Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zlota jesien

Magia czterech por roku dojrzalych kobiet

Polecane posty

Jestem w naszej klasie ,ale te stronki tu się otwierają mozolnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wy tez milczycie , może miała racje złota czas z oaza skończyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biały miś Biały miś dla dziewczyny, Którą kocham i kochał będę wciąż, Lecz dziewczyna jest już z innym I pozostał mi tylko biały miś. Hej dziewczyno, spójrz na misia, Niech przypomni chłopca ci Nieszczęśliwego małego misia, Który w oczach ma tylko białe łzy. Minął czas, naszych spotkań, Minął dzień, zaginął biały miś I pozostał żal i smutek, Po dziewczynie, po misiu i po snach. hej dziewczyno ....... Biały miś, nie kochany, Porzucony już dawno w ciemny kąt, Już dziewczyna go nie weźmie, Nie przytuli do swoich ciepłych rąk. Cyganeczka Z tamtej strony Wisły Cyganeczka tonie gdybym miał łódeczkę popłynąłbym do niej Nie mam ja łódeczki ani wiosełeczka utonie utonie moja Cyganeczka Z tamtej strony Wisły kukułeczka kuka chodzi stary Cygan Cyganeczki szuka Popłynąłbym do niej przez te modre fale nurt wody ją zabrał nie ujrzę jej wcale Wisła jest głęboka fale ją porwały więcej Cyganeczki już nam nie oddały Czerwone jagody Czerwone jagody Spadają do wody Powiadają ludzie Żnie mam urody Czerwone jagody Spadają do wody Powiadają ludzie Że nie mam urody Choć urody nie mam Ale czyste serce za pana nie pójdę Byle kogo nie chcę Za pana nie pójdę Sama się szanuje Niechże mnie byle kto W rączkę nie całuje Raz mi matuś rzekła Córuś moja droga Przecież masz majątek Na co ci uroda? Majątku nie mają A mają urodę Tam się chłopcy schodzą Jak po żywą wódę Mamusiu tatusiu Jam córeczka wasza Kupcie mi korale Do samego pasa Do samego pasa Do samiutkiej ziemi Jam córeczka wasza Tylko do jesieni. Czy chciała by pani .... Czy chciała by pani murzyna Murzyna , murzyna ach nie Bo murzyn z Afryki to kocha jak dziki Murzyna , murzyna ach nie Czy chciała by pani Chińczyka Bo Chińczyk to zdrajca i żółte ma jajca Chińczyka , Chińczyka ach nie Czy chciała by pani Ruskiego .......... Bo Rusek z kołchozu , ma dyszel od wozu Ruskiego , Ruskiego ach nie Czy chciała by pani Araba .......... Bo Arab to pedał , zaraz by mnie sprzedał Czy chciała by pani Anglika .......... Bo Anglik flegmatyk , ma kuśkę jak patyk Czy chciała by pani Francuza .......... Bo Francuz jak liże to bolą go krzyże Czy chciała by pani Polaka Polaka , Polaka ach tak Bo Polak w potrzebie przytuli do siebie Polaka , Polaka ach tak Góralu , czy ci nie żal Góralu, czy ci nie żal Odchodzić od stron ojczystych, Świerkowych lasów i hal I tych potoków srebrzystych? Góralu, czy ci nie żal, Góralu, wracaj do hal! A góral na góry spoziera I łzy rękawem ociera, Bo góry porzucić trzeba, Dla chleba, panie dla chleba. Góralu, czy ci nie żal ... Góralu, wróć się do hal, W chatach zostali ojcowie; Gdy pójdziesz od nich hen w dal Cóż z nimi będzie, kto powie? Góralu, czy ci nie żal ... A góral jak dziecko płacze: Może już ich nie zobaczę; I starych porzucić trzeba, Dla chleba, panie, dla chleba. Góralu, czy ci nie żal ... Góralu, żal mi cię, żal! I poszedł z grabkami, z kosą, I poszedł z gór swoich w dal, W guńce starganej szedł boso. Góralu, czy ci nie żal ... Lecz zanim liść opadł z drzew, Powraca góral do chaty, Na ustach wesoły śpiew, Trzos w rękach niesie bogaty. Góralu, czy ci nie żal... Hej , bystro woda Hej bystro woda, bystro wodzicka Pytało dziewce o Janicka Hej lesie ciemny wirsku zielony Ka mój Janicek umilony Jo ci powiadała Anielo Nie chodź na wesele z kądzielą Bo na weselu tańcują To ci kądzioleckę zepsują. Hej, powiadali, hej powiadali Hej, ze Janicka porubali Hej porubali go Orawiany, Hej, za owiecki za barany. A mówiła ja ci Janicku Nie chodź po orawickim chodnicku Bo ci te orawskie juhasy Długie już cekali han casy. Hej górol , ci ja górol Hej, górol ci jo, górol Hej, spod samiuśkich Tater Hej descyk mnie ukompoł I ukołysoł wiater Hej descyk mnie ukompoł I wiater ukołysoł Hej, cozem sie napłakoł Ale mnie nikt nie słysoł Hej, nicego mi nie żal Hej, ino kapelusa Hej, cok się jej nakłanioł Hej nie kciała, psia dusa! Hej z góry , z góry Hej z góry z góry jadą mazury jedzie jedzie mazureczek wiezie wiezie mi wianeczek roz..(!)..rozmarynowy Podjechał w nocy koło północy stuka puka w okieneczko otwórz otwórz kochaneczko ko..(!)..koniom wody dać Jakże ja mam wstać koniom wody dać kiedy mama zakazała żebym chłopcom nie dawała trze..(!)..trzeba jej słuchać A ty się nie bój siadaj na koniu pojedziemy w obce kraje gdzie są inne obyczaje ma..(!)malowany wóz I jo se tyż musioł... Heca, heca, koło pieca ciele mnie pobodło, Matula mnie smarowali, ale nie pomogło. Jakem służył u kowola, uczyłem się dymać, Kowol wyłóż na kowolkę, a jo musioł trzymać. I jo se tyś musioł, bo mi się porusoł, Hej, mości panowie, kapelus na głowie. I jo se musiała, bo mi się rusała Hej, mości panowie, chusteczka na głowie. Rano wstaje, krowom daje i ubirom chodoki, Biere koszyk i motykę, idę kopać zimnioki. A jo za nią do pszenicy, a jo za nią do żyta, Bo jo myśloł, że to panna, a to była kobita. I jo se tyś musioł itd. Jarzębina czerwona Zapadł cichy wieczór , już ucichł wiatru wiew Gdzieś w oddali słychać , harmonii tęskny śpiew Biegnę wąską dróżką , co pośród gór się pnie Bo pod jarzębiną dwóch chłopców czeka mnie Jarzębino czerwona , któremu serce dać Jarzębino czerwona , biednemu sercu radź Jeden dzielny tokarz , a drugi , kowal zuch Cóż mam biedna robić , podoba mi się dwóch Obaj tacy mili , a każdy dzielny druh Droga jarzębino , którego wybrać mów Jarzębino czerwona ... tylko jarzębina , poradzić może mi Ja nie mogę wybrać , choć myślę tyle dni Przeszła wiosna lato , już jesień złotem lśni Już się ze mnie śmieją , dziewczęta z mojej wsi Jarzębino czerwona ... Kalina Rosła kalina z liściem szerokim, Nad modrym w gaju rosła potokiem, Drobny deszcz piła, rosę zbierała, W majowym słońcu liście kąpała, W lipcu korale miała czerwone, W cienkie z gałązek włosy wplecione, Tak się stroiła jak dziewczę młode I jak w lusterko patrzyła w wodę. Wiatr co dnia czesał jej długie włosy, A oczy myła kroplami rosy. U tej krynicy, u tej kaliny Jasio fujarki kręcił z wierzbiny I grywał sobie długo żałośnie, Gdzie nad krynicą kalina rośnie, I śpiewał sobie: dana, oj dana, A głos po rosie leciał co rana. Kalina liście zielone miała I jak dziewczyna w gaju czekała. A gdy jesienią w skrzynkę zieloną, Pod czarny krzyżyk Jasia złożono,, Biedna kalina snadź go kochała, Bo wszystkie swoje liście rozwiała, Żywe korale wrzuciła w wodę, Z żalu straciła swoją urodę. Karolinka Poszła Karolinka do Gogolina poszła Karolinka do Gogolina a Karliczek za nią , a Karliczek za nią z flaszeczką wina Szła do Gogolina , przed się patrzała szła do Gogolina , przed się patrzała ani się na swego synka szykownego nie obejrzała Prowadźże mnie dróżko , hen w szeroki świat prowadźże mnie dróżko , hen w szeroki świat znajdę tam inszego syneczka miłego co mi będzie rad Nie goń mnie Karliczku , czego po mnie chcesz ? nie goń mnie Karliczku , czego po mnie chcesz ? joch ci już pedziała , nie byda cie chciała som to przeca wiysz Wróć się , Karolinko , bo jadą goście ! wróć się , Karolinko , bo jadą goście ! jo się już nie wróca , jo się już nie wróca boch jest na moście Wróć się , Karolinko , czemu idziesz precz ? wróć się , Karolinko , czemu idziesz precz ? nie odpowiem tobie , po swojemu zrobię to nie twoja rzecz Nie odpowiedziała , synka odbieżała oj , okropno rzecz !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
DOBRANOC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam pytankooooooo
Witaj Samotny🖐️ czy Ty mieszkasz w Berlinie ? Pozdrawiam berlinianka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochani wszystkiego dobrego na Nowy Rok;) wspaniałej zabawy sylwestrowej i tej na balach i tej w domku ;) samych słonecznych dni, wiele radości i pogody na wszystkie dni w 2008 roku - życze Wam z całego ❤️ http://cooola.wrzuta.pl/audio/25aIqFnbGs/anna_jantar_-_staruszek_swiat http://www.wrzuta.pl/audio/6Y1lZDHcOK/anna_jantar_-_przetanczyc_z_toba_chce_cala_noc 🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
DZIEŃ DOBRY! WBW:-D Ja mieszkam w HAMBURGU.... W Berlinie mieszkają moje dzieci i była zona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
I znowu rok na boku:-D Z tej okazji życzę wszystkim bywalcom oazy:) Stary Rok odchodzi wielkimi krokami, niech więc wszystkie złe chwile zostaną za nami. Nowy niech wam przyniesie dużo zdrowia, wiele radości a przede wszystkim szczęście w miłości... Szczęśliwego Nowego Roku! http://www.ekartenwelt.de/images/cards/h1401_silvester.gif

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!! Z ostatnią kartką kalendarza zerwij wszystkie złe nastroje, zapomnij o wszystkich nieudanych dniach przekreśl niewarte w pamięci chwile i wejdź w Nowy Rok jak w nowej sukni wchodzi się na najwspanialszy bal świata Niech w Nowym Roku świat będzie dla was pełen ciepła, radości i przyjaciół, a w waszym domu niech nigdy nie zabraknie miłości i zrozumienia. WIOSENKA Z JANUSZEM...👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesmiala
est taki kwiat Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, za siedmioma lasami żyła królewna, jedyna następczyni tronu, która była taka zła jak piękna. A była bardzo piękna. Nie było dnia, żeby komuś jakiejś krzywdy nie wyrządziła. Była nieznośna dla swojego otoczenia, nieposłuszna wobec swoich rodziców, dokuczała ludziom pracującym w pałacu. Od samego rana, od przebudzenia się dokuczała dziewczętom pokojowym, które pomagały jej ubierać się. Przy śniadaniu grymasiła, nie chciała jeść, przeciągała posiłek w nieskończoność. Była arogancka dla nauczycieli, którzy przychodzili, by ją uczyć. Przy obiedzie dochodziło często do awantur. Potrafiła rzucać talerzami, wywrócić wazę z zupą, wytrącić usługującym tacę z posiłkiem a nawet ściągnąć obrus ze stołu, wraz z zastawą. Po południu nie chciało się jej odrabiać lekcji. Wobec gości, którzy przychodzili z wizytą do jej rodziców, zachowywała się nieuprzejmie, czasem wręcz bezczelnie. Nie miała żadnych przyjaciół. Wszyscy bali się jej złości. Jedno co naprawdę kochała, to były kwiaty. Godzinami potrafiła siedzieć w ogrodzie, doglądała robotników pracujących tam, pielęgnowała kwiaty, własnymi rękoma plewiła grządki i przycinała gałązki, okopywała. Niektórzy mówili, że nawet rozmawia z kwiatami. Razu pewnego przyjechał w odwiedziny król z sąsiedniego królestwa wraz z małżonką i swoim synem. Królewna, aby dokuczyć rodzicom, zapowiedziała, że nie przyjdzie na przyjęcie i faktycznie nie przyszła. Niespodziewanie tylko wpadła na moment do sali, gdzie ucztowano. Wszyscy zamarli ze strachu. Zrobiła się cisza. Nawet orkiestra przestała grać. Ale na szczęście nie doszło do żadnej awantury. Bez jednego słowa przeszła przez salę i znikła. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Wtedy właśnie królewicz zobaczył ją i od pierwszego wejrzenia zakochał się w niej. Po powrocie do domu oświadczył swoim rodzicom: - Chcę królewnę pojąć za żonę. - Po pierwsze nie wiadomo, czy ona zechce, żebyś ty był jej mężem. A po drugie, czy ty wiesz, jaka ona jest? I wtedy opowiedzieli mu całą prawdę o niej. Królewicz bardzo się zmartwił tym wszystkim, co usłyszał. Myślał, jak pomóc królewnie. Po jakimś czasie przyszedł do rodziców i oświadczył: - Chciałbym pojechać do pałacu królewny. Popatrzyli na niego nic nie rozumiejąc. Po chwili spytał ojciec: - Możesz nam powiedzieć, po co? - Chcę, by się zmieniła. Spróbuję jej w tym pomóc. - Jak to sobie wyobrażasz? - Dokładnie jeszcze nie wiem, jak to zrobię, ale spróbuję. Przedstawił im swój plan: - Pojadę tam w przebraniu i zgłoszę się do pracy jako ogrodnik, bo ona podobno często przebywa w ogrodzie. To wszystko. Co dalej, nie wiem. Okaże się na miejscu. Może życie podsunie inne rozwiązanie. Rodzice z ciężkim sercem zgodzili się na jego propozycję, ale nie wierzyli, żeby ta wyprawa mogła zakończyć się powodzeniem. Królewicz, tak jak to wszystko przedstawił rodzicom, tak i wykonał. Przebrał się w ubogie szaty robotnika i udał się w daleką drogę. Wśród rzeczy, które wziął ze sobą, był jego ukochany kwiat. Nie rozstawał się z nim nigdy. I w tej drodze, choć nie było mu to wygodne, chciał mieć go przy sobie. Gdy przybył do pałacu królewny, przyszedł do ogrodu. Ogród był wielki, bogaty w drzewa, krzewy, warzywa, kwiaty, położony w pagórkowatym terenie, obejmował sadzawki, stawy, rzekę. Królewicz odnalazł ogrodnika i zwrócił się do niego z prośbą, aby ten przyjął go do pomocy. Ogrodnik był stary i nieżyczliwy. Popatrzył na królewicza krytycznie, wysłuchał prośby, mruknął: - My nie potrzebujemy nowych pomocników. Mamy dość swoich. Królewicz nie ustępował. Powiedział: - Faktycznie niewiele umiem, ale chcę się nauczyć tego rzemiosła. Dlatego nie chcę żadnego wynagrodzenia. Jeżeli mi tylko dasz kąt do mieszkania i jedzenie, to mi wystarczy. Ogrodnik obrzucił go niechętnym wzrokiem, ale w końcu przystał na prośbę. - No to dobrze - powiedział z ociąganiem się - ale wiedz o tym, że praca tutaj jest bardzo ciężka. Przeznaczył mu na mieszkanie stary składzik i królewicz rozpoczął pracę w ogrodzie. Płynęły dni. Królewna przychodziła codziennie do ogrodu. Widział ją czasem. Jej jasna sukienka pojawiała się w dali na tle ciemnej zieleni, by znowu zniknąć. Bywało, że widział ją dłuższą chwilę, ale zawsze z daleka. Zaledwie parę razy zdarzyło się, że była tak blisko, iż słyszał jej głos. Ale wciąż nie spotkał się z nią. Aż po jakimś czasie, gdy razu pewnego pracował zgięty, plewiąc grzędę, usłyszał nagle tuż nad swoją glowąjej glos. W pierwszej chwili myślał, że ona coś do niego mówi, tymczasem królewna poprawiając rosnący kwiat, zaczęła do niego przemawiać i to najpiękniejszymi słowami, jakie kiedykolwiek słyszał królewicz. Nagle przerwała. Poczuł, że go ujrzała. Z gniewem wykrzyknęła: - Ktoś ty za jeden? Co ty tu robisz? Podniósł się. Pokłonił. Bał się, czy go nie rozpozna, ale nie doszło do tego. Odpowiedział więc spokojnie na postawione pytanie: - Jestem pomocnikiem ogrodnika. - Nie znam cię. Jeszcze cię nigdy tutaj nie widziałam. - Pracuję od niedawna - wyjaśnił. Widział, jak była wściekła. Najwyraźniej dlatego, że ją słyszał rozmawiającą z kwiatami. Nagle rzuciła wzrokiem na kępę opodal rosnących pokrzyw: - Zerwij mi je - rozkazała. - Zaraz przyniosę rękawice i nożyce - powiedział i skierował się w stronę swojego mieszkania. - Nie potrzeba ci rękawic - odparła szorstko. - Zrywaj natychmiast, gołymi rękami. Królewicz zawahał się. Ale to trwało tylko moment. Podszedł do kępy pokrzyw i zaczął je zrywać. Pokrzywy były wyrośnięte, o twardych łodygach. Ręce paliły go, jakby je wsadził do wrzącej wody. Ale rwał uparcie. Gdy narwał całą naręcz pokrzyw, spytał: - Wystarczy? - Wystarczy. - Co mam z nimi zrobić? - Możesz je wyrzucić - odpowiedziała i odeszła. Pobiegł do swojego domku i długo moczył dłonie w zimnej wodzie, żeby przynieść sobie ulgę. Ale na niewiele to się przydało. W nocy prawie nie spał. Na drugi dzień królewna przyszła znowu. Tym razem ona go szukała. Znalazła, gdy był zajęty przy plewieniu swojej grządki. Kazała mu pokazać ręce. Wciąż jeszcze były całe w bąblach. - Pieką cię? - Trochę. - To żeby cię tak nie piekły - powiedziała złośliwie - idź i narwij mi lilii wodnych. - Dobrze, tylko przyprowadzę łódź i zaraz wrócę. - Nie potrzeba łódki. Wejdź do stawu. Był chłodny i pochmurny dzień. Woda była zimna. Lilie miały silne łodygi, ciągnące się bez końca. Nie bardzo umiał sobie z nimi poradzić. Zanim narwał pełną naręcz, upłynęło trochę czasu. Wreszcie wyszedł ze stawu cały mokry i przemarznięty. - Co mam z nimi zrobić? - spytał. - Możesz je wyrzucić na śmietnik - powiedziała i odeszła. Pobiegł do swojego domku, bo drżał z zimna. Przebrał się w suche ubranie. Ale pod wieczór źle się poczuł. Pojawił się kaszel. W nocy nie mógł spać. Czuł rosnącą gorączkę. Następnego dnia nie poszedł do pracy. Został w swoim pokoju w łóżku. Tymczasem królewna przyszła znowu do ogrodu, ale nigdzie nie mogła znaleźć królewicza. Spytała o niego ogrodnika: - Gdzie jest ten nowy twój pomocnik? - Leży przeziębiony w swoim pokoju - odpowiedział ogrodnik. - Gdzie to jest? Ogrodnik zaprowadził ją tam. Zobaczyła go leżącego w łóżku z rozpaloną głową. - Co to ma znaczyć to wylegiwanie się w łóżku? - Przeziębiłem się i mam gorączkę. Zaczęła krzyczeć na niego, że przez byle jakie przeziębienie nie przychodzi do pracy. Nagle ujrzała kwiat stojący w donicy na stole. Miał niezwykle pięknie powycinane liście, które otaczały stulony, duży pąk kwiatu. - Co to za kwiat? - spytała. - Przyniosłem go ze swojego domu. - Ja wszystkie kwiaty znam, ale takiego jeszcze nigdy nie widziałam. - To jest kwiat, który rozkwita w nocy, ale tylko przy człowieku, który jest dobry. - Co ty za bzdury opowiadasz! - wykrzyknęła. - Masz chyba wysoką gorączkę. - Nie. Mówię prawdę. To jest taki cudowny kwiat, który kwitnie tylko przy dobrym człowieku - powtórzył. - Jeżeli nie masz gorączki, to znaczy, że jesteś głupi, wierząc w takie rzeczy. Takiego kwiatu nigdzie nie ma na świecie. - Otrzymałem go od pustelnika, który przez parę lat pomagał rodzicom moim w wychowywaniu mnie. Kiedy pustelnik odchodził od nas, przyniósł mi ten kwiat i powiedział: - To jest taki tajemniczy kwiat, który kwitnie nocą. Ale kwitnie tylko przy człowieku, który jest dobry. Jeżeli wieczorem będziesz przy nim, a on rozkwitnie, to znaczy, że w ciągu ubiegłego dnia byłeś dobry, a jeżeli nie rozkwitnie, to znaczy, że byłeś zły. Namyślała się, co odpowiedzieć. Po chwili zadecydowała: - Dobrze. Sama się o tym przekonam. Biorę go. Nie pytając o pozwolenie porwała kwiat i poszła do pałacu. Zaniosła do swojego pokoju, postawiła na stole. Była bardzo ciekawa, ile w tym prawdy, co ten chłopiec mówił. Nie mogła się doczekać wieczoru. Gdy wreszcie słońce zaszło, zrobiło się ciemno, zapadła noc, królewna usiadła przy kwiecie i patrzyła w jego pąk. Nadeszła północ, zegar powoli wybił dwanaście uderzeń, ale stulony kwiat nawet nie drgnął. I wtedy zrozumiała, że chłopiec zakpił z niej. Ze złości, że dała się oszukać prostemu chłopcu, ze złości, że on, prosty chłopiec, śmiał oszukać ją, królewnę, nie spała całą noc. Skoro świt pobiegła do młodego ogrodnika i zrobiła mu straszną awanturę. - Jak śmiałeś tak zakpić ze mnie? - Naprawdę nie miałem takiego zamiaru. To, co powiedziałem, jest prawdą. - Milcz. Nie chcę cię wcale słuchać. Ale pamiętaj, nie życzę sobie, żebyś tutaj dalej przebywał. Wynoś się stąd i z mojego ogrodu. Nie chcę, żebyś tu pracował. - Dobrze. Mogę stąd odejść, jak tylko wyzdrowieję, ale pozwól sobie powiedzieć, że wszystko to, co mówiłem, nie jest kpiną. To prawda. - A czy tobie chociaż raz ten kwiat się otworzył? - spytała. - Tak - powiedział. - I to niejeden raz. - A mnie się nie otworzył. - Dziwisz się? To ją doprowadziło do pasji. Nie umiała nic na to odpowiedzieć. Wściekła wybiegła z jego mieszkania. Ale gdy tak podenerwowana wracała do pałacu, zrodził się w niej pewien pomysł: - Dobrze - powiedziała sobie. - Zobaczymy. Dzisiaj będę idealna. Przekonam się, czy on mówi prawdę, czy też jest kłamcą. I tak się stało. 0d samego rana, gdy tylko wróciła do swojego pokoju, była bardzo dobra dla wszystkich. Najpierw dla dziewcząt, które pomagały jej się zawsze ubierać, potem dla rodziców przy śniadaniu, dla nauczycieli przed południem. W całym pałacu rozeszła się natychmiast wieść, że z królewną coś się stało. Nie krzyczy, nie awanturuje się, nie rzuca talerzami, nie wyzywa, nie wyrzuca za drzwi. Albo jest chora, albo planuje jakąś większą awanturę. Wszyscy czekali w największym napięciu, do czego, dojdzie. Przy obiedzie obsługujący spodziewali się co chwila, że albo wsadzi im wazę z zupą na głowę, albo ściągnie obrus. Ale ona zachowywała się wzorowo. Po południu odrobiła solidnie zadane lekcje. Dla gości, którzy przyszli z wizytą, była bardzo uprzejma, odgadywała ich życzenia, oprowadzała, objaśniała, tłumaczyła, zabawiała, jak umiała najmilej. Tylko nikt nie wiedział ojej sekrecie. A ona z największym napięciem czekała na nadejście wieczoru. Ledwo słońce zaszło, królewna wymknęła się od gości, udała się do swojego pokoju, nie zapalała światła, żeby jej nikt tam nie odnalazł. Usiadła przy kwiecie i patrzyła w oczekiwaniu na jego pąk. W pokoju zrobiło się mroczno, potem ciemno. Nawet się nie spostrzegła, jak zasnęła. Była zmęczona całym dniem. Obudził ją głos zegara, bijącego godzinę dwunastą. Podniosła głowę opartą o ręce i ujrzała, że stulone płatki kwiatu drgnęły, zaczęły się rozchylać i nagle ukazał się przepiękny kwiat, jakiego nigdy w życiu swoim nie widziała. I gdy tak patrzyła w niego zauroczona, posłyszała delikatną, cudowną muzykę. Kwiat śpiewał. Równocześnie z kwiatu poczęła promieniować jakby poświata słoneczna, którą napełnił się cały pokój. Królewnie zdawało się, że umrze ze szczęścia. Serce waliło jej tak mocno, jakby miało rozerwać jej pierś. Była szczęśliwa jak nigdy w życiu. Porwała się z krzesła i poczęła biec przez komnaty, korytarze, schody, aby powiedzieć ogrodnikowi, że to prawda, że kwiat kwitnie, że kwiat jej się otworzył. Każdy z nas ma taki kwiat w duszy. I ty też. Kwiat twojego sumienia. Jeżeli wieczorem w twojej duszy jest ciemno, smutno i zimno, to znaczy, że twój dzień, który przeszedł, nie był dobry. A jeżeli wieczorem jesteś szczęśliwy, twoja dusza napełniona jest szczęściem, światłem, muzyką, to znaczy, że twój dzień był dobry. ks. M. Maliński

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ją doprowadziło do pasji. Nie umiała nic na to odpowiedzieć. Wściekła wybiegła z jego mieszkania. Ale gdy tak podenerwowana wracała do pałacu, zrodził się w niej pewien pomysł: - Dobrze - powiedziała sobie. - Zobaczymy. Dzisiaj będę idealna. Przekonam się, czy on mówi prawdę, czy też jest kłamcą. I tak się stało. 0d samego rana, gdy tylko wróciła do swojego pokoju, była bardzo dobra dla wszystkich. Najpierw dla dziewcząt, które pomagały jej się zawsze ubierać, potem dla rodziców przy śniadaniu, dla nauczycieli przed południem. W całym pałacu rozeszła się natychmiast wieść, że z królewną coś się stało. Nie krzyczy, nie awanturuje się, nie rzuca talerzami, nie wyzywa, nie wyrzuca za drzwi. Albo jest chora, albo planuje jakąś większą awanturę. Wszyscy czekali w największym napięciu, do czego, dojdzie. Przy obiedzie obsługujący spodziewali się co chwila, że albo wsadzi im wazę z zupą na głowę, albo ściągnie obrus. Ale ona zachowywała się wzorowo. Po południu odrobiła solidnie zadane lekcje. Dla gości, którzy przyszli z wizytą, była bardzo uprzejma, odgadywała ich życzenia, oprowadzała, objaśniała, tłumaczyła, zabawiała, jak umiała najmilej. Tylko nikt nie wiedział ojej sekrecie. A ona z największym napięciem czekała na nadejście wieczoru. Ledwo słońce zaszło, królewna wymknęła się od gości, udała się do swojego pokoju, nie zapalała światła, żeby jej nikt tam nie odnalazł. Usiadła przy kwiecie i patrzyła w oczekiwaniu na jego pąk. W pokoju zrobiło się mroczno, potem ciemno. Nawet się nie spostrzegła, jak zasnęła. Była zmęczona całym dniem. Obudził ją głos zegara, bijącego godzinę dwunastą. Podniosła głowę opartą o ręce i ujrzała, że stulone płatki kwiatu drgnęły, zaczęły się rozchylać i nagle ukazał się przepiękny kwiat, jakiego nigdy w życiu swoim nie widziała. I gdy tak patrzyła w niego zauroczona, posłyszała delikatną, cudowną muzykę. Kwiat śpiewał. Równocześnie z kwiatu poczęła promieniować jakby poświata słoneczna, którą napełnił się cały pokój. Królewnie zdawało się, że umrze ze szczęścia. Serce waliło jej tak mocno, jakby miało rozerwać jej pierś. Była szczęśliwa jak nigdy w życiu. Porwała się z krzesła i poczęła biec przez komnaty, korytarze, schody, aby powiedzieć ogrodnikowi, że to prawda, że kwiat kwitnie, że kwiat jej się otworzył. Każdy z nas ma taki kwiat w duszy. I ty też. Kwiat twojego sumienia. Jeżeli wieczorem w twojej duszy jest ciemno, smutno i zimno, to znaczy, że twój dzień, który przeszedł, nie był dobry. A jeżeli wieczorem jesteś szczęśliwy, twoja dusza napełniona jest szczęściem, światłem, muzyką, to znaczy, że twój dzień był dobry. ks. M. Maliński

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesmiala
OK! tylko mnie zamurowało:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesmiala
Zyczenia złoże wam Później teraz wiersz:) Autor: obecny Wiersz Styczniowy Maj przerodzi³ siê w czerwiec Który piórem ptaka naznaczy³ sny ch³opca Ch³opiec chce byæ obecny w puchu ptaka Chce skrzyd³a ptaka rozchyliæ szeroko Jak horyzont pragnienia Ch³opiec patrzy w lustro dziewczyny W którym odbija siê jej pier¶ Nastroszona grudk± rozkoszy Dziewczyna patrzy w zwierciad³o ch³opca W którym odbija siê jego mêsko¶æ Wyniesiona ³odyg± soku Oko ch³opca rodzi ¶lisk± ¶linê Jakby sp³ywaj±ce z g³ówki ró¿y wezbranie Okno dziewczyny rodzi ¶lisk± smugê Jakby wezbranie by³o fal± P³yn±c± w korycie jej rzeki Wieczorem ch³opca boli jego cia³o Dlatego ratuje siê magi± - Zamienia siê w kota Jakby wiedzia³ ¿e dziewczyna Nie odtr±ci jego nastroszonej sier¶ci Kot na chwile odmienia siê w ch³opca Jakby chcia³ byæ ludzkim cia³em z dusz± zwierzêcia Jakby chcia³ byæ zwierzêcym cia³em z dusz± cz³owieka Kot obejmuje dziewczynê ludzkimi nogami W rozchyleniu czuje jej rozchylenie Jej p³atki po¶ladków szukaj±ce kociego zapachu Wieczorem dziewczyna jest nag± wró¿k± Pieszcz±c± le¿±cego na jej ³onie kota Dotykaj± siê ich sier¶ci Z których wylewa siê smak Kot jêzykiem dotyka jêzyka dziewczyny Drugi jêzyk dziewczyny schowany jest w jej w³asnym puchu Puch chowa p³atki jej dwóch jêzyków Dwa jêzyki przemieniaj± siê w wargi Kot drapie jej puch perwersj± pazura Oboje k±pi± siê we wzajemnych Niezatartych ¶ladach W powietrzu unosi siê cisza Jakby tylko ona wiedzia³a Dlaczego kot i dziewczyna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesmiala
kochają czary.. HiHiHIh Co ja tak nie kończę ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesmiala
Styczniowy poranek sto osiemdziesiąt stopni pełnego widoku godzina bez ciebie tutaj trwa wieczność trzydzieści minut nocy i jeszcze pięć na papierosa w kwadrans zniknie dwanaście galaktyk jedna za drugą dziesięć minut później wszystkie czarne dziury zamkną się w sobie w pięć minut policzę przebarwienia na zębach to trzy minuty nim zdążę zaparzyć kawy dwie minuty poczekam i odsłonię żaluzję by ujrzeć zupełnie nowy skrawek nieba jeden styczniowy poranek już go nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć ! właśnie przyszłam do domku... Byłam u koleżanki malowała mi wolski, teraz ze mnie 30 letnia laska:-D Na jednym boku ha ha ha ha !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szykujcie się i balujcie tak jak i ja to robie ... Dziewczyny, rok tego będzie trzeba czekac :-D dlatego dziś każda niech będzie do tańca gotowa....:-D Przetańczyć z tobą chcę całą noc - Anna Jantar Przetańczyć z tobą chcę całą noc:-D Przetańczyć z tobą chcę całą noc I nie opuszczę cię już na krok Czekam jak we śnie, abyś ty objął mnie Więc teraz już wszystko wiesz Przetańczyć z tobą chcę całą noc Niech na nas gapią się, no i co? Już każdy wie, że ty kochasz mnie Więc wszystkim na złość przetańczmy tę noc Bo życie tak krótkie jest Ja za tę noc chętnie oddam pięć najpiękniejszych lat Nie liczy dni kto szczęście swe śnił Stąd taki gest dzisiaj mam Przetańczyć z tobą chcę całą noc Wirować jak twój cień cały rok Niech inni idą spać, a my tak razem w takt Wraz z nocą odchodzimy w świat Ja za tę noc chętnie oddam pięć najpiękniejszych lat Nie liczy dni kto szczęście swe śnił Stąd taki gest dzisiaj mam Przetańczyć z tobą chcę całą noc I nie opuszczę cię już na krok Czekam jak we śnie, abyś ty objął mnie Więc tak jak chce los, przetańczmy tę noc Bo życie tak krótkie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Radość najpiękniejszych lat - Anna Jantar Radość najpiękniejszych lat To już przedmieścia gorzki smak, autobus rusza w krótki rejs... Zdyszana biegnę z żartu w żart, z podróży w podróż, z wiersza w wiersz. I kocham, pragnę, tracę tak, jak by się chwilą stawał rok, jak gdyby świat wymykał mi się z rąk. To, co mam (to, co mam), to radość najpiękniejszych lat; to, co mam (to, co mam), to serce, które jeszcze na wszystko stać. To, co mam (to, co mam), to młodość, której nie potrafię kryć, to wiara, że naprawdę umiem żyć - umiem żyć. Już jesień i latawców klucz, a w kinach tyle pustych miejsc. Z niedawnych zdarzeń ścieram kurz, babiego lata wątłą sieć, bo jestem wiatrem, śpiewam wiatr, jestem łąką, trawy źdżbłem. Jak biały jacht, w nieznany płynę dzień. To, co mam . . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×