Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pyreczka

anoreksja....

Polecane posty

Wesolych i spokojnych,zebyscie zawsze mialy pare niespelnionych marzen;) narazie bawie sie w obserw-musze nabrac dystansu d siebie i swiata:* nie zapomnialam o kafe:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toffie
podbijam temat, żeby nie uciekł nam;) Wiecie co? Przestałam wymiotować i została wokól mnie jakaś dziwna pustka czasu, nikt mnie nie odwiedza w pokoju bo przywykł, że go wyganiałam, bo przeciez trzeba się było nażreć. Z zajęciami też tak dziwnie, czas jakoś wolno płynie. Dziwnie nie być głodnym i dziwnie nie wyczekiwac kolejnego posiłku. Wogóle to pierwszy raz od nie wiem kiedy chce mi się spać. Wogóle nie moge się doczekać kiedy już znowu wyjde z tego domu. A jak u Was święta? Czy były okazją do porozmawiania z rodzinka i spędzenia czasu jakoś milej niż dotychczas? Mam nadzieję, że tak . U mnie, ehh jak to u mnie . Pijący wujek zamykał oczy ze zmęcznia nad stołem, bo ostatio codziennie sie upija i nie mógł jeszcze dojśc do siebie po poprzednim dniu, a drugi wujek chory niestety psychicznie ciągle wchodzil i wychodził ze swojego pokoju i gdy coś mówił do mnie tym piszczącym głosikiem i trzęsły sie mu jednoczesnie przy tym ręce, zrobiło mi się strasznie smutno. Moja siostra miała jak to ona z niego niezły ubaw i sama sie wydurniała. Tylko mama z tata i dziadkiem rozmawiali, więc dzieki nim jakoś w miarę to wszytko trzymało sie kupy, ale nie powiem,żebym nie zazdrościła innym świąt. Nawet jeśc mi sie nie chciało , bo siedział obok mnie ten zapity wujek i gdy przykładałam łyzke do ust miałam odruch wymiotny. Cholera ja chće normalna rodzinę :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pyreczka
hej co jest Dziewczyny!!!!! jak sie trzymacie po swietach??? ja najedzona i grubsza wrocilam niestety od mojego chlopaka :) grubsaz znowu!! ale za to teraz jetsem zdolowana,,,,,,jestem daleko od rodziny i chlopaka i wiecie co zrozumialam,ze moj chlopak jest dla mnie bardzo ale to bardzo wazny i to wlasnie z nim chce spedzic reszte mojego zycia!!!!! ale jak to mozliwe jak on tam aj atutaaj!! wszystko jest takie pogmatwane,a na dodatek doszly inne problemy,,,,,,, dlaczego ja cigle mam jakies problemy>>>nie moge miec nigdy spokojnej glowy? zawsze zalamana i nieadowolona... hej gdzie jestescie??? jestem ciekawa co u Ciebie ETC i GRZANKOS u MATTINKI tez :) odezwijcie sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Pyreczko!!! Wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku!!! Ja od dziś siedzę w domu i tak szczerze mówiąc nie mam ochoty na szukanie nowej pracy, pojadę teraz w piątek na zjazd i do poniedziałku pełna mobilizacja i szukanie pracy, bo jak już się zacznie to potem czegos brakuje, mi było tak dziwnie że nie musiałam wstawać nigdzie rano... To tyle u mnie przez świeta miałam manianę z zębem i nie mogłam nic jeść to był ból jadłam produkty płynne bo to najlepiej przechodziło... Teraz jest już lepiej i powoli zaczynam coś gryźć bo to skonać idzie. Aha i z nowym rokiem stawiam na ćwiczenia a nie na diete, tak będzie lepiej zaczynam dbać o siebie basen sauna i krem ładnie pachnący do ciała. Tyle chcę zrobic chociaż dla sibie, bo ja przeciez akceptuje siebie taka jaka jestem. Miłego dnia i piszcie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Halo, halo jest tu kto?? Skinset jak tam samopoczucie po świętach? Pyreczka odezwij się mam okropnego doła i nie widzę światełka by z niego wyjść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pyreczka
juz jestem Mattinka ,,,jestem :) ale pustki sie tu zrobily :( co tosie dzieje??a co u ciebie Mattinka? co to za dol??? ja tez mam swoje problemy i to wielkie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczynki! Ja cały czas jestem, obserwuje umierający juz niestety nasz topik ale jakoś nie mam weny i ochoty aby cokolwiek dopisywać... Całe szczęście, że już po całym tym Świąteczno - Noworocznym zamieszaniu, nie przepadam za tym... niestety... Postanowienie wiadomo jakie... póki co oki, zobaczymy co czas przyniesie nowego - oby coś lepszego... wesoło ogólnie nie jest, więc mam spore oczekiwania po 2008 roku... Żebym tylko po raz kolejny nie dostała od losu po nosie Pożyjemy - zobaczymy... :))) Pozdrawiam Was wszsytkie baaardzo gorąco bo okropna zimnica dziś za oknem brrrrrrrr.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam dziś u fryzjera i zmieniłam troszkę fryzurkę i od razu czuję się lepiej, to jednak prawda, trzeba dbać o siebie i od poniedziałku idę szukać pracy postanowione, napisałam sobie listy motywacyje i do dzieła:) Muszę coś robić, bo inaczej jak Mama teraz wyjechała ja oszaleje, bo parę dni posiedzieć jest fajnie ale nie tak na dłuższą metę. Najgorsze jest to, że wraca dopiero przed świętami wielkanocnymi, jak dziś liczyłam to bite 10 tygodni. A tak to zimno jak diabli jak wczoraj jechałam do Kołobrzegu i wiatr zawaił to myślałam że się przewroce tak silnie wiało. I dostałam pierwsza 4 w tej sesji egzaminacyjnej, to już coś:) Reszta mam nadzieje jakoś pójdzie:) Miłego wieczoru:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rzeczywiscie topik umiera.... myslalam ze jak wroce z tego Egiptu to bedzie tyyyyle nowych stron. a tymczasem tylko 1 :P Pyreczko od czegos trzeba zacząć :D a fryzura...może to taki mały krok, ale zawsze cos! Ja...nie wchodzilam na kafe bo jestem juz zdrowa? tak, chyba tak. Zawsze kiedy chcialam zdrowiec to owszem : jadłam, ale ciągle bilam sie z myslami, sprawdzalam kalorie, weglowodany itd. A teraz? jem to na co mam ochote, w sumie to jem bardzo duzo :D ale przedewszystkim PRZESTALAM MYSLEC! jedzenie stalo sie czyms normalnym, zwyczajnym. szkoda mi czasu na rozmyslania. Kazdego wieczoru robie brzuszki. nie jakies mordercze serie. Chce przytyc, ale zachowac ladny brzuszek :) Ahhhh zebyscie wiedzialy jaka jestem teraz szczesliwa.... W szkole tez super, jedna z lepszych sredni w klasie, a moze i najlepsza...sama nie wiem :D Zycze wam kochane, zeby ten nowy rok wreszcie cos zmienil. Nie wiem czy bede tu wchodzic. nie chce znow o tym czytac, wspominac. ale powiem wam, ze zawsze jak wchodzilam na Diety, to zanim weszlam na nasz topik, musialam przewertowac wszystkie inne o dietach cud itd. a teraz? pffffffff....nawet o tym nie pomyslalam :D Pozdrawiam was gorąco ;** i wierze, ze wam tez sie uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zartujcie sobie nawet. Włożylysmy przecież w ten topik cale swoje....zycie? Jak on upadnie to tak, jakby umarła cząstka mnie... A ja...? czasem bije sie z myślami. Ale wiem,że bede musiala to robić do konca zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pyreczka
he kochana etc :) jak sie ciesze ze sie odezwalas,,,ja tak czekalam az ktos cos napisze,,,,, co u ciebie,???jak tam zmagania z dieta?a raczej z jej brakiem?? u mnie niewiele sie zmienilo :(| niestety :( ale nie poddaje sie i jak zalicze upadek,to staram sie podniesc :) to trzymaj sie :) i napisz co u ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ahh Pyreczko...zeby tak ten caly syf mozna bylo nazwac \"dietą\". Dopiero teraz z perspektywy czasu widze, jak strasznie bylam chora! boze...jak mozna zygac kilka razy dziennie?! teraz jest to dla mnie nie do pomyslenia...swiadomie sie wyniszczac...a moze nieswiadomie? sama juz nie wiem... Skinset a jak ty sie trzymasz? Toffie twoi rodzice w koncu sie dowiedzieli? Pyreczko walcz! ;** oby pewnego dnia Tobie tez sie udalo. piszcie kochane piszcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toffie
Witaj Etc Kochana moja ;) Dałam sobie spokójz pisaniem tu, bo cokolwiek nie powiedziłam, to pyreczka wyskakiwała z tekstem-piszcie coś wreszcie! - no nie wiem, może nie zaliczam sie do dziewczyn, ale tak czy inaczej mi smutno , że tak mnie tu ignorowano. Etc.- nie weim czy zdajesz sobie sprawę z tego co dokonałaś. Taka długa hmm abstynencja :) to cos wicej niz cisza przed burzą. Nawet jesli, kiedyś bo sie to zdarzyło, to wiesz, że byłąs w stanie tyle bez tego żyć i co najwazniejze takie zycie było lepsze!!- to bez problemu znów powrócisz do normalnego zycia. Ja też zrobiłam duże jak na mnie postepy. Chyba wszyscy wiedzą, że rzygam i dziwnie to ignoruja. Słyszałam jak siostra mówiła do koleżnaki- wiesz, że ona rzyga- cisza w pokoju- Taaak? - odpowiedziala tamta . I skończyły temat. Problem jest nie we mnie tylko w mojej rodzinie. nikt sie tu nie szanuje i czasem w dupie mam czy stanie mi serce nad tą wanną. Właściwie zawsze mam to w dupie. mimo wszystko , zaczęłam jeśż regularnie- pierwszy raz od 5 lat, staram sie spotykac z ludźmi i mam na to ochotę- tez już od bardzo danwa tego nie robiłam. Chciałabym, żebyście dalej tu pisały co robicie, jak zyjecie. To miłe zajrzec tu , gdy mam na kaxa zły humor i po przeczytaniu pomyslec, że jednak nie pójdę sie obżerać ani nie czeka mnie bezsenna noc z nerwów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skin --> to rzeczywiscie Grzanka....no wlasnie, co z tym leczeniem? No a jak u ciebie kochana? radzisz sobie? napisz cosik ;) Toffie --> moze akurat Pyrcia nie zauwazyla Twojego wpisu :) ja zawsze baaardzo chętni czytam co tam u Ciebie ;* Taaaak! zdaje sobie sprawe z tego jak wiele dokonałam! i naprawde jestem z siebie dumna. Wiem jak wiele mnie to kosztowalo i bez sensu byloby sie teraz cofnąć! Bardzo sie ciesze, ze Tobie tez sie uklada. Znajomi naprawde mogą bardzo pomóc. pozatym trzeba wychodzic do ludzi! spotykac sie z nimi, bawic, smiac. nie mozna siedziec na tyłku w domu i ciągle sie nad sobą uzalac! Mamy sile! Ja to wiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie powiem, że mam anoreksję. Wręcz przeciwnie. Jednak postanowiłam opowiedzieć TUTAJ swoją historię. Zaczęło się dosyć dawno. W podstawówce. Właściwie nie pamiętam, która to była klasa... Pamiętam jedynie, że ktoś powiedział do mnie \'Grubaska\'. Już wtedy o wszystkie swoje niepowodzenia i brak przyjaciół \'od serca\' obwiniałam swój wygląd. Jednak wtedy nie było jeszcze tak źle. Byłam pogodną, pewną siebie dziewczynką. Kolejny przełom nastąpił, gdzieś w pobliżu 4 klasy. W mojej rodzinie właściwie nie było nikogo, kto mógłby się pochwalić swoją wagą. No.. może oprócz mojej mamy, ale to zupełnie inna historia. Jedynie brat, który w dzieciństwie był dość pulchny, nagle \'spadł\' z wagi. Mój brat zauważył moją słabość do jedzenia, a że bardzo często kłóciliśmy się, równie często nazywał mnie \'Grubą świnią\', \'Grubaską\' itp. Nie zwracałam na to szczególnie uwagi. Wmawiałam sobie, że to takie tylko jego przekomarzanie, ewentualnie jakieś wymysły. Jednak teraz, gdy minęło już parę lat, zauważyłam, że te docinki ogromnie wpłynęły na moją osobowość i dzisiejsze problemy. Czasem zaszywałam się w ciszy mojego pokoju i cichutko szlochałam. Jednak mój brat nie był jedyny w mojej rodzinie, który zwracał uwagę na moją wagę. Mój tato był taki sam.. może nie mówił mi tego w tak bezpośredni sposób, jak brat, ale mi to wielkiej różnicy nie robiło. Z czasem postanowiłam \'coś ze sobą zrobić\'. Stałam się bardzo nieśmiała. Miałam 2 tzw.koleżanki, które i tak wstydziły się ze mną gdziekolwiek pokazywać. Ciągle mnie obgadywały, śmiały się ze mnie.. z resztą nie one jedyne.. pamiętam w 6 klasie chłopcy tak bardzo się ze mnie śmiali, że uciekłam z lekcji i płakałam w szkolnej toalecie.. nigdy tego nie zapomnę.. To było może w wieku 12 lat.. tak, 5 klasa. Pewnego dnia nie wytrzymałam. Po sytym, poprzez wymuszenie po raz pierwszy zwymiotowałam. Zobaczyłam, że to daje efekty, więc dalej kontynuowałam swoją \'dietę\'. Nie wiem.. spadłam 2 kg. Waga \'stanęła\'. Przez tydzień regularnego wymiotowania schudłam tylko 2 kg.! Dałam sobie spokój. Jednak co jakiś czas coś mnie \'pokuszało\' i dalej wymiotowałam. wymioty przeplatały się nawzajem głodówkami.. jednak nie miałam aż tyle siły.. byłam słaba. Mój rekord w wadze to 67/68 kg przy wzroście 159! To było dla mnie zdecydowanie za dużo! Teraz od nowa zaczęłam cały \'proces\' już minął tydzień. I co ważne: są rezultaty! Przy wzroście 160 cm. ważę już 60 kg. Staram się jeść 1 posiłek dziennie.. ale i tak go wymiotuję.. są lekkie przekąski.. które i tak oddaję. Ale nie poddam się! Dziennie chudnę 1 kg. Już nigdy nie pozwolę, żeby ktoś nazwał mnie \'Grubaską\' Wiem, że to, co robię nie jest właściwe. Codziennie z głodu na całym świecie umiera tysiące ludzi. Ale jeśli mam żyć takim życiem jak dotychczas, gdzie cały czas jestem samotna i nikt się nie chce do mnie odezwać, to lepiej będzie tak dla mnie... Ja po prostu chcę i muszę.. Tylko proszę.. nie mówcie mi, że mam jakieś schizmy itp. Nie tego potrzebuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie oczekuj od nas aprobaty dla tego co robisz, pochwał że chudniesz 1kg dziennie. Przerabialam to samo co ty. Teraz walcze o swoje zdrowie. Kazdego dnia urządzam pojedynki z Moją Czarną Damą i jak dotąd wygrywam. Remisem ale wygrywam. Może w końcu powiem "1:0 dla mnie" ale wiem, że musi jeszcze uplynac duzo czasu. Zastanow sie, moze cwicz i rozpocznij racjonalną diete? My wszystkie przeszlysmy tu piekło prawdziwej choroby. Zycie a raczej nie zycie na krawędzi. Opamiętaj sie, poki nie jest za pozno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toffie
Etc-- dokładnie. Kika wyraxnie jest młodsza i jest nasza kpią z przed kilku lat. Być może będzie musiała odbic sie od dna , żeby zacząc rozsądnie myśleć. Czy wsadzając sobie rekę do gardła krzywidzisz tych, którzy cie przezywają, czy siebie? Chyba wiadomo. Jednak istnieje takie prawdopodobnieństwo, że gdy już znajdziesz sie na samym dnie, juz sie od niego nie odbijesz i będziesz rzygała do końca zycia, który nie łódż sie , i tak szybko nadejdzie. Po co wogóle jesz te przekąski (pożał sie boże) skoro i tak nimi rzygasz? Dziewczyny na głupim 1000kcal doprowadzaja się do dużej niedowagi, bo ta dieta nie nadaje sie na dłuższa metę a to Twoje menu, to i tak zbyt szybko Cie nie odchudzi, zapewniam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytalam kiedys jedno zdanie ktore zapadlo mi w pamięć : "Bulimiczki nie są chude!" i to prawda. [nie mowie,ze masz teraz jesc 1 jablko dziennie tak jak ja robilam między dniami obzarstwa i wymiotowania, bo to totalny bezsens]. Robisz krzywde tylko i wyłącznie sobie, jak to powiedziala Toffie moja kochana. Ludzie naprawde maja gleboko w du.pie jak wygladasz, ile wazysz, jak codziennie cierpisz. Ale jezeli myslisz, ze zaczną sie przyjaźnic z tobą jak ileś tam schudniesz to jestes w blędzie. Tacy ludzie nie są warci ani ciebie, ani twojej przyjaźni! Anoreksja/bulimia zabiera wszystko! ja odizolowalam sie od ludzi. to nie jest tak,ze chudniesz i masz ochote na spotkania z ludźmi! bzdury! jestes wycienczona, masz ochote tylko spac. znajomi spotykaja sie przy piwie, na pizzy. a ty bedziesz siedziec i pic wode, o ile w ogole bedziesz w stanie do nich dojść. Tylko czasem jest tak, że to dno jest tak głębokie, że nie mamy szansy sie od niego odbić... Dziś wiem, że spotkalam sie oko w oko ze śmiercią.Kiedyś otarłam się o nią w tłumie, potem ona podała mi ręke...Nie oparłam sie jej urokowi...uległam...Na imie jej było Bulimia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toffie
Etc. mi też zapadło w pamięć to zdanie;) Bo to tak naprawde paradoksalnie bulimiczki sa przez cały czas głodne i duzo bardziej czują się nienajedzone niż anorektyczki. To ciągle rozpychanie żoładka i wahanie cukru we krwi sprawia, że ciągle trzeba cos jeść. a jesli ma sie na tyle samozaparcia, żeby nie dac się zrobić grubym, to trzeba zyc o 1 jabłku dziennie- oj jak bardzo to Etciu prawda. A własnie to jest okropnie trudne przy rozciągniętym jak worek żoładku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego wlasnie tak trudno potem wrocic do normalnosci w kwestii fizycznej bo mamy potwornie rozciągniete zoladki i jak zaczynamy jesc normalnie,to z początku jemy b.duzo. Ja tak wlasnie mialam.na poczatku baaaardzo duzo jadlam, ale to tez dlatego ze organizm po prostu wszystkiego sie domagal! po jakims czasie jadlam juz normalne porcje, bo raz ze zoladek wrocil na swoje miejsce a dwa ze moja psychika wiedziala ze juz nie bedzie poddawana katuszom i moj organizm bedzie otrzymywal wszystko, wiec juz nie musial robic zapasow :D to bardzo trudna walka. ja teraz robie brzuszki i cwiczonka na talie:) i mam coraz bardziej twardy brzuszek haaa xDD i jestem cieszna jak nigdy dotąd:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toffie
Etc szkoda, że bliżej nie mieszkasz bo bym się chętnie umówiła na wspólny aerobic;) Ja włanie nie mogę jeśc dużo , bo automatycznie jedzenie samo "powraca". Dlatego jem co 3 h, ale nie powiem żeby mi sie usmiechało 4-5 razy dzinnie stac przy garach;) Widze, że ten Twój wyjazd Etc, to było najlepsze co mogło sie stać:) Chęci w połączeniu z taką barierą fizyczną pomogły wyjść na prostą;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja przyjaciolka niedawno wyszla ze szpitala i teraz obie wspieramy sie w walce:) No ja tez tak jem co 3h:) ahhh a gdzie reszta naszych dziewczynek?:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toffie
U mnie właśnie bardzo ciężko z tym wilekim żołądkiem:( Ile czasu potrzebowałaś żeby Twój wrócił do rozsądnych rozmiarów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No jakis miesiac... dopiero teraz jestem najedzona po małej porcji obiadu. Jeszcze jakies 2 tygodnie temu jadlam duuuuzy obiad a po godzinie juz cos szamałam znowu. A teraz normalnie : 1 kotlet, ziemniaki i jakas surowka i jestem najedzona tak akurat:) wole jesc częściej ale mniejsze porcje, bo nie lubie tego uczucia bardzo pełnego brzucha. wole nie kusic losu;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toffie
Trochę mnie zaskoczyłaś. Myślałam, że krócej. Ale czym jest miesiąc wobez całego, dalszego życia;) U mnie jednak inaczej. Czasem najedzona jestem dopiero po 1,5 h po posiłku a czasem zjem normalna porcje i jestem tak napchana, że czuję się tragicznie. Nie wiem już teraz. Chyba jednak to bardziej kwestia psychiki. Mogę zjeśc chyba jednak mniej niż wcześniej. Dziwne to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No skomplikowane to wszystko troszke :D ale przedewszystkim w moim przypadku wazna jest regularnosc jako taka. staram sie nie omijac posilkow, bo jak np nie zjem obiadu to wieczorem jestem bardzo glodna, a jak juz wspomnialam nie lubie tak bardzo mocno sie najesc :D Toffiś a w koncu powiedzialas rodzicom? moi do tej pory nic nie wiedzą i teraz wiem, że to ze im nie powiedzialam bylo najmadrzejsza decyzja w moim zyciu. poradzilam sobie sama [no z pomocą przyjaciol] bez zbędnego zamartwiania ich. mysle, ze jakbym im powiedziala to chcieliby mnie wyleczyc na swoj sposob. ciagła kontrola, wpychanie jedzenia, psycholog itd. Czasem jednak lepiej samemu uporac sie z jakims problemem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toffie
Nie, nie rozmawiałam z rodzicami o tym. Co by to dało? To nie jest tak, że gdy wypowiem magiczne słowo do mamy, nagle będę zdrowa i wszytko bedzie pieknie, cudnie i wspaniale. to nie chodzi o samo pozbywanie się z sibie jedzenia, ale o probelmy z samoakceptacją, z rodziną, z uporaniem sie z problemami , z zapełnieniem czasu, z poprawieniem sobie humoru. Tu nie chodzi o samo jedznie czy niejedzenie. Tak napradwe chodzi o to żeby nie czuc potrzeby wymiotowania a nie o to żeby tego nie robic. Co z tego, że czasem z wijam się całą noc z myslą żeby się opchac i zwymiotowac mimo iż zjadłam wczesniej 5 posilków? Może nawet lepiej by było gdybym wtedy to zrobiła, na drugi dzień , już lepszym nastrojem uporała się ze wszytkimi niedomówineiami, kłótniami, które doprowadziły mnie do takiego stanu. Wiesz, u mnie z jedzeniem jest inaczej niż by się wydawało. Fizycznie nawet gdy jestem bardzo głodna, to moge zjeśc coś przecież zdrowego i gdzie tu powód do rzygania? Dlatego rozumiem Cię, ze nie powiedziałas rodzicom, tym bardZiej , że sama świtnie sobie radziesz. Ja oczywiście zostawiam sobie taką furtkę, że pogadam z mamą, ale nie na zasadzia- Mamo wymiotuję od tego i tego dnia, tyle razy w tygodniu, pooz mi. - Nie, jeśli już to powiem, że chće psychologa, że potzebuję fachowej pomocy. bo prawda jest taka, że po częsci przez moją rodzine zachorowałam i ona w wyzdrowieniu tylko mi może przeszkadzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokladnie, powiedzenie rodzicom tak naprawde nic nie zmienia, chyba ze zaproponuja naprawde fachowa pomoc czyli szpital, co w moim przypadku raczej odpada ;] [nikt by nie przebolal tego ze zawalam szkole, bo dla mojej rodziny szkola to pepek swiata]. Jezeli osoba chora nie chce wyzdrowiec i sama sie o to nie stara to nikt jej nie pomoze! zadna rozmowa z rodzicami itd. a to naprawde moze tylko przeszkadzac. ja sobie poradzilam sama, a wiem jakby to wygladalo gdybym wciagnela w to rodzine;/ kossssssszzmar;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×