Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Gość WdowaODroku
MIKA- super że poznałaś kogoś fajnego ale wcale mu się nie dziwię, że ma wątpliwości, ja sama "marzę" o "związaniu się" z samotnym, młodym wdowcu z dzieckiem, bo kto lepiej zrozumie mnie i moją sytuację? Nie naciskaj na nic, może za wcześnie na to wspólne mieszkanie? Ja bym żadnego faceta nie wpuściła pod swój dach- a wiadomo "u wdowy chleb gotowy"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EWCUR
Do wdowaodroku! Witaj. Jak przeczytałam Twoją wypowiedź to tak jakbym zobaczyła siebie. Mój mąż też zmarł we śnie prawie rok temu. Ja zostałam sama w wieku 30 lat. Dziecka nie mieliśmy. I tak jak Tobie brakuje mi człowieka z którym mogłabym spędzić trochę czasu, ale wiesz mi nie jest to łatwe, bo w obecnych czasach wszystkie wartości i moralność zeszły na drugi plan a żądzą seks i pieniądze. Ale nie tracę nadziei na to, że poznam kogoś wartościowego bo na pewno jeszcze tacy są. Jakbyś miała ochotę możemy porozmawiać mój adres e.mail: ewcur@op.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agisz
Witam, tak sobie czytam wasze wypowiedzi i widzę, że nie jest wam łatwo związać się na nowo z kimś kto zaakceptuje was i wasze dziecko z poprzedniego związku. Ale życzę wam powodzenia bo ja z trójką dzieci to już raczej nie mam szans znaleźć dobry materiał na ojca i męża. Na razie jest za wcześnie żeby o tym myśleć bo od śmierci męża minęło zaledwie pół roku ale jak stanę przed takim wyborem jak wy to 100 razy się zastanowię zanim podejmę decyzję bo to nie tylko o mnie będzie chodziło ale przede wszystkim o dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa90
Minęły dwa dni. Jedne z najbardziej samotnych spośród tych wszystkich w roku. I cisza. Nikt nie pisze. Czytam wasze wypowiedzi ponieważ sama ich potrzebuje. Kiedy otwieram przeglądarkę zastanawiam się co tu nowego u Was słychać, czy robicie postępy. Ale Ci co dali radę już tu nie zaglądają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marysol
Witajcie, mam 28 lat, od 1 roku i 8 miesięcy jestem wdową, Mąż zginął w wypadku samochodowym, zostałam wówczas z roczną córeczką w domu teściów. Przeszłam przez terapię, leki, awantury z teściami...a teraz dopiero tak naprawdę uświadamiam sobie, że jestem sama...że jestem samotną mamą, wdową..że Jego już nie ma i nigdy nie będzie...przyjaciele nie mają niestety czasu, coraz częściej spędzam weekendy sama z dzieckiem...nie mogę się do tego przyzwyczaić, przeraża mnie to. Tęsknota chyba się jeszcze powiększa, nie wierzę, że jeszcze ułożę sobie z kimś życie. Po prostu nie wierzę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny, bardzo Wam wszystkim współczuję. Właśnie sobie uświadomiłam, że nie doceniam tego, co mam... życzę Wam dużo siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Matka Polka
Otaczam Ciebie moimi modlitwami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WdowaODroku
Do Marysol- myślałam że ja sama 2 razy napisałam to samo ale nie, to Ty napisałaś... Myślałam ze tylko moi teściowie tak chamsko (to delikatnie napisane) się zachowali ale widzę, że to niestety smutny standard. Szkoda, że wcześniej tego nie wiedzałyśmy. Ja swoim nawet ostatnio powiedziałam, że życzę im żeby u nich w rodzinie (bo ja to nie rodzina przecież) stało się to samo i żeby zobaczyli moją sytuację z innej strony. Moi oczywiście nieszczęśliwi- tesciowa na jakiś lekach ledwo kontaktuje, ich mam się żałować, całą historię przekręcają- ze nikt mnie z domu nie wyrzucał itp itd, szkoda gadać... W głowach im sie pomieszało kompletnie. Szkoda dyskutować z nimi bo tylko nerwy mam potem. Olać ich i tyle, nie rozmawiać, nie myśleć.... Ja 01.11 jakoś przeżyłam, dzień jak dzień, na cmentarzu byłam sama, nikogo nie spotkałam. Następnego dnia mam urodziny córki więc na tym się skupiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WdowaODroku
Marysol- mieszkasz dalej z teściami? Czy się wyprowadziłąś? Jest to twoja własność czy teściów? Ja swoich to bym chyba (a raczej na pewno) zabiła gdybym nie miałą wyjscia i musiałąbym z nimi dalej mieszkać, albo siebie bym zabiłą... Co do siedzenia samemu to niestety każdy ma rodzinę, swoje obowazki i plany i czasami trzeba wyjsc z inicjatywą. Ja czasami gdzies pojadę, kogos zaprosze, jeżdzę do rodziców kiedy się da ale co jakis czas lubie posiedziec sama z dzieckiem w domu. Trzeba wysjc do ludzi z propozycja spotkania to wtedy i oni cie odproszą. Teraz robiłąm urodzinki córki, mam kolezanke sąsiadke w bloku itp No i na takich spotkaniach nie można przesadzac i gadac tylko o sobie, o żałobie, teściach itp bo to męczy ludzi. Napisz coś więcej o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marysol
Nie mieszkam już z nimi, wyprowadziłam się do rodziców. U mnie też padały teksty, że nikt mnie nie wyrzucał. Gdybym tam została, to chyba wyskoczyłabym przez okno...Ale widzę, że zaczyna do nich docierać, że po złości nic nie zyskają. Ja nie traktuję ich już jak swoją rodzinę, ale dbam o ich relację z moim dzieckiem, ponieważ córeczka jest z nimi związana. Muszę zaakceptować jakoś swoją samotność, to, że przyjaciołom rodzą się kolejne dzieci, że mają swoje sprawy. Gdybyś miała ochotę pogadać, podaję Ci e-maila: julianna454@wp.pl Dzięki za dobre słowo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytając Wasze komentarze chciałam dodać coś od siebie. Współczuję wam wszystkim bardzo. Bardzo mocno. Mam też taką potrzebę dodania, że musicie zacząć rozglądać się wokół siebie i nie skupiać tylko na swojej tragedii.. wy chociaż doświadczyłyście szczęścia i miłości w swoim życiu. Popatrzcie na to od tej strony. Są ludzie, którzy nie spotkali prawdziwej miłości w swoim życiu, a są w podobnym wieku do was. Nigdy nie byli kochani prawdziwie, nie mieli kochanego męża czy kochanej żony. I jest ich naprawdę sporo. Także nie mają szczęśliwego życia. Są też ludzie ciężko chorzy, sparaliżowani itd. Pomyślcie też o nich, każdy ma swoje wielkie problemy. Pozdrawiam i życzę dużo siły i jeszcze dużo szczęścia w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę że nie wiesz co piszesz,jednym słowem na tym portalu piszą same egoistki,pisanie żebyśmy nie skupiały się na swojej tragedii,jest ciosem poniżej pasa.Nikt tu nie skupia się na swojej tragedii.W pierwszych dniach po śmierci mojego męża to było jedyne miejsce gdzie mogłam napisać wszystko i znalazły się osoby dzięki którym poczułam się chociaż odrobinę bezpieczniej,zrozumiałam że nie jestem sama.Nikt kto nie przeżył tego co każda z nas,nie wie co czujemy,nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić,a na pewno nie ma prawa oceniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EWCUR
Dokładnie tak, ten, kto nie przeżył tego co my, nie jest w stanie tego zrozumieć. Wiadomo, że każdy człowiek jest inny i każdy potrzebuje więcej lub mniej czasu, żeby to ogarnąć i wrócić do życia, co prawda innego ale trzeba żyć i iść do przodu. U mnie minął pod koniec października rok i z perspektywy czasu wiem, że radzę sobie nawet nieźle, ale tego co jest głęboko w sercu i w środku nie da się tak poprostu wyrzucić. Dziewczyny posyłam Wam dużo siły bo jest ona każdej z nas potrzebna a do tego jeszcze wiara, że życie przyniesie nam jeszcze coś dobrego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I właśnie o to chodzi,o wsparcie i dobre słowo,szczególnie dla dziewczyn które są na początku tego piekła.U mnie minął rok i cztery miesiące,ból wraca,tęsknota towarzyszy każdego dnia,uczę się od nowa,walczę każdego dnia.Staram się być silna dla syna,aby czuł się bezpiecznie. Ewcur życie musi przynieść nam coś dobrego,ja w to mocno wierzę.Pozdrawiam wszystkie dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam mój mąż nie żyje od 1m-ca - popełnił samobójstwo Byliśmy 13 lat razem z czego 4 po ślubie. Mamy 3 letniego synka a ja jestem w 8 m-cu ciąży.Mam 31 lat. Byliśmy bardzo szczęśliwi ale od 2 miesięcy maż przechodził kryzys, depresje byliśmy u lekarza zaczął sie leczyć, czekaliśmy na następną wizytę. Aż tu pewnego dnia nie wrócił z pracy do domu......szukaliśmy go 3 dni... Nie wiem jak mogłam nie zauważyć że jest z nim tak źle..........cały czas myślę, że za mało zrobiłam. Patrze na świat i nie widzę nic.....................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość edabrowska
gosciu, przytulam tak bardzo mi przykro smierc samobojcza musi byc niesprawiedliwa, straszna, belna niewiadomych nie obwiniaj siebie depresja to bardzo ciezka choroba... nie wierze ze myslenie "co by bylo gdybym" w jakis sposob ci teraz pomoglo daj czas na zalobe, rozpacz... malymi kroczkami ty teraz nic nie musisz, pamietaj, stan na chwile i sie wylacz... zycie potoczy sie dalej i masz iskierke w drodze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agisz
Drogi gościu, przeszłam przez bardzo podobną tragedię i jeśli mogę C***omóc to podaję adres agiszpc@wp.pl. Miesiąc temu urodziłam córeczkę i wiem że życie jednak może być piękne, trzymaj się i nie daj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WdowaODroku
Marysol- widze, że naprawdę jesteśmy do sibei podobne bo ja tez musze dbać o kontakty córki z dziadkami chociaz rozmowa z nimi przez telefon powoduje u mnie nerwy na dwa dni, no ale liczę że potem dziecko się na mnie nie wypnie, że nie dawałąm jej kontaktów utrzymywać z rodziną ojca... Siostra męża niedawno urodziła dzieci i spuściła z tonu, wiem że na przeprosiny nie mam co liczyć (trafiła kosa na kamień he he) ale może jakoś się naprostuje, może w te zakute łby wreszcie coś dotrze, co mi i dziecku zrobili i myślą o tym co by było gdyby oni byli w identycznej sytuacji. U mnie minęło prawie 15 mies, też radzę sobie nieźle, gdyby jeszcze córka nie chorowała tak często to było by super. Ale zaczyna brakować mężczyzny... Głownie do takich prac domowych typu coś przywiercic, naprawić czasem też do przytulenia i wsparcia, ale nie szukam nikogo i na razie nie chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WdowaODroku
Moja córka na pytanie co by chciałą od Mikołąja pod choinkę (3 lata) powiedziała że tatusia... Ależ te dzieci mają pomysły, łezka się w oku zakręciłą. Ale jak jej wspominam w żartach, że poszukamy nowego wujka to nie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieta29
Jestem wdową a może i nie wdową bo ślubu nie mieliśmy mimo 10 lat bycia razem. Mój mąż bo tak na niego mówiłam zmarł przez zaniechanie lekarzy i zostałam z 1,5 roczną córką. Było to 7 miesięcy temu. Przeżyłam to strasznie,ale nie poddałam się mimo iż nieraz ręce Mi opadały. Jest Mi żal tego szczęścia które miałam,tego wspólnego czasu. Czasami nawet myśle,czym zasłużyłam sobie na taką krzywdę... Dwa lata temu pochowałam mame a teraz moją miłość. Myślałam że świat się dla Mnie skończył,ale przez przypadek pojawił się ON... Przyjaciel,Moje Lekarstwo na to by znowu się uśmiechnąć...Każdy Mi mówi że będę jeszcze szczęśliwa itp,ale nie mogę pojąć tylko tego że skoro ktoś Mi tak mówi a gdy widzi mnie z PRZYJACIELEM nie robiąc nic specjalnego... Patrzy się na Mnie tak z pogardą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobieta29,wcale się tym nie przejmuj ludzie są okropni i co byś nie robiła to będą komentować,ja rozmawiałam z siostrą przez telefon w sklepie i roześmiałam się i co jedna taka mądra powiedziała cytuję:mąż jej umarł a ona taka wesoła.Ludzie szukają sensacji,nie wiedzą co czujemy i jak bardzo jest nam ciężko.Mam wrażenie że oni karmią się naszym cierpieniem,ale jeżeli dajesz radę,próbujesz się podnieść,to już przeszkadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agisz
Coś o tym wiem, po śmierci męża najpierw ludzie mówili że dziecko które noszę nie jest jego. Tydzień po porodzie żona naszego przyjaciela oskarżyła mnie o romans z nim. Teraz ludzie mówią że córeczka jest dzieckiem przyjaciela rodziny. Ciekawe co jeszcze wymyślą? Najgorzej jak sobie radzisz, bo ci nie wolno masz być w wiecznej żałobie i najlepiej w depresji na prochach. Życzę każdej osobie która wygaduje takie rzeczy żeby przeszła przez to przez co my przechodzimy i wtedy spojrzała nam w oczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieta29
Zastanawiam się czy te spojrzenia się skończą... Sąsiadka moja jest taka że Jemu nawet Dzień Dobry nie odpowie. Nie chodzę z nim za ręke nie obmacuje się itp, On po prostu przy mnie jest. Nigdy bym nie przypuszczała że będę mieć Przyjaciela,a zaczęło się zupełnie przypadkiem. To samochód się zepsuł, kran cieknie jak cholera, a to po prostu chciałam pogadac. Tęsknie okrutnie za mężem,wszystko Mi w domu jego przypomina,ale potrzebuje mężczyzny... Czasami nawet mam wyrzuty sumienia sama do siebie " Kobieto co ty robisz? Czemu tak szybko kogoś do siebie dopuściłaś"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WdowaODroku
Kobieta29- fajnie, że kogoś masz, bardzo dobrze Cię rozumiem, też mi kogoś takiego brakuje.... Nie przejmuj się gadaniem (wiem, że to nie łatwe) i ciesz się życiem! Ja nawet byłam w święta na dyskotece i nie mam wyrzutów sumienia, świetnie się bawiłam i staram się optymistycznie patrzeć w przyszłość! Jeszcze wszystko przed nami! Będzie już tylko lepiej! I tak musimy myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieta29
Zależy Mi na Nim,ale czasami gubię się w myślach. Kocham męża a przytulam się do innego... Znajomi których mieliśmy wspólnie z mężem zapomnieli o Mnie,zostałam z córką i masą rzeczy na głowie ,nie wiedziałam co robić. On czyli tzw MOJE LEKARSTWO jest cudowny dla mojej córki,mną opiekuje się tak,że czasem myśle że przez 10 lat życia z mężem to mąż nie był taki jak MOJE LEKARSTWO i to mnie właśnie przeraża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania0880
To niech Cię nie przeraża bo to Twoje LEKARSTWO to nadzieja na lepszą przyszłość :-). Pomyśl jakby było gdyby go nie było? i wiesz co zrób tak jak ja weź kartkę, długopis i spisz na niej wszystkie plusy i minus i zobacz co wyjdzie i uwierz że Twe życie się nie skończyło, a resztę ludzi olej-może to zazdrość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieta29
Jakby Go nie było,to zapewne dalej każdego wieczora siedziałabym sama i od płaczu zwijała się z bólu... Przeanalizowałam już jego plusy i jest ich mnóstwo,ale jednak boję się. Boje się tego że robie źle,że zdradzam męża mimo iż już go nie ma. Boje się a może nawet wstydzę się z kimś bliskim porozmawiać o tym że mam LEKARSTWO... Jak oni na to zareagują czy nie potępią mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margii
Kobieto 29, jestem w identycznej sytuacji,po 7 miesiacach od śmierci męża spotkałam kogoś wyjątkowego,też często nazywam go Moim Lekarstwem:) Mam dokładnie takie same myśli co Ty.Na początku była to tylko przyjazn i pomoc w życiu codziennym,teraz (własnie mija prawie rok mojej żałoby) myślę że mogłabym nazwać to związkiem...choć stale mam wątpliwości,sumienie mnie gryzie że robie coś złego,często porównuje go z mężem...Ten człowiek bardzo mnie kocha,planuje ze mną przyszłość,robi wszystko bym była radosna i spokojna..Zależy mi na nim,tęsknie,ale dalej kocham męża.Reakcje ludzi są bardzo różne,narazie staram się "ukrywać" z tym,nie afiszować.Zobaczymy jak będzie,jak to sie potoczy,ale wiem że na pewno bez mojego "lekarstwa" byłoby dużo trudniej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieta29
margii... Czytam Twój wpis tak jakbym sama go napisała. Wszystko dokładnie tak jak u mnie. Kiedyś ktoś mi powiedział ,że nawet jeśli zacznę nowe życie to i tak nie przestane kochać męża,a ten którego pokocham to pokocham zupełnie inną miłością. I tak właśnie zaczyna się dziać... Tylko te sumienie,te głupie myśli i to co powiedzą inni... Tęsknie za mężem ,ale wiem że On nie chciałby abym była sama... Ja zapewne też bym nie chciała gdybym to Ja odeszła. Czasami nawet myśle by wyprowadzić się ze swojego miasta i pojechać w nowe miejsce i tam zacząć wszystko od nowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nasza znajomość była dziwna. Mieliśmy 17 lat gdy si,ę poznaliśmy, on był parę lat starszy. Po roku się rozstaliśmy bo ja uznałam,że jest ze stary, a ja mam tyle planów na życie., Z rozpaczy wyjechał na stałe do Polski , osiadł w Stanach na dobre. NIgdy go nie zapomniałam on zresztą mnie też nie. Odnaleźliśmy się po prawie 10 latach, on mnie znalazł przez internet. Byłam wtedy po rozstaniu z facetem , pocieszał mnie, robił dla mnie co chciałam , prawie 4 lata namawiał,żebym rzucila wzystko i poleciała do Stanów. Ale ja ciągle znajdowałam nowe wymówki . Potem zachorował na raka, ale nie mówił o tym wiele, zawsze bagatelizował swoje problemy i nie wiele o sobie mówił. Kiedy w końcu stwierdziłam,że chce .. on nagle zniknął. Ostatni raz rozmawialiśmy we wrześniu 2011 roku , mówiłąm mu że kupiłąm mieszkanie, jest lepiej ,że się układa.Pierwszy raz wtedy powiedział przez telefon,że kocha i nadal czeka Szukałam z nim kontaktu, ale nie miałam żadnego punktu zaczepiania, poza tym uznałam, że skoro znikł to moze miał dość czekania. 7 miesięcy temu dziwnym zrządzeniem losu wróciłam do swojego miasta na chwilę . W grudniu przypadkiem dowiedziałam się prawdy. M umarł na raka, i jest pochowany na cmentarzu dwa przystanki od mojego domu gdzie teraz jestem. Umarł w lipcu 2011 roku, więc nie wiem jak mógł dzwonić we wrześniu, ale wiem,że sie nie mylę, bo dzownił do mnie rano, byłam załamana wtedy zaryczana, bo moja przyjaciólka straciłą dziecko, więc jestem pewna kiedy to było , zresztą ona też. Obiecał mi że w końcu przyjedzie do Polski i spotkamy się skoro ja nie potrafię się wybrać, tylko nie powiedział że to będzie spotkanie na cmentarzu. Wszystko bym dała ,żeby cofnąć pieprzony czas swojego niezdecydowania. Łaczyła nas wyjatkowa więż mimo zycia na dwóch koncach swiata, kiedy ja pisałam e-mail do niego w nocy, za chwile dostawałam odpowiedz, bo mowil ze czuje ze musi rano odczytać poczte , bo czuje ze ja napisałam. Źycie jest do d**y, miał tylko 38 lat, i cały świat przed sobą możliwości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×