew do swoich małych pierzastych lokatorów. - Och, dzięki tobie nasze pisklęta są bezpieczne - odpowiadały niezmiennie ptaszki - żadne dzikie zwierzę ani drapieżny ptak, ani niegrzeczny chłopiec nie zaatakuje naszych gniazdek ukrytych pośród twoich kolczastych gałązek, jesteśmy sobie więc potrzebni. Zresztą, kto wie, czy nie odegrasz jeszcze jakieś wielkiej roli w dziejach świata? - pytały stworzonka tajemniczo. I oto nadszedł kiedyś niezwykły dzień. Z pobliskiego miasta dochodził dziwny gwar i czuło się jakieś niespotykane napięcie. Zupełnie jakby miało nastąpić coś przewidywanego, choć nie do końca jeszcze znanego.... Nawet rośliny w ogrodzie doskonale to czuły - drżały im płatki, listki i łodyżki, po których rosa spływała zupełnie jak łzy, czy krople potu. Tuż przed południem dał się słyszeć chrzęst żwiru. Czyjeś ciężkie kroki przemierzały ogrodowe alejki płosząc owady i ptaki. Zrobiło się nieprzyjemnie cicho. Dopiero po chwili dał się słyszeć zachrypnięty głos: - Musi tu gdzieś rosnąć. Musi! cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyjeś ręce zaczęły gorączkowo rozgarniać gałęzie krzewów, odsuwać kamienne ławeczki, buszować pośród wielobarwnych pachnących kwiatów, a nawet wygniatać trawę. Nie czyniły tego z delikatnością ogrodnika, czy kogoś, kto kocha rośliny. Raczej zachowywały się jak zbójcy. "Czego ci nieproszeni goście tu szukają? - zastanawiały się zioła i kwiaty. - Nie wyglądają na miłośników przyrody i piękna...". - Och, ty podstępna ohydo! Zraniłeś mnie! - myśli i szepty roślin przerwał nieprzyjemny wrzask. To właściciel ciężkich rąk skaleczył się o ciernisty krzew. Wszyscy czekali w napięciu, co będzie dale). Spodziewali się, że rozjuszony człowiek zemści się okrutnie na cierniach, tymczasem on niespodziewanie wybuchnął śmiechem. - A więc znalazłem cię wreszcie! No, to teraz do roboty - założył skórzane rękawice i zaczął łamać gałązki. Krzew bronił się jeżąc kolce, ale ich ostrza nic nie mogły zrobić dobrze osłoniętym dłoniom. Kiedy człowiek zgromadzi] odpowiednią ilość pędów, usiadł na ławce i zaczął splatać z nich dziwny wieniec, pogwizdują przez zaciśnięte zęby. Wszystkie rośliny z ciekawością przyglądały się poczynaniom mężczyzny. Najbardziej zdumione były róże - Jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś plótł wieniec z cierni. Co do nas, to często byłyśmy do tego wykorzystywano, ale ty nasz kuzynie? - Sam tego nie rozumiem... Na co komu taka cierniowa ozdoba? Ani ona ładna ani bezpieczna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozmowy roślin przerwał narastają gwar. Tuż za płotem ogrodu zaczęło przesuwać się coraz więcej osób, a wśród nich kobiety i dzieci, starcy i miejscowe wyrostki. Najwięcej jednak było żołnierzy odzianych w krótkie tuniki i uzbrojonych w miecze, włócznie i tarcze. Rozganiali oni tłum krzykiem i razami rozdawanymi na lewo i prawo skórzanymi biczami. Mężczyzna, który mocował się jeszcze z cierniowymi gałązkami poderwał się na ten widok i pomacha] ręką, w której trzymał dziwny wieniec - Hej, już gotowy! Dawajcie tego dziwaka. Zaraz będzie mógł nami władać! Hi, hi! - Ach, to tu cię przyniosło Paliurusie. Widzę, że dobrze się spisałeś. Nie ominie cię nagroda - odezwał się ktoś wyglądający na dowódcę straży, która otaczała jakąś umęczona postać. Krzewy wyciągnęły swoje gałęzie, żeby lepiej widzieć, kwiaty wystawiły swoje główki poza ogrodzenie, a ptaszki, które siedziały dotąd w ukryciu, z furkotem wzbiły się ponad zmierzwione czupryny drzew. Mężczyzna zwany Paliurusem z udaną powagą wyniósł z ogrodu upleciony przez siebie kolczasty wieniec. A potem... Potem rozległy się dzikie wrzaski żołdaków odstępujących, jeden po drugim od umęczonej postaci, której prowadzili między sobą na powrozach. Oczom wszystkich ukazał się Więzień. Jego zbite ciało drżało z zimna i bólu. - Och, przepraszam wasza wysokość. Nie okryłem cię mój władco twoim paradnym płaszczem - zaryczał jeden z żołnierzy i narzuci] na ramiona Skazańca kawałek purpurowej materii. Wokół rozległ się wybuch śmiechu. Ale na tym okrutna zabawa się nie skończyła. Teraz do Postaci przystąpił Paliurus i wcisnął na głowę Ofiary cierniowy wieniec - Oto twoja korona królu! cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaszumiały rozpaczliwie drzewa, kwiaty stuliły płatki, ptaki zaczęły zawodzić przesmutną pieśń. Skazaniec spojrzał zaś dobrym i pełnym miłości wzrokiem na świat, na płaczqcych ludzi i swoich oprawców. Spojrzał tak jak może patrzeć tylko prawdziwy i jedyny Król. Od tego zdarzenia minęły trzy dni. Ptaki i owady przynosiły do ogrodu coraz to nowsze i straszniejsze wieści. Ostatnią wiadomością było to, że Dobry Król odszedł do krainy umarłych. Cały ogród pogrążył się w żałobie. Najbardziej zaś cierpiał ciernisty krzew, który winił się za to, że jego gałązki sprawiły ból Dobremu Władcy. - To nie twoja wina. Cóż mogłeś zrobić? Człowiek jest silniejszy i sprytniejszy od ciebie. Gdyby nie udało mu się ściqć twoich gałqzek, mógłby cię spalić. Znam takich opryszków - pocieszały kuzyna róże. Mimo tych słów, ciernie były nie utulone w żalu. Nocą nie mogły długo zasnąć. Patrzyły w dal, gdzie na krańcach ogrodu był skalny grób. Nagle, tuż przed świtem, z owego miejsca zaczęło bić dziwne światło. Jasne, ale nie jaskrawe, ciepłe, ale nie gorące. Zbliżało się w stronę, gdzie rósł oniemiały tym widokiem ciernisty krzew. Wokół zaległa cisza pełna cudownej miękkości i radosnego wyczekiwania. I oto przed krzewem stanął Król. Był przepasany śnieżnobiałej szatą, a na głowie miał cierniową koronę. Tyle, że korona była szczerozłota, a zastygłe na niej kropelki krwi rozwijały się w pąsowe kwiatki z rubinowymi oczkami. Król uroczyście zdjął koronę i nałożył ją na ostre gałązki krzewu, poczym zniknął tak szybko jak się pojawił. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdy będziecie kiedyś wędrować przez miejsca, w których rosną wielobarwne rośliny, poszukajcie wśród nich ciernistego krzewu, który jest prawdziwie kuzynem róż. Ma bowiem nie tylko kolce, ale także królewskie kwiatki przypominające krople krwi zamienione w rubinowego płatki. Tam też jak zwykle gnieżdżą się malutkie ptaszki, które potrafią wyśpiewać pieśń o tym, w jaki sposób cierniowy krzew został obdarowany tym niezwykłym kwieciem. PS Czyz nie jest to piekna opowiesc? Pozdrawiam WAS KOCHANE DRZEWKA bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"W cudowny, piękny wiosenny poranek stałem w swoim ogrodzie wśród ziół. Powietrze, łagodne słońce Nowy dzień. Czułem. Otoczył mnie cud. Ogarnęła mnie wdzięczność za życie. Za wszystko co żyje. Widziałem pierwsze krokusy i wiedziałem: Bóg wyciąga do mnie swoje ręce pełne kwiatów. Wszędzie życie. Życie w powietrzu. Życie w ziemi. Pomyślałem: Miejsce, na którym stoję jest święte. Raj jest tutaj, w pobliżu... " - Phil Bosmans

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Papiez jest witany w Bialym Domu. Trwa wielkie show w Ogrodzie .,,, W tej chwili wystepuja solisci z pieknymi piesniami,,,,wczesniej____orkiestra,defilada,,,,Pieknie!!!! A teraz przemawia Prezydent USA ,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
relacja z Bialego Domu trwa nadal,,, Papiez Benedykt XVI jest drugim Papiezem,zaproszonym do Bialego Domu. Przypomnijmy___Pierwszym Papiezem byl Jan PawelN II zaproszony przez Jimmy Cartera. 10 .000 osob odspiewalo "Happy Birthday" z okazji urodzin Papieza,,, Chory____________spiewaja przepieknie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podczas wszystkich relacji,,,,wspomina sie Jana Pawla II bardzo cieplo. Sa i flagi bialo_czerwone podczas przejazdu Papieza do Bazyliki,, JARZEBINKO______________--zagladam,,,,i nie widze Ciebie!👄🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczor🖐️ BIESIADO👄 GRABKU 👄 JODELKO👄 ORZECH🖐️dziekuje za piekne wiersze i opowiadanie🌻zaraz poczytam, tylko najpierw chce sie zameldowac , bo cos nie mam dzis szczescia, nie moglam wejsc na Biesiade ale na szczescie juz ok! 👄 ide poczytac opowiadanie JODELKI❤️.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuję że mogłam ....
przeczytać tę opowieść,dziękuję !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️🌻❤️ Codziennie należy przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, posłuchać lekkiej piosenki lub porozmawićc serdecznie z przyjacielem. Posluchalam \" Tu jest twoje miejsce\" ....... uwielbiam te piosenke 👄 Dobranic Biesiado , do jutra moje kochane drzewka 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam biesiadniczki. O wiosennym deszczu. Świat naprzeciwko zolbrzymiał: Po snach przewala się ciężko dzień otwarty jaskrawo i bolą wspomnienia wieków przebytych, zarastające urojonym morzem podróżnym i przydrożną trawą. Dziś: kiedy deszcz wiosenny, drzewa sztywne jak karton, w pokoju: pies patrzy w zaprzestrzeń otwartą - dalszą niż mój wzrok. Szczeka - wywołuje zaświat ukryty w jaźni. Dzień odprężony deszczem urywa się w oknie i najwyraźniej w obcych ulicach słyszę swój nabrzmiały krok, gdy ulatuje szary szerszeń szmeru. Pamiętam, w miastach starych, nie odszukany przez czas, chodzę długo ulicami - jasnymi kolumnami słoty, i na najwyższej wieży zegarów brzask znajduje mnie nagle skutego w niebo jak w gotyk. Pamiętam twój uśmiech nie odszukany w śpiewnym wyrazie krynolin, wsród srebrnych sygnaturek deszczu i serce, które boli wszystkimi domami tych miast opuszczonych. O norymbergi, awiniony moich wędrówek! okna wasze - oczy powrotu - gasną. To ostatnia wieża z daleka ujrzana jak ołówek wypisuje w przestrzeni rachunek czasu. O wiośnie, o lasce złamanej wzrokiem odnoszę ten ciężar miast przeżytych do nieskończonych alej kasztanów, do troski mojej, do mitu. 20 IV 40r.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien dobry 🖐️ BIESIADO👄 Witam i zostawiam Wam opowiadanie do poczytania przy kawce :D Cud na d jeziorem Syreny....... To prawdziwa córeczka tatusia - mawiała często Rhonda, a oczy Kena jaśniały wtedy dumą. Ojciec i córka byli nierozłączni - razem odbywali wędrówki piesze i przejażdżki samochodem terenowym, razem też chodzili nad rzekę Feather łowić okonie i łososie. Zamiast pogodzić się stopniowo z brakiem ojca, Desiree absolutnie odrzucała myśl o jego śmierci. - Tatuś niedługo wróci - mówiła często matce. - Jest w pracy. Bawiąc się swoim dziecinnym telefonem, udawała, że z nim rozmawia. - Tęsknię za tobą, tatusiu. Kiedy wrócisz? Zaraz po śmierci Kena, Rhonda przeniosła się do domu swojej matki w niedaleko położonej miejscowości, Live Oak. Od pogrzebu minęło siedem tygodni, a Desiree wciąż była nieutulona w żalu. - Nie wiem już, co robić - skarżyła się Rhonda swojej 47-letniej matce, Trish Moore, z zawodu pielęgniarce. Pewnego wieczora siedziały we na dworze, patrząc na gwiazdy Doliną Sacramento. - Popatrz tam, Desiree - ba wskazała na błyszczący punkcik w bliżu horyzontu. - To twój tatuś świeci z nieba. Gdy niedługo po tym Rhonda obudziła się pewnego razu w środku nocy, zastała swoją córeczkę siedzącą w piżamie na progu i z płaczem wypatrującą gwiazdy tatusia. Nie pomogły nawet dwie wizyty u psychologa. Próbując już wszystkiego, Trish zaprowadziła Desiree na grób Kena w nadziei, że to pomoże dziecku pogodzić się z jego odejściem. Dziewczynka położyła głowę na płycie nagrobnej i powiedziała: - Może uda mi się usłyszeć, jak tatuś do mnie mówi. Innym znów razem, gdy przed snem Rhonda otulała Desiree kołdrą, dziewczynka oświadczyła: - Chcę umrzeć, mamusiu, bo wtedy będę mogła być z tatusiem. Boże mój - pomyślała z przerażeniem Rhonda - co ja mam robić? 8 listopada 1993 przypadały dwudzieste dziewiąte urodziny Kena. - Jak mam mu wysłać życzenia? spytała babcię Desiree. - A może przy wiążemy list do balonu? - zaproponowała Trish - I wyślemy do nieba? Dziewczynka rozpromieniła się. W trójkę wybrały się na cmentarz. Po drodze stanęły przy sklepie. - Pomóż mamusi wybrać balon - poleciła babci Desiree. Stojąc przy półce, przy której unosiło się kilkadziesiąt srebrzystych balonów, dziewczynka natychmiast podjęła decyzję: ,.Ten\". Ozdobny napis \"Najlepsze Życzenia urodzinowe\" znajdował się tuż nad rysunkiem małej syrenki z filmu Disneya. Desiree często oglądała filmy wideo razem z ojcem. Desiree podyktowała list. - Niech tam będzie: Wszystkiego najlepszego, tatusiu. Kocham cię i tęsknię - wyrzuciła z siebie jednym tchem. - Mam nadzieję, że to przeczytasz i napiszesz do mnie na moje urodziny w styczniu. Trish napisała to wraz z adresem na małej karteczce, którą owinęła w plastikową folię i doczepiła do sznurka przy balonie. W końcu Desiree puściła balon, który uniósł się w powietrze. Prawie godzinę obserwowały, jak lśniąca, srebrzysta plamka robi się coraz mniejsza. - No, dobrze - powiedziała wreszcie Trish. - Czas wracać do domu. Wraz z Rhondą zaczęły już pomału oddalać się od grobu Kena, gdy nagle usłyszały pełen przejęcia głos Desiree. - Widziałyście? Tatuś wyciągnął po niego rękę. Balon, jeszcze przed chwilą widoczny, zniknął. - Teraz tatuś mi odpisze - stwierdziła Desiree, mijając mamę i babcię w drodze do samochodu. cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W LISTOPADZIE, pewnego chłodnego, deszczowego poranka, na Wyspie Księcia Edwarda na wschodzie Kanady, 32-letni Wade MacKinnon założył na siebie swój nieprzemakalny strój do polowania na kaczki. Był leśniczym, mieszkał wraz z żoną i trojgiem dzieci w Mermaid, małej osadzie niedaleko na wschód od Charlottetown. Tym razem, zamiast jechać do ujścia rzeki, gdzie polował, postanowił udać się nad Mermaid Lake, czyli Jezioro Syreny, trzy kilometry od domu. Zostawił wóz terenowy i ruszył pieszo. Doszedł do otaczających dziesięciohektarowe jezioro bagien, na których rosły żurawiny. W krzakach, tuż nad wodą coś zatrzepotało. Zaciekawiony podszedł bliżej i ujrzał srebrzysty, zaplątany w gałęziach niskiego krzaku wawrzynu, balonik. Kiedy odplątał sznurek, znalazł przywiązany do niego, nasiąknięty wodą kawałek papieru owinięty plastikiem. W domu MacKinnon ostrożnie wyjął mokrą karteczkę, żeby ją wysuszyć. Gdy jego żona, Donna, wróciła do domu, pokazał jej balon wraz z notatką. - Spójrz na to - powiedział. A ona, zaintrygowana, zaczęła czytać: - 8 listopada 1993 roku. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, tatusiu... Na końcu podany był adres w Live Oak, w stanie Kalifornia. - Jest dopiero 12 listopada - wykrzyknął Wadę. - Ten balon przebył prawie 5 tysięcy kilometrów w ciągu czterech dni! - Popatrz! - powiedziała Donna, odwracając balon. - Jest tu mała syrenka, a balonik wylądował nad Jeziorem Syreny. - Musimy napisać do Desiree - postanowił Wade. - Może zostaliśmy wybrani, żeby pomóc tej małej. Zauważył jednak, że żona niezupełnie podziela jego zdanie. Ze łzami w oczach Donna cofnęła się, wypuszczając z rąk balon. - Takie małe dziecko, a już przeżywa śmierć kogoś bliskiego. To straszne - powiedziała. Wade postanowił trochę odczekać. Karteczkę schował do szuflady, a balon, nadal unoszący się w powietrzu, przywiązał do poręczy balkonu. Widok dziwnie drażnił Donnę, toteż kilka dni później schowała balon. Mijały tygodnie, a Donna zorientowała się, że coraz częściej myśli o balonie. Przeleciał nad Górami Skalistymi i nad Wielkimi Jeziorami. Jeszcze kilka kilometrów, a wylądowałby w oceanie. Tymczasem zatrzymał się tu, nad Jeziorem Syreny. Trójka naszych dzieci ma szczęście - pomyślała Donna. - Mają dwoje zdrowych rodziców. Wyobraziła sobie, jak czułaby się ich prawie dwuletnia córeczka, Hailey, gdyby śmierć zabrała Wade'a. Następnego ranka powiedziała: - Masz rację. Nie bez powodu ten balon znalazł się u nas. Musimy spróbować pomóc Desiree. W KSIĘGARNI w Charlottetown Donna MacKinnon kupiła bajkę o małej syrence, a kilka dni później, tuż po Bożym Narodzeniu, Wade przyniósł do domu specjalną kartkę z napisem: "Kochana Córeczko! Moc najlepszych życzeń z okazji urodzin!". Któregoś dnia rano Donna napisała list do Desiree. Kiedy skończyła, dołączyła go do kartki urodzinowej i wysłała razem z książką. Było to 3 stycznia 1994 roku. PIĄTE URODZINY Desiree, uczczę małym przyjęciem 9 stycznia, minęły, spokojnie. Od czasu, gdy dziewczynka wysłała do taty balon, codziennie pytała matkę, czy sądzi, że tata już dostał stał jej balonik. Po przyjęciu urodzinowym przestała zadawać to pytanie. Późnym popołudniem 19 stycznia! do domu Trish nadeszła przesyłka od państwa MacKinnon. Rhonda z córeczką mieszkały już znowu w Yuba City, więc Trish postanowiła doręczyć im paczuszkę następnego dnia. Jednak kiedy siedziała tamtego wieczoru przed telewizorem, nie wała jej spokoju myśl, dlaczego paczka dla Desiree została wysłana na jej adres. Rozerwała opakownie i w środku znalazła kartkę z życzeniami. "Kochana Córeczko..." Serce zaczęło jej walić jak szalone. Boże drogi, pomyślała i sięgnęła po słuchawkę. Choć minęła już północ, czuła, że musi zadzwonić do córki. KIEDY z oczami zaczerwienionymi od płaczu, zatrzymała się przy domu Rhondy następnego dnia rano, jej córka i wnuczka już nie spały. Usiadły na kanapie. - To dla ciebie, kochanie - powiedziała Trish, podając dziewczynce paczuszkę. - Od tatusia. - Wiem - odparła rzeczowo Desiree. - Proszę, przeczytaj mi to. - Wszystkiego najlepszego od tatusia - zaczęła Trish. - Pewnie się zastanawiasz, kim jesteśmy. A więc wszystko zaczęło się w listopadzie, kiedy mój mąż, Wade, poszedł polować na kaczki. I wiesz, co znalazł? Balonik z syrenką, który wysłałaś swojemu tatusiowi... - Trish przerwała na chwile. Po policzku Desiree zaczęła powoli spływać łza. - W niebie nie ma sklepów, więc tatuś chciał, żeby ktoś inny kupił ci prezent. Nas wybrał chyba, dlatego że mieszkamy blisko Jeziora Syreny - Trish czytała dalej list do wnuczki. - Wiem, że twój tatuś chciałby, żebyś była wesoła, a nie smutna. Wiem też, że bardzo cię kocha i że zawsze będzie się tobą opiekował. Pozdrawiamy cię najserdeczniej, Donna i Wadę MacKinnon. Skończyła czytać i spojrzała na Desiree. - Wiedziałam, że tatuś nigdy nie mógłby o mnie zapomnieć - powiedziała dziewczynka. Ocierając łzy, Trish przytuliła do siebie wnuczkę i zaczęła jej czytać książeczkę, którą przysłali państwo MacKinnon. Opowiadanie to różniło się od wersji, którą Ken czytał niegdyś swojej córeczce i w której mała syrenka żyje długo i szczęśliwie u boku przystojnego księcia. W nowej wersji mała syrenka umiera, ponieważ zła czarownica pozbawia ją rybiego ogona. Zabierają ją ze sobą trzy anioły. Trish obawiała się, że takie zakończenie zasmuci jej wnuczkę. Tymczasem Desiree z zachwytu aż przyłożyła dłonie do policzków. - Ona poszła do nieba! - zawołali - To dlatego tatuś przysłał mi książkę. Mała syrenka poszła do nieba, tak jak on! W POŁOWIE lutego państwo MacKinnon otrzymali list od Rhondy: "19 stycznia, w dniu, w którym nadeszła od Państwa przesyłka, spełniło się marzenie mojej córeczki". W ciągu następnych tygodni państwo MacKinnon często rozmawiali przez telefon z Desiree i jej mamą, a w marcu Rhonda, Trish i Desiree wybrały się samolotem na Wyspę Księcia Edwarda. Kiedy te dwie rodziny szły przez zasypany głębokim śniegiem las w kierunku jeziora, żeby zobaczyć miejsce, w którym Wade znalazł balon, Rhonda i Desiree milczały. Tak jakby Ken był z nimi. Teraz, gdy tylko Desiree chce pomówić o tacie, dzwoni do państwa MacKinnon. Nic nie przynosi jej takiej ulgi jak te rozmowy. - Wszyscy dziwią się, co to za zbieg okoliczności, że nasz balonik z syrenką dotarł tak daleko i wylądował właśnie przy Jeziorze Syreny - mówi Rhonda. - Ale my wierzymy, że to Ken wybrał państwa MacKinnon, by za ich pośrednictwem powiedzieć Desiree jak bardzo ją kocha i że zawsze będzie przy niej. I ona to teraz rozumie. 👄🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻❤️ Przyjaźń, w przeciwieństwie do miłości, może odnawiać się bez końca. Trafiając na odpowiedni grunt, to uczucie zawsze odżywa. Ale trzeba troszczyć się o nią jak o rzadką roślinę, wzbogacając ją wspólnymi przeżyciami. Trzeba czasu i cierpliwego podlewania, aby wyrosła na drzewo, którego nie można już wyrwać. - Faubien Gruhier -

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️🌻 Naprawdę szczęśliwy jest ten, kto wie, że swojego szczęścia nie zawdzięcza jedynie szczęściu. - Władysław Tatarkiweicz - Pozdrawiam 👄🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻❤️🌻 Spotykam trzy rodzaje ludzi: tych, którzy mnie potrzebują; tych których ja potrzebuję i przyjaciół, z którymi lubię przebywać. :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×