Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Lady Starlight

szukam wsparcia w odchudzaniu

Polecane posty

Witam deszczowo! Ale się wczoraj wyszalałam. Imprezka na 102! Wytańczyłam chyba milion kalorii, a nogi dzisiaj tak mnie bolą, że prawie nie mogę chodzić. Za to samopoczucie super:) Lehanno - mam nadzieję, że się unormuje. Może już niedługo. A pisanie tu o tym co nas boli czy gryzie przynosi ulgę. Zwłaszcza gdy nie ma z kim pogadać w realu. Życzę dużo słońca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam dzielne kobietki. Na Mazurach deszcz, moja sunia trzyma siusiu i nawet rano nie chciała wyjść jak zobaczyła co się dzieje. Moja dieta ma sie dobrze, trzymam sie zasad i jakoś wytrzymuję. Na urlopie można sobie na to pozowlić. Gdybym była w pracy, aż tak lekko by nie było. Ja tez wiem co to robot apo godzinach ( bez wynagrodzenia i odbioru godzin) i praca za 3 etaty. Dlatego upajam się lenistwem i wspólczuję Agro , mnie pdobny los czeka po powrocie z urlopu. Odpoczywajcie kto może i do celu, mój obecny cel to 7 z przodu . Narazie waga stanęła jak zaklęta, ale podobno to normalne i potem jak ruszy to ruszy. Dzisiaj w moim mieście sa jakieś imprezki, z radiem Zet , występy Manam, Kukiz, Piersi , prowadzić mam Rafał Bryndal i coś tam jesczcze . Oczywiście wybieram się nawet jeśli trzeba będzie zgrzeszyć jednym piwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Goście mi dopisali. zostali na dłużej, czyli do wczoraj. Zła jestem, bo przyjechali NIESPODZIEWANIE, mąż urlou nie mógł wziąć, ja - wiadomo - noga w gipsie. Pobyt przedłużyli. Pewnie byliby dłużej, ale powiedziałam im, co o tym myślę. Nie chodzi o to, że jestem skąpa i niegościnna, ale NIE PODOBA MI SIĘ, ze traktują mnie jak pokojową i kucharkę. Mieszkanie mamy małe (dwa pokoje, ja, mąż i wnuk -chowujemy go po śmierci naszej córki i zięcia) i dwoje dorosłych z TROJGIEM dzieci - od siedmiu do czternastu lat. NIGDY nie zaproponowali, żeby wnuk wybrał się z nimi na spacer, wychodzili i wracali, kiedy chcieli. I jeszcze raz było Nataniel - to obiadu jeszcze nie ma ? Oczywiście, o sprzątaniu i zrobieniu ewentualnych zakupów MOWY NIE BYŁO. Nie chodzi, żeby robili zakupy, ale zeby ZAPROPONOWOALI/ZAOFEROWALI, ze zrobią. I jeszcze przedłużyli pobyt, bo fajnie. No to się wnerwiłam i wygarnęłąm wszystko. mąż i tak uważa, że za poźno. Kończę, mam jeszcze masę prania i sprzatania po gościach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczynki :-) dawno mnie nie było - poczytałam Was, ale tym razem wcale mi nie do śmiechu Agro - pewnie już wszystko się wyjaśniło, ale Lehannaa ma rację, że nasze życie ogranicza się do pracy ponad siły (mamy się cieszyć, że jest) za marne wynagrodzenie, kosztem rodziny, w nadziei na wirtualny ochłap w postaci tzw. emerytury :p wiem, co to znaczy, bo - co prawda - mam tylko jeden etat, ale za to nienormowany czas pracy i urlop pod telefonem :-( popieram Lehannę - jesteśmy tu od wzajemnego się wspierania; może na początku tylko w odchudzaniu, ale teraz - w każdej sprawie 🌻 Diarra - jak imprezka? :-) Baby, współczuję i jednocześnie podziwiam - za cierpliwość i odwagę :D tacy goście to gorzej jak dżuma i tornado razem wzięte ale w pewnych sytuacjach trzeba być asertywnym, a jeśli ktoś nie rozumie, na czym polega gościnność, to tzreba mu to jasno wyłożyć dzielna dziewczynka :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co u mnie - w czwartek pojechałam do Mamy, bo była 13. rocznica śmierci mojego Taty; do domu wróciliśmy w piątek przed wieczorem - tuż przed ulewnym deszczem i fatalną burzą; w naszym mieście przeszły wichury - efekt: ponad 80 domów zniszczonych również w najbliższej okolicy było wiele zniszczeń, całkiem niedaleko nas na szczęście to najgorsze ominęło - przez jakiś czas nie mieliśmy prądu, no i prawie nie przespaliśmy nocy z powodu grzmotów, błyskawic i ulewnych deszczów na strachu się skończyło, ale całkiem niedaleko wichury zniszczyły ludziom dorobek ich życia wczoraj próbowaliśmy pozałatwiać parę spraw, ale część miasta była zamknięta dla ruchu, trwało usuwanie szkód wieczorem zaliczyliśmy zaległego Krzysztofa - choć było chłodno i padał deszcz, impreza się udała wracaliśmy do domu spacerkiem, bo noc była piękna i ciepła :-) ale szpilki nie są najlepszym obuwiem na naszych chodnikach, więc połowę drogi przeszłam bez butów :D nawet nie mam kataru :D mąż dogorywa, a ja boję się wejść na wagę rok temu zaczynałam walkę z kilogramami, by na 18-tkę syna być piękną i szczupłą; niestety, brak silnej woli spowodował, że prawdopodobnie jestem w punkcie wyjścia 😭 zostały niespełna 4 tygodnie - za wiele więc nie zdziałam... jedno, co dobre - poznałam Was :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kobietki Imprezka niestety okazała się nie dla mnie. Ale, że od mojego domu było bardzo niedaleko, więc przy tym nagłosnieniu, które nam zafundowali, słychać u mnie na tarasie było rewelacyjnie. I tak jak się obawiałam, zaspiewali Goja i Kukiz, ale już przy jego ostatnich piosenkach tak waliły pioruny ( jeszcze na sucho), ze bałam się stać na tarasie. Zaraz po ich koncercie musieli chyba odwołać koncert, bo to bylo piekło a nie burza. Lunął deszcz a pioruny waliły z kilku kierunków. Momentami aż swędziało mnie pod piętami. Wieczorkiem przyszła do mnie kolezanka utopić żale, ponieważ jest 18 letni syn, bez zgody rodziny pojechał z kolegami na koncert do Wrocławia, czmychając nocą przez okno i pozostawając tylko list. A matce serce pęka. Wietrzyku - widze, że mamy dzieciaczki w jednym wieku, moja córcia ma jak Twój syn 19 lat. Ja nie mam mamy - 1 wrzesnia będzie 12 lat. Moje odchudzanie ma się dobrze. Trzymam zasady, ilości itd. Ale już widze, że nerwy mi czasami puszczają, jak czuję to co córa wrzuca na patelnię ( cudowne zapachy ziół i innych - póki co dla mnie niedozwolonych rzeczy). Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ściskam, przytulam! lecz w mojej głowie pali się tylko jedna lampka kontrolna: 6. rano egazamin! muszę jutro wstać o 4. by na czas dojechać do WORDu :o baby, dziś u innych moich kafeteriowych koleżanek przeczytałam o podobnych problemach... plaga? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewczynki:) Rozmawiałam wczoraj z kierownikiem i niestety na razie musimy poradzić sobie bez wsparcia. Oznacza to, że nadal tyram za trzy osoby. Muszę sobie poradzić, a z drugiej strony jak prezeska zobaczy, że sobie radzę to już nigdy nikogo nie dostanę do pomocy. Tak źle i tak niedobrze. Jeszcze 1,5 miesiąca próbnego i dostanę umowę. A, i jeszcze w rozmowie z kierownikiem prezeska wspomniała, że bardzo podoba się jej moja praca. No jak ma się nie podobać, jak na mnie oszczędza dwa etaty?! Najgorsze jest to, że mężowi niezbyt się podobają moje ciągłe nadgodziny, a i mama narzeka, że całymi dniami mnie nie ma. Najpierw było źle, bo całe dnie w domu, teraz też źle. Też wolałabym więcej czasu poświęcać dziecku. Dobra, ponarzekałam a teraz wspomnę o pozytywach:) W zasadzie to widzę jeden: nie mam czasu podjadać, a nawet zjeść coś konkretnego, może chociaż moje ciało będzie zadowolone;) Baby - na Twoim miejscu zrobiłabym dokładnie to samo. Tym bardziej, że sama będąc w gościach czuję się niezręcznie gdy nie pozwala mi się pomóc. Ale widzisz, jedni starają się nie być ciężarem, a inni traktują gościnę jak hotel z pełną obsługą. Wietrzyku - ja też planowałam odchudzać się do urodzin, tyle że swoich i co? Klops. Trochę zrzuciłam, ale to wciąż za mało. Teraz już właściwie się nie odchudzam, a utratę kg traktuję jako skutek uboczny pracy:) Misiu - trzymam kciuki. Wstaję jutro o 6, więc pomyślę o Tobie. Ja mam jeszcze teorię, zostały mi skrzyżowania i egzamin dopuszczający do jazdy, który mam nadzieję załatwić przy okazji skrzyżowań. W ubiegłym tygodniu miałam pierwszą pomoc i tak bardzo mi się te zajęcia podobały, że chciałabym jeszcze, bo mam wrażenie, że wiele się jeszcze mogłabym nauczyć. Nie wiem czy wspominałam ale moja instruktorka jest zawodowym ratownikiem medycznym - skarb na kursie:) Ściskam Was serdecznie i życzę udanego tydonia bez burz i deszczu 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczynki :-) misiaczku, mam nadzieję, że egzamin już zdany :-) diarra, mój syn za kilkanaście dni stanie się dorosły, więc będzie miał 18, nie 19 lat :-) ale to niewielka różnica ;-) agro, rzeczywiście sytuacja patowa: zbyt długo w domu - źle, zbyt długo w pracy - też niedobrze :-( nie daj się w pracy aż tak wykorzystywać; jesteś na okresie próbnym, więc musisz być cicho, jeśli nie chcesz stracić zatrudnienia, ale przy podpisywaniu umowy za półtora miesiąca spróbuj wywalczyć coś więcej - albo pomoc, albo większe pieniądze; to będzie niezły moment na załatwienie takiej sprawy musisz się szanować, inaczej już zawsze będziesz tyrać za trzech przygotuj dobre, rzeczowe i konkretne argumenty do rozmowy... sama jestem szefem, więc... ;-) dziś spojrzałam prawdzie w oczy - pomierzyłam się, zważyłam i doszłam do wniosku (który to już raz?), że nic za darmo dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuugi weekend dał się we znaki i zostawił po sobie niezbyt miłą pamiątkę 😭 no cóż, bez pracy nie ma kołaczy - zaczynam prawie od nowa, ale nie załamuję się, tylko walczę, w przeciwnym razie będzie jeszcze gorzej zaraz zmienię stopkę :-( Polacy wygrali w siatkówkę z Rosjanami 3:2!!! :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kobietki :) Wietrzyku - w wieku Twojego syna zmyliło mnie to, ze napisałaś w poprzednim poście, że w ubiegłym roku podjełaś walkę z kilogramami, bo na 18-tkę syna chciałaś być piękna i szczupła, i dodałam sobie roczek i tak wyszło mi 19. Gruby misiu - trzymama kciuki za zdany egzamin, a jaka to męczarnia wiem sama, chociaż mnie udało się za pierwszym razem, ale chyba dlatego, że dzień wczesniej dostałam rozwód i egzaminator wsiadając do samochodu coś tam zagadnął o moim mężu a ja mu wypaliłam, że od 24 godzin jestem znowu wolna. Zrobiło mu się głupio i był dla mnie bardzo , ale to bardzo łagodny. Miałam szczęście. Agro- ja mam w pracy dokładnie to samo. Jesteśmy sumienne i dajemy z siebie wszystko, kosztem własnego czasu wolnego. We wszystkich \"rankingach\" jesteśmy zawsze najlepsze, więc pracodawca bardzo latwo przyzwyczaił się do mysli, że skoro tak sobie świetnie dajemy rade, to tak może zostac. Wymusić potem kogoś do pomocy nie jest łatwo. Dzisiaj znowu świeci słońce, dla mnie podwójnie, ponieważ rano wezlam na wagę i wreszcie strzalka ruszyła, kilo mniej. Jaka jestem szczęśliwa. A jutro idę do szpitala usunąć polipa z macicy. Trochę się boje, chociaż wiem, że to nic strasznego i mam tam sporo znajomych nawet na bloku operacyjnym. A mimo to - sraczka od rana. Pozdrawiam i życzę wam udanego tygodnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poległam na placu :o egzamin niby o 6. wyczytali mnie po 8... spartaczyłam dokumentnie, choć na "swoim" placu robiłam to bezbłędnie... trzy pasy ruchu (łuki) obok siebie, troszkę się pogubiłam, które pachołki są do środkowego ;) szkoda, że nie trafił mi się prawy skrajny :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo mi przykro, tyle nerwów na darmo. A sprawcą są właśnie nerwy. Przede mną jechała po placu dziewczyna, robiła wszystko perfekcyjnie, równiutko, dokładnie i popełniła jeden błąd - wjechała nie do garażu tylko pomiędzy garaże i niestety przejechanie tej białej lini było dla niej przegrane. Nastepnym razem będzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dopiero południe, ale dziś już sporo udało mi się załatwić; dziwnie jakoś mam dużo energii - nie chcę tego zmarnować :-) ustaliłam szczegóły imprezy syna, załatwiłam WSZYSTKO w urzędzie :D na razie trzymam dietę, ale postanowiłam zaryzykować meridię wiem, że to niezdrowe, ale to tylko na początek, żeby zmniejszyć łaknienie za tydzień idę już do pracy, więc jakoś sobie poradzę :-) diarra, gratuluję sukcesu, każdy ujemny kg przybliża nas do celu 🌻 trzymam kciuki za jutrzejszy zabieg :-) misiaczku, nie martw się, następnym razem będzie lepiej 👄 wierzę w Ciebie :-) dla wszystkich 🌻 i miłego dzionka :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Ptysie, powraca marnotrawna Kazia. U mnie wszystko nie tak. Wielka klotnia rodzinna z bratem moim, a zeby tego bylo malo to jeszcze doszedl brat od Bulbasa. Wszysscy chca zebym czula sie winna. A ja dochodze do wniosku ze jak jest sie za dobrym przymyka sie oczy na niektore sprawy, bo tak robilam, a teraz glosno mowie co mysle, wyrazam swoje zdanie i odczucia to jestem ta najgorsza. Tak bardzo mi smutno ii przykro. Nie chce sie rozpisywac na ten temat bo przez ostatnie dni zylam tym i zajadalam te wszystkie stresy. Ale to boli. Dobrze ze jestescie, bynajmniej wiem ze was mam. Z tego wszystkiego zlikwidowalam konto na naszej kl, ale nie zaluje, no ino ciut. Koncze smucic, dobrze ze moj Bulbas jest ze mna i mnie wspiera bo inaczej bym do łba pewnie dostala. No i dochodze do wniosku ze moje wczesniejsze obiednice dot odchudzania gdzies pouciekaly, a mialo byc tak pieknie. Powinnam juz wygladac jak szlangowa;) a ja to chyba toczyc sie bede. Obiecuje znowu ze biore sie od dzis za siebie, bo juz naprawde zle sie czuje. Przed wyjazdem w gory mierzylam spodnie, bo tyram caly czas w spodnicy, i coooooooooo tylko jedne mam dobre bo sa bawelniane haha w reszcie sie nie dopinam, czyli niezle mi kg dowalilo. Mam ogromna nadzieje ze tym razem mi sie uda, i nie zaprzepaszcze kolejnej szansy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kazieńko, miło Cię widzieć :-) współczuję sytuacji rodzinnej, w końcu to najbliżsi; wiem coś o tym, niestety :-(; ale nie daj się, bo będą Tobą pomiatać do końca życia; trzeba rozmawiać o wszystkim, dobrym i złym, bo takie jest życie; jeśli ktoś tego nie rozumie, to trzeba mu to wyłożyć; każdy ma prawo do swojego zdania i nie trzeba od razu się kłócić, ale są ludzie, którzy uważają, że mają patent na wiedzę :p ja też kiedyś byłam zawsze cicha, uśmiechnięta, trzęsłam się nad każdym jak nad jajkiem, żeby był zadowolony, żeby dogodzić, żeby się nie pogniewali... i co? i nic! dziś jestem niedobra, bo nie pozwoliłam się wykorzystywać! efekt - zawieszenie broni; mój mąż i jego brat odzywają się normalnie, a bratowa "robi łaskę"; na szczęście tak rzadko się widzimy, że... :p mój mąż też mnie wspiera i jest po mojej stronie, a to najważniejsze :-) wracając do Twoich problemów, poczekaj, aż wszyscy ochłoną; w tym przypadku emocje nie są wskazane; potem spróbujcie rzeczowo porozmawiać - w końcu każdy z Was jest dorosły :-) na pewno wszystko będzie dobrze :-) a co do diety - bierz się do roboty! :D dlaczego ma być Ci lepiej niż nam??? :D :D :D buziaczki 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amaleta - witaj :-) koniecznie napisz, jak było w Laponii; dla mnie to zupełna egzotyka :D co do diety - patrz wyżej (rada jak dla Kazi :D) co się dzieje w pracy? napisz, będzie Ci lżej, może coś poradzimy, a jeśli nie, to chociaż wysłuchamy i podtrzymamy na duchu :-) dla Ciebie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to musiał Cię solidnie wystraszyć! skoro jednak zgłosiłaś szefowi i lekarzowi, to czego się obawiasz? że nie zareagują?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to prawda :-( masz więc ciężki orzech do zgryzienia ale jak to możliwe, że nikt więcej tego nie widzi? przecież za słowami idzie też zachowanie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki Wiaterku;) Tlumacze sobie to tez tak, ze gdyby nie problemy te mniejsze i wieksze to zycie bylo by za nudne. Z tym ze niekiety jest juz tego za wiele Amaletto, glowa do gory Ptysiu, wiem ze latwo napisac, ale trzymaj sie tam dzielnie Buziaczki dla calej reszty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amaleta, to rzeczywiście dość dziwna sytuacja :-( nie wiem, co mogę Ci poradzić, nie znam realiów a co na to Twój facet?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrze, że masz kogoś w odwodzie ale nie zazdroszczę :-( jedyne, co mogę poradzić, to to, żebyś na razie nie myślała o poniedziałku (wiem, łatwo powiedzieć) a może nie będzie tak źle? po co nakręcać się na zapas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Babeczki {kwiat] i po urlopie :( :( :( wróciłam w niedzielę w nocy a od wczoraj praca plus domowe pranie,prasowanie,pranie ,prasowanie...itp na wadze znów 86 -chłopaki mnie ganiali po górach ( aby nie robić kichy udawałam ze śmigam jak kozica :D ) ale po powrocie z wypraw padałam na pysk a dziś w pracy dno kompletne-ktoś zawinił a mnie i kolezankę s...syn dyrektor potraktował prawie jak wspólniczki złodzieja :( chyba muszę zmienić pracę piję 3 piwo i zaraz idę spać niech się dzieje co chce pozdrawiam (32 lata Lublin)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj Anno :-) mówisz, że śmigałaś jak kozica? ;-) a co do pracy - co nas nie zabije, to nas wzmocni jutro też jest dzień - bez emocji na pewno lepiej będzie Ci się rozmawiało z dyr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chce mi się wierzyć, że tak bez Waszych wyjaśnień, bez wysłuchania tego, co macie do powiedzenia - poleciał po kasie w takim razie nie powinien pracować z ludźmi, a już na pewno - nie rządzić nimi :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on nawet nie mówi tylko wydaje rozkazy jest z PO i na razie nie do ruszenia ze stołka jest wysokości siedzącego wilczura w firmie ma ksywkę Napoleon nie wiem kto ją wymyślił ale pasuje jak w mordę strzelił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×