czy wy to lubicie?

Gdy się kłócicie lub po prostu rozmowa nie należy do najprzyjemniejszych - wiadomo, bywają takie w każdym związku - a partner nagle wychodzi? I to wcale nie pod koniec kłótni, ale na jej początku? Zaczynasz coś mówić a on mowi "wychodze" i trzaska drzwiami? Ja jestem zdania że czasem trzeba oczyścić atmosferę i wyjaśnić sobie wszystko, także to co nam się nie podoba, a nie unikać tego wychodząc. On mysli że w ten sposób mi przejdzie, ale tak naprawdę dopiero wtedy się wściekam i niemiła atmosfera niepotrzebnie się wydłuża. Wolę pokłócić się raz a dobrze i od razu potem, na bieżąco się pogodzić. Co o tym myślicie?

Nie mam partnera, ale kiedy kłócę się z kimś i ten ktoś zbiera się do wyjścia w momencie apogeum sprzeczki, zanim zdążymy sobie wszystko wyjaśnić, to zwyczajnie łapię za koszulkę i przytrzymuję mówiąćc, że nie możemy rozstać się w takiej atmosferze. Bo to bezsensu jest, kiedy zostają jakieś niedomówienia. :O