Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

Jesień Franciszek Dionizy Kniażnin Już liść opada, zżółknieją lasy Otrzęsa owoce wrzesień; Minęły z latem pogodne czasy, Nastaje posępna jesień. Gdzie pierwej jasne kwitnęły róże, Zostają teraz tam głogi; Gdzie pierwej bujne rumiało zboże, Ścierń teraz tam kole nogi. Podobnym trybem ludzkie podniety Błysną, połechcą i giną. Z wiekiem uroda i blask kobiety Jak wody potoczne płyną. Wszystko, co widzim, na świecie mija, Wszystko się rychło starzeje. Dzień za dniem leci, a czas wywija Odmnienne coraz koleje. Moje to tylko serce bez zmiany Służy statecznie Kostusi. Zawsze swe dla niej rozrzewnia rany I kochać ja zawsze musi. Niechaj rok pory przekształca swoje, Na zmiennej ważąc je szali. Ja zawsze przy mej Kostusi stoję, Jednaki ogień mie pali. Lube mi wprawdzie czyni pieszczoty, Przez krasę ciała powierzchna; Lecz bardziej bawią duszne przymioty, Które jej nigdy nie zmierzchną Kostunio moja! pięknaś, bo młoda; Powabnaś, boś kwiatek świeży. Lecz w to nie ufaj: blask i uroda Jak wiosna z latem ubieży. Ufaj w tym sercu, coć stale kocha. I co cię nigdy nie zdradzi: W nim się gruntuje miłość niepłocha, Której traf żaden nie zgładzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam biesiadniczki! Dziękuję JODŁECZKO za zaproszenie. Żołędzie! Chodzę i zbieram żołędzie. - A co z tych żołędzi będzie? - Będzie żołędziowy król i królowa, dziewczynka żołędziowa, żołędziowe talerze, półmiski, żołędziowe kubki i miski. Na nich będzie żołędziowa uczta z żołędzi. Nie wiem tylko, komu smakować będzie? - Może dzikom, gdyby przyszły tu z lasu, ale dziki pewno nie mają czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co się w lesie czerwieni? H. Zdzitowiecka Co się w lesie czerwieni? Nisko przy ziemi borówki - okrągłe, czerwone główki, ukryte w pożółkłej trawie kwaśne jagody żurawin, a wyżej róże i głogi splątane w gąszcz obok drogi, berberys, kaliny grona, trzmielina w twardych osłonach, a tam gdzie nie sięgnie ręka, jarzębina krasna w pękach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skarby jesieni. H. Zdzitowiecka A czy wiecie, co to "skarby jesieni"? Piękne jabłko, co się w sadzie rumieni, garść orzechów na leszczynie zebranych, spadające z wysoka kasztany, pełne maku słodkiego makówki i czepliwe, łopianowe główki, strąk fasoli, kapusty łuszczyny i czerwone jagody kaliny, i na klonach nasionka skrzydlate, co z jesiennym ścigają się wiatrem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochają za bardzo
ulalalla,ulalalla .....bo być z tobą, to jakby w siódmym niebie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM BIESIADO!👄 Kochane Drzewka dziekuje za wiersze, 👄 zostawiam Wam kolejne opowiadanie. BRZYDKA MIŁOŚĆ Pierwszy raz zobaczyłem ich w tramwaju. Wsiedli do środka i tak jak wiele innych par, zajęli wspólne miejsce. Ona usiadła na jego kolanach, on objął ją ręką. Rozmawiali ze sobą, śmiali się i całowali. A może raczej, składali delikatne pocałunki na swoich wargach. Ale byli zupełnie różni od tego, do czego przyzwyczaili się pasażerowie. Dlatego zwracali powszechną uwagę. Kolejny raz widziałem ich na ławce w parku. Znów nie robili niczego nadzwyczajnego, ale ludzie, którzy ich mijali, patrzyli na nich dziwnie. Oni na szczęście, zatopieni we własnym świecie, zupełnie nie zwracali na to uwagi. Dla nich istnieli tylko oni sami. Trzeci raz ujrzałem tę parę za wysokim ogrodzeniem z metalowych prętów. Wtedy poznałem ich imiona. Adam i Ewa. Zawołał tak do nich pan w brązowym habicie, który opiekował się nimi i podobnymi do nich. Może domyśliliście się skąd wynikała ich niezwykłość? Jeśli nie, to już Wam mówię. Obydwoje cierpieli na zespół Downa. Właśnie dlatego budzili wszędzie taką sensację. Wszyscy już przyzwyczailiśmy się do obecności takich osób wśród nas i, poza dziećmi, potrafimy już zachować obojętne milczenie. Ale para zakochanych Downów, to rzecz wyjątkowa. Jestem taki jak wszyscy, więc bardzo zaintrygował mnie ich związek. Lubiłem przyglądać się, jak są dla siebie czuli, jak nie widzą poza sobą świata. Najbardziej fascynowało mnie w nich jednak to, jak niesamowicie trzymają się za dłonie. Ich kształt jest u osób cierpiących na Downa nieco inny i gdy je splatają, przypominają poskręcany pień wierzby. Ale przez to wydaje się, że żadna siła nie jest ich w stanie rozłączyć... Tak jednak nie było. Któregoś dnia zobaczyłem osowiałego Adama, przyklejonego do prętów ogrodzenia. Od tej pory widziałem go już tylko poza nimi, nigdy na zewnątrz, w parku, czy w tramwaju. Za każdym następnym razem wydawał mi się coraz starszy i starszy. Przez dwa miesiące przybyło mu co najmniej kilkadziesiąt lat. Wreszcie zestarzał się tak bardzo, że pozostało mu już tylko odejść. Bardzo chciałem poznać szczegóły tej historii, ale nie wiedziałem, jak to zrobić. Ich znajomych nie mogłem o to spytać, bo nie potrafiliby udzielić mi odpowiedzi. Pozostawali tylko ich opiekunowie, księża. Ale dlaczego mieliby mi coś powiedzieć? cdn.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z pomocą przyszedł mi przypadek. Kiedyś na drzwiach budynku, do którego przylegał ten niewielki teren otoczony metalowymi prętami, zobaczyłem kartkę: POSZUKUJEMY WOLONTARIUSZY. Przez chwilę przekonywałem się w duchu, że pcha mnie do środka chęć niesienia pomocy innym. Ale to nie była prawda. Skierowano mnie do brata Kamila. Zwalisty czterdziestolatek, ze swoim sumiastym wąsem i ogolonym czubkiem głowy, mógł zagrać zaściankowego szlachcica. - Co pana do tego skłania? – zapytał, gdy usiadłem. - Kiedyś, jeszcze w trakcie studiów, robiłem sporo rzeczy na zasadzie wolontariatu. Opiekowałem się nawet przez jakiś czas autystycznym dzieckiem. - A potem? - Potem pracowałem za pieniądze. Ale teraz jestem w swoim zawodzie wolnym strzelcem i czasem mam dużo czasu. Wszystko, co mówiłem, było absolutnie prawdą. Ale brat Kamil był zbyt dobrym znawcą ludzkich dusz, by się dać na to nabrać. - Czuję, że jest coś jeszcze. - Ma ksiądz rację. Nie było sensu kłamać. Opowiedziałem, co mnie wepchnęło do środka. Przez chwilę myślałem, że mi podziękuje i wyprosi. Ale on tylko patrzył na mnie uważnie i nad czymś się zastanawiał. Wreszcie wstał, podszedł do szafy i otworzył ją. Schylił się do jakiegoś pudła, które stało na dole i przez chwilę w nim szperał. Wreszcie wyjął niewielką ramkę ze zdjęciem. Siadając, podał mi ją. Na fotografii byli Adam i Ewa, w strojach młodej pary. Wyglądali trochę nienaturalnie, jakby nie do końca pasując do otoczenia. Za to uśmiechnięci byli tak szeroko, jak wtedy, gdy chodzili trzymając się za dłonie. - To zrobił taki jeden grafik. Po prostu wpasował na komputerze ich buźki w czyjąś ślubną fotografię. To była dla nich najważniejsza rzecz, największa świętość. Wieczorami siadali przed stolikiem, na którym stało to zdjęcie i godzinami potrafili się w nie wpatrywać. Kiedy Ewa umarła, zabraliśmy Adamowi tę fotografię. - Czemu? - Mieliśmy nadzieję, że zapomni. Wie pan, oni są jak dzieci. Wszystko mocniej przeżywają, ale też łatwiej rzeczy ulatują z ich pamięci. Pewnie to było naiwne myślenie, bo oni byli ze sobą bardzo długo, ale co mieliśmy zrobić? - Ile oni mieli lat? cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Ewa, jak na osobę z zespołem Downa, była bardzo stara. Miała 42 lata. Adam też według tej skali nie był najmłodszy. Miał 25 lat. - Wyglądali, jakby byli w jednym wieku. - Bo ją bardzo odmładzała ta miłość – uśmiechnął się do własnych myśli. – Zastanawiał się pan kiedyś nad istotą miłości? - Nawet sporo. Napisałem wiele lirycznych wierszy na ten temat. - I jaka ta miłość była w pana wierszach? - Raczej szczęśliwa. Starałem się zawsze taką ją zauważać. - A czy była piękna? - Myślę, że tak. Wstał zza biurka i przez moment przechadzał się w poprzek pokoju. Założył przy tym ręce do tyłu. - A ich miłość taka nie była. - Nie rozumiem. - Bo widzi pan, ludzie kochają się w pięknie. W pięknych krajobrazach, pięknej architekturze, pięknych przedmiotach. I w pięknych ludziach. Prawda, że czasami gusty się zmieniają. Ale piękno ma również swój ponadczasowy charakter... - Chyba nie chce ksiądz powiedzieć, że ludzie nie kochają osób, które nie są piękne. - Oczywiście, że nie. Nie powiedziałem przecież, że kochają wyłącznie piękno, ale że kochają się w pięknych rzeczach i osobach. Miłość jest uczuciem, które nie da się wytłumaczyć kategoriami urody, ani żadnymi innymi racjonalnymi sposobami. Ale wiedzą o tym tylko sami zakochani. - Chyba już rozumiem. Czyli, że sami potrafimy kochać miejsca i osoby na jakiejś irracjonalnej podstawie, ale miłość innych potrafimy sobie wytłumaczyć tylko racjonalnymi metodami. - Dokładnie tak – usiadł z powrotem. – Jak byłem mały, właśnie ekranizowali “Potop”. Kiedy ludzie dowiedzieli się, kto ma zagrać Oleńkę, podniosły się zewsząd głosy oburzenia. I nie mówiono wtedy o Braunek, że jest kiepską aktorką. Twierdzono głównie, że nie jest wystarczająco piękna, by mógł się w niej zakochać Kmicic. Rozumie pan? Nie dość piękna! Nos ma trochę za długi, za chuda, za mały ma biust. Tych parę drobiazgów sprawiało, że ludzie nie wyobrażali sobie, by się w niej ktoś mógł szaleńczo zakochać. Znów się podniósł i przez chwilę krążył po pokoju – Tak, chyba ma ksiądz rację. Wszyscy wierzą w miłość dwojga pięknych ludzi. A przecież ci piękni potrafią głównie kochać samych siebie. Zresztą, gdy jedna część pary jest brzydka, to ta ładniejsza połówka pomarańczy jest posądzana przez ludzi o interesowność. – No właśnie – pokiwał głową. – Ale przynajmniej wierzą w to, że to brzydsze kocha naprawdę. Ale gdy obydwu połówkom, tej jednej pomarańczy, daleko do kanonów urody, to ludzie w ogóle nie chcą wierzyć w ich uczucia. Uważają, że takie paskudy są ze sobą, bo nie miały innego wyboru. Aż strach pomyśleć, co ludzie sądzili o ich uczuciu. Bo to – pokazał na trzymaną przeze mnie fotografię – bo to przecież była najbrzydsza miłość świata. KONIEC, milej lekturki. Pozdrawiam bardzo serdecznie i zycze milego weekendu!👄🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ KOCHANE DRZEWKA___________witajcie🖐️ JARZEBINKO kochana__________ale mam intuicje!! Minelysmy sie \" w drzwiach\".Przed chwila wyslalam do Ciebie golabka👄Dziekuje! Cale szczescie,ze juz jestem na weekendzie.Jestem przesiaknieta zapachem szpitala.Nie znosze tego!!! Zanim rozsiade sie do czytania____dedykuje WAM wiersz:) \" Jak bialy rdzen plomienia\" Zycze Ci radosci. Zycze ci,bys mogl doswiadczyc radosci, istoty wszelkiego szczescia doznanego w zyciu. Ale pamietaj:Radowac sie to nie to samo,co sie bawic. Rozrywka jest czyms dla ciala i zmyslow i dlatego taka nietrwala. Wieczor przy alkoholu pozwoli ci byc moze na pare godzin o wszystkim zapomniec. Ale nastepnego dnia pozostanie ci z tego niewiele wiecej niz potezny bol glowy. Radosc tkwi o wiele glebiej,w twym sercu. Radosc jest jak bialy rdzen plomoienia, ktory przenika cie na wskros. Nikt nie moze tak naprawde powiedziec,czym jest radosc. Radosci musisz doswiadczac sam. Radosc przychodzi do ciebie nagle niczym cudowne uczucie, gdy zapominasz o sobie, gdy stajesz sie dobrym czlowiekiem, gdy wreszcie sobie uswiadamiasz, ze Bog jest naprawde blisko__jak ojciec, ktory wszystko rozumie i zna wszystkie twoje troski. Zycze Ci radosci! Phi l Bosmans Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️🖐️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻 „Uśmiechnij się!”____Jan Pawel II Nie wiem, czy będę się umiał wypowiedzieć w waszym..., w naszym języku włoskim. Gdybym się pomylił, poprawcie mnie – od tych podszytych delikatnym humorem słów rozpoczął swój pontyfikat Jan Paweł II. Tłum zebrany na placu Św. Piotra wybuchnął śmiechem, ludzie bili brawo. Papież w mistrzowski sposób pokazał, jak potężna siła tkwi w poczuciu humoru. Wypowiadając dwa proste zdania, natychmiast zyskał sympatię Włochów. A nie było to łatwe, gdyż mieszkańcy Italii – przyzwyczajeni od wieków, że zwierzchnikiem Kościoła zostaje ich rodak – mogli potraktować Polaka z nieufnością czy wręcz niechęcią. Nawet najbardziej wzniosłe kazanie nie przełamałoby lodów tak szybko, jak ten pogodny żart. Znalazło się w nim wszystko, co pomaga w nawiązaniu dobrego kontaktu z drugim człowiekiem: życzliwość, brak poczucia wyższości, przyznanie, że są sprawy, w których nawet papież nie jest nieomylny, i dowartościowująca każdego słuchacza prośba o pomoc. „Jestem jednym z was” – zdawał się mówić Jan Paweł II, ale robił to tak, by ludzie sami doszli do tego wniosku. Tym różnił się od tysięcy przywódców, którzy codziennie składają podobne zapewnienia, a mimo to mało kto w nie wierzy. Jego słowa wspierał zawsze łagodny, niewystudiowany, lecz wypływający z głębi duszy uśmiech. Nie było miejsca na świecie, w którym żartem dobranym w taki sposób, by wszystkich rozbawić, a nikogo nie obrazić, nie zdobyłby sympatii tłumów. – Słyszę, jak chłopcy, którzy sprzedają moje portrety, wołają: „Papież za dwa peso...” – przerwał homilię, wygłaszaną w Argentynie. Zebrani zamarli. Spodziewali się surowej reprymendy. Tymczasem Jan Paweł II dokończył: – Myślę, że warto znać swoją cenę. A jak zareagowałby polityk, biskup, prezes firmy, gdyby usłyszał, że jest wart dwa złote? Na wszelki wypadek lepiej tego nie sprawdzać. Obracając zaskakującą sytuację w żart, papież błyskawicznie podbijał serca słuchaczy.,,,,:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Papieski dekalog pogody ducha Dzisiaj spróbuję żyć tylko z dnia na dzień i nie będę dążył do rozwiązywania wszystkich życiowych problemów jednocześnie. Dzisiaj nie będę krytykował nikogo z wyjątkiem siebie. Dzisiaj będę cieszył się pewnością, że mam prawo do szczęścia nie tylko na tamtym, ale także na tym świecie. Dzisiaj dostosuję się do okoliczności i nie będę się łudził, że okoliczności powinny się dostosować do mnie. Dzisiaj poświęcę choćby dziesięć minut na wartościową lekturę, pamiętając, że tak jak pożywienie jest niezbędne dla ciała, tak wartościowa lektura jest niezbędna dla duszy. Dzisiaj zrobię dobry uczynek, ale nie powiem o nim nikomu. Dzisiaj zrobię co najmniej jedną rzecz, na którą nie mam ochoty, a jeśli wprawi mnie to w zły humor, postaram się, by nikt tego nie zauważył. Dzisiaj sporządzę szczegółowy plan tego, co zamierzam zrobić. Być może nie wypełnię go w całości, gdyż będę się wystrzegał pośpiechu i niezdecydowania, ale przynajmniej go zredaguję. Dzisiaj będę niezachwianie wierzył – nawet gdyby okoliczności świadczyły o czymś przeciwnym – że dobra Opatrzność Boża zajmuje się mną tak, jakby na świecie nie istniał nikt oprócz mnie. Dzisiaj przełamię strach. W szczególności nie będę się obawiał cieszenia tym, co piękne, i wiary w dobro. Jan Paweł II „Dziennik duszy”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już od dawna wiadomo, że osoby skore do żartów, pełne optymizmu żyją dłużej niż wiecznie zatroskani pesymiści. Darmową receptę na „śmieszny” lek każdy może sobie przepisać sam. A jak go stosować? Psycholodzy Wojciech i Marek Wareccy radzą, by zacząć od prostego testu: stanąć przed lustrem, popatrzeć na odbitą w nim postać i pośmiać się z niej. Jeśli potrafisz to zrobić, to jesteś na dobrej drodze. Ci z wiecznie smutnym obliczem to pesymiści widzący w każdej szansie na poprawę losu wyłącznie trudności. Uśmiechnij się! Pogodnym optymistom dostrzegającym w każdej trudności szansę o wiele łatwiej żyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmartionaOona
jaka gupia do siebie gada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam biesiadniczki! Pięknie piszecie, i tak tu przytulnie. Co za wspaniały sen! Słońce tańczy na niebie, ryby baraszkują w morzu. Wszyscy ludzie - bracia w tej samej łodzi świata. Słabi i starzy, czarni i biali, wielcy i mali, biedni i bogaci: ludzie, którzy wybrali się we wspólną podróż... Bracia na morzu świata, pod tym samym słońcem, na tym samym wietrze. Nie ma już ludzi nic nie wartych ani tych wywyższających się pań i panów. Nikt już nie będzie wyrzucony za burtę, nikt nie zostanie ciśnięty na dno łodzi, by tam umierać z głodu. Nie ma już wojen o kapitański mostek. Po pokładzie biegają rozśpiewani ludzie. Płynie łódź, nasza łódź, na której każdy czuje się u siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PAMIĘTAJCIE: POD BOGIEM ŻYJEMY I WSZYSCY JESTEŚMY BRAĆMI I SIOSTRAMI - A WIĘC: KOCHAJMY SIĘ! pomarańcze do przemyślenia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anioł poważny i niepoważne pytania. Czy zostałeś aniołem dopiero po dłuższym namyśle czy zamiast palca serdecznego masz tylko wskazujący czy spowiadasz tylko z grzechów ciężkich bo lekkie trudno udźwignąć czy klaszczesz w dłonie patrząc na konanie jak na sytuację przedbramkową czy nigdy nie płaczesz, żeby się nigdy nie uśmiechać czy umiesz uważnie bez powodu słuchać czy nie przytulasz się żeby odejść czy nie tęsknisz za ciałem za ludzkim uśmiechem za dłońmi złożonymi w kominek za ziębą co we wrześniu opuszcza ogrody za źrebakiem zamykającym powieki za chrząszczem o nogach żółtoczerwonych za każdą sekundę zawsze ostatnią za tym co nietrwałe i dlatego cenne. Jan Twardowski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kalino Biesiadna ! Życzę dużo zdrowia , mam nadzieję, że najgorsze już za Tobą, Małe „co nie co” Idę do sklepiku szkolnego, Myślę, wybiorę sobie coś dobrego. Tu coca-cola na mnie zerka, Tu miałbym ochotę na cukierka. A wśród tych łakoci bombonierka, To prawdziwa liderka. Lecz nadeszła mnie nagle rozterka, Chyba będzie z tego aferka. Może jednak zrezygnować z tego? I zafundować sobie coś zdrowego? A czy zdrowego znaczy niesmacznego? A może po prostu coś innego? Proponuję ze zdrowej półki, Odrobinę zdrowia zamiast pigułki. Pyszne jabłka, zdrowe mandarynki, Które dostanę prosto ze skrzynki. A na dodatek, trochę soczku zdrowego, Na przykład cytrynowego lub truskawkowego. I już masz przed sobą entliczek pentliczek, Nakryty pięknie, zdrowy stoliczek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! Jesień Grażyna Wieckowska W lesie krajobraz zbladł z drzewa ostatni liść spadł. Jesień owoce swoje zbiera to jednak życie nie umiera. W sercach miłość się budzi u całkiem zwyczajnych ludzi. Pragnienia budują obraz własny wciskając go w mózg już ciasny. Dla tej miłości miejsca nie braknie gdy mrok jesienny zapadnie. Da światło nam ogień miłości by nikt nie zaznał samotności. Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przedwczesna Jesień Herman Hesse Przedwczesna jesień Już ostro pachnie więdnącymi liśćmi, Puste i ślepe stoją już zagony, Jedna z niepogód, które teraz przyjdą Przetrąci wiośnie kark znużony. Jałowce trzeszczą. Wtem chwil jedno tchnienie I wszystko w dali zda się zagadkowej Co bliskie dzisiaj, kiedy kwiaty nowe Najcudowniejszym mamią nas złudzeniem. Trwożliwie pragnie dusza przerażona Bez bólu wyrzec się swej doczesności, By przeżyć cud jesieni przebudzona Mogła jak drzewo; barwy pełna i radości. Tłum. Anna Kryczyńska, Robert Reszke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piękna jesień na biesiadzie
Pozdrawiam urocze drzewka-biesiadniczki! GUBIĄ SIĘ WIERSZE Gdzieś pogubiły się moje wierszyki, uciekły ze mnie promienie radości, smutek ogarnął moje barwne myśli, i nie proszony, gdzieś w mej jaźni gości. Czy tak być musi, nie wiem tego wcale, bo nie straciłem pozytywnej wiary, chciałbym zatrzymać moją wizję życia, i nie wypuszczać jeszcze z siebie pary. Tłumaczę sobie, że to tylko jesień, przybyła do mnie w swej zmiennej urodzie, a ja miast sięgać zasoby owoców, opadłe liście liczę na ogrodzie. Bo przecież jesień nawet w niepogodę, od nadchodzącej zimy jest mniej sroga, a w zimie chociaż: śnieg i mróz dokucza, zawsze do ciepła gdzieś się znajdzie droga. Czy argumenty które wytoczyłem, zechcą odnaleźć we mnie przekonanie, które rozwieje me jesienne chmury, i znów powróci radości czerpanie? Czy będę czerpać z wiosny oraz lata, barwne i ciepłe życiowe wspomnienia? Mój czas niebawem rozstrzygnie tę kwestię, rysując co ja mam do powiedzenia. Krzysztof Roszczyk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ KOCHANE DRZEWKA___________witajcie🖐️ Oj,ochlodzilo sie w ostatnich dniach,,,No coz____jesien! Wybieram sie na poranny spacerek.Przy okazji drobne zakupy. Zadaje sobie pytanie___po co wprowadzono te opcje _zglos do usuniecia,skoro nie ma zadnej reakcji na moje zgloszenie.Kolejna bzdura! Ignorowac intruzow!!!! W jednej ze swych opowiesci Anthony de Mello pisze: Oto pewien człowiek znalazł jajo orła. Nie wiedział, co z nim zrobić, więc podrzucił je do gniazda kwoki. Z jaja wykluł się orzeł, który zachowywał się jak inne kurczęta, a gdy dorósł – jak kogut. Biegał po podwórku, grzebał w ziemi, zjadał robaki. Nauczył się nawet gdakać i piać. Mijały lata i orzeł-kogut się zestarzał. Któregoś dnia zobaczył szybującego wysoko, wspaniałego ptaka. Patrzył na niego z podziwem i zazdrością. Oszołomiony zapytał gdaczącą obok kurę, kim jest to szybujące w przestworzach, majestatyczne stworzenie. „To orzeł, król ptaków” – odrzekła kura. – „Ale nie myśl o nim. My jesteśmy inni. Ani ja, ani ty nigdy mu nie dorównamy i nie wzbijemy się tak wysoko”. Orzeł posłuchał rady i nigdy więcej o nim nie myślał. Umarł przekonany, że jest jedynie podwórkowym kogutem. Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
http://strony.aster.pl/mira1/piosenki-jesien/piosjes-2/jesienwpasiece.htmJ Jesień w pasiece Nie byłem z wami na ulicach pojechał Sławek - ja zostałem może znów było za daleko a może się zwyczajnie bałem a potem... zagłuszaczki charkot spikera głos się gubił: - że Lublin najpierw myśleliśmy a okazało się - że Lubin... ...Na gałkach radia palce i zagłuszaczki charkot: - a tam ulice znów wymarłe patrol spotyka patrol Mówicie - śpiewki moje smutne bólu się boje tak jak wy tak jak oni... Jakie to miasto będzie znów następne może Ełk - może Toruń - może Konin O ludzkiej śmierci nie opowiesz pieśnią wiersza kadzidło zmarłym odważnym wszystkim pokłon niski pogarda dla kanalii ...na gałkach radia palce i zagłuszaczki charkot: a tam ulice znów wymarłe patrol spotyka patrol... Mówicie - śpiewki moje smutne - lecz życie kocham tak jak wy tak jak oni... Nie chce by palce, które struny szarpią musiały szarpać jutro za spust broni O ludzkiej śmierci nie opowiesz pieśnią wiersza kadzidło zmarłym odważnym wszystkim pokłon niski pogarda dla kanalii Mówicie śpiewki moje smutne cóż, czas niewesoły - wasze twarze w tramwajach... następnym razem pewnie się spotkamy jakiegoś Grudnia, Kwietnia, albo Maja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×