Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość samo zycie nasze

Czy sa tu kobiety ktore blagaly faceta by do nich wrocil?

Polecane posty

Gość liska8888

nie błagałam ale dałam jasno znać ze nadal kocham i bardzo tęsknię i że nie chcę go zmuszać do niczego, że sam wie co czuje i niech zadecyduje. zawsze warto powiedzieć co się czuje.zawsze!!! przecież to nie płaszczenie się a szczerość.uważam że uniesienie się honorem bardziej nam narobi szkód bo to oszukiwanie samego siebie, a jesli ktoś nadal coś czuje to tylko doceni szczerość.

chyba że ktoś zaczyna grozić,ze jak nie wrócimy to to i tamto... ale to juz inna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość Ulinka

Błagałam, by wrócił, bo po kłótni kazałam mu się spakowć. I takie sytuacje miały miejsce kilkukrotnie. 

I tak wracaliśmy do siebie kilkanaście razy w ciągu trzech lat. Masakra. 

Dziś widujemy się niemal codziennie, nie jesteśmy razem 6 miesięcy, a mi w końcu spadły różowe okulary. Zrozumiałam, że mnie nie kochał, bo tylko tak mówił, ale nie szły za słowami czyny. I dużo zdrowia, nerwów i łez kosztowały mnie te trzy lata. Porzucał mnie tyle razy, nawet w ciąży, i zaraz po urodzeniu jego dziecka. Potem często prosiłam, błagałam by wrócił, bo chciałam by nasze dziecko miało pełną rodzinę. Dziś wiem, że to by się nigdy nie udało. Ciąża i pierwsze dwa lata to był okres największych zmartwień i trosk, które niestety on mi dokładał, chociaż dziecko wynagrodziło mi to szczęściem. Przykro mi, że pamiętam z naszego związku tylko smutne rzeczy, jak mnie ranił, porzucał, poniżał, wyzywał, upokarzsł. Dopiero gdy mnie uderzył odeszłam na serio, bo to była taka moja ostateczna granica.

Ciężko mi, ale to najlepsze co mogę zrobić dla dziecka i siebie. 

Po prostu nie kochał mnie. Teraz to wiem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Właśnie przeczytałam na forum, że gdy mężczyzna zaczyna o siebie dbać, to jest zakochany. Mój ex zaczął chodzić na siłownię i basen, solarium, ma dietę, schudł, stroi się, zmienił fryzurę i powiedział mi, że chciałby mieć syna, ożenić się i być może w następnym roku kupić dom. Za to mi jeszcze dodał, że jestem stara i powinnam zmienić twarz, że nigdy nikt mnie już nie będzie chciał, bo po porodzie nie mam już jędrnych piersi no i dziecko to balast, więc zapewne zostanę starą panną i ewentualnie mogę mu zrobić loda. I zwyzywał mnie wulgarnie. 

Popłakałam się, gdy wyszedł. Mam dziecko z nim. Starałam się, dałam o niego, byłam wierna. Tak mi siebie żal i mojego zmarnowanego życia 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość go

Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość tulipanka

Tak, ja niestety. I to dwóch błagałam. 

Bez sensu to było, bo wprawdzie wrócili, ale po czasie i tak te związki się rozpadły. Nigdy więcej się tak nie poniżę, bo faktycznie było inaczej, jakby mniej szacunku z ich strony do mnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Up 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie ma błagających? Wypowiedžcie się proszę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Oczywiscie że są, nie każda chce o tym rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koala4567

Ja błagalam. ...

Bo zdradzilam w manii. On mnie nie chcial,  trwał z litości jako przyjaciel w depresji bo bal się mojego samobójstwa.  Ja nadal go kocham. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mirka
Dnia 18.02.2019 o 11:00, Gość Gość napisał:

Nie ma błagających? Wypowiedžcie się proszę. 

Ja jestem teraz w takiej sytuacji. Kilka lat temu maz zostawil mnie po 13latach malzenstwa(18lat razem) i z 2 dzieci. Odszedl do innej. Sama nie wiem jak, ale przezylam. Poznalam Jego. Byl cudowny, najlepszy. Po 2 latach zamieszkalismy razem. Byl niemal chodzacym idealem. Z dziecmi super kontakt. Zaczelismy budowac dom. A teraz odchodzi ode mnie. Wypalilo sie, nie kocha juz mnie, nie chce byc ze mna, meczy go zwiazek ze mna. Szok, niedowierzanie, dramat dla mnie i dla dzieci. Mam 2miesiace na wyorowadzenie sie z jego mieszkanja. Nie mam gdzie isc wiec to jest dodatkowy stres. I tak, prosilam, blagalam, zeby przemyslal, dal nam szanse. Dal. Ale po 2 miesiacach znow powtorzyl rozmowe. Ze juz nic, ze to koniec. Jeszcze kilka razy probowalam zmienic jego decyzje, marne. Przestal wracac na noc. Zaczal uciekac ze swojego mieszkania byleby mnie nie widziec. Upokorzylam sie strasznie kilka razy ale kocham go tak mocno, nie wyobrazam sobie zycia bez niego. Moje dzieci tez go kochaja.  Nie bylam idealna partnerka, czepialam sie, wymyslalam czasem problemy, bo on byl za idealny dla mnie, nie wierzylam ze ktos moze mnie tak kochac. Mam co chcialam. On sie poddal, odpuscil. A mi zyc sie nie chce. Jaka ...ka ze mnie. Stracilam najcudowniejszego faceta na swiecie. Z wlasnej glupoty. Na pewno moglam postarac sie bardziej. Boze. Odpuscilam dwa dni temu. Przestalam dzwonic, pisac. Jest cisza. Okropna cisza. Narazie probuje ogarnac lokum dla siebie i dzieci ale ciezko idzie. A w glebi serca mam jednak nadzieje...glupia ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×