Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zlota jesien

Magia czterech por roku dojrzalych kobiet

Polecane posty

Lubie się pośmiać i jakoś tak się składa , ze ostatnio tylko się śmieje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wpadam z doskoku bo gotuje pomidorówkę... Tak mi się zupki zachciało , ze hej ... Ostatnio to przeważnie bigos z chlebkiem , albo z kartoflami:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesmiala
Witam WBW👄 KAMIENNA PALMA (opowiadanie według legendy z Sahary) Było późne popołudnie i nadszedł wiatr, który lekko głaskał włosy i pozostawiał na twarzy uczucie chłodu. Był to czas, który skłaniał do mówienia i ochota do mówienia była tak wielka, że wszyscy prosili mądrego Ramana, aby opowiedział jedną ze swoich cudownych historii. Mądry, stary mężczyzna uśmiechnął się. Zastanawiał się chwilę, a potem zawołał: - "Spotkamy się przy kamiennej palmie, gdzie zapalimy ogień". - "Kamienna Palma? Co to znaczy?" - zawołali za starym człowiekiem. "Poszukajcie jej" -powiedział odchodząc. "Poszukajcie jej. Tego drzewa nie da się nie zauważyć". Zanim zapadła noc, znaleźli drzewo. Obok wielu palm na plaży, które w swojej wiotkości wydawały się być podobne do machających kobiet. Stała ta jedna trochę na uboczu, jednakże tak, że jej silne, ciemno-zielone liście dotykały lekko stojących obok drzew. Była to osobliwa palma! Masywna, z potężnym pniem i silnymi liśćmi, które w swoich ruchach wydawały się pokazywać umiar i nie miały nic z wesołości, która inne palmy czyniła tak kobiecymi. Najosobliwszą była jedna korona palmy! Drzewo wydawało się skłaniać swoimi liśćmi do środka. "Przypatrzcie się dokładnie" - powiedział stary mężczyzna, który usiadł wśród słuchaczy. "Czekajcie na następny powiew wiatru" - i wtedy mogli to zobaczyć. Gdy wiatr rozwiał trochę liście palmy, zobaczyli, że w sercu palmy, tam gdzie zazwyczaj pną się do góry nowe, jasnozielone pędy, leżał kamień. Ogromny czerwony kamień, taki, jakich wiele leżało na plaży. Ramana nie zostawił czasu na pytania. Ruchem ręki wskazał, aby usiedli dookoła. Rozpalono po środku ogień, a noc nadeszła szybko i ogarnęła wszystko jak ciemna chusta. Blask ognia dosięgał pnie wielkiej palmy i malował na jej łuskach dziwaczne znaki. Gdy płomień rozpalał się jaśniej, można było wyczuć koronę potężnego drzewa. "Chcecie wiedzieć, jak ten duży kamień dostał się tam na górę" - zaczął Ramana swoje opowiadanie. "Zdarzyło się to przed wielu, wielu laty, gdy ta ogromna palma była jeszcze niewielkim drzewkiem. Nie było tu wówczas żadnych domów, nie było studni. Na plaży stało tylko kilka palm. Wszystkim im i temu małemu drzewku palmowemu również wystarczało to, co czerpały z gruntu i wilgoć, która spływała z nieba. Mała palma kochała morze i muzykę wody, kochała cichy wiatr. W późne popołudnia i nagle nadchodzącą, często zimną noc kochała księżyc, którego światło malowało ostre zarysy przedmiotów, a na morzu przeciągało długie pasma, które dawały wyobrażenie nieskończoności. Małe drzewko wiedziało, że kilka metrów za nim była pustynia Nie miało jednak wyobrażenia o niej, nie wiedziało co oznacza pustka i susza. Był to silny, szczęśliwy pęd palmy, aż do dnia, kiedy nadszedł ten mężczyzna. Szedł przez pustynię, błądził całymi dniami, stracił cały swój dobytek, a z upału i pragnienia prawie odchodził od zmysłów. Jego ręce piekły go od daremnego szukanie wody i wszystko wokół niego i w nim było bezgranicznym bólem. W tym stanie stanął przed wodą, nieskończoną, daleką, słoną wodą. Mężczyzna rzucił swoje wysuszone ciało do wody, ale słona woda nie mogła ugasić jego pragnienia. Wtedy ogarniał go gniew. "Mam prawo do wody!" - krzyczał. "Chcę żyć, bo mam do tego prawo!" Chwycił duży kamień, jego gniew dodał mu sił, i krzyczał, krzyczał o nieskończoności wody, krzyczał przeciw słońcu, przeciw pustyni i w górę do nieosiągalnych koron palm. Grożąc, podniósł kamień. Jego ręce drżały i wydawało się, jakby siły chciały go ostatecznie opuścić. Wtedy zobaczył, obok dużych palm, miedzy żwirem a piaskiem stojący pęd palmy, w jasnej zieleni i pełnej nadziei na każdy nowy dzień. "Dlaczego ty żyjesz?" -krzyczał mężczyzna. "Dlaczego znajdujesz pożywienie i wodę, kiedy ja umieram z pragnienia? Dlaczego jesteś młoda i piękna, dlaczego masz wszystko, a ja nic? Ty nie powinnaś żyć!" I całą siłą jaką jeszcze miał, rzucił kamień, w środek serca korony młodego drzewka. Zaskrzypiało ono i złamało się. A potem nastąpiła przerażająca cisza. Mężczyzna załamał się obok małej palmy. Dwa dni później znaleźli go poganiacze wielbłądów. Opowiadano potem, że został uratowany. Nikt z poganiaczy nie martwił się o małe drzewko palmowe. Było ono prawie pogrzebane pod ciężarem kamienia. Jego śmierć wydawała się nie do uniknięcia. Jego jasnozielone wachlarze liści były złamane i szybko schły w gorącym żarze słońca. Miękkie serce palmy było ściśnięte, a duży kamień tak bardzo ciążył na delikatnym pniu, że groził złamaniem przy lekkim podmuchu wiatru. Jednakże mężczyzna nie mógł zabić małej palmy. Mógł ją zranić, ale nie zabić. Gdy w młodym drzewku zgromadził się okropny szum łamiących się gałęzi, rozdzielenia młodych pędów i piekący ból, gdy wszystko było ogromną masą bólu, ożywiła się równocześnie pierwsza mała fala siły. Fala to powiększała się, wpadła w ruch fal bólu, rosła. Przemy między bólem i ponownym bólem robiły się coraz dłuższe, aż siła stała się większa niż ból. Drzewko próbowało strząsnąć kamień. Prosiło wiatr, aby mu pomógł. Ale nie było żadnej pomocy. Kamień pozostał w koronie, w sercu małej palmy i nie poruszył się. "Przestań walczyć" - powiedziała sobie mała palma, "To jest zbyt trudne. To jest twój los - umrzeć tak wcześnie. Poddaj się! Pozbądź się samej siebie. Kamień jest za ciężki." Ale był też i inny głos, który mówił: "Nie, nic nie jest za trudne. Musisz tylko spróbować, musisz to uczynić." "Co mam uczynić?" - pytała palma. "Wiatr nie może mi pomóc. Jestem sama w swojej słabości. Nie mogę zrzucić kamienia". "Nie musisz go zrzucać" - powiedział głos. "Możesz przyjąć ciężar kamienia. Zobaczysz wtedy jak rosną twoją siły". I młode drzewko przyjęło ciężar, przestało marnować siły na staranie aby strząsnąć kamień. Wzięło go w środek swojej korony. Wczepiło się swoimi długimi, coraz mocniejszymi korzeniami w ziemię, bo potrzebowało przez swój podwójny ciężar podwójnego oparcia. A potem nadszedł dzień, w którym korzenie palmy zagłębiły się tak bardzo, że natknęły się na żyłę wody. Uwolnione źródło wytrysnęło i zrobiło w tym miejscu oazę radości i dobrobytu. Teraz gdy drzewko miało silne oparcie w podłożu i znajdowało tam stale pożywienie, zaczęło rosnąć w górę. Rozkładało swoje silne, szerokie gałęzie wokół kamienia. Można było niekiedy sądzić, że go chroni. Jego pień rósł i rósł i wkrótce drzewko palmowe, które ludzie nazwali kamienną palmą, stało się bez wątpienia najpotężniejszym drzewem. Jego ciężar wyzwał je do tego i podjęło ono walkę ze swoją trwożliwością. Wygrało tę walkę. Uwolniło źródło, które od tamtej pory gasi pragnienie wielu, i co z pewnością było najważniejsze, drzewo przyjęło swój ciężar i wyniosło go wysoko. Leży on ciągle jeszcze na jego sercu, ale został on przesunięty w miejsce, które czyni go możliwym do uniesienia. Tylko zewnętrzny ciężar wydaje się nam nie do zniesienia. Jeżeli jest przyjęty staje się częścią nas samych. Ramana, opowiadając, położył obie ręce na pniu palmy. Ogień prawie wygasł, słuchacze, jeden po drugim opuszczali to miejsce. Tylko jeden pozostał. Przybył późno i siedział trochę na uboczu. Przysiadł się do Ramana i obydwaj siedzieli długo bez słów. "Ja jestem mężczyzną, który rzucił kamień w palmę" - powiedział. "Zapomniałem o tym, jednak twoje opowiadanie obudziło wszystko na nowo. Co mam uczynić? Czuję się winny." "Zatem nieś tę winę, jak drzewo kamień" - odpowiedział Ramana. "Przyjmij winę. Spróbuj o ile możesz, zamienić ją w miłość. Nie zapomnij przy tym, że miłość jest czymś, co trzeba czynić. Nic nie da jedynie poznanie jej i świadomość, że jest niezbędna. Miłość jest życiem i wyrasta tylko z czynu." Mężczyźni siedzieli jeszcze długo pod palmą. Był lekki wiatr, który znów rozpalił ogień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesmiala
Pozdrawiam Sarko milutko👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja was lubie
Dobry wieczora dziewczynki i wesołki kochane! dziś dzień ladny , bo powietrze świeżutkie i zdrowe to i mnie wyjście się spodobało , odwiedziłam koleżankę w nowym roku, poplotkowałyśmy i czas zleciał ... Po drodze wpadłam do sklepu po owoce i dopiero wróciłam... Zaraz zrobię kolacyjkę bo głodomorki już się dopytują co będzie? i wpadnę później ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zimowe dzwony W zimowym niebie dzwonią dzwony, Co wieczór dzwonią tak od lat Na płatkach śniegu w obce strony Głos ich niesie w mroźny wiatr To one znajdą Ciebie wszędzie I serce zbudzą Ci ze snu I będziesz smutny I będziesz w wspomnieniu błądzić aż tu Drogą pełną śniegu Polem pełnym wron Nocą bez noclegu jak zimowy dzwon Odszedłeś kiedyś stąd wieczorem Z piosenką niby z różą w świat Tym samym polem tym polem I dawno zginął twój ślad Dzwonią dzwony w śniegu, Puch opadł na sen Szuka tu noclegu bo już mija dzień Zimowe dzwony szczęście wróżą I szczęście wróżą nocne sny Z piosenką wrócisz jak z różą Z piosenką przyjdziesz pod drzwi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majka Jeżowska - Zimowe obrazki Domy zawiane po dziurki od kluczy Ledwo mogą oddychać Na szczęście ogień w kominie huczy Choć go na świecie nie słychać Smukła choinka jak Pani domu Poprawia kolię z orzechów Za oknem jodły w chustach ze szronu Kłaniają się w pośpiechu Ref. Zimowe obrazki, Błysnął płomień z draski Zimowe obrazy, Co się komu marzy Zimowe obrazki, Światło wielkiej łaski Zimowe obrazy, Tutejszych malarzy Zimowe obrazki Dokładnie stąd Z podpisem...Wesołych Świąt! Koń przystrojony w parowe chmury Prycha jak lokomotywa Mróz mu posrebrzył ogon z tektury I posiwiała mu grzywa Sople wyrosły jak ozimina Dach szczerzy zęby mleczne Zima po drogach obcasy zrzyna I w rowach tańczy z powietrzem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek 64
Pozdrawiam i całuje raczki wszystkim paniom !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek 64
Pamiętacie księżyca ? I noc księżycową... Jzabelko , co z tobą? Gdzie się zapodziałaś:-D Napisze do ciebie z dalekiej podroży napisze do ciebie na pewno.... Tylko proszę o namiary...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek 64
Kalina liście zielone miała I jak dziewczyna w gaju czekała. A gdy jesienią w skrzynkę zieloną, Pod czarny krzyżyk Jasia złożono,, Biedna kalina snadź go kochała, Bo wszystkie swoje liście rozwiała, Żywe korale wrzuciła w wodę, Z żalu straciła swoją urodę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem , koleżanka dzwoniła , bo przyjechała z Anglii i opowiadała jak tam świętowała... Jednym słowem powiedziała,ze to , nie to co u nas w Polsce i nie była zadowolona z tego wyjazdu... Ja tez uważam , ze święta to tylko w Polsce oddają naprawdę swój nastrój... może się mylę i ktoś się ze mną nie zgadza , ale to jest moje zdanie... Ten czas tak szybko leci już prawie 3 dni stycznia na boku... Zleci luty a w marcu już mówić będziemy o wiośnie:-D W tym roku wczesne święta wielkanocne i będziemy czekać z koszem na zajączka...:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Pozdrawiam cale Oazo wo:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Zycze miłego wieczoru i mroźnej zimy... żeby troszkę tyłki wymroziła ha ha ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Widze , ze pomalutku do oazy wracają zagubione gąski:-D Gaski , gąski do domu:-D -Gąski, gąski, do domu! -Boimy siebie! -Czego? -Wilka złego. -Gdzie on jest? -Za lasem. -Co robi? -Ostrzy zęby. Ja was obronie.ha ha ha !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
A co ze Złotą jesienią ? Czy w białą zime się przemienia:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
# Dentysta schyla się właśnie nad pacjentem i ma zamiar rozpocząć borowanie, gdy nagle zastyga w bezruchu i pyta nieufnie: - Czy mi się to tylko wydaje, czy tez trzyma pan rękę na moich jadrach? Pacjent spokojnym głosem: - To tylko taka mala asekuracja. Bo przeciez nie chodzi o to, zebysmy sobie ból zadawali... Prawda, Panie Doktorze...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Lubie pieczone jabłka sam je opiekłem :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Poszedł ksiądz na targ kupić coś do jedzenia, bo miał mieć w parafii wizytację biskupa i biskup miał zostać na kolację. Podszedł do gościa z rybami i mówi: - Oj, jaka piękna, duża ryba! Sprzedawca na to: - Pięknego skurwiela złapałem, co? Ksiądz się obruszył: - Panie, ja wszystko rozumiem - piękna duża ryba, ale żeby zaraz przy księdzu takie epitety wstyd! Sprzedawca wyjaśnia: - Ale proszę księdza - skurwiel to jest nazwa tej ryby, tak samo jak płotka, okoń czy pstrąg. - Aaa no to w porządku. Poproszę tego skurwiela. Przygotuję go na kolację z biskupem. Przychodzi ksiądz na parafię pokazuje rybę siostrze zakonnej. Zakonnica: - O jaka piękna duża ryba. A ksiądz na to: - Ładnego skurwiela kupiłem, co? Zakonnica: - Ale co ksiądz - takie słownictwo? A ksiądz wyjaśnia, że to ta ryba się nazywa skurwiel - tak jak inne, płoć czy szczupak. - Aaaa. to rozumiem. Ksiądz polecił zakonnicy żeby ta przygotowała skurwiela na kolację z biskupem. Stoi zakonnica w kuchni, skrobie rybę a tu wchodzi kucharka. - O jaka piękna duża ryba - mówi kucharka. Siostra na to: - Piękny skurwiel, prawda? - Ależ co siostra? Nie poznaję! - obrusza się kucharka. A siostra, że ta ryba się nazywa skurwiel - tak jak inne się nazywają, karp czy lin. Siostra kazała przygotować skurwiela na kolację z biskupem. Wieczorem przyjeżdża biskup, siada przy stole z księdzem i zakonnicą. Kucharka wnosi główne danie - rybę. Ksiądz biskup: - Jaka piękna, duża ryba! Na to proboszcz: To ja tego skurwiela znalazłem i kupiłem. Odzywa się zakonnica: - A ja tego skurwiela skrobałam. Na to włącza się kucharka: - A ja tego skurwiela usmażyłam i przyrządziłam. Ksiądz biskup uśmiechnął się, wyjął z torby litr wódki i mówi: - Kurwa, widzę, że tu sami swoi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Dobranoc mile panie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Starsza 65
O już wesołek jabłuszka upiekł ... Pycha :-D Ja jutro upiekę , ale narobiłeś mi chęci i smaku:-D A jaki zapach ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×