Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

WITAJ JARZEBINKO!!🖐️ Co za wspaniala nowina,,,, Pedze co sil w nogach by zlozyc gratulacje Twojemu wnusiowi. Gratuluje sukcesu!Buziaki,,,buziaki ode mnie👄 Wyobrazam sobie podniosla chwile,,,,i Ciebie,,WAS____spogladajacych na malego zwyciezce! Wiem,ze takie chwile dostarczaja wiele emocji! Konkurencja ostra,,,,i wylonil sie jeden z najlepszych👄 Pozwol JARZEBINKO,za za Twoim posrednictwem przesle malutki prezent dla WNUSIA: http://www.gifyzosi.friko.pl/smiles/BIGsmile006.gif Ciesze sie razem z WAMI❤️ Pozdrawiam Was bardzo serdecznie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmmm,nie udalo sie_____probuje ponownie!!! Sorry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a wiec od gory-w dol 8 poz.z lewej____sloneczko___buziak! Inaczej mi nie chce wyjsc_____kopiuje ale nic z tego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze wszystkim zaspiewam,,,:D Marek Grechuta » Takiej miłości nam życzę Kiedy mnie pytasz czym jest miłość Mówię: "Z Tobą jest..." To Twój łagodny wzrok i uśmiech To Twój każdy gest To Twój kolejny granit To Twój kolejny żart Oraz to wszystko, co nam wróży Ślepa talia kart Więc się nie pytaj, bo miłość taka Nie zna wielkich słów Lubi tak milczeć jak jasne słońce, Jak księżyca nów A kiedy źle, to wicher za nią Wyje, deszcz łka... A kiedy radość, to rozpływa się Wilgotna mgła Refren: Takiej miłości, więc nam życzę Kiedy tylko wzrok Mówi na tyle, aby rozwiać Wątpliwości mrok Takiej miłości, więc nam życzę Kiedy tylko gest Mówi na tyle, by zrozumieć Jak to z nami jest Kiedy mi mówisz, że nie wystarczy Tylko wzrok i gest Na tyle spraw codziennie innych Mówisz: "Wiesz, jak jest..." Powiem Ci, że napewno Potrzeba wiele słów Stąd tyle książek Pod poduszkami snów W tej codzienności nam jednak potrzeba Prostej prawdy słów, By zauważyć jeszcze słońce I księżyca nów Więc skoro tyle zdań wyszukanych Oraz gorzkich łez Kosztuje czasem prosta sprawa My zostańmy bez... Powtórzyć refren (2 razy)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zostawiam nasza wierna czytelniczke Jasie na BIESIADZIE____a sama wybywam na zakupy.Pa,pa🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam biesiadniczki! \"Czy to prawda?\" Patia Stoję pośrodku dnia i patrzę w przestrzeń, Daleko daleko, przed siebie dopóki nie zobaczę Ciebie, Idącego gdzieś w stronę pustki, którą sam stworzyłeś. Widzę przeplatające się litery na papierze, Które nie mają dla Ciebie już żadnego znaczenia. Stoję i patrzę na próżnię, która zabija Cię od środka. Tą próżnią jest świat tak ten świat, A w nim Ty, zakochany w nieszczęściu, Czekający ręki z nieba. Ledwo kroczysz, po chodniku ciemnej ulicy, oświetlony latarniami I to jest Twoja natura to jest Twój świat, którym się szczycisz. Masz kilkanaście lat, pusty świat, dookoła jakiś ludzi bez wyrazu… Znów jest ciemno i nade mną jaśnieje ogromny księżyc, Rzucając na Ziemię jasną poświatę. Przywołaj swój księżyc, aby oświetlił Ci drogę, A nazajutrz poczujesz słodycz szczęścia, która wymaże tą pustkę z serca. Jutro czeka na Ciebie rzeczywistość, Wejdź do niej inaczej niż dotychczas, Pokaż, że Cię stać, że dasz radę, że pokonasz smutek Stoję pośrodku dnia i patrzę w przestrzeń, Daleko, daleko, przed siebie dopóki nie zobaczę Ciebie, Idącego po zielonej łące Ze słońcem na twarzy, z miłością na ustach Ale czy to prawda? Zapytaj samego siebie Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Jak" Patia Jak głuchy głos ptaka zostawiającego na drzewach swój ślad, Jak bezdomny żebrzący na rogu dwóch ulic, Tak ja z nadzieją kroczę przez świat Myśląc, że to już jutro Że już niedługo zobaczę czerwień na niebie, Przypominająca mi o tamtych różach. Jak dzwon na wieży kościelnej, Jak liść padający na ziemię, Wiem, że pisząc na papierze słowa dwa, tworzę historię. Dwa słowa tak krótkie, lecz piękne w każdym calu. Jak nieodgadnięta zagadka, Jak niespełnione marzenia, Tak bardzo kocham spokój. Nie widzę życia szarości, lecz same piękności, Które zdobią dla mnie życie Bo ja lubię patrzeć na zamknięty w ciemności świat...czuć zapach spokoju i radości. Kocham muzykę, brzmiącą niewinnie, jak pozytywka. Uwielbiam dobrych ludzi. Co roku widzę gołe drzewa a za nimi blask ciemności. Słyszę spokojną, uzdrawiającą muzykę. I marzę, bo mi wolno. Uśmiecham się, bo mam powód Jak woda po deszczu spływająca z kwiatów, Jak pustka w próżni, Tak Ty wejdź na wysoką górę i krzyknij w dal, Aż ktoś Cię usłyszy, Aż zauważysz, że warto żyć I że warto stąpać po ziemi, jak ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BIESIADA-BIESIADNICZKI-DRZEWA
WIOSNA W SERCACH NASZYCH Czy wiosna zasiadla juz w sercu moim? Czy wiosna zasiadla juz w sercu twoim, Czy pod dostatkiem jej w sobie mamy , Czy cos jeszcze w zamian od niej zadamy ? Czy wiosna zasiadla juz w sercach naszych ? Spragnionych jej ciepla i slonca blasku, Bo nasza milosc tam w glebi duszy, Wciaz zasniezona w zimowym brzasku ! Czy wiosna zasiadla juz w sercach naszych ? Czy kwiatów posiala juz wszystkie kolory, Czy od tych kwiatów , od tej zieleni, Puscily lody, na szybach mrozu wzory ! Czy wiosna zasiadla juz w sercach naszych? Czy grzeje uczucia , podnieca nastroje , Odpowiadamy na jej zapachów wolanie, Jestesmy do tej milosci gotowi we dwoje ! Czy wiosna zasiadla juz w sercach naszych ? Za rece spragnione chwytamy siebie… Jestesmy z toba wiosenny malarzu, Z kwiatami w ogrodzie i ptakami na niebie ! MkCafe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO 🖐️🖐️🖐️ KOCHANE DRZEWKA___________witajcie🖐️ Piekne wiersze❤️ Przede mna dzien relaksu,,,,a teraz zasiadam z kawka przed swoim szklanym okienkiem i upajam sie wierszami,,,a pozniej wybywam w plener.Pogoda dopisuje,humor takze :D JARZEBINKO_____________masz specjalne podziekowania od mojej przyjaciolki❤️ O talerzu dla babci,,,, Pewna starsza pani mieszkała za miastem wraz z córką i wnuczkiem. Mijały lata, a jej ręce stawały się coraz słabsze i słabsze, podobnie jak jej wzrok i słuch. Bardzo chciała być użyteczna, ale choroby i starość spowodowały, że miała niezręczne i niepewne ruchy. Tak więc babunia tłukła naczynia, gubiła sztućce, rozlewała wodę i potrawy. Pewnego dnia jej córka, rozdrażniona tym, że matka zbiła jeszcze jeden cenny talerz, posłała chłopca, by kupił drewniany talerz dla babci. Chłopiec ociągał się, ponieważ wiedział, że to upokorzyłoby jego babunię. Głucha na jego wywody matka zmusiła go do posłuszeństwa. Ale chłopiec wrócił do domu nie z jednym, lecz z dwoma drewnianymi talerzami. - Przecież ci mówiłam, żebyś kupił jeden! - zgromiła go matka. - Czy nie zrozumiałeś? - Owszem - odrzekł chłopiec - ale drugi kupiłem dla ciebie, kiedy będziesz stara. Tradycja hinduska Zycze milej niedzieli🖐️ Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️🖐️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻 ,,,,,POZOSTAC MLODYM,,,,, Mlody czy stary____to nie sprawa lat. Sa mlodzi ludzie,ktorzy wygladaja strasznie staro, i starzy o czarujacej mlodzienczosci. Jestes mlody, dopoki nie sadzisz,ze wszystko wiesz; dopoki masz poczucie humoru; dopoki jestes wesoly i potrafisz sie dziwic, ze odkrywasz cos nowego. Jestes stary, jesli boisz sie wszelkich nowosci; jesli poruszasz sie tylko utartymi drogami; jesli zadowalasz sie uniwersalnymi sadami; jesli wszystko kreci sie wokol ciebie; jesli mowisz zawsze tylko o sobie. Jestes jednak mlody,swiezy i szczesliwy, jesli jestes otwarty na nowosci, jesli pragniesz rzeczy wyzszych; jesli jestes skory pomagac innym; jesli pozostaniesz zwyczajnym czlowiekiem, ktory zawsze czegos sie jeszcze uczy. Sprobuj pozostac mlodym i zarazic innych swa radoscia i optymizmem. Wtedy takze stary zardzewialy swiat wokol ciebie znow bedzie mlody i pelen zapalu. Phil Bosmans

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Choć lata młode szybko płyną - wiemy, że nie starzejemy się! — Autor nieznany pieśń harcerska "Bieszczadzki Trakt"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO!🖐️ JODELKO!👄 🌻🌻🌻 dziekujemy serdecznie za piekne linki ! 🌻pokazalam mojemu wnusiowi i bardzo sie ucieszyl! SREBRNA AKACJO!🌻 za wiersze ! OPOWIADANIE! ❤️ DZIESIĘĆ SEKUND OD SMIERCI....... Collin Perry WSCHODZĄCE słońce oświetlało potężną bryłę pociągu towarowego. Z pełnymi zbiornikami paliwa i wodą lokomotywa ważyła około 200 ton - nieco mniej od jumbo jeta. Dieslowski silnik pracował na wolnych obrotach, ale kierownik pociągu Robert Mohr czuł, jak wielka moc w nim drzemie. Zerknął do tyłu, na platformach za lokomotywą wiózł 96 samochodów. To dlatego zawsze chciał zostać kolejarzem - piękno tkwiło w potężnej maszynerii i we władzy, jaką człowiek miał nad jej mocą. Był 12 maja 1998 roku, godzina siódma rano. 49-letni Mohr popatrzył na wykaz niebezpiecznych materiałów, które mieli przewieźć. - Mamy parę cystern z gazem - poinformował maszynistę Roda Lindleya. Przewóz płynnego butanu wymaga szczególnej ostrożności, zwłaszcza gdy hamuje pociąg ważący 6200 ton. Wykolejenie cystern z wybuchowym gazem spowodowałoby straszliwą katastrofę. Resztę ładunku stanowiły głównie nowe auta, części samochodowe oraz węgiel. Po końcowej odprawie Mohr wskoczył do lokomotywy. Pociąg powoli ruszył ze stacji Decatur w stanie Illinois. Jechali na wschód, prosto w słońce. Zapowiadał się piękny dzień na całej blisko 300-kilometrowej trasie do Peru w stanie Indiana. TEGO samego dnia około południa Tila Marshall wyszła do ogródka. 34-letnia samotna matka czwórki dzieci postanowiła ozdobić kwiatami front swego domu w Lafayette w Indianie. Przepiękny dzień na sadzenie - myślała spoglądając na domy po przeciwnej stronie ulicy. Jakieś 50 metrów za nimi połyskiwały w słońcu szyny kolejowe, prześwitując przez wysoką, kołyszącą się na wietrze trawę. Tila Marshall pochyliła się nad grządką. Obok niej przykucnęła jej 1,5-roczna córeczka i radośnie grzebała rączkami w ziemi. Tila stale odwracała głowę w kierunku Emily. W końcu skupiła się na pracy. ROBERT MOHR siedział Wygodnie w kabinie lokomotywy. Uśmiechnął się, gdy Rod Lindley włączył grzejnik. Maszynista przygotowywał jedzenie w swój zwykły sposób, używając grzejnika jako kuchenki i folii jako garnka. - Wieprzowina. Sam ją wędziłem - oświadczył z dumą Lindley. Mohr i Lindley mieli ze sobą wiele wspólnego. Obaj od ponad 20 lat byli kolejarzami, obaj lubili polować i wędkować, obaj uwielbiali opowiadać dowcipy. Najbardziej jednak lubili rozmawiać o swoich rodzinach. Z radia dobiegały trzaski i informacje dyspozytora, a oni śmiali się z kłopotów, jakie nastręcza wychowywanie dzieci. Mohr i Lindley dotarli do Lafayette o godzinie 13.45 i zmniejszyli prękość do 40 kilometrów na godzinę. Lindley włączył brzęczyk sygnalizacyjny i migające światła. Przejeżdżali przez to miasto setki razy, ale zawsze szczególnie ostrożnie pokonywali pierwszy łuk. Przed nimi, ledwie 5 kilometrów dalej znajdowały się przynajmniej 24 skrzyżowania. Gdy pociąg wychodził z zakrętu, Lindley zauważył nieduży brązowawy punkcik na torach, jakieś 150 metrów przed nimi. Pomyślał, że to pewnie pies. Przepisy zakazywały używania syreny ostrzegawczej w mieście, jednak Lindley lekko nacisnął jej przycisk. - No, piesku, uciekaj - powiedział na głos. GWIZD pociągu oderwał Tilę Marshall od zajęć w ogródku. To dziwne. Zwykle nie gwiżdżą w mieście - pomyślała. Rozejrzała się za córeczką i serce jej zamarło. Emily nie było w pobliżu. LINDLEY ZAJMOWAŁ się pulpitem sterowniczym, a Mohr stał obok i wpatrywał się w to coś na torach. Zwykle okazywało się, że jest to kłąb szmat lub inne śmiecie. Znacznie rzadziej zdarzały się prawdziwe niebezpieczeństwa, choć podczas 23 lat pracy na kolei przeżył kilka wypadków. Pociąg był najwyżej sto metrów od przeszkody, Mohr widział ją wyraźniej. Nagle zbladł jak ściana. - Mój Boże! To dziecko! - krzyknął, widząc malutką twarzyczkę odwracającą się w jego stronę. TILA BIEGŁA co tchu za dom. Wiedziała, jak Emily uwielbia bawić się z 11-letnim bratem. Dziewczynka biegła wokół domu na podwórko z tyłu, a Zachary przez dom. Potem ją łapał i gonitwę kończyły radosne piski małej. - Emily, Emily! - wołała Tila. Nigdzie jej nie było. Tila wyszła spiesznie przed dom, do Zacharego. - Czy siostra jest z tobą? - pytała. - Nie - odpowiedział i wbiegł do domu, by jej szukać. LINDLEY musiał błyskawicznie podjąć decyzję. Połowa wagonów była jeszcze na zakręcie. Włączenie teraz hamulca bezpieczeństwa groziło wykolejeniem. Jednakże straszliwa sytuacja nie dawała mu wyboru. Musiał zaryzykować. Pociąg zadygotał, koła zazgrzytały w głośnym proteście. Lindley z całej siły wduszał przycisk syreny ostrzegawczej i bezradnie patrzył, jak pociąg toczy się w kierunku dziecka. Czuł wstrząsy, gdy wagony uderzały o siebie zderzakami podczas hamowania. Jego szeroko otwarte oczy przywarły do drobnej figurki na torach. Mógł się już tylko modlić. TILA czuła, że nogi ma miękkie jak z waty, trzęsła się. Wszystko wydawało się takie nierzeczywiste. Zrobiło się jej niedobrze. Stała w holu jakby wrosła w ziemię, niezdolna się poruszyć. Zachary stał obok niej. - Mamo, boję się! - płakał. POCIĄG nadal się toczył. Robert Mohr działał instynktownie. Szarpnięciem otworzył drzwi po swojej stronie i wyszedł na wąską galeryjkę. Przedostał się przez przód lokomotywy na jej prawą stronę. Zszedł niżej na potężny zderzak czyszczący szyny, tak zwany pług. Dzieciak był jakieś 40 metrów przed nim. Myślał, co zrobić. Przy tej szybkości - wciąż ponad 30 kilometrów na godzinę - pociąg tej wielkości potrzebuje jeszcze 150 metrów na hamowanie. Nie ma mowy, nie zatrzymają się na czas. Aż zadygotał, gdy wyobraził sobie, jak pług miażdży dziewczynkę. Od tragedii dzieliło ich 10 sekund, gdy dziecko przetoczyło się przez szynę na zewnętrzną część podkładu. Gdyby nadal leżało, prawa krawędź zderzaka może przeszłaby ponad nim. Zaczęło jednak podnosić pupę, wstawało. - Nie, nie, dziecinko, kładź się! - krzyknął Mohr. Pociąg jechał teraz 26 kilometrów na godzinę, gwizd był ogłuszający. Opierając się tylko czubkiem lewego buta o galeryjkę i z lewą ręką na poręczy, Mohr wychylił się jak mógł najdalej. Wiedział, że ma jedyną szansę. Dziecko próbowało się podnieść. Znajdowało się dokładnie na drodze zderzaka. Wychylając się do granic możliwości, Mohr wyciągnął przed siebie prawą nogę. - No, jeszcze trochę, tylko kilka centymetrów - cedził przez zęby. Nagle dziewczynka znalazła się tuż przed nim. Odepchnął ją nogą z całej siły. Zobaczył, jak pada głową na kamienie i turla się... Pociąg toczył się dalej. Czy potrąciła ją lokomotywa? Wyskoczył z pociągu i pobiegł do małej. Leżała obok torów, płakała, z głębokiej rany pod włosami płynęła krew. TILA MARSHALL stała przed domem, ściskała dłoń syna i patrzyła na ludzi biegnących w kierunku torów. Chciała wołać ich na pomoc, ale z jej ust wydobywały się tylko nieskładne dźwięki. MOHR ukląkł obok dziecka. - Mamusiu! Mamusiu! - zawołała Emily. Robert odetchnął z ulgą. Tuląc do siebie dziecko, podniósł je z ziemi. - Już dobrze, kochanie. Zaraz znajdziemy mamusię - szeptał. Dopiero teraz zauważył, że pociąg się zatrzymał, a obok torów migają światła radiowozów i aut służb ratowniczych. To pewien sąsiad widząc nadciągającą tragedię zadzwonił pod numer 911. Z dzieckiem w ramionach Mohr powoli szedł w kierunku policjantów oraz gapiów. Zjawili się strażacy, wzięli od niego małą i przekazali do karetki. Pojechała do szpitala. TILA MARSHALL zobaczyła policjantów idących do niej trawnikiem. Znów ogarnęło ją przerażenie. - Nawet nie mówcie, że to moje dziecko! - wykrzyknęła. Funkcjonariusz wyciągnął rękę. - Niech się pani uspokoi. Małej nic się nie stało. Musimy tylko ustalić, czyje to dziecko -- powiedział. Tila błyskawicznie stwierdziła, że opis pasuje do Emily. Powoli dotarło do niej, że córka jedzie bezpiecznie do szpitala. Osunęła się ze szlochem w ramiona policjanta. MOHR rozmawiał z policją, zawiadowcami i inspektorami, potem dopiero zaczął się trząść jak galareta. Stwierdził jednak, że ma jeszcze dużo do zrobienia i ruszył wzdłuż pociągu, sprawdzając samochody. - Proszę usiąść w kabinie. Ja zrobię inspekcję - zaproponował naczelnik stacji. Mohr odpoczywał w pociągu i dotąd tłumione emocje dały znać o sobie. Wszystko toczyło się tak szybko, że dopiero teraz dotarło do niego, co zrobił. Po kilku minutach za pulpitem sterowniczym pojawił się Lindley. Spojrzeli na siebie, ulga i wdzięczność, malujące się na twarzach, mówiły więcej niż słowa. Kombinezon Mohra był poplamiony krwią. Pociąg powoli wyjechał z Lafayette. GDY MOHR wieczorem dotarł do domu rodzina czekała na ganku. Powitała go oklaskami. Słyszeli w telewizji o jego bohaterskim czynie. Z wielką ulgą słuchał wiadomości, że mała miała tylko kilka niegroźnych skaleczeń i siniaków. Nic jej nie będzie. Tydzień później Mohr wysiadł z auta przed domem Tili Marshall. Tila uściskała go gorąco. Kolejarz wziął małą na ręce i przytulił. - Witaj, Emily - powiedział.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JODELKO! kochana, cos musi w tym byc, prawie jednoczesnie przybylasmy na Biesiade 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zycze Ci milego wypoczynku na jeziorkiem, u mnie tez pogoda piekna :D 👄❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na koniec zaspiewam WAM,,,:D Do zobaczenia wieczorkiem 🖐️ Eleni » Zanim czas zmieni nas Gdy człowiek zdobył już wszechświata pył i kurz Nadziei bladą zieleń w swoich dłoniach niósł Na krótką drogę wziął miłości kruche szkło I wiarę, że pokona wszelkie zło Kto chwilkę życia skradł z milionów świetlnych lat Z wiecznością chce być za pan brat Kto mgnienie epok zna, kto wie, co śmiech i łza Ten poznał życie aż do dna Zanim czas zmieni nas, zakochajmy się chociażby jeden raz Bierzmy to, co daje los i nie mówmy, że już dość Cieszmy się z każdego dnia, póki miłość w sercach trwa Chrońmy świat zielonych lat, zanim młodość porwie wiatr Zanim czas odmieni nas, spójrzmy życiu prosto w twarz Zanim świt zapadnie w mrok, zróbmy chociaż jeden krok Niezmiennie płynie czas, spogląda w twarze gwiazd I niesie naszej ziemi tajemniczy blask Lecz planet srebrny pył nie wraca tam, gdzie był Dlatego nie spoglądaj nigdy w tył Nim słońca złoty krąg do naszych wpadnie rąk Na ziemi wznośmy szczęścia dom Nim nieba jasne skry wypełnią nasze dni Będziemy drogą życia szli Zanim czas zmieni nas, zakochajmy się chociażby jeden raz Bierzmy to, co daje los i nie mówmy, że już dość Cieszmy się z każdego dnia, póki miłość w sercach trwa Chrońmy świat zielonych lat, zanim młodość porwie wiatr Zanim czas odmieni nas, spójrzmy życiu prosto w twarz Zanim świt zapadnie w mrok, zróbmy chociaż jeden krok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JARZEBINKO kochana____________witam Cie!!!🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16:59___________co za zderzenie!! JARZEBINKO! Mam intuicje,,,,czulam,ze biegniesz na BIESIADE :D Zatrzymam sie jeszcze chwilke,by poczytac przy kawce! Tego mi brakowalo!! Dziekuje ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JARZEBINKO____________siedze i czytam,,,:D ,,,jestem na BIESIADZIE,,,🖐️ Macham do Ciebie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×