Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MirraP

Ile potrzebowaliscie czasu by z powrotem zyc pelnia zycia?

Polecane posty

Gość MirraP

Czesc wszystkim Zastanawiam sie jak to bylo u Was, bo nie wiem czy przypadkiem moj stan nie jest juz jakims stanem chorobowym... Mianowicie ponad piec miesiecy temu zostawil mnie moj mezczyzna. Nasz zwiazek trwal dwa lata, to byla MILOSC.On mowil "bede cie kochal do konca zycia" Ja tez skoczylabym za nim w ogien( dzisiaj tez bym to zrobila...) Dobra , teraz dosc tych sentymentow - koniec koncem facet powiedzial rozne rzeczy pod tytulem" nie czuje tak jak na poczatku" Zarzekal siel"nie mam nikogo, na razie nie chce sie z nikim wiazac"- Po dwoch tygodniach zobaczylam ich razem...Cios straszny. No i wlasnie minelo tyle miesiecy bez niego, ze swiadomoscia ze to jednak dran jest a ja nie moge przestac myslec,wspominac, analizowac,poplakiwac. Codziennie czuje taki ogromny zal i przerazajaca pustke, chcialabym wyrzucic to z siebie placzem jakas histeria ale juz nie moge, to jakby jakies imadlo bolu zaciskalo mi serce coraz bardziej... Ja juz nie moge zniesc bolu, musialam to z siebie wyrzucic , przepraszam za taki dlugi wywod.Wiem ze sa tutaj ludzie ktorzy przeszli przez cos podobnego... Jak dlugo Wy zyliscie w takim marazmie? Ile czekaliscie by spotkac kogos nowego i otworzyc na niego serce nie myslac o bylym/ej ? Moze szukaliscie pomocy u specjalisty? aaa,ratunku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najgorszy to jest perwszy rok!! bo to sie mysli rok temu bylismy tu i tam rok temu jeszcze bylam w jego ramionach. rok temu sie rozstalismy. najlepiej znajdz sobie jakies zajecie. idz na kurs tanca, albo do dodatkowej pracy- to naprawde pomaga!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MirraP
w wakacje pracowalam po 12h, lubilam te praca a mimo wszystko ... nosze maske : "trzymam sie, jest ok" a w srodku kurcze calkowity rozpad... dzieki a moze ktos ma jeszcze cos do napisania w tym temacie albo lepiej -ma ktos jakas recepte gotowa?? ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja byłam dłużej z moim ex
lat jedenaście trzepało mną kilka miesięcy nawet nie pamiętam kiedy minęło już dwa lata od rozstania tak szybko się zmienia wszystko, w tym pamięć, czas leczy rany i należy z każdego dnia korzystać, dopóki można

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dwa lata temu, zamieściłam podobny post tutaj...dzisiaj z pełną odpowiedzialnością mogę pwoiedzieć, że jestem szczęśliwa bez Niego!!! oczywiście nie trwało to aż dwa lata, ale jednak kilka miesięcy, najgorszy był pierwszy, drugi, trzeci miesiąc... wpadłam chyba w jakiś rodzaj obłędu, zawalałam studia, generalnie wsyztsko, rodzina nie wiedziała co ze mną zrobić, brałam tabletki uspokajające tak silne, bo potrafiłam rozryczeć się na środku ulicy, czy też w najmniej oczekiwanym momencie...póxniej juz tylko brałam tabletki, żeby spać, całe dnie...przebudzić sie popłakac i znowu spać... aż pewnego dnia stwierdziłam, że ja tego nie chcę, że podczac gsy ja marnuje czas On się świetnie bawi.., że nie ma juz nas, ale ciągle jest \"JA\", i że to ja jest najważniejsze... nie było łatwo... ale robiłam na przekór swojemu sercu, aż w końcu i ono zaczęło bić w radosniejszym tonie.. każdy musi przejść przez jakis okres rozpaczy, ale nie pozwól by trwał On dłużej, zacznij żyć!! dla siebie!!! zycze pwoodzenia!!:] Aha! musisz tego naprawde chcieć, i byc konsekwentna, jak postanowisz zmienić cos to się tego trzymaj, buzka;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktos tu kiedys pisał w jakims poście ot akiej recpecie, najpierw dac sobie czas na żal, płakanie , rozpacz..itd] póxniej na oswojenie sie z decyzją o tym, że to już koniec rozpoczęcie nowego życia, w którym najwazniejsze jest JA (wszędzie pojawia sie jedno - konsekwencja), stworzenie nowego planu dla siebie jakoś tak to szło, cos w tym jest, jak mówię, czasem jest załamanie, ale mozna:] u mnie trwało to długo, ale z każdym dniem było lepiej, i coraz rzadziej do Niego wracalam, nawet myślami...:]i udało się:]naprawde trzymaj się ciepło:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MirraP
Noelia dziekuje ze napisalas. Tez tak mialam ze ryczalam w autobusie, w sklepie, na ulicy -trauma. Teraz juz nie wyje, funkcjonuje tak jak trzeba i w ogole pozornie moglo by sie wydawac ze u mnie swietnie. Ale tak naprawde nie moge sie uwolnic od zalu, smutku, rozczarowania.Mam dac sobie czas -ok tylko do piatku mysle o nim a pozniej wymazuje go z pamieci? Juz piec miesiecy minelo, mam zwyczajnie dosc... To ponizajace ja poswiecam M.tyle czasu w ciagu dnia i w nocy sniac a On z nowa niunia pewnie w siodmym niebie.. M. niech Cie szlag! Boje sie ze juz drugi raz taka milosc mnie nie spotka:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mirra to prawda, że Cie nie spotka, ale to nieprawda, że kocha sie tylko raz... kocha sie wiele razy, ale za każdym razem inaczej, naprawdę:] ja należe to tych beznadziejnych romantyczek i wiecznych marzycielek, dlatego kurczowo sie Go trzymałam, i tego uczucia też, nawet kiedy sie rozstalismy... teraz mam tylko wspaniałe wspomnienia w pamięci, i te wpsomnienia kocham, ale wiem, że On jest juz innym człowiekiem, więc mozna powiedziec, że zatrzymałam Go w przeszłości:] oczywiście będziesz miała chwile załamania, ale wtedy sobie troche porycz w domu, ale chwilke, bo każdy Twój płacz ma przerwac myśl, że nie warto!!! dasz rade byc szczęśliwa, zobaczysz:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MirraP
Noelia :) Dziekuje, jakos poczulam ze mam jeszcze sile by walczyc. Musialam sie wyzalic, a ile mozna najblizszym wciaz o tym samym opowiadac? zreszta nie mam w zwyczaju ot tak rzucic przy obiedzie - "jest mi tak smutno i zle bez niego..." A nikt mnie juz nie pyta...-boja sie ;) Odliczam dni do konca tej "zaloby" po nim-mam nadzieje ze juz niewiele ich zostalo... Jeszcze raz dziekuje(hah teraz chce mi sie plakac, jakos rozczulilas mnie swoja dobrocia ) no! buziaki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MirraP, nie to miałam na celu:]ale cieszę się, że będzie dobrze:] bo będzie!!! ale wysłuchać Cię zawsze mogę, więc jakby co to uderzaj na ten post:] buzki:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DS
5 miesięcy? Płaczę za nim, usycham z tęsknoty już 2 lata i 3 miesiące.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam tak
ze jestem z nim i musze zapomniec o nim bo on juz nie nalezy do mnie jestem z nim bo razem mieszkam jestem z nim bo razem spie w jednym lozku ale nie jestem z nim bo on juz mnie nie chce i ma inna ale tez nie chce odejsc wiec ja musze usychac z tesknoty za nim bedac z nim w lozku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DS, bo nie chcesz o Nim zapomnieć, taka jest prawda... ja całkowicie rozbita byłam, nie odbierałam telefonów od znajomych od nikogo, zamknęłam się w sobie, ąz w końcu sama zapragnęłam sobie pomóc...nie chciałam o Nim myslec, chciałam Go przestac kochać Dwa lata temu tutaj na kafe, poznałam tez jedną dziewczynę, która była dokladnie w takiej samej sytuacji jak ja, wspierałyśmy się razem, na odległość, ale jednak, kiedy jedna wątpiła, druga przypominała jak trzeba postepować dzisiaj ani ja, ani Ona nie żałujemy , że zapomniałyśmy, że tego chciałysmy, jesteśmy szczęśliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DS
Oczywiście, że nie chcę zapomnieć. Dlaczego mam chcieć zapomnieć o tak wspaniałym człowieku, który pokazał mi co to miłość i namiętność? Czemu mam chcieć zapomnieć o kimś kogo kocham? Czemu mam chcieć zapomnieć o kimś, kto daje mi tyle ciepła jednym dotykiem? Czy on zabił kogoś, zbluzgał czy zrobił coś innego strasznego, żebym chciała go zapomnieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DS, może się źle wyraziłam... jak napisałam wyżej, ja właśnie zachowałam te najlepsze wspomnienia, miłość, wiarę, namiętnośc, radość i szczęsliwe chwile, nawet te najmniejsze... i to zostawiłam i tego nie zapomnę ale mam świadomość, że On sie zmienił o tym nowym człowieku chciałam zapomniec i zapomniałam...a czasu cofnąć sie nie da, to nie wróci, nie chciałam żyć nadzieją, że to wróci... no chyba, że Ty jestes ciagle z tą osoba a usychasz nie wiem, z pwoodu odległości>>?? a jeśłi nie to ten człowiek pokazał Ci tez co to rozpacz i ból, i tęsknota, może to skłoni Cie do chęci życia własnym życiem:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DS
Nie, nie jesteśmy już razem... Skąd wiesz, że nigdy nie wrócicie? Nikt nie zna przyszłości, nie wie co los przyniesie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo ja nie chce do Niego wrócić... bo miałam klapki na oczach, napisałam, że sie zmienił...zranił itd a gdybysmy anwet byli razem to będziemy jak sama powiedziałaś, a ja dopowiadam, z moim udręczaniem sie lub bez tego, czyz nie?? żyje swoim życiem, a czy On stanie na mojej drodze to juz nie do końca ode mnie zależy, ale przynjamniej jestem silniejsza, a jego doejście nie oznacza tego, że moje życie nie ma sensu, bo każda myślą przywiązana jestem do Niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na początku oczywiście bardzo chciałam z Nim byc dalej., sądziłam, że tylko z Nim moge byc szczęśliwa...błąd!! szczęscie nie może zależeć od drugiej osoby, ale od nas samych, i zrozumiałam to w końcu:] dlatego nieważne czy będziemy razem czy nie,(sądze, że jednak nie bdziemy) JA jestem szczęsliwa!;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MirraP
Ja na poczatku ludzilam sie ze M. wroci. Przypadkowo zobaczylam go z ta nowa i zrozumialam ze nic juz nie wroci, on po prostu ma mnie gdzies. Wczesniej jakos chyba zylam pieknymi ideami, wierzylam w taka gleboka dozgonna milosc. To wszystko co przezylam ostatnio zdruzgotalo mnie, sponiewieralo bardzo. Ale! dalekosieznie myslac -co nas nie zabije to nas wzmocni. Chcialabym zeby nadszedl moment w ktorym (hipotetycznie) On chce wrocic a ja mowie calkowicie szczerze - ale mnie juz to nie interesuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MirraP... tak to chyba jest, co nas nie zabije to nas wzmocni:] przechodziłam przez to samo, każdy cierpiący z pwoodu nieszczęśliwej miłości, musi przez to przejść:], ale póxniej ejst łatwiej:] trzeb czasu:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, ze jesteś na początku tej trudnej drogi,,, to o czym piszesz jest znane chyba każdemu.... przez pierwsze 4 miesiące przed wszystkimi udawałam, że jest ok... rypnęłam się po 4, całkiem przypadkiem, pamiętam jechałam z koleżanką autobusem z takim bardzo miłym starszym panem i tak w trakcie rozmowy z jego ust padło słowo \"bo w życiu jest tak, że spotyka sie tylko raz tę właściwą osobę\".... zaczeły mi lecieć łzy... poł dnia... nie mogłam przestać, ale to pomogło... runął mur który sama sobie stworzyłam... i wtedy tak naprawdę zaczął się proces tzw uzdrawiania.... nie chce być pesymistkę, ale dwa lata to czas chyba minimalny na to, zeby rzeczywiscie powiedzieć żyje pełnią życia... owszem takie przekonanie moze się a Tobie pojawić wcześniej, ale poźniej się okazuje, ze przekonanie to było chwilowe.... acha mi minęło ponad 3, wspomnienia, emocje opadło wszystko, przykurzyło się, nie wracam do tego myślami, zaobserowowałm taka tendencję, że sami też możemy się nakręcać i wtedy moze to trwać dłużej, dlatego... nie robie tego, ucianam.... najważniejsze, zebyś nie udawało sama przed sobą, ze jest dobrze i się trzymasz... po takich wydarzeniach i tym, ze ktoś \"niby nie jest pewien\", a na boku już ma wyjsćie awaryjne, trzeba czasu... głowa do góry... ze złamanym serce o dziwo da się żyć.... acha ... czasem jest tak, ze zanim miną dwa lata kogoś spotykasz... nawet pokochasz... tyle tylko, ze nie znaczy to, ze to co było minęło... czasem jednocześnie w twoim sercu toczą się dwa procesy,, jedna jego cześć się składa, a druga odżywa na nowo, dla kogoś innego.... brzmi to jak banał.... \"ale czas jest najlepszym lekarstwem\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MirraP
Madzix, dzieki. Bardzo duzo czasu potrzebowalas zeby calkowicie dojsc do siebie... Wiem ze w moim przypadku tez bedzie to dlugo trwalo. Ironia losu -facet zapomnial w dwa dni. Sataram sie uciekac od "nakrecania siebie" tak jak powiedzialas. Juz nawet sama wmyslach rozmawiam ze soba tlumaczac sobie ze tak nie mozna, ze on taki i taki i tak dalej...:) Ale czasem czuje taka bezsilnosc, ciagle ten powracajacy zal i smutek w sercu... Sadze ze M. na dlugo zamknal moje serce na kogokolwiek nowego... macham lapka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wracałam do siebie przez 2 lata:O zaliczyłam nawet terapie:( A teraz jestem z kims innym i czyba jestem szczesliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po prawie 5cio letnim zwiazku tez uslyszalam ze cos sie wypalilo ze nie wie czy mnie jeszcze kocha ze zasluguje na lepszego wiec odszedl a 2 tyg pozniej zobaczylam go z inna i wtedy poznalam prawdziwy powod rozstania. Tak sie zycie potoczylo ze do dzis mam z nim jakis kontakt, moze nawet chcialby wrocic, zaluje ale ja juz nie chce...a zapominalam no tak po 2 latach z pewnosci moglam powiedziec ze jestem szczesliwa bez niego,po 2 latach przestalam odliczac ile to czasu razem juz nie jestesmy.Zdaza mi sie myslec nieraz o nim bo kochalam bardzo ale zachowalam w sobie te wspomnienia bo wiem ze gdybym nawet teraz z nim byla to to juz by nie byla ta milosc.A tez myslalam ze nie pokocham juz innego....ale czas robi swoje, powolutku do wszystkiego samemu sie dochodzi i zmienia sie myslenie, sa chwile zalamania owszem ale trzeba byc cierpliwym i przeczekac najtrudniejsze chwile,To jest to co kazdemu radze, w chwilach najgorszych, gdy dopadnie Cie wielkie zalamanie przeczekaj, wytrwaj, badz cierpliwa, a czas zrobi swoje!!! Chocby to byl ten jedyny z ktorym chcialas byc to jeszcze kiedys pokochasz innego, kazdy zwiazek jest inny ale mozliwe jest zaangazowanie, choc myslenie moze byc inne ale da sie!!! Takze glowa do gory i czekaj a czas zrobi swoje, wszystkie etapy trzeba przejsc i byc dzielnym, nie jest latwo to pewne ale przyjdzie dzien gdy spojrzysz z duma w lustro i powiesz jestem dumna z tego ze dalam sobie rade, ze podnioslam sie sama z tego cierpienia bez niczyjej pomocy.Mi rowniez duzo dala praca, choc usmiechalam sie i udawalam ze wszystko jest wporzadku ale i to czemus sluzy, ale praca jest dobra, nie jestes zamknieta sama w domu ze swoimi myslami tylko musisz sie zmobilizowac i byc dzielna. Pozdrawiam i bedzie dobrze,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MirraP
Maluetka ! Mozesz napisac cos wiecej o terapii ktora jak piszesz zaliczylas? - tez zastanawialam sie czy nie skorzystac z pomocy specjalisty... Nolaa Dziekuje ze napisalas. Jak widze bylas (zapewne prawie )w takiej samej sytuacji. Ja calkowicie ufalam, wierzylam we wszystko, dopiero jego widok z dziewczyna, ten jego promienny usmiech w tamtej chwili... scielo mnie z nog... Proces rozstania i to co przezywam od pieciu miesiecy faktycznie dalo mi niezla szkole zycia, cholera przestane w koncu byc naiwna,bede twardo stapac po ziemi. Czesto kiedy nie moge zatrzymac przyplywu wspomnien zaczynam starac sie myslec o nim ze zloscia(troche wymuszana powiem szczerze)- poklne troche na niego i na chwile sie uwalniam. Ale szczerze mowiac jestem bardzo zmeczona ta walka , wiecznym opedzaniem sie od przygnebiajacych mysli. Czekam wiec niech mija ten czas ktory jest mi przeznaczony na odnalezienie spokoju i szczescia bez niego...co zrobic. Dziekuje za zrozumienie i slowa otuchy:) pozdrawiam cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 4 miesiące

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MirraP...najgorsze zobaczyć faceta z inna, tez przez to przeszłam, i to kilka dni po zerwaniu, zadowlowny szedł z kwiatami bo były walentynki akurat... to najpierw mnie załamało totalnie, a póxniej utwierdziło w przekonaniu, że nei warto marnowac czasu na żale po kimś takim... bylismy zaręczeni, miał byc ślub, mielismy juz mieszkanie... prawie kupilismy meble (to miał byc przent przedslubny)... uwierzcie byłam załamana, ale teraz jak pomyślę, że mogłam się aż tak pomylic, bądxcie dzielne!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MirraP
Pomocy Chcialabym Was prosic o rade Juz od pewnego czasu mysle zeby to zrobic ale ciagle to odwlekam, analizuje czy to w ogole ma sens... Choziaz minelo juz sporo czasu i ja sama poprosilam mojego M. zeby sie nie kontaktowal ze mna(po przyjacielsku chcial) to jest jedna rzecz ktora chcialbym zrobic. Mianowicie mam od niego taka mala, ale bardzo wiele dla mnie znaczaca rzecz, M. dal mi ja "na szczescie". Chcialabym mu to odeslac poczta(mieszka w innym miescie) Moze bylby to taki sygnal , jakis bodziec dla niego, moze by go w pewien sposob to dotknelo? Myslalam zeby odeslac mu to bez zadnego dodatkowego slowa albo aby dopisac ze "reszte rzeczy tez moge Ci odeslac zebys mial gotowy prezent dla Niuni, szkoda zeby takie ladne rzeczy skonczyly w smietniku..." Zasatanawiam sie juz dlugo czy w koncu zabrac sie za to i wyslac ... Co Wy na to? Zwariowalam?? Mimo wszystko mowil ze "bedzie mnie kochal do konca zycia" Moze jeszcze ... moze???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To normalne, że cała wewnątrz cierpisz, krzyczysz, że wsyztsko boli ale nie rób tego, nie jesteście razem, a skoro On kogoś ma, to to, że mu wyślesz te rzeczy pokaże tylko, że nie potrafisz o Nim zapomnieć, nie znam Go, ale będzie triumfował, a Ty niczego tym nie wskórasz... zrób tak jak ja, pochowaj te rzeczy, wsyztski do jednego pudła, i albo je wyrzuć albo schowaj....ja schowałam po zerwaniu wszytskie rzeczy od Niego w zasadzie poprosiłam o to tatę, bo niektóre jak obrazy czy coś wymagały zdjęcia ze ściany rozmontowywania, poszłam sie kąpać a tata w tym czasie schował te rzeczy....nie dlatego je schowałam bo miałam andzieję, ze moze będziemy razem, ale dlatego, żeby na Nie nie patrzeć, a kiedyś może wykorzystać:] teraz oglądam je czasem, bo sa piękne, pełne wspomnień, ale juz nie ranią.... po co chcesz pisac ten liścik?? myslisz, że cos tym zmienisz?? On pewnie przeczyta i nawet sie nie odezwie...a Ty pokażesz tylko, że ciągle o Nim myślisz...skoro kogoś ma tak szybko, to to nie jest przypadek... Moj tez miał mnie kochac do końca życia...ale nie kocha...nie zmienisz tego...a pisząc ten liścik ukażesz się w świetle rozpaczającej, rozhisteryzowanej dziewczyny... nie zrobisz jemu tym na złość, ale sobie.. wiem, że cięzko ale jeśli chcesz byc szczęśliwa kiedyś, nie rozpalaj w sobie tego od nowa, był z Toba, ale już nie jest, nie nakręcaj się....przetrwaj...ale nie rób takich rzeczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×