Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Moje Alter Ego

Brak mi ciepła i czułości

Polecane posty

Gość arabia saudyjska
zmusiłaś go? no ciekawe... jeśli zależy Ci na tym, aby nie być obwinianą za rozpad małżeństwa napisz mu na kartce jasno i wyraźnie czego oczekujesz od związku i czego z tych rzeczy w waszym związku nie otrzymujesz. jeśli nawet nie speni postulatów to potem nie bedzie mógł Ci wmawiać, że nie wie, o co Ci chodzi i on nic nie mógł zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie takie proste... Mój mąż jest trudnym człowiekiem, jak coś sobie postanowi i ubzdura, to koniec... Odwraca kota ogonem. To boli. Po prostu boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie jestem w malzenstwie
ale czuje podobne wypalenieco autorka,to trudnu czlowiek,nie wiem czy nawet pomlogby wypisanie na kartce,wiem ze kocha,wiem ze nie zdradzi,co do tego jestem pewna ale...brakuje uczuc,nie chce zdradzac,nie chce go oklamywac ale..on jest tak uparty,nie da dojsc sobie do slowa...jak to rozwiazac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, jak to rozwiązać. To znaczy... wiem, co muszę zrobić. I co zrobić powinnam. Ale teraz potrzebuję spokoju. I ciepła. Boże, jak mi tego brak... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie jestem w malzenstwie
Co musisz zrobic? moze i ja to zastosuje...moze i umnie podziala...choc stracilam juz sile na cokolwiek...chcialabym poczuc aby to on pokazal ze mu zalezy...bylo tak prosciej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daję nam czas do końca roku a potem koniec. Tak dłużej nie mogę żyć i nie chcę. Kompletnie się nie rozumiemy. Jest jedynakiem i najchetniej odseparowałby się od całej rodziny. Mojej. Bo jego rodzina, wg niego, jest najwspanialsza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie jestem w malzenstwie
Ale zamierzasz tylko czekac? Cos zrobic? powiediec czego oczekujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj, skoro tak juz sprawa wyglada, to na twoim miejscu juz bym nie czekala i co z tego, ze cie obwini, skoro bedzie juz tylko przeszloscia? ty obwinisz jego! kogo to interesuje? zadbaj o siebie i tyle - on nie chce sie starac - trudno moze jak mu pokazesz papiery rozwodowe, to cos mu zaswita, a na pewno zglupieje jak bedziesz sie starac o uniewaznienie- warto pomyslec o sobie - zdrowy egoizm sie klania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie jestem w malzenstwie
to tak jak ja...tez ciagle slysze ze to moja wina..nie mam sily juz ..na tlumacenie,na staranie sie...co teraz...nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie jestem w malzenstwie
myslicie ze na takiej krawedzi mozna powiedziec kogos sie poznalo? czy to by go otrzezwilo czy..jeszcze bardziej zrujnoewalo zwiazek?chociaz bardziej to juz raczej u mnie nie mozna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On sam już wspominał - w gniewie, o rozwodzie i unieważnieniu. Oczywiście nie zapomniał dodać, że pomysł był mój... Zaczynam przypominać wrak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie jestem w malzenstwie
jak to sam?na podstawie czego? co tak naprawde miedzy waim zaszlo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nic nie da. Wręcz przeciwnie, uczyni Cię winną rozpadowi Waszego związku. A jeśli faktycznie ktoś jest... Ciesz się. Ja nie mam nawet tego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie jestem w malzenstwie
co tak naprawde bylo tym momentem kulminacyjnym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie jestem w malzenstwie
Czyli co ...to koniec?tak po prostu?nie wiem,moze ja jestem za mloda na to ...by to pojac,by sie pogodzic...obiecal,kochal...tak bardzo,mowil ze na zawsze a teraz jest uparty...a ja tez mam swoje zycie,nie mam teraz sil by o niego walczyc,on nie rozumie,nie umie po prostu przyjsc przytulic pocalowac,powiedziec to wszystko co czuje i odpuscic ten caly upor honor dume w dodatku chora bo meska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie jestem w malzenstwie
mam ochote gdy sie odezwie( ma przerwe mamy dluga) powiedziec mu-przykro mi ja juz poznalam kogos...spozniles sie....tak b. tego chce...ale wiem ze to i tak nic nie da...tak samo nic nie da jesli tego nie powiem bo...juz to ja wtedy nie bede potrafila wybaczyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moment kulminacyjny? Zbyt wiele kłótni, zbyt mało czułości. Po prostu. To było, jak fala, której się nie widzi. Po prostu zalała nas. Zalała mnie. Nie wiem, czy go kocham czy jestem tylko przywiązana do niego. Ale coraz mniej go rozumiem. I coraz rzadziej pragnę jego dotyku, jego pocałunków... A marzę o tym, by ktoś przy mnie był...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie jestem w malzenstwie
Az sie usmiechnelam gdy to przeczytalam...Twoja osttnia wypowiedz...za duzo klotni...za malo rozmow...nie bylo wyjasnien...to wszystko umarlo samo...bez slow,po prostu zniklo... Ja nie wiem czy to byla milosc czy tylko przyzwyczajenie...potrafie zyc bez niego tyogdniami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koleżanki i koledzy. Macie podobny problem jak ja miałem....mam nadzieje że miałem. W sumie dużo sprzeczek o nic cichych dni itp. Większość prób ratowania związku kończyła się zanim się zaczęła. To już znacie. A teraz rzecz która przynajmniej jak na dzień dzisiejszy uratowała nam związek.......rozmowa. Nie sprzeczka czy wypominanie sobie ale długa i rzeczowa rozmowa. Nie jedna a kilka. Parę prób zmian po rozmowach kończyło się porażką ale za jakiś czas wracaliśmy do rozmów. Po kilku znaleźliśmy przyczyny takiego stanu i wprowadziliśmy zmiany, a może raczej cały czas je wprowadzamy. Powoli dzień po dniu ale sukcesywnie. Efekty są zaskakujące. Teraz zaczyna się renesans naszego małżeństwa. :D Może więc warto tak spróbować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doth_s
Moje Alter Ego - doskonale Cie rozumiem. Mam 28 lat, 5 - letni staż małżeński i seks raz na miesiąc. Przedtem mieszkaliśmy z rodzicami i było cześciej. Teraz mieszkamy sami i nic... Wykrzyczałam mu wczoraj, że czuje sie niekocana, nieatrakcyjna, że przez niego nie czuję sie kobietą. I powiedziałam mu, że doprowadzi do tego, że sobie kogoś znajdę. Bo tego potrzebuje i już... Małzeństwo wisi na włosku, od dawna myślę o rozwodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
doth_s spokojnie bez nerwów jeżeli tylko w twoim małżeństwie problemem są relacje po ślubie to nie jest tak źle. Może rozmowa ale spokojna. Przedstaw mu swoje racje a on niech przedstawi swoje i je przedyskutujcie bez nerwów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doth_s
Gnom - ależ ja już rozmawiałam i to nie raz... on ma 31 lat i twierdzi, ze on juz się "wybzykał" i już mu się nie chce... A ja jestem - wg niego - seksoholiczką... cóż...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ma 31 lat i twierdzi że się wybzykał są dwie możliwości albo nie czuje się pewnie w związku albo kogoś ma. Chyba że chodzi zestresowany ale ppo takim stwierdzeniu to wątpliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doth_s
nerwowy to on jest i zestresowany... ale ja nie powinnam przez to cierpiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie. Ale u faceta tak już jest że jak ma stres to z seksa nici a wymówki to sobie znajdzie dowolne :D może wrto go spróbować w jakiś sposób odstresować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość titina
czytając Wasze wypowiedzi czuję się jakbym przeżywała deja vu. I mnie brakuje bliskości w zwiazku. Jesteśmy praktycznie w przededniu ślubu. On jest miły dobry i czuję się kochana... nie czuję sie natomiast pożądana. Jest o tyle lepiej, że ON okazuje czułość, przytuli, cmoknie w policzek...ale noc to jedna wielka samotność:( Najgorzej zasypiać przy boku kochanego meżczyzny, gdy On wydaje sie taki daleki i niedostęny. Seks raz na jekiś czas od wielkiego dzwonu. I oczywiscie jak u kogos z Was (już nie pamietam u Kogo) uważa, że jestem chyba seksocholiczką. A chyba każdy ma prawo oczekiwać od zwiazku normalnie udanego życia seksualnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
titina a co się przejmujesz poprostu rzuć się na niego i po sprawie. Jeżeli jest uczucie i bliskość przynajmniej ta mentalna to nie ma problemu. Może facet nie czuje się pewnie w roli kochanka jak tak to przejmij inicjatywę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×